Mikołaj Sęp Szarzyński † 1581

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Mikołaj Sęp Szarzyński † 1581
Pochodzenie Nowe studja literackie. Tom II
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1843
Druk Drukarnia S. Strąbskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.
Mikołaj Sęp Szarzyński
† 1581.

Jednym z najmniéj bez wątpienia znanych poetów naszych, szesnastego wieku, jest ten którego tu imie wypisaliśmy — Mikołaj Sęp Szarzyński — chociaż z wydania niewielu poezij jego 1601 roku, uczyniono już nowe. (1827 Poznań). Zgasły w kwiecie wieku, nie zebrawszy co utworzył, zostawił po sobie odłamki tylko nieliczne, które troskliwy brat jego Jakób Podstoli Ziemi Lwowskiéj zgromadził i wydał; przypisawszy panu Jakóbowi Leśniowskiemu. Z kilku słów dedykacij widać że Mikołaj Sęp pozyskał już był sobie sławę i wziętość. — „Częstokroć, pisze on, wiele ludzi zacnych, którzy nieboszczyka pana Mikołaja Sępa, brata mego, albo zaznali, albo téż pisma jego czytali, rozmawiali ze mną i z narzekaniem, żem się o to nie starał, aby prace i pisma jego do kupy były za mojém staraniem zebrane i światłu pokazane.” — Wspomniał téż o Sępie Paprocki i zgon jego w swéj kronice przywiódł Bielski, co wszystko szacunku już, swego czasu, powszechnego dowodzi.
Przywodzim tu słowa Paprockiego, jako jedyną wiadomość o Sępie: „Dom Szarzeńskich, powiada, w płockiém województwie starodawny, z których jeden pojął Zimnowodzką, w Rusi u Lwowa, z majętnością wielką, tego dziś potomstwo Sępami zowią. Był wieku mego Joachim Sęp, podstolim Lwowskim, człowiek cnotliwy i bogobojny, zostawił dwóch synów Mikołaja człowieka uczonego i poetę, po Janie Kochanowskim, przedniejszego w polskim wiérszu. Ten umarł w r. 1581. Ciało jego pochowano w Przemyślu (podług Bielskiego w Przeworsku). Z innych słów Paprockiego, gdzie go uczonym młodzieńcem, nazywa z wyrażenia Bielskiego, który powiada: „by był doszedł lat swych byłby z niego poeta znamienity polski” okazuje się dowodnie, że Mikołaj zmarł młodo, gdy zaledwie pięknemi błysnął nadziejami.
Pisma jego zebrane przez brata, składają się z kilkadziesiąt pieśni różnéj treści, epigrammatów, napisów, najwięcwj zaś z parafraz psalmów i pobożnych śpiéwów. Para tylko z tych rytmów, opiéwa historyczne wypadki. Duch poezij Mikołaja, wszędzie jest silnie i wybitnie religijny i obywatelski, nadewszystko zaś religijny. To nam tłumaczy doskonale, wcześną wziętość i sławę młodzieńca; bo w Polsce tylko religijni i duchem wiary przejęci pisarze, przemawiając do religijnych uczuć narodu, do piersi jego się tulili. Wiara była treścią żywota polskiego, i chcąc pociągnąć ku sobie serca ludu, inaczéj nie było można, jak w dwie uderzając stróny, wiary i miłości kraju. W piérwszą z nich silnie trącił Sęp, i to mu zjednało, tak rychłą wziętość, to do dziś dnia imie jego z tradycją dawnéj sławy przeprowadziło. Co do ducha, co do siły natchnienia, Sęp w téj nie wielkiéj liczbie pozostałych poezij, nieustępuje Kochanowskiemu, ale w formie, w użyciu języka, władaniu nim, w smaku, jakże daleko za mistrzem, z którym go obok postawiono, pozostał! Płynie myśl u Kochanowskiego czysta, pełna, jasna, spokojna, u niego trąca się co chwila o trudności wyrażenia, o wiérsz, napotyka szkopuły i rozbija się o nie. Ten instynkt formy, to przeczucie stosownego wyrażenia, tak zadziwiające w Kochanowskim, niespotyka się u Sępa, który z trudnością, z mozołem zdaje się walczyć z językiem. Czasem wprawdzie spotyka się i u niego wiérsz gładki, spokojny, łatwy ale rzadko bardzo. Porównanie obu poetów tém łatwiejsze, że Sęp wiele psalmów tłumaczył lub parafrazował, a pomimo silnego natchnienia religijnego, znać w nim tam pracę, gdzie u Kochanowskiego, wszystko zda się swoje własne, z serca pełnego popłynęło.
Poczyna się zbiorek od dość szczęśliwego wiérsza na posąg abo obraz śmierci.

Córa to grzechowa,
Świat skazić gotowa,
Wszystko co się rodzi
Bądź po ziemi chodzi,
Lub w morskiéj wnętrzności
I wietrznéj próżności,
Jako kosarz ziele
Ostrą kosą ściele:
Tak ta wszystko składa,
Ani opowiada
Nikomu, swojego
Zamachu strasznego.
I wy co to ccicie (czytacie)
Prawda, że nie wiécie
Jeśli nie przymierza
Ta sroga szampierza
Któremu do szyje,
Strzeż się — Oto bije.

U Jana Kochanowskiego, w śród podobnych myśli, często się napotyka rozjaśniający je poetyczny obraz, ukazujący nam przyrodzenie, człowieka, niebiosa — u Sępa więcéj jest filozoficznych myśli i zdań, niż obrazowości, więcéj morału niż poezij — więcéj zatém chłodu.
Następujących kilka Sonetów, powtarzają w rozmaity sposób, myśl o śmierci, znikomości i nędzy człowieka. Sonet z owych słów Joba:

Homo natus muliere, brevi vivens tempore etc.

odznacza się, prawdziwie religijném natchnieniem:

Z wstydem poczęty człowiek, urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie
I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie
Ginie, od słońca jak cień opuszczony.
I od takiego (Boże nieskończony,
W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc) żądasz jakmiarz chciwie
Być miłowany i chcesz być chwalony! i t. d.

Ten zwrot bardzo jest piękny; ale już z tych kilku wiérszy pokazuje się jak Sęp nieszczęśliwie władał językiem, zwłaszcza jeśli go z Janem porównamy. Słowa Jobowe cudnéj piękności, tu zeszły na bardzo pospolity frazes bez żadnego wdzięku.
W Sonecie do Najświętszéj Panny, dwa tylko wyrażenia poetyczne zastanawiają:Mbr>

Ty głowę starłszy smoka okrutnego
Którego jadem świat był wszystek chory

A daléj cudne porównanie:

Tyś jest dusz naszych jak xiężyc prawdziwy
W którym wiecznego baczymy promienie
Miłosierdzia — — —

Równie pobożny a tęskny jest Sonet piąty, który tu cały, aby lepiéj dać poznać Sępa wypiszemy:

I niemiłować ciężko i miłować
Nędzna pociecha! Gdy żądzą zwiedzione
Myśli, cukrują nazbyt rzeczy one
Które i zmieniać i muszą się psować.
Komu tak będzie dostatkiem smakować
Złoto, sceptr, sława, roskosz i stworzone
Piękne oblicze: by tym nasycone
I mógł mieć serce i trwóg się warować??
Miłość jest własny bieg życia naszego
Ale z żywiołów utworzone ciało,
To chwaląc, co z na początku równego
Zawodzi duszę — któréj wszystko mało.
Gdy ciebie wiecznéj i prawéj piękności
Saméj nie widzi, celu swéj miłości.

Wiérsz do P. Mikołaja Tomickiego, ani myślą, ani wyrażeniem się nie odznacza, zimny to komplement tylko, a i w nim i w innych Sępa poezjach czuć, nie wiém dla czego, że zda się, kształcił na poezjach włoskich.
Jak u Kochanowskiego wszędzie jest podszewka łacińska, tak u Sępa włoska, mianowicie w Sonetach, co potwierdza naszém zdaniem, nawet wyżéj zacytowany.
Pieśń z XIX psalmu ułożona, dozwoli nam okazać wielką różnicę Sępa od Kochanowskiego. Oto początek jéj u Sępa:

Narodzie głupią mądrością chlubliwy
I błędom zmyślnym wierzyć uporczywy
Mnóstwem gwiazd ślicznych niebo ozdobione
Obacz, a zmysły wżdy oświéć zaćmione.
Poznasz że mądrym, że jest wiekuistym
Pan, co ma pałac, na sklepie ognistym
W którym zawiesił i wietrzne próżności
I możną wodę zniósł z ziemnéj ciężkości etc.

Jak daleko prostszy, dobitniejszy, silniejszy Kochanowski; jak daleko świéższy i bliższy nam językiem.

Głupia mądrości, rozumie szalony
Gdyś na umyśle tak jest zaślepiony
Że Boga nieznasz tym cielesnym okiem
Pójrzyj przynajmniéj po niebie szerokiem.

Jest kto krom Boga, o kimbyś rozumiał
Że abo mógł, abo więcéj umiał
Ten sklep zawiesić nieustanowiony
Złotemi zewsząd gwiazdami natkniony i t. d.

Taż sama różnica, daje się postrzegać w przekładzie następującym psalmu LII, taż w LVI i następujących. Wszędzie Sęp jest tłumaczem pracowitym, czasem szczęśliwym, Kochanowski poetą, co bez trudności, myśl jak by swą właśną, jasną, swobodną, pełną, wyléwa. Sępowi jednak oddajmy tę sprawiedliwość, że mimo ciągłéj wiérsza chropowatości, mimo mozolnéj jego budowy, wszędzie w nim widać głębokie religijne uczucie, przejęcie się duchem psalmisty pańskiego. Sama ilość w tym zbiorze pieśni pobożnych, okazuje już dowodnie kierunek ducha poety; wybitniéj go jeszcze poznajem w własnych pieśniach o Bożéj opatrzności, o rządzie Bożym na świecie, o wielomożnosci Bożéj i t. d. Ostatnia acz nic nowego i uderzającego w sobie nie zawiéra, i jest jakby echem Kochanowskiego, odznacza się jednak łatwiejszym, swobodniejszym od innych wiérszem.
P. IV o cnocie ślacheckiéj, jest podobno naśladowaniem, Horacjuszowéj.
Następują dwie historyczne, o Fryderyku Herburcie, zabitym od Tatar pod Sokalem w r. 1519 i o Strusiu, poległym pod Rastawicą 1520 roku. — Trudny, zawikłany wiérsz na śmierć Herburta, w którym poeta jak w wielu innych, passować się zdaje z językiem i wiérszem, nie maluje nam bohaterskiego czynu, tego młodzieńca, którego śmierć daleko prościéj, a dobitniéj, opisał w swéj dobrodusznéj kronice — Bielski. Nawet słowa ostatnie bohatera, w pieśni Sępa, rozbite, rozdęte, znaczenia nie mają. Jedno tylko widać w poecie; szczére uwielbienie czynu, prawdziwe uczucie, co prawie słowa mu w ustach hamuje. Śmierć Strusia w kilku wiérszach następnéj pieśni, dość żywo jest odmalowana, zawsze z tym zapałem uwielbienia, jaki w poprzednim wiérszu uczuć się dawał:

Wnet jako pierzchać nieuczony
Lew od młodéj tai będąc oskoczony
I od tysiąc łowców z gotowémi łuki
Bliższe zagubiwszy, drugie gromi huki
Wszyscy, wszyscy serca natrzéć nań niemają
Tylko mu z daleka rany podawają —
On zemdlon ostatniéj już pomsty pożąda
I w kimby ząb martwy zostawić — pogląda.

Wiérsz ten w całości drukowany jest także w herbarzu Paprockiego, i wedle nas text jego, w nim daleko lepszy, niż w wydaniu poezij 1601 roku.
Wiérsz na pochwałę Stefana Batorego, jest jednym z najpiękniejszych u Sępa, któren zawsze będąc sobą, wynosi naprzód króla z tego, że wierze nie dał upaść i błędy powstrzymał:

On w piérwszéj ojczyznie
Gdy moc błąd wziął bezbożny, sam się oparł, iż nie
Zgasła powszechna wiara — Stąd go łaski swojéj
Pan naczyniem uczynił.

Piękna to jest pochwała, choć historja potwierdzić jéj nie może, bo Stefan w piérwszéj swéj ojczyźnie, słuchając rad Blandraty, wcale podobno nie myślał opiérać się reformie.
Piękne jest wyrażenie:

Królu z twojéj natury, nie tylko z korony.

Takim w istocie był Stefan, który jak ślicznie daléj Sęp powiada wskrzesił sławę naszą.
W całéj téj pieśni, zapał poety widny; nie jest to zimny panegyryk, ale silnie uczuta cześć bohatera, co nad przepaścią zatrzymał Polskę i wskrzesił Bolesławowskie czasy, swemi dalekiemi podbojami. Poeta marzy wielką przyszłość i nie waha się w zapale, prorokować podbicie Pułtawy i zniszczenie potęgi tureckiéj. Cały ten wiérsz, mimo swéj szorstkiéj powiérzchowności, silném się wyszczególnia uczuciem.
Następne pieśni, znowu poeta religijném natchnione uczuciem, nuci; jest to powtórzenie myśli, które i u Kochanowskiego i u Sępa już spotkaliśmy nie jeden raz.

Niech moja łódź, gdzie pędzi wola Boża wbieży
I przy brzegu który mi Bóg naznaczył stanie
Jeśli nie jest bezportne ludzkie żeglowanie.
Co na świecie, chyba błąd, kłopoty, marności?
Imie tylko pokoju snąc i szczęśliwości
Którą widzi a niezna duch, chciwy lepszego etc.

Reszta dochowanych poezij Sępa, składa się z krótkich urywków, żadnego nam nowego o autorze niedających pojęcia. Więcéj tu tylko w nagrobkach może czułości, wdzięku, a niektóre wiérsze, przypominają mimowolnie treny na śmierć Urszuli — całość jednak nigdy w Sępie, Kochanowskiemu nie dorówna, i jednego nieznam wiérsza, któren by w całości można przypisać Janowi.
W nagrobku dziewczyny, jest dwa wiérsze wdzięczne:

Pytasz czemu nadobny kwiateczek, ku wiośnie,
Gdy drugie kwiatki rosną, znowu nie wyrośnie?

Ale zaraz niżéj niknie ta prostota chwilowa. Epitaphium pannie Jadwidze Tarłownie, pełne mythologicznych przypomnień, zupełnie zda się chybione i niestosowne, zwłaszcza początek, po którym by się nigdy nagrobku spodziéwać nie można. Na obraz Stefana Batorego, napis, zdał się nam tu znowu jak tam pieśń o nim, najpiękniejszy, bo prosty i poważny a dobitny. Wdzięczny jest także przekład nagrobku dziecięcia przez Koniecpolskiego. — Kilka wiérszy łacińskich, kończy zbiór cały.
Wnosząc z tego co nas doszło, o talencie Sępa, którego współcześni po Janie Kochanowskim kładli i tak piękne rokowali nadzieje; nie możemy się z niémi zgodzić, na zuchwałe w oczach naszych porownywanie go z wielkim XVI w. mistrzem. Sęp, niéma Kochanowskiego natchnienia, niéma jego swobodnych ruchów, niéma téj wyraźności obrysów, niéma wcale obrazowości wyrażeń — wiérsz jego trudny, myśl pospolita i więcéj filozoficzna niżeli poetyczna. Uczucie tylko religijne i obywatelskie na chwilę go rozgrzéwa, ale w największym swym zapale, postawiony obok mistrza, zda się bełkotać niewprawnie. Kto wié, gdyby był żył, czy by się nie sprawdziły przepowiednie, czy by nie wyrosł także na mistrza; takim jakim go znamy, porównywać się nawet nie da z Janem, a jedno ich rodowe podobieństwo, w równém uczuciu religijném, dla nas wziętość Sępa u współcześnych doskonale tłumaczącém.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.