O kredycie rolniczym

>>> Dane tekstu >>>
Autor Józef Milewski
Tytuł O kredycie rolniczym
Podtytuł Rzecz czytana na Walnem Zebraniu Centralnego Towarzystwa Gospodarczego dla W. Ks. Poznańskiego
Data wyd. 1885
Druk Drukarnia J. I. Kraszewskiego (Dr. W. Łebiński)
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
O kredycie rolniczym.

RZECZ
czytana
na Walnem Zebraniu Centralnego Towarzystwa Gospodarczego
dla W. Ks. Poznańskiego
w dniu 9-go marca 1885 r.
przez
Dra Józefa Milewskiego.

Odbitka z Dziennika Poznańskiego.

POZNAŃ.
NAKŁADEM AUTORA.
Z drukarni J. I. Kraszewskiego (Dr. W. Łebiński).
1885.


PANOWIE!

Kiedyśmy się rok temu, tak jak dziś, na posiedzenie wydziału ogólnego zebrali, natenczas dwoma kwestyami zajęliśmy się obszerniéj, mianowicie kwestyą organizacyi spółek rolniczych oraz obecnem położeniem rolnictwa, rozstrzygnięciem pytania, co ten smutny stan dzisiejszy spowodowało, czy i jakby z niego wyjść można.
Kwestya ta stanęła następnie na pewien czas na porządku dziennym naszéj publicystyki, a z ogłoszonych w téj sprawie rozpraw na szczegółową wzmiankę zasługuje szereg artykułów szan. prezesa Szumana w r. z. w „Ziemianinie” ogłoszony.
A jeżeli pomimo to pozwalam sobie i dziś jeszcze głos podnieść w téj sprawie, to zdaje mi się, że nie potrzebuję dopiero szeroko mówić o tego powodach; bieda ciąży na nas jak ciążyła, nadzieje bogatego zbioru nie zupełnie się ziściły, cukrownie, które przynajmniéj pewnym okolicom zdały się lepszą rokować przyszłość, obniżyły przyrzeczoną zapłatę, targi nasze zasypane zagranicznymi produkty płacą nam tylko niskie ceny za nasze zboże, a i uchwalone cła słabą tylko lub żadnéj zwyżki cen nie rokują nadziei, pieniądz jest drogim jak nim był od lat 12, ciężko było, ciężko jest i będzie, ot pono i charakterystyka obecnego położenia rolnictwa.
To też ciężkie w niczem na lepsze nie zmienione położenie jest powodem, że iterum iterumque o niem mówimy i staramy się o rozwiązanie téj strasznéj zagadki. Położenie zaś obecne rolnictwa jest tak samo dla społeczeństw pełnem groźnego niebezpieczeństwa, bo i tu objawia się gwałtownie znikanie zamożności w masie narodu, znikanie średniéj własności i średniego stanu, tego koniecznego łącznika w organiźmie społecznym, i tu objawia się panowanie kapitału nad pracą, przyspieszające ferment kwestyi socyalnéj, obecnie tak silnie rozwiązania się domagającéj, — jak również groźnem jest dzisiejsze przesilenie dla każdego rolnika z osobna, bo ono mu, pomimo pracy i wysiłków, utratą całego mienia zagraża. W obec tego dziwnie jakoś brzmią głosy t. z. „liberalnych ekonomistów”, broniących tylko interesu produkcyi i silnych ekonomicznie jednostek, a nie zważających nic na rozdział i użycie narodowego mienia, którzy dają radę, aby każda jednostka sama o sobie myślała, bo wrodzony każdemu człowiekowi egoizm najlepszą dla niego będzie postępowania wskazówką, oni dają bardzo krótką i węzłowatą radę, by rolnik się zastósował do danych warunków, ograniczył się w swych potrzebach, nowych długów nie zaciągał, a stare spłacił; ale czyż organizacya rolniczego kredytu jest już po dziś dzień taką, by jednostka mogła otrzymać dogodny kredyt, któryby zasilił jéj gospodarstwo zarobkowe i zwiększając jego wydajność, umożliwił sprostanie przejętym i nowym zobowiązaniom? Czy rolnictwo zabliźniło już swe rany, przed laty 12 niefortunną reformą monetarną, tylko w interesie kapitalistów przeprowadzoną, zadane? Czy stósunki zarobkowe rolnictwa są tak pomyślne, że ono może się obyć bez dalszego kredytu, że może myśleć obecnie o spłacie dawnych zobowiązań? Zdaje się niestety, że nie są takie, owszem najpoważniejsze badania wykazują, że licząc do kosztów produkcyi prócz istotnych wydatków, ad hoc uczynionych, także procent od tkwiącego w gospodarstwie kapitału, rolnik europejski musi produkta swe, mianowicie żyto i pszenicę, sprzedawać niżéj kosztów produkcyi.
Na to zdanie usłyszymy częstokroć odpowiedź, że przecież gdyby tak było, toby nikt nie chciał daléj gospodarować, każdyby starał się co szybciéj wieś swą sprzedać, nikt bowiem nie zechce i nie może rok za rokiem produkować ze stratą. Ale przeciw temu, pozornie słusznemu wnioskowi trzeba zauważyć, że straty w produkcyi zboża wynikłe pokrywa w wielu wypadkach zysk z innych gałęzi rolniczéj produkcyi, n. p. z bydła, okopowizn i t. p. osiągnięty, ale to właśnie smutna, że zysk ten nie idzie na kapitalizowanie, na zbieranie zasobów na przyszłe lata, podniesienie siły kapitału w gospodarstwie, ale służy tylko na pokrycie strat bez winy rolnika wynikłych, a gdzie znika tworzenie kapitału, tam nastaje ekonomiczna martwota, która się rychléj czy późniéj smutnym kończy upadkiem.
Daléj należy podnieść, że wiele gospodarstw, pomimo rok rocznie ponoszonych strat, jeszcze się trzyma, korzystając z jeszcze im udzielanego kredytu, który jednakże zużywają zgubnie, bo konsumptywnie. Mianowicie gdy kończy się rok niedoborem, to nie płaci się rachunku u kupców, lub tylko drobną da się część á conto, a punkt ten i dla tego uwzględnić należy, że oto jeden z powodów bezsilności naszego kupiectwa i przemysłu, niewiary z jaką obci fabrykanci z naszymi kupcami wchodzą w stósunki, przez co przemysł i kupiectwo nasze z naszéj winy ma utrudnionem wytrzymanie konkurencyi z obcymi, bo zkądże oni mają regularnie opłacać swe zobowiązania po fabrykach i przez to tam korzystniejsze dla siebie a w następstwie i dla nas zyskiwać warunki, gdy nie otrzymają na czas grosza za to, co nam sprzedali? Gdybyśmy mniéj zalegali w tych zapłatach, to znikłoby też narzekanie, że u naszych kupców drożéj, niż gdzieindziéj kosztuje.
Powracając do rzeczy, widzimy, że rolnik walczący z niedoborem, najpierw zaoszczędzi trochę grosza na opłacie rachunków — co i społecznie staje się bardzo niekorzystném, skoro przez to niezamożne warstwy nie otrzymują swych należytości — następnie upchnie się trochę inwentarza, który się w obec niedoboru za zbyteczny uważa, zapożycza się nareszcie w banku, jakiéj spółce lub u swego kupca zboża, byle tylko jakoś chwilowo zaradzić bieżącym potrzebom, opłacić wszystko, co się opłacić musi. A gdy i rok drugi zawiedzie, gdy nie pozwoli na pokrycie wydatków zwiększonych oprocentowaniem zeszłorocznego kredytu, to się brnie daléj w wekslowe, kupieckie, osobiste długi, z czasem, gdy zbyt wysokiém ich brzemię, gdy one się utrwalają, przemienia się je, naturalnie znowu ze stratą, w długi hipoteczne, i tak się przewleka lat kilka, pokrywając rok roczny niedobór dalszym kredytem, to znaczy żyje się z kapitału i utrzymuje przy ziemi, wyprzedając coraz to daléj swą ziemię, swe bydło, wszelkie posiadane wartości, aż gdy nikt już nie zechce i grosza pożyczyć, gdy wszelkie wartości już tylko nominalnie do rolnika należą, przychodzi do smutnéj, lecz nieuniknionéj katastrofy, bo choć nie formalnie, to materyalnie koniecznéj sprzedaży. Zdaje się, że gorzkie doświadczenie, dzieje utraty naszéj ziemi, mogły nas dostatecznie o prawdzie powyższego rysu przekonać.
Ale u nas wymienia się często lekkomyślność, zbytek, brak umiejętnego gospodarowania, brak nauki, brak pracy jako pierwsze i najsilniejsze upadku przyczyny. Smutna to, ale trzeba przyznać, że istotnie zdarzają się wpośród nas i lekkomyślne i żyjące nad stan i niewykształcone i niepilne indywidua, ale fakt ten złego nie usuwa, nie usuwa innych przyczyn niedoli, które tu właśnie badamy, tylko tém intenzywniejszym czyni ich wpływ, tylko złe pogarsza. Nie moją to rzeczą ani mym zamiarem występować w roli moralizatora i karcić to, co karcić należy, ani téż chodzi mi o tych, co na to zasługują, owszém niech znikną z widowni ci, co demoralizują społeczeństwo, co źle o niém świadczą, co są ropiącym wrzodem na społeczeństwa ciele, — ale każdego z osobna i wszystkich razem zadaniem dbać o tych, co bez własnéj upadają winy, co szczerze i chętnie i pilnie na ojczystym pracują zagonie, a pono są jeszcze tacy między nami.
Przeciwko przytoczonemu już zdaniu, że byle rolnik pracował, to się i utrzyma, a nawet dorobi, że rolnictwo musi jednak przynosić, bo rolnicy się na wsi trzymają i nie myślą o jéj sprzedaży, należy daléj przypomnieć, że pomijając nawet ten zapewne jeszcze u nas silnie działający wzgląd, że nie chcemy dla indywidualnego tylko zysku wyzbyć się swéj ziemi, bo nas coś więcéj dla niéj trzyma, niż sama renta z niéj osiągana — trzeba przypomnieć, że dziś jeszcze rolnik może względnie korzystnie wieś swoją sprzedać, ale gdyby w obec twardego położenia dziś i niewesołych na przyszłość widoków liczni rolnicy to czynić poczęli, to i gdzieżby znaleźli chętnych nabywców, a coby oni sami rozpoczęli? Wszakże przesilenie ekonomiczne i inne ogarnęło gałęzie produkcyi, gdzież więc mają znaleźć zajęcie, jakie to ma i może być zajęcie, bo rolnik w roli tylko się pracować nauczył, on tylko z tą pracą się zżył, gdzież więc znajdzie on po wyjściu z swéj wsi zatrudnienie i utrzymanie? Z jednéj przeto strony gorsza jeszcze od złéj rzeczywistości perspektywa na przyszłość, z drugiéj nadzieja, że rok następny obfitszy wyda plon, że jakoś to będzie, nadzieja, że będzie lepiéj, powstrzymuje rolników pomimo niekorzystnego położenia, pomimo niedoboru od sprzedania swéj ziemi i skłania do pracowania daléj na swém polu, do pracowania choćby i ze stratą.
Mylnem jest przeto zdanie tych, którzy z faktu, że rolnicy nie wyprzedają swéj ziemi, wyciągają wniosek o pomyślnem tegoż położeniu obecnie. A skoro jest mylnem to zdanie, skoro istotnie żyjemy w epoce przesilenia, skoro z różnych i moralnych i materyalnych powodów nadal się mamy utrzymać na ziemi, należy zbadać wszystko, coby nam mogło dopomódz, usunąć wszystko, co nam może szkodzić.
I o jednem i o drugiem i mówiono i pisano już wiele, a ponieważ poruszanie wielu myśli spokojne i sumienne zbadanie jednéj utrudnia, dla tego pozwolę sobie wyłącznie zwrócić uwagę waszą, panowie, na kwestyą kredytu i jego organizacyi, mianowicie téż i dla tego, że jutro więcéj powołany głos do was przemówi w téj sprawie.
Przechodząc do tego zadania, zaznaczamy na wstępie, że w historyi ekonomicznego rozwoju społeczeństw rozróżniamy trzy epoki, mianowicie epokę opartą na gospodarstwie naturalném, następną na zamienném albo pieniężném, ostatecznie kredytowém. W pierwszéj epoce wytwarzał każdy wszystko sam dla siebie i swych najbliższych, potrzeby zaspakajano bezpośrednio; następnie poczęli ludzie wyłącznie jednéj gałęzi pracy się oddawać i zamieniali zbywające im płody na pożądane w innych posiadaniu znajdujące się wytwory, a zamiana ta odbywała się albo bezpośrednio wytwór za wytwór, albo téż za pośrednictwem pieniędzy, których jedną z najważniejszych funkcyi jest właśnie bycie środkiem zamiany. Na końcu dopiero, w miarę rozwoju gospodarstwa społecznego i potrzeb, w miarę uporządkowania się stósunków prawnych, doszło się do kredytu, to jest obrotu zamiennego pomiędzy różnemi osobami, gdzie świadczenie jednéj odbywa się w zaufaniu na przyrzeczone późniejsze świadczenie drugiéj,[1] gdzie więc jedna strona daje drugiéj pewną wartość, otrzymując od niéj przyrzeczenie — częstokroć realnie poręczone — ale zawsze przyrzeczenie tylko zwrotu równéj wartości, a nie ową równą wartość.
A. hr. Cieszkowski[2] definiuje kredyt jako „métamorphose des capitaux stables et engagés en capitaux circulants ou dégagés, c'est-á-dire, le moyen qui rend disponibles et circulables des capitaux qui ne l'étaient point, et leur permet par conséquent de se porter partout oú leur besoin se fait sentir.”
Biliński[3] powiada, że „przez kredyt należy mieć używanie pieniędzy bezpośrednio lub pośrednio powziętych z obcych gospodarstw z obowiązkiem jakiegoś za to świadczenia po pewnym czasie,” a o ie pierwsza definicya w znakomity sposób obrazuje działanie kredytu, jego znaczenie i zadanie ekonomiczne, o tyle definicya Bilińskiego kładzie wielki nacisk na moment, że otrzymane w drodze kredytu pieniądze są z obcego gospodarstwa powzięte, że dłużnik będzie musiał po pewnym czasie zwrócić wierzycielowi, co otrzymał, że więc tylko istotnie wytwórcze zużycie tych obcych pieniędzy, istotne pracowanie niemi a nie wydanie ich, uchroni dłużnika od straty, od oddania na umorzenie długu swego własnego mienia, o czém się u nas na nasze nieszczęście zbyt często zapominało i zapomina. Ztąd téż doszło u nas do smutnego w następstwach arcywysokiego zadłużenia własności ziemskiéj, bośmy nie zrozumieli, że zaciąganie długów hipotecznych jest sprzedażą, ubraną tylko w inną trochę formę, jest nadaniem innym praw do naszéj ziemi, że w razie złego użycia kredytu, niezaspokojenie zobowiązań, my ziemię tę innym będziemy oddać zmuszeni.
Powiedziano wyżéj, że wierzyciel dający kredyt otrzymuje w zamian od dłużnika przyrzeczenie późniejszego świadczenia; ale nie każde przyrzeczenie skłania wierzyciela do udzielenia kredytu, lecz musi to być przyrzeczenie wzbudzające zaufanie u wierzyciela w przyszłą chęć i możność świadczenia ze strony dłużnika. Wszystkie przeto stósunki kredytowe opierają się na tém zaufaniu, a to zaufanie opiera się znów tak na osobie dłużnika, jego charakterze, zdolności i umiejętności pracy, jak na posiadanych przez niego wartościach. Odpowiednio do téj podstawy zaufania rozróżnia się téż kredyt osobisty i rzeczowy. A ponieważ w dziedzinie wartości przedewszystkiém wartość znajduje uznanie i uwzględnienie, ztąd téż im więcéj kto posiada, tém chętniéj i na tém dłuższy czas i tém więcéj użyczą mu wierzyciele wartości, które bogaty dłużnik może zużyć wytwórczo w swém gospodarstwie, i zasiliwszy nowym kapitałem swój z dawna posiadany, podnieść tegoż wydajność, szybszym i intenzywniejszym uczynić wzrost swego majątku. Ztąd téż znaleźli się pisarze apoteozujący kredyt i jego skutki, i postawili twierdzenie, że kredyt jest kapitałem, a długi bogactwem, ztąd téż z przeciwnéj strony z obozu skrajnych pisarzy podniesiono głos najostrzejszéj krytyki przeciwko kredytowi, twierdząc, że wszelki procent lichwą, wszelka wierzytelność kradzieżą, że kredyt jest bezwzględnie zgubnym, że bezwzględnie zasługuje na potępienie, bo on tylko powiększa jeszcze istniejące różnice majątkowe, bogatych do coraz większego doprowadza bogactwa, biednych wyzyskuje i spycha coraz niżéj aż do przepaści ostatecznéj nędzy.
A zdania pisarzy jak były, tak są podzielone, i nauka o kredycie pomimo swéj istotnie ogromnéj doniosłości i znaczenia tak dla jednostek, jak dla społeczeństwa — bo faktem jest, że powiększa różnice majątkowe i zaostrza przeciwieństwa społeczne, bo faktem jest, że podnosi produkcyą, — nie doczekałasię dotychczas zupełnie wyczerpującego opracowania i wykończenia. Tak teorya, jak praktyka kredytu pozostawia jeszcze wiele do życzenia, a brak świadomości, czém jest właściwie kredyt i być powinien, nieznajomość jego istoty, brak odpowiednich instytucyi, potęguje tylko jeszcze ujemny jego wpływ i zabójczo się i na naszém odbija rolnictwie.
Ale gdy chcemy tu mówić o kredycie rolniczym, mianowicie gdy nam o to idzie, abyśmy zbadali kwestyą, czy w obec dzisiejszego położenia rolnictwa kredyt możnaby i o ileby można uważać za jeden z zasługujących na uwzględnienie środków ratunku, to nie możemy się zapuszczać w szerokie i długie wywody o istocie kredytu i jego organizacyi, lecz musimy znijść na pole praktycznéj dyskusyi, a mianowicie odpowiedzieć na zagadnienie:
I. czy w obecném położeniu rolnictwa dalszy jaki kredyt mógłby rolnikom przynieść korzyści, czy on jest potrzebnym?
a jeżeli jest potrzebnym, to
II. na jakiéj drodze możemy i powinniśmy się najkorzystniéj o niego postarać, jaką ma być jego organizacya?
Co do pytania, czy potrzebujemy dalszego kredytu, to wypada nam znów je na dwa dalsze rozdzielić, a mianowicie:
1) Czy nie dałoby się przeprowadzić — sit venia verbo — jaka konwersya ciążących na naszém rolnictwie i rolnikach długów, mianowicie, czy jest możebnem otrzymanie tańszych kapitałów i pod możliwie najdogodniejszymi warunkami na spłatę długów dziś rolników cisnących?
Bezwątpienia byłoby dobrze, abyśmy mogli otrzymać takie kapitały, bo 5% lub wyżéj od długów realnych a 6% więcéj zwyżka na cenie kupionego, lub 6% więcéj zniżka na cenie sprzedanego wytworu, są w zupełnéj dysproporcyi z cenami, jakie dziś rolnik za swe rolnicze wytwory na targu otrzymuje. Potrzebę, nawet konieczność zamienienia drogich i cisnących dziś rolnictwo długów na tańsze i dogodniejsze, a drogim jest zarówno nasz kredyt realny jak osobisty, odczuwamy wszyscy; czy i jakby można taką konwersyą przeprowadzić, o tém wypadnie nam poniżéj przy sprawie organizacyi kredytu pomówić. Ale spłata czy konwersya długów jest o tyle trudniejszą, o ile w trudniejszém położeniu się rolnictwo znajduje. Procent bowiem obniża się tylko w miarę wzrastającéj pewności odbioru kapitału i łatwości tegoż wycofania; skoro zaś ciężkie położenie dłużnika doprowadza go do żądania tańszego kredytu, niższych procentów, to kapitał arcy niechętnie się naprzeciw tego stawia, raczéj chciałby wyższych procentów, gdyż w miarę pogarszania się stósunków ekonomicznych dłużnika, zmniejsza się pewność odbioru kapitału, a w obec tego procent rosnąć musi.
Nie tajmy więc sobie, że zadanie postarania się o tańszy kredyt, czy to osobisty czy rzeczowy, napotka na wielkie trudności, ale właśnie ten wzgląd powinien nas tém baczniejszymi uczynić przy zaciąganiu jakichkolwiek nowych zobowiązań, a to nas już prowadzi do pytania:
2) czy rolnictwo nasze, pomijając kredyt na spłatę istniejących zobowiązań, potrzebuje jeszcze dalszego kredytu, i na co go potrzebuje?
Ktokolwiek z szan. panów zapoznał się bliżéj z literaturą ekonomiczno-rolniczą naszego stulecia, ktokolwiek czytywał sprawozdania z rozmaitych zebrań sprawami rolnictwa się zajmujących, ten musiał zauważyć, że przez długie lata zupełnie dominujące stanowisko zajęło staranie się o dostarczenie rolnictwu jak najdaléj idącego kredytu, a co do tegoż organizacyi, to dwa tylko stawiano postulata: aby nie był wypowiedzialnym, bo rolnik nigdy nie jest w stanie oddać naraz pożyczonego na włożenie w gospodarstwo grosza, a dalszém z tego wypływającem żądaniem było: zniesienie zupełne jednorazowéj wypłaty kapitału przez rolników, któremu to celowi miało służyć powolne amortyzowanie długów i z kilku stron zalecano zapisywanie ich nie jako długi kapitału, lecz jako długi renty. I jedna i druga z tych myśli są zupełnie słuszne i nader ważne, ale podczas kiedy dawniéj świeżo po przejściu z gospodarstwa ekstenzywnego, niedbale prowadzonego, do intenzywnego, w obec rosnących dochodów z ziemi, rosnącéj ceny produktów rolniczych, wpływających korzystnie na podniesienie rolnictwa licznych nowych i tanich środków komunikacyjnych dbano tylko o to, aby rolnika ochronić przed zawsze dlań groźnym przymusem jednorazowéj spłaty całego pożyczonego kapitału, a o opłatę procentów od rozsądnie zużytego kredytu nie troszczono się wielce, bo ziemia coraz więcéj przynosiła i mogła téż coraz więcéj opłacać, i dla tego starano się w interesie produkcyi o jak największe uruchomienie ziemi, o jak najdalsze zastósowanie rolniczego kredytu, by en masse wrzucić kapitały w rolniczą produkcyą i podnieść jej wydajność: przeciwnie dzisiaj, w obec skonstatowanego upadania własności ziemskiéj i produkcyi rolniczéj pod brzemieniem nagromadzonych i realnych i osobistych długów, w obec zmniejszającego się dochodu z ziemi i jéj wartości, dzisiaj występują ogólnie przeciw rozszerzaniu a za ograniczeniem rolniczego kredytu, dziś dominuje zdanie, że rolnictwo upada nie z braku kredytu, lecz z braku kapitału[4], że właśnie nadużycie kredytu jest bezsilności rolnictwa powodem.
Wszelkie nadużycie mści się, tak téż zemściło się na rolnictwie nadużycie kredytu. Nadużyciem bowiem kredytu nazwać należy większą część nagromadzonych dziś na ziemi długów hipotecznych, które wcale kredytem nie były, które nadużyły i jego form i jego nazwiska.
Takiem nadużyciem i form i nazwiska kredytu są mianowicie długi powstałę z zapisu działów i z sum niespłaconych przy kupnie. Kredyt ma bowiem być[5] „la métamorphose des capitaux stables et engages en capitaux circulants ou dégagés, le moyen qui rend disponibles et circulables des capitaux quie ne l'etaient point”, on ma być środkiem dostarczającym producentowi posiadającemu unieruchomiony, t. j. w zastósowaniu do rolnika tkwiący w ziemi i żywym i martwym inwentarzu kapitał dalszego kapitału, kredyt ma mu posłużyć do użyznienia, do podniesienia wydajności posiadanego już kapitału, a więc to tylko jest kredytem, gdzie dłużnik przez zobowiązanie się otrzymuje istotnie obcy kapitał do ręki i ma możność użycia tego obcego kapitału w swem gospodarstwie, nadużyciem zaś kredytu są dwa wpierw wymienione rodzaje długów hipotecznych, tj. długi z działów i z kupna. Przy długach bowiem powstałych z jakichbądź nakładów czy melioracyi pożyczony kapitał tkwi w gospodarstwie, ziemia już była jako taka, kapitał został dopiero następnie w nią włożony, i ma z niéj być po pewnym czasie dopiéro wyciągnięty przez zwyżkę dochodu; przeciwnie tak przy zapisach jak przy sumach niespłaconych przy kupnie ma ziemia oddać co w nią nie zostało włożonem, gospodarstwo ma oddać wartość, któréj nie otrzymało, te więc długie osłabiają tkwiący w gospodarstwie kapitał i już przez to samo są absolutnie zgubne tak dla każdego rolnika z osobna, jak w ogóle dla rolniczéj produkcyi.
Zgubny wpływ systemu równych działów starałem się już dawniéj[6] wykazać, to téż nie będę dziś już o nim mówił; o zgubnym wpływie sum niezapłaconych przy kupnie nadmienię tu tylko jeszcze, że one prócz wycofywania z gospodarstwa wartości, jakich gospodarstwo nie otrzymało, jeszcze i ten zły mają skutek, że kapitał kupującego w takich warunkach rolnika stawiają na ostatniéj hipotece, nie dając mu ani pewności pobierania procentów, ani pewności utrzymania kapitału, tak tracimy na procencie i kapitale, i to jest pono jeden z głównych powodów ogólnéj niezasobności naszych rolników.
Zaznaczyć bowiém należy, że w ciągu bieżącego wieku cena ziemi unormowała się tak wysoko, że ci tylko bez widocznéj straty mogą ją kupować, którzy na to mają, by ją nabyć istotnie na własność, by kupując spłacić wszystkie długi. Kapitalista bowiem ma od posiadanych listów zastawnych 4 proc., on więc nie tracąc nic ekonomicznie, może za wieś przynoszą 4000 tal. dać 100,000, ale 100,000 nie może dać za nią ten, kto musi na niéj pewne długi zostawić. Przypuśćmy, że on ją kupi, mając 60,000, a 40,000 jest długiem Towarzystwa ziemskiego, to on ma do opłacania 2000 procentu, jego przeto kapitał 60,000 przyniesie mu tylko 2000 to jest 3⅓% — jeżeli miał 40,000, to będzie miał do opłacania przynajmniéj 3000, a sam będzie pobierał tylko 1000 tj. 2½%, i tak im mniéj kapitału własnego, tém gorszy stósunek dla rolnika, tém trudniéj mu o jakichkolwiek nowych myśleć nakładach, tém trudniéj podnieść produkcyą, podnieść dochody, pozbyć się długów. A właśnie powtarzający się popyt na ziemię ze strony kapitalistów podnosi nader wysoko jéj cenę i ona tém wyżéj się jeszcze stawia, im mniéj może kupujący zapłacić gotówką. Dla tego téż sumy niezapłacone przy kupnie za nadużycie kredytu uznać należy, bo kredyt tam tylko jest dobrym, tam jest racyonalnym, gdzie w drodze kredytu otrzymane pieniądze przynoszą nam większy procent niż jesteśmy obowiązani płacić, gdzie on zwiększa nasze zyski a nie gdzie straty powoduje, jak to się właśnie przy tego rodzaju długach hipotecznych dzieje.
Kupowanie przeto wsi bez dostatecznego kapitału, nadużywanie ad hoc kredytu, jest i szkodliwém dla krajowéj produkcyi, bo uniemożliwia przeprowadzenie koniecznych dla jéj rozwoju reform gospodarstwa i zgubném dla kupującego w tych warunkach rolnika. Z jego stanowiska równa się takie kupno zaprzepaszczeniu kapitału, doprowadzą go do pracowania z własną szkodą na zysk wierzycieli, on się stawia w położeniu, o którém się wyraża Lorenz v. Stein[7]: „seine Zinspflicht wird nunmehr in eine Dienstpflicht verwandelt, er wird zum Tagelöhner für das mobile Capital.”
A skoro żyjemy w epoce gorzko pokutującéj za dawniejsze nadużycie kredytu, w epoce, o któréj się mówi, że rolnictwo nie z braku kredytu, lecz z braku kapitału upada, to wypadnie nam przed rozstrzygnięciem pytania, czy i o ileby się rolnictwu naszemu zdał dalszy jeszcze kredyt, wpierw się nad kapitałem rolniczym po krótce zastanowić.
Dawniéj dzielono tak kredyt jak kapitał rolniczy tylko na dwie kategorye, mianowicie na kredyt realny i osobisty, względnie na kapitał stały i obrotowy. Nowsi pisarze używają innego podziału, mianowicie dzielą kapitał stały na dalsze dwie kategorye i mówią o kapitale zakładowym, użytkowym i obrotowym. Przez pierwszy z nich t. zw. kapitał zakładowy należy rozumieć ruchomy kapitał, t. j. ziemię i budynki; przez użytkowy rozumiemy żywy i martwy inwentarz, a przez kapitał obrotowy wszystkie zasoby potrzebne do bieżącego prowadzenia gospodarstwa, jako to: zboże do siewu, paszę, gotówkę, bydło na opas itp.
W miarę wzrastającéj intenzywności gospodarstwa wzrasta w stósunku do pierwszego drugi i trzeci rodzaj kapitału, bo więcéj potrzeba inwentarza roboczego, więcéj maszyn rozlicznych drogich nasion, więcéj pieniędzy, paszy itp. Ale samo wzrastanie intenzywności gospodarstwa, samo włożenie w gospodarstwo więcéj pieniędzy nie należy jeszcze absolutnie za słuszne uważać, owszém znaną jest rzeczą, że w miarę wzrastającéj intenzywności gospodarstwa, tkwiący w niém kapitał coraz mniejsze przynosi zyski, a to doprowadziło nawet do rozróżnienia pomiędzy t. zw. racyonalném a inteligentném gospodarstwem, z których pierwsze głównie dba o podniesienie wydajności brutto, i dla tego z coraz to większym gospodarzy nakładem, drugie zaś więcéj się liczy z rezultatem netto, żadnego nie uczyni nakładu, nie obliczywszy wpierw, czy istotnie grosz ten przyniesie czysty zysk dla gospodarstwa. Pierwsze się głównie liczy z techniką, drugie z ekonomiką rolniczą, a że to drugie jest właściwszém, nie potrzeba chyba dowodzić; toć każde gospodarstwo tak powinno być prowadzone, by z jak najmniejszym kosztem jak największe zyski przynosić.[8]
Samo się przez się rozumie, że podstawą inteligentnego gospodarstwa może tylko być — pomijając niezbędne naturalnie głębokie wiadomości techniczne — jak najwięcéj ścisła i szczegółowa rachunkowość rolnicza. Bez iście kupieckiéj rachunkowości, rozdzielającéj i rozchód i dochód na najdrobniejsze szczegóły, nigdy nie można wiedzieć, która gałęź produkcyi zysk, która straty przynosi, bez niéj będą się wszelkie projekta opierały na hipotezach tylko, a to za słaba i za śliska podstawa w dziedzinie ekonomicznéj.

Jeżeli przeto dalszy kredyt nie ma zgubić rolnika, jeżeli wzrastający w skutek niego ciężar koniecznych opłat nie ma być tym ostatnim ciężarem, co i tak już wahającą się szalę stanowczo na niekorzyść rolnika przechyli, to winno jego użycie poprzedzić najdokładniejsze zbadanie, czy istotnie ów obcy kapitał włożony w gospodarstwo tak wydajność jego podniesie, że osiągnięta na téj drodze nadwyżka wytworów ceną swą pokryje na pewno procent od pożyczki, a prócz tego pewną kwotę na amortyzacyą i na zysk przedsiębiorczy pozostawi. Skoro zwyżka dochodu nie starczy na pokrycie procentu, amortyzacyi i zysku przedsiębiorczego, to nie warto podejmować nakładu; taki kredyt się nie opłaca, on nie pomaga, lecz szkodzi gospodarstwu. — Ale skoro starczy osiągnięta nowym kapitałem zwyżka dochodu na pokrycie owych 3 pozycyi, to zaciągnięcie pożyczki jest nie tylko usprawiedliwionem, ale jest wprost nakazanem przez własny interes rolnika, a tych pod grozą zarzutu lekkomyślności czy bezmyślności nikomu zaniedbywać nie wolno.

Tylko ta pożyczka jest uprawnioną ekonomicznie, która zostanie zużytą produktywnie, która nowym kapitałem zasili gospodarstwo; wszelka inna pożyczka, konsumptywne zużycie obcego kapitału, jest w każdym razie zgubną, tak ze stanowiska jednostki jak ze stanowiska społeczeństwa winna być potępioną, bo w ogóle konsumpcya nie ma „de véritable droit en économie politique que sur les produits et les revenues, mais nullement sur les capitaux, et il faut encore nue limitation de ce droit pour cause d'épargne et d'accumulation.[9]
Oświadczając się przeto stanowczo przeciw kredytowi konsumptywnemu, jako podkopującemu przyszłość dłużnika, gdyż tak zużyty kapitał musi być jednak z czasem zwróconym, na umorzenie pretensyi wierzyciela będzie musiała z czasem być wyłączoną pewna część kapitału tkwiącego w zarobkowém gospodarstwie dłużnika, a gospodarstwo to po utracie znacznéj części kapitału, jak człowiek po znacznéj krwi utracie marny tylko i nie wytwórczy będzie wlokło żywot, przyznać trzeba z drugiéj strony, że kredyt produkcyjny, pożyczenie od drugiéj osoby w celu zasilenia nowym kapitałem swego własnego gospodarstwa, może być korzystném, jednakże i on tylko pod pewnymi warunkami korzystnym się staje. Mianowicie podnieść tu należy, że o produkcyjności lub konsumptywności kredytu, o jego korzyściach lub zgubności nie rozstrzyga zamiar, z którym się pożyczyło, lecz tylko istotne zużycie, a podnieść to już dla tego należy, że częstokroć grosz obcy gdy już jest w kieszeni, zmienia najszlachetniejsze pierwotnie zamiary i idzie na nieproduktywne cele. Wszakże Towarzystwo Kredytowe Ziemskie, tak u nas nazwane „landszafty,” zostały założone na to, by ułatwić rolnikom znalezienie kredytu, aby przez to podnieść wydajność wsi, zasilić rolniczą produkcyą, a w praktyce poszła większa część tych pożyczek na niewytwórcze cele konsumcyi. Ztąd poszło, że dziś trudno rolnictwu o dalszy wytwórczy kredyt, bo pierwsze hipoteki zajęte jeszcze niespłaconymi i właśnie w skutek nieproduktywnego zużycia wielce uciążliwymi długami z dawnych lat, ztąd téż wśród projektów o dalszym kredycie rolniczym przebija się zdanie, które nie tylko każe zważać przy udzielaniu pożyczek na zasobność dłużnika, na materyalną pewność wierzyciela, że majątek dłużnika starczy na pokrycie jego wierzytelności, jak każe zważać na moralną pewność, każe badać, czy dłużnik należy istotnie do ludzi umiejących się liczyć z groszem, umiejących wytwórczo pracować, świadomych swojego celu, powodu długu i przyjętych przez to nowych, ciężkich zobowiązań.
Nie da się zaprzeczyć, że istotnie wzgląd ten przy udzielaniu pożyczek w interesie gospodarstwa społecznego i społecznéj produkcyi więcéj niż pierwszy panować powinien. Przez nieproduktywne bowiem zużycie kapitału, choćby i wierzyciel na tém nic nie stracił, traci społeczeństwo, a ono ma prawo kontrolować jednostki, by one mu szkody nie wyrządzały.
Odpowiednio do 3 rodzajów kapitału użytego w gospodarstwie może rólnik potrzebować trojakiego kredytu, by swój kapitał niedostateczny w którymkolwiek kierunku zasilić, a zasilenia tego może się okazać potrzeba tak dla kapitału zakładowego na postawienie nowych budynków, drenowania i t. p. jak dla kapitału użytkowego na zwiększenie siły roboczéj, maszyn, jak wreszcie kapitału obrotowego na ziarno, na siew i t. p.
W zasadzie nie można nic przeciw temu kredytowi powiedzieć, owszém nadmieniliśmy już, że skoro zachodzi istotna potrzeba zwiększenia tkwiącego w gospodarstwie kapitału, natenczas posłużenie się w tym celu kredytem jest ze stanowiska produkcyi słuszném i nakazaném; wszakże kredyt ma właśnie być „le moyen qui permet aux capitaux de se porter partout où leur besoin se fait sentir.” Ale innymi częstokroć od interesów produkcyj są interesa rólnika; on nie na to ma zważać, czy otrzymawszy i używszy wytwórczo pożyczkę, zwiększy wydajność wsi, lecz czy może znaleść kredyt pod odpowiednimi t. j. zwiększającymi jego czysty dochód warunkami. Dlań rozchodzi się kwestya właśnie o te warunki stawiane przez obcy kapitał, i kredyt pomimo produktywnego zużycia może go zgubić, jeżeli postawione przez wierzyciela warunki nie są zgodne z charakterem produkcyi rolniczéj. Kapitał bowiém zużyty w rólnictwie ma trwale w niém pozostać, i bez straty nie może być z niego naraz wycofanym; to téż jest powodem, że kredyt okazuje się znacznie skuteczniejszą dźwignią dla kupiectwa i przemysłu, niż dla rolnictwa. Pierwsi bowiém nabywają za pożyczony kapitał wytwór jaki, ale tylko w celu pozbycia po dostawieniu w miejsce zbytu, lub po przerobieniu; w najgorszym przeto razie mogą oni mało zarobić, ale dostawiony na miejsce wytwór, tak samo jak przerobiony, zawsze będzie więcéj wart niż surowiec, po każdorazowym obrocie są więc oni w posiadaniu całego pożyczonego kapitału i mogą go oddać. Przeciwnie rólnik — pomijając nie liczne tylko wyjątki jako to przy kupnie ziarna na siew, bydła na opas — nawet w razie najproduktywniejszego zużycia kredytu n. p. drenowania, kupienia jakiéj niezbędnéj maszyny, nie odbiera naraz z powrotem całego kapitału, lecz tylko jego odsetki i jaką małą kwotę amortyzacyjną, on nigdy przeto nie jest w stanie od razu cały spłacić dług.
O różnicy téj, o zupełnie odmiennym charakterze produkcyi rolniczéj z jednéj, a kupieckiéj i przemysłowéj z drugiéj strony, trzeba zawsze pamiętać. Kupcy i przemysłowcy mogą użyć z korzyścią krótkoterminowy, nie amortyzujący się, wypowiedzialny kredyt, bo oni mogą każdego dnia postawić na targ zakupione na kredyt towary, a sprzedanie towaru nie jest ruiną, lecz właśnie celem ich pracy; rolnik natomiast umieszcza tak kapitał, że często nie może go zupełnie naraz napowrót wydobyć, n. p. przy drenowaniu, w innych razach, jak przy kupnie maszyn, jest sprzedaż świeżo zakupionego przedmiotu spowodowana chęcią pokrycia długu wręcz przeciwną celowi, staje się ruiną, to téż dla rolnika kredyt krótki, mianowicie kredyt wekslowy, jaki dziś dominuje w dziedzinie osobistego kredytu, jest absolutnie bez wartości, a użyty tylko złe wywołuje następstwa.
Jeżeli bowiem kredyt ma istotnie pomódz rolnikowi, to musi on być długotrwałym, niewypowiedzialnym, amortyzującym się, tanim, odpowiednim do własnych jego zasobów. Musi być długotrwałym, bo tylko powoli przynosi zyski zużyty w gospodarstwie kapitał; niewypowiedzialnym, bo rolnik nie może się niejednokrotnie bez własnéj winy zastósować do oznaczonego przez wierzyciela terminu, a wszelka zwłoka w zapłacie pociąga liczne koszta i straty za sobą; amortyzującym się, bo rolnik nie jest w stanie wydostać naraz z gospodarstwa całego kapitału, i bez zniweczenia osiągniętych kredytem korzyści tylko drobnemi może go spłacać ratami; tanim, bo ziemia obecnie wielkich zysków nie przynosi, i wysoki procent zniósłby i zysk i możność spłaty długu; odpowiednim do własnych zasobów rolnika, to jest stósunkowo nie wysokim, bo inaczéj w razie najmniejszego niepowodzenia, choćby tylko chwilowego, jednorocznego, a z tém się liczyć należy, rolnik nie mógłby sprostać przyjętym zobowiązaniom i musiałby upaść, a przecież przed tém właśnie chcemy się ochronić.
Przystępując teraz do pytania, czy i o ile przydałby się naszemu rolnictwu dalszy jeszcze kredyt, zaznaczmy, że na to odpowiedzi równobrzmiącéj dla wszystkich nikt dać nie może, bo różnym jest stan naszych gospodarstw, różne nasze zasoby, różnemi potrzeby, każdy więc rolnik musi tu sam dla siebie znaleźć odpowiedź, ale każdy zarazem winien pamiętać o powyżéj wymienionych warunkach, pod którymi tylko kredyt może się przydać rolnictwu, winien pamiętać, że tylko istotnie wytwórczo zużyty kredyt poprawi jego położenie, że więc zaciągnięcie wszelkiéj pożyczki poprzedzić winno bardzo sumienne zbadanie i swego gospodarstwa i stawianych przez wierzyciela warunków.
Ale jakkolwiek ostrożnym, bardzo ostrożnym należy być przy zaciąganiu pożyczek, to jednakże nie można stanowczo i bez wyjątku przeciw wszelkiemu dalszemu kredytowi wystąpić; on wprawdzie dotychczas podobno więcéj zaszkodził, niż dopomógł rolnictwu, ale on pomódz może, byle go się użyć umiało. A gdy możebném jest jeszcze użycie kredytu jako środka ratunku w obecném przesileniu, należy się szczerze nad jego organizacyą zastanowić, bo téj właśnie zadaniem[10] uniemożebnić, a przynajmniéj osłabić jego wpływ ujemny, rozszerzyć i spotęgować jego dodatnie działanie.
O organizacyi kredytu nie będę już mówił wiele, tak ze względu na przydługi już wykład, jak i ze względu na to, że jutro z więcéj powołanych ust usłyszymy uwagi w téj sprawie oparte na długoletniém doświadczeniu i szczegółowéj znajomości naszych stósunków.
Wspomniano już, że kredyt daje się ze względu na bezpieczeństwo wierzyciela na dwa rodzaje podzielić, na rzeczowy i osobisty. Odpowiednio do tego podziału są potrzebne dwojakiego rodzaju instytucye; mówię instytucye, gdyż jednym z pierwszych postulatów organizacyi kredytu jest zniesienie osobistéj zależności dłużnika od wierzyciela, wsunięcie pomiędzy nich jakiego pośrednika, a tym właśnie mogą i być powinny instytucye kredytowe.
Instytucye dla realnego kredytu, tak u nas zwane „landszafty,” są już z dawna dobrze uorganizowane i służą istotnie interesom rolnictwa. O nich też mówi Biliński,[11] że one spoczywają na najpiękniejszéj ideai naszego wieku, tj. na wzajemności interesów, nie dążącéj do zysku i z tego powodu zasługują na poważne w gospodarstwie społecznem stanowisko.”
Niestety kredyt udzielany przez te instytucye nie zaspokoił wymagań rolników i w wykazach hipotecznych znajdujemy jeszcze długą listę długów zaciąganych w akcyjnych Towarzystwach hipotecznych, które głównie przez swój wysoki procent są zgubne, a daléj jeszcze liczne długi prywatne, za którymi nic, a przeciw którym wszystko przemawia, bo one są drogie, wypowiedzialne, nie amortyzujące się, a podczas gdy dług wekslowy — tak zresztą nie odpowiedni dla rolnika — ma tę przynajmniéj zaletę, że go można spłacać częściowo, a takie spłacanie zmniejsza bez wszelkich kosztów ciężar procentu i sumę długu, prywatne długi hipoteczne nawet téj jedynéj dogodności nie mają, przed nimi przeto przedewszystkiem rolnictwo się chronić powinno.
W dziedzinie organizacyi kredytu realnego nie może już przeto chodzić o otwarcie nowych instytucyi, o rozszerzenie jego granic, dalsze uruchomianie i obdłużanie ziemi, bo to jest właśnie powodem dzisiejszego upadania rolnictwa i rolników pod ciężarem zbyt wielkich zobowiązań, ale raczéj dążenie nasze winno być skierowanem tylko do zmniejszenia ciężarów ponoszonych w skutek długów hipotecznych, a w tym kierunku obecnie mem zdaniem jedno tylko można zrobić, ale skoro można to i zrobić należy.
Mianowicie było korzystnem dla rolnictwa w obec ciężkich warunków obecnéj chwili wolniejsze, tj. tańsze amortyzowanie długów hipotecznych, bo i na co się łudzić szybką amortyzacyą, gdy w miarę jéj nowe długi ciągle wzrastają, szybciéj nawet, niż dawne się umarzają. Powolniejsze amortyzowanie przy naszych listach zastawnych stojących nad pari nicby nie zaszkodziło wierzycielom, dla których wylosowanie nie przynosi zysku, tylko stratę, nie natrafiłoby téż na żaden opór z ich strony, a zmniejszyłoby ciężar bieżących opłat. Prawdopodobnie dałoby się ono prędzéj przeprowadzić, niż jakakolwiek obniżka procentów od długów hipotecznych, „landszaftowych” czy innych, o czem niejednokrotnie myślano, bo taka obniżka zmniejszyłaby dochód wierzyciela, uprawnione interesa ich wystąpiłyby przeciw temu, a i tych interesów ani państwu, ani nam zaniedbywać i krzywdzić wolno.
Ulga, osiągnięta przez tańsze amortyzowanie, nie byłaby wielką, ale zawsze byłaby to ulga, i dla tego myśli téj nie należy zaniedbywać.
Prócz długów hipotecznych, istnieje jeszcze inna forma kredytu realnego, i to jego forma pierwotna, mianowicie kredyt zastawniczy, któryby rolnikom na podstawie zboża złożonego w publicznych magazynach mógł być udzielanym i przez to ochronić ich od sprzedaży płodów swych w niekorzystnym czasie. Korzystnemu zastósowaniu tego kredytu dla rolnictwa stoi jednakże na przeszkodzie, że w obec stósunkowo drogich u nas jeszcze środków komunikacyjnych koszta z przeładowywania, magazynowania i podwójnego niejednokrotnie transportu wynikłe znosiłyby wszelki zysk, a gdy zysk niknie, to nie ma powodu starać się dopiéro o kredyt.
Pozostaje jeszcze do dorzucenia kilka słów o organizacyi osobistego kredytu, a ona dziś właśnie coraz się staje ważniejszą, coraz więcéj się staje konieczną. Dawniéj bowiem, gdy jeszcze każdy na swym zagonie pracował, gdy pracował na zagonie nie spętanym jeszcze całym łańcuchem długów hipotecznych, miał rolnik łatwy i tani kredyt, bo mógł się dlań posłużyć pierwszą hipoteką i w obec tego kredyt osobisty podrzędne miał tylko znaczenie. Ale dziś, w obec systemu dzierzaw, u nas niestety nie dość jeszcze dobrze i licznie przeprowadzonego, w obec dzierzaw z jednéj a długów z drugiéj strony, muszą rolnicy dbać o korzystne zorganizowanie osobistego kredytu, bo on tylko może im dostarczyć środków zasilenia gospodarstwa; dziś nabiera ta kwestya pierwszorzędnego znaczenia, od jéj szybkiego i pomyślnego rozwiązania zawisł los może niejednego rolnika.
Pomimo to zrobiono u nas dotychczas nader mało w téj sprawie. Istniejący bank rolniczy, ożywione najlepszemi chęciami, spełniał w miarę swych środków swe zadanie, ale sama jedna naczelna instytucya nie jest w stanie wszystkich potrzeb zaspokoić. Każda akcyjna instytucya musi w pierwszéj linii mieć interes akcyonaryuszy na oku, dla niéj skupia się zadanie w najpewniejszém i najdonośniejszém fruktyfikowaniu powierzonych sobie kapitałów, ona więc tym tylko rolnikom może dopomagać, którzy pewien dość znaczny kapitał materyalny posiadają, bo bank nie zechce i nie może dawać kredytu in blanco, tj. bez podkładki. A ponieważ bogatych rolników jest u nas mało, ponieważ są liczni ziemianie, którzy więcéj moralnego niż materyalnego posiadają kapitału, którzy cały swój kapitał materyalny umieścili w gospodarstwie jako użytkowy i obrotowy, a w obec coraz wzrastającéj intenzywności dalszego potrzebowaliby kapitału i mogliby go niejednokrotnie użyć z korzyścią i swoją i produkcyi, ci przeto ziemianie tylko na drodze asocyacyi mogą się dla siebie o korzystny kredyt postarać. Toć i spółki systemu Schultze-Delitsch zostały założone właśnie przez i dla ludzi niebogatych w kapitały, a wszakże umiały one znaleźć potrzebne dla swych członków środki i oddały dla drobnego kupiectwa i przemysłu niespożyte usługi; wszakże sprawozdania niemieckie tak zachwalają dodatni wpływ spółek Raiffeisenowskich, i u nas winni rolnicy na podobnéj drodze się o kredyt dla siebie postarać.
Spółki takie ziemiańskie, które już z powodzeniem w kilku ziemiach Królestwa Polskiego istnieją, mogłyby się także zajmować komisowo zakupem i zbytem wkraczających w gospodarstwo rolne wytworów i porządków, o czém już mówiliśmy przed rokiem. One tę mianowicie mają zaletę, że zorganizowane terytoryalnie, opierając się przeto na dokładnéj znajomości i osoby i zasobów każdego z należących, mogą bez wszelkiego niemal ryzyka udzielać kredytu, bo wiedzą, ile komu można pożyczyć i mogą ścisły wykonywać nadzór, czy istotnie pożyczony grosz zostanie zużytym produkcyjnie, a to jest pewniejszą dla kredytu rękojmią niż wszelkie hipoteki i zastawy. One byłyby w stanie kontrolować dobre użycie kredytu, tę najlepszą jego pewności podstawę; przez to same otrzymałyby kredyt t. j. kapitał, bądź to od osób prywatnych w formie depozytów, bądź to od banków w formie otwartego kredytu, a w rozdzielaniu kredytów pomiędzy swych członków mogłyby stawiać warunki zgodne z charakterem produkcyi rolniczéj.
Kredyt z spółki ziemiańskiéj otrzymany możeby nie był wiele tańszym niż dziś otrzymywany, ale mógłby on być długoterminowym i choć nieamortyzującym się przez opłatę procentu, to odpłacalnym na wzór conto-corrent. Ztąd téż mógłby on służyć rolnikom tak samo na zasilenie i podniesienie produkcyi, jak na uwolnienie od wszelkich osobistych długów, zupełnie niezgodnych z charakterem rolniczej produkcyi, mógłby się przydać na konwersyą tych długów.
Właśnie pośrednictwo takich spółek odpowiedzialnych do oznaczonéj wysokości za swych członków, mogłoby ogółowi pracujących istotnie i umiejętnie ziemian otworzyć potrzebny kredyt w naczelnéj kraju instytucyi, jaką u nas być powinien bank rolniczy, a w ten sposób zyskałby i bank, bo rozszerzyłby znacznie swe interesa, zyskaliby ziemianie, gdyż przez instytucyą wyrwaniby zostali z osobistéj zależności od kupca wierzyciela, i na uczciwéj, taniéj drodze zyskaliby potrzebny im kredyt wytwórczy.
Wyliczając korzyści, jakieby rolnikom naszym i społeczeństwu liczne i umiejętne założenie całego szeregu takich spółek ziemiańskich przyniosło, nie można pominąć i tego, że spółki takie usunęłyby niebawem z interesów pomiędzy ziemianami obcy żywioł wrogich nam, niepotrzebnych, z naszéj pracy i z naszego znoju żyjących pośredników, którzy dzisiaj niejednokrotnie między sąsiadami o miedzę kupno i sprzedaż z ich stratą a swym zyskiem załatwiają, a suma straconego przez nas w ten sposób grosza nie może być małą, jak o tem bezwyjątkowe nieomal i szybkie zbogacenie się tych pośredników świadczy. A na to nas nie stać zaiste, byśmy niepotrzebnie dawali obcym na nas zarobek.
Nie zapominajmy daléj, że obok naszego centr. Tow. rolniczego, którego członkowie interesa większéj własności ziemskiéj przedstawiają, istnieje u nas owa rzeczywiście wspaniała instytucya kółek włościańskich mniejszą własność i jéj tak wielce dla społeczeństwa doniosłéj wagi będące interesa mniejszéj własności ziemskiéj przedstawiająca. Powstające spółki ziemiańskie mogłyby w porozumieniu z patronem kółek włościańskich i ich prezesami zająć się dolą włościan, mogłyby również im dopomagać przy zakupie i zbycie płodów, mogłyby im nawet w razie istotnéj potrzeby — która pono wszędzie była i pozostanie najpierwszym długów powodem — służyć uczciwym kredytem i przez to wyrwać ich z silnych lichwy uścisków, w któréj zgubne ramiona dzisiaj jeszcze włościanin nasz przy najmniejszem niepowodzeniu popada.[12] W ten sposób osiągane z założenia kółek ziemiańskich korzyści jeszczeby się szerszym udzieliły kołom, jeszczeby więcéj zyskały na doniosłości, bo podniosłyby dobrobyt nie tylko jednéj ale kilku klas społeczeństwa, coby i dla naszego narodowego dobrobytu nie pozostało bez skutków dodatnich.
Ale jeżeli chcemy wszelkie te korzyści osiągnąć, jeżeli chcemy założyć spółki ziemiańskie i tak je założyć, by się rozwinęły pomyślnie, to nie należy nam od góry, od tego, co ma być wiązaniem, od naczelnéj instytucyi zaczynać, od niéj czekać inicyatywy, lecz przeciwnie, z dołu powinien wyjść ruch, bo spółki tylko natenczas mogą się rozwijać pomyślnie, gdy będą ograniczone terytoryalnie, gdy będą oparte na istotnéj znajomości i ludzi i stósunków danego okręgu. Dopiero po założeniu winny one wchodzić w stósunki z naczelną instytucyą, bo tylko w ten sposób będzie każdemu pracującemu rolnikowi zapewniony potrzebny dlań kredyt, praca rolnicza wyzwoli się z pod bezpośredniego panowania obcego kapitału, bo tylko natenczas naczelny bank będzie mógł z korzyścią dla siebie przyczynić się do wyrwania ogółu ziemian, tak na większéj, jak na włościańskiéj osiadłych ziemi, z ich dzisiejszéj niedoli.
Idea dobrowolnych asocyacyi, zyskująca coraz szerszy zakres działania i coraz liczniejszy zastęp zwolenników, będąca jedném z najpiękniejszych dzieł XIX w., umiała już niejednokrotnie i na niejedném polu przynieść dla narodów doniosłe korzyści. Oby co rychléj idea ta i pośród naszych rolników znalazła chętnych wyznawców i gorliwych krzewicieli, oby ona jak najrychléj realne przybrała kształty i dostarczyła ogółowi ziemian silnemu właśnie swém zespoleniem tego, co im samym, rozbitym na jednostki, osiągnąć nie podobna. Spółki ziemiańskie byłyby w stanie dostarczyć każdemu rolnikowi, co się nauczył i co chce pracować, potrzebnego do podniesienia gospodarstwa kredytu, donośniejszym zbyt, tańszym zakup płodów uczynić, udogodnić cisnące dziś długi, przez to podniosłaby się wydajność krajowéj produkcyi, podniósłby się dobrobyt społeczeństwa, a osiągnięcie tego pono jest i być winno naszym celem i zadaniem.

Warszawa, w marcu 1885.
Dr. Józef Milewski.
  1. Ad. Wagner w Schönbergs Handbuch. Art. Credit und Bakwesen definiuje: „Credit ist derjenige privatwirthschaftliche Verkehr oder dasjenige freiwilige Geben und Empfangen wirthschaftlicher Güter, wo die Leistung des einen im Vertrauen auf die gegebene Zusicherung späterer Gegenleistung des anderen erfolgt.
  2. Du crédit et de la circulation, str. 6.
  3. System ekonomii społecznéj. I, str. 261.
  4. G. Ruhland. Agrarpolitische Versuche vom Standpunkte der Socialpolitik.
  5. Cieszkowski l. c.
  6. W rozprawie „W sprawie utrzymania ziemi w naszém ręku” Poznań 1884.
  7. Drei Fragen des Grundbesitzes und seiner Zukunft.
  8. Roscher. System. I. „Jede normale Wirtschaft ist darauf gerichtet, den höchsten persönlichen Nutzen mit dem geringsten Kostenaufwande zu erzielen.”
  9. Cieszkowski l. c.
  10. Dr. Heinrich Maurus „Ueber die Freiheit in der Volkswirthschaft. IX.”
  11. System ekonom.-społ. II str. 280.
  12. Nader ciekawe szczegóły co do lichwy u nas przytacza v. Nathusius: „Die bäuerlichen Zustände der Provinz Posen,” publikowane przez Verein für Socialpolitik 1883.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Milewski.