O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom I/Rozdział XIX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XIX.
Dalszy ciąg wyjątków od piękności.

Kobiety inteligentne i czułe, ale delikatne i nieśmiałe, które, nazajutrz po jakimś balu, tysiąc razy przechodzą trwożliwie w myśli co mogły powiedzieć lub zdradzić mimowoli, takie kobiety, powiadam, oswajają się łatwo z brzydotą mężczyzny i brak ten nie stanowi dla nich niemal przeszkody.
Mocą tej samej zasady jesteśmy prawie obojętni na stopień piękności ubóstwianej kobiety, która nęka nas srogością. Niema tu już prawie zupełnie krystalizacji piękności; kiedy zaś przyjaciel, chcąc cię uleczyć, powie ci, że ona nie jest ładna, zgadzasz się z nim niemal, a on myśli że osiągnął bardzo wiele.
Przyjaciel mój, dzielny kapitan Trab, opisywał mi dziś wieczór uczucia, jakich swego czasu doznawał na widok Mirabeau.
Nikt, patrząc na tego wielkiego człowieka, nie doświadczał wzrokowo przykrych uczuć, nie znajdował go brzydkim. Porwani jego piorunowym głosem, wszyscy zwracali uwagę — znajdowali przyjemność w tem aby zwracać uwagę — jedynie na to, co było pięknego w jego twarzy. Ponieważ nie było u niego prawie wcale pięknych rysów (pięknością rzeźbiarską lub malarską), zważano jedynie na to, co było piękne inną pięknością[1], pięknością wyrazu.
Podczas gdy zamykało się oczy na wszystko, co, mówiąc po malarsku, było brzydkie, zatrzymywało się z zachwytem na najdrobniejszych szczegółach znośniejszych, np. na piękności jego bujnych włosów; gdyby nosił rogi, wydałyby się piękne[2]. Ładna tancerka zniewala co wieczór do uwagi wytarte lub pozbawione wyobraźni dusze, wypełniające balkon Opery. Przez swoje wdzięczne, śmiałe i uczone ruchy budzi pożądanie i stwarza w nich jedyną może krystalizację do jakiej są jeszcze zdolni. W ten sposób brzydula, na którą nikt nie raczyłby spojrzeć na ulicy, zwłaszcza nikt z tych przeżytych lampartów, jeśli się często pokazuje na scenie, może znaleźć bogatego protektora. Geoffroy powiadał, że teatr jest piedestałem dla kobiety. Im tancerka sławniejsza i więcej zużyta, tem więcej warta: stąd zakulisowe przysłowie: „Niejedna zdoła sprzedać to, czegoby nikt nie chciał darmo“. Dziewczyny te kradną swoim kochankom część ich namiętności i bardzo zdolne są do miłości naprzekór (par pique).
I jak tu nie łączyć szlachetnych i miłych uczuć z fizjognomją aktorki, której rysy nie mają nic odrażającego, w której widzi się co wieczór przez dwie godziny odbicie najszlachetniejszych uczuć, a której nie zna się skądinąd? Skoro się wreszcie znajdziesz w jej salonie, rysy jej przypominają ci uczucia tak szlachetne, że cała otaczająca ją rzeczywistość, mimo iż czasem niegodna, przybiera natychmiast coś romantycznego i wzruszającego.
„Niegdyś, w pierwszej młodości, będąc jeszcze entuzjastą nudnej tragedji francuskiej[3], ilekroć miałem szczęście wieczerzać w towarzystwie panny Olivier, co chwila łapałem się na tem, że serce mam przepełnione szacunkiem, jakbym mówił do królowej: i w istocie nigdy dobrze nie wiedziałem, czy, będąc przy niej, kocham się w królowej, czy w ładnej dziewczynie“.




  1. Jestto korzyść tych, którzy „są w modzie“. Nie dbając na skazy urody już znane i w niczem nie szkodzące wyobraźni, ludzie chwytają się jednej z tych trzech piękności:
    1. U ludu, pojęcie bogactwa;
    2. W świecie, pojęcie materjalnego lub moralnego wykwintu.
    3. Na dworze, pojęcie: „Chcę podobać się kobietom“. Prawie wszędzie połączenie tych trzech pojęć. Szczęście, związane z pojęciem bogactwa, łączy się z subtelną przyjemnością zawartą w pojęciu wykwintu, a wszystko ściąga się do miłości. W ten czy inny sposób, wyobraźnia daje się porwać nowości. Można się zakochać w człowieku bardzo brzydkim, nie myśląc o jego brzydocie, z czasem zaś brzydota jego staje się pięknością. W Wiedniu w r. 1787, pani Vigano, tancerka, „kobieta w modzie“, zaszła w ciążę; niebawem damy zaczęły nosić małe brzuszki à la Vigano. Dla tej samej przyczyny, tylko naodwrót, nic okropniejszego nad przestarzałą modę. Zły smak, to utożsamiać modę, która żyje jedynie odmianą, z pięknem trwałem, owocem danego ustroju społecznego w danym klimacie. Modny budynek za dziesięć lat będzie przestarzały; mniej będzie raził za dwieście lat, kiedy zapomną o modzie. Kochankowie są bardzo niedorzeczni że myślą tyle o ubraniu; kiedy ktoś widzi przedmiot ukochania, ma co innego do roboty niż troszczyć się o jego strój; patrzy się na kochanka, ale się go nie ogląda, powiada Rousseau. — Jeżeli się go ogląda, oznacza to kaprys a nie miłość. Tryumfalna piękność niemal razi w ukochanej kobiecie; nie o jej piękność chodzi, chciałoby się aby była tkliwa i oddana. Strój ma w miłości znaczenie jedynie dla młodych dziewcząt, które, surowo strzeżone w domu, zakochują się często oczyma.
    Słowa L., 15 sierpnia 1820.
  2. Czy to dla ich połysku, czy dla wielkości lub kształtu; w ten sposób, lub też przez kojarzenie uczuć (patrz wyżej o śladach ospy), kochająca kobieta przyzwyczaja się do braków kochanka. Rosyjska księżna C. przyzwyczaiła się zupełnie do człowieka, który właściwie wcale nie ma nosa. Obraz odwagi oraz pistoletu nabitego dla odebrania sobie życia z powodu tego nieszczęścia, wreszcie litość dla wielkiej niedoli, wspomagane myślą że on się wyleczy, że już zaczyna się leczyć, sprawiły ten cud. Trzeba, aby biedny ranny nie zdradzał, że myśli o swojem nieszczęściu.
    Berlin 1807.
  3. Niestosowne zdanie, przepisane z pamiętników mego przyjaciela, nieboszczyka barona de Botmer. Dzięki tej samej sztuce, Feramorz podbił Lallę-Rookh. Patrz ten uroczy poemat (Tomasza Moore).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.