<<< Dane tekstu >>>
Autor Szymon Szymonowic
Tytuł Orpheus
Pochodzenie Sielanki (1614) i inne wiersze polskie
Redaktor Jan Łoś
Wydawca Polska Akademia Umiejętności
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Całe Sielanki
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Sielanka szesnasta.
Orpheus.
Menalkas i Licydas.

MENALKAS.

Nie zawżdy, o Licyda, nie zawżdy do gałek[1]!
Pod czas też nie zawadzi sprobować piszczałek.
Piszczałka pasterzowi zawsze przyzwoita;
Ale kto się za młodu leda czego chwyta,

I na starość nie bywa jedno ledajakim;
5

I my się tego strzeżmy sposobem wszelakim.
Ociec moj tak powiadał: Od gałek do birek,
Od bierek[2] do pisanych[3]; a z małych kostyrek[4],

Potym się wychowają wielcy kostyrowie[4]:

Tarnek się z młodu ostrzy, dawne jest przysłowie.
10

LICYDAS.

Wiesz ty, Menalka, że cię jak brata miłuję,
Wszakże wiedz, że cię o to nie jeden strofuje;
I wczora mi się o cię za włosy dostało:
Tu pod lipą kilka nas pospołu siedziało,

A tyś grał na fujarze, że cię słychać było.
15

Wtym bydło się ku tobie jakoś obrociło.
Rzecze jeden: Nowy się Orpheus narodził,
Będzie za sobą bydło i niemy zwierz wodził.
Patrzcie, jako te krowy nadstawiają ucha:

Koniecznie[5] tej fujary każda pilno[6] słucha.
20

Wszyscy się uśmiechnęli, a mnie gniew rozpalił.
Odpowiem: Nazbyteś tę muzykę przechwalił.
A wiem ja, że Menalka przed tobą nie zjada[7],
Ba i tu miedzy nami nie wiele posiada.

Tym gorzej, rzecze drugi, dobrzeby się zgadzać,
25

A na te się wysokie dumy nie przesadzać[8].
Onegda, gdyśmy grali kręgle przy ostrowie.
Minął nas, jakoby rzekł: wszscyście błaznowie.
Ale mu te rozumki kiedyś pomieszamy,

A, mali twarde włosy w głowie, wymacamy.
30

Wżdy go bić nie będziecie: musi sam być przy tym,
Kto chce bić, a kto bije, bywa też ubitym[9].
Porwą się zatym do mnie, i jeszcze czupryna
Czuje moja, jako mię ćciła ta drużyna.


MENALKAS.
Wiem ja to, że niewiele mam u nich przyjaźni:
35

Ale i pies nie kąsa, gdy go kto nie drażni.
I ty się o mnie nie swarz: niechaj oni swemi
Obyczajmi się rządzą, ja będę mojemi.
Kres ukaże, kto dobrą drogą bieg prowadzi:

Kto sobie źle pościele zrazu, sam się zdradzi.
40

Przeciwić[10] się każdemu, nie zstałoby człeka.
Kto nie łaskaw, lepiej go ominąć z daleka.
A ty sobie bierz przykład, jako się źle bracić
Ze złemi, gdyś to musiał włosami zapłacić.

Zawsze musi szkodować[11], kto się ze złym sprzęże:
45

Lepiej wniść miedzy wilki, lepiej miedzy węże.
I lub[12] się oni z mego grania pośmiewali,
Bodaj mię raczej grubi osłowie słuchali.
Niżby się miał ocierać moj głos o ich uszy.

Rychlej się twarda skała, rychlej kamień ruszy,
50

Niżli serce zawisne: bo te wszystkie złości
Przeciwko spokojnemu pochodzą z zazdrości.
Mniemasz, że w staroświeckich piosneczkach bajano,
Kiedy o Orpheowej muzyce śpiewano,

Że lasy, że źwierz dziki szedł za jego graniem;
55

Nic to zgoła inszego nie było mym zdaniem,
Jedno, że był w kraju swym śpiewak umiejętny,
A ten gmin pospolity miał sobie niechętny:
I nie chcąc miedzy ludźmi mieszkać przeciwnemi,

Wolał wiek trawić miedzy puszczami głuchemi.
60

Cnota się nie utai: niech, w jakie chce, cienie
Tuli się, przedsię jasno świecą jej promienie.
Wywrze[13] człeka potrzeba, a co w kącie siedział,
Poda go sławie, i świat będzie o nim wiedział.

Ani się tam zdarzyło w kącie Orpheowi
65

Długo ukryć, bo iż był przyszedł Chironowi
Do znajomości, ktory także przemięszkiwał
W pustych lesiech, a z bogi mowy częste miewał,
I rad jego przemożni krolowie słuchali,

I syny swe pod jego ćwiczenie dawali.
70

W ten czas Jazon do Kolchow młodź grecką[14] prowadził,
Temu Chiron przy inszych namowach to radził,
Aby Orphea z sobą wziął do towarzystwa:
Z rozumem (prawi) synu dokazuj rycerstwa;

Z rozumem mocna władza; to jest wojska zdrowie
75

Najwiętsze, gdy ma hetman radę dobrą w głowie.
Ale iż Bog nie wszystko jednemu otwiera,
Jako pczoła z rożnych zioł słodkie miody zbiera,
Tak wodzowi potrzeba i dowcipem władać

Swym własnym, i mieć przy tym kogo się dokładać.
80

Na co ja tobie podam człeka wybornego
I zgołać radzę, abyś nie jeździł bez niego.
Lubo w pałacach krolow bogatych nie żyje,
Lubo się w gęstych lesiech i pustyniach kryje,

Ty go przedsię wyszukaj i gładkiemi słowy
85

Ubłagaj, aby z tobą był w drogę gotowy.
Usłuchał Jazon starca i wprzod koło tego
Pilno chodził, aby był Orpheus u niego.
Jakoż się nie omylił na jego dzielności,

Bo przezeń wszystkie w wojsku spokoił[15] trudności,
90

Przezeń rzeczy dopinał, przezeń złe niezgody
Uciszał i wszelakie zwyciężał przygody.
Orpheus morskie burze i wodny szturm[16] srogi,

Orpheus umiał błagać rozgniewane bogi;

I kiedy we złym razie do wioseł się miała
95

Młodź ochotna, z muzyki jego pochop brała.
Raz wraz, okiem nie dojrzeć, w wodę uderzają,
Piany[17] się kręcą, krople pod niebo pryskają:
Okręt leci, podobny bystrym orlim piorom.

A kiedy nadpływali ku Tysyskim gorom,
100

Gdzie kościoł starożytny Artemidy leży,
Żaden tamtędy żeglarz cało nie przebieży:
Jeśli pierwej boginiej darem nie ubłaga.
Każdego tam zakręci nieprzebyta flaga.

A Orpheus nie złotem, nie drogiemi dary
105

Zmiękczył jej serce, ale dźwiękiem swej cytary,
Że nie tylko gniewy swe morze położyło,
Ale i ryb rozlicznych stada widać było,
Ktore się przy okręcie wkoło zgromadzały,

Jakoby wdzięcznych jego pieśni słuchać miały.
110

Tak się więc za pasterzem w pole trzoda sypie,
Kiedy gra na piszczałce, lub na gęślach skrzypie.
Potym za jego radą wysep nawiedzili
Elektry Atalanckiej, i w obrzędach byli

Usty nie pomienionych; on jem też objawił
115

Matkę wszech bogow i jej cny obraz postawił
W nabożnym kraju Midskim; i obchody strojne
Wymyślił, i rycerskiej młodzi tańce zbrojne.
Za co ona wszystkiemu wojsku chętna była,

I swą łaskawą ręką bieg ich prowadziła.
120

I ty, Apollo, rymem jego uwielbiony,
Dodawałeś jem w każdej potrzebie obrony.

Strach wspomnieć: gdzie się skały Cyjańskie rozwodzą,
A znowu w ocemgnieniu ku sobie przychodzą,

I ptak lotem nie umknie; takim uderzają
125

W się zapędem, i na proch wszystko pokruszają[18].
Lecz gdy swoją cytarą Orpheus łagodził,
Bespiecznie rączy okręt tamtędy przechodził.
Bo gory rozstąpione, jako wryte, stały

I jego złotostronnej muzyki słuchały.
130

Ale ani żelazne Wulkanowe domy,
Ani ognistej Etny trzaskające gromy,
Ani tak straszna Cyrce, ktora przyrodzenia
Człowiecze w nieme twarzy[19] czarami odmienia,

I chowa na łańcuchach twardych przykowane,
135

Raz w wieprze, raz w niedźwiedzie męże przedziałane;
Ani Scylla, co cało połyka okręty,
Ani Charybdys, w ktorej wrą bystre zakręty.
Nie jest tak pracowitym żeglarzom szkodliwa,

Jako port pięknych Syren i ludzkość[20] zdradliwa.
140

Uczona Muzo, coś to za cory spłodziła?
Bodajeś była raczej nigdy nie zażyła
Darow wdzięcznej Wenery; z ojca serce mają
Niestateczne, a z ciebie, że pięknie śpiewają.

Szkodliwsza taka zdrada, ktora jadowity
145

Umysł pod jedwabnemi słowki ma zakryty.
Przetoż się ony zawsze nad brzegiem wieszają,
Pod czas w lekkiego ptaka piorą odmieniają.
A kiedy kto nadpływa, łagodnem śpiewaniem

Wabią ku sobie, i słow cudnych namawianiem:
150

Do nas, do nas, cny gościu, tu stań w porcie wolnym!
A kto się raz dostanie ich rękom swowolnym[21],
W takie pęta, w takie się sidła nędznik wprawi[22],

Że się wiecznemi czasy stamtąd nie wybawi.

Pomniał o tym Orpheus, i naprzod modłami
155

Wiatry błagał, że okręt bieżał pod żaglami.
Przytym wszystkiem misterstwa, wszystkie swej nauki
I graniem, i śpiewaniem wyprawował sztuki.
Słuchał Jazon, młodź insza w około słuchała,

A cytara Syreny wszystkie zagłuszała.
160

Nakoniec same z brzegow ucha nadstawiały,
A długo za okrętem bieżącym patrzały,
A ten proł szumne wody, wiatr go z tyłu gonił.
Jeden się z towarzystwa tylko nie uchronił,

Battus nie barzo mądry: uwiodły go oczy
165

Do białej płci, z okrętu nieborak wyskoczy,
Puści się wpław; a ony dłonie wyciągają
Ku niemu, i: Sam do nas, sam do nas! wołają.
I przyszedłby był nędznik w ręce ich złośliwe,

Ale go stamtąd wiatry odbiły życzliwe,
170

Że rad nie rad wypłynął na Lilibską ziemię,
I tam do śmierci mięszkał, tam zostawił plemię.

A ciebie, jako wspomnieć, Medea niebogo?
Ach niestetyż! nazbyteś postąpiła srogo:

Ojczyznęś, ach niestetyż! i ojca zdradziła.
175

Acześ wszystkiej Grecyjej dobrze posłużyła.
Pochwalić cię nie mogę: kto boskiej bojaźni
Zapomni, tego wieczne prześladują kaźni.
I tyś nie wiele wzięła z spraw swoich radości;

Raczej okrutne trwogi i ciężkie żałości.
180

Jeslić kiedy wesoło słońce zaświeciło,
Pewnie cię najweselsze w ten czas nawiedziło,
Kiedy cię, nie już gością, już oblubienicę

Dowiodły Orpheowe rymy do łożnice:

Taniec Egejskie Nimfy, taniec prowadziły
185

Aliskie, i Meliskie do nich się łączyły.
Nie długo się ucieszy, kto ma gniewne bogi.
Dla ciebie, cna krolewno, znowu wicher srogi
Uderzył: już Grecyja przed oczyma była,

Znowu burza w obcy kraj okręt zapędziła
190

I wparła na Libijskie nieprzebyte brody,
Gdzie się zmieszane z piaskiem kręcą mętne wody;
A nawy abo w wirach toną ponurzone,
Abo w piasczystym mule wiązną pogrążone.

Jakiego trudu, jakiej trwogi tam nie było?
195

Aż jem do ostatniego głodu przychodziło.
Przychodziło i do ostatniego zwątpienia,
Że wszyscy pewni byli jawnego zginienia.
Sam tylko Orpheus był serca jednakiego,

Bo dufał mocnie bogom, a oni też jego
200

Nie ubliżali[23] łaską swoją stateczności.
A gdy już zamierzony kres wszystkich trudności
Nadchodził, on to naprzod podał Jazonowi:
Potrzeba (prawi) pokłon oddać Trytonowi.

W jego państwie jesteśmy on morzem kieruje,
205

Ten tylko rad pomaga, kto wdzięk jaki czuje.
Natychmiast chętny Jazon kosztownej roboty
Oddał mu na ofiarę trzynog szczerozłoty.
A Tryton się ukazał jawnie nad wodami

I okręt z piaskow zepchnął własnemi rękami.
210

I wodzem był, i drogą bespieczną prowadził.
Aż ich na pożądany brzeg Grecki wysadził.
Coż ja czynię? nie o tym zaczęła się mowa,
Ani tej nocie służy chwała Orpheowa.

Ale ten ma obyczaj piszczałka ze trzciny:
215

Tu śpiewa, co przyniosą do języka śliny.


LICYDAS.

Co często jest na myśli, toż i w uściech bywa:
Z pełnego (mowią) serca i do warg upływa.
Znać, że ty Orpheusa częściej miewasz w głowie,

Niźli, czemu się z sobą tryksają[24] kozłowie.
220

Ale my dawnych wiekow ludzie pochwalajmy,
Wszakże na teraźniejszych czasiech przestawajmy.
Dobre są mądre pieśni, dobre i staranie
O czym inszym, i ludzkie nie złe zachowanie.

Zajmimy bydło, aby szkody nie czyniło:
225

Barzo się ku Stachowej niwie przybliżyło.






  1. Gałki — rodzaj gry. zap. polegającej na tem, że wyrzucano w górę gałki i starano się je, gdy spadały, utrzymać na wierzchniej stronie ręki
  2. bierki, birki — gra: patyczki okrągłe, przecięte wzdłuż po połowie; wyrzucone w górę padały na ziemię obrócone to stroną kory, to drzewa białego
  3. pisana — karta do gry
  4. 4,0 4,1 kostyr(k)a — kostera, gracz
  5. koniecznie — nakoniec, wreszcie
  6. piłno.
  7. zjadać przed kim — zap. starać się przodek trzymać, wywyższać się
  8. przesadzać się na dumy wysokie — okazywać swą wyższość
  9. ubity — bity, wybity
  10. przeciwny — niechętny
  11. szkodować — szkodę ponieść
  12. lub — gdy, jeżeli, chociaż
  13. wywrzeć — wypędzić
  14. gręcką.
  15. spokoić — zaspokajać
  16. szturm — burza, nawałność
  17. pjany.
  18. pokruszać — kruszyć
  19. niema twarz — bydlę
  20. życzliwość, przyjaźń
  21. swowolny — swawolny
  22. wprawić się — wpaść
  23. ubliżać (stateczności) — próbować, doświadczać, kusić
  24. tryksać — bóść





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Szymon Szymonowic, Jan Łoś.