Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt I/Scena IX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Panna Maliczewska |
Podtytuł | Sztuka w 3 aktach |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Akt I Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
SCENA IX.
ŻELAZNA — DAUM.
(Po wyjściu Stefki Żelazna zapala lampkę przed obrazem, robi trochę porządku w izbie, nasłuchuje, stukanie do drzwi, biegnie szybko, wchodzi Daum w futrze i kapeluszu).
DAUM.
No? ŻELAZNA.
Całuję rączki. DAUM (odrzuca ją laską od siebie).
Dobrze, już dobrze... no... gdzie? ŻELAZNA.
Wyszła, za chwilę wróci.DAUM.
Może nie wróci. ŻELAZNA.
Ale... wróci... wróci... Jaki to wielmożny pan niecierpliwy. Może se wielmożny pan przysiądzie. DAUM (siada w futrze i kapeluszu).
Dobrze, już dobrze. (chwila milczenia)
DAUM.
A... uprzedzona? ŻELAZNA.
A jakże... a jakże. DAUM.
Zgodziła się? ŻELAZNA.
Naturalnie. DAUM.
No, to nie bardzo tam z tą cnotą, skoro tak zaraz... ŻELAZNA.
Ta gdzie zaraz? Ta wielmożny pan nie wie co to było... Ta aż mglała... ta aż krzyczała... ale powoli... ta wielmożny pan rozumie... ta panienka to uczciwa dziewczyna... to musi pogrymasować... DAUM (odsuwa ją lekko).
No już dobrze... dobrze...ŻELAZNA.
Ale ona będzie tak z początku udawała, że niby nie wie o niczem. Wielmożny pan rozumie, taka komedya... DAUM (skrzywiony).
Po co to? ŻELAZNA.
I wielmożny pan także tak będzie, że niby nic. To tak żeby nie poznała, że ja tak wielmożnemu panu dobrze życzę. Aż się jej wielmożny pan spodoba... tak za kwadransik!... DAUM.
No już dobrze, dobrze! ŻELAZNA (z uśmiechem cicho).
A... co do tego... DAUM (wyjmuje z pugilaresu 50 koron i daje jej).
ŻELAZNA.
Ta to tylko pięćdziesiąt. DAUM (cicho).
Drugie pięćdziesiąt... jutro... ŻELAZNA.
Całuję rączki... całuję rączki! (chwila milczenia).
DAUM.
Coś nie ma. ŻELAZNA.
Przyleci... przyleci... tylko tu do szynku, w tej kamienicy...DAUM (skrzywiony).
Pije? ŻELAZNA.
Jezus Marya takie dziewcząteczko! Tylko po spirytusik do kręcenia włosów... Wiadomo... młode, kokietka... DAUM.
Ile ma lat? ŻELAZNA.
Dziewiętnaście. DAUM.
Czy tylko pewne? ŻELAZNA.
Najpewniejsze. Wywąchałam metrykę. (chwila milczenia).
DAUM (wstaje).
Zdaje się, że ktoś idzie. ŻELAZNA (zagląda do sieni).
To samsiad. A jakby co, to wielmożny pan powie, że przyszedł oglądać kamienicę, bo kupuje. DAUM.
Najlepiej niech nikt nie przychodzi. ŻELAZNA.
Zarządze, zarządzę. Jak ona przyjdzie, to zamknę drzwi, sama se przysiądę na dziedzińcu. (chwila milczenia). ŻELAZNA.
Idzie! (Daum siada przy kominie ciągle ubrany, wchodzi Stefka).
ŻELAZNA.
Idę do trafiki. (wysuwa się z izby. Stefka nie widzi na razie Dauma, który siedzi wciąż nieruchomy koło pieca w futrze i kapeluszu, nagle Stefka go dostrzega).
|