Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt I/Scena X

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gabriela Zapolska
Tytuł Panna Maliczewska
Podtytuł Sztuka w 3 aktach
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. 1912
Druk Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Akt I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
SCENA X.
STEFKA — DAUM.
STEFKA.

Pan sobie winszuje?

DAUM.

Nic.

STEFKA.

To niewiele.

(krząta się koło swoich rzeczy teatralnych, układa sukienkę balową, wachlarz, kwiaty w koszu, staje, patrzy na Dauma chwilę, nagle parska śmiechem).
DAUM (ciągle siedząc).

Z czego się panienka śmieje?

STEFKA.

Pan ma dobrą głowę.

(chwila milczenia, Stefka siada i zaczyna fastrygować na baletowej spódnicy wstążki. Jest odwrócona tyłem do Dauma, nareszcie odwraca się i patrzy na niego).
STEFKA.

Właściwie — co pan tu chce?

DAUM.

Kamienicę kupuję. Oglądam.

STEFKA.

Kamienicę? to pan musi być bogaty.

DAUM.

Tak sobie.

STEFKA.

Niema „tak sobie”. Albo bogaty, albo nie bogaty. Trza porządnie gadać.

(po chwili).

Pan żonaty?

DAUM.

Tak.

STEFKA.

A dzieciaty?

DAUM.

Tak.

STEFKA.

A jakie żona ma imię?

DAUM.

Ewa.

STEFKA (do publiczności grubym głosem).

Jak „w dziejach grzechu”.

DAUM.
Gdzie?
STEFKA.

E! pan nie czytał. Pan nie wygląda na takiego coby książki czytał.

DAUM (ubawiony).

A na co ja wyglądam?

STEFKA.

No... w każdym razie na dobry numer. Która godzina?

DAUM.

Wpół do siódmej.

STEFKA.

Psia kość słoniowa, nie zdążę.

DAUM.

Co?

STEFKA.

A to...

DAUM.

Po cóż sama? cóż nie mamy krawcowej?

STEFKA.

Ta z czego? tyż!

(wstaje, idzie do komina, bierze mleko, pije).
DAUM.

Co panienka pije?

DAUM.

Podwieczorek i kolacyę.

(biegnie do chleba Edkowego, kraje kawałek i rzuca w przechodzie resztę Daumowi).
Może pan też — komiśniak...
DAUM.

Co?

STEFKA (dziecinnie, śmiejąc się).

Pstro...

(chwila milczenia)
(Daum zapala papierosa, Stefka gestem pokazuje żeby zapaliła).
DAUM (wabi ją papierosem, jak zwierzątko).

Proszę!

DAUM.

Pani dziś występuje?

STEFKA.

Właśnie! taki występ! statystuję... już trzy lata, ale co? ani protegi... ani nic... a przecież ja mogłabym grać.

(nagle zrywa się i idzie do Dauma).

Pan zna dyrektora?

DAUM.

Znam.

STEFKA.

Ale tak: „per-ty”!

DAUM.

Tak.

STEFKA (idzie do komina, klęka i grzeje żelazko od włosów)
Pan nie cygani?
DAUM.

Nie!

(patrzy na żelazko)

O! ho!

(gasi papierosa, słychać zgrzyt klucza w zamku)
STEFKA (obojętnie, ciągle przy piecu).

Co to? zamknął ktoś...

DAUM.

No... dość tych komedyi...

(przykręca lampkę, ciemność zalega norę, ledwo przez okienko mdłe smugi światła, Daum rzuca się na Stefkę z tyłu).
DAUM.

No...

STEFKA (bezradnie zdziwiona, z opuszczonemi rękami, nie rozumiejąc na razie).

Czego? co?

DAUM.

Cicho! cicho!

STEFKA (krzycząc — zrozumiała).

Dać mi spokój! precz! precz!

(wydziera mu się, on ją dopada, chwyta za włosy, pociąga w tył).
STEFKA.

Jezus! boli!

DAUM.

Cicho!

(Stefka rzuca się ku oknu, wskakuje na stół, bije ręką w szyby, tłucze okno, krwawi sobie ręce).
DAUM.

Oszalałaś!

STEFKA.

Ratujcie! ludzie! ratujcie!

DAUM.

Milcz szelmo!

(chce ją ściągnąć ze stołu, ona pokrwawionemi rękami bije go po twarzy i rękach i wala go. Drzwi otwierają się, wpada Żelazna).
ŻELAZNA (szeptem).

Jezus Marya! Na dziedzińcu słychać!

STEFKA (płacze serdecznie, zanosi się, rzuca się na swoje łóżko płacząc).

Łajdak! łotr! łotr!

ŻELAZNA (szeptem, rozjaśnia lampę).

Cicho, nic się nie stało.

DAUM (do Żelaznej).

A to ładna historya! a tom się wplątał...

ŻELAZNA (pół gł.).

Wielmożny panie, ta ja nie wiedziałam...

DAUM (wściekły).

Mówiła pani że uprzedzona... Ładnie uprzedzona!

ŻELAZNA.

Wielmożny panie, klnę się na sumienie!

DAUM.
Proszę mi dać się czem obetrzeć...

AKT I. — Daum. Stefka. Żelazna.

(Żelazna daje mu wody, on ściera z rąk krew ruchem Pontskiego Piłata).

No... temu nie jestem winien.

(wyjmuje portfel i wyciąga angielski papierek, zalepia ranę i gubi 10 koron, gdy już ubrany do wyjścia, mówi).

A teraz oddajcie.

ŻELAZNA (kłania się).

Wielmożny panie! ta wydatki!..

DAUM (odrzuca ją).

Dobrze już, dobrze...

ŻELAZNA (Już przy wyjściu zatrzymuje go).

A za szybę, wielmożny panie?

DAUM.

Idźcie do dyabła!

(wychodzi trzaskając drzwiami).



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gabriela Zapolska.