Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt III/Scena VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gabriela Zapolska
Tytuł Panna Maliczewska
Podtytuł Sztuka w 3 aktach
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. 1912
Druk Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Akt III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
SCENA VII.
STEFKA — MICHASIOWA.
MICHASIOWA (ironicznie).

Całuję rączki wielmożnego pana.

DAUM.

Niech Michasiowa zobaczy, czy tam niema nikogo na schodach?

MICHASIOWA.

Zaraz.

(wychodzi na schody).
STEFKA (przy oknie).

Najlepiej za dnia nie przychodzić.

DAUM.

Robię, co mi się podoba! — I proszę do mnie tym tonem nie mówić, bo ja tego nie lubię.

(Michasiowa wraca).
MICHASIOWA.

Niema nikogo! —

DAUM.

Dobrze!

(wychodzi).
STEFKA (chwilę patrzy za nim, wreszcie biegnie od okna, rzuca się na szesląg i zaczyna płakać po cichu).
MICHASIOWA (obojętnie).

No i czego?... czego?... nos ci spuchnie.

STEFKA (na sofie płacząc).

Ja jestem obrażona... obrażona... duma moja obrażona...

MICHASIOWA.

O co ci chodzi?

STEFKA (z całym bólem serca).

Powiada, że mnie nie może nikt kochać.

MICHASIOWA (stojąc).

Niby jak kochać? —

STEFKA.

No... uczciwie, bardzo — no... kochać.

MICHASIOWA (ironicznie).

A... to co innego. Niech się Stefce takiego kochania nie zachciewa, bo Stefka nie na takie kochanie, tylko na takie inne.

STEFKA (szybko).

Dlaczego? dlaczego?

MICHASIOWA (zgryźliwie).

Bo — Stefka już jest... tak... poza ludźmi...

STEFKA (szybko).

Jakto?

MICHASIOWA (dumnie).

A no... tak... po za ludźmi. Co zrobić? Ja jeszcze jestem między ludźmi i mnie można tak niby uczciwie kochać...

STEFKA (ironicznie).

Ciebie?

MICHASIOWA (z wybuchem).

A no tak! a no tak!... choć mam doły po ospie i nos mi się czerwieni — ale ja jestem między ludźmi...

(nachyla się ku siostrze z nienawiścią, obie patrzą sobie w oczy z siłą — Stefka pierwsza spuszcza oczy).
STEFKA.

Nie gadaj głupstw...

MICHASIOWA (ze złośliwym nerwowym śmiechem — pochylona tuż nad Stefka, odwróconą ku niej twarzą).

Ja jestem taka, że do mnie można przyjść i we dnie, a do Stefki to cichcem, jak nikogo na schodach i nocą... o...

STEFKA.

Czego ty się na mnie uwzięłaś?... Za co ty się nademną mścisz?...

(Michasiowa patrzy na nią przeciągle — wreszcie owija się z głową w chustkę — idzie do niży — wyjmuje z koszyka pończochy długie, poplamione atramentem).
MICHASIOWA.

Za nic!...

(długa chwila milczenia).
MICHASIOWA (innym, dawnym tonem).
Stefka by nie smarowała ciągle dziur w bucikach atramentem, bo pończochy ani doprać.
STEFKA (zgnębiona kładzie się na szesląg).

Cicho bądź — daj mi co zjeść...

MICHASIOWA.

Niema nic. Resztę rolmopsów wielmożny pan zjadł wczoraj.

(dzwonek).
STEFKA (leży na sofie).

Kto?

MICHASIOWA (patrzy przez łańcuch).

Ten od wierszów przyszedł.

(do sieni)

Niema panienki.

STEFKA (leżąc).

Głupia jesteś — dawaj go tu!...

MICHASIOWA.

Ta po co?

STEFKA.

Dawaj go! —


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gabriela Zapolska.