[297]Canzona XXIX.
Panienko piękna, którą blask osłania! Co w gwiazdy zdobna, dniejesz na obszarze Nieba, którego Król wziął z Ciebie życie! Dziś mi o Tobie Miłość mówić każe. Lecz jak bez Twego zacząć współdziałania I bez tej Chwały, którąś Ty w zachwycie Zrodziła Światu? O! jeżeli skrycie Z dziwną wyprzedzasz rozkoszą Tych, co Cię w sercu swem noszą, (Tak, że wy nawet biedni, co tęschnicie,
[298]
Bywacie wprędce przez Nią wysłucham) — Chciej memi wzruszyć się modły! Acz jam proch podły — Ty zaś niebios Pani!
Panienko mądra! owszem, najmądrzejsza Z rozumnych pięciu Panien w Przypowieści, I z najjaśniejszą z wszystkich lampą w ręce! Puklerzu dzielny! w którym hart się mieści Przeciw niedoli ciosom, czem się zmniejsza Przewaga śmierci — Tobie cześć ja święcę! Jeśli w miłości ziemskiej Ty szaleńce Oślepłe garniesz ku Sobie, To zwróć źrzenice Twe obie — Te smutne, które Syna Twego Męce Pociechą były — zwróć je ku mnie proszę — Niech udręczony też łzawo, Za Twoją sprawą, pociech mam rozkosze!
Panienko czysta! owszem, o! przeczysta Córo i matko syna Twych wnętrzności, Który dał życiu blask i Zmartwychwstanie! Przez Ciebie Bóg nasz między nami gości. Z Ciebie w ostatniej doli świat korzysta, Z Tobą brzask Chwały wiecznie pozostanie, Gdyż Cię nad wszystkich królestw naszych Panie Wyborem Nieba zaszczycą, Błogosławiona Dziewico! Dająca Ewy łzom rozradowanie! Spraw, niechaj godnie Tobie się pokłonię O ty! Chwalebna bez końca! W wieńcu siedząca na Najwyższym Tronie!
Panienko Święta wszelkiej pełna Łaski! Coś przez przedziwne Twej pokory dzieło W Niebo jest wzięta, i tam uwielbiana — Z Ciebie świętości źródło w świat spłynęło! Z Twojego łona, słonecznemi blaski, W ten wiek pochmurny jasna dnieje zmiana! W Tobie trzy słodkie w jedno zbiegły miana: Dziewicy, Matki i Córy!
[299]
Tyś Panią Króla jest, który Krwią Swą wykupił ludzi z pęt Szatana, Że im dziś szczęście i swoboda błoga. O! w Świętej Krwi owej zdroje Weź serce moje, Wybranico Boga!
Panienko! wiecznie w stanie Swym jedyna, Coś Twemi wdzięki Niebo rozkochała, Większej, ni równej Tobie, niema wcale! Twych myśli, Twoich żądz przeczysta Chwała, Z dziewictwa, które Święty Płód poczyna, Zdziałała Kościół Żywej Boga Chwale. Twą Łaską, mimo tęschność, łzy i żale. I błędów także nie mało, Gdyby się Tobie tak zdało, Od potępienia istnosć mą ocalę, Tylko cię błagam: niech pod Twoim chodzę Przewodem, o Matko Boża! Bym mógł z bezdroża wyjść ku prawej drodze.
Panienko jasna i przedziwnie stała Gwiazdo miotanych wichrem fal żywota! Ucieczko wierna wiernych Twych żeglarzy! Patrz! jak mną sroga nawałnica miota! Jak mi już zdarła żagle, ster strzaskała — Czyż los mi zgubę ostateczną zdarzy? Nie — ja ufanie mam w Twej dzielnej straży, I jakbądź grzech mię przygniata, Nie dopuść, Królowo świata! By się z mej doli śmiech urągał wraży. Wszak ci to za nas Pan się Bóstwa zrzecze, I gdy Litością rozpłonie, W dziewiczem łonie ciało wziął człowiecze.
Panienko! ileż łez już z siebie dałem, Chcąc wyrzekaniem lub modlitwą marną Zbyć udręczenia ciężkiej mojej doli! Odkąd rodzinne porzuciłem Arno Dziwnie obłędnym płonąc wskroś zapałem, Czyż dziw: że srogim utrapieniom gwoli,
[300]
Duszę mi ziemska piękność przyniewoli W doczesnej miłości pęta? Więc przyjdź Panienko ty Święta! Nim mię pchniętego w ostateczną kolej, Dni moje szybciej mknące niż pociski, Między upadkiem i nędzą, Aż tam przypędzą, kędy kres już bliski.
Panienko! już jej niema! Swym mię zgonem Tyleż co życiem udręczyła całem, Tak, że z tysiącznych nieszczęść mych, jej strata Jest mi jedynem, które gdy poznałem Nieodwołalnie było już spełnionem — Gdyż raczej moje miała skrócić lata, Niźli że sama w kraje gwiazd odlata! Więc, że dla ludzkiej posługi To, czego nie mógł nikt drugi, Niczem jest Cnocie Twej, Królowo Świata! Zkąd wielceś słynna zawsze jest i wszędzie — Spraw, niech mą boleść ukoję! Niech serce Twoje mnie zbawieniem będzie!
Panienko! Tobie jednej zaufało To biedne serce, i oby Cię zdjęła Litość ostatniej skargi mej gołębiej! Mnie nie patrz we mnie, tylko Stwórcy dzieła, Którego obraz mą zasługą całą. Miłość mię ziemska tyle jeszcze gnębi, Że jest w zmartwiałej piersi moich głębi Łez pełno ku jej pamięci — Tchnienie Twe niech je uświęci, Niech świetlanemi mgłami je okłębi, Niechaj w ostatnią moją choć godzinę. Ziemskiego wolen już kału, W wieczność pomału czystym płaczem spłynę.
Panienko ludzka, nieprzyjazna dumie! Miłość, początek wspólny wszelkiej rzeczy, Serce Ci moje składa w kornej dani! Jeżeli taki jak ja, lichy człeczy
[301]
Gliniany zlepek, wiernie kochać umie, To cóż dopiero Ty. wspaniała Pani! Jeśli Ci żal mej nędzy, jeśli dla niej Dźwigną mię Boskie Twe ręce, Niech Twem imieniem uświęcę Myśl, chęci, czyny, bym był, jak wybrani, Czystym od żalu i tęschnoty łzawej — A Ty, Najświętsza! wzajemnie Przyjmij odemnie skruchę mej poprawy!
Wprędce się tchnienie ziemskie zastanowi W piersi mej... och! póki jeszcze Śmiertelne drętwią mię dreszcze — Panienko! błagam — Twemu mię Synowi, Co Jeden prawym człekiem jest i Bogiem, Daj w zalecenie niezwłoczne, Niech w Nim odpocznę odpocznieniem błogiem!
KONIEC.
|