Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia/III/O nie-metafizycznej hierarchji pojęć

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Ignacy Witkiewicz
Tytuł Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia
Część III
Rozdział O nie-metafizycznej hierarchji pojęć
Wydawca Wydawnictwo kasy im. Mianowskiego - Instytutu Popierania Nauki
Data wyd. 1935
Druk Drukarnia i Litografja „Jan Cotty”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
B. O nie-metafizycznej hierarchji pojęć.

Jeśli chodzi o hierarchję pojęć w obrębie ich własnej sfery, a nie w stosunku do danego systemu filozoficznego, możemy ułożyć je w szereg, zaczynając od najprostszych, odpowiadających istnościom, które nie podlegają definicji i dają się jedynie ukazać, aż do najbardziej ogólnych i oderwanych, które mogą, lub nie mogą, podlegać definicji istotnej, ale w każdym razie ukazać się nie dadzą[1]. Uważając, że zagadnienie ogólności pojęć jest rozwiązane, bez wprowadzenia pojęć implikujących „logiczną metafizykę“, nie będę się już tą kwestją zajmował. Zrobienie sztucznego według mnie problemu ze stosunku wielości odpowiedników do jednego pojęcia, wprowadzałoby niepotrzebnie niemożność jednolitego ujęcia ogólności pojęć, na tem tle, że pewne oderwane pojęcia mają tylko jeden jedyny odpowiednik (np. Czas Abstrakcyjny); także kwestja pojęć sprzecznych wymagałaby zupełnie osobnego traktowania. Oba te zagadnienia w moim poglądzie rozstrzygają się z zupełnie jednolitego punktu widzenia, przy pomocy pojęć: znaku i znaczenia i przy rozdzieleniu tego ostatniego na pojęcia: odpowiednika i kompleksu znaczeniowego prywatnego. Do tych pojęć dochodzi jeszcze pojęcie definicji, sprowadzalnej w ostateczności do pojęć, którym odpowiadają odpowiedniki, dające się jedynie ukazać.
W hierarchji, którą mam zamiar tu przedstawić, zaczynamy od pojęć najprostszych, o odpowiednikach, nie podlegających definicji i dających się jedynie „ukazać“ w wyżej podanem znaczeniu. Ostatecznemi elementami Istnień Poszczególnych w ich trwaniach okazały się jakości — „istności“ złożone wprawdzie z jakości składowych (formalnych i „żywych“[2]) — jak możnaby nazwać rzeczywiste aktualne dźwięki, zapachy, barwy, dotyki w uniezależnieniu od ich jakości formalnych: czasowych i przestrzennych), ale dających się całkowicie wydzielić z ogólnego obrazu — w najszerszem znaczeniu t.zn. jako danego przekroju świadomości w czasie — jedynie przy pomocy analizy pojęciowej i abstrakcji, a w bezpośredniem przeżywaniu stanowiącemi jedność absolutną, o pewnych jako samodzielnie istniejących, nie dających się pomyśleć „momentach“ częściowych, niesamodzielnych, które jednak będą mogły pojawić się w trwaniu jako takie, na mniej wyraźnem „tle zmieszanem“ innych takich „momentów“ i kompleksów jakości wogóle. Możemy więc przyjąć, że te jakości złożone, a nie ich „momenty składowe“, stanowić będą najprostrze w bezpośredniem przeżyciu elementy trwań Istnień Poszczególnych: będą — narówni z jednością osobowości, (którą w pseudo-definicji określiliśmy jako jakość formalną całości trwania danego (IP)) — bezpośrednio danemi, a pojęcia im odpowiadające nazwiemy, według przyjętej terminologji, pojęciami percepcyjnemi.
Następnemi — co do złożoności odpowiedników swych — będą pojęcia, odpowiadające kompleksom jakości i to kompleksom, tak czasowym, jak i przestrzennym, złożonym z jakości zasadniczych, a dalej bardziej czasowych i bardziej przestrzennych, np. barw, stanowiących dla nas przedmioty świata zewnętrznego i dźwięków, stanowiących np. pewne melodje, lub wogóle związki, n. p. następstwo powtarzających się różnych huków jakiejś maszyny.
Tu występuje dość jadowity i trudny problem „przedmiotu“. Pewne stałe związki jakości, które nazwałem „żywemi“ w przeciwieństwie do wspomnień (KBN), t. j. jakości rzeczywiście, obecnie w trwaniu istniejących, w tym wypadku; bardziej przestrzennych, zasadniczych, granicznych, a także jednoistnych bardziej przestrzennych, nazywamy przedmiotami rzeczywistemi. Chodzi o to w jaki sposób przedmioty są nam dane i jakie są kryterja dla odróżnienia ich od innych związków i kompleksów. Jestem przeciwny rozciąganiu nazwy przedmiotu poza granicę przedmiotu rzeczywistego, t. j. według mnie wyznaczonego w Rzeczywistej Przestrzeni przez jakości bardziej-przestrzenne (dotyki i związane z niemi barwy i obu tych rodzajów przestrzenne jakości formalne). Kompleksy jakości bardziej czasowych, oraz t. zw. „przedmioty idealne“, musimy dokładnie odróżnić od przedmiotów w ścisłem znaczeniu, według określenia powyższego, o ile nie chcemy sztucznie zamazać różnic między nieporównywalnemi „istnościami“ i doprowadzić do beznadziejnych zamięszań pojęciowych na ten temat, na tle czysto gramatycznej, ontologicznie nieistonej, jednolitości ujęcia rzeczy. Ujmowanie odpowiedników różnych pojęć pod jednym pojęciem ogólnem, pod które one w istocie nie podpadają, musi doprowadzić do sfałszowania prawdziwego stanu rzeczy, panującego w danej sferze. Przedmiotem w ścisłem znaczeniu będziemy nazywać względnie stały utwór przestrzenny, wyznaczony przez jakości bardziej-przestrzenne, zasadnicze, t. zn. dotyki (lub ich możliwości na podstawie innych doświadczeń z ich związkami wyprowadzone), których kompleksy będą zachowywać pewną stałość w stosunkach wzajemnych, jak również pewien stały związek z względnie stałemi kompleksami jakości jednoistnych bardziej-przestrzennych (t. zn. barw i kształtów wzrokowych). Zasadnicze są dla mnie dotyki (i czucia wewnętrzne) ponieważ w nich odróżnia się samo dla siebie (IP) od reszty Istnienia. Nie będziemy nazywać przedmiotami tylko tych w ten sposób zdefinjowanych kompleksów, które będziemy musieli uznać za Istnienia Poszczególne. W ten sposób rośliny, jako organizacje (IPN), a nie (IPN) jako takie, będą dla nas przedmiotami, pewne zaś ich części (komórki) nie. Ale to dla naszego problemu nie jest narazie istotne.
Kwestja czy przedmioty są nam jako takie bezpośrednio dane, czy nie, jest według mnie nieistotna, dlatego, że to, jak nazywać będziemy „sposób dania“, zależeć będzie od tego, z jakiemi (XN) będziemy mieli do czynienia i z jak wielkiemi — w stosunku do naszej — przestrzennemi wielkościami ich kompleksów. Jeśli będziemy rozpatrywać dostatecznie w stosunku do nas mały przedmiot w kategorjach jakości dotykowych, wtenczas może zajść wypadek, że cały przedmiot będzie nam dany odrazu jako taki, np. nieduża kulka, trzymana w ręku. Oczywiście robię tu abstrakcję od „wszystkich“ drobnych zagłębień powierzchni kulki i ręki, tak jak od ich przypuszczalnej „budowy fizycznej“ — mówię o danych bezpośrednio. Również nie biorą pod uwagę „wnętrza danej kulki, które nie wchodzi w grę w żadnej wogóle koncepcji przedmiotu, ale może być wysunięte jako zarzut przeciw możliwości wypadku „bezpośredniości dania“ całego przedmiotu. Lepiej by więc było zachować pojęcie „bezpośredniego dania“ do samych jakości tylko i ich kompleksów jako takich, stwierdzając, że przedmiotami nazywać będziemy: albo pewne przestrzenne aktualne kompleksy jako takie — i wtedy przedmioty w pewnych specjalnych wypadkach będą bezpośrednio dane — albo też będziemy nazywać w większości wypadków przedmiotami takież kompleksy nie tylko aktualne — bo te same mogą nie wyznaczać nam bezpośrednio przedmiotu — tylko, w związku z kompleksami danemi, możliwości jeszcze innych następstw, których pod pewnemi warunkami możemy oczekiwać, przyczem warunki te, jak również same oczekiwania, będą też tylko i jedynie następstwami kompleksów jakościowych[3]. Z jakich jakości składać się będą te „stany rzeczy“, które nazwaliśmy oczekiwaniami, jest narazie obojętnem. Będzie to podobna sprawa jak z uczuciami wogóle, sprowadzalnemi do czuć muskularnych i czuć organów wewnętrznych, na tle innych kompleksów (XN) obecnych i byłych, czyli wspomnień, lub kompleksów fantastycznych.
Przykład „bezpośredniego dania przedmiotu“ podany powyżej (nieduża kulka w ręku, kawał chleba w ustach, wreszcie coś, co jest pożywieniem amoeby, otoczone całkowicie jej plazmą) może się wydać napozór zupełnie śmiesznym. Weźmy jednak pod uwagę, jak przedstawianym bywa zwykle fakt „niebezpośredniości dania przedmiotu“, a zrozumiemy, że przykład nasz nie jest znów tak nieistotny. Nam chodzi wogóle o to, aby pozbawić istotności sam problem i aby sprowadzić go do „problemu pozornego“ („Scheinproblem“). Otóż jeśli będziemy odrazu brali pod uwagę wszystkie rodzaje jakości, w których prawidłowych związkach jest nam dany przedmiot, nie będziemy mogli podać zadawalniającego rozwiązania zagadnienia. Musimy przyjąć jakość dotykową — w jej wewnętrznej i zewnętrznej składowej, tę w której Istnienie Poszczególne odgranicza się jako „samo dla siebie“ od reszty Istnienia (założyć przytem musimy oczywiście wielość tych jakości, różniących się choćby lokalizacją i ich jedność, jako wielości właśnie i w ten sposób przyjąć rudymentarną, choćby minimalnego stopnia jedność osobowości) — jako jakość zasadniczą i w jej terminach wykazać nieistotność problemu „bezpośredniości, ew. niebezpośredniości dania przedmiotu“. Zwolennicy „niebezpośredniości dania przedmiotu“ mówią: przedmiot istnieje dla nas tylko jako pojęcie, oznaczające prawidłowe następstwo jakości pod pewnemi warunkami = mając dany jeden kompleks jakości (będący „rzutem przedmiotu“, danym w jakościach wzrokowych np.) na podstawie przeszłych doświadczeń i oczekując (w znaczeniu powyższem) innych następstw, po spełnieniu pewnych warunków, twierdzimy, że mamy przed sobą przedmiot. Przedmiot jest to tylko pojęcie (dla nas znak posiadający znaczenie) i to pojęcie, wyrażające możliwy, prawidłowy związek kompleksów (XN). Tę zasadę stosują zwolennicy „niebezpośredniości dania“ do wszystkich jakości zupełnie na równi — w ten sposób przedmiotem może być sonata, zaśmienie słońca, lub czyjaś śmierć, na równi z armją, czy lokomotywą. Trzeba odróżnić znaczenie przedmiotu logiczne i gramatyczne[4] od ontologicznego. Według nas, jeśli w jakimkolwiek rodzaju jakości jest możliwość dania całego przedmiotu w danym momencie czasu i to czasu minimalnego dla danego (IP), t. j. najmniejszego czasu, w którym to dane (IP) może wogóle coś sobie uświadomić, a nie w formie następstwa prawidłowego, w czasie dłuższym od tego czasu minimalnego, z którego to następstwa wnioskujemy dopiero o istnieniu objektywnem przedmiotu — teorja absolutnej niebezpośredniości jego dania musi tem samem upaść — chyba, że za odpowiednik pojęcia przedmiotu będziemy uważali związek wszystkich aktualnych i możliwych jakości, a więc np. i dźwięki i barwy i zapachy i wrażenia ciepła lub zimna i t. p. i oczywiście dotyki, jako te konieczne (XN), w których przedmiot odgranicza się dla nas najbezpośredniej od nas i innych przedmiotów — jeśli nie dotyki aktualne, to chociaż wyobrażone, jako związane w sposób względnie stały z odpowiedniemi wrażeniami wzrokowemi = (Xj/rN). t. zn. jakościami jednoistemi bardziej przestrzennemi — jednoistnemi, o ile oczywiście zrobimy abstrakcję od związanej z każdą wogóle jakością „żywą“ jakości formalnej = (Xf). Rozpatrując wyobrażenie całego przedmiotu na podstawie widzenia jego jednej strony, trzeba jeszcze wziąść pod uwagę czucia muskularne, które odegrywają rolę zasadniczą w konstytuowaniu się „przedmiotu transcendentnego“ z „imanentnego“. Sumy tych czuć określamy jako „zaznaczone ruchy“, t. j. ruchy, które musielibyśmy wykonać aby dosięgnąć danego przedmiotu i wziąć go w rękę np. Wyobrażenia te (wyobraźnia dotykowa) niezależne są od wielkości przedmiotu — mogą stosować się równie dobrze do małej kulki, jak do góry, odległej o dziesiątki kilometrów. Jeśli dopiero prawidłowe związki wszystkich tych jakości uznamy za to, co ujmujemy w pojęciu przedmiotu, to oczywiście cały przedmiot dany jednorazowo w czasie (t0) w jakościach dotykowych, będzie mógł być uważany za jeden „aspekt“ przedmiotu tak jak wyżej pojętego. Jednak to wyróżnienie jakości dotykowych dla określenia przedmiotu nie jest przypadkowe. Pozatem już, że tylko w tych właśnie jakościach następuje odgraniczenie (IP) od reszty Istnienia, również odgraniczenia wszystkich przedmiotów w przestrzeni dla (AT), które (mimo też pewnych subjektywności w stosunku do sprawdzalnych objektywnie stosunków[5]) w tych jakościach najistotniej są dane, t. zn. w „rzeczywistej“ swej postaci przestrzennej, ponieważ jakości dotykowe nie mogą być lokalizowane w Zewnętrznej Rzeczywistej Przestrzeni, a jedynie na granicy (AR) i są ostatniemi pierwszemi elementami rzeczywistości właśnie. Musimy uznać, że pierwszym bezpośrednio danym nam przedmiotem jest nasza (AR) [ciało] i że przy pomocy niej i „wyobraźni dotykowej“ interpretujemy stosunki w dookolnej przestrzeni dostarczane nam przez (Xj/rN). Właśnie to, że związki jakości dotykowych są, poza „metodami objektywnemi“ — [które ostatecznie, nawet poprzez kombinacje wzrokowe (odczytywanie instrumentów, operowanie znakami, posiadającemi znaczenia), do tych jakości dotykowych (aktualnych, czy wyobrażeniowych — to obojętne) dadzą się jako do ostatecznych sprowadzić] — jako zlokalizowane na granicy (AR), ostatecznym sprawdzianem lokalizacji innych jakości (mimo pewnych wypadków niedokładności), stawia je w położeniu wyjątkowem. Wszystkie inne jakości muszą się do jakości dotykowych odnosić jako do ostatecznego kryterjum przestrzennej rzeczywistości, — (t. j. w tym wypadku, gdy nie mówimy o (AT) jako takiem), — t. j. rozmieszczenia i stosunków (IPN) w Przestrzeni, względnie ich zbiorowisk, będących dla nas „materją martwą“. Możemy więc zdefinjować rzeczywistość w pierwszej abstrakcji od rzeczywistości życiowej[6], jako rozmieszczenie i stosunki wzajemne (IPN) w Przestrzeni, przyczem pewne z tych (IPN) będą istnieć dla nas jako takie, inne w postaci „materji martwej“, „odczuwalnej“, a jeszcze inne tylko jako konieczne do przyjęcia wypełnienie Przestrzeni, ale nie wyznaczone dla nas przez (XN) w naszej Rzeczywistej Przestrzeni. Dlatego to możność pomyślenia faktu, że dany w jakościach dotykowych przedmiot może być cały w swej granicy zewnętrznej, w której odgranicza się od innych — (cały, ale nie w znaczeniu absolutnem, t. zn. np. jako aktualna nieskończoność części swej płaszczyzny, co ani w naszym poglądzie, ani w poglądzie fizykalnym jest nie-do-pomyślenia — cały również w abstrakcji od swego wnętrza) — treścią (AT) w danem (t0), a nie tylko jako następstwo w następujących po sobie (t0N), czyni nieistotną całą kwestję bezpośredniości i niebezpośredniości „dania“ przedmiotu. Ogólnikowo, przy wyjściu z niezróżniczkowanego ogólnego pojęcia przedmiotu, sprawy te nie mogą być rozstrzygnięte i muszą prowadzić do beznadziejnych zawikłań. Jeśli się przyjmie każde „coś“ za przedmiot i przyjmie się następnie intencjonalność wszystkich przeżyć, w których będą występowały dwa rodzaje elementów niesprowadzalnych, t. j. elementów hyletycznych i aktów, to wprawdzie pozornie ujednolica się pogląd na różne zjawiska świadomości, ale za cenę ich pewnego sfałszowania. Inaczej bowiem zupełnie zasadniczo dany nam jest przedmiot materjalny, a inaczej tak zwany „idealny“, czego w tej ostatniej interpretacji się programowo nie dostrzega; przyczem nie wyjaśnia się zupełnie stosunku między aktem a przedmiotem, jakoteż między aktem, a składającemi go elementami hyletycznemi. Wogóle pojęcie aktu uważanej za jedno z najbardziej tajemniczych i nie nadających się do związania z innemi pojęć filozofji, i jako takie za zupełnie niezdolne nic wyjaśnić. Za przedmiot w ścisłem znaczeniu uznajemy w rozważaniach naszych jedynie t. zw. „namacalny“, „solidny“ [„solide, relativement invariable“, co wyraża się w pojęciu: „względnie stałe następstwo (XN)“], niezmienny przedmiot poglądu życiowego. Wszystkie inne „istności“ i „utwory“ [np. woda, powietrze, azot, sonata i t. p. albo sonata b mol Chopina, zbrodnia przy ul. Widok z dnia 16.V.1916 r. i t. p. — nie mówię tu o pojęciach ogólnych: wyrażeń: powietrze, azot np. nie biorę tu w znaczeniu pojęć jako takich, tylko jako ich odpowiedniki, t. zn. cała woda, lub powietrze ziemi, cały azot świata (naszego układu)] są skonstruowane na wzór i podobieństwo tego zwykłego, „namacalnego“ przedmiotu poglądu życiowego. Ale rozszerzając pojęcie przedmiotu, aż do t. zw. „przedmiotów idealnych“ musimy zdać sobie sprawę z transformacji, jakie ono przechodzi; inaczej używamy jednego i tego samego pojęcia w dwóch różnych znaczeniach. Każdy przedmiot jest względnie stałem, a więc prawidłowem, możliwem lub aktualnem następstwem (XN), ale nie każde prawidłowe następstwo (XN) jest przedmiotem. Pojęcie najogólniejsze przedmiotu może mieć znaczenie w poglądzie logicznym, ale nie w ontologicznym.
Mamy więc zaraz po pojęciach percepcyjnych (oznaczających różne (XN), różne ich rodzaje, kulminujące w ogólnem pojęciu (X) — jakości) pojęcia, oznaczające kompleksy (XN), względnie stałe i ich następstwa, z których pewne, t. j. te, które są względnie stałemi następstwami (XgN) i (X N), z poprzedniemi związanemi, nazywamy przedmiotami rzeczywistemi. Pojęcia te nazywamy empirycznemi. Według mnie należałoby nazwę przedmiotu ograniczyć jedynie do przedmiotów rzeczywistych, t. j. t. zw. „namacalnych“ w poglądzie życiowym, czyli danych w jakościach granicznych zasadniczych w poglądzie (T) i będących [(z wyłączeniem (iPN)), jako ich (ARN)], zbiorowiskami (IPN) w poglądzie (M), poglądzie rzeczywistościowym (a stanowiących pewne „zagęszczenia“ energji, czy też zbiorowiska „paczek fal“ — to obojętne — w Przestrzeni, w fikcyjnym poglądzie fizykalnym). Jeśli nie ograniczymy tej nazwy, to możemy powiedzieć, że wszystkie pojęcia kompleksów jakości kulminują w pojęciu przedmiotu w najogólniejszem znaczeniu. Jeśli ograniczymy pojęcie przedmiotu do wyżej oznaczonego zakresu, to możemy powiedzieć, że pojęcia empiryczne kulminują w „ogólnem pojęciu względnie stałego związku (XN)“. Jest to tylko kwestją terminologji, ale twierdzę, że przyjęta tutaj jest wygodniejsza i nie implikuje zawikłań, wynikających ze zbyt rozszerzonego pojęcia przedmiotu, w którem to rozszerzeniu pojęcie to zatraca cechy wyróżniające je od innych, a przytem nie pozwala znów na wyodrębnienie dokładne tej grupy „prawidłowych związków (XN)“, którą my oznaczyliśmy ściślejszem mianem przedmiotu, co jest w zgodzie z prymitywną terminologją poglądu życiowego, którego jednak nie należy nigdy lekceważyć, o ile się nie chce zabrnąć w sztuczne, t. zw. „konstrukcje“, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Dalej, poza pojęciem kompleksów (XN) względnie stałych, których istotnym elementem wyróżniającym będzie przedewszystkiem stałość aktualnych (lub możliwych — to wszystko jedno — jakości dotykowych i związanych z niemi jakości ciężaru), będziemy mieli pojęcia, odpowiadające również względnie stałym związkom jakości, ale nie stanowiących stałych związków jakości dotykowych, nie wyodrębniającym się bez ograniczeń przez kompleksy dotykowe (aktualne, lub możliwe)[7], jako oddzielne, zamknięte w sobie części przestrzeni. Będą to t. zw. różne „stany materji“ poza „materją stałą“ (ogólne pojęcie wszystkich przedmiotów w naszem ograniczonem znaczeniu) a więc stany ciekłe i gazowe, od których pod pewnemi warunkami możemy „doznać“ (jak to wyrażamy w poglądzie życiowym) wrażeń jakości dotykowych, czyli mówiąc inaczej, że między pewnemi związkami jakości, będącemi dla nas właśnie tą materją płynną, lub gazową, związkami, które w te właśnie pojęcia ujmujemy, a jakościami dotykowemi mogą zachodzić pod pewnemi warunkami pewne związki. A warunkami temi będą znowu inne następstwa jakości (aktualnych, lub możliwych), od natężeń, których zależeć będzie to, czy tych dotykowych jakości doznamy, t. zn. czy będą one w (AT) obecne, czy nie (np. nacisk strumienia wody, uderzenie wiatru i t. p.). Oczywiście warunkami temi mogą być równie dobrze związki objektywne, zachodzące w Rzeczywistej Przestrzeni, nie będąc aktualnie związkami (XN) w naszych (ATN). Wszystkie pojęcia te kulminują w pojęciu „materji martwej“, w której stosunki „ciał stałych niezmiennych“ są modelami, na których podstawie zbudowany jest pogląd fizykalny (Poincaré) choćby niewiadomo jak wysublimowany.
Dalej mamy pojęcia, odpowiadające „zjawiskom“, t. zn. powtarzającym się dokładnie, lub nie zupełnie dokładnie następstwom kompleksów jakości jako takich. To znaczy, że nie są one możliwemi następstwami wyrażającemi przez swój stały związek przedmiot w naszem znaczeniu, tylko następstwami (XN) w znaczeniu najogólniejszem. W pewnym sensie moglibyśmy zaliczyć do nich nawet „aspekt“ przedmiotu, jako część np. jednego „przejęcia“ w czasie (t0) danego zjawiska, w którem przedmioty, jako jego części składowe występują. Istotą „zjawiska“ jest to, że właśnie w zmienności swej jako takiej stanowi ono pewną całość. Pojęcie zjawiska będzie równoznaczne z pojęciem „kompleksu w czasie, posiadającego pewną jakość formalną czasową“. Możemy jednak równie dobrze przyjąć, jako wypadek graniczny, rodzaj zjawisk trwałych i niezmiennych, nie będących jeszcze przez to przedmiotami. Granica będzie tutaj — z wyjątkiem granicy przedmiotu i nie-przedmiotu w naszem znaczeniu — płynna, o ile przez „materję płynną“ przejdziemy do gazowej, przyczem przedmioty mogą być częściami zjawiska. Pojęciami, pochodnemi od pojęć oznaczających zjawiska, (t. j. np. takich jak burza, zbrodnia, bal, zorza północna i t. p.) będą te, które oznaczać będą właściwości, czyli charakterystyczne cechy zjawisk, według których dane zjawisko zaliczać będziemy do tej właśnie, a nie inne, kategorii i których czasem trzeba kilku, by jedno zjawisko jednoznacznie określić. Podobnie będzie z przedmiotami w naszem znaczeniu i z jakiemikolwiek kompleksami trwałemi, których nie będziemy mogli zaliczać ani do przedmiotów, ani do zjawisk, takiemi jak np. rzeka, morze, atmosfera. Pojęcia właściwości realnych będą przejściem do pojęć oderwanych, którym nie będą odpowiadać żadne aktualne, lub możliwe do ukazania kompleksy (XN) — będą one istniały jedynie w postaci swych definicji i „kompleksów znaczeniowych prywatnych“, a dzielić się będą na konieczne i niekonieczne, jak wogóle wszystkie pojęcia. Konieczne dla każdego wogóle Istnienia pojęcia starałem się wyliczyć w części poprzedniej tej pracy. Niekonieczne będą to te, których odpowiedniki objęte są Zasadą Tożsamości Faktycznej Poszczególnej, t. j. inaczej kontyngencji, np. dana osobowość, ród ludzki wogóle, pudełko, lokomotywa i t. p. Pewne pojęcia fizyki będą konieczne tylko przy założeniu takiego, a nie innego właśnie układu i również takiego, a nie innego stopnia, jej rozwoju którego koniec, już dziś z pewnem przybliżeniem da się oznaczyć. Jednak pojęcia konieczne dla każdego Istnienia, nie implikują konieczności takiego, właśnie układu, w jakim żyjemy — możemy sobie w granicach systemu tych pojęć pomyśleć układy zupełnie inne, byle tylko nie implikujące sprzeczności z zasadniczemi pojęciami koniecznemi i twierdzeniami, mającemi w nich swe źródło, implikowanemi przez pojęcie Istnienia wogóle. Kwestją „ogólności pojęć“, która sprowadza się do jednego znaku dla oznaczenia wielości identycznych, lub podobnych odpowiedników, których cechy podobieństwa albo możemy ukazać, albo podajemy w definicji, nie zajmuję się więcej uważając ją za zasadniczo rozwiązaną. Zajmuje mnie tu tylko kwestja oderwaności. Pojęcia oderwane odróżniają się tem od konkretnych, że odpowiedniki ich są nie kompleksy (XN), aktualne, lub możliwe (i definicje, o ile są możliwe), lecz tylko i jedynie definicje, czyli kombinacje pojęć, które w pierwszej, drugiej, czy dalszej definicji, dadzą się jednak sprowadzić do pojęć prostszych, a dalej do najprostszych, odpowiadających kompleksom (XN), lub im samym. Oderwaność i ogólność pojęć są to dwie zupełnie różne właściwości. Logiczna hierarchja pojęć nie ma nic wspólnego z herarchją ontologiczną: w tej ostatniej niema pojęcia „najwyższego“ = „przedmiotu wogóle“ — pojęcia jej nie kulminują w jednem, jednoznacznem pojęciu, najogólniejszem tylko w wieloznacznem pojęciu Istnienia, w którem mieszczą się pojęcia Istnienia na różne sposoby. Między ogólnem pojęciem choćby „czerwonego“ n. p. a pojęciem Czasu Abstrakcyjnego (t. zn. tego, który przyjmuje fizyk teoretyczny w swoich rozważaniach oderwanych od wszelkiej rzeczywistości — wszystko jedno, czy będzie to Czas Newtona, czy Einsteina) jest przepaść. Samo pojęcie „czerwonego“ nie ma jako takie odpowiednika (ani nie ma definicji, poza pewną średnią długością fali elektro–magnetycznej, o ile zechcemy tak pośrednie określenie uznać za definicję) — może być tylko ukazany ten odpowiednik na tęczy = „stąd dotąd“, jako ciągłość przestrzenna ew. wielość odpowiedników przykładowych, ale w każdym razie ma to pojęcie te właśnie ewentualne przykładowe odpowiedniki. Pojęcie Czasu Abstrakcyjnego ma jeden tylko odpowiednik, istniejący jedynie w postaci definicji[8] i w związkach innemi pojęciami. W ten sposób „istnieją“ wszystkie pojęcia matematyki i teoretycznej fizyki, co nie wyklucza tego, że pojęcia te mogą być objaśnione przez pojęcia, od których są one abstrakcjami (n.p. Czas Abstrakcyjny jako pochodny od Czasu Rzeczywistego, a ten ostatni od trwania (AT), które się daje jedynie w pewien sposób „ukazać“ i nie podlega już dalszej definicji, będąc pojęciem pierwotnem).
Zaznaczę jeszcze, że cokolwiekby logika miała jeszcze do powiedzenia całkiem nowego i płodnego (co wydaje mi się wątpliwem) i bez względu na to, jakieby można przeprowadzać klasyfikacje pojęć i ustanawiać ich hierachje, teorja pojęć tutaj podana jest od tych wszystkich zjawisk niezależna. Niema według mnie innego sposobu pogodzenia idealistów logicznych (realistów) z psychologistami, jak pojęcie tego, że pojęcie nie ma znaczenia, tylko ma je znak i on to ze znaczeniem, które rozdziela się na (KZP) i odpowiednik, stanowi złożone pojęcie pojęcia, którego ujednolicenie próżnem jest zadaniem. Z chwilą jednak przyjęcia raz pojęcia pojęcia, konstytuuje się pewien pogląd, nic z psychologją nie mający wspólnego, pogląd logiczny, którego aksjomaty definjują pojęcie pojęcia, w uniezależnieniu od wszelkiej psychologicznej, lub genetycznej teorii pojęć, podobnie jak aksjomaty geometryczne definjują utwory pierwotne geometrii według Hilberta. W tym to logicznym poglądzie możemy używać pojęć takich, jakiemi operuje fenomenologja w znaczeniu Husserla, uważając je za skróty, o ile przeniesiemy się do poglądów psychologistycznego, jako poglądu częściowego, zawartego w szerszym poglądzie (M) = Prawdy absolutnej, zdającego sprawę z istotnych stosunków każdego wogóle Istnienia.





  1. Oczywiście pojęcia „ukazania" używam tu w szerszem znaczeniu niż w poglądzie życiowym. Ukazać dadzą się w mojem znaczeniu odpowiedniki takich pojęć, jak: zapach, smak, dźwięk, a nawet odpowiednik pojęcia „ja", w związku z twierdzeniem mojem, że jedność osobowości jest bezpośrednio dana.
  2. Wprowadzam ten przymiotnik, bo na tle tego, że (BXN) są obecne w (OT) jako takie, pojęcie „obecność“ nie wyczerpuje tego o co mi tu chodzi.
  3. W terminologii przyjętej pierwsze będą to „przedmioty imanentne“, drugie „transcendentne“; rozróżnienie według mnie zbyteczne.
  4. ..Przedmiotem jest wszystko, co może być podmiotem zdania“.
  5. Np. branie dwóch ukłuć cyrkla za jedno, niedokładne ocenianie wielkości dotykowych, przestrzeni, oba korygowane przez wzrok.
  6. Której kryteria są niezmiernie rozciągliwe i nieokreślone i w której mieścić się będą, zależnie od komplikacji życia, wszystkie stopnie rzeczywistości „filozoficznej“, wyprowadzonej z życiowego poglądu.
  7. Ograniczenie rozumiem w tym wypadku jako np. dzban, zawierający wodę. balon do tlenu wypełniony tym gazem, i t. p.
  8. Czas Abstrakcyjny = pojęcie pochodne od trwania i Czasu Rzeczywistego Całości Istnienia, o ile takowe rozpatrujemy w poglądzie fizykalnym.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Ignacy Witkiewicz.