Poznaj Żyda!/Antysemici
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poznaj Żyda! |
Wydawca | Księgarnia „Kroniki Rodzinnej“ |
Wydanie | trzecie |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Synów St. Niemiry |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Żydzi skarżą się na antysemityzm.
Antysemitą jest w ich oczach, w ich mniemaniu każdy innowierca, który poddaje ich działalność kontroli.
Ich handlarzom wolno odzierać „goja“ ze skóry, okłamywać go, oszukiwać, wyzyskiwać, zniszczyć, ale niech się tylko goj opatrzy i zacznie się bronić, wołają: antysemita! Ich gazeciarzom wolno opluwać wyznania, kulturę, tradycye chrześcijańskie pod pozorem „oświecania“ ciemnych „akumów,“ służenia postępowi, ale niech się tylko jaki innowierca dotknie końcem pióra ich Talmudu, rabinatu, ich wad, żachną się nawet ich postępowcy i krzyczą oburzeni: antysemita! Ich nowelistom i komedyopisarzom wolno wydrwiwać wszystkie warstwy, wszystkie stany, wszystkie typy narodów innowierczych, ale niech komuś z „nuchrów“ przyjdzie na myśl pokazać na scenie śmiesznego bankiera żydowskiego („Geldhab“), albo naszkicować w monologu zabawną kupcową żydowską („Pani Piperment w Ciechocinku“ Klemensa Junoszy) wpadają w furyę, drąc się na całe gardło: antysemita!
Wszędzie wietrzą Żydzi antysemityzm. Najlżejszej, najpobłażliwszej krytyki nie znoszą, przewrażliwi, przenerwowi. W swojej jawnej lub ukrytej megalomanii mają się za jedynych mądrych w rodzie ludzkim i dziwią się, pienią się, gdy jakiś goj podpatrzy ich odwieczną, krecią robotę.
Zdaje im się, że wszyscy innowiercy są ślepi, głusi, łatwowierni, bezwrażliwi, że nikt nie czuje ich nieugaszonej niczem nienawiści do wszelakich gojów i nie widzi ich metody kupieckiej i celów, do jakich dążą.
Innowiercy nie są ani ślepi, ani głusi, są tylko cierpliwsi od nich i pobłażliwsi. Długo znoszą nienawiść, arogancyę, szachrajstwo żydowskie, zanim im się sprzykrzy być strzyżonemi bez litości owcami.
Pierwszym, znanym w historyi antysemitą, był Haman (Aman), minister króla medoperskiego Artakserksesa Longimana (Aswerusa; 465 — 425 r.).
Siedzieli na ziemiach perskich od przeszło stu lat Żydzi i było im widocznie dobrze w niewoli, z pozwolenia bowiem Cyrusa powrotu do Jerozolimy korzystało zaledwie 200,000. Reszta nie opuściła „ziemi ciemięzców“, gospodarując na niej po swojemu. Ta gospodarka obcych obrzydła prawdopodobnie w końcu właściwym gospodarzom. Bo oto zjawił się Aman przed królem i w te do niego przemówił słowa: „Jest lud po wszystkich krainach królestwa twego rozproszony i sam od siebie różny, nowych praw i ceremonii używający, nadto i królewskiem rozkazaniem gardzący. A wiesz bardzo dobrze, że nie jest pożytecznem królestwu twojemu, aby się miał rozpuszczać przez swą wolę. Jeźlić ci się podoba, wydaj rozkaz, aby zginął, a dziesięć tysięcy talentów odważę podskarbim twoim. Zdjął tedy król sygnet, którego używał, z ręki swej i dał go Amanowi, synowi Amadaty z narodu Agag, nieprzyjacielowi żydowskiemu. I rzekł do niego: srebro, które mi obiecujesz, niech będzie twoje, a z ludem czyń, co ci się podoba“ (Ks. Ester. III, 8, 9, 10, 11).
Urządzając pogrom Żydów, zapomniał Haman o tem, że jego kochliwy król żył właśnie w związku miłosnym z piękną Esterą, zakapturzoną Żydówką (ukrywała swoje pochodzenie). Estera umiała Aswerusa nakłonić do odwołania rozkazu, wrogiego Żydom. Zmienny władca nietylko cofnął edykt, lecz zwrócił go przeciw jego twórcy. Haman zawisł na szubienicy.
Ocaleni, uradowani Żydzi postanowili się zemścić na swoich wrogach. I zemścili się: „I tak pobili Żydowie nieprzyjacioły swe porażką wielką i pozabijali je, oddawając im, co im byli gotowi uczynić. Tak bardzo, że też w Suzan pięćset mężów zabili, oprócz dziesięciu synów Amana Agaczejczyka, nieprzyjaciela żydowskiego... Ale i po wszystkich ziemiach, które były pod mocą królewską, zastawowali się Żydowie za swe dusze, pobiwszy nieprzyjacioły, prześladowce swoje: tak bardzo, że doszło siedmdziesiąt i pięć tysięcy zabitych. (Ks. Ester. IX, 5, 6, 16).
Na pamiątkę tego zwycięstwa, odniesionego nad antysemitami perskimi, ustanowili Żydzi święto, zwane purim. Do dnia dzisiejszego obchodzą je, wieszając Hamana (manekin) na szubienicy.
Umieli się oni mścić, ilekroć im sprzyjające okoliczności na to pozwalały. Taką drugą rzeź urządzili jeszcze raz, później, za cesarza rzymskiego, Trajana. W Cyrenaice wycięli 240,000 Rzymian i Greków, miasto Aleksandryę zburzyli. A tak się rozjuszyli, iż pili krew zamordowanych, jedli ich mięso i nakrywali się skórami, zdartymi z trupów.
Ale Trajan nie był tak kochliwym, jak Aswerus, nie poświęcał swoich poddanych dla pocałunków ładnych ust. Wysłał swoje legiony pod komendą Martiusa Turbo i kazał zdeptać Żydów bez litości.
Co on zaczął, tego dokonał Hadryan, łamiąc ostatecznie siłę odporną Judaitów.
Dwa te przykłady dowodzą, iż Żydzi, gdyby posiadali władzę i jej środki, potrafiliby się ze swoimi przeciwnikami załatwić radykalnie. Oko za oko, ząb za ząb!...
Nie posiadając od czasów Hadryana ani władzy, ani środków, mszczą się w sposób inny, wiecznie nieprzejednani, przemyśliwający nad zagładą gojów. Ta ich niegasnąca nienawiść jest matką antysemityzmu. Nienawiść sieją, nienawiść zbierają.
Filozof Seneca nazywa ich: sceleratissima gens (zbrodnicze plemię), a historyk Tacyt, tak dalece wierny swojej dewizie: „sine ira et studio“, iż przyznawał nawet wrogom Rzymu, barbarzyńskim Germanom, wiele zalet, mówi o Żydach: judaeorum mos absurdus sordidusque (obyczaj Żydów niedorzeczny i brudny), i: adversus omnes alios hostile odium (żywią oni dla wszystkich innych wrogą nienawiść). Wyczuł on doskonale świadomy, celowy separatyzm żydowski — „wybraństwo“, chociaż nie mógł znać Talmudu.
Pierwsze wieki ery chrześcijańskiej usunęły Żydów na drugi plan. Nowa wiara miała z sobą samą tyle do roboty, iż nie starczyło jej czasu do zajmowania się Judą. Jedyny cesarz Justynian zwrócił baczniejszą uwagę na Żydów, usiłował ich zasymilować środkami prawodawczymi, represye jego jednak nie odniosły żadnego skutku. Żydzi umieli ominąć nakazy imperatora.
Świeże ludy germańskie obchodziły się zrazu z Żydami bardzo łagodnie, łudząc się, że „nawrócą ich miłością.“ Gdy jednak Juda, zamiast uznać z wdzięcznością względność i życzliwość chrześcijan, zaczął nadużywać dobroci swoich gospodarzy, stało się, co się stać musiało: goje zwrócili się przeciw nim, broniąc swojej własnej skóry.
Pierwszym antysemitą ery chrześcijańskiej był Agobard, biskup lyoński (około roku 830). Rozzuchwaleni przyjaźnią Karola Wielkiego i jego syna Ludwika Pobożnego, Żydzi znieważyli go, przyczynili się nawet do jego banicyi. Płacąc im nienawiścią za nienawiść, wypowiedział im wojnę. Co on rozpoczął, tego dokończył jego uczeń, biskup Amolo, walczący z Żydami żywem słowem (na ambonie) i piórem. On to zwołał biskupów frankońskich do Moeaux i przeprowadził tam ustawę, ograniczającą swobodę Judaitów.
Od tej chwili nastają dla Żydów w państwach chrześcijańskich ciężkie czasy. Wypędza ich z Włoch Ludwik II (855 r.), prześladuje ich na ziemiach germańskich Henryk II Święty (1012 r.), nienawidzą ich, gnębią Krzyżowcy: Godfryd de Bouillon, Bernard de Clairvaux, Piotr de Clugny i in.
Wielki Papież, Grzegorz VII, zakazał na soborze rzymskim w r. 1078 dopuszczać ich do urzędów i zabronił im „wynoszenia się ponad chrześcijan.“
Około r. 1146 jeździł mnich francuski, Rudolf, od miasta do miasta, od wsi do wsi, i podniecał, podburzał ludność przeciwko Żydom.
Straszliwie zgromił Żydów król francuski, Filip August. Kazał ich uwięzić w jednym dniu i zniósł wszystkie długi, zaciągnięte u nich przez chrześcijan (1180 r.). I papież Innocenty III kasował długi żydowskie. Jego wysłannik, Fulko de Neuilly, jeździł tak samo, jak mnich Rudolf, od miasta do miasta, od wsi do wsi i agitował namiętnie przeciw „wrogom Krzyża.“
Jest rzeczą nie do uwierzenia, że Żydzi nawet w tak ciężkich czasach nie stracili swojego „tupetu,“ iż, zagrożeni zewsząd, nie umieli być ostrożnymi i rozważnymi.
Zdarzyło się w mieście Bray, w Szampanii, że jakiś chrześcijanin zabił Żyda. Zamiast udać się do sądów, rodzina zamordowanego powołała się na prawo vendetty, będącej w owym czasie w zwyczaju. Hrabina Szampanii zgodziła się na ten odwet, pozwoliła rodzinie powiesić zabójcę bez sądu.
Było tego Żydom zamało. Zachciało się im przy tej sposobności dać folgę swojej nienawiści do innowierców, znieważyć chrześcijan, ich wiarę. Więc odłożyli egzekucyę na swoje święto „purim“, powiesili zabójcę na krzyżu, ozdobionym koroną cierniową, przeklinali Hamana, opluli Chrystusa, sławili Esterę i jej wuja, Mardocheusza, pogromców pierwszego antysemity.
Za ten niemądry wybryk zapłacili drogo. Dowiedziawszy się o nim król Filip August, wpadł na czele swojej drużyny do Bray i kazał spalić stu Żydów (1191 r.).
W Anglii byli żarliwymi antysemitami: arcybiskup Balduin z Canterbury i Jan bez ziemi. Trzystu rabinów opuściło w r. 1211 Albion, przenosząc się do Palestyny. Edward I wypędził Żydów z Anglii w r. 1290.
Najwięcej ucierpieli Żydzi w Niemczech. Bili ich tam bezustannie: książęta, rycerze, mieszczanie i chłopi, zarzucając im lichwę, paserstwo, handlowanie skradzionemi naczyniami kościelnemi i znieważanie religii chrześcijańskiej. Okrutnie gromił ich szlachcic frankoński, Rindfleisch, tępiąc ich bez litości ogniem i mieczem. Nienawidził ich, zamknął ich pierwszy w ghettach Fryderyk Barbarossa, najwolnomyślniejszy monarcha wieków średnich, bo „wynoszą się ponad innych“, prześladował ich Ludwik Święty, bo „wyzyskują, uciskają ubogich“.
W Hiszpanii agitował przeciw Żydom, ksiądz Fernando Martinez (1391 r.). Prześladowali ich: kastylski Fernando III i Jayme I.
Mahometanie marokańscy i hiszpańscy, sprzykrzywszy sobie wyzysk i arogancyę Żydów, odcięli się od nich murem nieprzebytym. Oni to wymyślili ową „żółtą łatę“, wszytą dla odróżnienia w suknie żydowskie, ów znak, który się przyjął w narodach chrześcijańskich.
Przeciwnikiem Żydów był papież Grzegorz IX, który wyklął nawet króla węgierskiego, Andrzeja, za to, że dopuszczał ich do dzierżawy myt i soli (w r. 1232).
Antysemitom chrześcijańskim pomagali skwapliwie wychrzceni Żydzi. Mszcząc się na swoich byłych współwyznawców za ich pogardę, lub za jakąś wyrządzoną im krzywdę, denuncyowali Talmud do władz innowierczych. Tej mściwości zawdzięczają chrześcijanie pierwsze otwarcie zamkniętej dotąd dla wszelakich gojów żydowskiej Księgi Ksiąg. Donin czy Dunin (na chrzcie przyjął imię Mikołaja), wychrzczony Żyd francuski, zwrócił uwagę papieża Grzegorza IX (około r. 1235) na szkodliwość Talmudu w stosunku do innowierców.
Prawie równocześnie z księdzem Fernandem Martinezem wystąpiło w Hiszpanii dwóch antysemitów pochodzenia żydowskiego. Salomon Levi z Burgos i Jozua Lorqui. Pierwszy z nich (1350 — 1435 r.), który przezwał się, jako chrześcijanin Pawłem Burgensis, nauczył się teologii chrześcijańskiej w Paryżu i stał się żarliwym katolikiem. Wyświęcony na księdza, mianowany kanonikiem przez kontrpapieża, Benedykta XIII, został biskupem Kartageny, kanclerzem Kastylii i tajnym radcą króla Henryka III.
Z niesłychaną zaciekłością występował ten wychrzcony Żyd przeciw swoim byłym współwyznawcom. Żaden z antysemitów innowierczych nie polemizował tak namiętnie z Żydami, jak on. Odpowiadali mu trzej Żydzi, lekarz Jozua Ibn-Vives, Chasdai Crescas i lekarz Izaak ben Mose, zwany Profiat Duran, a odpowiadali niezręcznie, niemądrze, bo złośliwą krytyką chrześcijaństwa. Paweł Burgensis wywołał edyktem (1408 r.) pogrom Żydów hiszpańskich.
Drugi wychrzta, Jozua Lorqui (jako chrześcijanin Hieronim de Santa Fè), nadworny lekarz papieża Benedykta XIII, dorównywał Burgensisowi w nienawiści do Żydów.
Wziąwszy sobie do pomocy dominikanina, Wincentego Ferrera, podburzali we trójkę całą Hiszpanię przeciw Żydom. Gromadne wypędzanie Judy z półwyspu iberyjskiego (1492 r.) jest owocem ich polemik i agitacyi.
W ślady ich wstąpił wychrzczony Żyd niemiecki, Wiktor von Karben, mieszkający w Kolonii, który spowodował wypędzenie Żydów z elektoratu kolońskiego (około r. 1500). Pomagał mu drugi wychrzta, Józef Pfefferkorn, Żyd morawski, rzeźnik z rzemiosła, karany sądownie jako złodziej i włamywacz. Ochrzciwszy się w r. 1505, stał się zawziętym wrogiem Żydów. Sam pozbawiony kultury, podpisywał różne polemiki i rozprawy, wychodzące z pod piór księży Dominikanów.
W r. 1553 denuncyowało Talmud, jako księgę szkodliwą, trzech wychrztów włoskich: Salomon (Giovanni Batista Romano), wnuk Eliasza Lewity, Józef Maro i Ananel di Foligno. Skutkiem tych denuncyacyi był rozkaz papieża Juliusza III spalenia wszystkich ksiąg talmudycznych.
Podburzał chrześcijan przeciw Żydom wychrzta niemiecki, pastor Krystyan Gerson (1680 r.).
Żydem wychrzconym miał być także Jan Andrzej Eisenmenger (1654 — 1704), profesor języków wschodnich w Heidelbergu, doskonały znawca literatury wschodniej. Jego głośnego dzieła „Entdecktes Judentum“ bali się Żydzi do tego stopnia, iż nie szczędzili pieniędzy, aby wyrobić w Wiedniu edykt cesarski, powstrzymujący jego wydanie. Podjął się tej misyi wiedeński Żyd Oppenheim, znany w owym czasie bogacz i wywiązał się z niej ku radości swoich współwyznawców, trząsnąwszy dobrze trzosem. Dwa tysiące gotowych już egzemplarzów obłożyła prokuratorya frankfurcka aresztem. Struty tym edyktem, który go materyalnie zrujnował (ówczesny druk był bardzo drogi) umarł Eisenmenger. Dopiero po jego śmierci pozwolił król pruski, Fryderyk I, sporządzić w Królewcu drugie wydanie skonfiskowanego dzieła (1711 r.).
Wszyscy ci wychrzceni antysemici byli dla Żydów niebezpieczniejsi od urodzonych chrześcijan, znając bowiem dokładnie historyę i literaturę narodu, z którego wyszli, jego zwyczaje i obyczaje, jego pojęcia i dążenia, mieli zaczepną broń gotową.
Bardzo czynnym i ruchliwym antysemitą był franciszkanin, Jan de Capistrano, legat papieża Mikołaja V do Niemiec i Polski. Jego warem kipiące kazania, jego płomienne mowy (1453 r.) wznieciły wielki pożar przeciwżydowski...
Tak samo czynnym i ruchliwym, jak Capistrano, był jego uczeń, franciszkanin, Bernardino de Feltre, z tą tylko różnicą, że utorował antysemityzmowi nowe drogi, zabierając się do niego praktyczniej.
Kiedy poprzedni nieprzyjaciele Żydów zadawalali się piorunowaniem na lichwiarzów, szachrajów żydowskich, on, patrzący w przyszłość, zakładał dla ubogich stowarzyszenia pożyczkowe, udzielające pożyczek na 5 procent, co w porównaniu z odsetkami, pobieranemi przez Żydów, było wielkiem dobrodziejstwem. Feltre jest ojcem dzisiejszego ruchu spółdzielczego.
Marcin Luther głaskał zrazu Żydów aksamitną ręką przyjaciela i pochlebcy. Napisał nawet broszurę (w r. 1523), w której gromił królów i książąt chrześcijańskich za krzywdy, wyrządzone przez nich Żydom i wzywał chrześcijan, aby przyjmowali Żydów wszędzie życzliwie, dopuszczali ich do wspólnej pracy, bo „oduczą ich w ten sposób lichwy.“ Zdawało mu się, że uda się w ten sposób zjednać ich dla protestantyzmu, zasymilować ich. Ale kiedy mu jego protegowani odpowiedzieli broszurami, wydrwiwającemi chrześcijaństwo, kiedy, zamiast się nawracać do ewangelizmu, usiłowali jego samego nawrócić do judaizmu i korzystając z czasów burzliwych, wywrotnych, uprawiali lichwę jeszcze bezwzględniej, niż przed reformacyą, wówczas zawrzał gniewem i stał się namiętnym antysemitą. Gwałtowny, unoszący się łatwo, zamaszysty, nie przebierający w słowach reformator, wylał teraz na Żydów cały kubeł grubych wymyślań, przekleństw, wyklęć, podburzał swoich wyznawców do pogromów. — Zburzcie synagogi Żydów i domy ich, zabierzcie im wszystkie ich księgi i pieniądze i wypędźcie ich z kraju! — piorunował.
W książce swojej p. t. „Żydzi i ich kłamstwa“ (1543 r.) mówi Luther: „Żydzi to wierutni kłamcy i pijawki krwiożercze. Oni to kłamliwemi objaśnieniami sfałszowali i przekręcili całe Pismo Święte. Wszystkie nadzieje, tęsknoty i wzdychania czułe serca swego ku temu kierują, aby się mogli z nami, „poganami“ tak obejść, jak się niegdyś obeszła w Persyi Estera z poganami.“ — „Pełni wszelkiej złości, skąpstwa, zawiści i nienawiści wśród siebie, zieją przekleństwem względem nas „pogan...“ — „Są tak grubo zaślepieni, iż nietylko praktykują lichwę, ale uczą, że ta lichwa jest prawem im nakazana, że sam Bóg przez usta Mojżesza nakazał uprawiać lichwę wśród pogan.“ — „Pod słońcem niema chciwszego narodu na pieniądz, jak Żydzi; nawet gdy myślą o przyszłym Mesyaszu, cieszą się nadzieją, że On zabierze złoto i srebro wszystkim, i rozda Żydom.“ — „Żydzi są nieznośnym ciężarem naszym, są istną plagą i zarazą, są nieszczęściem naszem.“ — „Narzekają na nas, że ich gnębimy i uciskamy, a tu niema wśród nas nikogo, coby naoścież nie otworzył drzwi domów swych, aby wyszli do miejsca, z którego do nas przybyli. Jeszczebyśmy ich podarunkami obsypali na drogę, byle się tylko od nas wynieśli.“ — „Nie my uciskamy Żydów, ale Żydzi nas w naszym własnym kraju uciskają; my w pocie czoła pracujemy, a oni spokojnie owoc pracy naszej zjadają. Nawet za czasów Dawida i Salomona we własnym kraju nie mieli tak szczęśliwych dni, jakie dziś mają na obczyźnie, którą codzień wyzyskują i okradają.“
Inny reformator, Mahomet, łudzący się zrazu, tak samo, jak Luther, możnością zasymilowania Żydów z Arabami, zrażony do nich ich stężałym separatyzmem, wyraża się o nich w Koranie z żółciową niechęcią: „Bóg zawarł niegdyś przymierze z dziećmi Izraela. Izrael jednak złamał to przymierze, za co go Bóg wyklął i dopuścił nań ślepotę umysłu i zatwardziałość serca. Nie należy ustawać w odsłanianiu żydowskich oszustw; oszustami są oni z małymi bardzo wyjątkami.“
Antysemitami byli także słynni humaniści niemieccy: Erazm Rottendamski, Mutianus Rufus i Willibald Pirkheimer, potępiający Reuchlina za jego obronę Żydów.
Okrutnie gromili chłopi niemieccy Żydów (podczas „Wojny chłopskiej 1525 r.“).
Pogromy żydowskie w Niemczech ciągnęły się nieprzerwanym łańcuchem to tu, to tam, aż do roku 1848. We Frankfurcie nad Menem napadł Fettmilch (w r. 1613) ghetto żydowskie na czele rozjuszonego tłumu, paląc i mordując, co mu w ręce popadło. Tak samo mieszczanin Chemnitz w Wormacyi, tak samo w Hamburgu ks. Jan Müller, senior kościoła św. Piotra (1669).
Szereg nowoczesnych antysemitów otwiera Voltaire, bożyszcze Żydów bezwyznaniowych, „książę oświecenia.“ W nienawiści swojej stawia on Żydów obok „złodziejów i cyganów.“ Taki sam wstręt do nich miał jego wielbiciel, król pruski, Fryderyk II Wielki.
Voltaire pisał o nich: Mały narodek żydowski ośmiela się okazywać nieprzejednaną nienawiść do wszystkich ludów, jest zawsze zabobonny, zawsze pożądliwy cudzych dóbr, czołobitny w nieszczęściu, a zuchwały w szczęściu.“
Filozof Kant wyraża się o nich w swojej „Antropologii“: „Żyjący pomiędzy nami Palestyńcy, dzięki swemu lichwiarskiemu duchowi, od najdawniejszych czasów w nich tkwiącemu, stali się najsłynniejszymi oszustami i sobie tylko samym tę światową famę oszustw zawdzięczają. Zdawałoby się trudnem do pojęcia, iż może istnieć naród, składający się z samych kupców, który, wciskając się pomiędzy inne narody, nie myśli o pozyskaniu wśród nich czci obywatelskiej, ale jedynie, jak dany naród nieżydowski wyzyskać, a nie stracić nic z pozyskanych praw obywatelskich.“
Największy poeta niemiecki, Goethe, mówi: „Żydzi nie byli nigdy wiele warci, jak to im tysiąckrotnie mówili ich właśni przywódcy, sędziowie i t. d. Mają oni bowiem bardzo mało przymiotów, ale wszystkie niemal wady narodów nieżydowskich. Cóż można powiedzieć o takim narodzie, który w wiekowej swej wędrówce znaczy tylko ślady zepsucia i wyzysku innych narodów? Nikt się też dziwić nie może, że nie mamy do Żydów zaufania i że uważamy za obowiązek strzedz naszej kultury od skażenia jej przez nich.“
Drugi wielki poeta niemiecki, Fryderyk Schiller, dziwi się Żydom, że upierają się przy swoim separatyzmie, że chcą być koniecznie osobnym, wybranym narodem wpośród wszystkich innych.
Wiadomo, że słynni pisarze i filozofowie: Herder, Schopenhauer, Fichte nie byli przyjaciółmi Żydów.
Cesarz Napoleon I przemówił dnia 6 kwietnia 1806 r. w Radzie swojej następująco: „Prawo powinno wszędzie wkroczyć, gdzie dobrobytowi grozi ruina. Państwo nie może na to spokojnie patrzeć, gdy naród, godny pogardy, niszczy dwa departamenty Francyi. Musimy Żydów uważać nietylko za odmienną sektę religijną, lecz traktować ich wprost jako osobny naród. Byłoby to zanadto wielkiem upokorzeniem dla ludu francuskiego, gdyby się miał dostać pod rządy najniższego ze wszystkich plemion. Żydzi są rozbójnikami naszych czasów, istnymi krukami. Możeby nieźle było przenieść ich z prowincyi pogranicznych i rozpędzić po całym kraju; możnaby im także wytrącić z rąk handel, który swą lichwą zniesławiają.“
A nazajutrz, dnia 7 kwietnia, podkreślił jeszcze sąd swój o Żydach: „Już za czasów Mojżesza byli Żydzi lichwiarzami, podczas, kiedy się chrześcijanie tylko wyjątkowo tem rzemiosłem zajmują, doznając wtedy pogardy od swoich współwyznawców. Za pomocą rozpraw filozoficznych nie zmienimy natury żydowskiej. W takich razach potrzeba praw najprostszych, bo wyjątkowych. Trzeba wziąć Żydom handel, jak się ukróca swawolę złotnika, fabrykującego fałszywy towar. Powtarzam jeszcze raz: nieuczciwe postępowanie Żydów nie jest winą jednostek, lecz spada na cały naród, na jego charakter.“
Państwem w państwie, a nawet szpiegami, nie przywiązującymi się do żadnego kraju, nazywał Bonaparte Żydów. Mimo to zatwierdził ich równouprawnienie, nadane im przez Konwent.
Gdy jednak społeczno-polityczna emancypacya nie odniosła spodziewanych skutków, gdy z Alzacyi i Lotaryngii, głównem siedlisku Żydów, nadchodziły ciągłe skargi na ich wyzysk i lichwę, ograniczył jeszcze tego samego roku ich swobodę. Nie cofnął im wprawdzie przywilejów obywatelskich, lecz uczynił je zależnymi od uczciwości jednostki.
Wychodząc z zasady, iż społeczeństwu przysługuje prawo wykluczenia z pośród siebie niegodnych, czuwał troskliwie przedewszystkiem nad Alzacyą, Lotaryngią i krajami niemieckimi. I tak wydał 17 marca 1808 r. dekret dla prowincyi nadreńskich. „Znosi się — rozporządził między innemi — wszystkie długi, zaciągnięte u Żydów przez małoletnich, kobiety i wojskowych. Sądom nie wolno przyjmować spraw lichwiarzów żydowskich. Kto wziął więcej nad 10%, ten nie może dochodzić swych praw na drodze sądowej. Żydom obcym nie wolno się osiedlać we Francyi, chyba że poświęcą się rolnictwu.“
Postępowanie Napoleona, chociaż przypomina na pierwszy rzut oka nienawiść średniowieczną, było jednak bardzo rozumne. Jako wychowaniec liberalniejszych czasów, zgadzał się on w zasadzie na równouprawnienie, lecz jako umysł praktyczny, nielubiący „ideologów“, wiedział, że wielki tłum żydowski nie dorósł jeszcze do swobód politycznych. Zbyt wielkim był przeskok od dotychczasowego położenia Żydów do zupełnej emancypacyi. Trudno żądać, aby kilka lat przekształciło obyczaje, pojęcia i zwyczaje, trwające przez długie wieki. Napoleon działał systematycznie, jak niegdyś Justynian.
Dopóki Napoleon gospodarował w Europie, nie ośmielił się nikt „robić porządku“ na własną rękę. Lecz gdy runął ten olbrzym czynu, ruszył się znów antysemityzm niemiecki. Zaraz po bitwie pod Waterloo rozległo się w Niemczech średniowieczne: hepp, hepp! Rühs, Fries, Moldenhawer piszą przeciw Żydom, a studenci wyrcburscy dają w r. 1819 hasło do nowych pogromów. We Francyi potwierdzili wprawdzie Burbonowie (w r. 1818) swobody, nadane Żydom przez wielką rewolucyę i pierwsze cesarstwo, ale nie dopuszczali ich do władzy. Ten żydowstręt przełamał dopiero Ludwik Filip.
Od roku 1830 aż do 1880 cieszyli się Żydzi w Europie Zachodniej względnym spokojem. Dopiero „krach“ wiedeński powołał znów antysemityzm niemiecki do roboty, wydając cały szereg „żydożerców“. Historyk Henryk von Treitschke, ks. prof. dr. August Rohling, filozof i ekonomista dr. Dühring, profesorowie dr. Förster, dr. Henrici, nadworny pastor berliński Stöcker i publicysta Otton Glagau zatruli znów pismami swojemi życie Żydom, którym się zdawało, iż dobijają nareszcie do wymarzonego portu — do władzy nad gojami. W Węgrzech wtórowali im posłowie: Onody, Istoczy i Simonyi, we Francyi Henryk Rochefort i Drumont, a obecnie grupa potryotów, zszeregowanych dokoła sztandaru: „Rèveil.“