Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka/IV/3

<<< Dane tekstu >>>
Autor Rudolf Steiner
Tytuł Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1912
Druk L. Biliński i W Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Rundbaken
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


III. ŚWIAT DUCHA.

Zanim będzie można rozważać ducha w jego dalszej wędrówce, trzeba poznać krainę w którą wstępuje. Jest to „świat ducha“. (W literaturze teozoficznej nazywa się światem mentalnym“. Nazywać go będziemy „światem ducha“, albo „krainą duchów“). — Świat ten jest tak niepodobny do fizycznego, że wszystko co o nim się powie, wydać się musi fantazyą temu, kto ufa tylko swym fizycznym zmysłom. Dla zobrazowania tego świata trzeba się posiłkować porównaniami i to jeszcze w wyższej mierze, niż poprzednio, ponieważ mowa nasza, służąca rzeczywistości zmysłowej, nie jest bogato uposażoną w wyrażenia, któreby można stosować w „krainie duchów“. Wiele rzeczy tu powiedzianych, trzeba uważać jedynie za napomknienia. Bo tylko w ten sposób wyrażane być może to, co zupełnie niepodobne do świata fizycznego. Autor tego wykładu zdaje sobie dokładnie sprawę, że wyjaśnienia z powodu niedokładności ludzkiego wyrażania się dostosowanego do świata fizycznego, niezupełnie tłćimaczą doświadczenia w tej dziedzinie.
Przedewszystkiem trzeba zaznaczyć, że świat ten utkany jest z tej samej substancyi, co i myśli ludzkie. Ale myśl, która w człowieku mieszka, jest tylko cieniem, szematem swego prawdziwego jestestwa. W stosunku w jakim zostaje cień od przedmiotu na ścianie do rzeczywistego przedmiotu, znajduje się myśl ludzka, z mózgu wypływająca do odpowiedniego jestestwa w „krainie duchów“. Kiedy zbudzi się zmysł duchowy, wtedy jedynie prawdziwie ogląda on te jestestwa myślne, jak zmysłowe oko ogląda stół czy krzesło. Znajduje się wtedy w krainie pełnej istot z myśli. Zmysłowe oko spostrzega lwa, a zmysłowe myślenie myśli tylko o lwie, jako o szemacie, o widmowym obrazie. Duchowe oko widzi w „krainie duchów“ myśl o lwie tak istotnie, jak zmysłowe — fizycznego lwa. Znowu można tu użyć stosowanego już do świata dusz porównania. Jak nagle ukazuje się nowe — Otoczenie operowanemu ślepemu od urodzenia z chwilą gdy przejrzał, podobnie ukazuje się temu, kto zacznie władać okiem duchowem, świat nowy pełen żyjących myśli albo istot duchowych. — W tym świecie właśnie zawierają się prawzory duchowe wszystkich rzeczy i jestestw widzialnych istniejących w światach fizycznym i dusznym. Do obrazu istniejącego w duchu malarza, zanim zostanie namalowany, podobnem jest to, co należy rozumieć przez wyraz: prawzór. Nie chodzi o to, że malarz — być może — nie ma w głowie takiego przed-obrazu, zanim malować pocznie, że dopiero podczas roboty stale go rozwija. W prawdziwym świecie ducha istnieją takie prawzory dla wszystkich rzeczy, a przedmioty i twory fizyczne są odbitkami tych prawzorów. Kto ufa tylko swym zewnętrznym zmysłom, ten — rozumie się — odrzuca świat prawzorów i uważa je tylko za abstrakcye osiągnięte przez porównanie pojmowania rzeczy zmysłowych; ponieważ, nie mogąc spostrzegać w światach wyższych, poznał świat myśli tylko w jego szematycznej abstrakcyi. Nie wie on, że widzący duchowo tak obeznanym jest z tworami duchowymi, jak zwykły człowiek z widokiem psa czy kota, i że świat prawzorów posiada daleko intenzywniejszą rzeczywistość niż świat zmysłowo-fizyczny.
Pierwszy jednak wgląd w „krainę ducha“ jest jeszcze bardziej zawrotnym, niż wgląd w świat duszny, ponieważ prawdziwe formy prawzorów są bardzo niepodobne do swych odbitek zmysłowych i do swych cieni, myśli abstrakcyjnych. W krainie duchów wszystko znajduje się w ciągłej ruchliwej czynności, w nieustannem tworzeniu. Niema tam spokoju, zatrzymania się na jakiemś miejscu, jak to bywa w świecie fizycznym[1]. Prawzory bowiem — to twórcze jestestwa. One są kierownikami tego wszystkiego, co powstaje w świecie fizycznym i dusznym. Kształty ich są prędko zmienne; a w każdym prawzorze leży możliwość przyjmowania niezliczonych poszczególnych postaci. Pozwalają one również poszczególnym kształtom ze siebie tryskać, i ledwie że jeden powstaje, a już gotuje się prawzór do wydania drugiego ze siebie. A prawzory są sobie mniej lub więcej pokrewne. Nie pracują oddzielnie. Wymagają wzajemnej między sobą pomocy w twórczości. Niezliczone prawzory pracują często wspólnie, ażeby powstał jakiś nowy twór w świecie dusznym albo fizycznym.
W „krainie duchów“ oprócz przedmiotów „duchowego widzenia“ znajduje się jeszcze coś innego, co można rozpatrywać jako przeżycie „duchowego słuchu“. Skoro „jasnowidzący“ wzniesie się ze świata dusznego do świata ducha, słyszy dźwięczenie widzianych prawzorów. Badacz czuje się jakby w morzu tonów. A przez te dźwięki, przez te brzmienia duchowe wypowiadają się istoty świata duchów. W ich spółdźwiękach, harmonii, rytmach i melodyach wyrażają się prawa odwieczne ich bytu. ich wzajemnych stosunków i pokrewieństw. Co w świecie fizycznym rozum ujmuje jako prawo, jako ideę, to na „duchowe ucho“ działa jako melodya. (Takie odczuwanie duchowego świata Pytagorejczycy nazywali „muzyką sfer“. Dla posiadacza „duchowego ucha“ muzyka sfer nie jest przenośnią, alegoryą, ale duchową rzeczywistością). Ażeby mieć pojęcie o tej „duchowej muzyce“, trzeba usunąć wszystkie wyobrażenia o muzyce zmysłowej otrzymywane przez „ucho materyalne“. Chodzi tu o „postrzeganie duchowe“, więc takie, które głuchem musi zostać dla „zmysłowego ucha“. W następnych opisach „krainy duchów“, dla prostoty wizerunku, odrzucimy wzmiankowanie o tej „duchowej muzyce“. Przeto należy wyobrazić sobie, że wszystko, co występuje jako „obraz“, jako „światłość“ jest jednocześnie dźwięczne“. Każdej barwie, każdemu świetlnemu odczuwaniu odpowiada dźwięk duchowy, a harmonii barw odpowiada harmonia tonów, melodya i t. d. Należy sobie dobrze uprzytomnić, że gdzie panuje dźwięk, tam wcale nie ustaje spostrzeganie „oka duchowego“: dźwięk towarzyszy świeceniu. Gdzie mówić będziemy o „prawzorach“, tam dodać w myślach należy „pradźwięki“.
Przedewszystkiem, niezbędnem jest rozróżniać różne rodzaje prawzorów. — Dla orjentacyi w „krainie duchów“ odróżniamy pewną liczbę stopni, albo regionów. Poszczególne regiony, podobnie jak w „świecie dusz“, nie są położone warstwami jeden ponad drugim, ale wzajem się przenikają i nasycają. Pierwszy region zawiera prawzory świata fizycznego nie obdarzonego życiem. Znaleźć tu można prawzory minerałów, następnie roślin, branych czysto ze strony fizycznej, więc bez uwzględnienia w nich pierwiastku życia. Również spotyka się tu fizyczne kształty zwierząt i ludzi. To jednak nie wyczerpuje zawartości tego regionu; są to tylko porównawcze przykłady z brzegu wzięte. — Region ten tworzy podwaliny „krainy duchów“. Porównać go można ze stałym lądem naszej fizycznej ziemi. Jest to rodzaj kontynentu „krainy duchów“. Stosunek jego do świata fizyczno-cielesnego można tylko porównawczo opisać, n. p. w następujący sposób. Wyobraźmy sobie ograniczony obszar wypełniony fizycznemi ciałami najróżnorodniejszych rodzajów. — I oto przypuśćmy, że ciała fizyczne zniknęły, pozostawiając próżnię o poprzednim kształcie; zaś puste poprzednio międzyprzestrzenie napełnione będą różnymi kształty, w przeróżnym związku będącymi z poprzednio tam znajdującemi się ciałami. — Tak mniej więcej wygląda najniższy region świata prawzorów. Rzeczy i istoty, które w świecie fizycznym „wcielają“ się, są w nim jako „puste formy przestrzenne“. A w między-przestrzeniach odgrywa się ruchliwa czynność prawzorów (i „duchowej muzyki“). Przy fizycznem wcieleniu zapełnia niejako te „puste formy“ substancya fizyczna. Kto patrzy w przestrzeń jednocześnie fizycznemi i duchowemi oczami, widzi ciała fizyczne a pomiędzy niemi ruchliwą czynność twórczych prawzorów. Drugi region „krainy duchów“ zawiera prawzory życia. Ale to życie tworzy tu doskonałą jedność. Jako płynny element przepływa ono świat ducha, jak krew we wszystkiem tętniąca. Można je porównać z morzem i rzekami świata fizycznego. Rozłożenie jego w świecie ducha jest jednak podobniejsze do krążenia krwi w ciele zwierzęcem niż do morza i rzek. Płynnem życiem, utworzonem ze substancyi myślnej, możnaby nazwać ten drugi stopień „w świecie ducha“. W tym elemencie leżą twórcze prasiły wszystkiego, co występuje w fizycznej rzeczywistości jako ożywiona istota. Tu okazuje się, że wszystko, co żyw’e, stanowi jedność, że życie we mnie spokrewnione jest z życiem wszystkich moich spółstworzeń.
Trzeci region „krainy duchów“ zawiera prawzory wszystkiego co duszne. Jest to bardziej subtelny i rozrzedzony element niż w dwu pierwszych regionach. Porównawczo można go nazwać sferą powietrzną świata duchów. Wszystko, co się zdarza w duszach obu poprzednich światów, ma tu swój duchowy odpowiednik. Wszystkie odczucia, uczucia, instynkty, namiętności i t. d. istnieją tu raz jeszcze w sposób duchowy. Zjawiska atmosferyczne w tym kręgu powietrznym odpowiadają bólom i rozkoszom tworów w innych światach. Jak cichy powiew przejawia się tu tęsknota duszy ludzkiej, jako burzliwy wicher — wybuch namiętny. Kto umie tu patrzeć, ten wyśledzi westchnienie każdego stworzenia, na które zwróci swą uwagę. Można tu czasem spostrzedz n. p. silną burzę z oślepiającemi błyskawicami i huczącym grzmotem, a kto poszukuje za przyczyną tego zjawiska, ten odnajdzie w „burzach ducha“, namiętności stoczonej na ziemi bitwy.
Prawzory czwartego regionu nie stosują się bezpośrednio do innych światów. Są one pod pewnym względem jestestwami, które rządzą prawzorami trzech niższych regionów i pośredniczą w ich wspólnej działalności. Zajmują się tedy ładem i grupowaniem tych podległych im prawzorów. Z tego regionu bierze początek bardziej ogarniająca działalność od działalności niższych regionów.
Piąty, szósty i siódmy region, odróżniają się istotnie od uprzednich; ponieważ znajdujące się w nich prajestestwa nadają prawzorom niższych rejonów bodźca do ich działalności. W nich znajdują się twórcze moce prawzorów samych. Kto się wzniesie do tych regionów, poznaje zamiary,[2] które leżą w podłożu naszego świata. Jako żywe jądra zarodzi leżą tu jeszcze prawzory jak na podorędziu, mogące oblec się w przeróżne kształty istot myślnych. Kiedy zatem znajdą się te jądra zarodzi w niższych regionach, wtedy jakby, wypływają i ukazują się w najróżnorodniejszych formach. (Dlatego w literaturze teozoficznej te trzy wyższe regiony ducha nazywają się Arupa, w przeciwstawieniu do czterech niższych Rupa — regionów. Arupa znaczy „bezkształt“; rupa — „ukształtowany“). Idee, przez które duch ludzki tworzy, są odbłyskiem tych zarodkowych myślnych istot — wyższego świata ducha, Obserwator o „duchowem uchu“, który wzniósł się z niższych regionów do tych wyższych, doświadcza, jak dźwięki i tony zmieniają się w „mowę duchową“. Zaczyna ogarniać „duchowe słowo“, przez co rzeczy i jestestwa nietylko zwiastują mu melodyą swą naturę, ale w „słowach“ ją określają. Nazywa się to w wiedzy tajemnej, że mówią mu swe „wiekuiste imiona“.[3]
Należy sobie wyobrazić, że te jądra zarodzi istot myślnych są złożonej natury. Z elementów świata myślenia jest jakoby tylko powłoka zarodzi utworzona. A zamyka ona właściwe ziarno żywota. Oto doszliśmy do granicy „trzech światów“; ponieważ ziarno wyrasta z jeszcze wyższych światów. Przy opisie części składowych człowieka (str. 56) omówiliśmy ziarno żywota, które zostało tam określone w swych częściach składowych jako „duch-życia“ i „duch-człowiek“. (Literatura teozoficzna oznacza je przez „budhi“ i „atma“). Tak samo dla innych istot świata istnieją podobne ziarna żywota. Wyrastają one ze światów wyższych, a przesadzane są do trzech nam wiadomych, aby wypełnić swe zadanie. — Poznamy teraz dalszą pielgrzymkę ducha człowieczego przez „krainę duchów“ pomiędzy dwoma wcieleniami czyli inkarnacyami.
Przytem raz jeszcze wystąpią jasno stosunki i właściwości tej krainy“.




  1. Byłoby niesłusznem przypuszczać niepokój bez wytchnienia w świecie ducha, dlatego, że niema w nim „spokoju zatrzymania się na jakiemś miejscu, jak to bywa w świecie fizycznym“. Tam, gdzie są „jestestwa tworzące prawzory“ niema wprawdzie tego, co można nazwać „spokojem na jednem miejscu“, ale jest raczej spokój duchowego rodzaju godzący się z czynną ruchliwością. Można go porównać ze spokojnem zadowoleniem i błogością ducha, objawiającą się w działaniu, a nie w bezczynności.
  2. Musi się używać słowa „zamiary“ na określenie poruszających mocy w rozwoju świata, chociaż daje się przez to sposobność do wyobrażania sobie tych rzeczy, podobnych do zamiarów ludzkich. Uniknąć można tej pokusy tylko wtedy, kiedy przy użyciu słów z obrębu ludzkiego świata wziętych — podnosi się ich znaczenie przez odjęcie im wszystkich ludzkich ograniczeń, a w zamian za to wyposaża się je w znaczenie jakie im człowiek nadaje w chwilach wyjątkowego wzniesienia się po nad siebie samego.
  3. Szerzej o „wiekuistych imionach“ znajduje się w mojej „Wiedzy tajemnej“.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rudolf Steiner i tłumacza: Jan Rundbaken.