<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Bartoszewicz
Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały słownik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
M.

Magot — bezogoniasta, wąskonosa, mała małpa, barwy zielonawo-brunatnej, spodem białawej. Jeżeli posiada pieniądze, to nie wytrzyma z nią konkurencji u kobiet najpiękniejszy mężczyzna.
Mahomet — człowiek, który taki raj urządził, że gdyby istnienie jego zostało stwierdzone, wszyscy warszawiacy natychmiast rzuciliby się w objęcia Islamu.
Majówki — odbywają się w czerwcu.
Makaronizm — było już o nim nieco pod: łaciną. Tu dodać należy, że mieszanie słów polskich z łacińskiemi było u nas w powszechnem użyciu w XVII w. i w pierwszej połowie XVIII wieku. Ludzie rozsądni zwalczali to błazeństwo. Już Opaliński (1650) pisał w swych satyrach:

Najśmieszniejsza, gdy owo łacinę mieszają
W polski język, i głupio, i źle, i niewcześnie,
Nie pomniąc, że tam tylko łaciny potrzeba
Zażyć, gdzie polskie słowo nie ma tej i takiej
Energji, jak trzeba.

Dopiero w drugiej połowie XVIII w. ustał ten zwyczaj obrzydliwy i zamiast makaronu polsko-łacińskiego; wyższe sfery zaczęły spożywać makaron polsko-francuski, czyli, że zamienił stryjek siekierkę na kijek. „Dobrze urodzeni“ do dziś dnia mają pełne usta tego makaronu.
Makulatura — patrz pod: dziennikarstwo, studja estetyczne, powieści i t. d. Składy makulatury nazywają się księgarniami.
Malarz v. farbiarz, lakiernik, jest to szkodnik, zanieczyszczający białe płótna. Pożytecznymi są jedynie malarze pokojowi. Dzisiejsi malarze coraz mniej malują, ale coraz więcej za to piszą, na czem wprawdzie zyskuje sztuka, ale traci literatura. O nowej szkole malarskiej patrz pod: matołek, japończyk, reklamista.
Małżeństwo — przestarzała instytucja, której jeszcze jako tako trzymają się t. zw. liberali i radykali. Konserwatyści, przez głęboki dla niej szacunek, coraz częściej trzymają się od niej zdaleka, a poprzestają na uwielbianiu artystek teatralnych, cudzych żon i dziewczyn z ludu; natomiast w słowie i piśmie wychwalają pod niebiosa ołtarze domowe, wzniesione rękami chrześcijańskich małżonków. Stan małżeński podobno dlatego zowią świętym, że jest w nim dużo męczenników. Najczęściej żenią się miłośnicy prawdy, albowiem małżonkowie więcej sobie prawd powiedzą w ciągu tygodnia, niż ich bezżenni usłyszą w ciągu lat kilku. Rozumne małżeństwo, według ogólnej opinji bywa wówczas, kiedy bogaty głuptas żeni się z bogatą gęsią. Pewna dama pytała się raz Woltera, dlaczego w raju niema małżeństwa? — na co otrzymała odpowiedź: na mocy prawa odwetu, ponieważ i w małżeństwie niema raju. Pewien bezżenny filozof mówił: ile razy kładę się spać, czynię to z wielkim strachem, pomnąc, że Adam we śnie dostał żonę. Otwinowski twierdzi, że w „małżeństwie większą lubość odczuwają białogłowy niż mężczyźni“. A oto zdania poetów:

W małżeństwie, mówisz, rozkosz, a ja mogę przysiądz,
Że jedna kropla miodu, za to żółci tysiąc.
(Kochowski).


Nigdy się to do końca świata nie odmieni:
Stokroć łaje chłop dziewki, a jednak się żeni.
(Naruszewicz).

Małżonkarz — stary polski wyraz, oznaczał tych, co się kochali w cudzych małżonkach. Wyraz ten wyszedł z użycia, ale rzecz została, — prawdopodobnie nawet mniej jest dziś małżonków, niż małżonkarzy.
Mandat — dla ludzi bogatych zabawka, dla karjerowiczów szczebel do godności, dla urzędników urlop z pensją i dodatkiem. Mandaty są to też papiery wartościowe, notowane na giełdzie galicyjskiej, mające wpływ na obligacje propinacyjne. Kurs ich nadzwyczaj chwiejny. Tak np. mandaty sejmowe lwowskie notowane są po 2000 — 5000 złr., mandaty do Rady Państwa dochodzą czasem do 50000 koron. Krakowski mandat radziecki z małych własności waha się między 2800 a 3200 złr.
Manewry patrz pod: strzelanina, szpital, porażenie słoneczne, krzywda chłopska i t. d. Manewry wyborcze wydają woń niemiłą.
Masło — produkt spotykany jeszcze z rzadka w dworkach wiejskich, oddalonych od centrów cywilizacji.
Mądrość, rzecz za granicą poszukiwana, u nas zaś budząca strach paniczny. Człowiek mądry powinien jaknajmniej występować ze swoją mądrością, ponieważ głupich to obraża; sami mając się za mądrych, nienawidzą tych, co wykazują ich głupotę. Już mędrzec Saadi powiedział, że głupi ma sto razy więcej niechęci do rozumnych, niż rozumny do głupich. Olbrzymia jest ilość „mądrych dzieci“, — muszą jednak widocznie wcześnie umierać, kiedy tak mało jest mądrych ludzi. Nauczycielami mądrych są głupi, gdyż właśnie głupota zmusza ludzi do szukania na nią lekarstwa, a więc do ćwiczenia się w mądrości. Zwycięstwo jednak rzadko bywa po stronie mądrych, co zaznacza Krasicki nietylko w znanem zdaniu: „mądry przedysputował, ale głupi pobił“. Mówi on gdzieindziej:

Gdy jednemu zbyt trudno walczyć z liczną rzeszą,
Musi mądry ulegać, a głupcy się cieszą.
............
Niechaj mądrość jakie chce przepisy stanowi, —
Próżne są. Mądrzy sławni, ale głupi zdrowi.

Pociesza wprawdzie Andrzej Maksymiljan Fredro, że „pożyteczniejsze jest mądrego próżnowanie, niż głupiego robota“, ale że „głupstwo rozum zjadło“, to nie ulega wątpliwości. Jean Paul żałuje, że nie można do głów mądrych ludzi przystawić jakiego aparatu, któryby wszystko spisywał, co się w ich mózgach tworzy. Każda wielka głowa idzie pod ziemię z całą biblioteką niedrukowanych myśli, oddawszy chciwemu wiedzy światu tylko bardzo szczupłą część swego duchowego majątku“. (Hesperus).
Mecenas. Jak do nauczyciela, aby go nie obrazić, mówi się: profesorze! — tak samo zastępuje się nazwę adwokata: mecenasem. Zawodem ssawców, nazwę tę noszących, jest obdzieranie żywcem ze skóry. Można ich używać do katarynek, bo wybornie kręcić umieją. Rasa mecenasów literatury i sztuki wyginęła przed 50 laty. Natomiast rozrodził się ogromnie gatunek mecenasów teatralnych, a w miastach większych baletu.
Melodja — ofiara skazana na śmierć przez dzisiejszych kompozytorów.
Metryka — najwstrętniejszy dokument dla starych panien.
Męczennik patrz pod: uczeń gimnazjalny, greka, nauczyciel ludowy, podatnik i t. d. Męczenniczki w Galicji, są to panny lub wdowy, mające prawo głosować przez plenipotencje — agitatorzy i kandydaci męczą je przed każdemi wyborami.
Mężatka — dalszy (choć nieco popsuty) ciąg dziewicy. „To jest kość z kości moich, — rzekł Adam — zwana mężatką będzie, bo z męża wzięta jest“, mówi Skarga. Dzisiejsze mężatki nietylko z męża wzięte są, ale i z męża biorą. Niejedna, aby się stroić i bawić, męża tka w brzydkie awantury, jak: długi, sprzeniewierzenia i t. d... i to, zdaje się, jest prawdziwy źródłosłów. Mężatki mają prawo mówić głośno to, o czem panny mówią po cichu.
Mężczyzna — gatunek ludzi na wymarciu. Nawet w operetce śpiewają: nie ma mężczyzn już! Zarzut, że mężczyźni dziś babieją, są zniewieściali — jest niewłaściwy, bo ta ewolucja już dawniej nastąpiła, czego dowodem starzy pisarze. Leopolita wyraża się: „ukazowała się każda mężczyzna“, a Otwinowski pisze: święto białogłowy obchodziły, przy którym tylko jedna mężczyzna bywała“. Kobiety, nawet starsze, do mężczyzn wstrętu nie czują, choć niema nikczemności, o którąby ich nie posądziły. Najwięcej z powodu Józefa była na mężczyzn zagniewaną Putyfarowa, osoba lekkich obyczajów i nie pierwszej młodości. Historycy sądzą jednak, że gniew jej wkrótce przeminął. Mężczyźni zakładają resursy, palą cygara, grają w karty, jedzą kawior, piją co się da i lubią przykładać swe usta do małych rączek, różowych policzków i t. d. Najwięcej ich zohydziła w ostatnich czasach pani Zapolska. Była nawet chwila, że pod wpływem oburzenia chcieli strejkować, ale rozumne perswazje kobiet doświadczonych odwiodły ich od tego zamiaru.
Mężulek — woreczek z pieniędzmi. Jeżeli młoda mężatka chce go otworzyć, mówi: mój mężulku, albo: mój mężyku, mój chłopku, moja pieszczotko, mój jedyny, złoty, najdroższy i t. d.
Miasto — wśród wilgotnych murów zbiorowisko wrogów świeżego powietrza. Bliższe szczegóły patrz pod: smród, kurz, drożyzna, handelek, hałas, obdartus, kasa podatkowa, zegar ratuszowy, margaryna, bank zastawniczy, kantor loterji, chude szkapy, kawiarnia bez kawy, otwory kanałowe, zgęszczone powietrze, mleko prosto od mąki i kredy, ciemne schody, policjanci, kryminał i t. p.
Miau-miau, śpiew nadpowietrzny, słyszany najczęściej w marcu.
Miłość — patrz pod: brylanty, kolacyjka, separatka, alimentacje, dzieci, hotele, szwaczki, kulisy, sztylet, trucizna, rewolwer, tabes, sprzeniewierzenie i t. p. Czasami, choć bardzo rzadko, przebywa miłość i w stadłach małżeńskich. Broszura „Lekarstwo na uzdrowienie Rzplitej“ (1649), w spisie nowych poborów podaje: „Młodzieńcy, którzy są szpetni a miłośni, mają płacić po złotych sześć“.
Milczenie jest złotem, a mowa srebrem — frazes powtarzany milion razy przez wszystkich, co nie posiadają daru wymowy. Jest to również tak samoobrona dla tchórzów, obawiających się wypowiedzieć swe zdanie, — jak i środek zapobiegawczy dla głupich, ażeby się nie wydali ze swą głupotą. Nic łatwiejszego, jak milczeć, kiedy się nie wie, co powiedzieć; — takich mędrców co krok spotykamy. „Ten nasz rabin, to bardzo mądry, bo on nigdy nic nie mówi“. Tegoż zapatrywania są wszyscy, co piszą: „mądrego poznać po milczeniu“ — tylko tego nie tłumaczą, jak się o tej mądrości można dowiedzieć, skoro ów mędrzec rozum swój dla siebie chowa.

Język jest w uściech człeka roztropnego,
Jak klucz ode drzwi sklepu bogatego,
Który, gdy zamknion, z jakiejże kto miary
Może to wiedzieć, jakie w nim towary?
Przystojneć wprawdzie milczenie dobremu,
Lecz człowiekowi przeciwne mądremu.
Bo milczeć, mogąc co dobrego sprawić
I występnego mową swą naprawić,
Nie dobrze. Maszli tedy rozum zdrowy,
Od potrzebnej się nie uchraniaj mowy.
(Saadi, Gulistan).

Inna rzecz, umiejąc mówić, umieć i milczeć gdzie potrzeba. Często mowa jest czynem, a milczenie zbrodnią. Tylko w miłości milczenie jest najlepszą wymową.
Milutkie stworzenie — poczwarka, z której wyrasta stara sekutnica.
Miód sycony piją ludzie nienasyceni. Młodzież lubi dobierać się do miodu. Miodopłynną wymową spotyka małżonka męża, wracającego późno do domu w stanie podchmielonym.
Mleko, równie jak masło, produkt z którym można się spotkać obecnie tylko w zapadłych kątach prowincjonalnych, zdala od ognisk cywilizacji. Czasem pojawia się na targu, nigdy w mleczarniach. Naczynia mleczne bywają ze szkła, porcelany, blachy; są także okryte płótnem, webą, jedwabiem, koronkami i te najwięcej posiadają zwolenników.
Młodość, rzecz więcej warta, niż tytuł książęcy order złotego runa, posada ministra, 100 miljonów koron szwedzkich czy austrjackich, a nawet niż prawdziwa korona. Każda Zosia jest zdania, że lepszy młody sekretarz, niż stary prezes. „Pan młody i panna młoda“ mogą mieć po lat 60 i więcej. Rysiński powiada:

„Za grzechy młodości,
Karze Pan Bóg stare kości“.

Młyn miele zboże. Kobiety mielą językiem.
Monaco — pole chwalebnych czynów naszej arystokracji.
Mormoni — zakon moralny, założony przez Jana Smitha, a ulepszony przez Brigham Jounga. W krajach położonych między Baltykiem a Karpatami pełne są mormonów miasta i dwory wiejskie, zwłaszcza kawalerskie.
Motłochem nazywamy tłum, masę, wogóle wszelkie zbiorowisko ludzi, choćby nawet inteligentnych, jeżeli mają odmienne od nas zdanie i działają wbrew naszym życzeniom; piszemy wówczas: nie chodzi nam o opinję motłochu. Jeżeli jednak ten motłoch zgadza się z nami w zapatrywaniach i postępuje podług naszych wskazówek, wówczas mówimy: stoi za nami rozumna opinja ogółu.
Motyka — instrument, z którym wybiera się przemysł galicyjski na słońce.
Mózg. — Sebastjan Petrycy pisze: „Żona według rozkazania mężowego, a nie według swego mózgu, ma dom prowadzić“. Panie nasze nie studjują starej literatury, a więc nie czytają i Petrycego.
Mowy bywają długie i głupie, oraz krótkie i rozumne — te ostatnie rzadko się zdarzają. Mowa w parlamencie, której nikt nie słucha, jest na to, aby wyborcy ją czytali i dziwili się, że poseł umie mówić. Mowy kandydackie, patrz pod: obiecanka-cacanka.
Muchy są nieznośne, zarówno te, co siadają na nosie, jak i te, co siedzą w nosie... Dziennikarze robią z muchy słonia lub wielbłąda.
Muzy, panny nieubrane, malowane po ścianach i sufitach.
Muzykant, indywiduum niebezpieczne, wielkie larum czyniące, bębenki w uszach wiercące, a zazwyczaj srodze piwonję trąbiące.
Mysz, straszny potwór, na widok którego kobiety mdleją, wydając nieludzkie głosy.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Bartoszewicz.