<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Starościna Bełzka
Data wyd. 1879
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LXVIII.

Łatwo nam już zresztą dopowiedzieć, a czytelnikom domyślić się nieciekawego końca téj sprawy... Dobito targów, pozostawały małe formalności do spełnienia.
D. 8 października donoszono Mniszchowi, że rzeczy były na ukończeniu, d. 13. że cudza chciwość znowu je powstrzymywała (odgadnąć trudno czyja, bo któż tam nie korzystał ze zręczności i nie piekł swojej pieczeni?). Oczekiwano chorążego we Lwowie, a do wesela jego z p. Józefą Mniszchówną tylko dekretu warszawskiego brakło; Moszczeński już się tém zajmował. D. 19 października choć jeszcze nie ferowany dekret, był wiadomy; Wyczółkowski takiéj o nim udziela wiadomości:
„W sprawie jmp. Komorowskiego z synem jopd. dekret dopiero d. 21 praesentis niezawodnie czytany będzie, którym okaże się, że córka jw. Komorowskiego zabita (nareszcie! i że to Wilczek, Dambrowski, Szpilka i dwóch Żydów Abramko i Wolf, wmieszawszy się w swawolną kupę, uczynili ten gwałt, skazani do złapania (!), na ucięcie głów, także i to okazane jest, że do tego gwałtu nigdy wojewoda kijowski ani radą, ani pomocą, ani rozkazem, ani zezwoleniem nie wpływał. Synowi zaś jego za to, że ojciec jego tak notowanych ludzi przyjął w służbę, kazano zapłacić 4,000 grzywien, które potrącone będą z umówionéj summy. Już tedy i rozwodu popierać nie potrzeba.“
Wypadło to snadź z rady adwokatów dla przyśpieszenia wesoła z kasztelanką krakowską, ale przyznać należy, że dekret dogadzający Komorowskim, nie mógł się podobać Potockim, bo pieniądze zapłacili ogromne, a plamy z pamięci wojewody nietylko nie starli, ale ją uwiecznili jeszcze tym dekretem.
Spojrzyjmy teraz na sam wyrok. Komissarzami wyznaczonymi z delegacyi sejmowéj do zasiadania w sądzie byli: Andrzej Młodziejowski b. p. kanclerz w. kor.; Feliks Turski, biskup łucki; Józef Mielżyński, kasztelan poznański; Józef Dąbski, kaszt. kowalski; Adam Łodzia Poniński; marszałek gen. konfeder. koronnéj i sejmowy; Andrzej Zamojski; Józef Mikorski, podkomorzy gostyński, pisarz kom. skarb. koron.; Gaspar Rogaliński, starosta nakielski; Jan Tymowski, stolnik i sędzia grodzki piotrowski; Floryan Drewnowski, podczaszy łomżyński, konfed. generalnéj kor. i sejmowy sekretarz; Franciszek Szymanowski, cześnik rawski; Józef Borsza Drzewiecki, pisarz sądów gener. konfed. kor. Po uprzednich z powodu stawienia świadków potrzebnych i przysiąg obu stron ułatwionych formalnościach, po uczynionéj inkwizycyi, dekret opisuje jak wyżéj samą istotę czynu spełnionego przez najeźdźców zupełnie oczyszczając wojewodę, i tak w końcu stanowi: „Z tego powodu my komissnrze przez stany Rzeczypospolitéj wyznaczeni, iżby zbrodnia nie tryumfowała ze swéj bezkarności, a rozpasana na zgubę innych nie szerzyła się daléj i ażeby inni zostali pohamowani od podobnych zamachów, a kara wymierzona na jednym stała się postrachem dla wszystkich, pomienionych urodzonych wolnych: Aleksandra Dambrowskiego, Wilczka, Szpilkę, tudzież niewiernych Wolta i Abramka, którzy jakeśmy się o tém dowodnie przeświadczyli, spełnił ową jawną i okropną zbrodnię napadu, porwania i odebrania życia niewinnéj istocie pomsty niebios wzywającéj, ogłaszając za pozbawionych wszelkiéj czci na karę śmierci rozkazujemy, a to w sposób następujący: Dambrowskiemu żywemu mają być ucięte obie zbrodnią zmazane ręce, toporem na pniu, i takowe mają być przybite do pala nad gościńcem publicznym, a sam Dambrowski ma być ścięty przez mistrza sprawiedliwości; zaś Szpilka, Wilczek i starozakonni Wolf i Abramko śmiercią tylko mają być karani i tychże na teraz zbiegłych, gdzie bądź mających się schwycić, do jakiegokolwiek urzędu, nawet wiejskiego dla spełnienia na nich kar odsyłamy. Ponieważ zaś panowie obowiązani są czynić wybór w przyjmowaniu osób do służby i wglądać w ich obyczaje, urodzeni zaś Dambrowski, Wilczek i Szpilka, porzuciwszy służbę, przystali do zgrai rabusiów i wyżéj pomienioną zbrodnią, prawem bozkiém i ludzkiém potępioną razem z innymi mordercami spełnili, z tego powodu stanowiąc, iż majątek tegoż ś. p. jw. Potockiego wojewody kijowskiego za samą tylko niebaczność w przyjmowaniu osób do służby podpada karom kryminalnym, stanowimy, aby w. chorąży koronny, jako nietylko co do pokrewieństwa, lecz i co do majątku rodziców swoich sukcessor, zapłacił drugiéj stronie, to jest jw. Komorowskim k. santockim przed aktami grodzkiemi warszawskiemi w poniedziałek po uroczystości Św. Katarzyny panny i męczenniczki, bieżącego, cztery tysiące grzywien pod karą bannicyi.“
Akta i manifesta z powodu sprawy pownoszone z obu stron eliminować z ksiąg obowiązano.
Twardowski donosząc Mniszchowi, dodaje, że jeszcze jeden dekret duchowny musi być formowany, po którym już chorąży żenić się może, a ten najdaléj za niedziel cztery miał nastąpić.
Nie dziwujmy się wcale, że Cetner d. 28 października pisząc o wyroku tym, mówi z nieukontentowaniem: „Dekret sejmowy w sprawie Komorowskich nadesłany, ale dziwnie ferowany i nie bez noty dla tego wielkiego domu. Ten ciężki zda rachunek, kto tę sprawę do Warszawy wyprowadził, kiedy można było w domu zakończyć; to tylko dobrze, że już koniec!“
Jakoż doczekano się tego końca nareszcie. W Krystynopolu zbierała się familia na wkrótce po odebraniu dekretu nastąpić mający ślub Potockiego z Mniszchówną; hetmanowa polna koronna, książę stolnik litewski, księżna Józefa, równie w interesie pisarza Rzewuskiego jak i dla wesela chorążego koronnego przybyli. Oczekiwano tylko powrotu generałowej Brühlowéj z Warszawy, by zaraz z nią do Dukli wyruszyć.
Drugiego listopada przyszła nareszcie kopia dekretu świeckiego, a duchowny dogonić miał dopiero w Dukli. Obiecał go nadesłać biskup chełmski z poświadczeniem, jako Komorowska nie żyje i chorąży nowe śluby zawierać jest mocen.
Ślub nastąpił w listopadzie...
Tak skończyła się nareszcie ta sprawa, trwająca od 1771 do 1774 roku, kosztująca miliony, któréj dziełem było nie oczyszczenie się, ale raczéj wiekuista pamięć straszliwéj zbrodni i gwałtu, tysiącem ust powtarzanego z pokolenia w pokolenie, która wrażając się głęboko, stała się poetyczną legendą i wykwitła cudnym utworem Malczewskiego na nieznanym Komorowskiéj grobowcu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.