<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Starościna Bełzka
Data wyd. 1879
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XLIV.

Snadź, zaraz posłuszny radzie pani Kossakowskiéj musiał pisać wojewoda do ks. Młodziejowskiego list zapewne niezbyt przyjacielski, na który kanclerz z widoczną urazą, do któréj przycinki kasztelanowéj przyczynić się mogły, odpowiedział w sposób dwuznaczny i nie bardzo dla Potockiego miły:
„J. w. mci kochany dobr.
„Jest to dowodem jwp. roztropności (?) i sprawiedliwego umysłu, że co masz z Warszawy względem mojego interesowania się do prawnych czynności imp. Komorowskiego sędziego buskiego, temu nie wierzysz, bo w Warszawie o ludzi bawiących się bajkami i lubiących siać nienawiść nietrudno. Mogę jwpd. na mój charakter upewnić, że nikt więcéj nademnie nie ma dla niego szacunku i poważania (co za dwuznacznik!) Dla czego nikt więcéj niż ja nie czuje krzywdy, którą jwpd. czyni powszechne rozumienie, że wpłynąłeś w uczyniony gwałt domowi i zabranie z niego córki tegoż jwp. sędziego buskiego, nikt zatém więcéj nie pragnie, tylko, żeby się autor téj roboty odkrył i grabież jwp. sędziemu powrócił.
Upewniam jwp. jeszcze i w tém, że o żadnych podstępach wspomnionego imci przeciw jwpanu nie wiem. Każdy komu się zdarza widywać z nim, wyznać prawdę może, że on się nie kommunikuje i o jwp. nic nie mówi, nad krzywdą tylko sobie zrobioną (ale sam powiada, że wiedzieć nie może przez kogo) ubolewa. Żebyś zaś jwp. jawniéj poznał moją rzetelność, i jak szczerze w liczbie najprzywiązańszych jwp. przyjaciół i dobrych sług mieścić się chcę, wyraź mi poufale (!) w czém przykładać się mam do satysfakcji jwp. starosty bełzkiego, zacnego syna jego, a doświadczysz, że nie w słowach, ale w skutkach i całém sercem z zupełném uszanowaniem jestem jwpd. Wcale życzliwym kochającym najniższym sługą
Młodziejowski
B. P. K. W. K.
D. 18 Jan. 1772 z Warszawy.
JWP. wojewoda kijowski.“
W też tropy pisze znowu p. Kossakowska długi list następujący:
„D. 20 Jan. 1772, w Warszawie.
„Jw. serdecznie kochany m. d.
„Prawdziwie, że czas ze wszech miar nieszczęśliwy, kiedy i w tém świeżém umartwieniu jwpd. koniecznie trzeba turbować i ambarasować interesami, które odkładając, coraz więcéj trudności i niepomyślności przynosić będą. Uchybił się czas arcy potrzebny, że jwpd. nie wysłałeś zaraz do Rzymu dla eksplikacyi w niegodziwym postępku p. Komorowskiego, to zrobiło łatwość do prędkiego wyrobienia w przyjęciu memoryału, że nikt z drugiéj strony ani pocztą zagraniczną nie ogłaszał, ani sam uprzedzony żaden z przyjaciół nie był, aby mógł Rzym mieć cksplikacyę, że to jest nieprawda. To tedy milczenie z naszéj strony jest wielkiém imp. Komorowskiemu interesu wsparciem, bo jwpd. doskonale wiesz, iż Ojciec Święty ma uszy do słuchania, a jego ministeryum ręce do brania i do demonstrowania, tu zaś żale, rozpacze, mizerya stanu imp. Komorowskiego, nie do rąk, ale do uszu podana, przyśpieszyła do tego stopnia przez zakazanie sądów tu w Polsce téj sprawy, przez co dla jwpd. jako i dla jw. starosty bełzkiego nie masz zatrudnienia. Tak to jwpd. szczerze wyrażam, jak ta, która go kocha i szanuje. Niech jw. biskup chełmski i drudzy jego torem biskupi ujmują się o swój honor i władzę, bo jeżeli jeden człowiek znalazł się udać biskupa i bajek na człowieka dystyngowanego popisać, niejeden tą drogą iść za nim będzie. My zaś, jako strona, na to utyskiwać nie mamy racyi, bo czyli pierwéj czy późniéj w niepomyślnym dekrecie, gdyby wystąpił, tambyśmy udać się musieli. Za cóż sic cofać ztamtąd, gdy strona tego zapewne nie wymoże, aby tam świadkom lub aktorowi stawać kazano, tylko komissya w pierwszéj instancyi wypaść koniecznie musi. Spodziewać się potrzeba, iż przy staraniu i dojrzeniu się w Rzymie posłanego od nas, arcybiskup lwowski najpryncypalniejszy do wyznaczenia na to będzie, tu zaś komissya, gdy wyjdzie, taką drogą zawsze chodziło, że na ręce nuncyatury, i gdy strony ta lub ta ekscypować sobie będą, nuncyatura będzie miała moc do wyznaczenia biskupa na tę komissyę. Co do posłania człowieka wybranego przez jwpd. do Rzymu, innego życzyć nie można. Oprócz charakteru arcy poczciwego i niemającego względów na jakąkolwiek stronę, moje zdanie masz jwpd. i z imienia naszego, już takich, którzy mają wiadomości i znajomości zagraniczne. Wybierz jwpd. z téj młodzieży którego, wszak i starosta szczerzecki, jak słyszę[1], iż ma estymacyę teraz, rezydujący w Wiedniu, jako i w Paryżu przez swoją tam bytność. Mów impd. z matką, a siostrą moją, aby tam jechał, i ja do niego napiszę, a łaska jwpd. będzie, iż wyrazisz do mnie, ile mu tam na ekspens dać każesz, a ja przez imp. Teppera zwyczajnie przesyłam i w prędkim czasie to dochodzi. Gdybym tylko od jwpd. tę odebrała rezolucyę, kiedy ten wysiany od jwpd. co pojedzie czas założy, że stanie, bez zawoduby i mój siostrzeniec tam był.
„Gdy temu wierzyć potrzeba, jak tu zupełnie jest rada, że tam takiego człowieka potrzeba, któryby się mieścił we wszystkich kompaniach, i eksplikował także wyperswadowanie w Rzymie domu naszego czynności dla ojczyzny i wiary, aby jeden człowiek partykularny (Komorowski) miał nasz dom kalumniować przez podanie memoryałów. Protekcji danéj imp. Komorowskiemu nie można inaczéj zbić, tylko do tych chciéj jwpd. napisać na ręce moje, a co ja ustnie imp. regentowi zalecam. Spuść jwpd. ten interes na mnie, i umniejsz sobie ambarasów. Ja zaś starać się będę, abyś jwpd. widział, iż dla mnie jest największém ukontentowaniem być wsparciem według płci mojéj i sposobności rozsądku mojego, domowi naszemu. Dojrzę ja tu wszystkiego, nie uchybię nic, bylem od jwpd. regularnie miała listy przysyłane. O tę zaś łaskę jwp. dobr. upraszam, abyś jwpd. temu, co zjedzie do Rzymu, kazał się znosić z tym, który z imienia naszego pojedzie. Jw. biskup chełmski oddał na ręce nasze ekspedycyę do Rzymu, którą jwpd. przeszlesz przez tego, co go posyłasz, i tylko z téj przyczyny trzeba, aby ta ekspedycya doszła, aby się pokazało kłamstwo i szalbierstwo, nawet i na biskupa imp. Komorowskiego, a przez to przytłumiłoby się i to echo w Rzymie, przez ten memoryał, iż jwpd. gwałt uczynił, i poznany był charakter imć pana Komorowskiego (!), że nie rzetelnością, tylko kłamstwem (!) idzie w całym tym interesie.
„Nie wadziłoby m. dobr., abyś jwpd. w protokóle u protonotaryusza zaniósł manifest przeciwko temu tylko terminowi, iż jesteś dołożony w memoryale, jako ojciec jw. starosty bełzkiego, i ten manifest trzeba aby był przysłany do Rzymu... Póki tedy nie będzie rezolucyi od jw. biskupa chełmskiego, póty musi być cierpliwość zamilczenia téj sprawy tu w Polsce; jednak ten, który zjedzie z ramienia jwpd., może się tém oświadczyć, iż nie wzdryga się sądzenia tego interesu i w Rzymie, a biskupowie niech dadzą rezolucyę jaką chcą... W tym interesie tylko pilności i regularności potrzeba, to jwpd. sam poznasz, że wielkiego nie będzie przeciągu czasu. Ale trzeba wysłać jak najprędzéj tylko takiego człeka, aby z panem Antyczym był politycznie, ale nie szczerze. Im. ks. kanclerza respons w nadzieję łaski jwpd. odpieczętowałam i na takie odpisanie pisałam bilet do niego, którego kopię przyłączam, na który responsu nie miałam, ale spodziewam się ustnéj eksplikacyi — bo znam ptaszka...
„O jedném małżeństwie (?) skończywszy opisanie, teraz wnoszę do jwpd. moją prośbę, abyś przez łaskę swoją czyli ten list sam, który jwpd. posyłam, podpisał, czyli go każesz przepisać, byle tym stylem i w tym sensie, i na moje ręce raczył przesłać do jo. księcia marszałka koronnego (Lubomirskiego), gdyż na respons jwpd. dany, a przezemnie odpieczętowany, powtórzenia w tymże interesie takiego a nie innego pragniemy. Bo to poznajemy, że ta zwłoka w szczególności tylko na utrzymywanie, my szczerością się rządząc przy protekcyi jwpd. chcemy finalnéj rezolucyi, gdyż honor nad wszystko szacujemy. Ich wolą dać lub nie dać, bo bez pewności kroki czynić już się nam uprzykrzyło, a do Sobieskiéj nie mamy serca; czekać tedy będę łaski i protekcyi w tym interesie jwpd., któréj i mnie poleciwszy zostaję etc...
M. Kossakowska.“
Wzmianka na ostatku o liście do ks. marszałka zdaje się odnosić do starania Wincentego Potockiego o rękę księżniczki Aleksandry Lubomirskiéj, marszałkówny koronnéj.
Wojewoda kijowski, zdawszy całkowicie prowadzenie sprawy z Komorowskimi na kasztelanową, słuchał jéj we wszystkiém, i listy, których żądała, posyłał, i ludzi wybierał wedle jéj wskazówki, słowem dawał sobą kierować jak chciała. Napisał więc na ręce siostry list do nuncyusza Durini’ego, którego dowcip 1 dworactwo jużeśmy z poprzedniego listu poznali. Durini, jak ks. biskup chełmski, był całkiem oddany Potockim, robił co oni zapragnęli. Na pismo wojewody daje zaraz następującą odpowiedź — (z francuzkiego ją tłómaczymy):
„Monseigneur!
„Pani kasztelanowa kamińska wręczyła mi list, którym w. ekscellencya raczyłeś mnie zaszczycić dnia 14 stycznia. Rozważywszy głęboko o interesie wiadomym, zgodziliśmy się na to, że lepiéj jest, aby sądził się w Rzymie, dokąd go powołują, i gdzieby się i tak zawsze kończyć musiał. W skutek tego osądziliśmy, że dla ukrócenia intryg p. Komorowskiego, którego minister królewski w Rzymie proteguje, nieuchronnie potrzeba, abyś w. ekscell. wysłał tam kogo od siebie, godnie mogącego reprezentować w. e., coby mógł stanąć przeciw p. Antici’emu, ministrowi dworu, i objaśnić kardynałów sędziów. Jwp. hrabia Wielhorski posłany do Francyi przez konfederacyę, zdał się nam wcale zdatny i skuteczny do poparcia silnie interesu tego, trudno mu będzie zyskać rekomendacyę od księcia d’Aiguillon do kardynała de Bernis. W interesie takiéj wagi potrzeba użyć silnych sprężyn. Z mojéj strony nie mogę nic nadto uczynić, jeno osobę, którą w. ekscell. na to przeznaczysz, opatrzę w listy rekomendacyjne do kardynałów sędziów, scritte di boun inchiostro.
„Racz jw. pan przyjąć odemnie wyrazy współczucia i ubolewania nad stratą, jaką poniosłeś. Snadź Bóg miłuje w. eks., gdy ją nawiedza w sposób tak dotkliwy. Proszę, abyś w. eks. wymazał z serca smutek i dozwolił po nim przystępu weselu. Pomyślność w. eks. zawsze będzie obchodziła wszystkich ludzi uczciwych, i tego, który ma honor etc.
(Durini Nonce du S. Siége).
Warszawa 20 stycznia 1772.“







  1. Piotr Potocki, syn Józefa, kasztelana lwowskiego z Morsztynówny.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.