[94]SZEWC ONUFER.
I.
Szefc Onufer, tęgi majster
Z ojca, dziada i pradziada,
Od małego pacholęcia
Tajemnice kunsztu bada.
Wedle igły, wedle dratwy,
Jak niewielu jest on świadom,
Zaś ma warsztat w kamienicy,
Co współczesna jego dziadom.
Przy kościele Augustjanów
Stoi chata Onufrowa —
W niej po szewcku i Bożemu
Konsolację liczną chowa.
Dobry sąsiad z Onufrego
Dla plebanji i świątyni —
Nie opuszcza nabożeństwa
I fundacje hojne czyni...
[95]II.
Ma Onufer Onufrową,
Urodzeniem sobie równą,
Bo powiadał jego rodzic:
„Niech szewc żeni się z szewcówną!..”
Jejmość pani Onufrowa,
Córa majstra Jana Szczygła,
Parentelą i posagiem
Ród mężowski w górę dźwigła.
Jak przystało na majstrowę
W korpulencją jest zasobna,
Głos jej gruby, gest wspaniały,
Pulchna rączka niezbyt drobna.
Z roku na rok jest przybytek
W starych mieszczan cnej rodzinie,
Więc raduje się Onufer,
Że ród szewców nie zaginie!
III.
W czterech izbach Onufrostwa
Nie ubogo i chędogo:
Wszak mieszczanie z prapradziada
Iść w paragon z szlachtą mogą!
Garnitury, jutą kryte,
Wielkie szafy, zydle drobne,
Simmlerowskiej snać roboty,
Bo masywne i ozdobne.
[96]
Zaś na ścianach konterfekty:
Cały zacny świat mieszczański,
A „serwantka” w rogu salki,
A kantorek w drugim — gdański!
Nie od dzisiaj ród Onufra
Słynne w świecie szyje buty,
Nie od dzisiaj zbija grosze
W skrzyni krzepkiej i okutéj...
IV.
Gdy kolegów majster zbierze
Od kufelka i od dratwy,
Spędza z nimi błogie chwile,
Wśród krewniaków i wśród dziatwy.
Przewodniczy stary Szczygieł
Z gęstym wąsem, z głową siwą —
Płynie ciurkiem anyżówka
I marcowe szumi piwo.
Radby majster żyć przez wieki
Z towarzystwem swem cechowem,
Rad ich zalać spirytusem,
Skąpać w piwie dubeltowem!
Więc węgrzyna na stół stawia
Przy kompanji hucznych śpiewach —
„Niechaj żyje cech szewiecki!
Znajcie pana po cholewach!..”
[97]V.
Choć ma grosze szewc Onufer
W skrzyni krzepkiej i okutéj,
Chce, by jego Onufrzęta
Tak, jak ojciec, szyły buty.
Nauczyła ich majstrowa
Kochać igłę, cenić dratwę,
Zaś szacunek dla pocięgla
Sam pan majster wpajał w dziatwę.
Nieraz prawi najstarszemu
Z głębi serca morał snuty:
„Grunt są, chłopcze, dobre nogi!
Grunt na nogach dobre buty!
Ty z tradycji jesteś szewcem,
Szewcem z dziada i pradziada —
Godność rodu cenić, chłopcze,
I należy i wypada...”
VI.
Płyną lata, niby fale,
Nie wracają nigdy więcej —
Już wyrosły Onufrzęta,
Z doby życia pacholęcej.
Już wyrosły Onufrzęta,
Szyją „juchty”, szyją „saki” —
Łeb posiwiał Onufremu,
Nos mu zgrubiał od tabaki.
[98]
Do kościoła Augustjanów
Codzień zrana chodzi stary,
Zaś pod wieczór regularnie
Na nieszporach jest u Fary.
Klepie pacierz szewc Onufer
I za dzieci i za siebie
I rozmyśla, że szyć buty
Będzie wkrótce chyba… w niebie…