Tajemnice Paryża/Tom I/Rozdział XXX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Eugène Sue
Tytuł Tajemnice Paryża
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Wł. Łazarskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Mystères de Paris
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXX.
MURF I POLIDORI.

Rudolf urodził się słabowitem, wątłem dziecięciem. Ojciec, widząc, że wychowanie fizyczne dzieci drobnej szlachty angielskiej rozwija siły, szukał jakiego statecznego Anglika, żeby mu powierzyć wychowanie syna.Wybór padł szczęśliwie: Sir Walter Murf zupełnie odpowiedział wymaganiom księcia. Murf z wychowańcem swoim mieszkał lat kilka na wsi, śród pól i lasów, o parę mil od zamku Gerolstein, w malowniczej i zdrowej Okolicy, Rudolf zajmował się tam rolnictwem, prowadził życie skromne, regularne; całą jego zabawą były ćwiczenia siły w zapasach ręcznych, konna jazda i polowanie. — Przy takim trybie życia, młody książę, będąc ciągle na czystem powietrzu, odmienił się zupełnie, rósł szybko, chorobliwą bladość twarzy zastąpiły żywe kolory zdrowia. Nic prawie jeszcze nie umiał z nauk, bo Murf, nie będąc człowiekiem uczonym, zaledwie tylko początkowych wiadomości udzielał Rudolfowi; lecz za to złożył w sercu młodzieńca obfite nasiona tego, co dobre i szlachetne, dał mu zdrowe ciało i zdrową duszę. — Po tak świetnem dopełnieniu włożonego nań obowiązku, Murf zmuszony był udać się do Anglji dla załatwienia ważnych interesów familijnych. Spodziewał się, że w ciągu roku zdoła załatwić te sprawy. — Stary książę, spokojny już o zdrowie syna, pomyślał teraz o wykształceniu jego umysłu. Paruczył je niejakiemu Cezarowi Polidori, Włochowi; znakomity to był filolog, uczony historyk, erudyta, biegły w naukach ścisłych i przyrodniczych. On to miał uprawiać żyzną niwę, tak doskonale przygotowaną przez Murfa. — Tym razem książę najnieszczęśliwiej omylił się w wyborze. Polidori — oszust, bezbożnik, hipokryta, umiał pod maską surowej cnoty ukrywać oburzający sceptycyzm. Rudolf niechętnie rozstawał się z czynnem życiem na wsi, i już od początku nie lubił nauczyciela, oświadczył mu wręcz, że woli dobrego konia i strzelbę nad najpiękniejsze książki. Lecz Polidori tak śmiesznie mu odmalował proste wiejskiej życie, że Rudolf pierwszy raz wstydził się swego przeszłego szczęścia, i zapytał, co człowiek powinien czynić, jeśli go nie cieszy ani nauka, ani polowanie, ani cichy spokój wioski? Polidori tajemniczo odpowiedział uczniowi, że później się tego dowie. — I on, równie jak Sara, miał swoje ambitne widoki. Choć na podrzędnem stanowisku, zamierzał być kiedyś w małem księstwie Gerolstein tem, czem niegdyś we Francji był Richelieu. — Powoli Rudolf wyzbył się pierwotnej niechęci do swego nauczyciela i zaczął żyć z nim na stopie poufałości, jednak wcale różnej od prawdziwego przywiązania, jakie miał dla Murfa. — Chytry Polidori nigdy wszakże wręcz nie wyśmiewał szlachetnych zasad, wpojonych Rudolfowi przez Murfa; on tylko czarującemi słowy opisywał mu rozkosz miłości, wyuzdane uciechy czasów Ludwika XV i regencji, i zawsze dowodził, że wszyscy wielcy ludzie, od Alcybiadesa do Maurycego Saskiego, od Antonjusza i Cezara do Wielkiego Kondeusza i księcia Vendome, byli gorliwymi zwolennikami epikureizmu. Rudolf śród spokojnego dworu, przyzwyczajonego do prawych rozkoszy, marzył o wyuzdanej rozpuście wersalskich nocy, o orgjach regencji, a czasem dla odmiany o romansowej miłości. — Bez występnej myśli, przypuszczając tylko to, co musiało koniecznie nastąpić, zamierzał po śmierci ojca oddać się takiemu życiu, a swego nauczyciela zrobić pierwszym ministrem. — W takim stanie były rzeczy, kiedy Murf, po osiemnastomiesięcznym pobycie w Anglji, wrócił z rodziną swoją do Gerolstein; Rudolf w obejściu z nim był zimny, sztuczny, nawet ironiczny, kiedy mu przypominał ich dawny tryb życia; Murf nie mógł dojść przyczyny tej zmiany, przypisywał ją jednak wpływowi Polidoriego i postanowił śledzić postępki Włocha. — Polidori ze swojej strony nierad był powrotowi Murfa, bo obawiał się jego szczerości, zdrowego rozsądku i przenikliwości, postanowił więc niezmiennie zgubić go w umyśle Rudolfa. W tym to właśnie czasie Tom i Sara przybyli do Gerolstein, a Rudolf wyjechał na przegląd pułków. Stary książę przydał mu tylko jednego adjutanta, i ku wielkiemu zmartwieniu Polidoriego polecił Murfowi, aby mu towarzyszył. — Polidori nie został w domu bezczynny. W parę dni Tom zaprzyjaźnił się z Polidorim. — Polidori zrozumiał, czego pragnie dumna i nadobna Sara; i ucieszył się z jej przyjazdu, bo to sprzyjało jego widokom. — Przewidywał, że będzie miała wielki wpływ na serce ognistego młodzieńca, który pierwszy raz pokocha. Polidori zamierzył owładnąć tym wpływem, kierować nim, i użyć go na zgubę Murfa.
Tom i Sara zrozumieli wszystko, chociaż wyraźnie o niczem nie mówili z Włochem. Kiedy Rudolf wrócił, trzej sprzymierzeńcy do jednego dążyli celu: do obalenia Murfa, wspólnego nieprzyjaciela.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Eugène Sue i tłumacza: anonimowy.