Wizerunki książąt i królów polskich/Jadwiga

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wizerunki książąt i królów polskich
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1888
Druk S. Orgelbranda Synowie
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Ksawery Pillati,
Czesław Borys Jankowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
JADWIGA.


Zaprawdę nadzwyczajném widowiskiem był wjazd królowéj Jadwigi, niedorosłego dziewczęcia, wiedzionego do zupełnie obcego kraju.
XXII.
Jadwiga
królem Polski.
Ur. 1372, koronowana 1384, zm. 1399.

Władysław Jagiełło.
Ur. około 1350, koronowany 1386, zm. 1434.

N


Na tle całych dziejów Polski, nawet w wiekach, które na Zachodzie wydawały istne potwory okrucieństwa i rozwiązłości, nie spotykamy ani jednej takiej postaci, któraby wstręt budziła i ohydę.
Nasi królowie, bohaterowie mają namiętności właściwe ich krwi, obyczajom i epokom, w których żyli; ale hamulec pobożności i wstydu nie dopuszcza w nich zbytniego rozpasania. Straszne owo morderstwo św. Stanisława jest dziełem uniesienia chwilowego, bo nawet nieprzyjaciele Bolesława nie zarzucają mu okrucieństwa.
Natomiast ileż to jasnych i pięknych postaci mężów i niewiast! ile charakterów rycerskich! Żadna z nich wszakże pięknością, szlachetnością anielską, wdziękiem czystym niewieścim nie dorównywa królowej Jadwidze.
Wiemy już, jakim dla Polski królem był ojciec jej Luis, jak mało co mówi za charakterem jej matki Elżbiety, niewiasty niestałej, niespokojnej, przewrotnej, której słowu nikt wiary nie dawał. Z takiego to gniazda wychodzi ten przepiękny anioł, to dziecię, któremu przeznaczony był tron polski.
Z rachub ambitnych ojca wypadało połączenie dwóch córek z możnemi domami panujących. Po zgonie najstarszej córki, z dwóch pozostałych starsza Marya była przeznaczona Zygmuntowi, ówczesnemu markgrafowi brandeburskiemu, który z nią miał otrzymać tron polski. Jadwigę w kolebce niemal zaręczono i przeznaczono Wilhelmowi austryackiemu. Według ówczesnego obyczaju pomieniano się nawet dziećmi, i Jadwiga przez czas jakiś wychowywała się na dworze wiedeńskim, a Wilhelm na węgierskim.
Oba te dwory w owych czasach uchodzić mogły za jedne z najwykwintniejszych i najbardziej ogładzonych w Europie. Strój, zabawy, muzyka, pieśni, przepych i wytworność odznaczały oba. Około króla Ludwika kręcili się Włosi i Francuzi, nie licząc już Niemców i innych przybłędów, szukających szczęścia na dworze możnego pana. W Wiedniu żywot dworu i możnych nie był najprzykładniejszy, ale odznaczał się też pewnemi zachciankami ideału. Śpiewano i muzykowano wiele, strojono się pięknie.
Wśród takiego wytwornego otoczenia, miękko, pieszczenie, wykwintnie chowała się młoda pani.
Zawczesne owe zaręczyny obu niedorosłych królewien, zaręczyny będące błogosławieństwem kościelnem, stwierdzone kontraktami i zakładami pieniężnemi, mogły się niemal za nieodwołalne uważać śluby. Jadwiga też nawykła była od dzieciństwa kochać i uważać narzeczonego Wilhelma za przyszłego męża. Przywiązała się do ładnego i pieszczonego książątka. Tymczasem jej matka wcale się nie czuła związaną przez umowę z dworem austryackim, tak samo, jak co do najstarszej córki z Zygmuntem brandeburskim, bo szukała dla niej męża jeszcze świetniejsze obiecującego losy.
Gdy w taki sposób rozporządzano tam zawczasu tronem Polski, jeszcze za życia Ludwika, tymczasem Wielkopolanie, jakeśmy wyżej mówili, poczęli myśleć o Piaście.
Szukano kandydatów z tej starej krwi swojej, trochę na przekorę Krakowianom, którzy stali przy córkach i dynastyi Luisa.
Dwie połowy kraju, z których jedna starszą się czuła (Wielkopolska), druga silniejszą (Krakowskie), jak się zdaje, różniły się wielce od siebie społecznym ustrojem i odrębnym charakterem.
Wielkopolska, Mazury, Kujawy miały więcej drobnej szlachty, która się wysokiem ukształceniem nie odznaczała, ale znała swe prawa i liczebną siłę; — Krakowskie miało wielkie i możne rody, których głowy kształciły się za granicą, przejęły cywilizacyę zachodnią, a siłą ducha, rozumem i zręcznością przechodziły Wielkopolan.
Krakowskie chciało samo wyrokować o całej Polsce; Wielkopolanie nie radzi byli, aby im narzucano panów i prawa. Woleli swoich Piastów, którzy zachowali charakter polski i coś z dawnej prostoty; przekładali to nad cudzoziemskie wystrojone paniątka. Nie lękali się nawet surowości i samowoli, o które Piastów pomawiano, bo czuli w nich krew i obyczaj własny.
Postawiono więc tu przeciw Zygmuntowi Luksemburczykowi kandydata Piasta — nie chcąc słuchać o córkach Ludwika, chociaż się względem niego zobowiązano. Ziemowit mazowiecki miał stronników; na zjazdach głosy się za nim odzywały.
Gdy się to działo, tymczasem usposobienie królowej Elżbiety dla Zygmunta także się zmieniło. Napróżno sadził się na opanowanie Krakowa; musiał ustąpić z Polski. Odprowadzono go uroczyście, czuwając nad nim, do granicy.
Wśród przedłużającego się bezkrólewia, ciągnęły się układy panów polskich z Elżbietą. Zażądano królewny Jadwigi, dla której męża wybrać miano. Ociągała się matka z wydaniem niedorosłego dziewczęcia, z zerwaniem umowy z Wilhelmem austryackim. Gdy jednak w końcu Polacy zagrozili, że sobie króla obiorą, królowa matka po próżnych zwłokach, po różnych przejściach, w ciągu których słowo łamała i posłów więziła, nadaremnie ich uwodząc obietnicami — musiała wysłać do Polski trzynastoletnią zaledwie córkę Jadwigę.
Zaprawdę nadzwyczajnem widowiskiem był ów wjazd niedorosłego dziewczęcia, samego, bez matki, otoczonego tylko wspaniałym dworem, wiedzionego przez sędziwe duchowieństwo, urzędników poważnych, świetne zastępy rycerstwa, do zupełnie obcego kraju.
Trzy niemal lata bezkrólewia, niepewności, zabiegów grożących losom państwa, chwilę tę czyniły jakby zwiastunką wybawienia. Kraj w Jadwidze, w młodym „królu“ swym, w dziewicy zachwycającej piękności, której sam wiek dodawał uroku — widział zbawcę i zesłańca bożego.
Zapał był też niewypowiedziany. Nawet Wielkopolanie zapomnieli na chwilę o Piaście, chociaż myśl połączenia z nim córki Ludwika nie była obcą.
Zdaje się, że nieszczera królowa Elżbieta, chociaż Polaków zapewniła, iż im pozostawia swobodę wyboru męża dla córki, — Jadwidze przeciwnie zaręczyć musiała za to, iż poślubi nie kogo innego, tylko Wilhelma. Okazuje się to jawnie z postępowania Jadwigi, która stała uporczywie przy narzeczonym, nie mogąc nawet przypuścić, ażeby ją z nim rozłączyć chciano.
Natychmiast po przybyciu młodej pani do Krakowa, pośpieszono z ukoronowaniem jej, jako „króla Polski“ w r. 1384.
Pozostało dotąd niezbadaną tajemnicą, zostawiającą szerokie pole domysłom, kto pierwszy podał myśl swatania pogańskiego jeszcze księcia Litwy, Jagiełły, z młodziuchną królową. Niepodobna zaprzeczyć, że plan ten połączenia dwóch państw był genialnym i wielkim, jako narzędzie do zdobyczy i rozszerzenia granic na Rusi, myśl była płodną w największe następstwa. Połączenie dwóch krajów mogło ogromną stanowić potęgę.
Dzisiejsi sędziowie przeszłości przypisują temu zbytniemu roztoczeniu się Polski obarczenie jej zadaniem nad siły; ciężar ten poczytują za zbyt wielki na jej ramiona, i ztąd wiodą późniejszy niepokój, zamęt wewnętrzny, walki i osłabienie. Jest w tem może coś prawdy, ale ta prawda, o ile nawet jest prawdą, nie mogła się dać poznać ówczesnym mężom stanu, którzy wedle idei wieku, w rozszerzaniu granic tylko przyrost sił widzieli. Nie obrachowywano, ile potrzeba było na cywilizowanie, uporządkowanie, przyswojenie sobie krajów nowych, — jak kosztowny mógł być szafunek zasobów, — jak ciężkiemi nowemi obowiązkami dalszy pochód miał być utrudniony.
Myśl połączenia była świetna i obiecująca; pochwycono ją chciwie. Nic dziwnego, że Jagiełło, naciskany przez Krzyżaków, targany niezgodami z własną rodziną, przyjął ją także jako ocalenie.
Pogańska jeszcze naówczas była Litwa, ale stara wiara w niej dogorywała. Chrześciaństwo wciskało się zewsząd, z Polski, z Moraw, a zwłaszcza od Rusi. Matka Jagiełły była księżniczką ruską i trzymała się swej wiary. Dawna potęga duchowieństwa pogańskiego, powaga jego, musiały być bardzo osłabłe. Krzyż stał już wszędzie na granicach, a chrzest był tylko zadaniem czasu. Jagiełło już prawie skłonny był przyjąć go z rąk Krzyżaków; umawiano się nawet o to, ale wolał się zwrócić do Polski.
Zawiązano rokowania z Litwą; przybyło poselstwo litewskie do Polski. Odprawiono je do królowej Elżbiety. Polacy prawie wszyscy popierali Jagiełłę.
Jadwiga tylko wszystkiego tego pojąć i zrozumieć nie mogła. Była uroczyście zaręczoną Wilhelmowi, miała słowo matki, uważała się za związaną ślubem. Nic więc dziwnego, że mogła wezwać Wilhelma do Krakowa, że on przybył w nadziei, iż się z nią połączy.
Znalazł książę austryacki zwolenników i pomocników na dworze, chociaż niewielu.
Znane są powszechnie dzieje serca biednej, wiernej swym zobowiązaniom królowej, która napróżno się starała połączyć z narzeczonym. Znana jest także powieść o schadzkach i zabawach w refektarzu Franciszkanów, na które Jadwiga przybywała słuchać muzyki. Wiemy wreszcie o śmiałem wystąpieniu młodej pani, usiłującej wyjść z zamku, uderzającej toporkiem wyrwanym z rąk straży w bramę zapartą. Rzucił się jej naówczas do nóg Dymitr z Goraja i uprosił, aby na zamek wróciła. Czternastoletniemu pieszczonemu dziecięciu niełatwo było wpoić myśl wielką, heroiczną, aby uczucia serca poświęciła dobru kraju, nawróceniu pogan, kościołowi i państwu.
Wiemy z dziejów owej epoki, iż w istocie młodzież płci obojej podówczas wcześniej niż dzisiaj dojrzewała, zwłaszcza na tronach. Musiała i Jadwiga nad wiek swój być rozwiniętą — i dała się skłonić do największej, najboleśniejszej ofiary.
Dodać należy, co poświadczają kronikarze, iż o poganinie Litwinie wieści chodziły straszliwe. Malowano go dzikim, do leśnego zwierza niemal podobnym, spędzającym życie w puszczach; obwiniano go o zabójstwo stryja; przypisywano mu charakter okrutny; powierzchowność wytykano odrażającą. Łatwo sobie wystawić dziewczę wychowane wśród świata wykwintnego, które jak ową ofiarę rzucaną bajecznemu smokowi na pożarcie, chciano oddać dzikiemu poganinowi. Los jej był w istocie męczeńskim.
Obawa Jadwigi była tak wielka, iż, gdy Jagiełło wjechał w granice Polski, wysłała ze swego ramienia wiernego dworzanina, zakazując mu przyjmować podarki, a polecając, aby przypatrzywszy się litewskiemu księciu, wiernie go jej opisał.
Bądź co bądź, trzydziesto-kilko-letni mężczyzna, pół Litwin, pół Rusin, Jagiełło pewnie się nie mógł równać z Wilhelmem pięknym i młodziuchnym. Wiemy, iż się bardzo po prostu odziewał, sukni wytwornej nie lubił, życie wiódł obyczajem niewykwintnym, a z twarzy nigdy wdzięcznym nie był.
Ale u stop królowej składał państwo wielkie, którego nawrócenie miało być jej zasługą, a Polsce dawało silnego sprzymierzeńca.
Oprócz wielkich kraju korzyści, bardzo być może, iż panowie krakowscy mieli i to na względzie, że nowym panem rządzić potrafią, bo nieświadomy Polski bez nich nic poczynać nie zdoła.
Znano też jego szczodrobliwość i bogactwa. Wszystko przemawiało za nim. Wilhelm, wypłoszony, musiał się najprzód ukrywać, a naostatek uchodzić z Krakowa. Jagiełło przybył d. 12 lutego 1386 r. do stolicy Polski, otrzymał tam chrzest 15 lutego, a we trzy dni potem wziął ślub z królową. (Daty są pogmatwane, ale to rzecz podrzędna.)
Nim obszerniej powiemy o samym Władysławie Jagielle, skreślimy w kilku rysach pobieżnych życie Jadwigi, ofiary politycznej na tronie. Całe to życie odpowiada wyrzeczeniu się siebie, z jakiem rękę oddała Jagielle.
Żywot to drugi świętej Jadwigi, z tą różnicą, że z jej pobożnością łączy się spełnienie obowiązków życia codziennych, których pierwsza znać nie chciała. A obowiązki nie były lekkie. Powolny Jagiełło, rozmiłowany, z natury podejrzliwy, dawał posłuch oszczercom, tak, że biedna królowa oczyszczać się musiała z zarzutów jakichś potajemnych stosunków z Wilhelmem, które niecny Gniewosz z Dalewic musiał za wyrokiem sądowym odszczekiwać z pod ławy.
Spadają na nią wszelkie ciężary panowania. Raz nawet widzimy dowodzącą wojskom na Rusi w 1387 r.
Rzecz jest wątpliwa, czy królowa, przybywając do kraju, cokolwiek umiała po polsku; ale to pewna, że język ten wkrótce przyswoiła sobie, że wiele ksiąg pobożnych tłómaczyć kazała, i że za jej czasów z kazalnic na Wawelu po raz pierwszy dało się słyszeć publicznie polskie słowo boże.
Ręką jej szyte ozdoby do kościołów, liczne dla nich ofiary, dowodzą pobożności wielkiej. Hojną też była dla ubogich, a historya zapisała pamiętne jej wyrazy, gdy wieśniacy skarżyli się o zabrane im podwody w podróży królewskiej, a król pocieszał, że się im to wynagrodzi:
— Krzywdy się wynagrodzi, ale któż łzy im powróci?
Słowa te całą jej piękną malują duszę.
Jagiełło był do niej przywiązany namiętnie; czuł w niej wyższą istotę. Wiadomo, że aż do zgonu jej ślubnej obrączki z palca nie zrzucał, i za największy skarb ją sobie cenił. Ale był to człowiek prosty, niezbyt okrzesany, rubaszny; czuć w nim było zawsze mieszkańca lasów, dla którego barani kożuch był najmilszą odzieżą, a myśliwstwo największą rozrywką. Życie z nim nie mogło być powabnem dla pieszczonego dziecięcia andegaweńskiego dworu.
Nadzwyczajną radością powitał król i kraj cały nadzieję potomka; ale Jadwiga, jakby przeczuwała ostatnie swoje chwile, z pokorą i trwogą oczekiwała rozwiązania. Powiła córeczkę, która w kilka godzin zmarła, a za nią poszła matka d. 17 sierpnia 1399 roku.
Króla podówczas nie było w Krakowie. Jak zwykle, wieczny ten tułacz błądził po szerokich puszczach swojego państwa. Jadwiga żyła zaledwie lat dwadzieścia siedm. Żal był tak wielki po jej zgonie, jak wielką radość z przybycia jej do Polski.
Mnóztwo pięknych podań ulatuje nad cieniem tej pani anielskiej piękności i dobroci. Jak relikwie zachowują się po kościołach przez nią szyte i ofiarowane ornaty i ozdoby.
Z daru jej miała kapituła krakowska maleńki tryptyk z kości słoniowej, który ofiarowała biskupowi swemu Woroniczowi. Pozostał on w rodzinie prymasa jako najdroższa pamiątka.
Godzą się na to wszyscy kronikarze, iż Jadwiga była nadzwyczajnej piękności. „Była to białogłowa tak cudna — pisze za innymi Bielski, — jako jedna Helena.“
„Urody była nadobnej — powiada Długosz, — ale najzdobniejsza cnotą i pięknemi obyczajami. W czasie wielkiego postu i przez cały adwent, odziana włosiennicą, ciało osobliwszą powściągliwością trapiła. Dla ubogich wdów, przychodniów, pielgrzymów i wszelkiego rodzaju nędzarzy szczodre rozdawała jałmużny. Żadnej nie widziałeś w niej płochości, żadnego gniewu, nikomu nie okazała pychy, zawiści i niechęci.“
Z ksiąg, które czytać lubiła, wymienia Długosz Biblię, Homilie czterech doktorów, Żywoty świętych, modlitwy i rozmyślania śśw. Bernarda i Ambrożego, objawienia św. Brygidy.
Historyk wzmiankuje, iż wiele tych ksiąg na język polski przełożyć kazała, że młodzież pożądającą nauk kosztem własnym wychowywała.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.