<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Brzozowski
Tytuł Współczesna powieść polska
Wydawca Księgarnia A. Staudacher i Spółka
Data wyd. 1906
Miejsce wyd. Stanisławów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


V.
ELIZA ORZESZKOWA.

Są podobno ludzie, umiejący wyczuć pod powierzchnią ziemi — wodę. Orzeszkowa posiada dar wyczucia pod skorupą egoizmu, pod piaskiem i żwirem krzątającego się około drobnych trosk osobistego życia — sumienia. Sumienie jest niemal jedyną rzeczą, która Orzeszkową w świecie ludzkości obchodzi. Wszystkie inne mają znaczenie przez nie, lub w związku z niem. Orzeszkowa nie jest psychologiem. Jest ona kazuistką sumienia. Kazuistką często przenikliwą i głęboką. Obchodzi ją zawsze w każdym pojedyńczym wypadku nie samo ukształtowanie duszy ludzkiej, jako zagadnienie psychologiczne, lecz tylko pewne, specyalnie określone zagadnienie moralne. Pozornie może się wydać, że rozróżnienie tu zaznaczone nie ma żadnej treści. Zrozumieć specyalne i konkretne zagadnienia, z któremi walczy człowiek, jest to zrozumieć jego życie duchowe. Praca moralna jest przecież istotą człowieka. Niewątpliwie. Uważam za rzecz absolutnie pewną, że wszystko, co istnieje dla człowieka, istnieje, jako pewna dodatnia lub ujemna wartość, że słowem, niema w jego życiu żadnego pierwiastku nie pozostającego w pewnym stosunku z jego wartościującem ja. Moralność jest nie pewnym objawem duszy ludzkiej, lecz nią samą. Wszystko, co istnieje w nas istnieje przez nią, jako pewna poszczególna postać czynu, jako konkretnie określone zagadnienie, czy dopełnienie moralne. Gdy się tak tą sprawę pojmuje — zrozumienie zagadnień moralnych jest równoznacznem ze zrozumieniem całej duszy. Ale pamiętać potrzeba, że gdy stoję nad jeziorem Lemańskiem, gdy dusza moja układa się wraz z niem w taflę czystą i spokojną — nie wychodzę po za zakres moralności. Że i tu mamy do czynienia z wartościami, a więc ostatecznie z życiem moralnem naszego ja. Orzeszkowa nie w ten sposób pojmuje sprawę. Posiada ona zmysł dla momentu rozdwojenia, gdy specyalny nakaz sumienia przeciwstawia się całemu pozostałemu życiu i spycha je do roli wrogiej, opornej materyi, Niewątpliwie i walka ta jest momentem niezmiernie charakterystycznym i przyrost sumienia, wzrastanie ducha dokonywa się zawsze po przez nią. Ale spostrzeżemy, że zagadnienie jest bardziej złożone niż Orzeszkowa je przedstawia. Nie ufa ona temu, co jest w człowieku naturą, nie ufa temu, co przemawia, jako pociąg i popęd. Hasło jej jest: nie ja, nie moje, nie mnie. Niewątpliwie jest ono formułą życia sumienia. Moralność polega na nieustannem dążeniu uczynienia z woli naszej, z czynu naszego — woli i czynu wszechświata, powszechności, narodu. Ale samo zaprzeczenie nie wyczerpuje tu sprawy. Nie dość jest siebie odrzucić, trzeba z siebie uczynić właśnie świadomego współtwórcę i współpracownika powszechnych celów. Nasze ja, to nie jest tylko oporna bierność, to moc, która dana jest naszemu sumieniu. Nie odrzucać lecz przekształtowywać ma je ono. Każda siła, każda struna, która w naszem ja dźwięczy — to siła, którą trzeba zużytkować i owładnąć. W człowieku nie ma nic, co by nie było materyałem moralnej świętości. Nieprawdą jest, że człowiek, który swoje ja, całe jego dziedziny depce, żyje moralnie: upośledzając siebie, upośledza cały świat. Gdyż cały świat jest dla nas dostępny jedynie przez duszę naszą. Dusza nasza, indywidualność nasza jest organem wszechświata. Człowiek wyrzeka się piękna. Ale przez to wyrzeka się nie poszczególnego użycia, wyrzeka się całej gałęzi, całej dziedziny stosunków ze światem. Przez to, że zubożył on swoje ja, jego nie ja zszarzało. Nieprawdą jest, że wszystko czego się nasze ja wyrzeka, wzbogaca to nie ja. Nie ja nie jest poza nami. Nie ja to jest forma naszego życia. Przeciwstawienie, o które idzie Orzeszkowej jest właściwie przeciwstawieniem pomiędzy użyciem a czynem. Nic nie powinno istnieć w nas, jako użycie, wszystko, jako czyn. Ale formuła abstrakcyjna nie ukazuje nam całej zawiłości, całego bogactwa zagadnień konkretnych. Czy wszystko, co daje rozkosz jest już użyciem? Czy użyciem jest, gdy oko Corregia lub Veronesa cieszy się grą barw? Czy użyciem była rozkosz, jaką dawała Platonowi myśl? Sama rozkosz i szczęście bywa formą pracy. I trzeba się całkiem oddać chwili nieraz, aby żyć dla przyszłości. Gdy myśliciel widzi tylko zagadnienie swoje, gdy żyje swoją pracą i rozkoszą myśli, gdy zapomina o wszystkiem, co jest nie ja w tej chwili dla niego, żyje najbardziej moralnie, spełnia zadanie, które inaczej nie byłoby spełnione. Gdyby życie, jako obecność, jako rozkosz i szczęście posiadania nie miało żadnej wartości, dlaczegóżby ją mieć miało jako dążenie, jako upragniony cel. Rozwiązywanie wszystkich zagadnień moralnych przez zrzeczenie jest ułatwianiem sobie intellektualnej pracy. Pod tym względem Irzykowski miał słuszność. Orzeszkowa ma zmysł dla życia moralnego pewnej poszczególnej epoki. Epoki, w której na wszystkich sumieniach jej narodu ciąży bezmiar niedopełnionych zagadnień. Jest ona nieustannem memento, jest jakby głosem idącym z pod tego kurhana mogilnego, o którym pisze w Nad Niemnem. Spostrzegła i zrozumiała, że życie, w którem obowiązek nie został spełniony marnieje i schnie. I to oschłe, zmarniałe życie uważa za materyę naszej jaźni, za nasze ja. Ja jest samo przez się złe. Jedyną dobrą rzeczą jest w niem możność zrzeczenia się, zapomnienia o sobie. Rozumiemy już teraz, dlaczego psychologia Orzeszkowej bywa jednostronną. Parę rysów dopełniających: Orzeszkowa nie umie przedstawiać dzieci. Gdy mówi o dzieciach, są to zamyślone, z marsem na czole, zasłuchane w jakiś surowy a niezrozumiały głos duszyczki. Radość, naiwne trzepotanie się duszy, motyle oddanie się każdemu impulsowi chwili, są jej całkiem obce. Orzeszkowa nie kocha życia naiwnie i bez zastrzeżeń. Ona zawsze i przedewszystkiem stawia mu żądania. Na tem polega różnica pomiędzy nią i Prusem. Prus kocha życie. Umie oddać mu się i zapomnieć. I oto ciekawy przykład skomplikowania zagadnień tego rodzaju. Żądania stawiane przez Orzeszkową życiu są przecież jej żądaniami, wprawdzie pragnie ona ich spełnienia nie dla siebie, lecz dla ogółu. Ale dla ogółu takiego, jakim zrozumieć go jest w stanie. Nie podobna jest wyjść poza granicę własnego ja. Samo zaprzeczenie jest jego formą, jest jego przejawem. Prus umie zapomnieć o tem, co wie i czego pragnie. Cieszy się, że jest i kocha. Cieszy się i kocha smutnie ale pomimo to oddaje się chwili. Myśl staje się jednym z połysków skrzących się na rozkołysanych falach. Poezya Prusa szczebioce, jak młode życie. Orzeszkowa nigdy nie zapomina. A przecież nie prawdą byłoby powiedzieć, że nie kocha ona człowieka. Wielbi go ona zato, że głos sumienia w jego duszy się rozlega. Jest w jej twórczości powaga religijna, jaką musi przejmować wnętrze puszcz litewskich. Jest w niej wiekowa powaga i nieufność względem wszystkiego, co nie stwierdziło swej siły moralnej. Orzeszkowa bywała nieraz bardzo niesprawiedliwa. Gdy ukazywały się jej nowe postacie, nowe formy życia moralnego, dostrzegała to tylko, że są wyłamywaniem się z pod władzy starych. Stąd nieporozumienie o którem świadczą Widma, Sylwek Cmentarnik. Orzeszkowa nie lubi miast. Stoi wobec form miejskiego kulturalnego życia na stanowisku nieufnem i moralizującem. Miasto ukazuje się jej takiem jakiem widzi je rolnik na jedną chwilę w niem goszczący. Nie pojmuje w nim pracy, a widzi użycie, widzi zapomnienie i niezrozumienie tego, czem on u siebie żyje. Stanowisko wobec miasta i miejskich form życia jest u Orzeszkowej typowo rolnicze. Rola, gleba, wieś, są dla niej jedynymi terenami pracy. Praca miast, ich gorączkowo natężone życie, — wydaje się jej powierzchowem, nieszczerem. Tragizmów wielkomiejskich, tragizmów nowoczesnego życia nie pojmuje. I tu, gdy przeciwstawia pracę w głębi zakątków wiejskich — bywa reprezentantką wstecznych pojęć społecznych. Człowiek nie wyrzec się ma potęgi, jaką daje cały mechanizm nowoczesnej kultury, lecz owładnąć nim. Ilekroć Orzeszkowa staje na gruncie zagadnień nowoczesnego kulturalnego życia, myśl jej staje się niepewną. U siebie na wsi litewskiej czuje się w domu. Tu umie odróżnić pracę od użycia, frazes od prawdy. Umie nawet odczuć i radość wtedy tylko, gdy śmiech rozlega się na kobiercu litewskiej łąki. W żadnej innej powieści nie czułem tak zapachu pój i zbóż, jak w Nad Niemnem. Jest to jedna z najpiękniejszych książek polskich. Orzeszkowa i jej twórczość, to jak gdyby rzeka, wijąca swe czyste wody pośród borów i pól. Rzeźwiące tchnienie wieje od niej na spalone wielkomiejską gorączką czoła. O jakże dobrze jest tu usiąść na brzegu i słuchać! Rzeka szumi, szumi.

Są jeszcze lasy, lasy zielone,

Wiekowe dęby;
Są jeszcze ludzie,
Ludzie o duszy,
Jak dęby silnej.
Jest jeszcze siła
W czarnej matce ziemi.
Wyorzemy ją pługów ostrzami.
Jest jeszcze życie,
Które w ziarnach drzemie
I wyrośnie kłosy złotemi.
Są jeszcze dłonie
Twarde, jak żelazo,
Jak stal niezłomne ramiona,
Są jeszcze serca,
Jak ruń łąk zielona,

Jak ziemi moc niestrudzona.

W serc cichych glebie,

W czarnej matce ziemi
Kiełkuje uśpione ziarno:
Runią powstanie,
Kłosem się rozpleni,
Nadzieję i wiarę ziści.
W noc letnią rozmowy słucham,
Szumią zbóż kłosy,
A im odpowiada
Szmer cichy dębowych liści.
Nad brzegiem rzeki rosną jeszcze dęby.
Ich moc widziały jej wody,
Spieczone czoła
I dusze znużone
Chodźcie tu szukać ochłody.
Nie wierzę w słowa,
Ale wierzę w szumy
Dębów zielonych, wiekowych;
Nie wierzę w zapał,
Ale wierzę w ciszę

Ziaren uśpionych, zbożowych.

Orzeszkowej przypada niewątpliwie jedna wielka zasługa. W powieściach jej sumienie narodu jest nieustannie obecne. Uczyniła ona z niego towarzysza wszystkich tych chwil, które spędzamy z jej książkami. Stworzyła dla społeczeństwa naszego środowisko moralnej mocy. Cała ziemia, cała ziemia, nasza zaorana, szumiąca kłosami ziemia polska, ziemia zapomnianych wśród lasów i pól, wroga ręką sypanych mogił — szepce w książkach tej wielkiej poetki sumienia. Niemen srebrzy się, szumi i pyta. Czegoś czeka, coś obiecuje. Nie dziwmy się nieufności względem słów, uniesień, ziemia nie rychło się przekonywa. Dopiero gdy kłosem wystrzeli, wie, jakie w nią rzucono ziarno. Czuje się u Orzeszkowej, jak gdyby wielki głód ziemi, tęskniącej za posiewem złotych ziarn pszenicznych, smutek opuszczonych, zaniedbanych zagonów. Wszystkie najlepsze jej dzieła napisane zostały pod wpływem wiary w wielki zakon pracy. Gdyby Orzeszkowej nie było w naszem piśmiennictwie, w naszem życiu spełnionoby mniej tych uczynków, którymi żyje społeczeństwo. Powieści Orzeszkowej były szkołą charakterów. Liczymy się ze środowiskiem społecznem takiem, jakie znamy. Orzeszkowa wprowadzała nas w świat silnych charakterów, czujnych sumień, w świat pracowników. Praca jest źródłem piękna u Orzeszkowej. Kocha ona zgrubiałe ręce i spalone przez słońce twarze. Kocha siłę dźwigających brzemię ramion. Znajdujemy u niej klasyczny opis prac polnych. Opisy nie widziane lecz odczute. Reymont stylizuje chłopa, stylizuje go na chłopa, można powiedzieć. Jego powieść jest bardzo literacka. Racyi wielu gestów jego postaci należy szukać w artystycznych wymaganiach, kompozycyi, stylu, efektu. Posługuje on się chłopem polskim, tak jak Fłaubert posługiwał się Salambo, panią Bovary. Tylko całkiem już oddarta od związku z życiem pracy wiejskiej krytyka, tylko literaci którzy widzą od szeregu lat zboże i role jedynie na obrazach Ruszczyca, mogli mówić o głębokiej epickiej prawdzie »Chłopów« Reymonta. Reymontowi zbywa na jednej bagatelce. Nie odczuwa moralnej powagi pracy wiejskiej. Traktuje ją wyłącznie estetycznie. Świat chłopski jest dla niego nowem środowiskiem, w którem ma on zamanifestować swój talent i artyzm. Dlatego też jego chłopski epos nie przynosi nam żadnej nowej wiedzy o chłopskim świecie. Proszę wziąć do ręki powieści rosyjskie Gl. Uspieńskiego, Złtowłatskiego, Karonina — po przeczytaniu każdej z nich wiedza nasza, wiedza tem bogatsza, że w formie konkretnych obrazów podana i nabyta o życiu wsi rosyjskiej zostaje wzbogacona. Ale bo też pisarzy tych wieś zajmowała nie jako temat, nie jako zagadnienie estetyczne do rozwiązania, ale jako głęboka i nieustanna troska moralna. Orzeszkowa wżywa się w wieś od wnętrza. Kocha ona jej świat moralny. Kocha jej pracę i odpoczynek po niej. To też posiada zmysł istotny dla zagadnień i świata moralnego tych ludzi, to też umiała napisać Chama tę książkę tak piękną, jakby z żywota świętych wyjętą była. Niepodobna położyć zbyt wielkiego nacisku na tę przynależność moralną Orzeszkowej do świata, w którym pisze. Jej powieści to nie literatura »osobista« to uświadomienie wartości moralnych, jakiemi żyją całe warstwy narodu. Gdy tylko Orzeszkowa ma do czynienia z zagadnieniami wyrastającemi bezpośrednio z jej właściwego świata, czuje się w jej słowach powagę pojęć i uczuć wypracowanych moralną, zbiorową pracą pokoleń. Dotyczy to sprawy żydowskiej. Orzeszkowa nie potrzebowała wydedukowywać swojego Meira Ezofowicza z haseł liberalnych teoretycznych. Węzeł szczerej miłości łączył ją z tymi mieszkańcami miasteczek. Meir Ezofowicz jest dla niej rodakiem, nie wskutek nakazu teoryi lecz z uczucia. Powiastka o zegarmistrzu wyraża tę stronę sprawy. Żydzi nie są obcym żywiołem dla Orzeszkowej. Życie posplatało węzły silniej, niżby to jakakolwiek teorya uczynić była w stanie. To też nie abstrahujący idealizm, ale żywą, szczerą miłość czuje się w opowieściach i opowiadaniach żydowskich znakomitej powieściopisarki. Orzeszkowa rozwijała się i rozwija i przekształca artystycznie. W swoich najlepszych dziełach jest ona głosicielką prawd moralnych, wypracowanych przez całe pokolenia, żyjące w twardym zakonie pracy na tej tak dziwnie poważnej ziemi litewskiej. Po raz drugi w ciągu wieku z Litwy przychodzi do nas głos idealizmu czynnego, głos sumienia i pracy. Wieś litewska mówi do nas po przez pisma tej młodszej siostry Mickiewicza.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Brzozowski.