[79]Sielanka trzynasta.
Zalotnicy.
Mopsus.
Przyjdzieli ten czas kiedy, że ja swe zabawy
Będę śpiewał? czyli już Bog tak nie łaskawy
Mieć mię raczy, że nigdy przyjaciel nie siędzie
Przy mym boku, i dom moj wieczną pustką będzie?
Miłości nieszczęśliwa, nigdyś pięknej strzałki
5
We mnie nie utkła[1]! Po co noszę te piszczałki?
Po co pieśni? po co mi stada te igrają?
Szczęśliwsze stada, bo wżdy uciechy swe mają!
Ja nie mam, a już starość nad grzbietem się krzywa
Zawiesza, i co chwila sił pierwszych ubywa.
10
Oganiaj cudze proso! twoje już wypili
Dzicy ptacy; wielki błąd, kogo wiek omyli.
Ale wżdy, pieśni moje, ze mną zostawajcie,
Ani mię do samego grobu opuszczajcie.
O pieśni! nigdy na was nie padnie śmierć głucha.
15
Poki wam cny Sieniawski wierzy swego ucha.
Zachowajmy[2] się cudzem, gdy swego nie mamy;
[80]
Nic dziw, że starzy młode lata wspominamy.
Wspomniejmy, jakie stroił Licydas zaloty.
Jakie Amintas. Miłość ma swoje kłopoty.
20
Licydas do Likory; ta trochę patrzyła
Krzywooko[3], lecz dobrą gospodynią była.
Amintas do Neery; siła było za tą
Posagu, bo się babką chełpiła bogatą,
I często nowe chusty sprawowała
[4] na się,
25
I w śrebrnym na każdy dzień chodzywała[5] pasie.
Onej trefnie[6] żartować, onej w tańcu było
Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło.
Ledwie się o pułnocy do domu wracała,
Bo, jako jedynaczce, matka folgowała.
30
W ten czas była pognała kozy do chrościny;
Kozy w chrościnie, ona u gęstej leszczyny
Legła w chłodzie na trawie i smaczno zasnęła:
Wilczaszku! żeś tam nie był, strawka cię minęła.
Tamże pędził Amintas na pola przyległe,
35
A gdy do kupy zgania owce swe rozbiegłe,[7]
Trafił na śpiącą: co w nim za myśl w ten czas była,
Trudno trafić, a toli źle mu nie radziła.
Kto pragnie przyjaciela, wstydem[8] go nabywa.
Cnota nad zakazanie nie chce być skwapliwa.
40
Stanął tylko, by wryty; ona twardo spała.
A w tym trzoda, pasąc się, blisko nadchadzała.
On do trzody:
Owieczki, lekko następujcie.
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie.
[81]
Śpi tu piękna Neera; ani się tryksajcie,
45
I trawkę cicho szczypcie, i cicho stąpajcie.
Baranie ty rogaty, abo cię nie minie
Maczuga, abo capem jutro cię uczynię:
Nazbyteś się rozigrał. By to długo trwało,
Mnieby się raczej teraz rozigrać
[9] przystało.
50
Lekko, owieczki moje, lekko następujcie:
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie.
Śpi tu piękna Neera: przydź, wietrzyku chłodny,
Przydź, wietrzyku, i czyń jej sen wdzięczny, łagodny.
Pozwalam ci i włosy obwionąć na czele,
55
Pozwalam, ach niestetyź! ty i w ucho śmiele
Możesz poszemrać, możesz i wargę całować.
A ja. nieborak, muszę przyjaźni folgować.
Lekko, owieczki moje, lekko postępujcie:
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie.
60
Buhaj kędyś zaryczał. Niebaczny buhaju!
Jesli mi na złość czynisz, roście w tym tu gaju
Kijań[10] na cię; koniecznie[11] weźmiesz miedzy rogi:
Naryczysz się cały dzień, teraz nie czyń trwogi.
Gdyby w me
[12], wolałbym ja, żeby spać przestała,
65
Wolałbym, żeby ze mną te kwiateczki rwała.
Lekko, owieczki moje, lekko postępujcie:
Śpi tu piękna Neera; spania jej nie psujcie.
Słoneczko, o słoneczko! nie zajrzy[13] nam cienia,
Pohamuj małą chwilę ostrego promienia,
70
[82]
Uchyl się za ten obłok: blask śpiącemu szkodzi.
Jabym zasłonił, ale tknąć mi się nie godzi.
I ty się nie przebiegaj, jaszczurko zielona,
Bo cię prędko dosięże maczuga toczona.
Lekko, owieczki moje, lekko następujcie:
75
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie.
Muchy, bezecne muchy! siła[14] dodziewacie[15]:
Łaję wam, i zajrzę wam: więtszą wolność macie.
Niżli ja. Na co się was tak wiele zleciało?
Abo wam miło kąsać białe, miękkie cialo?
80
I ciebie tu, komorku[16], zła śmierć posadziła!
Ukąsiłeś, że przez sen wargami ruszyła.
Lekko, owieczki moje, lekko następujcie:
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie.
Śnie! jedni cię do śmierci czarnej przyrownają,
85
Drudzy mistrzem przyszłego życia nazywają;
Ja wieszczym, ja prorokiem: dziś mi się przyśniła
Neera, że w kościele ze mną wespoł była.
Była matka, i babka, i sąsiad niemało.
Po chwale bożej już się to w południe działo.
90
Kapłan stał przy ołtarzu, myśmy też tam stali,
Kapłan mowił, a myśmy jego słow słuchali.
Wiązał stułą, wzajemne rozdawał pierścienie.
Boże, niech się nade mną kona[17] twe przejrzenie[18]!
Lekko, owieczki moje, lekko następujcie:
95
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie.
Na co mi ociec zbioru tak wiele zostawił?
Na co dom tak budowny i folwark postawił?
[83]
Na co się ja o dobre mienie pieczołuję[19]?
Komu spiżarnie, komu dostatki gotuję?
100
Tobie, piękna Neero, ty to będziesz miała,
Ty, jako swego, będziesz ze mną zażywała.
Śnie wdzięczny, zwiastuj to dziś nadobnej Neerze,
A niechaj omylenia nie uznam w tej mierze.
Tak Amintas. Zaloty zasię Licydowe,
105
A był to prosty najmit, bywały takowe:
W ten czas Likorys krowy w dojniku doiła,
Licydas sieczkę rzezał.
Zawsześ mię żywiła
Ręko moja. Kto Bogu dufa, a pracuje
Do ostatniej starości nędze nie uczuje;
110
Dziś sieczkę rzeżesz, sieczka nie rzeże się sama:
Likory, przy tej ręce będzie dobrze nama.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
Panem się nikt nie rodzi, siła zostawiają
115
Dzieciom rodzice, siła dzieci utrącają.
Praca skarb napewniejszy; kto się spuści na nię[20],
I za żywota ma chleb, i po nim zostanie.
I ty, Likory, u mnie nie będziesz żebrała,
Nie będziesz, gdy nie będziesz ze mną prożnowała.
120
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
Widziałem cię u tańca, i tak mi się zdało,
Iżeć tamto igrzysko namniej nie przystało,
[84]
Lubo cię w plęsy wzięto, lub do gonionego.
125
Trudno ciągnąć, kto nie ma umysłu do czego.
Piękniej ci u roboty; w tyjeś przodek miała.
U robotyś mi naprzod do serca przystała.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej
[21] starości nędze nie uczuje.
130
Pomnisz? kiedyśmy byli pospołu na żniwie
Pszenicę w ten czas żęto na siedzianej[22] niwie.
Zagon twoj był wedla mnie, tak ci tam służyło
Szczęście, żeć sierpa w ręku ledwie dojrzeć było.
Jeszcześ nam przyśpiewywała; przyznać ci się muszę,
135
Chcąc się tobie przeciwić, siliłem się z dusze,
I mowiłem do siebie: Boże, jesli zdarzysz,
Niech taki zawsze robi wedla mnie towarzysz.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
140
Widziałem, pod kądzielą kiedyś siadywała,
Samać się do wrzeciona nić z palca puszczała,
Jedwab nie będzie taki. U ciebie i spanie
Napozniejsze, u ciebie i narańsze wstanie.
Tobie czeladź nakarmić, tobie pochędożyć
145
Wszystko w domu i wszystko na mieścu położyć.
Ława zawsze chędoga, pomyte naczynie.
Mowiłem: komu cię Bog da, z tobą nie zginie.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
150
Jesliś mi przyjacielem, podobno nie zgadnę;
Gdyś chusty[23] polewała onegdy czeladne,
[85]
Były tam też i moje, a iż w ręce były
Przyjaznej, przed inszymi jawnie to świadczyły.
Biało mię sobie nosisz, noś mię sobie biało,
155
Rownemu z rownym zawsze na świecie przystało.
Chędogo, choć ubogo, bodaj się świeciły
Ręce twe zakasane, bodaj memi były.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
160
Dworniczko[24], ty się teraz przesypiasz w południe,
Likorys krowy doi. Nie barzo to cudnie
Spać we dnie gospodyniej: jeszczeć się nie dała
Znać czeladka: znać, żeś jej mało doglądała.
Teraz masz wierną, potym, nie wiem, jaka będzie:
165
Jakobyś sama siadła, gdzie Likorys siędzie:
I kropla tam nie zginie, i nie zadojone[25]
Cielęta, i mleka są szkopce napełnione.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
170
Koso! palec to. Czyli kto zaloty stroi,
Abo się zamyśliwa[26], a przy kosie stoi,
Prędzej w palec zawadzi? O, moja Likory!
Wiesz ty, jakom cierpliwy i jakom nie skory.
Robwa już raczej na się: służba nie na wieki.
175
Niech ja twej pewien będę, ty mojej opieki.
Ręka rękę umywa, noga wspiera nogi:
Przy wiernym przyjacielu żaden nie ubogi.
Więcej Bog ma, niż rozdał: jest nasza u niego
Cząstka też; nie opuszcza on człeka żadnego.
180
A kto w zakonie jego prowadzi swe życie,
[86]
Wszystko się zdarza, wszystko płynie tam obficie.
Dufajmy mu, a on nam niechaj błogosławi.
I kiedyż ten dzień będzie, gdy nas obu stawi
Przed ołtarzem? Uspokoj, proszę, myśli moje,
185
Wszakeś i ty człowiekiem, uspokoj i swoje.
Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była,
I Likorys namyślnie[27] u krow się bawiła.