<<< Dane tekstu >>>
Autor Szymon Szymonowic
Tytuł Pomarlica
Pochodzenie Sielanki (1614) i inne wiersze polskie
Redaktor Jan Łoś
Wydawca Polska Akademia Umiejętności
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Całe Sielanki
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Sielanka czternasta.
Pomarlica.
Pańko, Wonton

PAŃKO.

Co się dzieje Wontonie, że cię nie widamy
W towarzystwie, i twoich pieśni nie słuchamy?
Tylko snać miedzy lasy, miedzy pustyniami
Sam schadzasz[1]. Nie takiemi pasterz zabawami

Ma się parać: pilniej mu za trzodami chodzić.
5

Myśliwcowi przystoi w lesiech na zwierz godzić.


WONTON.

Byłem kiedyś pasterzem; dziś temu nazwisku
Muszę dać pokoj: prożne tytuły bez zysku.


PAŃKO.

Już siwy włos we brodzie; mienić obyczaje

Na starość rzadko się to ktoremu udaje.
10

WONTON.

Trudno nie mienić, kiedy sam Bog co odmieni:
Zima biała, Bog tak chce, lato się zieleni.


PAŃKO.

Na Boga, by na osła, na niego wkładamy[2],
Co sami dobrowolnie sami zadziałamy[3].

Bog za szyję nie ciągnie: że kto drogi zmyli,
15

Bog nie winien; tam każdy padnie, gdzie się chyli.


WONTON.

Widziałeś me obory? widziałeś koszary[4]?
Jakie w nich pustki teraz! Gdy pan Bog swe dary
Raczył dawać, pełno w nich wszystkiego bywało;

Dziś tak pobrał, że sierci[5] bydła nie zostało.
20

PAŃKO.

Słychać było, że u was bydła odchodziły[6],
Ale kogoż te szkody dziś nie nawiedziły?
Pospolity to pożar, i na wszystkie kąty
Rozsypał się, a płuży[7] już to rok dziesiąty.

I u nas tak przerzedził: u kogo bywało
25

Sto obory, dziś ledwie kilkoro zostało.
Co ludziom, to też i nam; z ludźmi i śmierć miła.
Aboś chciał, aby cię kaźń[8] boska ochroniła?


WONTON.

Więtszy żal z wielą cierpieć; bodaj mnie samego

Doległo! nie cieszę się z przypadku cudzego.
30

Od złych sąsiad wszystko złe: łacniej zły wiatr minie,
Zły człowiek radby wszystkich zgubił, gdy sam ginie.


PAŃKO.

Wiem, że dawno narzekasz na przykre sąsiady.
Zazdrość to czyni: na to niemasz inszej rady:

Niechaj się zadrość puka! Bodaj mi zajrzano!
35

Wolę to, niżliby mię pożałować miano.


WONTON.

Dogryzie i zły sąsiad, mnie to barziej psuje,
Że doma nie mięszkiwam: kto gospodaruje,
A na czeladź się spuszcza, sam się dworem bawi.

Rowna to, gdy straszydła kto na wroble stawi:
40

Straszydła stoją, wroble proso wypijają.
Drewniani naszy słudzy tak nas oganiają
I ja teraz tę szkodę mojej niebytności
Przyczytam, a czeladzi zwykłej niedbałości.


PAŃKO.
Nie dziw, że Amaryllis zawsze narzekała,
45

Ani z jabłoni swoich jabłek obierała:
Ciebie doma nie było, ciebie wyglądały
Sośnie wysokie, ciebie i ten chrościk mały.
Ale komu polewka dworska zasmakuje,

Niech się mu dom przewraca: on tego nie czuje.
50

WONTON.

Bezecny dwor! bodaj się o nim ani śniło!
Niechaj się nim zabawia, komu zginąć miło.
Jam raz zginął: tak mucha więźnie w pajęczynie,
Tak sikora na lepie, tak mysz w łapce ginie.


PAŃKO.
Kto na swym nie przestawa, a co raz się kusi
55

O nierowną, zawsze być niewolnikiem musi;
Podczas i swoje straci, i za cień ułapi.
Powoli prędzej dojdzie, niż ten, co się kwapi.


WONTON.

Pozna rada po szkodzie: przyjdzie odżałować

Wszystkiego, a na lepszą dolą się zachować,
60

I o czym inszym myślić: już was, proste pieśni,
Bog żegnaj! Bog was żegnaj, Satyrowie leśni!
Was Nimfy! was, pasterze! już więcej Wontona
Nie ogląda[9] drużyna w kupę zgromadzona.

Zostańcie tu, ucieszne moje krotofile,
65

Zostańcie, me zabawy, me spokojne chwile.
Ciebie, piszczałko moja, niech ma ten dąb suchy;
Minęło to, że przez cię kraj ten nie był[10] głuchy:
Wszystkie debrze, wszystkie cię lasy słychywały[11],

Do ciebie się pagorki wszystkie odzywały.
70

O pagorki! już po was nie będzie ryczało
Bydło moje, nie będzie traw waszych deptało.
Darmo, przezorny[12] Purze, lejesz hojne zdroje!
Już nie będą pijały z ciebie woły moje.

O woły! pracą moją pilnie wypasione,
75

Serce mi się rozsiada[13], gdy na was wspomionę[14]:
Kiedyście upadały, kiedyście zdychały,
A ratunku żadnego zioła nie dawały,
Samem nad wami stawał, samem was podwadzał[15],

A żal mi dobrze[16] z głowy oczu nie wysadzał.
80

Już się nie będę chełpił pięknemi nabiały,
Wszystkieście, moje krowy, wszystkie pozdychały!
Wedle was i cieliczki padły, i ciołacy,
Wszystkich psi jedli, wszystkich jedli grubi ptacy.

Tak więc wicher obali w boru sośnie całe,
85

Że i chrosty, i drzewka nie zostaną małe.
Wilcy! coście obory moje wojowali[17],

Coście mię w polach, coście mię w lesiech kradali[18],
Przymierze ze mną macie ani tajne doły,

Ani wam będą bronić przystępu okoły[19]:
90

Beśpiecznie nadbiegajcie, mała tu nadzieja:
Pustki i nachytrszego omylą złodzieja.
O psi, o dufna moja, o straży stateczna!
Leżcie i śpicie; żadna trwoga niebespieczna

Nie wzbudzi was; już niemasz czuć[20] około czego;
95

I zamku nie strzegają[21] hajducy pustego.
Rosa dziś rano padła, trawy otrzeźwiały,
A mnie się łzami oczy tylko nie zalały.
Z rosą pasza nalepsza; lecz trudno w tej mierze

Poradzić, kiedy sam Bog ręką swą co bierze.
100

Leżą łąki zielone, okiem nieprzejrzane.
Stoją stogi sian wonnych, w pogody sprzątane;
Coż potym? kiedy niemasz, ktoby zażył tego:
Niemasz cieliczek moich, niemasz stadka mego!

Nalepiej w świat z oczyma; potrzeba dać pole
105

Żalowi: mniej to boli, co w oczy nie kole.
Zostajcie, piękne łąki; już więcej na wasze
Pasterz Wonton bydeł swych nie pożenie pasze.
Wonton nie pasterz, już was kosą swą nie zatnie!

Żegnam was i już was tu zostawiam ostatnie[22].
110

I ty, Pańku, bądź łaskaw, a jeśliś co chęci
Mojej zaznał, niech będę u ciebie w pamięci.


PANKO.

Takżeś o Bogu zwątpił? także ręka jego
Jest ścisła[23], że, co weźmie, nie ma wrocić z czego?

Co od Boga, potrzeba za wdzięczne przyjmować;
115

Lub on daje, lub bierze, za wszystko dziękować.

Tym prawem świat ten stanął: szkody z korzyściami
Mieszają się; dziś słońce, jutro się chmurami
Niebo czerni; godzina jedna — nie jednaka;

Może być z pana żebrak, może pan z żebraka.
120

A kiedy kto upadnie, więc się już nie dźwigać?
I opuściwszy ręce, nieszczęściu podlegać?
Pobiją zboża grady, przedsię oracz w pole
Z pługiem idzie, nie pomniąc o prożnej stodole.

A pan Bog zaś tak hojnie, jako Pan zaradza,
125

Że się i grad, i wszystek głodny rok nagradza.
Pomnisz, kiedy nam sady zima posuszyła?
One sady rozkoszne! niecierpliwa była
Moja Olenka, swoje wyrąbać kazała,

Jakoby do palenia inszych drzew nie miała!
130

Kędy nie wyrąbano, znowu się z korzenia
Puszczały. Jam się musiał udać do szczepienia,
I teraz z łaski bożej mam tak piękne sady,
Że mię niemi nie przejdzie nikt miedzy sąsiady.

Widziałem, kędy domy drzewiane[24] zgorzały,
135

Tam potym kamienice murowane stały.
Czasem pan Bog nawiedzi, abo za karanie,
Abo chcąc wzbudzić więtsze do czego staranie.
Kiedy człowiek zdrow, insze rowniejsze[25] są szkody

Gdy drzewo całe, będą na nim i jagody.
140

I ty się nie opuszczaj: Bog bierze, Bog daje.
Trzeba. się starać o się, poki człeka staje.
Po Bogu jest nadzieja w dobrym przyjacielu.
Za twoim zachowaniem najdziesz takich wielu,

Co cię zapomożemy: od mnie jednego
145

Przyjmi parę czabanek[26], od kogo drugiego
Będzie więcej. Tylko tu przemięszkiwaj z nami.

A wieku darmo nie traw miedzy pustyniami.
A teraz tu przenocuj ze mną: już też siada

Słoneczko, i na trawy chłodna rosa pada.
150






  1. schadzać — chodzić
  2. wkladamy.
  3. zadziałać — czynić
  4. koszary — miejsce zagrodzone dla owiec
  5. sierci (bydła nie zostało) — ani trochy
  6. odchodzić (o bydle) — zdychać
  7. grasować
  8. kaźń — kara
  9. oglądać — ujrzeć
  10. byl.
  11. słychywać — słuchać
  12. przezorny — przezroczysty
  13. rozsiada się (serce) — rozpada się, kraje się
  14. wspomionąć — wspomnieć
  15. podwadzać — prowadzać
  16. dobrze — niemal
  17. wojować co — napadać na co
  18. kradać — okradać
  19. okoły — ostrokoły
  20. czuć — czuwać
  21. strzegać — strzec
  22. ostatnie — ostatecznie
  23. Ścisła (ręka) — ściśnięta, skąpa
  24. drzewiany — drewniany
  25. rowniejszy — mniejszy
  26. czabanka — wielka krowa podolska





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Szymon Szymonowic, Jan Łoś.