Śpiewy historyczne (Niemcewicz)/Przydatki do Stefana Czarnieckiego
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przydatki do Śpiewu o Stefanie Czarnieckim |
Pochodzenie | Śpiewy historyczne |
Data wyd. | 1816 |
Druk | Drukarnia nro 646 przy Nowolipiu |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
I tego bohatyra życie, iuż iest obywatelskim i gładkim piórem Jmć Xdza Kraiewskiego publiczności podane. Dzieła Czarnieckiego ściśle się wiążą z panowaniem Jana Kazimierza, lecz co tylko w tych nieszczęśliwych czasiech stało się sławy godnego, ledwie nie powiem iemu naywięcéy przypisać należy. Urodził się on w 1599. w Woiewodztwie Sandomierskim na wsi w Żornawiu, z zacnego lecz niemaiętnego domu. Zamiast rozległych włości przyniósł Stefan Czarniecki duszę w przygodach niezłomną, nieustraszone mąztwo, miłość oyczyzny i cnoty; z dzieciństwa do dzieł woiennych niepohamowaną ochotę. W wiekach których ieszcze Czarniecki zasięgał, młodzież nasza długo służbą, długiém posłuszeństwem wyższych w woysku dostępowała urzędów. Czarniecki acz wcześnie służyć zaczął, acz się wsławiał z dzielności, w 30tym dopiero roku został Porucznikiem w chorągwi Marcina Kazanowskiego. Pierwsze iego pole było w 1633 w czasie szczęśliwéy naprzeciw Moskwie woyny, pod Władysławem IV. Król tak był wielce z męztwa iego dowolen, iż dał mu przywiléy w obozie pod Szemptowem na pięćset łanów ziemi w Powiecie Starodubowskim. Nie przewidywał Czarniecki patrząc na świetne Władysława zwycięztwa, iakie kray nasz klęski, iak długie i krwawe
czekały zapasy. Doznał ich naprzód pod Żółtemi wodami, gdzie iakeśmy dopiero namienili, Czarniecki w niewolę dostał się. Dwuletnia między Tatarami niewola, tę tylko korzyść Czarnieckiemu przyniosła, iż nie patrzył na cięższe klęski, które po téy przegranéy ziomkowie iego odnieśli.
Uwolniony z innemi po Zbarawskiéy ugodzie, Czarniecki iuż na ow czas Chorąży Sandomirski i Pułkownik Huzarski, pomścił się krzywd doznanych w sławnéy pod Beresteczkiem bitwie. Rozeyście się po tym zwycięztwie woysk naszych, nie dozwoliło Janowi Kazimierzowi odnieść tych korzyści, które mu zapewniało dalsze téy woyny poparcie. Daléy niezdatność winowaycza hetmanów, próżność, srogość Ukraińskich właścicieli nad ludem, przeciągały krwawe i nieużyteczne boie, chytry Chmielnicki przyciśniony potrzebą, zawierał soiusze, a gdy potrzeba minęła, z urąganiem ie łamał.
Po ciężkiéy pod Batowem klęsce, Czarniecki znany z męztwa w nagrodę danych usług, otrzymawszy urząd Oboźnego Koronnego z 10,000 woyska na Ukrainę wysłany, trzymaiąc woysko to w iak naywiększéy karności, tak lud Ukraiński umiał sobie pozyskać, iż wiele miast dobrowolnie otworzyło mu bramy, w szybkości zakładaiąc wyprawy pomyślność, gdzie tylko usłyszał o gromadzących się Kozakach, wraz na nich uderzał i rozpraszał. Wśród tych zapędów uciekaiący przed nim Bohun Rotmistrz Chmielnickiego, zamknął się w warownym miasteczku Monasterzyszcze, przystąpił natychmiast Czarniecki pod miasto, i z pędem na oblężeńców uderzył, iuż sam wódz bez hełmu, bez żadnéy zbroi, na czele rycerstwa stanął na wałach, rozrzucano parkany i twierdza iuż w ręku naszych, gdy fatalny wystrzał przeszył mu twarz na wylot: kula wyrwała mu podniebienie, zwalony na ziemia gdy krew spiekła wyrzucał, przyszedłszy do zmysłów zapytał: a Miasto czy wzięte? odpowiedziano, iż trwoga o życie iego przymusiła naszych do wstrzymania szturmu i odstąpienia od wałów, wzruszony gwałtownie żalem i gniewem, znowu krew potokami wyziewać zaczął. Uwieziony dla bezpieczeństwa nieraz potym wspominał, ii ból iego z téy ciężkiéy rany niczym nie był, porównany z boleścią, którą mu wydarcie pewnego iuz zwycięstwa sprawiło.
Ledwie wyleczon, gdy na czele królewskiego pułku przypuścił szturm do Buszy obronnego na Ukrainie grodu, iuż wpada na wały, iuż z woyskiem wchodzi do miasta, alić wszczęty pożar broni dalszego postępu. Czarniecki odbiera postrzał w nogę, ranny nie zsiadł z Konia, a przystępnieysze upatrzywszy mieysce nakazuie szturm nowy, znowu nasi wdzierała się na wały, mieszkance z ostatnią się bronią rozpaczą, a zwątpiwszy o własnym ocaleniu, zapalają swe domy, żegnaiąc się iedni z drugiemi rzucaią się w ogień, lub żelazem życie kończą. Żona setnika iednego nazwiskiem Zawisny zabiwszy męża, usiadła na beczkę prochu i raczéy iak żywcem dostać się zwycięzcy, podpaliła ią pod sobą; ta wściekła rozpacz dowodzi słuszną może ku nam za tyle okrucieństw ludu tego nienawiść, miasto paliło się przez noc całą, srogość którą pokazali nasi w wycięciu mieszkańców, ściągnęła plamę na wodza samego.
Po wzięciu Buszy ciągnęło woysko do Bracławia, opuścili go Kozacy nie czekaiąc zbliżenia się naszych, tu Han Tatarski iuż na stronę Polaków uięty, z 18,000 łączy się z hetmanem wielkim Stanisławem Potockim, obadwa woyska podstąpiły pod Humań, lecz gdy się cieszą nadzieią prędkiego wzięcia grodu tego, dochodzi wieść, iż znaczne woysko oblężonym idzie na pomoc. Byli to Moskale których niezmordowany w swéy zawiści Chmielnicki na Polskę poburzył. Uradzono, acz z mnieyszemi nierównie siły nieprzyiaciela uprzedzić, spotkały się ku wieczorowi obadwa woyska i natychmiast krwawą rozpoczęły bitwę. Woyska Moskiewskie składały się z 60,000 piechoty 50,000 Kozaków i 60 armat, Polacy mało mieli piechoty, dział żadnych, trwała ta bitwa wśród czarnéy nocy, i mrozu tęgiego, ogień z strony Moskiewskiéy tak był gęsty, iż wśród nocnych ciemności nietylko szyki nieprzyjaciela, lecz każdego na mieyscu swoim można było rozeznać, iuż nad świtaniem złamały hufce nasze Moskałów i Kozaków tłumy, 9,000 zostało ich na placu, wzięto 26 armat, reszta uszedłszy w mocnym obwarowała się obozie. Tu Chmielnicki ściśnięty od naszych, przekupiwszy Kara Achmeta Murzę wodza Tatarów uszedł bezpieczny, wiele miast poddało się Polakom, wiele kup Kozackich rozproszył Czarniecki, lecz hetman mrozami i niedostatkiem trapiony, na stanowiska zimowe ku Dniestrowi się udał.
W tym to czasie powstał nowy na zgubę naszą nieprzyjaciel, Karol Gustaw król Szwedzki z potężném woyskiem napadł krainy Polskie, a nie znalazłszy oporu, którego cnota i męztwo Polaków spodziewać się kazały, bierze Warszawe i całéy Wielkiéy Polski staie się Panem, przymusza Jana Kazimierza do chronienia się na Szląsku, i spiesznie ku Krakowowi ciągnie. Odwołany z Ukrainy Czarniecki przybiega na obronę téy dawnéy Piastów i Jagiełłów stolicy. Dwa lub trzy tysiące żołnierza zamyka się w zamku pod wodztwem Czarnieckiego, ta była siła zbroyna potężnego królestwa, reszta albo rozproszona albo haniebnie pod nieprzyiacielskie zaciągnęła się znaki. Z tą atoli garstką w mieście mało warownym, mężny wódz odpiera przez czas długi natarczywość całéy Karola potęgi, nakoniec przyciśniony głodem, bez żadnéy posiłków nadziei, podpisuie chlubne dla siebie i osady warunki, i zamek ze czcią woyskową opuszcza. Otworzono bramy, nędza długiego oblężenia nic nie uięła śmiałéy żołnieraa postaci, szli przy biciu bębnów z rozwiniętemi chorągwiami i zapalonemi lontami, ostatni iechał Czarniecki Kasztelan Kiiowski, w rysiéy szubie na dzielnym koniu Arabskim, z naywiększą uczciwością przyiął go Karol Gustaw i na obiedzie zatrzymał u siebie. Długo rozmawiali o szczęściu i sztuce woiennéy, pożegnał go nakoniec Karol, i w karecie królewskiéy odesłał. Tę obeyścia szlachetność splamił zwycięzca złamaniem umowy, gdy na mocy dobréy wiary stoiącą spokoynie osadę twierdzy Krakowskiéy w Siewierzu, podchwytuie i przymusza w woysku swym służyć. Szczęściem uszedł Czarniecki, a przez zgwałcenie umowy i z strony swoiéy uważaiąc się wolnym, obraca wszystkie starania, wszystkie umysłu siły, do zagrzania serc obywatelskich duchem odwagi i miłości oyczyzny.
Uciski woysk Szwedzkich, dumne wodzów ich przewodzenia, ubodły czułość mieszkańców, waleczne od Częstochowy odparcie pokrzepiło nadzieię, głos Czarnieckiego zagrzał odwagę. Staie przy królu i oyczyźnie sławny Tyszowiecki związek, Jerzy Lubomirski sprowadza króla, Czarniecki zbiera małą odważnych garstkę. Wódz rostropny i biegły widząc szczupłość swych szyków, powszechne przez klęsk tyle zrażenie, potęgę i biegłość nieprzyiaciela, obiera iedyny sposób walczenia, którym mógł i nieprzyiaciela trapić i nie narażać rzeczy powszechnéy: z niewypowiedzianym pośpiechem przenosi się z pocztem swym wszędy, trwoży, urywa, i gromi, tak naprzód pod Gołembiem nie mogąc wstrzymać potęgi Karola, rozsypuie swe woysko, zbiera ie znowu, ciągnie na odsiecz Zamościa, który Duglas wódz Szwedzki oblegał, odstąpił Duglas, Czarniecki nie staczaiąc z nim bitwy, z dziwną szybkością ile koń wystarczyć mógł w biegu, pędzi za Karolem, podchwytuie nad Sanem tylną straż, całą prawie wycina, i wszystkie sprzęty stołu królewskiego zabiera.
To powodzenie dodaiąc naszym odwagi i serca, Szwedów mniéy iuż śmiałemi czyniło, nie postępowali iak z boiaźnią i ustawiczną czuynością, trudzili i ludzie i konie. Nie pokazywał się Czarniecki gdzie go oczekiwali nay więcéy, gdzie się go spodziewano naymniey tam z zasadzek z wydaniem krzyku podobnego Tatarom napadał i gromił, tak pod Rudnikiem ledwie król Szwedzki siadł do stołu w domu Plebana, gdy niespodzianie pokazali się Polacy. Karol tyle tylko miał czasu, by się ucieczką ratować. Mnożyli się coraz nieprzyiaciele Polski. Wiarołomny lennik Elektor Brandeburski niczym nie obrażony, napada kraie nasze. Nieustraszony ta nową nawałnicą Czarniecki, puszcza się na przeciw połączonym ich siłom, i pod Kozienicami znosi ośm chorągwi Niemieckich i Szwedzkich tak, iż nie było ktoby królowi o klęsce téy doniosł, z tamtąd spiesząc dniem i nocą zachodzi drogę Margrabiemu Badeńskiemu pod Warką. Wezbrana wiosenną powodzią rzeka Pilica, płynęła między dwiema woyskami. Czarniecki lekkim chorągwiom pod Wąsowiczem mostem iść każe, sam zaś odziany szubą którą był dostał w zdobyczy, Polacy zawołał, nie przeszkodził o morze Szwedom by kray nasz napadli, pokażmy, że i nas nie wstrzymuią wody, by z kraiu naiezdnika wypędzać. Za mną bracia! To mówiąc spiął ostrogami konia, i piewszy rzuciwszy sie w rzekę, w pół godziny trzy tysiące woyska bezszwanku wpław przeprowadził. Z równym pośpiechem i natarczywością wpadłszy na nieprzyiaciela, po dwugodzinnéy bitwie zniósł go i rozproszył. Xiążę Fryderyk Margrabia Slipenbach i Ebrenstein Ministrowie króla Szwedzkiego, uciekaiąc manowcami, przez trzy dni ukrywaiąc się o głodzie w rozwalinach zamku Czerskiego, nocą uszli do Warszawy.
Nie długo potém zwycięztwie Czarniecki dowiedziawszy się, że Izrael Pułkownik Szwedzki z 1,200 koni i przeszło 2,000 wozów naładowanych zdobyczą z kościołów i domów do Pruss pospieszał, porwawszy kilka lekkich chorągwi, ściga go, uderza, rozprasza, i łupy wszystkie odbiia. Dostało się w ten czas w ręce iego żona wodza Szwedzkiego. Niewiasta szlachetnego umysłu i hożey postaci, tę gdy namawiano aby pisała do męża, by poddał zamek, do którego się był schronił, więcéy ia, rzekła, cenię sławę męża mego, niż wolność moią. Czarniecki wielbiąc płci słabéy męztwo, z maiątkiem wolną do męża odpuścił.
W potyczce pod Gnieznem przez zapał naszych, którzy w zasadzki Duglasa wciągnąć się dali, odniosł Czarniecki w ludziach swych stratę, lecz powetował iéy wkrótce, gdy na nowo przybyłego do liczby nieprzyiacioł naszych, xiążecia Meklenburskiego uderzył, i do odstąpienia od Choynic przymusił. Równe męztwo okazał przy odebraniu przez Jana Kazimierza Warszawy, niemniéy iak w krwawéy przez trzy dni nieszczęśliwéy bitwie, którą tenże król pod Pragą toczył z Szwedami. Nie rozpaczał Czarniecki po tak ciężkiéy przegranéy, a jak gdyby w samym nieszczęściu nowéy nabywał odwagi, zebrawszy 5 tysięcy Tatarów napada na Szwedów pod wsią Lipiec zwaną, kładzie 2,000 trupem, poymanego Forgela z zdobyczą Tatarom oddaje. Tu odebrawszy wiadomość, iż część woyska Szwedzkiego ku Toruniowi ciągnie, wiodąc z sobą niezmierne łupy w Krakow ie zabrane, udaie iak gdyby zmierzał na środek woyska tego, zmieniwszy potem szyk uderza na skrzydła, miesza ie, łamie, znosi nakoniec pod Strzemesznem woysko całe, i zdobycz odbiera. Po nieszczęśliwcy bitwie pod Warszawą, Jan Kazimierz udał się do Gdańska gdzie też i żonę iego Maryą Ludwikę Czarniecki wśród nieprzyiacioł z Częstochowy prowadząc stanął w Choynicach: tam dowiedziawszy się że Aszenberg Pułkownik Szwedzki pułk Wiśniowieckiego rozpędził, przyszedł do królowéy iuż w nocy snem i trudami znużonéy, i oświadczył, iż ieźliby sama bez straży zostając, nietrwożyła się, on z hufcem swoim uderzyłby na Aszenberga. Idź, rzekła królowa, niech cię Bóg szczęśliwie prowadzi, idź mężnie na nieprzyiaciela, ia spokoynie powrotu twego czekać będę. Poszedł Czarniecki, zniósł Szwedów, odebrał zdobycz, i nazajutrz pierwszy oznaymuiąc o pomyślnym skutku królowéy, przyprowadził iéy 50 Francuzów służących pod znakami Szwedzkiemi i wziętych w niewolą.
Gdy się to dzieie, Rakocy z potężném woyskiem wkracza do Polski, król w Gdańsku ze wszystkich stron otoczony od Szwedów. Wzywały przytomności iego i Rada i woysko, ciężka nakoniec ostateczność wszystkiego. Czarniecki wbrew wszystkim trudnościom podeymuie się przyprowadzić go do kraiu. W tym celu iak gdyby niewiedząc o liczbie nieprzyiacioł, prosto przeciw nim ciągnie z połączonemi oddziałami, zbliżaią się i Szwedzi. Czarniecki raz pokazuiac gotowość do bitwy, drugi raz spiesznie uchodząc coraz bardziéy nieprzyiaciela od Gdańska odwodzi, nakoniec w dwóch dniach i iednéy nocy mil 48. ubiegłszy, pod Płockiem obozem staie, tam zewsząd ściśniony od Szwedów, zapala po wielu mieyscach ognie, a iak tylko świtać zaczęło, mimo przeraźliwego zimna, bystrości i szerokości Wisły, gdy się woysko ociąga, pierwszy rzuca się w rzekę. Zachęcone przykładem tym woysko, poszło za wodzem, w téy śmiałéy przeprawie czterech tylko ludzi życie straciło.
Zdumieni nazaiutrz Szwedzi, widząc Czarnieckiego na drugim brzegu stoiącego spokoynie gdy z wielką pracą promy i łodzie zbieraią, odpocząwszy wódz Polski, udaie się na granice Mazowsza, poraża Brandeburskie woyska pod wsią Churzelą i Działdowem, z rów na iak wprzód szybkością przeprawia się przez Wisie, przybywa do Gdańska, bierze króla i przez Pomeranią i Kalisz szczęśliwie do Częstochowy prowadzi.
Już też odścienne państwa otworzyły oczy na niebezpieczeństwo, w którym się znaydowała Polska. Cesarz niespokoyny o powiększenie Rakocego, Daniia zawisna Szwedów, Tatarzy chciwością łupów, Brandeburczyk uięty korzystnym dla siebie pokoiem, połączyli się z nami, wchodzą drogo okupione Austryackie posiłki. Jan Kazimierz z Czarnieckim i Montekukulim odbiera Rakocemu Pińczów, uchodzi Siedmiogrodzanin, Czarniecki acz z małą siłą dopędza go pod Magierowem, poraża przeważnie, wstrzymuie nakoniec aż póki Jerzy Lubomirski (który oddaiąc wet za wet Siedmiogrodzkie spustoszył był ziemie) Rewera Potocki i Paweł Sapieha złączyli się z nim pod Międzybożem. Tam przemogła Rada Czarnieckiego, by wraz na nieprzyiaciela uderzyć. Rakocy wysyła posła prosząc o zgodę. Spytany poseł, ieżeli Rakocy gotów iest nagrodzić tyle krzywd ludziom i Bogu zadanych. Jakimże sposobem, odezwał się Siedrniogrodzanin? krwią Lub złotem, zawołał Czarniecki. Nie damy złota, odpowiedział poseł Nikiezy, póki ręka władać może orężem. Tosie więc biycie! zawołał z gniewem Czarniecki, to mówiąc porwał się z mieysca; kazał w trąby uderzyć, i szybkim puścił się pędem. Tym czasem Hetmani którzy iuż w ugodę z Rakocym wchodzić zaczęli, wysłali za Czarnieckim, żeby bez rozkazu ich nie rospoczynał walki: z przykrością, waleczny mąż odebrał ten rozkaz, posłuszny atoli hetmanom wstrzymał się, oświadczając przed woyskiem, iż nie iego będzie wina, ieżeli nieprzyjaciel uydzie bezkarnie. Podpisano nakoniec z Rakocym punkta, że króla przeprosi, woysku Polskiemu milion zapłaci, łupy powróci, i nieprzyiacioł Pol ski odstąpi. Stanęła ta ugoda dnia 23go Lipca 1667 r. Ósmego dnia potem gdy Rakocy do kraiu swego powraca spokoynie, napadli go Tatarzy i woysko w pień wycięli, wkrótce Porta karząc go, iż bez wiedzy iéy woynę z Polską rozpoczął, odięła mu państwo iego.
Wspólny interes doradzał Janowi Kazimierzowi posiłkować Duńczyków iuż w cieżkiéy woynie z Szwedami będących, wysiany Czarniecki do Pomeranii Szwedzkiéy, kray ten pustoszy, zabiera chorągwie, zbroiownie, i z łupem do oyczyzny powraca.
W roku 1658 z sprzymierzoném woyskiem Austryaków i Elektora Brandeburskiego, Czarniecki w 6,000 iazdy ciągnie na pomoc Duńczykom. Dnia 14 Listopada wkroczyli sprzymierzeńcy do Szlezwika, pierwszą było potrzebą przeprawić się do wyspy Alsen, daléy wysieść do Fionii, by ztamtąd napadać na Szwedów oblegaiących Kopenhagę. Już przeprawiona część Brandeburczyków walczyła z Szwedami, pozostał Czarniecki z swą iazdą, a gdy słyszy Elektora uskarżaiącego się, że odnoga morska przeszkadzała iść swoim na pomoc, Czarniecki biorąc te słowa za doświadczenie męztwa swoiego, Polacy, zawołał, nietraćmy czasu, pokażmy iż odwaga niepotrzebuie mostu, i nie lęka się morza. To gdy mówi, dwanaście pułków nieuważaiąc na szerokość kanału morskiego, czeka tylko rozkazu, iuż ie wódz prowadzi, gdy na brzegu postrzega kilka łodzi i statków większych, właściwą natychmiast wielkim ludziom w ciężkich przygodach prędkością, wydaie rozkaz by rozsiodłano konie, by ludzie wsiedli na statki, i obok nich prowadząc konie na cuglach płynęli, tym sposobem odnogę morską wódz Polski przebył szczęśliwie, Szwedzi odstępuią od brzegów. Czarniecki w 40 tylko koni puszcza się za nimi, zabiia własną ręką Kapitana, trzech bierze w niewolą. Noc bitwę przerwała. Nazaiutrz związkowe woysko podstepuie pod Sondeburg, we trzy dni bierze miasto, a w ośm wypędza Szwedów, i całéy wyspy Alsen staie się Panem.
Nie przerwała zima czynów woiennych: Czarniecki wziął miasto Koldyngę, a gdy Szwedzi oblegaiąc Kopenhagę na brzegach morskich dla niedostatku okrętów zostawili go nieczynnym, Czarniecki z młodości lubiący żeglugę, na pozostałych pomnieyszych statkach często morskiéy używał rozrywki. Raz dobrawszy sobie 40 ludzi świadomych żeglugi, puścił się na morze, i pomyślnym pędzony wiatrem, wkrótce dalekim od brzegów uyrzał się. W tym maytek z wierzchołka masztu odkrył nieprzyiacielską flotę: dla przeciwnego wiatru trudno było nazad cofać się, oczywiste niebezpieczeństwo pomieszaniem i trwogą przeięło serca wszystkich. Nieustraszony Czarniecki staie u styru nawy, zagrzewa do obrony, i prosto na bliższe dwa okręta nieprzyjacielskie godzi, zadumieni tą zuchwałością Szwedzi, obawiaiąc się iakiéy zdrady wolnieć w żaglach, nakoniec za powstaiącą burzą do swoich cofać się zaczęli brzegów. Czarniecki z żywą pozostałych radością cały na ląd wysiada.
Niespodziane ze trzech stron wtargnienie Cara Alexego Michałowicza do Polski, przymusiły Jana Kazimierza do odwołania Czarnieckiego z Holzacyi, z żalem król Duński rozstając się z wodzem, który mu tyle usług uczynił, udarował go złotym łańcuchem, i prosił, by mu na pamiątkę wizerunek swóy zostawił.
Czarniecki powracaiąc z woyskiem przez Poznań, zastał tam króla, i witaiąc go, te chlubne dla siebie z ust Monarchy usłyszał wyznanie, iż on sam tron, a oyczyzna winna mu była swa całość. Przypuszczony był potem pułk Czarnieckiego do ucałowania ręki królewskiéy, okryty bliznami, obdarty, albo też odzieżą na nieprzyiacielu zdobytą okryty.
Mimo cieżkiéy pod Konotopem na Ukrainie klęski, Moskale pod wodztwem Chowańskiego bezbronną zagarnąwszy Litwę, gotowali się wkroczyć do Polski. Czarniecki w 5,000 ludzi łączy się z Pawłem Sapiehą, i oblężonym Lachowicom ciągnie na odsiecz. Chowański gorąco pragnąc sprobować się z Czarnieckim, spotyka go pod wsią Połonką. Wszczął się bóy krwawy, pokilkakroć odnawiany przez Moskwę, dwie tylko chorągwie piechoty liczył Czarniecki, przeciwnie Chowański miał iéy 30,000 w działa opatrzone obficie, przecież biegłość wodza i męstwo woyska, po krwawéy przez dzień cały walce, zwyciężyły gęste nieprzyjaciół zastępy, odniesione to zwycięstwo 27 Czerwca 1660. Czterdzieści dział, 146 chorągwi, kassa obozowa, dostały się naszym w zdobyczy, piętnaście tysięcy Moskwy padło na placu, lub poszło w rozsypkę. Chowański manowcami uciekł do Smoleńska, Lachowice uwolnione od oblężenia.
Po tém zwycięstwie radził Czarniecki, by wkroczyć w kray Moskiewski i pustosząc tę ziemię, pomścić się za popełnione okrucieństwa, odciągnąć przez to ich siły; przeciwnie hetman Paweł Sapieha chciał Szkłowa i Mohilowa dobywać, i ciągnąć na woysko Dołhorukiego: na próżno o twierdze kusili się nasi. Ostróżnieyszy od Chowańskiego Dołhoruki czekał Polaków w warownym obozie, z liczną piechotą licznemi działami, siedm pułków Litewskich, złamały w mgnieniu oka nieprzyiacielską iazdę, ta uciekaiąc wpada na własną piechotę i miesza ią, przecież nieprzyiaciel skupiwszy swoich, rzęsistą puszcza strzelbę, od rana do słońca zachodu szturmują nasi oboz, ciężką kieskę nieprzyiacielowi zadaiąc. Czarniecki przebiegając szyki wszystkim serca dodaie, pod wieczor chwyciwszy za rękę Chorążego od pułku hułanów, Domaniecki, zawołał, noc się zbliża, a nam ieszcze wiele do czynienia zostaie, idź za mną, a kolledzy nieodstąpią nas obu, to mówiąc spiąwszy konia ostrogami, rzucił się w sam ogień. Połubiński pisarz Polny Litt: naciera z boku, kolce rogatek wstrzymuią naszych od przedarcia się w głąb szyków. Dołhoruki przewiduiąc swą zgubę ustępuie z placu, i nocą okryty zamyka się w obozie, poległo 4,000 Moskwy, niemała była i naszych strata. Bitwa ta bardziey dla nas męztwem niż korzyścią sławna, zaszła nad Dnieprem między Bazyą i Prussą 18 Paździer: 1660 tegoż samego dnia, kiedy Szeremetów wódz Moskiewski zbity był pod Cudnowem.
Na Ukrainie Jerzy Lubomirski łączne Moskalów i Kozaków woyska, naprzód pod Lubartowem potym pod Słobodyszczem zwycięża. Czarniecki z pułkiem Holzackim zapędziwszy się do Kiiowa, całą Ukrainę uśmierza. Te zdarzenia przymusiły Cara do proszenia o pokóy.
Odetchnęła Polska nakoniec po zbyt długich i ciężkich klęskach, król zwołuie seym w r. 1661. Hetmani w tryumfie wieżdżaia na zamek, każdy zdobycze swoie wystawuiac na widok publiczny. Jerzy Lubomirski prócz licznych ieńców stawił przed tronem króla, kniazia Kozłowskiego poymanego pod Słobodyszczem. Z równą okazałościa wjeżdżał Paweł Sapieha, po nim Czarniecki iuż Wda Ruski wpośród okrzyków ludu przybywszy na zamek Warszawski, stawił dwudziestu sześciu znakomitych ieńców, w szaty iedwabne przybranych, i prócz innéy zdobyczy, złożył w ręce królewskie sto pietnaście znaków woiennych. Oświadczono od tronu podziękowania każdemu z osobna wodzowi, szczególniéy zaś Czarnieckiemu.
Na seymie 166r potwierdzony z Szwecyą pokóy Oliwski, z Kozakami Hadziackie pakta uchwalone; w nagrodę tyla ważnych dla oyczyzny usług starostwo Tykocińskie prawem dziedzicznym Czarnieckiemu oddane, a gdy zawiść niektórych przeciwiła się nadaniu temu, rzekł z tronu Jan Kazimierz: »Jeżeli zasługi moie w oyczyźnie téy, zasługi brata i oyca mego, są u was w cenie iakiéy, nagrodzicie ie nagradzaiąc tak dzielnego wodza, ieżeli zaś one dostatecznemi nie są, przydaycie do szali wszystko to co dla was ród móy macierzyński uczynił, ten ród mówię Jagiełłów, który wam przez dwa wieki panował, ten ród tak słusznie wam drogi tak statecznie przywiązany do Polski.« Wstawienie się to, przytomność wodza osiwiałego pod hełmem, ciężkiemi okrytego bliznami, usunęły wszelka przeciwność.
Car Moskiewski acz sie iuż skłaniał do pokoiu, dowiedziawszy się o buntach i nieposłuszeństwie woyska naszego, znowu nieprzyjacielskie rozpoczyna kroki. Jan Kazimierz dla dania innym przykłada, rusza z swym dworem i pułkami prywatnego zaciągu. Czarniecki udaie się do części woyska pod Zyromskim skonfederowanego, i do złączenia się z sobą namawia, nie sądząc atoli, by przystało powadze królewskiéy znaydować się przy woysku, które z siebie posłuszeństwo zrzuciło, sam ciągnie i pod wsią Głębokim niedaleko Połocka świetne nad Chowańskim odnosi zwycięztwo: pierzchnęła iazda nieprzyiacielska, sześć tysięcy piechoty zostało na placu, siedmnaście dział, ręczna broń, prochy, i blisko 6,000 wozów naładowanych żywnością, dostały się Polakom. Po tem zwycieztwie nie zostawało iak wkroczyć w kray nieprzyiacielski, i koniec woynie uczynić, lecz król nie mogąc namówić woyska związkowego, by z nim ciągnęło, przedsięwzięcia odstąpić musiał. Przez lat dwa trwał ten rokosz woyskowy z srogim uciemiężeniem dla kraiu a korzyścią tylko dla nieprzyiaciela, zaspokoiony nakoniec w 1663, żołnierz powrócił pod władzę króla i hetmanów. Przez ten czas znowu Moskale zbuntowali Kozaków. Król z hetmanami i Czarnieckim ciągnie na Ukrainę, bierze wiele zamków, i wśród nayteższéy zimy w rocznicę koronacyi swoiéy dnia 13 Stycznia 1664 wśród wesołych woysk okrzyków wchodzi w granice Moskiewskie. Tęgość zimy, niedostatek w woysku i powtórzone przez Moskwę pokoiu życzenia sprawiły, że Czarniecki radził królowi, iżby do kraiu powrócił, sam wódz pośpieszył na Ukrainę by tam wszczęte rozruchy uśmierzyć: stanąwszy na mieyscu gdy widzi pułki swoie zbyt uszczuplone boiami i pracą, do powiększenia ich śmiałego używa sposobu. Rozłożywszy swe hufce na stanowisku, bierze z sobą trzynaście koni tak taiemnie, że swoi nawet o wyieździe iego nie wiedzieli, puszcza się do Krymu, i Tatarów do dania mu posiłków namawia, z temi dobywa Steblowa, krwawe uporczywe było oblężenie Stawinca, nasi po dwakroć odparli, z stratą wiele poległego rycerstwa, stali się miasta Panami.
Tu był ostatni czyn woienny Stefana Czarnieckiego Wdy Ruskiego, wiek a bardziéy ieszcze nieprzerwane i ciężkie obozów trudy, upominały go, że ostatnia zbliża się godzina. Acz iuż zwątlony na siłach, z trudnością dał się namówić by woysko porzucił. Odalił się nakoniec, a gdy go między dwoma końmi na lektyce niosą, czuiąc się iuż bliskim zgonu, kazał się wnieść do chaty chłopskiéy we wsi Sokołowka zwanéy, dopędził go goniec królewski z listem i przywileiem na hetmaństwo Polne Koronne. Wszakżem ia nie raz mówił, rzecze boleiący starzec, iż w ten czas mi dadzą buławę, biedy ani siła do woyny, ani ręka do szabli zdolnemi nie będą. Kochowski wspomina, iż wkrótce przed skonaniem do izby w któréy spoczywał, kazał wprowadzić ulubionego konia przybranego w całym woiennym rysztunku, tam z rozkoszą raz ieszcze patrząc na bieguna, który go nosił wśród tylu wałek zwycięzkich, mieycie o nim dobre staranie, rzekł do sługi, w krotce po tym wódz, który odgłosem sławy swoiéy napełnił świat cały, skonał w pozioméy rolnika lepiance r. 1665. Czarniecki iest iednym z woiowników naszych, którego życie i czyny młode Polskie rycerstwo pilnie czytać i rozważać powinno. Znaydzie w nim męża, który nieurodzony w dostatkach, odwaga i zasługą wzniosł się do naypierwszych Rzpltéy dostoieństw; znaydzie męża posiadającego rzadki przymiot, przymiot prowadzenia gatunku woyny stosowanego do położenia kraiu, okoliczności, sił własnych, i nieprzyiacielskiéy potęgi. Znał Czarniecki, że nadzwyczayna w obrotach szybkość, podeyścia, zwodzenia, raptowne na nieprzyiaciela napadnięcia, lub zreczne cofanie się przed nim, iedynie podnieść mogły zwatpione iuż losy nasze, tych więc używał i temi zwyciężał. Równie cnotliwy obywatel, iak dzielny żołnierz, nie znał on co to iest oddzielać te dwa stany, oddzielać sprawę oyczyzny od sprawy woyska. Biada narodowi w którymby stanąć miał ten oddział fatalny! Troskliwy, by żołnierz miał potrzebny dostatek, karał zbytki, wyśmiewał wymysły; wykroczenia żołnierzy w zwierzchnych zwykł karać. Wspominaią dzieiopisowie wielu dowodzców za popełnione na obywatelach gwałty na śmierć przez Czarnieckiego skazanych. Nieustraszony w boiu, cnotliwy w radzie, w nayokropnieyszych zdarzeniach nierozpaczaiący nigdy, zyskał Czarniecki te od króla i narodu świadectwo, że oyczyznę obronił, i z ostatnich wyrwał ią toni. Za wszystkich rodzaiów sławy, naypięknieyszym iest własnym zasłużyć się rodakom.