Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń XVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja I. Piekło |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XVII.[1]
1 »Oto zwierz[2], co chwost ponosi kolczatyPo górach, twierdze i zbroje druzgoce, 4 Rzekł Mistrz i skinął czarciemu wywłoce,Ażeby do nas przybliżył się, skrzydły 7 A owy zdrady pierwowzór obrzydłyDo brzegów tułów i głowę wypręża, 10 Twarz jego, niby twarz zacnego męża,Ufność budziła składając się szczerze, 13 Łapy kosmate miał do pach jak zwierzę,A boki jego, grzbiet i przepuklina 16 Żaden kunszt Turka ani TatarzynaTak barwnym haftem nie zdobi dywanów, 19 Podobien owej sterczącej z bałwanów,A pół w nadbrzeżny piasek wrytej łodzi, 22 Kiedy na chatach do pół ciała brodzi,Zwierz przylgnął piersią tam, gdzie brzegu spadek 25 Potwór nad próżnią wykręcał pośladekI jadowity ogon rozszczypany 28 Wódz rzekł: »Tu z drogi naszej dla odmianyZboczymy, aby dostąpić do smoku, 31 Zaszliśmy zatem od prawego bokuI brzeżkiem uszli kroków dziesięcioro, 34 Gdyśmy stanęli prawie nad potworą,Widzę opodal lud, co obsiadł pole 37 »Ażebyś poznał wszystkie w tem tu koleDuchom występnym naznaczone kary, 40 Niech będą krótkie twoje z nimi gwary[4];Ja zaś do zwierza podejdę i każę, 43 Zaczem sam jeden, by się nowej karzePrzyjrzeć, po rąbku siódmego koliska 46 Męczarnia łzami z pod powiek im tryska.Spojrzę, a każdy to rękoma strząsa 49 Podobnie latem pies gniewny się dąsa,Paszczęką kłapie albo łapą bije, 52 Po twarzach, które deszcz płomienny myje,Wzrok toczę; wszystkie obce się wydały; 55 W jakoweś mieszki[5] czy też futerały,Kreślone w barwy i tarcze herbowe, 58 Jednego widzę znamię lazurowe,W żółtej woreczka tarczy malowane, 61 Znów potoczywszy okiem w krąg, przystanęNa mieszku znacznym krwawymi kolory: 64 A wtem duch, co miał błękitnej macioryZnamię kreślone na woreczku białym[8], 67 Idź stąd, a skoro żywem wrócisz ciałem,Wiedz: dla sąsiada mego, Vitaliana[9], 70 Padewczyk jestem sam, lecz mi przydanaTa czerń florencka; głuchnę od jej krzyku; 73 Który trzy dzióby ma w herbowym szyku...«[10]Skrzywił się, język wyciągnął plugawie[11], 76 Ja zaś zalękły, że nad nimi bawięDłużej, niż Mistrza mego brzmiała rada, 79 Wróciwszy, spojrzę, a Wódz już zasiadaNa karku zwierza potwornej urody; 82 Rzekł, »takie tutaj w głąb prowadzą schody[12];Usiądź na przedzie, ja na środku krzyża, 85 Jak ten, którego paroksyzm się zbliżaI już mu w febrze paznokcie zsiniały 88 Moja odwaga; wtem się zbiorę cały,Wstydem skrzepiony z jego napomnienia, 91 Siadłem na karku strasznego stworzenia;Chcę wołać Pana mego, niech mię broni!... 94 Lecz on, co z gorszej ratował mię toni;Prośby nie czekał; zaledwo się wspiąłem, 97 Potem zawoła: »Gerion[14], ruszaj dołem!Czujnie, nowemu ciężarowi gwoli 100 Jak łódź, gdy z brzegu wyrwać się mozoli,Potwór się cofnął wstecz i odbił o wał; 103 Tam, gdzie wprzód była pierś, ogon kierowałI niby węgorz kręcąc w obie strony, 106 Nie był Faëton bardziej przerażonyW momencie, kiedy z rąk wypuszczał wodze, 109 Ni Ikar[16], kiedy w słonecznej pożodzeUczuł od ramion zlatujące skrzydła 112 Niż ja w przestworzu niesion od straszydła,Widząc, że w koło mnie jeno powietrze, 115 Bujanie smoka było coraz letsze;Krążył i spadał, lecz jam nie czuł spadu[17], 118 W głębi na prawo tentent wodospaduSłyszę, który się w ciemne rzuca kraje, 121 W pędzie okropnym strachu mi przydajeŻe widzę ognie, słyszę jęków tony; 124 Teraz dostrzegłem, że byłem niesionyOkólnym lotem, albowiem dokoła 127 Do zmęczonego podobien sokoła,Co nie czekając ptaka ni przynęty, 130 Tak jak wprzód bujał, nad obłoki wspięty,Teraz zemdlony z daleka usiada 133 Nagle nas Gerion u stóp skały składaU strzaskanego granitów kościelca 136 Jak wypuszczona strzała z łuku strzelca.
|
- ↑ Koło VII, krąg 3, (c d.). Obejmuje tych, co spełnili gwałt przeciwko sztuce, tj. lichwiarzy.
- ↑ Oto zwierz. Gerion jest symbolem zdrady. W wykładzie historycznym chciano przezeń rozumieć Wilhelma, posła Karolowego we Florencji. Gerion mitologiczny jest trójgłowy. Tutaj jest podobny raczej do szarańczy apokaliptycznej (Obj. IX, 7—11).
- ↑ Arachne prządka lidyjska, która ośmieliwszy się rywalizować z Palladą, została zamieniona w pająka.
- ↑ »Mów z nimi krótko«, upomina Wirgiljusz; jako z ludźmi nierozumnymi niema co wdawać się w rozmowę.
- ↑ Jakoweś mieszki. Mieszki zamiast tarcz herbowych na oznaczenie lichwiarzy.
- ↑ Znamię lazurowe etc., herb rodu florenckiego Gianfigliazzi.
- ↑ W herbie gęś. Klejnot florenckiej rodziny Ubbriachi.
- ↑ błękitnej maciory — znamię, herb rodziny Scrovigni w Padwie.
- ↑ dla sąsiada mego Vitaliana. Vitaliano del Dante, sąsiadujący ze Scrovigni’emi. Przepowiednia pełna grozy dla żyjącego jeszcze człowieka.
- ↑ Trzy dzióby... w herbowym szyku posiadał Giovanni Bujamonte, szlachcic florencki, największy lichwiarz swego wieku.
- ↑ język wyciągnął plugawie: giest ironicznej pochwały.
- ↑ takie tutaj w głąb prowadzą schody: Gerion, później Anteusz (p. XXVI) i Lucyper (p. XXXIV).
- ↑ Wirgiljusz osłania Dantego: rozum strzeże człowieka przed zdradą.
- ↑ Gerion był królem hiszpańskim, miał posiadać trzy głowy i odznaczać się niezwykłą przebiegłością, dlatego postanowiony strażnikiem koła oszustów i szalbierzy.
- ↑ Od czego nieba strop jest przepalony. Faeton zmyliwszy drogę wozu słońca miał przepalić niebo. Stąd powstała droga mleczna.
- ↑ Ikar, syn Dedala, wzleciawszy na sztucznych skrzydłach, przyprawionych do bark woskiem, spadł, kiedy zbytnio zbliżył się do słońca.
- ↑ lecz jam nie czuł spadu. Poeta odgaduje to, co areonauci dzisiejsi wiedzą z doświadczenia.
- ↑ W. 127—132. Sokolnik łaje sokoła powracającego bez łupu, z obawy że się znarowi.