Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń XVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja I. Piekło |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XVI.[1]
1 Doszliśmy miejsca, kędy fala dudniW niższego kręgu pędząc zakamary, 4 Wtem my znienacka ujrzeli trzy mary,Jak zostawiwszy w tyle jednę zgraję 7 Biegły, gdzie owe szumiały ruczaje.»Czekaj, żeś z naszej bezbożnej ojczyzny«, 10 Aj, jakie rany i oparzeliznyŚwieże i dawne po ich członkach broczą! 13 A Wódz spostrzegłszy, że wprost ku nam kroczą,»Czekaj!« rzekł, stając i zwracając twarzy: 16 I gdyby nie ten ogień, którym prażyPrzyroda miejsca, winienby człek grzeczny 19 Wtem oni lament swój podnieśli wieczny,A skoro do nas podeszli, o dziwo, 22 Jako więc nadzy i lśniący oliwąSzermierze krążą, upatrując pory, 25 Tak się toczyły kołem dziwne stwory,A twarze ciągle obracane wsteczą[3] 28 Ozwał się jeden: »Jeśli nieczłowieczoTwarz odmieniona i brzydota kaźni 31 Dla dawnej sławy spójrz ku nam przyjaźniejI mów, kto jesteś, co w piekielne czady 34 Patrzaj: ten oto, czyje depcę ślady,Goły, golizną szkaradnej wyliny, 37 Gdy zamieszkiwał padolne dziedziny,Gwidona Guerry przyobłóczył miano, 40 Tuż za mną depce ziemię przegarzanąTegghiaio Aldobrandi[5]; ten jest warty, 43 A ja, wspólnymi płomieniami żarty,Wiedz, Rusticucci[6] jestem, przez złą żonę 46 Gdybym miał wówczas od żaru osłonę,Między nich skoczyć[7] byłbym się odważył. 49 Nie byłby wzbraniał; lecz piasek tak prażył,Że chociaż drżałem do nich w tej minucie, 52 »Nie wzgardę«, rzekłem, »lecz ból i współczucieBudzi to kształtów ludzkich wykrzywienie, 55 Od pierwszej chwili, gdy Mistrza skinienieI słowa poznać niezwłocznie mi dały, 58 Wasz rodak jestem; dzieła pełne chwały,Imiona wasze, które w sercu liczę 61 Po żółci mam pić owocu słodycze;Niemi, Wódz mówi, mój trud się nagrodzi; 64 »Niechaj-że długo członkom twym przewodziDusza«, odrzekło widmo, »a jasnota 67 Lecz powiedz, proszę: Czy dzielność i cnotaW stolicy naszej zawsze jeszcze żywa? 70 Bowiem Borsiere[8], który tu przebywaOd dni niewielu i miejsc tych jest blizki, 73 »Florencjo! Nowy lud i nagłe zyski[9]Zbytek i pychę zrodziły takową, 76 Tak zakrzyknąłem, wznosząc twarz surową;A oni widząc tę o miasto pieczę, 79 »Jeśli-ć i nadal tak łacno, człowiecze,Dozwolą prawdy obnosić orędzie, 82 Więc gdy za ciemnic tych wyjdziesz krawędzieI wrócisz pięknych gwiazd oglądać jawę, 85 Przed ludźmi czasem wspomnij naszą sławę...«Wtem nagle pierzchli, wyrwawszy się z koła: 88 Wprzód, niźli »amen« człek wymówić zdołaOwe się duchy z widnokręgu zwiały, 91 Ruszyłem za nim: kęs my uszli mały,A owe szumy tak już były blizko, 94 Jak rzeka, własne co żłobi łożyskoPo apenińskich gór lewej połaci 97 Ma Cichej Wody[11], zanim ubogaciDoliny, niższym rzucając się torem, 100 I huczy, w wąwóz lecąc nad klasztorem,Co w Benedykcie świętym ma patrona, 103 Tak od granitów piersi odrzuconaOwa kaskada purpurowa brzmiała: 106 Sznur[12], com go nosił związany w pół ciała,Gotowy użyć w nieszczęsną godzinę 109 Teraz na rozkaz Wodza z biódr odwinęI zmiąwszy w garści, podaję go karnie 112 A on się nieco na prawo odgarnieI zaciśnięty kłębek puszcza z dłoni 115 Jakieś tu nowe cudo się wyłoni,Myślałem, patrząc na ten znak dziwaczny, 118 O jakże człowiek winien być opatrznyPrzed tymi, którzy nietylko naocznie 121 »To, na co czekam, zjawi się niezwłocznie«Rzekł, »co się tobie w mglistych kształtach marzy, 124 Prawdzie, co kłamstwu jest podobna z twarzy,Niech człek niechętnie ust świadectwo niesie, 127 Lecz tutaj zmilczeć nie mogę i klnę sięSłuchaczu, na tę Komedję, o której 130 Że przez mgieł gęstwę i skłębione chmuryW górę się parła jakaś rzecz straszliwa, 133 Właśnie jak nurek, co z toni wypływa,Bywszy po kotew głazem hamowaną 136 Pierś wyprężając, a kurcząc kolano.
|
- ↑ Koło VII, krąg 3, (c. d.) Sodomici ze stanu rycerskiego.
- ↑ po sukni poznaję. Typ szaty florenckiej z kapturem znajduje się na portrecie Dantego pędzla Giotta.
- ↑ A twarze ciągle obracane wsteczą. Dante stał na tamie; duchy kręcąc się w koło, musiały, aby nań patrzeć, ustawicznie odwracać głowę.
- ↑ wnuk dobrej Gwaldrady, pięknej i rozumnej córki Belinciona Bertiego, jest Gwidoguerra, biegły strategik, który w Bitwie pod Benewentem miał głównie przyczynić się do zwycięstwa Karola andegaweńskiego nad Manfredem. Owa Gwaldrada była cnotliwą i mądrą panną: gdy hrabia Gwido chciał ją pocałować w czasie jednej uroczystości, powiedziała, że pozwoli uczynić to tylko mężowi; wtedy on prosił o jej rękę.
- ↑ Tegghiaio Aldobrandi. Florentczyk ze szlacheckiej rodziny Adimarich, dzielny kapitan, który Florentczyków wspierał radą w zamierzonej wyprawie przeciwko Sienie; nieusłuchanie go spowodowało klęskę pod Montaperti i wypędzenie Gwelfów.
- ↑ Jacób Rusticucci, znakomity szlachcic florencki. Rozłączywszy się z żoną porywczą i kapryśną, wpadł w grzech, za który pokutuje.
- ↑ Między nich skoczyć. Stary komentator, Anonim florencki z tych wierszy wyprowadza dziwaczny wniosek, że i Dante skaził się podobnym grzechem. Zaznaczyć przecież należy szczegół charakterystyczny, że Dante okazuje mało oburzenia wobec grzechu, który nam wydaje się potworny.
- ↑ Wilhelm Bersiere, zacny szlachcic florencki: mówi o nim Bokacjusz w Dekameronie (dz. 1, now. 8).
- ↑ Nowy lud i nagłe zyski. Dante, konserwatysta skarży się równie gdzieindziej (Raj XVI, 50 i nast.) na napływ rodów chłopskich do Florencji i na zbytek bogactwa.
- ↑ Gdy rzec: Tam byłem pociechą ci będzie. Wirgiljusz: Forsan et haec olim meminise invabit.
- ↑ Acquaqueta. Cicha woda, rzeka w Romanii, spływająca wprost do morza i przebiegająca pod klasztorem Benedyktynów w Alpe.
- ↑ Sznur opasujący poetę, coby oznaczał, nie wiadomo: jedni wnioskują zeń, że Dante należał do trzeciego zakonu św. Franciszka i że opasał się sznurem zakonnym przeciw pokutom zmysłowości (pantera); drudzy sądzą, iż jest symbolem czujności wedle słów Pisma św. »Opaszcie biodra wasze« (Łuk. XII, 35).