Chata wuja Toma (Beecher Stowe, 1933)/Rozdział III

<<< Dane tekstu >>>
Autor Harriet Beecher Stowe,
Elwira Korotyńska (opr.)
Tytuł Chata wuja Toma
Pochodzenie Skarbnica Milusińskich Nr 82
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1933
Druk Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ III

Śmierć Ewuni złamała życie ojcu, chodził zrozpaczony i bezsilny — Tom tylko jeden pocieszał go i ubóstwiał.
Tego także miał stracić, obiecał bowiem Ewuni, że go zwolni i wyśle do domu z powrotem.
Zawołał go do siebie i powiedział, iż otrzyma wkrótce papiery zwalniające go zupełnie.
Ucieszył się Tom, iż zostanie człowiekiem wolnym, a na zapytanie pana Saint Claire, czy mu tu niedobrze, że się tak cieszy, odpowiedział, iż nie będzie nigdy tak ubrany jak tutaj i wyżywiony, ale stokroć woli swą chatę ubogą i nędzne ubranie u siebie i swoje.
Ale nie odejdę od mego pana, — dodał, — dopóki będzie nieszczęśliwy, dopóki nie stanie się chrześcijaninem.
Mijały dnie, za parę tygodni miał Pan być wyzwolonym, gdy naraz jak grom uderzyło w niewolników i cały dom nieszczęście.
Razu pewnego wyszedł pan Saint Claire na miasto, a Tom siedząc na schodkach werandy oczekiwał na swego pana.
Wtem głośne stukanie do drzwi porwało go na nogi.
Wskoczył i otworzywszy drzwi krzyknął tak okropnie, że zewsząd zbiegać się poczęli niewolnicy, a ujrzawszy nieszczęście tarzali się po podłodze i rwali włosy.
Na noszach, owinięty w płaszcz leżał pan ich ukochany, ojciec i dobroczyńca, nieżywy.
Wiedzieli, co ich czeka. Pani była okrutna w obejściu się z niewolnikami, opuszczając zapewne dom, sprzeda ich na południe gdzie najgorzej obchodzono się z niewolnikami, a zostawi sobie tylko tych, których z domu rodzicielskiego przywiozła.
Tak się też stało. Nie pomogły tłomaczenia, iż pan Saint Claire darował wolność Tomowi, zła kobieta sprzedała go wraz z innymi.
Nowy pan Toma nazywał się Legre.
Posiadał on rozległe plantacje nad brzegiem rzeki Czerwonej.
Zaczął od tego, że kazał Tomowi oddać wszystko co posiadał i przebrać się w łachmany, poczem pojechali do domu.
Tom upadał ze zmęczenia i głodu, gdy przybył na miejsce przeznaczenia. Rzucił mu ulubieniec pana murzyn Kwimbo worek z kukurydzą, mówiąc, żeby zmełł sobie na placki i oszczędzał, gdyż przez cały tydzień więcej już nie dostanie.
Tom poszedł do młyna i spostrzegł tam niewolnice, które w żaden sposób nie mogły obrócić koła, zmełł więc im mąkę, czemu przyglądały się zdziwione, poczem przez wdzięczność upiekły mu z jego mąki placek.
Wkrótce Legre poznał się na Tomie i zaliczył go do niewolników pierwszego rzędu. Pomimo to nie cierpiał tego cichego, pracowitego człowieka, gdyż nie mógł go przyuczyć do okrucieństwa i odczuwał jego wyższość nad sobą.
Razu pewnego zdarzyło się tak, że mulatka niewolnica zbierała bawełnę obok Toma, który sądząc, iż nikt nie widzi, wrzucił kilka garści bawełny do jej worka.
Ale widział to murzyn Sambo, szpiegujący murzynów, za co był w łaskach u swego pana i kopnął kobietę a Toma smagnął batem po twarzy.
Wieczorem, gdy zebrali się wszyscy, aby oddać swe zbiory, Sambo opowiedział o Tomie.
— Przeklęty murzyn! — zawołał okrutnik w złości. — Choć tu Tomie do mnie!
A gdy stanął przed nim, rzekł: — Szkoda ciebie na pracę ciężką, zrobię cię dozorcą nad wszystkimi. Bierz tę kobietę i oćwicz ją za lenistwo.
— Przepraszam pana, — rzekł Tom — robić tego nie mogę, to niemożliwe.
Bicz żylasty spadł na twarz Toma, zalewając go krwią.
— Jakto? uważasz, że nie powinieneś bić tej kobiety, gdy ja rozkazuję?...
— Tak panie, ona chora i słaba... możesz mnie pan zabić, nie podniosę na nikogo ręki.
Legre straszliwym okutym obcasem uderzył nieszczęśliwego, aż ten upadł na ziemię z jękiem.
— Ciało moje należy do pana, — mówił dalej Tom, — ale duszy pan nie kupiłeś, duszy mej skrzywdzić nie możesz...
— Hej Sambo! Kwimbo! dajcie temu psu tyle batów, żeby się nie podniósł z miesiąc!
Dwaj murzyni porwali Toma z radością, mulatka krzyknęła boleśnie, niewolnicy podnieśli lament. Wkrótce zapanowała cisza.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Harriet Beecher Stowe, Elwira Korotyńska.