>>> Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Ciekawa Maniusia
Podtytuł Komedyjka w 1-ym akcie
Pochodzenie Księgozbiorek Dziecięcy Nr 51
Wydawca „Nowe Wydawnictwo”
Data wyd. 1934
Druk Bristol
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

KSIĘGOZBIOREK DZIECIĘCY.
E. KOROTYŃSKA.

Ciekawa
Maniusia.
Komedyjka w 1-ym akcie.


NAKŁADEM „NOWEGO WYDAWNICTWA“
WARSZAWA, ul. MARSZAŁKOWSKA 141.
Druk. „BRISTOL“ Warszawa, Elektoralna 31






OSOBY:

Miecio — lat 13.
Stefek, brat cioteczny — lat 12 i pół.
Mania, siostra Miecia — lat 10.
Marysia, dziewczyna wiejska — lat 14.


Rzecz dzieje się w mieście. Pokój, w nim stół, krzesła, szafa, biurko, łóżko, lustro. Na stole kałamarz, papier, książki, na oknie kwiaty. Troje dzieci stoi na środku i rozmawia.


AKT I.
SCENA 1.
Miecio, Mania i Stefek.
Mania.

Nie rozumiem ciekawości... Mnie tam nic a nic nie obchodzi, co mówią, myślą lub robią inni... o ile, naturalnie, sami mi się nie zwierzą, lub rzecz jakaś mnie nie dotyczy... Nie jestem wcale a wcale ciekawą!...

Miecio (z uśmiechem).

Doprawdy?

Stefek.

Nie bardzo mi się chce wierzyć...


Mania.

Wątpicie?

Miecio.

Naturalnie.

Stefek.

Bo i któraż z kobiet nie jest ciekawą?...

Miecio.

Zwłaszcza Maniusie...

Mania.

Bardzo proszę... bo powiem mamusi...

Stefek.

Nietylko że ciekawska, ale i skarżypyta...

Miecio.

Daj pokój, bo zacznie się mazać.

Mania.

Nie myślę się mazać, ale idę do mamusi powiedzieć, że z imienia jej się wyśmiewacie, że nazywacie mamusię ciekawską...

Stefek.

Kto? co? jak?

Mania (z powagą).

Mamusi na imię Marja...

Miecio.

To i cóż z tego?

Mania.

Mówicie, że wszystkie Maniusie są ciekawskie...

Stefek.

To się do matek nie stosuje: matka każda dla dziecka jest świętością...

Miecio.

Zwłaszcza nasza ukochana mateczka!...

Mania.

Zawsze się wykręcicie... oj wy spryciarze!...


Stefek.

Więc mówisz Maniusiu, żeś nie ciekawa?

Mania.

Nic a nic!...

Miecio.

A pamiętasz, jakeś to nosiła guz na czole?

Mania.

To wcale nie z ciekawości...

Stefek.

Jakto nie z ciekawości? Wszak podsłuchiwałaś za drzwiami, a tatuś nie wiedząc o tem, pchnął nimi tak silnie, żeś potoczyła się jak kula bilardowa po ziemi i guza sobie nabiłaś...

Mania.

Stanęłam pod drzwiami przypadkiem...


Miecio.

Wykręcasz się, moja siostrzyczko, ale ci się nie uda...

Mania.

Zresztą to było tak dawno...

Stefek.

Trzy tygodnie temu... ślad guza masz jeszcze na czole...

Mania (podbiega do lustra).

Gdzie? co? jak? To niepodobna! (przyglądając się w lustrze) Nieprawda!..

Stefek (ze śmiechem).

Tak mi się zdawało!

Mania.

Przeraziłam się tak bardzo...

Miecio.

Do wesela i takby zginął ten ślad ciekawości Ewinej...


Mania.

Co znów za Ewina? Jestem Marją...

Stefek.

Magdaleną czy Kleofasową?

Mania.

Nie wiesz, że moje nazwisko jest takie jak i twoje?... Jestem nie jakaś Kleofasowa lecz Zarzycka...

Miecio (śmieje się głośno).

Ach! ach! jakaś ty paradna!.. Ale przestańmy się już przekomarzać... Szkoda na to czasu!..

Mania.

Masz rację...

Stefek (do Miecia).

Co myślisz o tym baliku kostiumowym?


Mania.

Gdzie? u kogo? czy u cioci Melci?

Miecio.

A widzisz? mówisz, żeś nie ciekawa...

Mania (zawstydzona).

To tak naumyślnie... wcale mnie to nie zaciekawia, a na dowód tego odchodzę... (wychodzi i staje podedrzwiami nasłuchując).

SCENA 2.
Stefek i Miecio.
Miecio (cicho).

Z pewnością stoi pode drzwiami... założyłbym się o to... Tak ciekawej istoty nie widziałem w życiu...

Stefek.

Nie bardzo to tak długie to życie...


Miecio.

Dłuższe od twego...

Stefek.

O ile? wszak jesteśmy w równym wieku?

Miecio.

Urodziłeś się w styczniu, a ja w listopadzie poprzedniego roku...

Stefek.

Ach! ach! więc o dwa miesiące! jakżeż to dużo!..

Miecio.

W każdym razie, jam starszy...

Stefek.

No, dobrze, dobrze, mój ty staruszku, ale pomówmy o tym baliku...

Miecio.

Słychać szmer pod drzwiami... to Mania...


Stefek (cicho).

Mówmy niebywałe rzeczy jak najgłośniej, niech się zaciekawi (mrugając na Miecia) (głośno): Wiesz, będzie to najwspanialszy balik tegoroczny... co za przyjęcie, co za kostjumy!... Dziewczęta poubierane będą za anioły, chłopcy za rycerzy... będzie Polska zmartwychwstająca, Piast stary i Rzepicha, ugoszczający miodem, i to prawdziwym, doskonałym miodem... Całe sąsiedztwo zjedzie się na ten wieczór... A co za fajerwerki! gwiazdy, rozpryskujące się po podwórzu, różnych barw i wielkości, potem loterja amerykańska i tańce!...

Miecio.

Aż się dusza śmieje do tylu przyjemności! A jakież będziemy mieć kostjumy?


Stefek.

Nadzwyczajne! Ale to tajemnica! Schowane będą w tej szafie, jak nam przyniesie krawiec, a klucz, (głośno, aby Mania pode drzwiami słyszała) klucz będzie tutaj w pudełku od listowego papieru, żeby nikt prócz nas przed czasem nie wiedział, jak będziemy ubrani... Bo i pocóż ma nas ktoś naśladować? chcemy być oryginalni i jedyni tak niezwyczajnie ubrani...
Żeby tylko Mania nie zobaczyła, jak będzie niósł krawiec... musimy pójść dziś do niego i uprzedzić, żeby i jej nie pokazywał, chociażby go o to prosiła...

Miecio.

A niech przyniesie do nas wtedy, kiedy Mania na pensji...


Stefek.

Schowamy wtedy w szafie i nikt prócz nas, aż do baliku widzieć tego nie będzie...

Miecio.

Dobrze! wspaniale! A pamiętaj, klucz w tem pudełku od papieru... Chodźmy do krawca!.. (do Stefka cicho) Słyszysz, jaki szelest i zbieganie gwałtowne na dół... Będzie szukała ubrania, którego tam i nigdzie nie będzie!.. (wychodzą, wsuwa się Mania po kilku minutach).

Mania (sama).

Aha! wiem teraz „gdzie raki zimują“! (przedrzeźnia Miecia) „Żeby tylko Mania się nie dowiedziała, bo powie wszystkim, tajemnica nasza się wyda“ itd... Nie jestem wcale ciekawa!.. Ani trochę! (po chwili) Ale coby to za kostjumy mogli mieć Stefek i Miecio? To prawdziwie ciekawe, chociem bynajmniej nie ciekawa... O! wcalem nie ciekawa!..
I tak wkrótce zobaczę na nich, gdy na ten jakiś balik będziemy jechali... Boć niezawodnie i ja tam będę, za anioła przebrana... Ach! jak to będzie pięknie, jak pięknie!
Włożę białą muślinową sukienkę, białe perełki na szyję, te, com dostała od tatusia na imieniny, pantofelki białe, ażurowe pończoszki i białą wstążkę do włosów... Rozpuszczę je na ramiona i będę prawdziwym aniołem!.. (skacze z radości, wpada Marysia).

Marysia (wiejska dziewczyna).

Olaboga! co też to panienka wyprawia! a toć to jak chłopak panienka skace i tańcy... I cegój to panna Mania tak się ciesy?...


Mania (podbiegając do Marysi).

Będę aniołem biało ubranym w pantofelkach białych i pończoszkach i dużo, dużo będę tańczyła... Ach! prawda! Ale skądże wezmę skrzydeł?...

Marysia (zbliża się, pocieszając).

Nie martwcie się, panienko... właśnie na jutro zabijamy gąskę... A taka bieluchna i ślicna!

Mania (oburzona).

Co? co?... myślisz, że ja wezmę gęsie skrzydła?.. Nigdy! Muszę mieć muślinowe, prześliczne, na białych jedwabiem obciągniętych drutach... Obrażasz mnie takiem przypuszczeniem... Czegoś tu przyszła?

Marysia.

Chciałam poprosić panicza, żeby mi napisali list, taki krótki, mały liścik do mojego brata...


Mania.

Ja ci mogę napisać...

Marysia.

Kiedy... proszę panienki...

Mania.

Co takiego?...

Marysia.

To tajemnica... a panienkaby powiedziała...

Mania.

Ja? nigdy! powiedz, powiedz kochana, droga Marysiu, o czem chcesz napisać... Już się za te gęsie skrzydła gniewać nie będę...

Marysia (uradowana).

Ja panience sama przyczepię do ramion...

(Głos za drzwiami).

Marysiu! Marysiu!

(Marysia wybiega).

Mania.

I co ona takiego chce napisać? Takbym chciała wiedzieć! Podsłucham, jak będzie prosiła Miecia o napisanie... A teraz trzeba iść do mamusi.

(Wychodzi).


SCENA 3.
Wchodzą Stefek i Miecio.
Miecio.

Była tutaj napewno Marysia... patrz co za ślady na podłodze... Czegoby tu ona chciała?...

Stefek.

Pewnie ma list do napisania...

Miecio.

Co to będzie z naszą Manią? czy przyjdzie szukać ubrania na balik, tego niby naszego kostjumu, czy nie?..


Stefek.

Pewnie, że przyjdzie...

Miecio.

Ale skąd się dowiemy, że była?

Stefek.
Jeden z nas musi nad tem czuwać...


Miecio.

Schować się gdzieś trzeba...

Stefek.

Ale gdzie?

Miecio.

A chociażby pod łóżko..

Stefek.

Dobrze... ja to zrobię ... A ty jej powiesz, że idziesz po mnie do kolegi... Będzie spokojna, że nas niema...

Miecio.

A więc do dzieła! Właź pod łóżko, a ja jej wytłomaczę, żeśmy wrócili od krawca, żeś zaszedł na chwilę do Jurka, a ja po ciebie idę... Zobaczymy, czy będzie szukała, czy nie...

Stefek.

Ależ będzie, będzie napewno... Taka ciekawska!...

Miecio.

A więc do widzenia! Za ciekawość będzie musiała oddać ze swej puszki pieniądze na Skarb Narodowy...

Stefek.

Może się w ten sposób oduczy — to taka brzydka wada!.. A skądinąd to taka dobra siostrzyczka.

(Miecio wychodzi, słychać rozmowę głośną na schodach z Manią, poczem cisza. Stefek włazi pod łóżko i czeka).

SCENA 4.
Wchodzi Mania, potem Miecio i Marysia.
Mania (wchodzi pocichu).

Jakto dobrze, że i jednego i drugiego tu niema! Przynajmniej zaspokoję swoją ciekawość! Chociaż po prawdzie, nie jest to żadna ciekawość, ale wprost zainteresowanie... Jaki to kostjum? co to za zabawa?..
Dowiedziałabym się od nich, ale mi wstyd się pytać, gdyż nazywają mnie ciekawską...
To będzie pyszne!.. nie domyślą się nawet, że wiem, jak się ubiorą... raczej nie wiem, ale w tej chwili będę wiedziała!.. Cha, cha, cha! jakam szczęśliwa, że spać dziś spokojnie będę, wiedząc o wszystkiem... No, a teraz do dzieła! Szukajmy kluczyka... (idzie do stołu, zagląda do pudełka i nie znajdując, niepokoi się, ale wnet przypomina, iż pudełek takich jest kilka, przegląda więc wszystkie, naraz natrafia na pęk kluczy, bierze je i idzie do szafy). Tyle kluczy! Nie wiem które będą pasowały... może ten? (wsuwa do zamku). Nie! Może ten? i ten nie... Ani jeden z kluczy nie nadaje się do otwarcia...
Widocznie źle dosłyszałam... bo to pod drzwiami, tak trudno... (szuka jeszcze na biurku).

Stefek (z pod łóżka).

Nie przewracaj mi na biurku... szafa otwarta!..


Mania (z okrzykiem przestrachu).

Kto to? co to?.. ratunku! złodzieje!..

(wpada Miecio i Marysia).


Miecio.

Co tu za krzyki?! czego się drzesz?...

Marysia.

Panienko! co się stało? cegój panienka ksycy!..

Stefek (wychodzi z pod łóżka).

No, czemuż nie szukasz ubrania? szafa otwarta... Patrz! (otwiera — szafa wewnątrz zupełnie próżna). Oto nasze kostjumy! (Mania stoi zawstydzona, wreszcie zakrywa ręką oczy i kieruje się ku drzwiom).

Miecio.

Nie, nie! za ciekawość oddasz puszkę z pieniędzmi na Skarb Narodowy. (Mania idzie do stołu, daje mu puszkę) A teraz ucałuj nas siostrzyczko i... nie bądź nigdy ciekawą... Baliku żadnego w tym miesiącu nie będzie...

Marysia.

Szkoda! takie ładne bieluchne gęsie skrzydła!

KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.