Czterowiersze (1895)
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Czterowiersze |
Wydawca | Damian Rolicz-Lieder |
Data wyd. | 1895 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Damian Rolicz-Lieder |
Tytuł orygin. | رباعیات |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
CZTEROWIERSZE. I.
Choćbyś tysiąc wzniósł pysznych miast, większą zasługę Będzie miał, kto myśl trefną w smutne serce rzuci; II.
Wszystkiéj ziemi Księżycu, co serca porywasz, III.
Przyszła miłość i troską serce zapyliła: IV.
Dałaś była przytułek mi we własnym kątku, V. [1]
Na śmierć pobożną pędzi żołnierz Mahometa, VI.
Z łaski twojéj człek żaden jescze nie rospaczał, VII.
Choć serce się włóczyło po pustyni życia, VIII.
Wróg, kiedy na mnie patrza, samą złość postrzega, IX.
Wołałem: O, bogini ma tulipanowa, X. [2]
Dopokąd bakalarnie i szkoły nie runą, XI.
Kochanko! myśli moje troska w kłąb związała, XII.
Niémasz jednego głazu w ziemi Chawarańskiéj, XIII. [3]
Nie karć, mię, pani, skoro przy pisanym dzbanie, XIV.
To mi boleść, co duszę s ciała precz unasza; XV.
Chcesz być mężem? Zapomnij o ścieżce żywota, XVI.
Dzień i noc gra mi w sercu wdzięków twych wspomnienie: XVII.
Pytałem się: dla kogo trefisz się tak wdzięcznie? XVIII. [4]
Poszedłem do lekarza z wielkim bólem serca. XIX.
Ci wszyscy, którzy moję dobrą sławę głoszą, XX.
Przez miłość do cię stałem się rospaczy więźniem, XXI.
Patrzaj, jako wdzięcznemu w górze księżycowi XXII.
Gdy chcesz, z uścisków świata sercem się wyzwolę, XXIII. [5]
Rtęć płynie po niebiesiech, grynszpan po równinach, XXIV.
Ja jestem zakochany, głupiec i wartogłów, XXV.
Wstawaj! Noc, już kochanków słychać szept tajemny, XXVI.
Po ścieżce twéj miłości biegłem wartogłowo, XXVII.
Na twarzy méj nic spostrzec barwy muzułmańskiéj, XXVIII.
Dnia tego, w którym wdzięcznie ujmę cię w ramiony, XXIX.
W on dzień, w którym miłości zacny ogień strzelił, XXX. [6]
W on czas, gdy ani nieba ani gwiazd nie było, XXXI. [6]
Miałaś oczy, co s serca rdze spojrzeniem myły, XXXII. [7]
Do téj tulipanowej módlże się, Braminie! XXXIII.
Boże! przez me wołanie, nawiedź samotnika, XXXIV.
W górach twojej miłości dusza źdźbłem się staje: XXXV. [8]
Odkąd ciebie, tęczowa uźrzałem latarko, XXXVI. [9]
Wiecéj grzechów czyniłem, niż déscz kropel liczy, XXXVII.
Chociaż długo w brewiarzu miłości szperałem, XXXVIII.
Droga twa, w jakimkolwiek bądź kierunku — piękna. XXXIX.
Nie znamy trosk powszednych; chociaż o zachodzie XXXX.
Twórco! panie potęgi! mistrzu mój! o Boże! XXXXI.
Gdy chcesz być bliskim Boga, niech cię Bóg pożąda. XXXXII.
Bez drucha, przyjaciela i sąsiada, ale XXXXIII.
Ledwo woń twą skrzydlate przyniosły zefiry, XXXXIV.
Zasmuciły mię srodze szpetne grzéchy moje, XXXXV.
Którego przymiot wielkich i malutkich ździwia, XXXXVI.
Panie! utwierdź mię w mocy, bym przestał na swojim, XXXXVII.
Nie! nasza pierś nie znała błogich serca tętnień! XXXXVIII.
W taki ruch, w takie życie wprawiasz bazar serca, XXXXIX.
Muszlę naszéj jistoty dzierżą świeckie więzy, L.
O, Panie! źródło życia wszystkich jistot zeszlij; LI.
Skoro w mózgu nierozum, przecz ci krzyżem leżyć? LII.
Panie! skieruj spojrzenie na mnie, wartogłowa, LIII. [10]
Pyszne loki twe dręczą serce me; jednakoż LIV. [11]
Mędrzec, który tajemnych spraw skosztował Boga, LV.
U wdzięcznéj noc ubiegłą spędzając bogunki, LVI.
I stał się mój miłunek serca twego trenem! LVII.
Można winem zabarwić twarz przykładną mnicha, LVIII.
Któryś dobra nie czynił, któryś zło rossiewał, LIX.
Ach! za wiele na ziemi trosków jest i bólów, LX.
Panie, co usczęśliwiasz ludzi! Niezrównany! LXI. [12]
Od ciebie, odkąd żyje, nic mię nie odłącza, LXII. [13]
Każdego rana szepcę tajemnice duszy, LXIII.
Przes ciebie wkradł się w serce ból — nie pytaj więcéj LXIV.
Stroskany, o stu żalach w sercu rostęsknionym, LXV.
Chwałę śpiewajmy Panu, jasny hymn aniołom; LXVI.
Lękając się rywalów i obmowy ludzkiéj, LXVII. [14]
Dla wierzących w wyniosłość twoje — jesteś Mekką, LXVIII.
Za dużo miałem w oczu łez, więc się spłakały; LXIX.
Król prawi: skarbem mym kapitał jest i stowe. LXX. [15]
Chce wokół twego domu procesyjnie chodzić, LXXI.
Róża, śród pól pachnących, piękność s ciebie wzięła, LXXII. [16]
Zaplątało się serce w wdzięcznych lokach twojich LXXIII.
O, gdyby wzrok twój znowu skąpał się w piesczocie, LXXIV.
Daj mi złączyć się, Boże, s przyjacielem tkliwym, LXXV.
Chociaż skutków mych czynów nie zna ludzkie oko, LXXVI.
Twa postać zgniotła moję, przes ciężary smętku, LXXVII.
Ze służb narodu, który myśl do Boga wznosi, LXXVIII.
Choć wino w głowie szumi, mamy myśl nabożną, LXXIX.
Nie stać mię na będźwiny, więc niosę sokorę LXXX.
Choć odejście jéj srodze zraniło cię — serce! — LXXXI. [17]
Zanim został rozbity nieba wzniosły namiot, LXXXII.
Od progu twéj miłości nic mię nie oderwie, LXXXIII. [18]
O, który umiész niebo czarną okryć chmurą, LXXXIV. [19]
Gdy na twarzy twéj meszek uźrzałem srebrzony, LXXXV.
Powróć, by moje teskność zoczyć i serdeczność, LXXXVI.
O trosko, co rozdarszy cierpliwości welon, LXXXVII. [20]
Od twych to wrót zisczenia ludzkich pragnień płyną, LXXXVIII.
Serce moje minionym zawsze wierne ślubom, LXXXIX.
Piękność ta, rosczesawszy włosy jedwabiste, LXXXX. [21]
Gdybyś nie zamieszkała była w sercu mojim,
|
- ↑ Cztérowiérsz V. Ze wstydem zaznaczam, że błąd gramatyczny w ostatnym wiérszu zawarty, mianowicie: z rąk kochanki zamiast z ręku kochanki nie może być usunięty bez uszkodzenia, i to wielkiego, całego wiérsza.
- ↑ X. Członkowie zboru derwiszów, golących głowy i brody mianowali się kalendrami. Sektę tę założył był Kàlender Jusûf z Endaluzu. Przydomek przez niego przyjęty kâlender znaczy: sczére złoto. Kalendrowie oznaczali się czystością serca, siłą i pięknością umysłową, jednym słowem łączyli w sobie pojęcia: rozumu, zacności i pobożności. Szkoły ówczesne, jak widać z danego wiérsza, musiały być, podobnie do dzisiejszych, fabrykami fałszowanych ludzi.
- ↑ XIII. Wiérsz ten, pomimo wierności przekładu, i pomimo wszelkich możliwych starań, dążących do nadania mu jinszego zapachu, psuje całość cztérowiérszów i wręcz staje w sprzeczności z ogólnymi myślami i zapatrywaniami poety. Jakto? Autor w pijaństwie tylko rospoznaje miłość, a poza obrębem pijaństwa winnego, nie zna pijaństwa miłosnego? Oczywiście, że myśl w przekładzie zawarta, nie jest myślą autora; stanie się nią wszakże, gdy apostrofowany w wiérszu rodzaj żeński zamienimy na męski.
- ↑ XVIII. W wiérszach wschodnych napotyka się ustawicznie zwrot: obydwa światy; mowa to o świecie naszym, ziemskim, i o świecie zagrobowym, przyszłym, czyli o niebie i piekle.
- ↑ XXIII. Rtęć płynie po niebiesiech, grynszpan po równinie znaczy: Po niebie płyną obłoczki, jako rtęć srebrzyste, po równinach kołysze się trawa, zielona jako grynszpan.
- ↑ 6,0 6,1 XXX. i LXXXI. Filozofia w tych wiérszach wyrażona powinna być zrozumiałą dla każdego: Człowiek, powiédzmy lepiéj jistota ludzka albo dusza jest nieśmiertelną; życie po śmierci nie kończy się, albowiem śmierć wyobraża stan przejściowy, ma zatym przed sobą całe wieki jistnienia, nie całe wieki, ale nieskończoność wieków; zaś to, co jest nieśmiertelne, co niema końca, nie mogło miéć również początku; zatym: człowiek lub jistota ludzka, lub dusza nie ma początku; jistniała przed tyloma wiekami w tył jile jich ma przed sobą, zaś urodzenie jéj jest stanem przejściowym, krótko zresztą trwającym.
- ↑ XXXII. Poeci perscy porównywają ustawicznie piękną twarzyczkę do tulipana albo róży. Braminami mianowali się filozofowie, trzymający się surowych zasad życiowych. Następcy pierwotnych braminów, księża hindyccy, wierzący w przeradzanie się duszy, sczególną czcią otaczali krowę, czując się wysoce szczęśliwymi, gdy w chwili skonu mogli ją trzymać za ogon, lub dzierżyć w ręce ogon, uprzednio ucięty. Czy w danym wiérszu, prócz myśli głównéj, jasno wyrażonéj, nie kryje się wtóra, poboczna, sarkastycznie wyrażona w ostatnym wyrazie ostatnego wiérsza? Może Autor użył wyrazu cielę zamiast krowa wyłącznie, aby dać uczuć, że Bramini już nawet krowie nie kłaniają się, jedno oddają cześć (złotemu) cielcowi?
- ↑ XXXV. W pierwowzorze zawarte wyrazy Aj szem’e tyrâz przetłómaczyłem przez tęczowa latarko! a to s powodów: Szem’ w języku arabskim i w perskim oznacza świécę albo pochodnię; wtóry wyraz tyrâz jest jimiesłowem słowa tyrâzîden (ozdabiać); jako rzeczownik oznacza także koronki. Dwa te wyrazy w zestawieniu znaczą świéca ozdabiająca. Ja je biorę w znaczeniu ozdobne światło, tłómacząc sobie, że to mowa o świécy, zamkniętéj w ozdobnéj latarce, w których to latarkach Persowie lubują się niezmiernie. JMP. d’Ethé nie mogąc wyrozumować znaczenia powyższych wyrazów, przetłómaczył je: Du, Leuchte, terâzentsprossen! Zapytywałem pewnego wiedeńskiego uczonego, coby należało rozumiéć pod omawianymi wyrazami? Odparł mi: Niewiadomo.
- ↑ XXXVI. Głos mówiący: Ty czyń sobie, co ty chcesz, my zaś — co my chcemy jest głosem, pochodzącym od Boga. Nie można sobie wyobrazić, jiżby to był głos osób, otaczających wiérszarza; gdyby ludzie umieli zdobyć się na podobne orzeczenie, społeczeństwo, złożone s podobnych ludzi, byłoby najmądrzejszym i najszczęśliwszym; takiego społeczeństwa do dziś dnia nie było.
- ↑ LIII. Wiérsz ten stał się piosnką popularną wśród Persów.
- ↑ LIV. Zdanie, Jiście niemasz jinszego Boga ponad Boga jest stresczeniem wiary muzułmańskiej i dewizą wyznawców Mahometa.
- ↑ LXI. Wiérsz obosieczny; my upatrujemy w nim wyłącznie zwrot do Boga.
- ↑ LXII. Myśl w téj zwrotce zawarta o wiele lepiéj oddaną została w cztérowiérszu czterdziestym szóstym.
- ↑ LXVII. Wiérsz do Boga; wyznawcy Jislamu modląc się, zwracają oblicze w stronę Mekki; ktokolwiek więc, zdaniem wiérsza, odwróci raz głowę od Mekki, czyli zaniecha odmawiania pacierzów i myślenia o Bogu, zapomni, w któréj stronie leży Mekka i, w któréj stronie szukać należy oblicza boskiego.
- ↑ LXX. Dla zrozumienia tego wiérsza wiedziéć wypada, że Muzułmani pragną gorąco chociaż raz w życiu uczestniczyć na odpuście w Mecce; możni zabiérają na tę pielgrzymkę pewną liczbę ludzi niezamożnych, na koszt własny; oprócz tego uważają za czyn pobożny ułatwiać pielgrzymkę ubogim, zasilając jich żywnością, lub niezbędnymi na odbycie pielgrzymki datkami pieniężnymi. W czasie odpustu krążą Muzułmani długą procesyą w krąg Kaby i nabożnie całują, w jednym rogu świątyniznajdujący się kamień, czarnym zwany. Wiérszarz porównywa kochankę do Mekki; chciałby wybrać się na odpust miłosny, krążyć w okół jistoty dziewczyny, chciałby rozmiłowane usty złożyć na stopach bogunki, lecz, nie będąc panem, czyli nie posiadając władzy nad kierowaniem uczuciami wybranéj, chce od niéj dostać datek na odbycie miłosnéj pielgrzymki. Czemże ma być ów datek? Może łaskawym spojrzeniem, może ręki uściskiem, w każdym razie zachęta do dalszych kroków.
- ↑ LXXII. Wiérsz piérwszy przetłómaczono zupełnie wolno; w pierwowzorze użyto porównania z rycerską grą starych Persów, polegającą na chwytaniu piłki kijem, haczykowato zagiętym. Oczywiście do piłki porównano serce, do zagiętego kija — loki dziewczyny.
- ↑ LXXXI. Wiérsz obosieczny; najwłaściwiéj byłoby rozumieć w nim zwrot do Boga.
- ↑ LXXXIII. Mowa tu nie o domach bożych, zwanych kościołami, jedno o sercach ludzkich, straconych dla Boga.
- ↑ LXXXIV. Wiérsz odmiennie przełożony; w pierwowzorze brzmi: W chwili, gdy s koła twéj róży (twarzy) wyszedł na wiérzch hijacynt (meszek) sto jęków słowiczych wyszło ze mnie; zazwyczaj s zieloności róża wychodzi na wierzch, rzecz dziwna, że zieloność wyszła z róży.
- ↑ LXXXVII. Jest to prawdopodobnie jedyny wiérsz panegiryczny Abu Sajida, niewiadomo wszakże, komu poświęcony; może jednemu z mistrzów, których uwielbiał?
- ↑ LXXXX. Cztérowiérsz pierwowzoru żądał w przekładzie sześciowiérsza.