Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/063

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 62. Unia narodu ruskiego z Kościołem rzymskim w Brześciu litewskiem. — Zamachy na unię księcia Ostrogskiego i schizmy 1595—1608.

Uroczyste przystąpienie Rusi do unii z Stolicą św. odbyło się d. 23 grud. 1595 w sali Konstantyna na Watykanie, wobec Klemensa VIII, kardynałów, książąt rzymskich i ciała dyplomatycznego. Akt ten uwiecznił Klemens VIII bullą pod tąż datą: Constitutio super Unione Nationis Ruthenae cum Ecclesia Romana, poczynającą się od słów: Magnus Dominus et laudabilis nimis. Opowiedziawszy krótko dzieje rokowań przed unią i sam akt unii, przyjmuje narody ruskie „na łono Kościoła kat. do jedności z tymże Kościołem, jako członki nasze w Chrystusie“ i zatwierdza wszystkie obrządki i ceremonie Cerkwi ruskiej, „byle się prawdzie i nauce wiary kat. nie sprzeciwiały, a wspólności z Kościołem rzymskim nie wykluczały“[1]. Pamiątkowe złote i srebrne medale noszą napis: Ruthenis receptis.
W marcu 1596 delegaci Rusi już byli z powrotem z Rzymu. Zastali Ruś wzburzoną agitacyami schizmatyckiemi księcia Ostrogskiego i podkomendnych jego: pseudo legata patryarchy carogrodzkiego Nicefora, mistrza akademii ostrogskiej Cyryla Lukarysa, bractw stauropigialnych i cerkiewnych, oraz władyków, Bałabana i Kopestyńskiego, którzy najprzód skrycie, a teraz już jawnie stanęli po stronie księcia. On zaś odgrażał się, że „przeciw duchownym papieżnikom wyprowadzi 20, a pownie 15 tysięcy zbrojnego ludu, a jeśliby na gwałt przyszło, tedyby nie pocztem ludzi, ale tylko kucharkami swemi mogliby przesiać (przewyższyć) nas“[2]; i jakoby udzielna potęga układał się z królem i jego komisarzami.
Na zapowiedziany na 6 paźdz. 1596 synod brzeski, który zawartą 23 grud. r. z. unią wprowadzić miał w życie, utwierdzić i ustalić, zjechał wbrew królewskiemu zakazowi książę Ostrogski z zbrojnym pocztem, zajął największy dom w śródmieściu, „zbór kalwiński“, a stawiając ołtarz przeciw ołtarzowi, odbywał w nim pod prezydencyą zbiega z chocimskiego więzienia pseudo-legata Nicefora, prawosławny soborczyk, a raczej sejmik. Marszałkował mu aryanin Hulewicz, składali go deputaci, 23 z ziem ruskich, przeważnie aryanie, 35 z miast i bractw cerkiewnych, gromada popów i heretyckiej szlachty. W zuchwalstwie swem zawezwał książę na trzy zawody metropolitę i władyków, aby się na ów soborczyk stawili, dopiero zgromiony przez komisarzy królewskich, spotulniał nieco. Ale psuł harmonię całego zjazdu, niepokoił zbrojną swą kupą wszystkich, a w chwili, kiedy na znak unii władycy z biskupami, Rusini z łacinnikami służbę bożą w cerkwi św. Mikołaja uroczyście odprawiali, a połocki archiwładyka Hermogen, odczytał akt unii, kazał Niceforowi wyklinać metropolitę z jego władykami i składać z godności[3].
Synodowi brzeskiemu prezydowali legaci papiescy: arcybiskup lwowski Solikowski, biskup łucki Maciejowski i biskup chełmski Gomoliński. Przywiedli z sobą teologów Jezuitów Laternę i Nahaja, a królewscy komisarze Skargę i Raba. Skardze powierzono ważny urząd „sekretarza i pisarza“ synodu i on to redagował „Namowę posłów króla JM. do oddzielonych w Brześciu“ oraz „List unii świętej“, odczytany publicznie w cerkwi św. Mikołaja 9 paźdz.; był więc duszą synodu. Ale inni „teologowie“ nie wielką mieli robotę. Szczegółowe bowiem warunki unii przejrzała i uzupełniła kongregacya kardynałów dla spraw ruskich w grudniu 1595, z rozkazu papieża złożona, a do rozpraw i dysput z stroną przeciwną nie było ani czasu ani sposobności.
Synod, lubo trwał cztery dni (od 6—10 paźdz.), odbył jednak właściwie tylko jednę synodalną sesyą w sobotę 9 paźdz., na której „list unii św.“ przez usta arcyb. połockiego Hermogena został odczytany, a po wspaniałej łacińsko-ruskiej procesyi do kościoła Panny Maryi i odśpiewaniu tamże Te Deum, wrócono do cerkwi. Tu sądem synodalnym złożono z godności Bałabana i Kopestyńskiego, wyklęto Nicefora i członków soborczyku, do króla zaś delegowano Pocieja i Terleckiego dla zdania sprawy o synodzie i z prośbą o opiekę nad unią. Dwa dni poprzedzające 7 i 8 paźdz. zeszły na bezowocnych rokowaniach z księciem Ostrogskim i delegatami soborczyka. Wprawdzie 8 paźdz. komisarze królewscy „spodziewali się, iż je (członków soborczyku) na dysputacyą do jedności kościelnej, jako jest potrzebna do zbawienia, wyciągnąć mogli i dlatego przyzwali kaznodzieję króla JM. Skargę, o którego sami króla JM., aby na ten synod przysłan był, prosili, i towarzysza jego (O. Raba), które przy sobie mieli. Lecz oni żadnej dysputacyi czynić nie chcąc... tegoż wieczora taką dali odpowiedź: iż to około zjednoczenia kościoła greckiego z łacińskim wielkie są rzeczy i głębokie, a u nich głowy są miałkie; wdawać się w niwecz nie chcą; kusili się, prawi, o to wielcy królowie a dowieść nie mogli i my temu dosyć nie uczynim“[4]. Nie mogąc publicznie, próbował Skarga prywatnie przekonać księcia Ostrogskiego i do unii nakłonić. Więc poszedłszy do onego domu, gdzie się soborczyk odbywał, wywołał z izby księcia, miał z nim na krużganku długą rozmowę, iż się Nicefor, prezydyjący w izbie naradom, niepokoić już począł, ale „starego lisa“ ułowić nie zdołał.
Ostatni dzień 10 paźdz. poświęcony zamknięciu synodu: „Biskupi łacińscy wespół.z posły króla JM. i z innymi Kościoła rzymskiego chrześcijany szli do cerkwi św. Mikołaja i tam z władykami i duchowieństwem greckiego kościoła, liturgii św. słuchali.... Tamże kaznodzieja KJM. kazanie o jedności Kościoła bożego i o tej szczęśliwej zgodzie i pokoju Chrystusowym czynił[5]. Ogłoszeniem listu pasterskiego przez metropolitę Rahozę tegoż 10 paźdz. zakończył się synod.
Sankcyą nań i na całe dzieło unii dał król Zygmunt uniwersałem z d. 15 grud. 1596 do narodu ruskiego, nawołując go do posłuszeństwa metropolicie i unickim biskupom a do zerwania wszelkich związków z wyklętymi i deponowanymi Bałabanem i Kopestyńskim[6].
Ale nie zakończyły się intrygi i machinacye księcia Ostrogskiego i schizmy; owszem spotęgowały się jeszcze. Nigdy może przewaga magnata polskiego nad władzą króla nie wystąpiła jaskrawiej. Na rozkaz księcia zaraz po ogłoszeniu unii 9 paźdz. schizmatycy wnieśli do grodu brzeskiego przeciw niej protestacyą, a wnet potem wyprawili w deputacyi do króla, Malinowskiego i Drewińskiego, tłumacząc się wrzekomo, dla czego do unii nie przystąpili, a w gruncie obwiniając o zdradę metropolitę i unickich biskupów i domagając się, aby ich król złożył z władyctwa i takowe według konstytucyi z lat 1575, 1576, 1579 „ludziom mere wchodniej religii“ powierzył. Nie dosyć tego, książę, jakby król Rusi udzielny, rozesłał uniwersały wrzekomo od soborczyka, na sejmiki ruskie i litewskie, aby na najbliższym sejmie warszawskim poleciły deputatom swym popierać protestacyą przeciw unii, a rozzuchwalony przez niego pseudo-legat Nicefor, okólnikiem z d. 11 paźdz. 1596 w imieniu patryarchy Carogrodu, — którego nie było, bo ten intrygą seraju zrzucony, jęczał w więzieniu — wzywał kler ruski do odmówienia posłuszeństwa metropolicie i unickim władykom, a do wierności patryarsze.
Więc król nie mogąc dosięgnąć księcia, pojmać kazał jego narzędzie, Nicefora, i sądem grodzkim jako szpiega i zdrajcę, oszusta i burzyciela spokoju sądzić. Za poręką księcia uwolniono go z więzienia i stawiono przed sąd sejmowy 1597 r. Instygatorem był sam kanclerz Zamojski, sąd z duchownych i świeckich senatorów złożony uznał Nicefora winnym powyższych zbrodni i pomimo namiętnej obrony przez starego księcia, skazał go na więzienie w zamku malborskim, gdzie też ten niebezpieczny awanturnik życia dokonał. Stauropigie i cerkiewne bractwa, także przez „starego lisa“ podburzone, agitowały zawzięcie przeciw unii w samym Brześciu, w Kamieńcu, Haliczu, Kijowie, Skale, Bracławiu, Włodzimierzu, Mińsku, Mohylowie, Słucku i Łucku. Czynili to samo popi w obszernych dobrach księcia, w majątkach ruskiej, ale heretyckiej szlachty, wykrzykując według instrukcyi księcia na wszystkie tony i nuty, że „unia nieprawnie zawarta, bo bez zezwolenia patryarchy Carogrodu, bez zgody całego duchowieństwa, szlachty i ludu ruskiego, owszem bez najmniejszego współudziału świeckich“. Krzyki te podobały się bezmyślnym tłumom, bałamuciły i usposabiały wrogo dla unii, tak ze na wjeżdżającego do Słucka metropolitę Rahozę lud rzucał kamieniami, a władyków przyjmowano w ich stolicach z niechęcią lub obojętnie.
Więc Skarga dla odparcia tych napaści, dla sprostowania mylnych pojęć, wygotował jeszcze 1596 „Obronę Synodu brzeskiego“[7]. Uczona a serdeczna, z wielkim taktem a zręcznością polemiczną napisana, i czytana łakomie, niepodobała się niezmiernie „staremu lisowi“. Więc aryanina Krzysztofa Brońskiego kupił sobie darowizną dóbr Wilska, że ten pod pseudonimem Filaleta napisał 1597 zjadliwą „Apokrisis, albo odpowiedź na Obronę Synodu brzeskiego“; w następnym zaś roku, także kupiony przez księcia jakiś Wasyl, kryjący się pod pseudonimem „kleryka Ostrogskiego“, ogłosił rozprawę przeciw soborowi florenckiemu, jako odpowiedz na list Pocieja, nawołujący „starego lisa“ do konsekwencyi z samym sobą i przystąpienia do unii. Równocześnie z „Apokrisis“ obiegały po Rusi tłoczone w drukarni ostrogskiej, okólne listy nowego patryarchy Carogrodu Melecyusza Pigasa. Pochwalał w nich roboty brzeskiego soborczyka, zatwierdził klątwę na unickich biskupów, mianował dla Rusi trzech ex-archów Bałabana, Kopestyńskiego i księcia Ostrogskiego.
Więc już nie tylko jako królik Rusi, ale jako dygnitarz Cerkwi z patryarszą niemal władzą jął się książę tem śmielej burzenia dopiero co wzniesionej unii. A poczynał sobie w tem mądrze. Agitacyą ustną i broszurową usposabiał wrogo dla unii kler parafialny i czerńców, ci zaś lud pospolity. Na mieszczaństwo nastawił stauropigie i bractwa cerkiewne. Na szlachtę użył tej taktyki. Wydał polecenie, aby sejmiki i sejmy zarzucano skargami na „gwałty“ unitów. Osobna komisya konfederacyi wileńskiej 1599 r. (schizmy z dyssydentami) miała wyszukiwać i zbierać wrzekome czyny „gwałtów“ unickich, a każde odebranie cerkwi przez unickiego biskupa nazywało się już „gwałtem“. On sam zajechał i zabrał znaczną część stołowych dóbr łuckiego biskupa Terleckiego, a za jego przykładem czynili to samo inni ruscy panowie dysunici i dyssydenci. Zubożyć Cerkiew unicką, aby ją tem łatwiej ujarzmić i upodlić, — oto cel tej grabieży.
Naturalnie, że pokrzywdzeni nią unici wnosili znów skargi nie do trybunałów, bo tam byli pewni przegranej, ale na sejmy. Ustawiczne te spory, skargi i procesy sprzykrzyły się sejmującym stanom. Wszystkiemu, mówiono, winna unia, bo przed nią nie było tych waśni. Inni znów, słysząc ponawiane na sejmikach i sejmach wołania dysunitów, „że się im gwałt dzieje w religii, prawach i wolnościach starodawnych“, poczęli w końcu dawać im wiarę i nienawidzić unii. Książę zaś z konfederatami wileńskimi coraz gwałtowniej jął nastawać na króla i sejmy 1600, 1603, 1605 i 1607 r., aby metropolitę i unickich władyków złożono z godności, a te oddano „ludziom szlacheckim narodu ruskiego i mere religij greckiej“. Z ukraińską i wołyńską szlachtą, którą prawie całą przy schizmie utrzymał, przystąpił do rokoszu 1607, domagał się w grawaminach rokoszowych złożenia metropolity i unickich biskupów i dokazał tyle, że na sejmach 1607 i 1609 r. stanęły konstytucye ad interim „uspakajające religią grecką“. Warowały one dostojeństwa i dobra duchowne „szlachcie ruskiej mere religii greckiej“, przywracały bractwom cerkiewnym „prawa i przywileje“, a więc i stauropigialne, umarzały wszystkie procesa obustronne i zostawiały status quo 1609 r. w posiadaniu dóbr, cerkwi i monasterów każdej stronie pod grzywną 10.000 złp., przez co zapewniono aż do przyszłego sejmu księciu, schizmatyckim i dyssydenckim panom grabieże na unitach dokonane[8].
Usiłowanie Klemensa VIII, aby za pośrednictwem Maciejowskiego „pozyskać do wspólnej zgody“ księcia, list jego do księcia uprzejmie zapraszający do tejże zgody, udaremnił „stary lis“ sofistyką, że pragnie unii, ale za zgodą wszystkich patryarchów a więc i moskiewskiego[9].
Na domiar złego, teroryzowani przez księcia, nękani przez schizmatyków unici, nie znaleźli u łacinników należytego poparcia, a królewskie nie starczyło. Nigdy może bezsilność polskiego rządu nie wystąpiła jaskrawiej. Któżby uwierzył, deponowani przez synod brzeski i samego króla władycy Bałaban i Kopestyński, nietylko pozostali spokojnie na swych stolicach, wizytowali swe dyecezye bez niczyjej przeszkody i rządzili po dawnemu, ale jako wrzekomi exarchowie, Bałaban zwłaszcza, objeżdżali dyecezye unickich biskupów, wizytowali cerkwie, poświęcali, ustanawiali, sądzili, karali księży. Nicefor Tur, archimandryta kijowski, poplecznik księcia, ufny w jego jako wojewody kijowskiego opiekę, urągając wyrokowi depozycyi przez synod brzeski wydanemu, z Ławry peczerskiej zrobił ognisko propagandy schizmatyckiej, do której wciągał powoli nietylko popów i mnichów, ale i kozactwo. Uchodziło to bezkarnie, bo król nie miał sposobu, ni siły i mocy skarcenia zuchwalców, starostowie nawet w królewszczyznach nie dawali żadnej opieki unickim biskupom, ani pomocy przeciw zuchwalstwu schizmatyków.
Nie dawał jej niestety episkopat łaciński. Ten owszem razem z senatorami dyssydenckimi ani słyszeć nie chciał o przyjęciu unickich władyków do senatu, pomimo, że im to warowane było w 8-ym artykule przedugodnej umowy przez króla i jego komisarzy, pomimo, że Klemens VIII na cztery zawody[10] dopraszał się tego u króla, prymasa, kanclerza i senatorów duchownych i świeckich. Przypominał im, że obietnice dane przed unią dotrzymane być powinne. Dowodził, że „wspaniałość senatorskiej godności i u ludu nada wielkiej biskupom świetności, i oni swoim kościołom skuteczniejszą pomoc i opiekę nieść mogą, i ta unia katolickiej wiary, gdy swych biskupów do zewnętrznych także zaszczytów przypuszczanych ujrzy, korzenie głębsze zapuści. Oni też w zamian będą ku pożytkowi i ozdobie senatu; zresztą najsłuszniejszą rzeczą jest, że skorośmy przyjęli ich do jedności z nami i św. Stolicą i już jako braci naszych uznali, żeby na równi z innymi katolickimi biskupami byli uważani i tychże samych co tamci zaszczytów dostąpili i używali“.
W ośm lat potem widząc, że uporu, nie króla, ale łacińskich biskupów i senatorów przełamać nie zdoła, dopraszał się Klemens VIII u króla, ażeby przynajmniej metropolitę Rusi do senatu przypuszczono, bo „to rzecz bardzo na czasie, waśnie wszystkie tem się usuną i uspokoją umysły, takim zaszczytem ugłaskane.... Metropolita będzie kontent z tego miejsca w senacie, jakie mu dasz, to jest pierwsze po ostatnim biskupie (łacińskim); tym sposobem nikomu miejsca nie zabierze.
„Dołóż starań WKM., aby temu naszemu pragnieniu zadość się stało“[11].
Nie stało się. „Nie tyle o to winujemy króla, słowa są biskupa Likowskiego, ile dumę i wyniosłość ówczesnych biskupów polskich, pomiatających biskupami ruskimi, a po części także senatorów inowierczych.... Zygmunt widząc niepokonane trudności, nie wniósł nawet do senatu, aby się tą sprawą zajął. Był to pierwszy fatalny błąd rządu polskiego w sprawie unii[12], błąd nie do darowania. Machinacyom „starego lisa“ odjętoby odrazu walną podporę, bo ani wątpić, że Bałaban i Kopestyński, mając senatorskie krzesła przed sobą, za nimby nie poszli. Za podniesieniem świetności unickiego episkopatu poszłoby podwyższenie poziomu całego kleru, unicki obrządek stanąłby w zupełnie innem świetle, nie gardziłby nim szlachcic jako „wiarą chłopów“. Krzywda ta i błąd iście fatalny. Ale jak już wspomniałem, politycznej doniosłości unii nie rozumiało ówczesne społeczeństwo polskie a więc i biskupi. Pisał wielkiego serca Klemens VIII błagalne listy do prymasa Karnkowskiego, do biskupów na Rusi, Solikowskiego, Maciejowskiego, Gomolińskiego, aby metropolitę i unickich biskupów „wszelką miłością otaczali, wszelką pomocą u króla wspierali, iżby i zaszczytów i pożytków dostąpiwszy, prawdziwie braćmi się być uczuli“, aby ich przed napaściami i zamachami schyzmatyków osłaniali[13]. Ale oprócz Solikowskiego i Maciejowskiego, nie czytam, aby którykolwiek inny biskup sprawą unii, w tej zwłaszcza pierwszej krytycznej dobie, zajmował się, a nawet ci dwaj, nie wiadomo jakie stanowisko wobec kwestyi wprowadzenia unickich władyków do senatu zajęli.
Z świeckich senatorów, Zamojski rozdąsany na króla, wypuścił z rąk sprawę unii, którą zrazu zajął się szczerze, jedynie więc kanclerz w. l. Lew Sapieha, wda trocki Radziwiłł Sierotka i ks. Skarga z swymi Jezuitami popierali „Machabeusza unii“, włodzimirskiego władykę, od 1599—1613 metropolitę Rusi, Pocieja[14]. Uorganizował Cerkiew unicką następca jego metropolita Rudzki, utrwalił ją męczeństwem swem arcybiskup połocki Jozafat, światłych i pobożnych władyków i kapłanów dostarczył jej zakon bazyliański. Ale i tego organizatora Rudzkiego i tego męczennika unii Jozafata wychowali, obydwom przewodnikami w ich pracach i poświęceniu byli, i ten bazyliański zakon zreformowali i wykształcili Jezuici. Tej rzetelnej zasługi żaden historyk odmówić im nie może; przemilczało ją jednak rozmyślnie wielu. Ale dzieje te należą do drugiego tomu pracy niniejszej.









  1. Theiner. Monum. Reg Pol. III, 238—245. Na liście synodalnym 1595 wręczonym papieżowi położyli swe nazwiska Bałaban i Kopestyński i nie cofnęli ich przed 16 września 1596, dniem wyjazdu delegatów do Rzymu. Więc też i professionem fidei złożyli delegaci papieżowi w imieniu tychże władyków. Formalnie tedy rzecz biorąc unia była zupełna „całej Rusi“, w rzeczy zaś samej niestety tylko połowiczną.
  2. Likowski 149.
  3. Opowiada to naoczny świadek: „I stało się to właśnie wtenczas gdy oni szli do papieskiej przysięgi, podniesion był w soborze dekret z przekleństwem od wszego soboru, gdy ich osób sześć (6 władyków) pierwszą przysięgę swoją złamali i od cerkwi orientalnej odstąpili, a papieża we wszem słuchać przysięgli. I tak w sobotę 9 octobris dokonało się ich przekleństwo“. (Łukasiewicz. Dzieje kościołów wyznania helweckiego I, 80 w nocie).
  4. Skarga. Synod brzeski.
  5. Synod brzeski.
  6. Likowski str. 192 przytacza ten uniwersał dosłownie.
  7. Stronic 16 bitego druku gotyckiego, przy końcu kazań o św. Sakramentach in. fol 1600 r. w Krakowie wydanych.
    Dowodzi w niej, że Synod brzeski najlegalniej zwołany, że biskupi tylko mieli prawo w nim zasiadać i uchwalać. Wykazuje, na powadze greckich Ojców oparty, że rząd Kościoła nie jest wielogłowy, ale monarchiczny, powierzony Piotrowi i jego następcom. Że ten prymat Piotra uznawany był zawsze przez rzymski i grecki Kościół, bo biskupi wszyscy i sam patryarcha do papieży apelowali, i opowiada krótko odszczepieństwo patryarchów i powrót do unii w Florencyi, i dzieje Greków i Carogrodzkiego państwa po tejże unii, weług relacyi Genadiusza, unickiego patryarchy Carogrodu. Kończy zaś rzecz upominaniem chrześcijańskiem do ruskich narodów i „przestrogą na potwarzy przeciwników synodu brzeskiego“.
  8. Vol. legum. II, 438, 465.
  9. Theiner. Mon. Reg. Pol. III, 285, 286.
  10. Theiner. Monum. Reg. Pol. 252, 269, 272, 283.
  11. Tamże str. 283, breve z d. 31 marca 1604.
  12. Unia brzeska 1596 str. 198.
  13. Theiner. Monum. Reg Pol. III 269, breve z dnia 19 stycznia 1597.
  14. Biskup Likowski wykazał pierwszy, że nie Rahoza chwiejny i dwulicowy, ale Pociej był twórcą unii i jej zbawcą, bo jako dawny senator i mąż prawdziwie kościelny, wpływem na dawnych kolegów senatorów, zabiegami na sejmach, stawieniem odważnem czoła księciu Ostrogskiemu i jego partyi na sejmikach i trybunałach, poważaniem u króla, a wreszcie narażeniem własnego życia, wywalczył dla unii „byt prawny”.
    Śmierć „starego lisa“, kcia Ostrogskiego 1608 usunęła główną przeszkodę. Z unickich biskupów żaden go nie poparł dzielnie, bo jedyny zdolny biskup unicki Terlecki, urażony, że go minęła godność metropolity, usunął się z akcyi publicznej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.