Karol Szalony/Tom I/Rozdział XIV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Karol Szalony
Podtytuł Powieść historyczna
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1910
Druk Piotr Laskauer i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Chroniques de France: Isabel de Bavière
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XIV

W owej właśnie chwili wybuchła w Anglii rewolucya, która miała mieć wielki Wpływ na losy Francyi.
Hrabia Derby, ten sam, którego na początku tego opowiadania widzieliśmy na turnieju, walczącego przeciw książęciu Ludwikowi, podczas uroczystości, dawanej z okazyi wjazdu królowej Izabelli, był, jak powiedzieliśmy, synem księcia Lancastra i miał w Anglii liczne i potężne stronnictwo.
Gdy ojciec jego umarł, król Ryszard z obawy, aby olbrzymia sukcesya, jaka mu się dostać miała, nie posłużyła mu do zyskania sobie nowych stronnictw, postanowił nie wydawać mu jej, mimo niezaprzeczonych jego praw do niej. Hrabia Derby był wówczas we Francyi nie już, jak za pierwszym razem, posłem, od korony, ale wygnańcem na obcej ziemi. Kłótnia jego osobista z hrabią Nottingham dała Ryszardowi pretekst do wygnania z kraju tego, którego zaczynał uważać za swego rywala.
Niesprawiedliwość ta króla względem hrabiego Derby zupełnie inny sprawiła skutek, aniżeli ten, jakiego się Ryszard spodziewał. Cała szlachta i dygnitarze kościoła stanęli po stronie wygnańca. Naród, przyciśnięty podatkami, grabiony przez zbrojne hordy żołnierzy królewskich, którym nie płacono żołdu i które łupiły rolników w ich chatach i kupców w ich handlach, szemrał mocno przeciw tym uciskom, do których nie był przyzwyczajony, i oczekiwał tylko sposobności, aby połączyć się w wspólnej sprawie ze szlachtą przeciw królowi.
Hrabia Derby z oczyma zwróconemi ciągle na Anglię oczekiwał tylko, aby sprawy te doszły wreszcie do punktu kulminacyjnego. Czekał niedługo, bo gdy Ryszard rozpoczął wyprawę przeciw Irlandyi, odebrał hrabia zawiadomienie, że, jeżeli jest dziś odważnym i ryzykownym, aby rozegrać partyę, w której mógł stracić głowę, lub zyskać koronę, niech przybywa. Hrabia Derby nie wahał się ani chwili, a pożegnawszy księcia Bretanii, u którego przebywał, wyjechał z Hawru, a po dwu dniach i dwu nocach podróży wylądował w Yorkshire, pomiędzy Hall i Brintington.
Podróż jego ku Londynowi była prawdziwym marszem tryumfalnym, tak bardzo dawny król był nienawidzony. Mieszkańcy miasta otwierali bramy i na kolanach klucze mu oddawali, trubadurowie i minstrele otaczali go, śpiewając na jego chwałę, a kobiety wysypywały kwiatami drogę, którą miał przejeżdżać.
Gdy wieść o tem doszła Ryszarda, powrócił szybko z armią swoją do stolicy, ale opuszczony przez żołnierzy, nie mogąc ich do walki zachęcić, lub zmusić, musiał się poddać na łaskę i niełaskę zwycięzcy. Odprowadzono go i osadzono w wielkiej wieży zamku londyńskiego, a potem wytoczono przeciw niemu proces. Izby złożyły go z tronu, a hrabia Derby ogłoszony został królem pod imieniem Henryka IV i otrzymał berło i koronę z rąk własnych tego, którego z tronu strącił.
Wiadomość tę przywiozła do Francyi pani de Coucy, która była mistrzynią dworu Izabelli francuskiej, siostry króla Karola, wydanej dla zakończenia sporów i wojny z Anglią za Ryszarda. Biedne to dziecię, które z miłości znało tylko jej smutne strony, z królowania tylko jego nieszczęścia, wracało do Francyi wdową po mężu, żyjącym jeszcze, ale już na śmierć skazanym. Każdy czuł dobrze, że podobna obelga, uczyniona koronie francuskiej, nie mogła pozostać niepomszczoną, a jednak uznawano jednocześnie niemożebność rozpoczęcia wojny; królestwo było bowiem wycieńczone z ludzi i pozbawiono pieniędzy. Książę Orleanu tak wielki czuł gniew o tę obrazę i tak wielką boleść z powodu bezsilności swojej ojczyzny, że posłał w swojem osobistem imieniu wyzwanie nowemu królowi Anglii. Pojechali z tą misyą: Orleans, pierwszy herold, i Cliampagne, mistrz broni księcia, wyzywając króla do wałki osobistej a śmiertelnej w miejscu, które on sam wskaże, z bronią, którą on sam wybierze.
Henryk IV wyzwania nie przyjął.
Tymczasem książę Orleanu spełniał rządy w sposób, jak mówi Juvénal, surowy historyk owej epoki, w sposób dowodzący, iż on sam rządcy i guwernera potrzebował. Dla zaspokojenia zachcianek i marnotrawstwa jego samego i królowej, podatki rosły wciąż z taką szybkością, że nakładano nowe wprzód, nim poprzednie zapłacone zostały. Nareszcie, gdy lud już zupełnie wyssany został, książę nałożył podatek nowy na duchowieństwo.
Prawdą jest, iż, dla zamaskowania wyrządzonego gwałtu i bezprawia, podatek ten ściągany był pod pozorem pożyczki. Sprowadziło to wielkie między prałatami i książętami kościoła nieporozumienia. Jedni formalnie odmówili zapłacenia nałożonej taksy i pozwolili siłą zabierać czwartą część zbiorów, zgromadzonych w śpiżarniach i stodołach, podczas gdy inni, przeciwnie, nabożnie pochlebiając regentom Francyi, rzucali klątwy na nieposłusznych braci. Regent, daleki od uznania skandaliczności takich faktów, odpowiedział na to rozdwojenie kościoła ogłoszeniem nowego edyktu, nakładającego nową taksę ogólną, obowiązującą wszystkich: lud, szlachtę i duchowieństwo. W akcie wyrażone było, iż decyzya ta powzięta została wobec i za zgodą książąt de Bourbon, de Berri i Burgundyi, co było fałszem. Dwaj pierwsi oświadczyli publicznie, że wcale o tej sprawie nic nie wiedzą i niczem się do niej nie przyczynili; ostatni zaś, książę Burgundyi, który już ukończył starania i rokowania o wykup swego syna z tureckiego jasyru i który otrzymał już był wiadomość, że hrabia de Nevers wraca, uwolniony od tych trzech, postanowił sam przybyć do Paryża dla zarzucenia kłamu swemu synowcowi.
Gdy książę Orleanu dowiedział się o zbliżaniu się księcia Burgundyi do Paryża, zrozumiał natychmiast, że niepodobna mu będzie utrzymać się na stanowisku, jakie sobie przywłaszczył; pośpiesznie tedy ogłosił, że król na prośbę jego i Izabelli cofa ostatnio ogłoszony podatek, który pobierany więcej nie będzie. Nie wstrzymało to jednak księcia Filipa; przeciwnie, w tem ustąpieniu regenta widział on uznanie słabości przeciwnika i postanowił skorzystać z tego.
To też za przybyciem do Paryża porozumiał się z książętami de Bourbon i de Berri, których nazwiska były razem z jego imieniem skompromitowane, a przedstawiwszy z wielkim uszanowaniem całą sprawę królowi, uzyskali decyzyę, mocą której Rada państwa zebrać się miała i zdecydować: któremu z książąt ma być powierzona władza; książęta zresztą ofiarowali się dla swobody dyskusyi nie być obecnymi na owem posiedzeniu Rady, jeżeli tylko synowiec ich ze swej strony zgodzi się również nie przybyć. Książę Orleanu przyjął tę propozycyi, gdyż wiedział, że decyzya będzie dlań nieprzychylną. Przyznawano mu bowiem ogólnie wszelkie zalety dobrego i szlachetnego rycerza, ale również ogólnie zaprzeczano mu wszelkich cnót męża stanu. Nie dziwił się też wcale, chociaż czuł żal w sercu, gdy się dowiedział, że stronnictwo księcia Burgundyi przeważyło nad jego stronnictwem i że księciu Burgundyi oddana została regencya królestwa Francyi, którą on sam dotąd sprawował.
Dwaj rywale odnaleźli się więc znowu z jedną nienawiścią więcej w sercu, chociaż już tyle tam było innych nienawiści, że sami nie myśleli, aby nowa mogła się jeszcze w ich piersi pomieścić.
Książę Orleanu zdawał się pocieszać po tem niepowodzeniu, otaczając synowę księcia Filipa, hrabinę de Nevers, swojemi staraniami i galanteryą.
W taki sposób mścił się książę Ludwik Orleański; wkrótce zobaczymy, jak się znów mścił hrabia de Nevers.
Niezadługo potem umarł w zamku de Halle, w sześćdziesiątym trzecim roku życia, Filip Śmiały; wskutek tej śmierci regencya przeszła znów na księcia Orleanu.
Jednocześnie też hrabia de Nevers został księciem Burgundyi.
W jedenaście miesięcy później umarła księżna, i książę Jan Burgundzki został zarazem hrabią Florencyi i d’Artois, panem de Salins, palatynem de Malines, d’Aloit i de Tahmund, to jest jednym z najpotężniejszych książąt chrześcijaństwa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.