Kiermasy na Warmji/Objawienia gietrzwałdzkie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kiermasy na Warmji |
Data wyd. | 1923 |
Druk | „Gazeta Olsztyńska“ |
Miejsce wyd. | Olsztyn |
Źródło | skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Na stronie 81-szej jest mowa o pielgrzymkach i cudownych objawieniach Najśw Marji Panny w Gietrzwałdzie r. 1877 i nast, które wywarły ogromne wrażenie na Warmję i na całą Polskę. Różaniec i inne nabożeństwa zakwitnęły, wiele tysięcy się tam wyspowiadało i szczerze nawróciło do Boga. Były to czasy walki kulturnej o ostrych prześladowań pod Moskalem. Potrzebna była pociecha dla pokutującego narodu.
Tego samego roku Ojciec św. Pius IX. błogosławił owej wielkiej pielgrzymce polskiej w Rzymie, zachęcając do cierpliwości, stałości i odwagi.
Wiele pociechy i odwagi dodały owego czasu prześladowanym katolikom zjawienia gietrzwałdzkie, więc podajemy tu krótko początek tych zdarzeń podług urzędowych sprawozdań.
X. Biskup Filip Krementz aprobował 21. XI. 1877 książeczkę o tych objawieniach takiemi słowami:
„Ponieważ przedłożona nam książeczka pod tytułem: „Objawienia Matki Boskiej w Gietrzwałdzie“ nic w sobie nie zawiera, coby było przeciwnem wierze i obyczajom katolickim, a fakta w niej wypowiadane powzięte są z urzędowych dokumentów, które względem zajść tamtejszych od Ordynarjatu zostały zaciągnione i autorowi tego pisemka do użytku powierzone, przeto dajemy nasze „Imprimatur“ z tem nadmienieniem, że to zezwolenie na druk ani wyroku kościelnego względem pochodzenia i charakteru rzeczonych zjawień w sobie nie zawiera, ani też nieuprzedzonemu i sumiennemu rozważaniu czytelnika w jakikolwiek sposób chce uszczerbek czynić“.
Proboszczem w Gietrzwałdzie od roku 1869 do 1909 był pobożny X. Augustyn Weichsel.
Dnia 27. czerwca 1877 egzaminował X. Weichsel po obiedzie dzieci, które miały w następną niedzielę przystępować do pierwszej Komunji św. Między temi była nieśmiała i mniej utalentowana 13 letnia Justyna
Szafryńska z Nowego Młyna, parafji gietrzwałdzkiej. Kiedy wyszła po zdaniu egzaminu na drogę, spotkała swą matkę, która ją najprzód pytała, czy ją ksiądz przyjmie. „Przyjmie“, odpowiada wesoło „bom też mogła wszystko, jek nigdy jeszcze; alem też sia mocno modluła do Náśwantszy Panny, by mi dopomogła“.
W tem zadzwoniono na Aniół Pański. Po zmówieniu modlitwy matka parła do domu, ale Justyna zwrócona twarzą do kościoła woła: „Czekajciano, matulku, aż łobacza, co to jest to bziałe tam na klonie.“ Matka się pyta, co tedy widzi. „Zidza coś, co wygląda jekby człoziek. Banda tak długo patrzyć, aż sia gdzie podzieje. Drzewo całe jest jasne, może sia páli, abo co.“
Matka niczego nie widziała i znowu nagliła do domu, bo już późno. W tem nadchodzi ksiądz i pyta się Justyny, czy się cieszy z przyjęcia do I. Komunji na niedzielę. Ale Justyna jakby nie słysząc tego nie dała odpowiedzi, więc matka mu tłomaczy przyczynę. Ksiądz każe Justynie zbliżyć się do klonu oddalonego ze 200 kroków. Justyna idąc ku drzewu, wskazała ręką na gałęzie klonu, gdzie widziała siedzącą na złotym, perłami wysadzonym tronie, piękną dziewicę, ubraną w bieli z długiemi, jaśniejącemi włosami, które spadały na ramiona. Ksiądz kazał Justynie odmówić „Zdrowaś Marja“. Po tem pozdrowieniu stało się wszystko jeszcze jaśniejsze. „Teraz przychodzi“ podaje Justyna „dzieciątko z nieba w bziałam ziánku na głozie. Teraz dzieciątko kłania sia pannie, a teraz wstaje panna i jidzie do nieba z dzieciątkam po liwy stronie. U góry zidać same niebo bez obłoków“. Po chwili: „Już wszystko znikło“. Ksiądz i matka Justyny nic nie widzieli. Do matki mówiła Justyna: „Zidziałam mocno psiankną panna, a buła żywa. Patrzała na mnie i na ksiandza, a taka buła jasność, że ni mogłam patrzeć. Chciałam krzyczéć — ni mogłam, uciekać — nie bułam w stanie.
Na drugi dzień powtórzyło się to zjawienie. Aniołowie przynieśli jeszcze berło, koronę i jaśniejący krzyż. Zjawienie trwało, jak długo odmawiano różaniec pod klonem. Tego wieczora zgłosiła się 12-letnia Barbara Samulowska z Woryt do X. Weichsla z nowiną, że i ona widziała N. Pannę, dziecię, aniołów, koronę, berło, krzyż, ale ksiądz ostrożnie ją odprawił. Objawienia powtórzyły się 29 i 30 czerwca.
X. proboszcz Weichsel kazał tym dwom dzieciom zapytać się w niedzielę dnia 1. lipca: kimby było zjawisko, czegoby żądało i czy chorzy mogą przychodzić.
Justyna widząc N. Pannę tym razem samą wedle rozkazu księdza pyta cudowną dziewicę: czegoby żądała. „Ja żądam, abyście codziennie odmawiali różaniec. Na drugie zapytanie: kto Ty jesteś? słyszała głośne słowa, jakby do całego ludu zgromadzonego: „Ja jestem Najśw. Panna Marja, niepokolanie poczęta“. Tedy zjawienie znikło. Barbara tą razą nic nie widziała oprócz biasku na klonie, tak że z płaczem wyznała matce, że nie ukazała się jej „biało ubrana, jaśniejąca pani“, za to nazajutrz dnia Nawiedzenia NMP wesoła, szczęśliwa powiadała matce, że ta biała pani pokazała się we śnie i na zapytanie, kimby była, mówiła: „Ja jestem Niepokolanie Poczęta“. Ksiądz proboszcz przy różańcu odosobnił obie, żeby się nie mogły widzieć, tem mniej porozumieć, mimo to zgadzały się ich odpowiedzi. Na zapytanie, jak długo trwać będą objawienia, dostały odpowiedź: „Ja tu będę jeszcze dwa miesiące“, na pytanie, czy chorzy mają przybywać, słyszały słowo: „później!“, co mają czynić chorzy, aby byli uzdrowieni?: „Mają odmawiać różaniec“.
Jeszcze dwie osoby miały dostąpić tego samego szczęścia: Elżbieta Bylitewska, starsza wdowa z Woryt i panna Katarzyna Wieczorkówna, 23 lat, z Nowego Młyna. Pierwsza widziała 14 lipca N. Pannę w postaci stojącej z dzieciątkiem Jezus, trzymającem w ręku złotą kulę z krzyżykiem. Oblicze Bogarodzicy było jaśniejące, a na głowie błyszczała korona. Prześliczna biała szata pokrywała całą postać. Prawa ręka była podniesiona jakby do błogosławieństwa.
Druga, panna Katarzyna W. widziała 15. lipca postać dziewicy w bieli na lekkim obłoku nad trzonem klonowym. Oblicze jej było jaśniejące a z rąk ku ziemi spuszczonych wychodziły długie promienie.
Objawienia ukazywały się niemal co dzień. W święto Matki Boskiej Anielskiej 2 sierpnia ukazała się N. Panna w niezwykłej światłości, dwie starsze osoby widziały koło niej mnóstwo aniołów.
Gdy się ks. Biskup o tych niezwkłych rzeczach dowiedział, zażądał od ks. proboszcza W. sprawozdania. Wskutek tego przysłano 22. i 30. sierpnia 1877 biskupią komisję składającą się z kapłanów i lekarzy, która stwierdziła, że 4 wizjonerki są proste, skromne, nieco bojaźliwe a prawdę miłujące osoby, które podczas widzenia nie czułe są na wszystko, co się wkoło nich dzieje, mając oczy zwrócone kuj objawieniu.
Nadto zjawienie zmierza do poprawy i udoskonalenia wiernych: wzywa do modlitwy, poprawy życia i bojaźni bożej; poleca odmawianie różańca, powstrzymanie się od gorzałki, parafjanom pozbawionym wskutek walki kulturnej kapłanów, obieca przez modlitwę powrót kapłanów, oddanie kościołów i zwycięstwo prawdy. Za umarłych żąda modlitwy i ofiary Mszy św. Dzieci i poddanych nawołuje do posłuszeństwa. Krzywoprzysiężcom, pijakom i rozpustnym grozi karą, życie klasztorne zachwala. Komisja dalej wykazała, że wpływ objawień na lud był bardzo dobrym. Pielgrzymi prawie wszyscy przystąpili do Sakramentów św., porządek na cmentarzu, w kościele przy różańcu, we wsi wzorowy, że nawet policja zesłana wyznać musiała, iż niema co robić i zbyteczną jest w Gietrzwałdzie.
„Ztąd — pisze komisja do Arcypasterza — powzięliśmy przekonanie, że objawienia w Gietrzwałdzie mają rzeczywistą podstawę.“
To sprawozdanie komisji biskupiej nie mało przyczyniło się do wzmocnienia u ludu wiary, że to co się dzieje w Gietrzwałdzie pochodzi od Boga.
Władza duchowna nie orzekła się o prawdziwości objawień gietrzwałdzkich, więc ta kwestja otwarta.
Rozgłos o tych cudach sprowadził już w r 1877 niezliczone zastępy ludności z wszystkich warstw z bliska i z daleka do Gietrzwałdu. Około 8-go września r. 77 sprzedano w Biesalu (Biesellen, najbl. stacja kolejowa od G.) na 40 000 biletów, a ludu zgromadzonego w Gietrzwałdzie w Narodzenie NMP. szacowano na siedemdziesiąt tysięcy mianowicie z całej Polski.
Odtąd corocznie przybywają tudotąd liczni pielgrzym’ przez cały rok mianowicie w odpusty: 2 sierpnia NP Anielskiej (Porcjunkuli), 15. sierpnia NP Wniebowzięcia i 8. września Narodzenia NP i powracają ukojeni pokrzepieni na duchu do domów swoich.
Podobne odpusty, choć nie w takich rozmiarach lecz, więcej lokalnej natury, na Warmji odbywają się w Swiętolipce 2 lipca, w Jonkowie św. Rocha, w Purdzie Przemienienia Pańskiego, w Wartemborku św. Antoniego 13. czerwca, w Bartęgu Opatrzności Boskiej w XIV niedzielę po Świąlkach, w, Brunswałdzie św. Katarzyny w ostatnią niedzielę po Świątkach — Dominica ultima.
Do odpustu przyłącza się po nabożeństwie kiermas tj. przyjęcie i ugoszczenie krewnych i przyjacieli.