<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Litwa za Witolda
Podtytuł Opowiadanie historyczne
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze
Data wyd. 1850
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
1404.

Zjazd ten przyszedł do skutku przed Wielkanocą; znajdował się na nim Swidrygiełło, którego sprawę popierać daléj Zakon zaniechał. Posłowie Krzyżaccy Ulrych Jungingen Komandor Balgi i Henryk Schwelborn wstawili się za nim do Króla, a Król raz jeszcze przyjął do łaski, tylekroć niepokonanego i niepoprawionego wichrzyciela.
Rozejm do Zielonych Świąt zawarty został, w przeciągu tego czasu zjechać się miano dla umowy o pokój wieczysty. Swidrygiełło nic nie skorzystał na tém rzuceniu się do Zakonu, który go wziął jako narzędzie, i porzucił, uznawszy nieużyteczném. Wrócić do Podola już nie mógł, dano mu natomiast Brańsk i Starodub. Podole do żywota puszczone Witoldowi; długi zaciągnione u Krzyżaków przez Swidrygiełłę, dość znaczną stanowiące summę, wypłacone zostały.
Z początkiem roku, dłużéj knowania XX. Smoleńskich znieść pod bokiem nie mogąc, udał się sam Witold, ze Swidrygiełłą, dla odebrania im Smoleńska. Jerzy będący powodem przeszłorocznych zaburzeń, i czując winnym, postanowił bronić się do upadłego. Zamek był mocny i obwarowany tak silnie, że siedém niedziel stał pod nim Witold, napróżno szturmując doń i dobywając. Nareście zmuszony był ustąpić spustoszywszy okolice.
Ledwie się to stało, X. Jerzy pobiegł ze Smoleńska do Moskwy, zostawując w stolicy swéj żonę, dzieci i Bojarów, którym przykazał oczekiwać na siebie, a w razie napadu bronić odważnie do ostatka. Ufał on w pomoc W. X. Bazylego, i ku niemu śpieszył, poddając się ze swoją dzierżawą. Lecz W. X. Moskiewski obawiał się ściągnąć na siebie gniew Witolda, i nie przyjął poddaństwa ani przymierza X. Jerzego. W czasie pobytu X. Jerzego w Moskwie, Witold powtórnie z nową siłą podszedł pod Smoleńsk, któren mieszczanie przyciśnieni głodem i szturmami poddali, nie bez pomówień o zdradę.
Smoleńsk wzięty został dnia 26 Czerwca we czwartek; inne zamki poddały się zaraz. Żonę i dzieci X. Jerzego odesłano do Litwy, przyjaźni mu Bojarowie ukarani i porozsyłani, miasto i gród osadzone załogą litewską, nad którą dowódzca z ramienia Witolda postanowiony. Posłano nawet w pogoń za X. Jerzym, ale ten z synem Teodorem, nie przyjęty przez W. X. Bazylego, udał się do Nowogrodu W., gdzie mu pozostać dozwolono.
Bogaty skarbiec znaleziony w Smoleńsku i łupy w części Władysławowi do Polski odesłane i na wojsko rozdzielone. Polacy uczestniczyli w téj wyprawie; z nich przy oblężeniu poległ Jan Kasztelan Kaliski a Wirzbięta Kąpieński Chorąży Wieluński raniony niebezpiecznie.
Z Polską i Litwą, Zakon zastraszony Bullą, chociaż się od niéj do Stolicy Apostolskiéj odwołał, zbliżał się do zawarcia pokoju. Na zjezdzie w Wilnie, już pełnomocnicy W. Mistrza Komandor Balgi i Gniewu za pośrednictwem Swidrygiełły mówili o ziemi Dobrzyńskiej, o którą ukończenie układów na Kommissarzy z obustron wyznaczonych zdać miano; potém zaś, jeśliby nic ułożyć nie potrafili, na sąd Państwa Rzymskiego bez dalszych do kogokolwiek odwoływań, których się obie strony zrzekły.
Witold na tymże zjezdzie obiecywał zawładaną Żmudź powrócić Zakonowi i dopomódz do objęcia jéj; gdyż to był jedyny środek uspokojenia. Obie strony żądały zgody, i skłaniały się do niéj, nadzieje pozyskania jéj były wielkie. Obdarowano się wzajemnie wedle obyczaju i rozjechano z niemi. Z Witoldem rozejm przedłużony, Król na Zielone Święta zjechać obiecywał.
W Maju zjazd nowy przyszedł do skutku, na który W. Mistrz uwiadomiony o stanie rzeczy w Polsce, przybył w towarzystwie Biskupa Chełmińskiego Arnolda i Pomezańskiego Jana a starszyzną swą do Raciąża.
Tu nastąpiła naprzód umowa o ziemię Dobrzyńską, którą Zakon z zameczkiem Złotorją obowiązał się oddać Królowi za wypłatą summy zastawnéj. Przystąpiono potém do spraw Litewskich i Żmudzkich: Król i W. Mistrz potwierdzili przymierze między Zakonem a Witoldem na wyspie Sallin w r. 1398 zawarte, całkowicie, zwłaszcza co do opisu granic. Nowe to przymierze trwałém i nienaruszoném być miało. Witold do umowy przystępując i zachować ją przyrzekając, obowiązywał się koniecznie w przeciągu roku poddać Żmudź w ręce Krzyżackie: Żmudzini dać mieli zakładników, poddać Zakonowi i o przebaczenie prosić. Jeśliby Żmudzini tego uczynić nie chcieli, Witold miał wszystkim swoim poddanym w Litwie i Rusi handlu i wszelkich stosunków ze Żmudzią zakazać, wstrzymać dostarczanie soli, zboża i piérwszych potrzeb życia; zmuszając ich do upokorzenia się i poddania. Wszakże siłą oręża Witold przyciskać ich nie miał, chyba na wyraźne żądanie W. Mistrza. Jeśliby w ciągu roku Żmudź się nie poddała, Witold obowiązany całą swą siłą dopomódz W. Mistrzowi do podbicia jéj mocą i w każdym razie go posiłkować wszelkiemi sposoby; gdyby tego nie uczynił, ściągnie na siebie napomnienie, przymus i gwałtowne nakłonienie Zakonu, a chociażby do wojny z nim przyjść miało, z tego powodu, z Polską zawartego przymierza, zrywać to nie będzie. (Auf einem Werder in der Weichsel beim Hause Raczanez-Donnerst. in d. Octave zu Pfingst. 1404).
Zakon, który tylko dla odzyskania Żmudzi zawarł układy o ziemię Dobrzyńską, z Królem i Witoldem, najmocniéj się opisał o jéj poddanie, posiłkowanie czynne ku temu i pomoce ze strony Litwy. Zabezpieczono, że Król sam miał spełnienia przyrzeczeń Witolda pilnować; że Witold ani jednego osadnika ze Żmudzi nie przyjmie i t. d., ale Mistrz dał nawzajem Królowi zaręczenie, że więcéj zbiegów z jego rodziny takich jak Swidrygiełło przyjmować i wspomagać ich nie ma. Wszakże za zezwoleniem nawet Zakonu, gdyby liczba osadników Żmudzkich doszła w Litwie do 250 głów, o nich osobne układy czynione być mają z W. Mistrzem, lub Król Rzymski spór rozstrzygnie.
Okupiony nowém oddaniem Żmudzi pokój, między Litwą, Polską a Zakonem zawarty został, z obustron zdając się pożądany i stałym być obiecując. Gdy pokój opieczętowano, Król z W. Mistrzem udał się do Torunia na uczty i turnieje, które trzy dni trwały.
Witold dotrzymując słowa, natychmiast po powrócie do Litwy, wyprawił z Wilna Sunigaiłę i Moniwida na Żmudź dla oddania jéj Zakonowi w jego imieniu. Drugi to już raz czynił, niemogąc wybrnąć z fałszywego położenia w jakie go piérwsze układy o ustępstwo Żmudzi w r. 1398 wpędziły. Komandor Ragnedy udał się także na Żmudź dla przyjęcia jej, starano się łagodnie zwłaszcza Moniwid, nakłonić Żmudzinów do poddania. Ale ci nie wszędzie zarówno chętnie chcieli się zdać Zakonowi, tak że nawet gdzie niegdzie opór sławili wyraźny, bo W. Mistrz o zostawienie Moniwida musiał prosić, a o przerwanie handlu, dowozu zboża i soli z Litwy, sam w początku z orężem w ręku się rzucił, ale gdy to niewiodło do niczego, zawarty rozejm do 15 sierpnia ze Żmudzinami pod warunkiem, iżby sami do zerwania go nie dawali powodów, i spokojnie się przez ten czas zachowali. Starano się pozyskać ich, okazując łagodność i łaskawość, wstręt jednak ku Krzyżakóm, był taki, że nic go zwyciężyć nie mogło.
Trudności okazały się tak wielkie, że osobistej narady W. Mistrza z Witoldem wymagały; ta miała miejsce w Sierpniu na wyspie Ritterswerder u Niemna. W. Mistrz zjechał w liczném towarzystwie starszyzny Krzyżackiéj, a Witold właśnie wracający ze Smoleńska (po odebraniu go) czekał nań w Kownie. Tu uroczyście zapewnił Mistrza Witold, że wyjąwszy Państwo Rzymskie, Stolicę Apostolską i Króla Polskiego, przeciwko wszystkim nieprzyjaciołom, Zakon posiłkować będzie radą i czynem, a wszelki gwałt i krzywdy od niego uchylać. (Dat. Kauen am Sonntag. nach u. l. Frauen Himmelfartstage 1404). W. Mistrz zobowiązał się też posiłkować i bronić Witolda pod temiż samemi warunki (nie wyjmując nawet Króla Polskiego). (Auf dem Werder Ritterswerder genannt in der Memel Mont. nach. u. l. Frauentage Assumption. 1404).
Sądząc, nie bez przyczyny, że zapewnienie Witolda, iż ludzi danników, (dań płacących), zbiegłych przyjmować u siebie nie będzie, i osadzać; — wyrodzić może nieporozumienia i trudności, przyrzekli sobie W. Mistrz i Witold, że żadnego zbiega jakiegobądź stanu bez zezwolenia swego do lat dziesięciu nie przyjmą do kraju, i nie osadzą; — dopiéro po upływie tych lat, wolnym ludziom przechodzić będzie dozwolono, gdzie się im podobać może, jak w innych chrześciańskich krajach. Mistrz zapewnił jeszcze (osobnym aktem), iż w przypadku owdowienia W. X. Anną opiekować się będzie, majętności wydrzéć jéj nie dozwoli, utrzyma w posiadłościach, jakie będzie miała nadane, i za krzywdy jéj ujmie się. (Dat. Ritterswerder. Mont. nach. u. l. Frauentag. Assumpt. 1404).
To zapewnienie wskazuje znowu jakieś dziwne przechylenie się Witolda na stronę Krzyżaków, a niedowierzanie Polsce. Na co było W. Mistrzowi dawać powód do mięszania się w sprawy litewskie? Zaręczenie Jagiełły nie byłoż wystarczające? Jakim sposobem nieprzyjaciel mienił się tak rychło w opiekuna?
Naradzano się wreście o Żmudzi i jéj poddaniu; przybyli do Kowna Żmudzini, przedniejsi kraju mieszkańcy w obecności Xięcia nietylko się poddając W. Mistrzowi, ale ręcząc mu, iż kraj skłonią do poddania. — Krzyżacy roili najpiękniejsze nadzieje.
Ale te wkrótce spełznąć miały; zamiast obiecanego poddania się, Żmudź otwarcie się przeciwiąc, stawiła żywy opór, tak, że Zakon wziąść się musiał do oręża. Witold nie wahał się posiłkować Mistrza, tak, że w końcu roku wszelkie środki przymusu i kroki do wojny przedsięwzięte zostały.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.