Litwa za Witolda/1415
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Litwa za Witolda |
Podtytuł | Opowiadanie historyczne |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze |
Data wyd. | 1850 |
Druk | Józef Zawadzki |
Miejsce wyd. | Wilno |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W czasie jeszcze pobytu Jagiełły w Grodnie, metropolita Focjusz znajdujący się podówczas w Smoleńsku, chciał w obec króla przejednać Witolda, który mu był widocznie nieprzyjaźny. Ruś dotąd zostawała w rzeczach wiary pod opieką Witolda; dozwolonemi nawet były nawracania na obrządek wschodni w saméj Litwie, gdzie około 1404 roku Antoni biskup Turowski za wiedzą i pozwoleniem W. xięcia chrzcił i nauczał, co Krzyżacy wyrzucali Witoldowi. Witold jednak zamyślał zawsze, jeśli nie o połączeniu Kościołów obu obrządków (jak z prześladowania późniejszego tegoż biskupa, złożenia go z biskupstwa przez metropolitę Cyprjana i z postępku z władyką łuckim w r. 1401 domyślać się można), to przynajmniéj o niezależności duchowieństwa Rusi południowéj od metropolity Moskiewskiego. Wiadomo, że Witold miał zamiar zwołać biskupów Rusi południowéj, odsądzić Focjusza z powodu jego łakomstwa i niedbalstwa od zwierzchniéj władzy, i ustanowić osobnego metropolitę w Kijowie, któryby w niczém od Moskwy nie zależał; przez co związki duchownych, z krajami naówczas nieprzyjacielskiemi zerwane by zostały. Focjusz uwiadomiony o tém, pragnął ze Smoleńska udać się do Grodna, prosząc o zwrót pod władzę swoję prowincij ruskich i odjętych z Kijowa dochodów; lecz Witold myślący o utworzeniu metropolij Kijowskiéj, odmówił mu i wrócić polecił do Smoleńska, zkąd Focjusz udał się zaraz do Moskwy.
Około Nowego Roku król pojednawszy się z Witoldem, z Wilna udał się do Parczowa do królowéj; późniéj objeżdżał kraje polskie, Podole, Pokucie, Halickie i t. d. W Sniatyniu, Alexander wołoski składał hołd królowi. Cesarz i patrjarcha Konstantynopolitański przysłali posłów, prosząc o pomoc w żywności, uciśnieni będąc od Turków. Wysłano zaraz ładowne zbożem statki z portu Chadzi-Bej (dziś Odessa): «który port był natenczas w dzierżeniu litewskiém» pisze Stryjkowski.
Król przez Kobryń, Turzysko, Myto, udał się do Litwy na wezwanie Witolda.
Między Kobryniem a Mytem, napadło króla zaćmienie słońca (feria 6ta post octavam Corporis Xti tertiarum hora) wpośród drogi. Niespodziewający się tego wypadku, naprzód zdumieli, potém poklękli i modlić się zaczęli; była bowiem ciemność tak wielka, że ptaki na ziemię padały i gwiazdy się na niebie ukazały (podobnie opisuje zaćmienie 1560 w Koimbrze Keppler. Astron. pars. opt. 296) — Król zastanowić się w drodze musiał i czekać aż przeszły ciemności; jechał potém daléj na Wołkowysk, Wasiliszki i Ejszyszki do Trok. Naprzeciw niego o milę wyjechał Witold z Mistrzem Inflantskim Landerem Spanheim z pokorą, ale wesołą twarzą go przyjmując, i do górnego zamku wśród jeziora wiodąc z całym dworem. Nazajutrz wprowadziwszy króla do skarbcu swego, ofiarował mu w podarunku 20,000 kop groszy pragskich szérokich (inni piszą 30,000 czerw. złot.) czterdzieści szat sobolich, sto fryzów i sto szat z złotogłowiu i purpury; dwór też królewski wspaniale przyjmował i obdarował także. Miarkować można, jakie były dostatki tego, który podobne dawał podarunki. Dary Witoldowe król do skarbu krakowskiego odesłał przez podkanclerzego Dunina i innych przybyłych panów, a potém rozdał między dworzan swoich.
Z Trok król z Witoldem, pojechali do Kowna, zkąd wodą płynęli do Wielony, dla obejrzenia niedawno odbudowanego zamku. Witold potém w Kownie pozostał, a król jechał jeszcze do Wiłkomierza nad Szwentą i do Dubinek, gdzie też niedawno wzniosł był Witold twierdzę; z Dubinek zaś do Niemenczyna, Birż i Kostery łowami się bawiąc. Były w Kownie zamierzone z Krzyżakami umowy, ale te do skutku nie przyszły. Na Narodzenie Najświętszej Panny powrócił Jagiełło do Wilna z łowów, a tu siedem dni zabawiwszy, udał się do Polski i częścią lądem, częścią statkami Słuczą, Prypecią, potém przez Gródek, Łuck, Włodzimierz, Luboml, Chełm, Krasnystaw.
Witold z Dobroslan króla pożegnawszy, wrócił do Litwy; tu za nim przybył od koncylium wysłany Janusz z Tuliskowa z listem od soboru. Wzywającym do posiłkowania Węgrów przeciwko Turkóm, i do przepuszczenia Krzyżaków idących także w pomoc Węgrom przez kraje polskie i litewskie. Ten odebrawszy przysięgę od króla, pośpieszył odebrać ją od Witolda.
W skutek listów koncyljum i prośby cesarza Zygmunta, który polecił Witoldowi pod niebytność swą Węgry; wysłane zostało do Mahomeda oblegającego Bośnię poselstwo polsko-litewskie, mające na czele Skarbka z Góry i Grzegorza armeńczyka. Posłowie ci wyjednali zawarcie rozejmu na lat sześć, a nawet wydanie jeńców. Wpływ Witolda wiele się do pozyskania tak korzystnych warunków przyłożył.
Zakon niezgodami wewnętrznymi szarpany, był w coraz opłakańszém położeniu; lękał się wojny, a odwrócić jéj ani siły, ani postanowienia nie miał. Rokowania o każdą rzecz szły trudno, tak, że w Polsce i Litwie zamiana jeńców niełatwo przychodziła do skutku (Marienb. Dienst. ver Themi 1414 List. W. M. do Witolda). Późniéj nieco w skutek zażaleń do soboru, nastąpiła umowa w Gniewie, w części o jeńców, w części o wolny spław na rzekach pruskich i polskich a litewskich dla kupców. W skutek tego, dany Freibrief kupcom polskim i litewskim na rzekach Wiśle i Niemnie żeglującym, w zamian za podobny dla Prussaków (Marien. Dominica Ramis palmar. 1415).
Wkrótce też handel drzewem do Gdańska z Litwy tak się stał znaczącym, że ujście Motławy zawalone było niezliczonemi pasami. Jakieś nieporozumienia, a raczéj wzajemna nieufność sprawiła, że i Freibrief cofnięto wkrótce i umowy o więźniów znowu się utrudniły.
Słabego wszystko zastrasza: Zakon z poselstwa jakiegoś, króla Duńskiego do Polski i Litwy, wniosł zaraz o związkach jakichś z Danją na siebie wymierzonych. Wojna tém straszniejszą zdawała się teraz Zakonowi, że się pomocy żadnéj spodziewać nie mógł z Niemiec, gdzie krewni i przyjaźni Plauen’a wielce mu szkodzili.
Umówiony zjazd na Zielone Świątki pod Słońskiem z Mistrzem Inflantskim Teodorykiem Tork, który w Trokach d. 15 Czerwca na piśmie się do tego zobowiązał, nie doszedł, z powodu przypadkowego najazdu na Orłów i Murzynów.
Mistrz Inflantski na nowo tegoż roku w Trokach (Lipiec) traktował o pokój z Witoldem, i chciano ustąpienia Orłowa i Murzynowa, a Zakon ustąpić się wzbraniał, oczekując sądu Soboru, do którego wysławszy posłów swoich, najlepsze wyroku miał nadzieje.
Taka była w Zakonie bojaźń Litwy, takie podejrzenia nieustanne, że najmniejszy cień olbrzymiał w oczach Krzyżaków; którzy ludzi niewinnych jak Swalma puszkarza zbiega posądzonego o namowy do psucia dział w Malborgu, chwytali i ścinali.
Kościoł wschodni jak wyżéj powiedzieliśmy, był dotąd pod naczelnictwem Focjusza, który razem Moskiewskim i Kijowskim, będąc metropolitą, zaniedbywał obie powierzone mu owczarnie. Może sprzeciwienie się jakie samowładnemu Witoldowi, może upor w nieprzystąpieniu do zamierzonéj jedności Kościołów; albo co najpodobniejsza, chęć zupełnego wyrwania z pod władzy metropolitów za granicą państwa żyjących, litewsko-ruskich prowincji, skłoniły wreszcie Witolda do stanowczego kroku. Focjusz już w r. 1414 nie dostał dozwolenia przybycia do Grodna, odebrano mu dochody z Kijowa i zarząd diecezji; aż w celu złożenia go i obrania nowego metropolity dla Rusi litewskiéj, wyznaczony sobór biskupów ruskich w Nowogródku litewskim. Wysłany do Konstantynopola Grzegorz Cemblak bulgarzyn z prośbą od W. xięcia do cesarza i patrjarchy, aby był na metropolitę wyświecony. Lecz tam za staraniem Focjusza odmówiono mu poświęcenia.
Naówczas przeprowadzając myśl swą do skutku, Witold zebrał w Nowogródku zjazd biskupów. Teodozjusz połocki, Izaak czernichowski, Dionizy łucki, Harasym włodzimierski, Eutymjusz turowski, Chariton chełmski, Sebastjan Smoleński, odebrali polecenie obrania Cemblaka, bez odnoszenia się do patrjarchy Konstantynopolitańskiego, na metropolitę Rusi południowéj. Sam Witold przewodniczył soborowi, i d. 15 Listopada obrany przez biskupów, Cemblak człowiek nauki wielkiéj i rozumu, który pomimo prześladowań Focjusza na stopniu swojém utrzymać się potrafił. Wielki ten krok do zjednoczenia władzy i Kościołów w państwie, jest dowodem, jak Witold pojmował niezależność Litwy, i jak do niéj ustawicznie wszelkiemi dążył drogami. Powodem pozornym do usunienia Focjusza, było niedbalstwo jego w zarządzie diecezją, i chęć zapobieżenia wywozowi summ znacznych z kraju do Moskwy.
W istocie chodziło o zjednoczenie Kościołów i niepodległość cerkwi litewskiéj, obrządku wschodniego. Za powód obrania w akcie elekcji, położono długie ociąganie się patrjarchy z naznaczeniem metropolity dla Rusi południowéj, przedajność cesarzów Konstantynopolitańskich, którzy po trzech czasem razem metropolitów mianowali, przykład Bulgarów i Serbij, stanowiących sobie metropolitów. Cemblak wysłany do Carogrodu do patrjarchy i cesarza Manuela Paleologa; przybył potém na Sobór Konstancjeński w r. 1418 d. 19 Lutego z poselstwem greckiém od Manuela i Józefa patrjarchy, z jakiemiś carzykami tatarskiemi i dziewiętnastu biskupami wschodniego Kościoła. Ale poselstwo to, nic dla zjednoczenia kościołów uczynić nie potrafiło.
Duchowieństwo ruskie, podzieliło się obiorem Cemblaka na dwa stronnictwa: jedni zostali pod zwierzchnictwem Focjusza, drudzy słuchali nowego metropolity.