Na wsi (Niemojowski, 1881)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Niemojowski
Tytuł Na wsi
Pochodzenie Trójlistek
Wydawca Józef Unger
Data wyd. 1881
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
CXVI.
Na wsi.

Pod laskiem, nad rzeką,
Za traktem, daleko,
Jest domek malutki,
Rozkoszny, bielutki.
Są w domku okienka,
W podwórzu studzienka,
Ogródek cienisty,
I stawek przejrzysty;
Z topoli aleje,
I pola i knieje,

A kwiatków na łące
Miliony, tysiące:
Tam z Mamą i Tatą
Na wiosnę i w lato,
Mięszkając we troje,
Przepędzam dni swoje.

Gdy zbudzę się zrana,
Wnet wznoszę do Pana
Modlitwę serdeczną,
Bym była wciąż grzeczną,
Bo nauk chęć miała,
Rodziców słuchała.

Podają śniadanko:
Jest kawa z śmietanką,
I chlébek razowy,
I mléczko od krowy;
Skrzepiona na ciele,
Nie myśląc już wiele,
Wyfruwam jak ptaszek,
By pośród igraszek,
Pobujać w ogrodzie,
W weselu, swobodzie,
Odwiedzić gaiki,
Gdzie nucą słowiki,
Pozrywać kwiateczki
Dla drogiéj Mateczki...
Lecz czas wciąż ucieka,
A Mama mnie czeka,
Więc biorę książeczkę,
By wydać bajeczkę,

Popisać w kajecie,
Gdyż ludziom na świecie
Nauka konieczna,
I tylko niegrzeczna
Dziewczynka się szczérze
Do pracy nie bierze.

Tak wdzięcznie, tak mile,
Mijają mi chwile,
Że każda minutka,
Zdaje się za krótka;
A kiedy nasz Janek
Wniósł wazę na ganek,
I zupa na stole,
To myśléć już wolę,
Że sługa nasz stary
Posunął zégary,
By prędzéj w spokoju
Odpocząć po znoju.

Zjedzono obiadek.
A siwek i gniadek
Za Tatą i Mamą
Czekają przed bramą.
„Do bryczki wsiądź z nami
Pojedziem lasami,
Daleko, daleko,
Na pole, nad rzeką:
Tam stoją szeregiem
Kosiarze nad brzegiem,
Tną żyto kosami,
Zgarniają grabiami.”


O, chwilo szczęśliwa!
Jedziemy do żniwa,
I widzim jak w koło,
Ochoczo, wesoło,
Przy znoju i trudzie
Zwijają się ludzie,
A patrząc się na to,
Powiada mi Tato:
„Córeczko, to praca,
Co kraj nasz wzbogaca!”

Wieczorem o chłodzie,
Pod lipą w ogrodzie,
Gdzie rosną powoje,
Siadamy we troje;
Tak sobie siedziemy,
To i to mówiemy,
A Ojciec w rozmowie
Często mi opowie:
O miastach i krajach,
O różnych zwyczajach,
Jak kiedy co było...
Mnie słuchać tak miło,
Żem zawsze zdziwiona,
Gdy nocy opona
Zakrywa świat cieniem.
„Oj!” mówię z westchnieniem:
„Gdyby się to dało,
Godzinkę choć małą
Przedłużyć wieczora...
Lecz trudno — spać pora!”


Nie zrobię nic na to.
Więc żegnam się z Tatą,
Z kochaną Mateczką,
I daléj w łóżeczko,
Ukryję się na noc:
Do jutra — dobranoc!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Niemojowski.