[119]XI.
Jak Zygfryd z żoną do swego kraju powrócił.
690
Rozjechali się wreszcie wszyscy z tej gościny,
Wtedy rzekł Zygmuntowic do swojej drużyny:
„Czas i nam się wybierać już w ojczystą stronę!“
A wieść ta ucieszyła wielce jego żonę.
691
Pytała męża: „Kiedyż udamy się w drogę?
„Lecz pomnij, ja zbyt nagle wybrać się nie mogę,
[120]
„Pierwej od braci moją część odebrać muszę!“
Zmartwił się Zygfryd, że jej to zaprząta duszę.
692
Przyszli doń trzej książęta i rzekli uprzejmie:
„Wiedzcież, panie Zygfrydzie, nic wam nie odejmie
„Prawa do wiernej służby naszej aż do trumny!“
Pokłonił się za łaskę wdzięcznie młodzian dumny.
693
A Gizelher doń rzecze: „Podzielim się z wami
„Tem, co mamy, i ziemią naszą i grodami.
„Damy wam część obszernych królestwa rubieży,
„Jak się to wam i siostrze Krymhildzie należy.“
694
Ale cny Zygmuntowic na to im odpowie,
Gdy spostrzegł, jakie chęci żywią dlań panowie:
„Niech waszego dziedzictwa strzeże łaska Boga
„I poddanych też waszych! Moja żona droga
695
„Obejdzie się bez wiana i należnej części,
„Gdy w mojej ziemi wdzieje koronę, poszczęści
„Lepiej się jej, niż komu innemu na świecie.
„Zresztą chętnie usłużę wam, jako zechcecie.“
696
Na to rzecze Krymhilda: „Jeśli nie chcesz ziemi,
„Toć wzgardzić przecież trudno druhami naszymi:
,Każdy„Każdy król chętnie w swoim orszaku ich liczy.
„Niechże mi łaska wasza mężów tych użyczy.“
697
Więc rzecze Gernot: „Wybierz sama sobie druhów!
„Pójdzie z tobą z ochotą dosyć naszych zuchów.
„Z trzech tysięcy rycerzy, weź tysiąc, byś miała
„Liczny orszak przyboczny!“ Więc zaraz posłała
698
Krymhilda do Hagena gońce i Ortwina,
Czy wejdą do niej w służbę, z nimi ich drużyna,
Ale Hagen jej gniewnie odpowiedzieć każe:
„Nikomu nas nie może Gunter oddać w darze!
[121]
699
„Niech tam inni za wami jadą w obce kraje!
„Wszak wam znajome naszej rodziny zwyczaje,
„Że musimy przy królu pozostać na dworze
„I służyć będziem dalej, jako o tej porze!“
700
Nie proszono ich więcej. — Inni przyszli radzi,
A Krymhilda wybrała do siebie z czeladzi
Trzydzieści i dwie panien i pięćset rycerzy.
Graf Ekewart oświadczył, że za nią pobieży.
701
Żegnali się na drogę, męże, pacholęta,
Niewiasty, dziewki — z dawna rzecz to już przyjęta —
Pocałunkiem żegnali się jeszcze miłośnie
I ruszyli z Guntera krainy radośnie.
702
Towarzyszą im w drodze przyjaciół szeregi,
A wszędzie zgotowano już naprzód noclegi,
Gdzie im było najmilej aż po ziemi krańce.
Do Zygmunta już przodem bieżeli posłańce,
703
By prędzej do rodziców dobiegła wieść chyża,
Że Zygfryd, z nim Uoty córa się przybliża,
Śliczna owa Krymhilda z nadreńskiej krainy.
Nikt im nie mógł weselszej powiedzieć nowiny.
704
„Dzięki Bogu!“ — rzekł Zygmunt — „żem tego dnia dożył,
„Bym na Krymhildy skronie koronę położył.
„Wielkie to na mą ziemię spadają honory.
„Niechajże Zygfryd królem będzie od tej pory.“
705
Zygelinda posłańcom daje aksamity
Czerwone, w złocie, w srebrze podarek sowity
Za wieści, co ją taką przejęły radością.
A orszak się służebny stroi z troskliwością.
[122]
706
Mówią posłowie, kogo Zygfryd tu prowadzi,
Więc namioty dla gości sposobili radzi,
Gdzie w koronie miał stanąć z pocztem okazale.
Wyjechali naprzeciw Zygmunta wassale.
707
Nie wiem, czy kogo lepiej przyjęto, jak ninie
Rycerzy przyjmowano w Zygmunta krainie,
Zygelinda naprzeciw synowej przybyła
Z niewiastami, a za nią cnych rycerzy siła.
708
Jechali dzionek cały, nim gości spotkali —
Swoi i cudzy wiele niewygód doznali,
Nim przybyli pod zamku rozległego bronę,
— Santen gród zwano. — Potem wzięli tam koronę.
709
Powitali radośnie sędziwi rodzice
Pocałunkiem i syna i oblubienice,
Bo się mogli nareszcie rozstać z swą tęsknotą,
I drużynę przyjęto gościnnie, z ochotą.
710
Powiedziono cnych gości pod sali podwoje,
A z rumaków na ziemię zsadzono dziewoje,
Nie brakło tam rycerzy, każdy rad był snadnie
Pięknym dziewkom się pilnie przysłużyć a składnie.
711
Prawda, że gody były nad Renem wspaniałe,
Lecz i tu dano zuchom szaty okazałe,
Jakich nigdy nie mieli, bogate i drogie.
Można by o przepychu mówić cuda mnogie:
712
Gdy zasiedli, — a było wszystko, jak należy, —
Orszak cały w złocistej nosił się odzieży,
Po niej drogie klejnoty połyskały strojnie,
Bo Zygelinda wszystkich obdarzyła hojnie.
713
Usłyszała te słowa przyjazna drużyna:
„Oznajmiam oto wszystkim krewnym mego syna,
[123]
„Iż od dzisiaj królewską koronę on bierze!“
Chętnie to usłyszeli żuławscy rycerze.
714
Zdał nań Zygmunt koronę i władzę i sądy.
Zygfryd więc ujął berło i odzierżył rządy
A sprawował je dzielnie, iż wszyscy lennicy
Bardzo się obawiali męża krasawicy.
715
W potędze i honorach panował zaiste
Lat dziesięć i te rządy sprawował sprężyste,
Aż mu wreszcie Krymhilda porodziła syna,
— Bardzo się tem cieszyła królewska drużyna.
716
Ochrzczono go bez zwłoki, a imię mu dano
Wuja Guntera na chrzcie. Dobrze je wybrano!
Jeśli wda się po wuju, może wyjść na człeka.
Nad dzieckiem zawsze baczna czuwała opieka.
717
W tym czasie Zygelinda do grobu zstąpiła,
Po niej Uoty córa władzę odzierżyła,
Jako się godzi pani tak rozległej ziemi.
Wielu po matce łzami płakało rzewnemi.
718
Tymczasem, jak nam wieści mówią, porodziła
Gunterowi dziedzica Brunehilda miła
W Burgundyi ponad Renem, a dziecko przybiera
Na chrzcie imię Zygfryda, cnego Bohatera.
719
Troskliwie go rodzice chowali i strzegli:
Podług woli Guntera wychowawcy biegli
W rycerskich obyczajach ćwiczyli dziecinę!
Lecz niestety wnet całą utracił rodzinę!
720
Po wszystkie czasy sławią mnogie opowieści,
Jako dzielni rycerze w zabawie i cześci
Wesoło sobie żyli w Zygmunta krainie:
Podobnie też się wiodło Guntera drużynie.
[124]
721
Miał Zygfryd Nibelungów ziemię na usługi,
(Takich skarbów nie posiadł z jego rodu drugi).
Miał rycerzy Szilbunga, miał skarby i grody,
Więc wysokie zamysły roił witeź młody.
722
Skarbiec miał najbogatszy, jakim kiedy władał
Mąż — (wyjąwszy tamtego, co go wprzód posiadał) —
Z wnętrza góry go silne ramię wydostało,
Zabiwszy w walce mężów walecznych nie mało.
723
Ale wciąż więcej pragnął czci, honoru, chwały:
Lecz i tak każde usta przyznać mu musiały,
Iż nigdy lepszy rycerz na koniu nie siedział.
Bał się go, kto o jego strasznej sile wiedział.
|