Noc listopadowa/Scena VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Noc listopadowa |
Podtytuł | Sceny dramatyczne |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1904 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W MIESZKANIU LELEWELA
(Duży pokój na pierwszem piętrze. Z lewej dwa okna. Drzwi w głębi, wiodące do sieni. Z prawej drzwi do pokoju obok. Ściany żółte, pokryte szafami z półek prostych, na których stosy książek nieoprawionych. Stół, kilka krzeseł, kanapa. Na stole lampa, przyrządy pisarskie i rysownicze, blachy i rylce, medale, monety).
LELEWEL JOACHIM
(siedzi, pochylony nad stolikiem)
(w ręku trzyma monetę i szkło zwiększające) Czyja to może być moneta — ? (odkłada monetę)
(bierze książkę) Dla porównania weźmy dzieło... (słychać pukanie)
(ze sieni wpada:) BRONIKOWSKI KSAWERY
(zdyszany)
Jesteś, kochany? —, — biegłem pędem (Tuż za nim przez uchylone drzwi wchodzi:)
HERMES
(przystaje u drzwi)
BRONIKOWSKI
Wiesz co się dzieje?! LELEWEL
Ciszej. — Cicho. — (wskazuje na boczne drzwi z lewej)
Tam mój ojciec stary — kona. BRONIKOWSKI
Rzecz rozpoczęła się spragniona. LELEWEL
Co mówisz?! — Dawno się gotuję; — BRONIKOWSKI
Dzisiaj rano LELEWEL
Dzień nowy — ! bo, — lada chwila, — — tam jest siostra, — BRONIKOWSKI
Aleś ty jeden jest, człowieku, LELEWEL
Innych macie. BRONIKOWSKI
Tyś przyrzeczenie składał bracie. LELEWEL
To się stanie, BRONIKOWSKI
Pan nie masz prawa. LELEWEL
Serce boli. BRONIKOWSKI
Czyś oszalał?! LELEWEL
Nie będę mojej duszy kalał, BRONIKOWSKI
Mam odejść z niczem? LELEWEL
Z niczem, — z niczem. — BRONIKOWSKI
Z jak strasznem mówisz to obliczem — — ? LELEWEL
Nie najdziesz u mnie Pallady, Raczej, to widzę, Hermes nagi BRONIKOWSKI
(odchodzi)
LELEWEL
Bądź zdrów. — (słucha podedrzwiami pokoiku ojca)
(wraca do stolika) (usiada) (bierze monetę i szkło zwiększające) Bolesław, — ale który — ? (rysuje)
Cięży głowa. (przestaje rysować)
HERMES
(idzie w kierunku pokoiku bocznego) LELEWEL
(zamyślony)
Któż — ? Czartoryski, — ja, — Niemcewicz. — (patrzy ku zegarowi)
Już dziewiąta godzina. HERMES
(wchodzi we drzwi z prawej)
(do pokoiku ojca Lelewela) LELEWEL
(wstaje)
(chwieje się) (idzie do okna) (stoi chwilę przy oknie) (odchodzi od okna) (ku stolikowi) (usiada) (zegar poczyna bić dziewiątą) (Ze drzwi z prawej) (wychodzi:) HERMES
(prowadząc starego Ojca Lelewela)
OJCIEC
(idący za Hermesem ku drzwiom w głębi) (zatrzymuje się w pół drogi) (po za krzesłem syna) OJCIEC
Nie czekaj, ztamtąd nikt nie wraca. LELEWEL
(zadumany)
Jak starożytny grecki myt, u wrót grobowca, który sypię OJCIEC
O żegnaj, lice zadumane, — LELEWEL
(wstaje)
Czemuż to ręce załamane? OJCIEC
O nie plam ty się krwią — LELEWEL
Chcę krwi, — ach głos — czyj szept, czyj cień — ? OJCIEC
Odchodzę precz, odchodzę precz, — LELEWEL
Dzieła poczęli dziś część lwią. OJCIEC
Synu, o nie plam ty się krwią. LELEWEL
Wolność, dziś święto, dzisiaj czyn. OJCIEC
Byłeś mi wdzięczny syn... LELEWEL
Precz łzy, precz smutku, precz, precz żal; OJCIEC
We wieczność idę, w dal. LELEWEL
Potęgę sił mi tęgich daj! OJCIEC
(oddala się ku drzwiom w głębi, za Hermesem)
W spokojów wiecznych idę gaj. (przepada we drzwiach) LELEWEL
(odwraca się)
(spostrzega drzwi otwarte) Ha! Co to — !? Czy kto przyszedł znów (Z pokoiku z lewej wchodzi)
SIOSTRA LELEWELA
(znużona)
LELEWEL
(patrząc na nią)
Mój ojciec!!! — (w kierunku drzwi)
Ojca mego cień! SIOSTRA
(wskazując drzwi pokoiku)
(niepewno cicho) Śpi, — śpi — — LELEWEL
(cicho w myślach)
Wiem, wieczny to już sen. SIOSTRA
Nie śmiałam dotknąć skroni, czoła. — LELEWEL
(chce coś mówić)
SIOSTRA
Ciszej. — — LELEWEL
Głos zbudzić go nie zdoła. (wchodzą oboje do pokoiku, ojca)
(skąd tejże chwili Lelewel wraca) SIOSTRA
(wraca i zatrzymuje się w progu pokoiku)
Patrz, łzy z przymkniętych powiek cieką... LELEWEL
Ostatnie jego do nas słowa... SIOSTRA
Był ktoś u ciebie, — wejść nie śmiałam, (Przez otwarte drzwi z korytarza wpada:)
PROT, BRAT LELEWELA
(przejęty radością)
(gdy ma wybuchnąć potokiem słów) (z wieścią z miasta,) (słowa mu giną i martwieją na widok brata i siostry) (stojących bez ruchu) NIKE Z POD CHERONEI
(wbiega tuż za nim)
(i przesłaniając go ręką w gwałtownym ruchu) (mówi za niego:) Radość wam wróżę! Mrą wasi wrogowie (bębny wojsk przechodzących daleko w ulicach)
|