Noc listopadowa/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Noc listopadowa | |
Podtytuł | Sceny dramatyczne | |
Wydawca | nakładem autora | |
Data wyd. | 1904 | |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego | |
Miejsce wyd. | Kraków | |
Ilustrator | Stanisław Wyspiański | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron | ||
Artykuł w Wikipedii |
NOC LISTOPADOWA
SCENY DRAMATYCZNE
NAPISAŁ STANISŁAW WYSPIAŃSKI
ODBITO W DRUKARNI UNIW. JAG. NAKŁADEM AUTORA • KRAKÓW 1904. SKŁAD W KSIĘGARNI GEBETHNERA.
DRUK UKOŃCZONO DNIA 15 CZERWCA
W DRUKARNI UNIWERSYTETU JAGIELL.
KRAKÓW 1904.
|
RZECZ DZIEJE SIĘ W WARSZAWIE
29-EGO LISTOPADA ROKU 1830. Korytarz w Szkole Podchorążych, PALLAS
Do mnie! Do mnie! Do mnie!! (gromy)
Ty, co zwyciężyłaś pod Maratonem, Gdy gasły gwiazdy Północy, (pioruny)
Przyzywam was władnym znakiem, PALLAS
Ten, co z zawrotnych szczytów CHÓR
Ares!! mój pan i bóg!! PALLAS
Oto Ares, zwalony z pętów, CHÓR
Powalim męże i poranim! PALLAS
Lećcie za nim!!! CHÓR
Hej! skrzydła porozwijane rola się stanie mogiłą PALLAS
Nad ludami uderzą gromy, CHÓR
Kto walczy —? PALLAS
Polska z Carem! — — NIKE NAPOLEONIDÓW
Pod Moskwę, na gniazdo Carów, PALLAS
Odzyszczesz rycerzy kochanków: NIKE NAPOLEONIDÓW
Nad duszami zaciążę. PALLAS
Leć! NIKE NAPOLEONIDÓW
Sandały zwiążę; (zawiązuje sandały)
Kto będzie im wrogiem? PALLAS
Książe. NIKE NAPOLEONIDÓW
Oni jego pochwycą?! PALLAS
Zdradą!! NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie! PALLAS
Oni tam wlecą gromadą NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie!! — — PALLAS
Przeznaczeniu ty nieposłuszna; NIKE NAPOLEONIDÓW
Ty wielka, a ty małoduszna! PALLAS
Spalę cię w ogniach rumieńca: NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie zwolę wieńca! PALLAS
Więc nie! — i bez ciebie poradzą. NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie poradzą! — Zwycięża ten, kto z nami: PALLAS
Trojej dobyłam tą władzą, NIKE TROJAŃSKA
Dobywcom Trojej biada, PALLAS
Zwyciężę!! NIKE NAPOLEONIDÓW
Orlico, nie zwyciężysz. PALLAS
Orlico! NIKE Z POD TERMOPIL
Byłam pod Termopylami: zdrada nie plami!!! NIKE Z POD SALAMINY
Narodom stanę się sępem; CHÓR
Krwi! NIKE Z POD SALAMINY
Jak sięgniem po wawrzyny — ? CHÓR
Przez krew!! PALLAS
W krwi nie masz winy! NIKE Z POD SALAMINY
Kto ludy powiedzie?! CHÓR
Gniew. NIKE Z POD SALAMINY
Kto weźmie wieniec róż — ? CHÓR
Wódz! NIKE Z POD SALAMINY
Kto on? PALLAS
Chmurny, jak Noc. NIKE Z POD MARATONU
Czyli będzie rówien, jak mój, PALLAS
Wołane w skrach i dymie, CHÓR
Jakie jego imię — ? NIKE NAPOLEONIDÓW
Czyny!! pożądaniem jemu krew rozpalę. PALLAS
Chodzi w chwale; NIKE NAPOLEONIDÓW
Gdzie jest?! PALLAS
Satyry NIKE NAPOLEONIDÓW
Satyrom skruszę liry, PALLAS
Leć, skrzydła nad nim sprząż, NIKE NAPOLEONIDÓW
Jest mój. PALLAS
Chwytaj i wiąż! NIKE Z POD CHERONEI
Posępna weszła i cmentarna i jakby wieszczka rozpowiada NIKE Z POD CHERONEI
Oto wieńce wam niosę wiązane NIKE Z POD SALAMINY
Chcę wieńców z róż. NIKE Z POD CHERONEI
Róż niema, róże pomarły; NIKE NAPOLEONIDÓW
Chcę wawrzynu wieńców i dębu. NIKE Z POD CHERONEI
Dęby odarte z liści. zbłąkane dzieci Eola CHÓR
Jakoż zwycięstwo się ziści — — ? NIKE Z POD CHERONEI
Uprzołek suchy jaśminu NIKE Z POD MARATONU
Gdy zwycięskie proporce zawarczą, NIKE Z POD SALAMINY
Nędzą zmartwiałe badyle; NIKE Z POD CHERONEI
Onym te wieńce wystarczą NIKE Z POD SALAMINY
Pieśniarze!? NIKE Z POD CHERONEI
Drwisz! NIKE Z POD SALAMINY
Jacyż ludzie? NIKE Z POD CHERONEI
Wzrośli w mękach i trudzie. CHÓR
Jacyż ludzie?! PALLAS
Męże się lęgną? NIKE Z POD CHERONEI
Na urwiskach jałowiec i sosna, NIKE Z POD MARATONU
Drzewa żałoby! NIKE Z POD CHERONEI
Siostry! CHÓR
Jakoż zwycięstwo się ziści — ? NIKE Z POD CHERONEI
Niech giną, synowie moi, — łza już się w oczach nie ląże, CHÓR
Gdzie dążysz? — NIKE Z POD CHERONEI
Oto po Śmierć dążę. CHÓR
(podają sobie ręce)
Cyt! — — — Stój. NIKE Z POD CHERONEI
Siostry! niech giną we chwale zbroi, (ujmuje za ręce Chór)
PALLAS
Ujrzycie bohatery i karły CHÓR
Do broni!!! WYSOCKI
Hej bracia, dzieci, żołnierze niech krzyż upiory wyżenie, PALLAS
Niech płoną grody i miasta!! WYSOCKI
Tyżeś to koło mnie stanęła, PALLAS
Oto jestem przy tobie siostrzyca; CHÓR PODCHORĄŻYCH
Patrzajcie, gorą mu lica. WYSOCKI
Hej, naszym krzywdom granica! PALLAS
Opętańcze mieczowy, do dzieła!! WYSOCKI
Poprzysięgam się tobie: miecz; CHÓR PODCHORĄŻYCH
Dla nas Sława, Sława niepodzielna! PALLAS
Patrz, jak się prężą do sił; WYSOCKI
Przez krew, przez krew, wy w gniewie: Oto wszystko wam odebrał wydzierca! (gromy)
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Łuna się na niebie uniosła — ! WYSOCKI
Zapamiętajcie rok (łuna)
PALLAS
Wam dana potęga i moc! WYSOCKI
Wskrześnijcie mściwce! PALLAS
Zdobywce; WYSOCKI
Na mojem stawajcie Słowie: PALLAS
Jutro laury!! CHÓR PODCHORĄŻYCH
Każesz iść, o ty oczekiwany, PALLAS
Na Słowo pękają kurhany. CHÓR PODCHORĄŻYCH
Rozkazuj! WYSOCKI
Bierzcie za giwery, — opodal przedmiejskich kopców CHÓR PODCHORĄŻYCH
Tak! WYSOCKI
Są wszyscy? CHÓR PODCHORĄŻYCH
Wszyscy są. WYSOCKI
Dostajecie do działania część lwią: (do nowych, którzy nadbiegli)
Imać za broń! CHÓR PODCHORĄŻYCH
Za broń!! WYSOCKI
Czas mija, nie trza dzieła odwlekać. PALLAS
(szeptem za jego uchem) Nie zazdrosnyś-że jego udziału, WYSOCKI
W ogrodzie, koło mostu-posągu, CHÓR PODCHORĄŻYCH
Więc to dziś, — to nie do pojęcia... WYSOCKI
Dziś dzień wyzwolin braci! CHÓR PODCHORĄŻYCH
Leć z nami, jako orzeł z orlęty! na krzyż pasy przez pierśne kolety. WYSOCKI
To dziś, — do broni! za giwery! PALLAS
Będziesz nieśmiertelność mieć! WYSOCKI
Wnijdziecie do nieśmiertelności! PALLAS
Niech każdy płomieniem płonie, lećcie gorejące pochodnie, WYSOCKI
Hej bracia, żołnierze, dzieci! PALLAS
Gwiazda wam wzeszła i świeci! WYSOCKI
Bóstwo przed nami goni! PALLAS
Do broni!! WYSOCKI
Do broni!! CHÓR PODCHORĄŻYCH
Do broni!!! SALON W BELWEDERZE.
(Dwoje drzwi z prawej. Dwoje drzwi z lewej. JOANNA
(wchodząc)
Patrzajcie, łuna pożaru! W. KSIĄŻE
(wchodząc)
Gdzie pożar? KURUTA
(wchodząc)
Miasto się pali. GENDRE
(wchodząc)
Nie miasto. W. KSIĄŻE
Gdzie? GENDRE
Tam, w oddali. KURUTA
Dwa się szwadrony zerwały JOANNA
(wychodzi) GENDRE
Konia dla księcia! KURUTA
Już wiodą. W. KSIĄŻE
Nie, — pozostanę. — KURUTA
A coby książe powiedział, W. KSIĄŻE
Że to powstanie. KURUTA
A tak — tak — ogień — bunt, ogień pożarny; W. KSIĄŻE
Z złotem Runem GENDRE
A jeźli Car nie zechce — ? KURUTA
Będziem wierni. GENDRE
(wychodzi)
W. KSIĄŻE
Postój sam! KURUTA
Słuszajus. W. KSIĄŻE
Ot ty durny. KURUTA
Ja ludzki. W. KSIĄŻE
A potrafiłby ty, jak jaki kniaź Zarudzki, KURUTA
Wy gospodyn, — ja sługa. W. KSIĄŻE
No ja znam. KURUTA
Wierny. W. KSIĄŻE
Głupi zadość. KURUTA
Mudry po rozkazu. W. KSIĄŻE
Przebiegły Grek; na tonie pozna się do razu. KURUTA
Paplać swobodno. W. KSIĄŻE
Małczaj, — — — no ruszaj won, — — a służyć! KURUTA
Niezawodno. W. KSIĄŻE
A potrafiłby ty w ogień za Carem skoczyć? KURUTA
Choćby i carski brat, — W. KSIĄŻE
Nóż jemu w pierś, — ubroczyć KURUTA
Wasza miłość... W. KSIĄŻE
Filozof ja, — tak po omacku KURUTA
Dar boski wasz. W. KSIĄŻE
Tak ja wam się wynurzę, KURUTA
Dyabeł bierz, — cóże jest to — — ? W. KSIĄŻE
... Że książe będzie Car. KURUTA
(zaśmiał się)
Cha, cha cha. W. KSIĄŻE
(pchnął go)
Precz! — czego ty się zaśmiał, jak czart? KURUTA
(milczy)
W. KSIĄŻE
Precz, — no nie trza służby mnie. KURUTA
(pozostaje)
W. KSIĄŻE
Precz. Ruszaj do kart. (wypycha Kurutę za drzwi)
(został sam) (puka do drzwi na lewo) (z tychże drzwi wychodzi:) JOANNA
(podeszła ku środkowi salonu)
W. KSIĄŻE
(zamyka wszystkie drzwi)
(idzie do biórka)
Od samego rana dziejowym, taka znaczyła się pora (uderza ręką o biórko)
Tu — list Cesarza — JOANNA
Cara!? W. KSIĄŻE
Cara brata. JOANNA
Na zbawcę! W. KSIĄŻE
Na kata! JOANNA
Co to jest — ?! W. KSIĄŻE
Car oszalał JOANNA
Co znaczy,...? W. KSIĄŻE
— Milczenie, JOANNA
W ogniu cały... W. KSIĄŻE
I we krwi się zjawię i będę czemś, — nie błaznem, nie kpem, JOANNA
Ty!!! W. KSIĄŻE
Polakiem. JOANNA
Łżesz. W. KSIĄŻE
Małczaj! JOANNA
Ty łasisz się i klniesz, — — W. KSIĄŻE
Słuchaj, — ty milcz, — ja mówię świętą rzecz; JOANNA
Łżesz. W. KSIĄŻE
Ty piękna, — ciszej ty, bo ty mnie słowem gniesz. przebojem wzdłuż i wszerz! Co? Napoleonidzi JOANNA
A serce moje widzi. W. KSIĄŻE
Zblednie Car. JOANNA
Przeciw bratu, — ty brat — — W. KSIĄŻE
Wot rzucił na cię czar. JOANNA
Zamach. W. KSIĄŻE
Wsiej czas, — mój los. JOANNA
W obłędzie ty, — chcesz mnie udaniem zwieść. W. KSIĄŻE
(otwiera biórko,)
(podaje list)
Czytaj. — Co wiesz? Plein pouvoir. — Co? — Znasz! Ha mów, ze słowem spiesz. JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
Ty się boisz. — JOANNA
Ty bankrot. W. KSIĄŻE
Ty lalka, — pić duszy czystość, — w uścisku rozpalić JOANNA
Puszczaj, — W. KSIĄŻE
Krew, lice się rumieni. JOANNA
Puszczaj. W. KSIĄŻE
Czuj moc. JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
— Ty będziesz chwalić JOANNA
Ty cham. W. KSIĄŻE
Ha, — ty słaba — ty kwiat, bierz rozkosz, lubość dam. — JOANNA
(oddala się)
W. KSIĄŻE
Postój! JOANNA
(staje)
(chwila milczenia) W. KSIĄŻE
(opuszcza wzrok ku ziemi)
(stoi obezwładniony) JOANNA
(zwraca głowę ku oknu)
Czy nie wydaje się, że ot tam jacyś ludzie W. KSIĄŻE
(nie poruszył się)
Może to być, — to i cóż? Myśl moja w trudzie. JOANNA
Spojrzno tam. W. KSIĄŻE
Sumienie. (ostro)
Czego chcesz? (czule)
Pójdźno ku mnie. — Nie pragniesz się tulić? JOANNA
Spojrzno, — patrz, — jakieś smugi odbite na wodzie W. KSIĄŻE
Ty marząca, — luba, — jeśli się duch nie wzmoże, w moc się nie rozpręży. JOANNA
Krocie iskrzących gwiazd... W. KSIĄŻE
Ty myślą w niebie, JOANNA
Chłód. W. KSIĄŻE
Po oknach cienie gonią, JOANNA
Tam jacyś ludzie są. — W. KSIĄŻE
Przystępu straże bronią. JOANNA
Zaczęłam dziś rano. W. KSIĄŻE
Tak więc masz idejami duszę zadumaną JOANNA
Tak duszy oczyma W. KSIĄŻE
Francuskiemu hrabi, JOANNA
— Nikt. — — Może drzewa tam gałęźmi trzęsą — ? W. KSIĄŻE
Łzy masz pod rzęsą. JOANNA
To nic. W. KSIĄŻE
Pokorny ja, — bez gniewu, — jużem rozczulony, — JOANNA
Ten tam oddalony W. KSIĄŻE
Dosyć. JOANNA
Na ogród pójdę. — — W. KSIĄŻE
(tupie nogą)
Nigdzie krokiem. JOANNA
To nie. — Już zostaję. — W. KSIĄŻE
To idź. JOANNA
Tam. — A po co? W. KSIĄŻE
Urok, czarodziej biały, — świecący bohater. JOANNA
Szept. W. KSIĄŻE
W gałązkach szemrze wiater. JOANNA
Cicho znów. W. KSIĄŻE
Tym głazem JOANNA
Może. W. KSIĄŻE
Ja go każę zrzucić z konia! JOANNA
Już nie patrzę. — — — W. KSIĄŻE
Wysadzić go każę. JOANNA
Ech. — W. KSIĄŻE
Każę ozłocić, — blachą okuć złotą. JOANNA
Z hołotą. W. KSIĄŻE
Małczaj! (chwyta ją za rękę)
JOANNA
Ot żeś co jest — ? W. KSIĄŻE
Ty dumą i pychą JOANNA
Ty wstrętny. W. KSIĄŻE
Ot ty kochanica. JOANNA
Puszczaj. W. KSIĄŻE
Pójdź. JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
Suko! Ruszaj! JOANNA
Najświętsza Panno! — Nie — ty, nie wymuszaj. W. KSIĄŻE
Zapomnisz. — Czego chciałaś? Tam, — już ciebie widzę, JOANNA
Najświętsza Panienko. — W. KSIĄŻE
Precz ręce! JOANNA
Łamiesz. O wstydzie, o męko. W. KSIĄŻE
Znaj rozkosz. — Ty kobieta, — jak panna wstydliwa, — JOANNA
(upada)
Ja nieszczęśliwa. W. KSIĄŻE
Nie klnij, — — nie płacz, — milcz! — cicho — cicho! JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
Gniewna, żałosna. JOANNA
Odejdź, — ja szalona. W. KSIĄŻE
Ty głupia. — Ty obłędna. — Obłęd moja siła. JOANNA
Ja się w męczeństwie wiję, W. KSIĄŻE
Jak wichr, — ja byłbym wichr, huragan... JOANNA
Jak z podwórza W. KSIĄŻE
Czar. JOANNA
Ty... W. KSIĄŻE
Chodź do łóżka. JOANNA
Daj ust, — ty mój, — — — o bierz tę twoję moc, — W. KSIĄŻE
To miłość, — ura! JOANNA
Ha — W. KSIĄŻE
Pocałuj. JOANNA
Cyt... W. KSIĄŻE
To nic. — — JOANNA
Co to? — po oknach śwista — zgrzyt — W. KSIĄŻE
To wiatr północny dmie. — JOANNA
Wichr wyje. W. KSIĄŻE
W oczach łza, — JOANNA
Ja obłąkana, — W. KSIĄŻE
Daj ust — JOANNA
Pocałuj, — skon. W. KSIĄŻE
Daj ust, — pocałuj — JOANNA
Tyś dla mnie rzucił tron. W. KSIĄŻE
Dla ciebie tron zdobędę, koronę dam na skroń. JOANNA
Ty mój, — kochanku, — panie — W. KSIĄŻE
Dam tobie królowanie. JOANNA
W kościele Świętego Jana. W. KSIĄŻE
Carstwo. JOANNA
Korona zmartwychwstana. W. KSIĄŻE
Co!? — wiesz!! JOANNA
Wiem. Tam w sercach ogień wre. W. KSIĄŻE
Tam?! — gdzie?! JOANNA
Ty patrzaj w twarz. W. KSIĄŻE
(odstępuje od niej)
Ja sam... (dzwoni) JOANNA
(omdlała)
W. KSIĄŻE
(otwiera z kluczów wszystkie drzwi)
(przenosi ją do innych pokojów) PANNY
(wbiegają)
(otaczają zemdlałą) (oddalają się) W. KSIĄŻE
(wbiega)
(idzie ku jednemu z pokojów) (rozmawia z kimś we drzwiach) (po chwili wchodzi na salon) (obok W. Księcia wchodzi:) GENDRE
(z pochyloną głową)
W. KSIĄŻE
Ot, co ty mówisz? Na śmierć? — Generał? GENDRE
Ot, czemuby ja nie umieràł? — (opiera czoło o pierś W. Księcia)
Daj ochłodzić kamykiem czoło. — — — — Carski dar, — W. KSIĄŻE
Biedny ty, — duràk, — — GENDRE
Tak Carstwo czar. — W. KSIĄŻE
Rzewny ty, — czy pijany — ? GENDRE
Wasza miłość? — W. KSIĄŻE
Obraza — ? GENDRE
Tak kto mnie wydarł serce — ? W. KSIĄŻE
Ty chcesz na tamten świat, — ty brat — ?, a co cię zmusza? GENDRE
Duch. — Tak ja tu widzę wstyd, — bezczelny wstyd; W. KSIĄŻE
Tak ty urlop weź, — poczekaj. — GENDRE
Urlop duszy. W. KSIĄŻE
Tak ty duràk, — weź ty teorban, dzwoń; — GENDRE
Tak książe dziewkę rai... KURUTA
(wszedł cicho i szepce)
Majestè, — nadbiegł właśnie ów człowiek z donosem. W. KSIĄŻE
Niech-że wejdzie. — (do Gendra)
Adieu — (do Kuruty)
A przycienić światło, KURUTA
Wiem kto jest. W. KSIĄŻE
Co mnie to? GENDRE
Addio! (odchodzi)
W. KSIĄŻE
Włóczęga, hołota, MAKROT
(wchodzi)
KURUTA
A ty masz dla mnie co — ? MAKROT
Dla księcia słowo. KURUTA
A czemu dla mnie nie — ? MAKROT
Dla majestatu. KURUTA
No tak, ja ci pozycyę dał. MAKROT
Więc za umową KURUTA
Daj go katu, — — (szepce W. Księciu)
(do Makrota) No tak, co ty wynalazł — ? MAKROT
Słowa, — gesta, — cienie. KURUTA
Któż co z tego odgadnie, — he, — kto? MAKROT
Złe sumienie. KURUTA
Tak my najszczersi, — MAKROT
Szajkę. KURUTA
Można pójść — ? MAKROT
Można. W. KSIĄŻE
Jawno? MAKROT
Niewygodnie. W. KSIĄŻE
I cóż tam knują — ? MAKROT
Oni — ? — Knują zbrodnie. W. KSIĄŻE
Jak na Sanszo-pansie. MAKROT
Garść, partye, — gromada. KURUTA
I gdzież to? MAKROT
Kto przyjdzie, to gada W. KSIĄŻE
Tak gdybym ja tam poszedł sam....? MAKROT
To nie wypada. W. KSIĄŻE
I gdzież to — ? MAKROT
Rzecz doniosła, — niejawna, nietajna. W. KSIĄŻE
Byłeś tam? MAKROT
Wracam. KURUTA
A sprytna sobaka! W. KSIĄŻE
Gdzie to? MAKROT
Na Świętojurskiej uliczna kloaka. KURUTA
(zaśmiał się)
Cha, cha. MAKROT
Spisek odkryłem, — wyjawię dowody. W. KSIĄŻE
Łajdaku, coś ty chciał, — ja mam pójść w łajna? MAKROT
Tam mówiono o księciu słowy szkaradnemi. W. KSIĄŻE
I ty podły przychodzisz obrzucać mnie niemi? MAKROT
Ja tam stałem na zimnie, o głodzie, — z rozkoszą stój, postój, — czekaj jeszcze, zapłacą dukatem, W. KSIĄŻE
Co? I cóż? — Co przyniosłeś, — co? MAKROT
Ja cały w słuchu, W. KSIĄŻE
(rzuca pieniądz)
Masz. Gadaj. MAKROT
»Pojednał się z bratem W. KSIĄŻE
Gadaj. MAKROT
»Dziś jeszcze trzeba w pysk tego Mogoła«. W. KSIĄŻE
Mnie!? MAKROT
Ja tak myślę. W. KSIĄŻE
Precz! — Mnie!? MAKROT
To wyraźne, — które wskazują, — że się dziś — coś ma pojawić. W. KSIĄŻE
Ale co!? — Co?! — Precz-ty!, — albo zostań jeszcze chwilę; MAKROT
Oni się modlić przychodzą na groby (dobywa papierów)
Co — ? — Foliały całe? W. KSIĄŻE
Listopad, to dla Polski niebezpieczna pora — ? MAKROT
Znacząca. — — W. KSIĄŻE
A ty, widzę, jesteś zmora. MAKROT
Tak teraz jest Listopad, — więc baczne mam słuchy. Jest to pora, gdy idą między żywych duchy — KURUTA
(wybucha śmiechem)
Cha, cha, cha, W. KSIĄŻE
(śmieje się)
Poeta. KURUTA
Bo jest. W. KSIĄŻE
Co dzień nowy. KURUTA
Co dzień nowy. MAKROT
Jest wszędzie. KURUTA
W zawiązku. MAKROT
Gotowy. W. KSIĄŻE
A wszystko pierzchnie z rankiem, — ze dniem, — nocne mary. KURUTA
Wasza Książęca Mość nie drży, — człowiek wojenny, no to dość; — trzeba, książe, wydać rozkaz dzienny, W. KSIĄŻE
Ty żartowny. KURUTA
Tak ja się na wszystko zgotuję. W. KSIĄŻE
Tu ja panuję. KURUTA
Ja miał na myśli Cara. W. KSIĄŻE
Milcz. KURUTA
I zamach stanu. W. KSIĄŻE
Słyszałeś — ty, — ja cię zakuję KURUTA
Tak się dowie Car. W. KSIĄŻE
Car się nie dowie. precz wy odemnie, precz, — krew mi wyssali, (wypędza obydwóch)
Ja sam, — — skąd czekać mnie zwiastuna? (widać łunę)
Co to? — — Pożarna łuna, — (dzwoni)
A co? OFICER SŁUŻBOWY
(wchodzi)
(salutuje) Raport złożony, — pożar ugaszony. W. KSIĄŻE
Słomiany ogień, — zgasł, — OFICER SŁUŻBOWY
Cztery szwadrony W. KSIĄŻE
Pożaru powód — ? OFICER SŁUŻBOWY
Niewiadomy. W. KSIĄŻE
Jakto — ? — Ha, — nic, — — tak, — nic niewiadomo; tak, — że to wszystko nic, — — kto ma łakomą (do oficera)
Rozpędzić straże. OFICER SŁUŻBOWY
(salutuje)
(wychodzi) W. KSIĄŻE
(klaska)
LOKAJE
(wchodzą)
W. KSIĄŻE
Gasić lichtarze. POD POSĄGIEM SOBIESKIEGO
GOSZCZYŃSKI
Wiatr dmie, że ogród cicho łka 1 GŁOS
Idą. 2 GŁOS
O teraz słychać gwar... 3 GŁOS
W pałacu gasną sale. GOSZCZYŃSKI
Zapada mgła. — — Ty jesteś bracie? 1 GŁOS
Jestem. GOSZCZYŃSKI
Policz nas. 1 GŁOS
Szesnastu ludzi. GOSZCZYŃSKI
Po drzewach jakaś arfa gra 1 GŁOS
Jeźli się książe obudzi..? 2 GŁOS
A jeźli nie przyjdą cale — ? GOSZCZYŃSKI
Niepokój, ogień piersi żre, jak Harpja; złość ssie krew. 1 GŁOS
Już idą... GOSZCZYŃSKI
Słyszę. 3 GŁOS
To szum drzew. 1 GŁOS
Nie przyjdą. GOSZCZYŃSKI
W ogród wstąpił czar. 1 GŁOS
Będziem wszystko bić w łeb, GOSZCZYŃSKI
Gałązki obsiadł lśniący szron 1 GŁOS
Już idą — — 2 GŁOS
Czy to ty? 1 GŁOS
Tak ciemno. GOSZCZYŃSKI
Ulituj się ty Boże nademną; — 1 GŁOS
Tak sądzę. GOSZCZYŃSKI
Ta cichość mnie zabija. — 1 GŁOS
Wicher szumi. GOSZCZYŃSKI
Czas mija. 1 GŁOS
Na zimnie stoję godzin dwie. GOSZCZYŃSKI
Milcz. — Ogień piersi pali, 1 GŁOS
Byleśmy się tam w pałac dostali, 2 GŁOS
Co powiesz, jakbyśmy go porwali — ? 1 GŁOS
Co powiesz, jeźliby zdążył zbiedz — ? 3 GŁOS
Mgieł gęstwa na ogród spada. GOSZCZYŃSKI
Stoimy jako orłowie w chmurze. 3 GŁOS
Idą mgły. GOSZCZYŃSKI
Wicher powiał szumem.... CHÓR
Ogród gada: GOSZCZYŃSKI
Wszakże on wskazuje — — tam. NABIELAK
W stronę Belwederu wskazuje. GOSZCZYŃSKI
Jak gdyby rozkaz daje nam. NABIELAK
On wie i czuje, GOSZCZYŃSKI
Widzisz, — ręka mu drży. NABIELAK
To księżyc cień rzucił liści GOSZCZYŃSKI
Jak śnieg on biały w tem odzieniu... NABIELAK
Wskazuje tam a patrzy żywem okiem. GOSZCZYŃSKI
Przykuł mnie wzrokiem. NABIELAK
On wie i czuje. GOSZCZYŃSKI
Patrz — drgnął, — to koń się wspina — ! NABIELAK
To cienie drzew. GOSZCZYŃSKI
Bije godzina.
DEMETER Z CÓRKĄ KORĄ ŻEGNA SIĘ:
KORA
Powiedzie mnie Orkus w noc, DEMETER
Żegnaj mi dziecię, żegnaj córo; musisz zejść k’niemu nieodbycie; KORA
Orkus mnie wzywa, idę żona, DEMETER
Pocałuj usta, całuj oczy; KORA
O matko, przykrać ta koszula, oto się już tajemnie palę DEMETER
O córo, żegnaj ukochana; KORA
O matko, wstydem przed cię płonę DEMETER
Jakoż te więzy twoje skruszę? KORA
O nie sąć one nieznośliwe. DEMETER
Teć więzy ciebie mi odbiorą. KORA
O matko, — letnią wrócę porą. DEMETER
Do lata, wiosny czekać długo. KORA
Muszę do czasu tam być sługą DEMETER
Pierwej-że z matką twą rodzoną KORA
O matko, przedsięś przepomniała: DEMETER
Odchodzisz w ciemnie wichrów, burz; KORA
Za drugą wiosną wrócę znów. że jakąś tajemnicę sili, DEMETER
Spominasz darmo dzień wesoły KORA
O matko, Hymen mnie powiedzie DEMETER
O córko, rzucasz matkę własną; KORA
Z wiosną, gdy pierwsze lody spłyną, DEMETER
Rzucasz mnie, — to ostatnie chwile, KORA
Ja matko będę tam szczęśliwą. DEMETER
A przedsię droga to cmentarna. KORA
Tajemnic tobie część uchylę: DEMETER
Patrz! wszystkie pędy pomarnieją, KORA
Pamiętaj, matko, wczesny siew. i zgarnąć wszystek płód. DEMETER
Opuszczasz mnie, mnie twoją mać, — KORA
Z tajemnic moich, matko, znaj: DEMETER
A te zwarzone, kędyż legną; KORA
Umierać musi, co ma żyć... DEMETER
Ty na śmierć wiedziesz twe służebne! KORA
My oto, matko, zmartwychwstaniem DEMETER
Już palą dla cię pochodnie!! (Wchodzi Hymen i jego orszak z pochodniami i muzyką i otaczają Korę).
KORA
Z tajemnic moich, matko wiedz: DEMETER
Obłędna, ztamtąd nikt nie wraca; KORA
Gdy więzy śmierci skruszę DEMETER
Śmierć biorąc żywa, spełniasz zbrodnię! KORA
(stała się poważna)
Zaś w nieśmiertelnych wieńcu wrócę. MUZYKA
(weselna zaczyna grać.)
DEMETER
Noc cię uwodzi w wieczność ciemną! KORA
(stała się rozkazująca)
Pochodnie święte nieść przedemną!! (Orszak muzyką weselną otacza Korę i uprowadza).
(do podziemu) DEMETER
(przepada na ogrodzie)
1 PODCHORĄŻY
(wbiega nagle)
Piotr nas Wysocki śle. GOSZCZYŃSKI
Gdzie? 1 PODCHORĄŻY
We mgle. GOSZCZYŃSKI
Czekają tu. PODCHORĄŻY
To wszyscy? GOSZCZYŃSKI
Tylu wystarczy. PODCHORĄŻY
A reszta? GOSZCZYŃSKI
Czekać daremno. PODCHORĄŻY
Ja drogę wam wskażę do domu. 2 PODCHORĄŻY
(nadbiega)
1 PODCHORĄŻY
Wysocki przydzielił nas dwóch. GOSZCZYŃSKI
Patrzaj drga we wichrze liść 2 PODCHORĄŻY
W tej puszce, — rozdzielcie, bierz. GOSZCZYŃSKI
Więc Wysocki dobędzie koszary? 1 PODCHORĄŻY
By ino wpadł z nienacka do leż. NABIELAK
Gotowi? GOSZCZYŃSKI
Gotowi. 1 PODCHORĄŻY
Za mną! (pada strzał w pobliżu)
GOSZCZYŃSKI
Słychać strzał! 2 PODCHORĄŻY
To Wysocki już wyszedł z ogrodu. GOSZCZYŃSKI
A pokłońmy się białemu królowi... 2 PODCHORĄŻY
Gotowi?! NABIELAK
Gotowi! CHÓR
Gotowi! (wybiegają)
DEMETER
(wchodzi)
Gdzieżeś córo, co byłaś mi ptakiem, i w skardze słucham własnych jęków, (nawołująca)
Hekate, córko Tytana Taurydy; światłonośna niewiasto, dzierżąca pochodni dwoje, — zjaw się ty czujna wszelkim skargom i żalom; ty, co obecna jesteś, gdy matki rodzą; ty, co samotnych strzeżesz pustkowi i drogom rozstajnym stróżujesz. Zjaw się! (z pod ziemi wychodzi:)
HEKATE
(pochodni dwoje dzierży w ręku)
Oto stoję! DEMETER
Córkę mi wydarto, porwano i uwięziono; straciłam ją z przed oczu, pięknolicą i młodzieńczą. Gdzie jest, gdzie zanikła, zatraciłam pamięć i nie wiem i przeto ciebie wzywam, leć, goń, szukaj; o ty, która odgadujesz tajemnice bogów i ludzi przywodzisz do utraty rozumu i do szału, leć ty i świeć dwojgiem świateł głowni płonących i odnaleź córkę moją najmilszą. (oddala się w ogród)
HEKATE
Do mnie Eumenidy lotne; wy, które zamieszkujecie Tartaru rozległe pustkowia skalne. Dalej! wy, kroczące w mroku i chmurą otoczone ciemną. EUMENIDY
(wychodzą z pod ziemi).
HEKATE
Wy wylęgłe z kropel krwi, padłych na ziemię czarną; ze krwi mordowanego zrodzone a przeto krwawemi łzami płaczące. Porwano oto pełne życie niechaj w obłędzie krwią poją się ciała EUMENIDY
(Już zapalają swoje żagwie HEKATE
Nie spoczniem, aż trzykroć razy EUMENIDY
(rozbiegają się po ogrodzie)
HEKATE
(zapada się).
SALON W BELWEDERZE.
(Ciemno. Na ogrodzie noc księżycowa)
GENDRE
(pijany, leży na kanapie)
LUBOWIDZKI
(chodzi po salonie)
GENDRE
Przynosisz wiadomości — ? — Masz relacye czyje? LUBOWIDZKI
Gdy pora się nadarzy, — wszystko mu odkryję. GENDRE
Patrz, — by nie było późno. — I cóż wiesz nowego? LUBOWIDZKI
Wiem dla samego księcia. Cóż tobie do tego? GENDRE
Nie wiesz nic. LUBOWIDZKI
Wiem dla siebie. GENDRE
To i schowaj sobie. LUBOWIDZKI
Dla książęcia pracuję. — Zysku zazdrość tobie — ? GENDRE
A możeby partyjkę? LUBOWIDZKI
Nie mam dzisiaj głowy. GENDRE
To szkoda, że bez głowy wychodzisz na łowy. Książe, choćby cię nawet przyjął najłaskawiej, LUBOWIDZKI
Gadaj zdrów, — chcesz wyłudzić odemnie pieniędzy. GENDRE
Masz dukata łajdaku, — tuczysz się na nędzy. LUBOWIDZKI
(goni za dukatem)
Dukat zawsze dukatem, piechotą nie chodzi. GENDRE
Najlepiej go ocenisz ty, książęcy złodziej. LUBOWIDZKI
(odrzuca dukat w kierunku Gendra)
Przestań pijaku, bo to mnie już nudzi. GENDRE
Pyskuj ciszej, — bo książe jeszcze się obudzi... (głuchy łoskot)
LUBOWIDZKI
Cóż to? Biją do bramy?! Rozwalają wrota?! GENDRE
A cóż mnie to obchodzi? — To twoja robota. LUBOWIDZKI
Trzeba obudzić księcia! (wpada do sypialni)
KAMERDYNER FRIEZE
(wpada ze drzwi w głębi)
Trzeba księcia budzić! (wpada do sypialni) GENDRE
Niech książe śpi spokojnie, — na co ma się trudzić? FRIEZE
(ze sypialni)
(wywleka W. Księcia pół ubranego) (wlecze go po ziemi przez salon) (do drzwi w głębi) (gdzie znikają) LUBOWIDZKI
(w sypialni)
Ha! na pomoc! Zbóje!! PODCHORĄŻY
(w sypialni)
Masz łajdaku! — Już uciekł!! SPRZYSIĘŻENI
(w kilkunastu wpadają ze sypialni na salon)
(przebiegają do innych pokoi w głębi) NABIELAK
Któż to tu wartuje? (nastaje na generała Gendra.)
GENDRE
(powalony)
Ja niewinowat — — — NABIELAK
Milcz, ty synu wraży. GENDRE
A czy wy wiecie, wy, — czyja śmierć znaczy? Może ta moja śmierć szalę zaważy GOSZCZYŃSKI
Jeśliś niewinny, winujesz się słowem. GENDRE
Wot słowo u was, — dym. Zabij gotowem. NABIELAK
Chcesz, by rozważać twą śmierć, — rozważyłem. (uderza bagnetem)
GENDRE
Nieszczęście! GOSZCZYŃSKI
Sława! GENDRE
Przeklnij Bóg — NABIELAK
Łajdaki. GENDRE
Rycerzu. NABIELAK
Sądu nie będzie. GOSZCZYŃSKI
Pójdź, — dalej, — musim przebiegnąć pokoje. Tamci tam już pobiegli, — my w te drzwi, — bacz pilnie, (przy drzwiach u przodu z lewej)
Drzwi zaparte. NABIELAK
Poszarpnij. GOSZCZYŃSKI
Ktoś trzyma. NABIELAK
Ciąg silnie. GOSZCZYŃSKI
Czekaj. Księżnej pokoje, — może — ? NABIELAK
Pchnijmy razem. SPRZYSIĘŻENI
(wbiegają ze drzwi w głębi z lewej)
(przebiegają ku sypialni)
GOSZCZYŃSKI
Patrzaj, ktoś mię sili. NABIELAK
Kolbą we drzwi, — uderzaj! GOSZCZYŃSKI
Już klucz przekręcony NABIELAK
Uderzaj! GOSZCZYŃSKI
Ha! NABIELAK
Któż jest na progu — ? (drzwi się roztwierają)
(pada przez nie światło świec) JOANNA
Jestem książęcia żoną. GOSZCZYŃSKI
Polka. JOANNA
Wy morderce. NABIELAK
A jeśli łotra żoną ty, — ranionaś w serce. JOANNA
Ustąpcie, — tam po moim trupie! GOSZCZYŃSKI
Egzaltowana lalko, — lwico sentymentu, JOANNA
Bierz uczucie wstrętu. NABIELAK
Ukryłaś tchórza, — dosięgniem, — dzierz siłą. JOANNA
Precz stąd, — to podłość. GOSZCZYŃSKI
Milcz, — odejdziem sami. JOANNA
Ja polka, — i jeżeli Bóg miłość rozpali, GOSZCZYŃSKI
Tu jest człowiek raniony. JOANNA
(podbiega, gdzie leży Gendre)
Boże. NABIELAK
Był omdlały. JOANNA
A to ten, — był pijany, — (słychać strzały)
NABIELAK
Co to? GOSZCZYŃSKI
Padły strzały. NABIELAK
Jakiś tentent....? JOANNA
To jadą księcia kirasyerzy. NABIELAK
My jesteśmy tu sami, — już nasi uciekli. (biegnie ku drzwiom z prawej, w głębi)
GOSZCZYŃSKI
(biegnie za nim)
JOANNA
Nie tamtędy, — GOSZCZYŃSKI
Chcesz szydzić —?! JOANNA
Ha, bądźcie wy wściekli, (wskazuje drzwi sypialni)
NABIELAK
Więc tam niema!? JOANNA
Spiesznie! GOSZCZYŃSKI
Już w podwórzu! (wybiegają)
JOANNA
Ha, trup we drzwiach sypialni. W. KSIĄŻE
(wbiega z głębi, z lewej)
(przypada jej do nóg.) Polkà, — Polkà! JOANNA
Tchórzu! W. KSIĄŻE
Wolałabyś-ty mnie zagrać notturno JOANNA
Jak padł twój wierny. W. KSIĄŻE
Mój wierny pies, — — zsiniały, tak już, — czerny. LOKAJE
(wynoszą ciała Gendra i Lubowidzkiego)
JOANNA
Zawiążcie mu rany. W. KSIĄŻE
Pomarł już, — takoj zczesł, — wot posiekany. OFICER KIRASYERÓW
(wchodzi)
(salutuje) Wasza Wysokość. Wsio buntowszczyki uciekli. W. KSIĄŻE
Uciekli!! — Cha, cha, cha. — A on, — ten z posągu? (głos mu się łamie)
OFICER
Kto? Wasza Cesarska? JOANNA
O kim ty mówisz? W. KSIĄŻE
Wot, — koń jego parska tratuje mnie, — na moje wdarł się łoże! (przypada do ziemi)
Ratunku! KURUTA
Do stu dyabłów. JOANNA
Jezus Marya! mdleje! W. KSIĄŻE
Czujecie wy woń siarki w powietrzu? Wonieje — — LOKAJE
(przynoszą ubiory W. Księcia)
1 LOKAJ
(podając)
Wasza Cesarska Mość.... 2 LOKAJ
(podając)
Wasza Wysokość.... 1 LOKAJ
Niech Wasza Miłość wdzieje, — rękaw, — drugi.. 2 LOKAJ
(podając)
Inexprimable Waszej Wysokości,.... 1 LOKAJ
Wstęgi,... 2 LOKAJ
Gwiazda. 1 LOKAJ
Szpada. W. KSIĄŻE
Kto wy jesteście — ? 1 LOKAJ
My pokorni,... 2 LOKAJ
Sługi. W. KSIĄŻE
Myślałem, — że koło mnie szatański śmiech gada. JOANNA
Uspokój się, — W. KSIĄŻE
(kładzie na głowę pióropusz)
Spokojna ty! — Żmijo, — cudowna! JOANNA
Z kim? — Pleciesz głupcze. W. KSIĄŻE
Z nim! — Ty byłaś w zmowie! — Z białym królem. JOANNA
Ach drwisz szydersko, — gdy pierś moja bólem W. KSIĄŻE
Bracia!!! JOANNA
Ty szalony. W. KSIĄŻE
Szalony ja. — Wiesz z kogo ja szaleństwo wziął? (dobywa szpady)
Ja wyjął dzisiaj miecz — — i będę klął! SZWADRON WOJSKA
(wchodzi do salonu)
W. KSIĄŻE
(komenderuje)
Stać tam! JOANNA
Wydaj rozkazy! W. KSIĄŻE
Polska czarownico. JOANNA
Zwyciężą! W. KSIĄŻE
Polska,.... ty polska krwi, przeklęta jędzo! JOANNA
Wypędzą!! W. KSIĄŻE
Ha! — (biegnie ku niej)
(by uderzyć ręką) JOANNA
(mdleje)
(opadając na ręce panien) W. KSIĄŻE
Vraiment, — c’est une dame. KURUTA
(salutując) Generał Potocki, — na czele swego pułku, — jest, — W. KSIĄŻE
(w przerażeniu)
Otoczył!! Staś Potocki?! KURUTA
(śmieje się)
Nie, — idzie z pomocą. W. KSIĄŻE
Z pomocą? — Podły, — ach charmant garçon. STANISŁAW POTOCKI
(wchodzi)
Bon soir, mon ami, cher prince? W. KSIĄŻE
Que dit-on POTOCKI
(milczy)
(posępny) W. KSIĄŻE
Comment? — Tu restes muet? (drży)
(patrzy na Joannę.) (przerażony.) (krzyczy:) Zbudźcie ją ze snu!! W TEATRZE ROZMAITOŚCI
Scena teatrzyku. Tyły dekoracyi; głębiej kurtyna, zapuszczona. Satyry z mającego się odegrać baletu, zajęte przytwierdzaniem i umocowywaniem kulis. Aktorzy w kostyumach, w rolach zapowiedzianego wodewilu.
AKTOR
(na scenie, po za kurtyną)
(zapowiada:) Odegrany będzie wodewil ze śpiewami! PUBLICZNOŚĆ
(na widowni)
(po za kurtyną) Ze śpiewami! AKTOR
Z Kudliczem w roli Mefista! PUBLICZNOŚĆ
Brawo Kudlicz! AKTOR
Rzecz będzie urozmaicona kupletami PUBLICZNOŚĆ
Kudlicz! Kuplety! AKTOR
Zaczynamy! (schodzi ze sceny)
(kurtyna się podnosi) (odsłoniła się widownia oświetlona) PUBLICZNOŚĆ
(na miejscach parkietowych, na parterze, w lożach) (zajęta rozmową, w grupach, obojętna wobec widowiska)
(Na scenie:) (laboratoryum Fausta.) FAUST
(czyni zaklęcia)
MEFISTO
(wychodzi z pod ziemi)
(obaj rozmawiają mimicznie) MEFISTO
(czyni zaklęcia)
(Ukazuje się:) VENUS-HELENA
(z puharem w dłoni)
FAUST
(klęka przed zjawiskiem)
MEFISTO
(bierze puhar z rąk zjawiska)
VENUS-HELENA
(znika)
MEFISTO
(podaje Faustowi puhar)
FAUST
(pije) (strój jego czarny opada) (stał się młody) (Zapada kurtyna z gazy, przesłaniając widownię) (na scenie zmiana dekoracyi) (muzyka antraktowa) 1 SATYR
(z za kulis, wskazując publiczność)
O czem oni myślą — ? 2 SATYR
Co innego. 1 SATYR
Trzeba im zagrać co nowego, 2 SATYR
Cha, cha, cha. 1 SATYR
Ja będę niby Wielki Książe. 2 SATYR
(podaje frak)
Frak! 1 SATYR
(kładzie frak)
Szarfę niech mi kto zawiąże! (rozkazując)
Łapy po sobie! 2 SATYR
(chichocze)
1 SATYR
Małczaj! Stój! (przyczaili się za kulisami) (Tymczasem na scenie już ustawiono dekoracyę) (która wyobraża: plac przed kościołem) (Kurtyna się podnosi, odsłaniając widownię) MAŁGOSIA
(wychodzi z kruchty)
FAUST
(zbliża się ku niej)
O piękna pani, — czyli mogę MAŁGOSIA
Wcale nie. FAUST
Chcę towarzyszyć ci przez drogę. MAŁGOSIA
Przestańcie, panie, za mną gonić. FAUST
Przyjmijcie ramię, — mówię szczerze. MAŁGORZATA
Odejdźcie, panie, — to — uwierzę. (przechodzą)
(tuż za nimi wkraczają na środek sceny Satyry) (przygrywka) 1 SATYR
(udaje W. Księcia)
Cóż o mnie mówią polskie dziewki? 2 SATYR
(udaje adjutanta Kurutę)
Śpiewają sobie różne śpiewki, 1 SATYR
Cóż o mnie mówią te Polaki?, 2 SATYR
Że Wielki Książe taki, siaki... 1 SATYR
Jaki?! 2 SATYR
Że Wielki Książe kiep. 1 SATYR
Któż to powiedział? 2 SATYR
Niepamiętam. 1 SATYR
Zasługi order złoty dam. 2 SATYR
(wskazując w publiczność)
Spojrz Wasza Miłość, fotel, — ten tam. 1 SATYR
Chłopicki! 2 SATYR
Właśnie, on to sam. PUBLICZNOŚĆ
(powstaje z miejsc, zaciekawiona)
(Zapada kurtyna z gazy, przesłaniając widownię) (na scenie odbywa się zmiana dekoracyi) SATYRY
(zmykają za kulisy) (przygrywka antraktowa) AKTOR
(zirytowany, biega po scenie)
Kortyna przecież miała zapaść 1 SATYR
Widzisz, spostrzegli naszą napaść. AKTOR
Zdawało mi się, — że ktoś grał?! 1 SATYR
Zdawało mu się! 2 SATYR
Głupi gap! AKTOR
(do statystów)
Proszę się schodzić do baletu! 1 SATYR
(do innego Satyra)
A niezapomnij dać kaszkietu. (chrząka)
Hm, hm. (Tymczasem ustawiono na scenie dekoracyę,) (która wyobraża: plac publiczny)
(kurtyna się podnosi, odsłaniając widownię.) (Na scenie: mieszczanie i mieszczanki) (przechadzają się) SATYRY
(część Satyrów po za kulisami przedostaje się do widowni)
(gdzie pojawiają się po za krzesłami publiczności) 3 SATYR
(za krzesłem Chłopickiego)
Pamiętasz na Saskim placu, CHŁOPICKI
(chrząka mocno)
3 SATYR
Tak on się nagle zwrócił a szpada PUBLICZNOŚĆ
(zwraca uwagę na Chłopickiego)
3 SATYR
Poznał cię i spiekł raka, podżegł, pod nosem coś bąknął SATYRY
(śmieją się)
Cha, cha, — cha, cha, 3 SATYR
Tak on się ciebie boi, sobaka. 4 SATYR
Patrzy a tu Chłopicki stoi. (Na scenę wchodzą statyści w kostyumach gwardzistów)
(i ustawiają się rzędem po dwu stronach scenki) (tworząc w ten sposób szpaler) (dla mającego tańczyć baletu.) (Muzyka gra baletową partyę.) (W tejże chwili:) 1 SATYR
(udający W. Księcia) (wbiega z dobytą szpadą) (równając ostrzem szpady szereg stojących gwardzistów) (gdy spostrzega, że jeden z gwardzistów jest w kasku polskiego żołnierza, wygraża nad nim pięściami) (zdziera mu szlify) (rzuca je na ziemię) (depce nogami) (staje się cisza) 2 SATYR
(pojawia się na scenie w płaszczu wielkim i cylindrze)
(ubrany i upozowany a là Chłopicki) (i chrząka) 1 SATYR
(udający W. Księcia)
(na to chrząknięcie zmyka ze sceny) PUBLICZNOŚĆ
(wybucha śmiechem)
3 SATYR
(za krzesłem Chłopickiego)
Wielki książę Cesarzewicz spiekł raka; SATYRY
Cha, cha, — cha, cha, — PUBLICZNOŚĆ
Cha, cha, — cha, cha. 1 SATYR
(za kulisami)
Kurtyna!! AKTOR
(za kulisami)
Co to?!! PUBLICZNOŚĆ
Forra! Forra!! (Zapada kurtyna z gazy, przesłaniając widownię)
(muzyka antraktowa) AKTOR
(wpada na scenę zły)
Kto się tu rządzi?!! 1 SATYR
(za kulisami)
To był zwid!! PUBLICZNOŚĆ
(za kurtyną, na widowni)
Brawo!!!! 1 SATYR
(wchodzi na środek sceny, tryumfujący)
Publiczność woła!! PUBLICZNOŚĆ
Forra!!!! AKTOR
(z rozpaczony)
Teatr nam zamkną!! SATYR
(przedrzeźniając)
A to wstyd! AKTOR
(do Satyrów)
Przecież wy mieliście tańcować!!? 1 SATYR
(dumnie)
Ja nienależę do twych sług! 2 SATYR
(w śmiechu)
Chcesz, możesz nas zaangażować!? AKTOR
Któż wy jesteście!!? 1 SATYR
Jestem Bóg! AKTOR
Znajdziesz się za to w kozie kpie! 1 SATYR
Ja jestem, widzisz, ta osoba, (Muzyka cichnie)
2 SATYR
(uspokaja Aktora)
Lecz oto scena się zaczyna. AKTOR
(spostrzega się)
W piwnicy Auerbacha! Hej! 1 SATYR
(do innego Satyra)
Pójdź i ty maskę wdziej! (Tymczasem na scenie ustawiono dekoracyę)
(która przedstawia piwnicę Auerbacha) (Kurtyna się podnosi, odsłaniając widownię) (Na scenie: studenci pijani i jeszcze pijący) (siedzą na ławkach wśród beczek) CHÓR STUDENTÓW
Haj la li la la, — Haj la la la. MEFISTO i FAUST
(wchodzą wpośród) MEFISTO
(do Fausta)
Posłuchać musisz mojej rady FAUST
Słucham rady. MEFISTO
Daj złoto, zaraz wpadnie w sieć. FAUST
Lecz nie mam złota. MEFISTO
Nie z parady (czyni zaklęcia)
(Ukazuje się:) PANDORA
(niosąca w rękach kasetę)
MEFISTO
(bierze kasetę z rąk zjawiska)
PANDORA
(znika)
MEFISTO
(podaje kasetę Faustowi)
FAUST
(otwiera kasetę i przypatruje się klejnotom) MEFISTO
W ten oto sposób człowiek wpada FAUST
Ileż to dusz chwyciłeś w kleszcz, 1 SATYR
(w masce wśród pijących)
Orderów codzień spada deszcz. 2 SATYR
(w masce, wśród pijących)
Bóg Cara zrobił Carem. 1 SATYR
Dziś resztę nocy się zabawię. 2 SATYR
Tyrana szarfą własną zdławię! CHÓR STUDENTÓW
Láihula, — láilala, 1 SATYR
Przysiążcie chować tajemnicę. 2 SATYR
Maska dziś naszą kryje twarz. 1 SATYR
Jutro dzień mężów pozna lice. 2 SATYR
Przy księciu będziem pełnić straż. 1 SATYR
Tyrana mieczem w krwi powalę, 2 SATYR
Nie będzie Carem Car. CHÓR STUDENTÓW
(pijanych)
Láihulala, — láilala! (Zapada kurtyna z gazy, przesłaniając widownię)
(Muzyka antraktowa) (Na scenie: zmieniają dekoracyę) AKTOR
(do Satyrów)
Ja nie pojmuję, co się dzieje!? 1 SATYR
Pojmiesz nas jutro, gdy zadnieje! 2 SATYR
Pisz na Berdyczów, — znajdziesz mnie! AKTOR
(do sług teatralnych)
Proszę tych panów wziąść na oko, 2 SATYR
(tupnął nogą w zapadnię) (dając znak, aby otworzono) 1 SATYR
W tej chwili wpadniesz tam głęboko, AKTOR
(zapada się ze zapadnią,)
(na którą nieopatrznie nastąpił). (Tymczasem już ustawiono na scenie dekoracyę,) (która przedstawia ogródek przed domkiem Małgosi) (Kurtyna się podnosi, odsłaniając widownię) SATYRY
(czają się za kulisami)
FAUST i MEFISTO
(wchodzą)
FAUST
(składa kasetę na ławie okna)
MEFISTO i FAUST
(ukrywają się za krzewami)
MAŁGOSIA
(ukazuje się w okienku)
(spostrzega kasetę) (otwiera) (wydobywa klejnoty i przymierza) (śpiewa) Klejnociki, koraliki, MEFISTO
Patrzaj na jej gest. (nuci)
Licz dziewczyno koraliki, MAŁGOSIA
(do Fausta)
Miły panie, wyście dali; FAUST
Przychyl twoich ust z korali, MAŁGOSIA
Widzi mi się, miły panie, FAUST
Cóż się lękasz? MAŁGOSIA
Kto to z wami? FAUST
Mój lutnista. MAŁGOSIA
Każcie, niech się precz oddali... FAUST
Byśmy byli — sami...? MAŁGOSIA
Wasz lutnista? — Niech zostanie. (w uścisku schodzą ze sceny za kulisy) MEFISTO
(gra na mandolinie)
1. Przyjdzie starość, młodość mija, (trąca struny)
brzdęk, brzdęk, — brzdęk, brzdęk, brzdęk. PUBLICZNOŚĆ
(poznała Kudlicza w roli Mefista)
Kudlicz! Kuplety! KUDLICZ
(się kłania)
SATYRY
(pojawiają się)
(po obu bokach Kudlicza) (kłaniają się również) KUDLICZ
(uderza akord na mandolinie)
(śpiewa) Je protège la loi, l’effronterie SATYRY
»Point des rêveries«. PUBLICZNOŚĆ
(zadziwiona)
KUDLICZ
(uderza akord na mandolinie)
Je protège le viole, l’escroquerie SATYRY
»Point des rêveries«. PUBLICZNOŚĆ
(powtarza w zainteresowaniu)
»Point des rêveries«. KUDLICZ
(uderza akord na mandolinie)
(śpiewa) Quand on vous verra fideles, reptiles, SATYRY
(śpiewają)
Vous serez invités à la cour. KUDLICZ
(śpiewa)
Vous pourrez marier les dames gentilles, KUDLICZ i SATYRY
(śpiewają)
»Polonais, point des rêveries«. SATYRY
Vive la loi, l’effronterie; PUBLICZNOŚĆ
(zaniepokojona)
SATYRY
(kłaniają się ze sceny) 3 SATYR
(z budki suflera)
(podpowiada Kudliczowi) Przyzwyczaić się można z czasem do niewoli. KUDLICZ
(powtarza bezwiednie za Suflerem-satyrem)
Przyzwyczaić się można do rany, co boli; 3 SATYR
Gdy Car każe... KUDLICZ
Śmiać się, gdy pozwoli. PUBLICZNOŚĆ
(powstaje z miejsc)
Co to jest? — Co on gada? To nie z jego roli! (Nagle)
(na widowni otwierają się drzwi z ulicy do parteru) (wysoko we drzwiach staje:) NIKE NAPOLEONIDÓW
Do broni! Do broni! (zstępuje po stopniach schodów, wiodących z parteru na salę)
OFICER ZAJĄCZKOWSKI
(wbiega tuż po za nią)
(z ulicy, staje we drzwiach rozwartych parteru) (krzyczy) Na mieście naszych mordują! NIKE NAPOLEONIDÓW
(biegnie pośrodkiem)
(wśród foteli parkietu) (aż staje przed Chłopickim) (którego uderza po ramieniu Wstań!!! CHŁOPICKI
(zrywa się)
NIKE NAPOLEONIDÓW
(krzyczy nad Chłopickim)
Sławo!! Wstań! CHŁOPICKI
Co to jest? 1 SATYR
Widowisko! 2 SATYR
Patrz! Wiążą Moskali! PUBLICZNOŚĆ
(wstała z miejsc)
Mordują?! Wiązać! — Broń się! — Warszawa się pali! NIKE NAPOLEONIDÓW
(przy Chłopickim)
Wstań ty i głosem gromu uderz ponad męże! CHŁOPICKI
(dominuje głosem nad zamieszaniem)
Oddalcie się do domów w spokoju! OFICER DĄBROWSKI
(z dobytym pałaszem)
(wkracza z ulicy od strony parteru) (na salę) (za nim kilku żołnierzy z giwerami i nasadzonemi bajonetami) PUBLICZNOŚĆ
Co zaszło?! ZAJĄCZKOWSKI
To generał Chłopicki mówi! PUBLICZNOŚĆ
Słuchać! Cicho! 1 SATYR
Dziwo weszło wśród was i zawrzasło! 2 SATYR
Chcą wam napędzić strachu! 1 SATYR
Jakieś licho! DĄBROWSKI
(wskazując kilku oficerów Moskali)
Aresztuję Waćpanów! ŻOŁNIERZE
(otaczają oficerów Moskali)
CHŁOPICKI
(ze swego miejsca)
(krzyczy) Precz stąd! Rozkazuję! (wskazując oficerów Moskali)
Ja tych panów pod moją opiekę przyjmuję. (do Dąbrowskiego)
Oddal się pan natychmiast! Wywiedź straż ze sali! DĄBROWSKI
To chyba, panie, nie wiesz żeśmy już powstali? CHŁOPICKI
Naucz się wprzódy słuchać, gdy ci rozkaz dali! DĄBROWSKI
Bierzesz odpowiedzialność?! CHŁOPICKI
Milczeć! Rozkaz dany! DĄBROWSKI
Że jesteś generale przez wszystkich słuchany, (ku żołnierzom swoim)
(komenderuje) Za mną marsz! (idzie ku drzwiom)
ŻOŁNIERZE
(idą za nim)
(wyszli) 1. SATYR
Wyśmiany!!! NIKE NAPOLEONIDÓW
(do Satyrów, ku scenie)
Precz ztąd! — To w chwili, gdy naród do boju (wkracza na scenę, wiodąc za sobą Chłopickiego)
PUBLICZNOŚĆ
Gdzie jest Chłopicki?! NIKE NAPOLEONIDÓW
Wyszedł. PUBLICZNOŚĆ
Wszak był tutaj z nami! 1. SATYR
Nie skłamię, jeźli powiem, że uciekł przed wami! PUBLICZNOŚĆ
Tam mordują się! — Tam?! Gdzie?! 2. SATYR
W Belwederze!? NIKE NAPOLEONIDÓW
(osłoniła Chłopickiego skrzydłami;)
(deklamuje ze sceny, ku widowni) »Odejdźcie! — Niech się zamkną tej sali podwoje SATYRY
(gaszą światła na scenie)
PUBLICZNOŚĆ
Patrzaj, — odejdźmy, — już światło pogasło. (wychodzą tłumnie)
(Zapada kurtyna z gazy, przesłaniając widownię,) (jeszcze oświetloną) NIKE NAPOLEONIDÓW
(wypędza Satyrów)
Precz wy stąd! (wydziera im liry i tłucze)
1. SATYR
Uciekajmy, bo wróżkę szał bierze! (uciekają w kierunku widowni, za publicznością)
NIKE NAPOLEONIDÓW
(klęka przed Chłopickim)
Klękam przed tobą wodzu! CHŁOPICKI
(podnosi ją) NIKE NAPOLEONIDÓW
Daj dłoń na przymierze! (patrzy mu w oczy)
Gdy wszyscy ciebie szukają, CHŁOPICKI
Dzieci to z ogniem igrają. NIKE NAPOLEONIDÓW
Ty jeden okryty chmurą, CHŁOPICKI
Spokojem stałaś się gładszą, NIKE NAPOLEONIDÓW
Tłumy za tobą krzyczą, CHŁOPICKI
O siostro ty, mistrzyni moja w duchu. NIKE NAPOLEONIDÓW
Po Sławę. CHŁOPICKI
Hej po Sławę. NIKE NAPOLEONIDÓW
Sławę ty ze mną masz, ja żywa tobie Sława. CHŁOPICKI
A gdyby pójść — ? NIKE NAPOLEONIDÓW
Gdzie? CHŁOPICKI
Tam, — NIKE NAPOLEONIDÓW
A to co jest co — ? CHŁOPICKI
To Sprawa. NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie, — to uliczny wrzask, — aleć go słuchać lubię CHŁOPICKI
Gdy naród się zachwieje, — ja mocą go postawię. NIKE NAPOLEONIDÓW
Na wyżynach zwycięstwa ja zwycięstwo sprawię. CHŁOPICKI
Z mojej to woli. NIKE NAPOLEONIDÓW
Po dyjadem, — dyjadem tobie dam. CHŁOPICKI
Gdy zechcę, — dyjadem twój złoty NIKE NAPOLEONIDÓW
Otoś godzien miłości, ty dumny. (Światła na widowni powoli gasną)
(Słychać szum) CHŁOPICKI
A to, co słychać — ? NIKE NAPOLEONIDÓW
Skrzydeł przelot szumny. CHŁOPICKI
Po szybach wicher gra, — brzęczą na wietrze. NIKE NAPOLEONIDÓW
Orlice! — Ja tu z tobą, ty ze mną. CHŁOPICKI
Przebiegły i skrzydłami zatrzęsły nademną? NIKE NAPOLEONIDÓW
Ty wódz jedyny. CHŁOPICKI
Zwyciężę, skoro zechcę. NIKE NAPOLEONIDÓW
Rzucęć pod nogi plon tej nocy, CHŁOPICKI
Nie chcę. NIKE NAPOLEONIDÓW
A chcesz pamięci po tobie? CHŁOPICKI
Jako? NIKE NAPOLEONIDÓW
To ze mną graj. CHŁOPICKI
O co? NIKE NAPOLEONIDÓW
O twoje czyny. CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
(patrzy w kartę pochylona)
Trzeciego dnia będziesz pierwszy, wygrana! CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Patrz, znowu czerwień się pali, CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Upadłeś! — Książe ucieka. CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Upadłeś! CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Powracasz znowu! — — (zadaje mu kartę)
A teraz, pomnij: wiktorya CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Przegrałeś! (zadaje mu kartę)
Zwycięstwo w obozie Księcia CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Przepadłeś! CHŁOPICKI
Daj mi pole otwarte. NIKE NAPOLEONIDÓW
(przyzwala głową)
CHŁOPICKI
(rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Przegrałeś! — Bledniesz! (łuna za oknami widowni)
CHŁOPICKI
Tam gore! (rzuca kartę)
NIKE NAPOLEONIDÓW
Przegrałeś! (rzuca karty na ziemię)
Addio amore! (odbiega)
CHŁOPICKI
(upada na krzesło)
W MIESZKANIU LELEWELA
(Duży pokój na pierwszem piętrze. Z lewej dwa okna. Drzwi w głębi, wiodące do sieni. Z prawej drzwi do pokoju obok. Ściany żółte, pokryte szafami z półek prostych, na których stosy książek nieoprawionych. Stół, kilka krzeseł, kanapa. Na stole lampa, przyrządy pisarskie i rysownicze, blachy i rylce, medale, monety).
LELEWEL JOACHIM
(siedzi, pochylony nad stolikiem)
(w ręku trzyma monetę i szkło zwiększające) Czyja to może być moneta — ? (odkłada monetę)
(bierze książkę) Dla porównania weźmy dzieło... (słychać pukanie)
(ze sieni wpada:) BRONIKOWSKI KSAWERY
(zdyszany)
Jesteś, kochany? —, — biegłem pędem (Tuż za nim przez uchylone drzwi wchodzi:)
HERMES
(przystaje u drzwi)
BRONIKOWSKI
Wiesz co się dzieje?! LELEWEL
Ciszej. — Cicho. — (wskazuje na boczne drzwi z lewej)
Tam mój ojciec stary — kona. BRONIKOWSKI
Rzecz rozpoczęła się spragniona. LELEWEL
Co mówisz?! — Dawno się gotuję; — BRONIKOWSKI
Dzisiaj rano LELEWEL
Dzień nowy — ! bo, — lada chwila, — — tam jest siostra, — BRONIKOWSKI
Aleś ty jeden jest, człowieku, LELEWEL
Innych macie. BRONIKOWSKI
Tyś przyrzeczenie składał bracie. LELEWEL
To się stanie, BRONIKOWSKI
Pan nie masz prawa. LELEWEL
Serce boli. BRONIKOWSKI
Czyś oszalał?! LELEWEL
Nie będę mojej duszy kalał, BRONIKOWSKI
Mam odejść z niczem? LELEWEL
Z niczem, — z niczem. — BRONIKOWSKI
Z jak strasznem mówisz to obliczem — — ? LELEWEL
Nie najdziesz u mnie Pallady, Raczej, to widzę, Hermes nagi BRONIKOWSKI
(odchodzi)
LELEWEL
Bądź zdrów. — (słucha podedrzwiami pokoiku ojca)
(wraca do stolika) (usiada) (bierze monetę i szkło zwiększające) Bolesław, — ale który — ? (rysuje)
Cięży głowa. (przestaje rysować)
HERMES
(idzie w kierunku pokoiku bocznego) LELEWEL
(zamyślony)
Któż — ? Czartoryski, — ja, — Niemcewicz. — (patrzy ku zegarowi)
Już dziewiąta godzina. HERMES
(wchodzi we drzwi z prawej)
(do pokoiku ojca Lelewela) LELEWEL
(wstaje)
(chwieje się) (idzie do okna) (stoi chwilę przy oknie) (odchodzi od okna) (ku stolikowi) (usiada) (zegar poczyna bić dziewiątą) (Ze drzwi z prawej) (wychodzi:) HERMES
(prowadząc starego Ojca Lelewela)
OJCIEC
(idący za Hermesem ku drzwiom w głębi) (zatrzymuje się w pół drogi) (po za krzesłem syna) OJCIEC
Nie czekaj, ztamtąd nikt nie wraca. LELEWEL
(zadumany)
Jak starożytny grecki myt, u wrót grobowca, który sypię OJCIEC
O żegnaj, lice zadumane, — LELEWEL
(wstaje)
Czemuż to ręce załamane? OJCIEC
O nie plam ty się krwią — LELEWEL
Chcę krwi, — ach głos — czyj szept, czyj cień — ? OJCIEC
Odchodzę precz, odchodzę precz, — LELEWEL
Dzieła poczęli dziś część lwią. OJCIEC
Synu, o nie plam ty się krwią. LELEWEL
Wolność, dziś święto, dzisiaj czyn. OJCIEC
Byłeś mi wdzięczny syn... LELEWEL
Precz łzy, precz smutku, precz, precz żal; OJCIEC
We wieczność idę, w dal. LELEWEL
Potęgę sił mi tęgich daj! OJCIEC
(oddala się ku drzwiom w głębi, za Hermesem)
W spokojów wiecznych idę gaj. (przepada we drzwiach) LELEWEL
(odwraca się)
(spostrzega drzwi otwarte) Ha! Co to — !? Czy kto przyszedł znów (Z pokoiku z lewej wchodzi)
SIOSTRA LELEWELA
(znużona)
LELEWEL
(patrząc na nią)
Mój ojciec!!! — (w kierunku drzwi)
Ojca mego cień! SIOSTRA
(wskazując drzwi pokoiku)
(niepewno cicho) Śpi, — śpi — — LELEWEL
(cicho w myślach)
Wiem, wieczny to już sen. SIOSTRA
Nie śmiałam dotknąć skroni, czoła. — LELEWEL
(chce coś mówić)
SIOSTRA
Ciszej. — — LELEWEL
Głos zbudzić go nie zdoła. (wchodzą oboje do pokoiku, ojca)
(skąd tejże chwili Lelewel wraca) SIOSTRA
(wraca i zatrzymuje się w progu pokoiku)
Patrz, łzy z przymkniętych powiek cieką... LELEWEL
Ostatnie jego do nas słowa... SIOSTRA
Był ktoś u ciebie, — wejść nie śmiałam, (Przez otwarte drzwi z korytarza wpada:)
PROT, BRAT LELEWELA
(przejęty radością)
(gdy ma wybuchnąć potokiem słów) (z wieścią z miasta,) (słowa mu giną i martwieją na widok brata i siostry) (stojących bez ruchu) NIKE Z POD CHERONEI
(wbiega tuż za nim)
(i przesłaniając go ręką w gwałtownym ruchu) (mówi za niego:) Radość wam wróżę! Mrą wasi wrogowie (bębny wojsk przechodzących daleko w ulicach)
W ULICY
Wązka uliczka wiodąca od głębi ku przodowi; tyły domów, mury ogrodów. Dwie ulice wiodą w bok, jedna z prawej, druga z lewej. Na rozstaju ulic latarnia. W głębi widok się otwiera na szeroką ulicę: Krakowskiego Przedmieścia.
PALLAS
(stoi w uliczce wązkiej)
(patrząca ku głębi) WOJSKO
(przechodzi oddziałami w głębi z prawej ku lewej, wciąż w jednym kierunku)
(bębny biją) PALLAS
(skrada się ku wylotowi uliczki)
(nawołuje) (udając komendę) W lewo zwrot! PORUCZNIK CZECHOWSKI
(idący główną ulicą wśród oddziałów)
Naprzód marsz! (zwraca w ulicę wąską)
ODDZIAŁ CZECHOWSKIEGO
(odłącza się od głównej kolumny)
(wkracza w uliczkę wązką za dowódcą) PALLAS
(kroczy przed nimi)
CZECHOWSKI
Gdzie wiedziesz? PALLAS
Do Arsenału! CZECHOWSKI
Za tobą, Boża dziewico, PALLAS
Ja za przyłbicą CZECHOWSKI
Czechowski. PALLAS
Twe imię Sława ukołysze. CZECHOWSKI
Naprzód marsz! Wiara? (przechodzą w uliczkę z prawej)
(bębny) PALLAS
(zwraca się ku głębi)
(bo spostrzega, że) WOJSKO
(przechodzi znów główną ulicą w dawnym kierunku) PALLAS
Hej! Stójcie, — tam kto są? Gonią? ARES
(wśród wojska, w głównej ulicy)
Do Belwederu! GENERAŁ ŻYMIRSKI
(na koniu, wśród wojska, w głównej ulicy)
Do Belwederu! ARES
Trupami zaścielę pole! PALLAS
Rozłączasz się z rozumem. ARES
Grajcie trąby! ŻYMIRSKI
Hej! Bęben, sygnały! NIKI
(lecą na skrzydłach) (ponad głowami żołnierzy) (w kierunku przechodzącego wojska) PALLAS
Oszalały! oszalały! (cofa się ku przodowi)
WYSOCKI
(wbiega z uliczki, z lewej)
(spostrzega Pallas) Ha, ty moja! PALLAS
Ha, ty mój! WYSOCKI
O patrz, jako mię kirysyer ciął; PALLAS
Rana! PODCHORĄŻOWIE
(wkraczają z uliczki, z lewej)
(zatrzymują się) PALLAS
Oto słuchaj, tam oni, z jedynego tego jestem dumną. WYSOCKI
Gdzie szedł? PALLAS
Ten poszedł do Arsenału. PODCHORĄŻOWIE
Słuchamy!! GOSZCZYŃSKI
(wchodzi z uliczki, z lewej)
BELWEDERCZYCY
(wchodzą za nim)
PALLAS
A zasię teraz ja sama, STANISŁAW POTOCKI
(w głębi)
(wchodzi z ulicy głównej) (zbliża się) GOSZCZYŃSKI
Ktoś idzie — ? PALLAS
Ktoś dostojny. WYSOCKI
Stój! POTOCKI
(z daleka)
Ty stój!! WSZYSCY
(przystanęli)
POTOCKI
(zbliża się)
(poznał Podchorążych) Dokąd to dzieci?! PALLAS
Gwiazda na czołach nam świeci, WYSOCKI
Pójdź z nami panie Potocki! POTOCKI
Milcz!! Każę! WYSOCKI
Generale, nie żartuj z honorem! POTOCKI
Nie ty stróżem mojego honoru! WYSOCKI
Nie ujmuję Waszmości waloru. POTOCKI
Awanturnik. NABIELAK
W łeb kulką! WYSOCKI
O panie Potocki. (klęka)
PODCHORĄŻOWIE i BELWEDERCZYCY
(stoją nieporuszeni)
POTOCKI
(się uśmiecha)
WYSOCKI
Błagam. POTOCKI
(milczy)
WYSOCKI
Milczysz — ? PODCHORĄŻOWIE
Pójdź z nami. (klękają) POTOCKI
(odwraca się)
WYSOCKI
Milczysz — ? PODCHORĄŻOWIE
(powstają)
WYSOCKI
Więc sami! (nawołuje)
Dzieci, hej bracia, laury do podziału! (wychodzi)
(wyprowadzając oddział Podchorążych) (oraz Belwederczyków) (w uliczkę małą, z prawej) POTOCKI
(pozostał)
(zadumany) PALLAS
(staje przed Potockim)
Ktoś ty jest? — że oni ciebie żądają. POTOCKI
(marszczy brew)
PALLAS
Czyli ty chcesz, by twoi przelewali krew marnie? POTOCKI
(opuszcza głowę, zasępiony)
PALLAS
(włócznią uderza go po głowie)
Zapamiętaj się w twoim rozumie. ZALIWSKI
(na czele oddziału żołnierzy)
(wchodzi z małej uliczki, z lewej) To noc, niech kule biją. (komenderuje)
Formuj front! — W lewo zwrot! PALLAS
Gdzie?! ZALIWSKI
Do Arsenału! PALLAS
(wskazując Potockiego)
Patrz! ZALIWSKI
Kto tu jest?! Hasło! Stój! POTOCKI
(nieporuszony)
Kto? — — — — — — — Swój. ZALIWSKI
(poznaje)
(salutuje) (komenderuje) Prezentuj broń! POTOCKI
(dobywa szpady)
(komenderuje) Uchwyć za broń! — Baczność! — W prawo zwrot! ZALIWSKI
Idziemy do Arsenału! ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(usłuchał komendy Potockiego)
(i stoi odwrócony) POTOCKI
Naprzód marsz! ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(poczyna iść)
(w uliczkę ku głębi) ZALIWSKI
(staje przed oddziałem swoim)
Gdzie?!! POTOCKI
Milcz!! ZALIWSKI
Tam droga do Belwederu! — Zdrada!! POTOCKI
(odsuwa Zaliwskiego szpadą)
Ot służę, — to moja szpada. GŁOS
Moskale! Patrol żandarmów! ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(cofa się ku przodowi)
PATROL ŻANDARMÓW ROSYJSKICH
(pojawia się w głównej ulicy)
ZALIWSKI
(do swoich)
Formuj front! — Zejmij broń! W rękę broń! POTOCKI
Stój! ZALIWSKI
Zmierz się! Cel! POTOCKI
Stój! ZALIWSKI
Cel! Pal! ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(strzela w głąb)
PATROL ŻANDARMÓW ROSYJSKICH
(wkracza w uliczkę wązką)
OFICER ŻANDARMÓW
Hurra! Cel! — Hurra! Pal! ZALIWSKI
(do swoich)
Na ziemię! ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(przypada do ziemi) PATROL ŻANDARMÓW ROSYJSKICH
(strzela ku przodowi)
POTOCKI
(który stał nieporuszony)
(ugodzony) (pada.) ZALIWSKI
Podnieść się! — Bajonet! ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(nakłada bajonety)
Naprzód marsz! PALLAS
Naprzód! ZALIWSKI
Wiara! Tnij! OFICER ŻANDARMÓW
Cel! Pal! (padają strzały)
(wielu z oddziału Zaliwskiego upada) ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(z bajonetami wchodzi ku głębi w uliczkę)
PALLAS
(biegnie ku głębi)
Krwi! krwi! PATROL ŻANDARMÓW ROSYJSKICH
(cofa się) (wyparty w głąb) ODDZIAŁ ZALIWSKIEGO
(znika w ulicy głównej.)
POSPÓLSTWO
(z uliczki, z lewej)
(wlecze po ziemi Makrota) CHÓR
Szpieg! Szpieg! Powiesić, rozedrzeć, mordować! MAKROT
Zmiłujcie się! Zmiłujcie się! CHÓR
Szpieg! Szpieg! Powiesić, rozedrzeć, mordować! MAKROT
Zmiłujcie się! Zmiłujcie się! MŁODY GENDRE
(w mundurze oficera rosyjskiego)
(wbiega z uliczki, z prawej) Stójcie! Stójcie! TŁUM
(zatrzymuje się)
MAKROT
O ty miłosierny! (czepia się nóg wybawcy)
(wpatruje się w pochylonego nad sobą) (nagle:) A wiecie, kto to jest?! To syn obwiesia, (rzuca się na młodego Gendra)
Ty psie! Ty psie! Ty psie! MŁODY GENDRE
(dobywa pałasza)
TŁUM
(odbiera mu pałasz i łamie)
MŁODY GENDRE
Ojcze! — A!!! (upada)
Ojcze — — — MAKROT
(stoi nad trupem)
(ogłupiały) GŁOS
Teraz kolej na cię! MAKROT
(nasłuchuje)
Stójcie! — Ktoś jedzie? — — — TŁUM
(słucha)
(oczekują) MAKROT
Kareta po bruku! (wjeżdża kareta)
MAKROT
(rzuca się ku karecie)
Kto jedzie!? WOŹNICA
Jenerał Nowicki! MAKROT
He? Kto, mówisz, jedzie? TŁUM
(otacza karetę)
MAKROT
Patrzajcie! Chresty na piersiach na przedzie! (pada kilka strzałów)
MAKROT
Och — trup! — trup! 1 GŁOS
Wyciągnąć trupa! POSPÓLSTWO
(wywleka trupa z karety)
2 GŁOS
Zobaczcie kto to?! WOŹNICA
Nowicki generał! (zeskakuje z kozła)
2 GŁOS
Za Lewickiego zabit! — Nieszczęście! Szlachetny WOŹNICA
(wyprowadza konia w boczną uliczkę)
1 GŁOS
Kto rzekł, że to zdrajca!? 2 GŁOS
Wieszać! TŁUM
(wskazując Makrota)
To on!! 2 GŁOS
Rajca! TŁUM
(rzucają się na Makrota)
(przewracają na ziemię i wleką) Niech wisi w górze! (porzucają trupa w ulicy)
(oddalając się w ulicę główną.) (Popod murami skradają się:) KERY
(przypadają ku trupom leżącym)
(pochylają się nad trupami) (ssające ich krew). CHÓR
Ssaj z piersi wszystko złe, KERA
(pochylona nad trupem Makrota)
Ten mój. KERA
(pochylona nad trupem Potockiego)
Ten mój. KERA
(pochylona nad trupem młodego Gendra)
Ten mój. KERA
(przypadła nad trupem Makrota)
(ssąca krew) To szpieg. KERA
(przypadła nad trupem Potockiego)
To wielki pan. KERA
(przypadła nad trupem młodego Gendra)
To nędzarz. KERA
(nad trupem Makrota)
Wyssaj ból KERA
(nad trupem Potockiego)
Gdy zejmiesz duszy jarzmo, KERA
(nad trupem młodego Gendra)
Na śmiech. KERA
(nad trupem Makrota)
Na śmiech. (W uliczce, w murze ogrodowym) (słychać u furty przekręcanie klucza) (furta się otwiera) (wchodzi:) KSIĄŻE ADAM CZARTORYSKI
(zatulony w wielki płaszcz)
(rozgląda się) (pozostaje w cieniu pod murem ogrodu) KERA
(nad trupem Potockiego)
Ktoś idzie.... KERA
(nad trupem młodego Gendra)
Człowiek żywy. KERA
(nad trupem Potockiego)
Pod murem wstąpił w cień. KSIĄŻE ADAM CZARTORYSKI
(postąpił kilka kroków)
(we światło) (nasłuchuje) (bada) (zamyślony) KERA
(nad trupem Potockiego)
Wystąpił. KERA
(nad trupem młodego Gendra)
Mówi. KERA
(nad trupem Potockiego)
Myśl swą waży. KS. CZARTORYSKI
Korona — — — — KERA
(nad trupem Potockiego)
O koronie marzy. KS. CZARTORYSKI
(zadumany)
Gdzie pójść — ? KERA
(nad trupem Potockiego)
Myśl swoją miej na straży. KS. CZARTORYSKI
(rozgląda się)
By wgłąb mej duszy się nie wdarli, (chce iść w kierunku ulicy)
KERA
(nad trupem Potockiego)
(wznosi głowę) Słyszą. — — KS. CZARTORYSKI
(zatrzymał się)
(pochylił się, by zbadać,) (by dostrzedz) Kto!? KERA
(nad trupem Potockiego)
(podnosi się) (z ust jej ciecze krew) Umarli! W PAŁACU ŁAZIENKOWSKIM.
(Przedsionek pałacu, z kolumnadą.)
(Zwiędłe krzewy i cyprysy.) BOGINIE ZWYCIĘSTWA
(prowadzą Aresa, jako Tryumfatora)
CHÓR BOGINEK
Zwyciężyłeś zwycięstwem Boga. ARES
Przygiąłem opornych do stóp. CHÓR BOGINEK
O piersi dumy ich uderza twoja ręka, ARES
Oto zbroja od upałów pęka. CHÓR BOGINEK
Zwyciężyłeś nad mnogiemi ludami. ARES
Zdejmijcie zbroję, co krwawi. BOGINIE
(podają mu pić) ARES
Nie wprzódy puharu nachylę, (przyjmuje puhar)
(wylewa część napoju na ziemię) BOGINIE
(zapalają ognie na trójnogach)
(pałac się rozświetla) ARES
Czyjaż to ta siedziba pusta? CHÓR BOGINEK
Polski ostatniego Augusta ARES
Przecz serca nie stało wnukom CHÓR BOGINEK
Puste pokoje. ARES
Rozewrzeć na ścież podwoje! BOGINIE
(otwierają drzwi główne pałacu)
(w głębi ukazuje się:) EROS
(stojący w drugiej sali, okrągłej)
CHÓR BOGINEK
Jakiż to chłopiec młody? Łuk dłonią ujął złoty EROS
(zmierza się łukiem)
(godząc w pierś Aresa) BOGINIE
(wchodzą w głąb pałacu)
(Z głębi pałacu wiodą ku Aresowi) JOANNĘ
(ubraną w wielki welon biały)
(i suknię białą w gwiazdy.) CHÓR BOGINEK
Wiedziem do cię miłośnicę, ARES
(patrzy na Joannę)
To blednie, to się płoni. JOANNA
Eros mnie k’tobie goni. ARES
Cyprys mnie w tobie obdarza, JOANNA
Miłość rumieńców przymnaża. CHÓR BOGINEK
Cyprys, wszechwładna Afrodite, JOANNA
Ja słusznej woli poddanka, ARES
Pójdź, jakoś dla mnie przeznaczona. JOANNA
Miłością k’ tobie pałam. ARES
Cyprys cię zseła niezwyciężona. JOANNA
Przez wstyd mój i hańby pożyte ARES
Rycerze mnogie zabite Patrz, oto wieńce zdobyte. JOANNA
Złotem te wieńce uwite, ARES
Zdobyłem potęgą mocy: JOANNA
Ciebie ja to pragnęłam, ARES
Rozpogódź dziewo czoła. JOANNA
A teraz jużem dumna. ARES
Uderzać mieczmi o tarcze. (w salach pałacu odzywa się muzyka)
JOANNA
Twojej miłości wystarczę, ARES
Powaliłem rycerzy zastępy, JOANNA
Twoja je rozkosz ocali CHÓR BOGINEK
Powstaniem za jego głosem ARES
Zwycięstwo zyskałem w polu, JOANNA
Miłość zdobyłeś tajemną. ARES
Jakież cię nędze trapią, JOANNA
To serce drży niespokojem. Pobiłeś rycerze w boju, ARES
Zapomnij, zapomnij niewiasto. JOANNA
Zwycięski wchodzisz w te progi, ARES
Wnoszę zwycięską moc. JOANNA
Wzeszedłeś na jedną noc. ARES
Na jedną noc ty moja. JOANNA
Daj patrzeć, — twoja to zbroja — ? W bojach już razy tyle. (wskazuje leżącą opodal zbroję Aresa)
Szczęsno spominać te boje, ARES
W zwycięstwie myślę o tobie, JOANNA
Jesteś ten, któremu ja w dani ARES
(wiedzie ją ku drzwiom pałacu)
JOANNA
(we wrotach zatrzymuje się)
(patrzy na Boginie) BOGINIE ZWYCIĘSTWA
(stulają skrzydła)
JOANNA
Co one robią? ARES
Skrzydła kładą. JOANNA
Nie będą walczyć — ? ARES
Więcej nie. — JOANNA
To źle. — — — BOGINIE ZWYCIĘSTWA
(kładą się do snu w przysionku pałacu)
JOANNA
Co one czynią? ARES
Sen je ściele. JOANNA
Nie zbudzą się do walk? ARES
Już nie. JOANNA
To źle. — — — ARES
(wiedzie ją w podwoje pałacu)
(muzyka coraz cichnie) KORA
(jako królowa)
(pojawia się w salonach pałacu) JOANNA
Kto jest ta, która przechodzi jeno drzewa z ogrodu szelestem KORA
(wchodzi do przedsionka pałacu)
Oto pani jestem. JOANNA
Powiedz piękna, — zdajesz się władnąca, KORA
Ja tutaj rządzę. JOANNA
Oczy twe płomieniące, KORA
Zaszłaś w kraje tajemne. Lecz cyt,.... cicho, — — tam groby, (zwraca się do orszaku)
Podajcie złote klucze. (przyjmuje klucze)
Zamykam niemi serca, i żywot dam, — tlejący w zgliszcz popiele! — JOANNA
Co ona mówi — ! KORA
To wola! (rozkłada ręce)
W sen, w sen, w sen bogowie, (gestem)
(każe przejść Aresowi i Joannie) ARES i JOANNA
(idą do wnętrza pałacu)
(światła za nimi gasną) KORA
(staje wśród śpiących Bogiń)
Hej wy boginie — w śnie — ?! Kiedyś przyjdzie znowu ten czas, (zamyka drzwi pałacu kluczem)
DZIECI EOLA
(w szumie drzew)
Królowa — królowa — królowa — — — KORA
(zapada się)
TEATRUM STANISŁAWA AUGUSTA.
W Stanisławowskim parku, na ostrowie GENERAŁ GENDRE
Czas mnie, hej Boże, czas STANISŁAW POTOCKI
Precz! — Dusza się moja wzdryga. Co ty za duch, — ty mój wróg; GENDRE
Ja widzę, iż ciebie pali skroń. POTOCKI
Własny zabijał mnie brat GENDRE
Wot tobie, duszo, upały a sercu mojemu mroźno, POTOCKI
Jakież były moje ciężkie przewiny? CHÓR POLEGŁYCH
Popłyniem polegli ku otchłani. POTOCKI
Patrzę jeszcze w świat ten, jak zanika GENDRE
(wśród oczekujących poznał syna)
(przygarnia go ku sobie)
O syn mój, poznaję cię, synu! SYN GENDRE
Ach ojcze, łzy cudze palą. GENDRE
Synu, zabijałeś w obronie! SYN GENDRE
Jakoż nie mieli walczyć, GENDRE
Coć jest duszo-synu? SYN GENDRE
Serce boli, i iż nienawidzili mnie. GENDRE
Śpij, uśnij dziecino-synu. SYN GENDRE
Tak tęsknię ojcze do świtu, GENDRE
O synu, przeklął nas Bóg. SYN GENDRE
O nic to ojcze, te mrozy, POTOCKI
Odwrócili się odemnie Anieli. PALLAS
(wchodzi)
Kto tu się skarży? CHÓR POLEGŁYCH
To my. PALLAS
Kto wy? CHÓR POLEGŁYCH
Spętane lwy. PALLAS
Czyją wy ujęci ręką? CHÓR POLEGŁYCH
Męką. PALLAS
Kto was tu zaprzągł? CHÓR POLEGŁYCH
Śmierć. PALLAS
Wy padli, pierwszy łup. — — GENDRE
Trup. PALLAS
A ty kto? POTOCKI
Marny cień. PALLAS
Wytniemy wszystkich w pień, GENDRE
Potrząsaj ty daremno twą żerdź; PALLAS
Heu? GENDRE
Przybył tu poseł gończy PALLAS
A ten młody? GENDRE
Mój syn — nie budź — niech śpi. PALLAS
Kto idzie? CHÓR POLEGŁYCH
Oto zwiastun, — to on! HERMES
(wchodzi)
Zbłąkane duchy — precz! PALLAS
Zabieraj swoją właść. tych masz, — oto pozbawieni orężów. HERMES
Ty sama masz się oddalić. PALLAS
A czyjeż to przynosisz wołanie? HERMES
Tyś ludy biegła rozpalić. PALLAS
Jako Ares wziął swoje wiano? HERMES
A oto Ares we chwale PALLAS
To złuda, — to podstęp mój, HERMES
Jego już Zews nie zwoli. — PALLAS
Podstęp!!! HERMES
To twoja broń. PALLAS
Śmiesz-że ty mnie niweczyć przez zdradę?! HERMES
»Pójdziesz i zniweczysz Palladę« PALLAS
Cóż pozostanie ludziom? HERMES
Próżna chwała. PALLAS
Tam duchów tysiąc zawrzasło, HERMES
Wracaj niewiasto! — (nachylił laski wężowej)
PALLAS
(schyla głowę)
Uznajęć synu Mai. HERMES
W lot! PALLAS
(nawołuje)
Hej Zewsowe orły, które, pioruny niosą, CHÓR POLEGŁYCH
(patrzą ku stronie pałacu)
Patrzaj, skrzydlate tam się chwieją, PALLAS
(nawołuje ku stronie pałacu)
Hej siostry, siostry orlice, CHÓR BOGINEK
(przylatuje od strony pałacu)
Wzywałaś, wzywasz — ? PALLAS
Tak. — CHÓR BOGINEK
Kto każe nam — ? PALLAS
Zews sam. CHÓR BOGINEK
Rzucić wojenny miot — ? PALLAS
Wracać. CHÓR BOGINEK
Przecz Aresowa moc PALLAS
Zwycięstwo wasze kłam! CHÓR BOGINEK
Z naszej ręki Ares wziął dar PALLAS
Wieńce Aresa niewolą. w gnuśności legł. CHÓR BOGINEK
(przejęte trwogą)
Siostry — — — w lot, w noc! PALLAS
Rozwińcie skrzydła, w drogę! CHÓR BOGINEK
Mgły sine idą od pól, (W oddali na wodzie ukazuje się:)
ŁÓDŹ CHARONOWA
(płynąca powoli)
CHÓR BOGINEK
Kto-że to płynie z dali? PALLAS
Ha! — Oto płynie łódź. CHÓR BOGINEK
(poznając)
Człowiek podeszłych lat; ogniem mu oko płonie. PALLAS
Dopełnion śmiertelny ból. CHÓR POLEGŁYCH
O bródź Charonie, starcze bródź POTOCKI
Czegom nie zaznał w ziemskiej doli, CHÓR POLEGŁYCH
Słuchajcie, skarży się nasz brat. a tymże samym jemu spłynąć POTOCKI
Dałeś mi Panie wszystkie statki Lud-że tych dusz za wiosłem słucha? ŁÓDŹ CHARONOWA
(pojawia się bliżej płynąca)
CHÓR POLEGŁYCH
O bródź Charonie, starcze bródź POTOCKI
(rozgląda się wśród ruin sceny)
Ojczyzna-że to moja w złomie? ŁÓDŹ CHARONOWA
(podpływa przed scenę Teatrum) CHÓR POLEGŁYCH
O bródź Charonie, starcze bródź, HERMES
Skończony wasz i wczas i trud, (wznosi wężownicę i zatacza nad głowami poległych)
Tym oto berłem tnę przestrzenie, POLEGLI
(zstępują do łodzi) HERMES
(wstępuje w łódź)
ŁÓDŹ CHARONOWA
(odpływa)
PALLAS
Igraszką byłam w ręku Boga CHÓR BOGINEK
Cóż będzie z narodem? PALLAS
Bez pomocy mej ostanie sam. CHÓR BOGINEK
Ostawisz ich z ich krwawym głodem?! PALLAS
Naród będzie walczył z narodem. BOGINIE
(na rozwiniętych skrzydłach)
(ulatują) ŁÓDŹ CHARONOWA
(przepływa w oddali)
W ALEJACH UJAZDOWSKICH.
Drzewa wielkim schyliły się skłonem W. KSIĄŻE
(sam)
(w mundurze, otulony w płaszcz) (przechadza się wśród zeschłych liści) KURUTA
(wchodzi)
(zbliża się powoli) Przybył generał.... W. KSIĄŻE
Małczat! KURUTA
Właśnie przybył W. KSIĄŻE
Małczat! KURUTA
Jazdy pułki cztery W. KSIĄŻE
Niech czekają. KURUTA
Co Książe rozkaże? W. KSIĄŻE
Nie wydam. KURUTA
Wydać trzeba. W. KSIĄŻE
Na cóż to się przyda? KURUTA
(odchodzi)
W. KSIĄŻE
Kuruta! KURUTA
(nadbiega)
Wasza Cesarska Mość każe — — ? W. KSIĄŻE
(daje znak, by się zbliżył)
Słyszysz ty ten szum liści i w liści pogwarze KURUTA
Wot znaczy? Podal stoją straże W. KSIĄŻE
Niechaj dzień nie wschodzi. KURUTA
Krasiński generał. W. KSIĄŻE
Niech czeka. KURUTA
I czemuż Książe rozkazy odwleka? W. KSIĄŻE
To ty rozkazuj. KURUTA
Nie wiem. — Ja nie umię. W. KSIĄŻE
Wyjdź przed front i klnij głośno. KURUTA
Książe, — nierozumię? W. KSIĄŻE
Nierozumiesz — ? Czy słyszysz, co te liście gwarzą? (kopie nogą liście)
Szit, szit, — — szit, szit,... szit, te liście marzą. KURUTA
(wzrusza ramionami)
Wszakci tu Wasza Miłość na czele wojsk stoi. — W. KSIĄŻĘ
Boi się Wielki Książe nie ludzi, lecz Boga. KURUTA
(odchodzi)
W. KSIĄŻE
(sam)
KURUTA
(wraca) (zbliża się do W. Księcia) W. KSIĄŻE
(w zaufaniu)
Tak te drzewa na wiosnę — pędy puszczą nowe. KURUTA
(wzrusza ramionami)
(odchodzi) W. KSIĄŻE
(sam)
KURUTA
(po chwili wraca)
(zbliża się do W. Księcia) Przebudziła się właśnie. W. KSIĄŻE
Cóż? KURUTA
Plecie od rzeczy. W. KSIĄŻE
Cóż plecie — ? KURUTA
(wzrusza ramionami)
W. KSIĄŻE
A niech plecie. KURUTA
(wzrusza ramionami) W. KSIĄŻE
Niech lekarz ją leczy. KURUTA
(milczy)
W. KSIĄŻE
Nieprzytomna? KURUTA
To właśnie, — choć patrzy na oczy, W. KSIĄŻE
Wynoś się! KURUTA
Książe panie? W. KSIĄŻE
Do drogi się zbierać! KURUTA
Lecz właśnie Księżna pani nie da się ubierać W. KSIĄŻE
(patrzy wielkiemi oczyma)
A! A! A! Wenera! KURUTA
Wasza Miłość — ? W. KSIĄŻE
(spostrzegł Joannę)
Ot moja pani. JOANNA
(we futrze, pół ubrana) (wchodzi) PANNY
(biegną za nią)
W. KSIĄŻE
(gestem zatrzymuje orszak)
JOANNA
(nuci)
»Mówił ojciec do swej Basi: W. KSIĄŻE
(otula ją)
JOANNA
O czemuś ty się przebudził?! Uciekasz?! — (wskazuje orszak panien stojący opodal)
Patrzaj, — to są moje (jakby powtarzała za kim)
Bądź zdrowa. — (jakby mówiła do kogoś)
Bądź zdrowy. — On odpycha mnie! Pęta miłości mej zrywa! (przytomnieje)
(szeptem) To sen był, — — taki był mój sen — tej nocy. W. KSIĄŻE
(prowadzi ją ku głębi)
(sanie zajeżdżają w głębi) JOANNA
(usiada w saniach)
(obok niej usiada jedna z panien) W. KSIĄŻE
(odszedł od żony)
(przeseła jej zdaleka całusa) Adieu, — adieu Żaneto. (krzyczy)
Konia! (Żołnierze wprowadzają w głębi konia)
GENERAŁ WINCENTY KRASIŃSKI
(wchodzi)
(Sanie z W. Księżną odjeżdżają) W. KSIĄŻE
(zapatrzony za odjeżdżającą W. Księżną)
(nagłe zwraca się) (spostrzega Krasińskiego) (usiłuje sobie przypomnieć) Prawdali to? — Jest prawda? — Tak. — Pardon. C’est vrai. (wpatruje się w Krasińskiego)
Nie, — to jest udanie. KRASIŃSKI
(obojętnie)
Wiąż. W. KSIĄŻE
O polski panie! (wpatruje się w Krasińskiego)
Nie. Ja tak was ostawić nie mogę. KRASIŃSKI
(w gniewie)
Zamilcz! — — (ochłonął)
(głosem stłumionym) Wybacz książe. W. KSIĄŻE
Ja jasno widzę. Ja upadłem. Tak na was czas, — wy nie będziecie z nami (wpatruje się w Krasińskiego)
KRASIŃSKI
Nie widzi Car, co polską wziął koronę, (oddaje szpadę) W. KSIĄŻE
Zostaw ty to! — I waruj tu, jak pies, u moich nóg. (nawołuje)
Hej! Straż! KURUTA
(wbiega)
W. KSIĄŻE
(szepce mu do ucha)
KURUTA
(staje zdumiały)
W. KSIĄŻE
(przynagla gestem)
KURUTA
(odchodzi)
W. KSIĄŻE
Skończył się Wielki Książe, — (zrywa z piersi gwiazdę i ordery)
(depce nogami) Precz, precz, — depcę, gardzę. (nasłuchuje)
Słyszycie, — tam — ? Ta noc, jak wicher hula, — dmie. (nagle trwoży się)
Ja nie był jego kat! (krzyczy)
(zasłaniając oczy) to brat, — to brat, to brat, to brat, to brat!! KRASIŃSKI
(stoi nieporuszony)
(w głębi armaty przeciągane przejeżdżają) (ku prawej stronie) W. KSIĄŻE
(idzie ku generałowi Krasińskiemu)
(chwyta go za guz munduru na piersi) (śmieje się) (wskazuje w głąb) KRASIŃSKI
(patrzy we wskazanym kierunku)
W. KSIĄŻE
Tak ja tu klejnot mam! — Ja ci pokażę. (wskazuje)
Ot, wiodą go straże. WALERYAN ŁUKASIŃSKI
(ślepy) (w łachmanach, w kajdanach na nogach i rękach) (wchodzi) (prowadzony przez straż) STRAŻ
(wiąże Łukasińskiego do armaty)
(zdejmują mu kajdany z nóg.) (Słychać dzwony z Warszawy) W. KSIĄŻE
(idzie ku głębi)
(dosiada konia) STRAŻ
(oddala się od Łukasińskiego)
ŁUKASIŃSKI
(poczuł, że straż już się odeń oddaliła.)
I poczuł, że chwila wolności nadeszła, wieczyste me łoże Witaj — Jutrzenko — swo—bo—dy — —, (powstaje)
KRASIŃSKI
(przesłania twarz dłońmi)
W. KSIĄŻE
(rusza z miejsca)
(Rozpoczyna się pochód).
|