O bitwach Iliady
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O bitwach Iliady |
Pochodzenie | Iliada |
Data wyd. | 1804 |
Druk | w Drukarni Xięży Piarów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
O BITWACH
ILIADY.
Można toż samo powiedzieć o Homerze, co on powiedział o swoich bohatyrach przy końcu xięgi IV. Iliady:
„Gdyby kto po tém krwawém przeszedł boiowisku,
„Nie lękaięc się razów gęstego pocisku,
„Przez Palladę od szwanku broniącą, niesiony,
„Oboiéyby zarówno męztwo wielbił strony.
„Bo tak na śmierć Troianie iak i Grecy biegli,
„I pole zmieszanemi trupami zalegli.„
W rzeczy saméy, gdy się zaſtanowimy, że bitwy w Iliadzie przynaymniéy dwanaście xiąg ſkladaią, iak sie nad tém nie zadziwić, że ie bez znudzenia się czytać można? Prawda, że choć materya ieſt iedna, ale zawsze odmiennie traktowana: iużto pomieszane ſtarcia się, iuż poiedynki, iuż powszechne walki. Równa odmiana co do mieysca bitew. Raz walczą w polu drugi raz przy okopach Greckich; toż przy okrętach, znowu blizko rzeki Skamandru, nakoniec pod samemi bramami Troi. Ale poeta nie przeſtal na téy rozmaitości: wyſtawil on bitwy w tak odmiennych obrazach, że się dosyć iego sztuce wydziwić nie można.
Jaka obſitość w wynalezieniu sposobów, któremi iego rycerze umieraią! wzmiankuie o ich wieku, ſtanie, kraiu, familii. Ten ieſt urodziwy młodzieniec, który mimo woli oyca poszedł na woynę: ten ieſt kapłanem, którego ani religiia, ani uszanowanie dla bogów, nie ochroniły: ten ieſt myśliwy, i daremnie od saméy Dyany, w ciągnieniu łuku wyćwiczony: ów przyszedł z dalekiego kraiu, do którego nigdy nie wróci. Ow ieſt oſtatnim zacnéy familii potomkiem. Ten się daie poznać z wyniosłości i dumy, tamten z pokory, a niekiedy z podłości. Rycerze nie maiący żadnéy właściwéy sobie cechy, przynaymniéy ſtroiem i zbroią różnią się od drugich.
Jeszcze śmierć bohatyrów coraz odmiennym sposobem wyſtawia poeta, maluiac ich w różnéy poſtaci walczących i ginących. Niektóre z tych
poſtaci tak dobrze są wydane, że z położenia woiownika sądzić można, iaką ranę odebrał. Inne tak są szczególne i rzadkie, że iedynie mogły bydź ſkutkiem płodnéy imaginacyi, która wszyſtko przebiegła, co tylko w naturze zdarzyć się może. Taki ieſt obraz Midona w xiędze V. Raniony w rękę upuszcza leyce: w tém odebrawszy raz w ſkronie, spada z wozu na głowę w piasek, i przez ciężar zbroi, do ramion w nim utyka: daremnie się wydobywa, rusza nogami, nareście od własnych koni roztratowany zoſtaie.
Prócztego, iak rozmaitym sposobem Homer rani swych bohatyrów! Ciosy iego nie dążą, iak u drugich poetów, w pospolite mieysca. Oni szczególnie do głowy i serca mierzą, bo nie znaią anatomii; a częſtokroć zadaią rany, które tylko w ich poematach są śmiertelne. Ponieważ w potyczce całe ciało ieſt wyſtawione, więc kto chce opisywać bitwy, powinien mieć doſkonałe iego ſkładu poznanie. Prawda, że poeta nie ieſt anatomiſtą, ale malarzem. Wszakże malarz powinien znać doſkonale ſkład części ciała, żeby mógł malować nagości, lubo nie ieſt obowiązany wszyſtkich oznaczać muskułów, tak wyraźnie, iak w xiążce Anatomii.
Z wielu mieysc Iliady pokazuie się, że Homer miał głębokie poznanie ſkładu ciała ludzkiego: bo można powiedzieć, że choć tyle rozmaitych ran opisał, nigdy się iednak w swoich opisach nie zmylił.
Uważyć należy, że różne wyrazy, których używa do oznaczenia śmierci swych woiowników, wzięte były z niego od Wirgiliusza i innych poetów do opisania podobnych wypadków. Zgadzam się, że częſto używa iednychże wyrazów, iakoto: ciemności rozlały się w jego oczach Nie pochodzi to z niedoſtatku, ale że w owym wieku lubiono takowe prwtarzania. Pisarze xiąg Świętych, równie zwykli ich używać, iakoto: zasnął z oycami swymi, i inne tym podobne wyrazy.
Lecz że przeciągniony opis bitew, mógłby zmordować umysł, Homer daie mu folgę, mieszaiąc do tych ſtraszuych opisów innego rodzaiu obrazy. Takim sposobem zabawia nad innemi przedmiotami umysł, nie oddalaiąc z uwagi głównego przedmiotu. Do tego używa porównań, które są częſtsze w opisie bitew, niż gdzie indziéy. Niektórzy rozumieią, że porównanie szkodzi ciągowi mowy, odwraca uwagę od rzeczy, i główny obraz osłabia. Podług nich, nadweręża ten wyobrażenie bitwy, kto ią do nawałnicy lub potoku przyrównywa. Ale mniéyże widzimy ſłońce, gdy obraz iego w czyſtéy wodzie uważamy? Imaginacya, podobna ieſt do oka, i częſto lepiéy widzi przedmiot odbity, niż gdy się nań proſto zapatruie. Lecz powie kto, że w Homerze zawsze są też same porównania. Na to odpowiadam, iż rozsądniéy ieſt, tegoż samego człowieka przyrównywać do tegoż samego zwierzęcia, niżeli raz go czynić podobnym słońcu, drugi raz drzewu, a inny raz do rzeki go przyrównywać. Wszakże też same porównania, którym zarzucamy iednoſtayność, ileż maią rozmaitych okoliczności? Z ich odmiennością i różnością ſtaią się odmienne. Stan i czyn zwierzęcia, wiecey imaginacyą, niż samo zwierzę, zaſtanawia. Dwa różne zwierzęta, w jednémże położeniu wyſtawione, daią podobnieysze obrazy, niż to samo zwierzę, pod różnemi względami uważane. Ci, którym się nie podoba, widzieć ciągle lwy w Iliadzie, powinniby się i o to gniewać, że w niéy uſtawicznie ludzi znayduią.
Nie zaprzeczam, że Homer tychże samych porównań słowo w słowo, w rozmaitych mieyscach używa. Ale dla usprawiedliwienia tych powtarzań, nie możnażby powiedzieć, że pięknie ieſt w jednym i proſtym obrazie znaydować pomnożone ozdoby? Jeſtto posąg tak poſtawiony w wielkim ogrodzie, że wielu przecięciom odpowiada, a coraz inaczéy się oku ſtawiaiąc, zawsze ieſt ieden, i zawsze odmienny.
Okoliczności tkliwe i przenikaiące, w których umieraią bohatyrowie Homera, naywięcéy iego bitwom daią świetności. Ten traci bogactwa, ten nadzieie: ten wprawia w rozpacz oyca, który go serdecznie kocha, ten zoſtawia ſtrapioną wdowę, i nieszęśliwe sieroty. Protezylay umiera nie dokończywszy wspaniałego domu, który zaczął był stawiać. Fenop, utraciwszy dzieci zabite w boiu, utracą razem maiątek, wyſtawiony na rozszarpanie, bo go sam obronić nie może. Możnaż bez żalu patrzyć na śmierć Axyla? Axyla, którego dom był dla wszyſtkich otwarty, i który ſtąd był nazwany przyjacielem rodu ludzkiego? Niczego poeta nie opuszcza, co się naturalnie podczas bitwy przytrafić może, i opisy swoie, coraz w różnym sposobie wydaie.
Wprowadzenie bogów, wiele także czyni rozmaitości. Tym sposobem uſtawicznie poeta, scenę z ziemi do nieba, z nieba na ziemię przenosi. Próżno Jowisz zakazuie bogom, aby się do żadnéy ſtrony nie mieszali. Homer potrzebując ich pomocy, nie pozwala im w bezstronności zoſtawać: A ieśli przez posłuszeńſtwo dla naywyższego boga, nie śmieią czasem zbiedz na pomoc którego woiownika, można powiedzieć, że przez odmalowanie téy saméy boiaźni, przychodzą na wsparcie poety.
Ale odmienność i wspaniałość w charakterach bohatyrów, naywiększą rozmaitość, piękność i blaſk bitwom Homera nadaie. Uważmy charakter Dyomeda. Nie tylko w nim śmiałego i nieuſtraszonego woiownika, ale nawet rywala samych bogów widzimy. Insi wodzowie Greccy, z jednym na raz walczą nieprzyiacielem, nad iednym zwycięztwo odnoszą. Dyomed zawsze się przeciwko dwom potyka. W powszechnéy bitwie, inni woiownicy dopełniaią swoich powinności, na mieyscu wyznaczoném. Dyomed wszędzie się znayduie, wszędzie ſtrach i rzeź roznosi. Ma do czynienia z naywalecznieyszymi bohatyrami Troi, z Pandarem, z Eneaszem, z Hektorem: a coraz w swoim zapale poſtępuiąc, walczy naprzeciw Wenerze, potém przeciw Apollinowi, Marsowi; nakoniec samemu Jowiszowi, uzbroionemu piorunem, uſtraszyć się nie daie. Oto właściwy charakter Dyomeda. Równie innych bohatyrów Iliady ieſt wydany. Charakter iednych wydaie się z większym blaſkiem przy charakterze drugich, i tém samém interesownieysze czyni bitwy. Ten sam Dyomed tak zadziwiających dzieł dokazawszy, drży na widok Hektora, który tryumfuie nad nim, nad Aiaxem, nad Patroklem, pali flotę Grecką, zabiera zbroię Achillesa, słowem wszyſtkich gasi bohatyrów: W tém pokazuie sie Achilles: Hektor ucieka i ginie. Z równą sztuką Homer wyprowadza na scenę bogów. Piérwsze ich potyczki można uważać, iako drobne utarczki i próbki. Wenus wspiera Parysa, Dyomeda Pallas, Mars Hektora. Daléy wszyscy bogowie przywięzuią się, ci do iednéy, tamci do drugiey ſtrony, i iedni uzbraiaią się na drugich. Jowisz ich piorunami do rzezi zachęca, Neptun oburza żywioły, niebo się zapala, ziemia się trzęsie i sam Pluton drżący z tronu piekielnego spada.
Dla lepszego zrozumienia bitew Iliady, namienić nieco potrzeba o sposobie woiowania i o zbroi Greków. Jazda w czasie oblężenia Troi nie była im znana, potykali się z wozów: które musiały bydź nizkie, gdy osoba ſtoiąca na wozie od rycerza pieszego, iak czytamy w Iliadzie, w głowę ranioną bydź mogła. Pospolicie dwie osoby znaydowały się na iednym wozie: z których iedna kierowała konie: tych po dwa, lub po trzy, lub po cztery zaprzągano. Pałasz mieli szeroki. Włóczni dwoiaki był użytek: raz ią zbliſka w nieprzyjacielu topili, drugi raz zdaleka ciſkali. Warta rzecz zaſtanowienia, iż człowiek mógł z taką siłą rzucić pociſk, że przebił zbroię i ciało, iak to częſto w Homerze widzimy. Bo ieżeli w owym czasie ludzie siłę olbrzymſką mieli, tedy zbroia w równéy mierze mocną bydź musiała. Jednak się ta trudność ułatwi, kiedy wyſtawimy sobie, że zbroia natenczas pospolicie była miedziana, a oręż zaoſtrzony żelazem. Jeśli zaś częſtokroć Homer miecze i dzidy miedzianemi nazywa, to zapewne ściąga się tylko do ich ozdoby. Nadzwyczayną w czasie owym siłę pomnażało ćwiczenie. Turcy i Arabowie grubą blachę, z zahartowanego drzewa pociſkiem przebiiaią: co sile i zręczności przez częſte ćwiczenie się nabytéy, przyznać należy. To samo trzeba mówić o sile dawnych w ciſkaniu wielkiego ciężaru kamieni. Mylą się ci, którzy rozumieią, iż to tylko wymyślił poeta dla saméy ozdoby: ćwiczyły się w téy sztuce dawne Greki i wschodnie narody. Sty Hieronim powiada, iż za iego czasów w Paleſtynie podobne bywały ćwiczenia.
„Zwyczay ieft w miaſtach Paleſtyny, który się i teraz w całéy ziemi Zydowſkiéy zachowuie, że po wsiach, miaſtach i zamkach, kładą bardzo ciężkie kamienie: na nich doświadczają młodzi sił swoich, i podług ich różności, iedni te głazy do kolan, drudzy do pasa, inni do ramion, inni równo z głową, a inni nad głowę podnoszą, i tym sposobem daią dowody swéy mocy.„ Na sile wtenczas naywięcéy zależało: przed mocnieyszym uciec nieprzyiacielem nie było hańbą.
Dawni woiownicy odzierali zaraz, położywszy trupem nieprzyjaciela, i w téy mierze tak byli chciwi, iakby nie odnieśli zupełnego zwycięztwa, gdyby łupów nie zabrali. Niektórzy krytycy zadaią im łakomſtwo: lecz to rzadkość i drogość zbroi w owych dawnych czasach wymówić powinna. Dotego, mieli to sobie za punkt honoru, doſtać łupów nieprzyiacielſkich.
Należy tu ieszcze namienić o położeniu Troi, i tych mieyscach, które Homer w opisaniu bitew wspomina. Dawna Troia leżała daleko od brzegu. Pokazuie się to z xięgi piątéy Iliady, gdzie ieſt wzmianka, że Troianie z murów wyyśdź nie śmieli, aż po oddaleniu się Achillesa: potém dopiero nie tylko daleko od miaſta w polu, ale nawet przy samych okrętach się bili.
Brama Sceyſka była naprzeciw pola bitwy: tędy wypadali Troianie: tuż przy niéy był buk poświęcony Jowiszowi.
Pagórek dzikiéy figi z jednéy ſtrony przypierał do murów Troi, z drugiéy ku publicznéy rozciągał się drodze: iak się z VI. i XXII. xięgi pokazuie.
Dwa źródła Skamandru były trochę wyżéy, iako ieſt wzmianka w xiędze XXII. które się potém razem zbiegały, iednę czyniąc rzekę, aż do złączenia się z Symoeutem.
Kallikolone, piękny pagórek przy rzece Symois, Xięga XX.
Bateia albo grób Myrynny znaydował się na równinie przed miaſtem, Xięga II.
Grobowiec Jla prawie był na środku równiny ku dwom źródłom Skamandru. Xięga XI.
Grób Ezyeta obrócony był ku flocie.
Pokazuie się z xięgi II. Iliady, że Greckie woyſko, pod swoimi wodzami, szło w pole ponad Skamandrem, gdy się Troianie, i posiłkowe Troian woyſka przy grobie Myrynny szykowały. Piérwszéy bitwy mieysce, gdzie Dyomed czynił cuda waleczności, było tam, gdzie się Symois ze Skamandrem łączy. Na początku xięgi VI. pokazuie się, że plac bitwy był miedzy Symoentem i Skamandrem. Przeszli zatém Grecy przez rzekę lubo Homer o tém nie wspomina. Bitwa w xiędze VIII. ieſt bliſko Greckich okopów, gdyż Dolon w xiędze X powiada, że Hektor przy grobowcu Jla w nocy naradza się: a w xiędze XI bitwa ieſt przy samym Jla grobowcu. W xiędze XII. XIII. i XIV. biią się woyſka przy okopach Greckich, a w XVI. pod samemi okrętami. Gdy Patrokl odparł Troian, zaszła bitwa między flotą, rzeką i Greckim okopem. Potém zapędził Patrokl Troian pod same bramy: w xiędze XVII. bitwa przy trupie Patrokla: który gdy Grecy unosili, Hektor i Eneasz ścigał ich aż do okopów. W XVIII. xiędze, gdy się Achilles pokazał, cofnęli się Troianie i obozem zdala od okopów ſtanęli. W xiędze XX. ſtoczona bitwa, przy Skamandrze ze ſtrony floty. Uciekaią Troianie przed Achillesem, toną w rzece. Dalsze bitwy między rzeką i miaſtem. Nakoniec Hektor ginie pod samémi murami Troi. Na iego śmierci kończą się bitwy Iliady.