Obraz łaskami słynący/Wspomnienia z przeszłości

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Obraz łaskami słynący Matki Boskiej Pocieszenia i Kościół OO. Jezuitów w Nowym Sączu
Wydawca Nakładem pobożnych ofiarodawców w Nowym Sączu
Data wyd. 1891
Druk Drukarnia Wł. L. Anczyca i Spółki, pod zarządem Jana Gadowskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wspomnienia z przeszłości.

Wiele miłych wspomnień wiąże się z tym domem bożym przez Jagiełłę wzniesionym. W opactwie Norbertanów na kilka zawodów mieszkał i w ich kościele mszę św. celebrował kardynał Zbigniew Oleśnicki, fundator kollegiaty nowosądeckiej[1].
W tym tu kościele, jak dotąd stare podanie niesie, skradał się na modlitwę św. Kazimierz, królewicz polski[2], kiedy w zamku sądeckim (1469—1470) pod mistrzem włoskim Filipem Kallimachem i słynnym dziejopisarzem naszym Janem Długoszem, kanonikiem krakowskim, w nauce i pobożności się ćwiczył. W grobach tego kościoła spoczywają zwłoki opatów norbertańskich, tudzież dobrodziejów klasztoru: Szczepana z Wielogłów Wielogłowskiego † 1736 — i Jana Sebastyana z Drużów Lipskiego z Lipia † 1755 r. Na nadgrobku Lipskiego, ostatniego potomka z senatorskiego rodu tegoż nazwiska, wyryty na płycie marmurowej poniżej herbu następujący wierszyk:

Z imienia swego ostatni zasypia
Snem śmiertelności, położony w grobie
Kościoła tego, przy wszelkiej ozdobie.

Cny czytelniku, niechaj cię poruszy
Miłość bliźniego, wspomnij jego duszy.
Prosi do Boga o pacierz dla siebie,
Będziesz miał za to sam nagrodę w niebie!

W r. 1486 nawiedziła Nowy Sącz straszna klęska pożaru. W tym czasie zgorzało miast polskich mnogo, zgorzał i Kraków. Posądzano o te pożogi ludzi Macieja, króla węgierskiego. Spłonęła kollegiata, spłonęły kościoły: franciszkański i norbertański, zniszczał i ratusz, a w nim akta miejskie, umieszczone w izbie sądowej. Ocalały jedynie przywileje, schowane w skarbcu o mocnem sklepieniu.
Bardzo powoli dźwigał się Nowy Sącz ze swej ruiny. Kościół norbertański jeszcze 1492 r. w czasie morowej zarazy sterczał okopconymi murami, a w r. 1521 wyprowadzono dopiero boczne ściany jego, sklepienia nie było. Zaledwie do połowy odbudowało się miasto, aliści nowy pożar wybuchnął w nocy dnia 4 czerwca 1522, wzniecony nieostrożnością służby Stanisława z Wróblowic Taszyckiego, dziedzica Lusławic, podstarościego sądeckiego, który w tym dniu wyprawiał weselne gody swej córce Małgorzacie, poślubionej panu Błońskiemu[3]. Dwie połacie miasta Sącza, t. j. od wikaryjówki niźnej z częścią rynku, ulicą Szpitalną, kancelaryą królewską i ulicą Polską, spłonęły do szczętu. Ogień zatrzymał się aż przy klasztorze OO. Franciszkanów. Niedosyć złego, w tym jeszcze r. 1522 d. 16 września o godz. 6 wieczorem ponowny pożar zniszczył resztki niedopalonego miasta wraz z dworem biskupim porządnie zbudowanym, z kościołami: kollegiackim, norbertańskim i franciszkańskim, które paliły się tem gwałtowniej, że pokryte były gontem. Był to pożar „żałosny i szkodliwy,“ jak powiada lakonicznie kronikarz.
Przez lat blisko 90 Nowy Sącz był wolny od pożarów. Aliści pod r. 1611 czytam: „zgorzało całe miasto z 3 kościołami w środku murów.“ W kollegiacie nad amboną wypisane były po łacinie słowa Izajasza: „Wołaj, nie przestawaj, jako trąba wynoś głos twój, a opowiadaj ludowi memu złości ich.“ Rzecz dziwna, ogień, zniszczywszy ambonę i napis, te tylko z niego pozostawił słowa: „scelera eorum — złości ich.“ Ztąd wnioskowano, że to dla grzechów mieszkańców pokarał Bóg miasto pożarem. W kościele norbertańskim runęło pod ciężarem walących się belek sklepienie w drugiej połowie aż do chóru, spaliły się ołtarze, stopiła się monstrancya znajdująca się w ciborium wielkiego ołtarza, zniszczały kosztowne relikwiarze, kamienne nagrobki z XVI wieku[4], obraz jednak św. Anny i Matki Boskiej Pocieszenia, o którym powiemy później, szczęśliwie uratowano. Spalony kościół odbudował, dachówką pokrył i ankrami żelaznemi wzmocnił w latach 1614–1620, opat Jan z Zakliczyna Jordan, a na poświęcenie jego zaprosił Tomasza Oborskiego, biskupa laodyjskiego i sufragana krakowskiego[5].
Równocześnie zgorzał też klasztor z kościołem Franciszkanów i ołtarzem Przemienienia Pańskiego. Sam tylko cudowny obraz Przemienienia, chociaż na tablicy drewnianej malowany, w ogniu będąc, ocalał. Pozostały tylko znaki pożaru w kształcie zmarszczków na czole, które do tego czasu na obrazie widzimy[6].
Podczas wojen za Jana Kazimierza ucierpiał Sącz wiele od Szwedów, którzy od września aż do grudnia 1655 r., obozując pod miastem, ściągali od mieszkańców kontrybucye wojenne i grabili włości okoliczne. Po wypędzeniu Szwedów Floryan Siemiechowski, który im drogę do Sącza pokazał, a w kollegiacie groby znieważył i okradł obraz Matki Boskiej Różańcowej, został publicznie na Błoniach ręką kata ścięty[7]. W pamiętnych latach: 1652, 1664, 1676 i 1710 morowe powietrze grasujące w Małopolsce i na Rusi Czerwonej, zawitało do Sącza i wyniszczyło w nim całą prawie ludność. OO. Norbertanie i Franciszkanie ratowali jak mogli chorych zapowietrzonych, dodawali otuchy słowem bożem i opatrywali św. Sakramentami konających. Kilku też z nich służąc zadżumionym, padło ofiarą swego poświęcenia. Po dziś dzień w Librantowej większej stoi przy drodze stara kapliczka[8], z sygnaturką wśród rozłożystych dębów; nagrobek to zmarłych na posłudze zapowietrzonym i pochowanych tamże Norbertanów sądeckich.
Po tylu klęskach i nieszczęściach Nowy Sącz poszedł torem innych miast polskich, zubożał i opustoszał, z obronnego grodu stał się nędzną mieściną. Po ostatnim pożarze odbudowano zaledwie kilka domów murowanych; reszta mieszkań to lepianki ze żwiru i gliny lub drewniane chałupy, które przetrwały do pierwszych dziesiątek XIX stulecia. Mury forteczne grodzkie okazały się bezużytecznemi, rozebrano je też wnet po pierwszym podziale Polski i pobudowano z nich domy.
Jeżeli wierzyć kronikarzom, Sącz przed r. 1652 liczył 30.000 ludności, w chwili rozbioru Polski zaledwie 1000 mieszkańców, dzisiaj cyfra ta dochodzi do 12.300.




  1. Kollegiatę składali 4 prałaci, t. j. przełożony, archidyakon, dziekan i kustosz, 4 kanonicy i 8 wikarych. Kollegiata przetrwała aż do roku 1791 w swej świetności. Niektórzy kanonicy mieszkali stale na swych probostwach w Sądeckiem. Wspólną kapitułę odbywali dwa razy do roku. Acta Venerabilis Capituli ecclesiae collegiatae Sandecensis. A. D. 1628—1791.
  2. Urodzony na zamku krakowskim 1458 r., zmarł w Wilnie 1482, kanonizowany od Leona X r. 1521.
  3. Taszycki stał się potem gorliwym apostołem Socynianizmu, zaszczepił go w Chomranicach, Męcinie, Wielogłowach i Lusławicach nad Dunajcem.
  4. Przy odnawianiu kościoła 1890 r. oglądaliśmy odłamy tychże wmurowane w ścianę za wielkim ołtarzem.
  5. Ks. Stanisław Kukliński S. J. opisał jego życie w osobnej książce: Virtutes Thomae Oborski, Eppi Laodicensis, Suffraganei et Canonici Cracoviensis. W Krakowie 1663.
  6. Dziwne bo też koleje przebył ten obraz cudowny. Z krajów wschodnich do Polski przywieziony, od r. 1297—1654 pozostawał w kościele franciszkańskim, później znów w osobnej kaplicy obok tegoż kościoła. W r. 1753 po pożarze klasztoru Franciszkanów złożony był przez czas niejaki w kaplicy zamkowej, potem przeniesiony napowrót do franciszkańskiej kaplicy. OO. Franciszkanie po swej kasacie 1782 r. chcieli go zabrać z sobą do Starego Sącza, gdzie chwilowy dla siebie znaleźli przytułek, lecz oparło się temu stanowczo miasto, dowodząc, że cudowny obraz Przemienienia Pańskiego łączy się ściśle z założeniem Nowego Sącza, że od niepamiętnych czasów szczególniejszą cześć od mieszkańców odbiera, że z powodu przeniesienia jego do Starego Sącza powstałoby wielkie pomiędzy ludem wzburzenie i narzekanie. Tymi względami spowodowany ówczesny dziekan kollegiaty ks. Wojciech Mroziński, wniósł prośbę do konsystorza Tarnowskiego o zatrzymanie obrazu. Biskup-nominat ks. Jan Duval przychylił się do jego prośby, wskutek czego obraz prywatnie i skrycie w myśl rozporządzenia biskupiego przeniesionym został do kościoła farnego 2 września 1785 r. Zobacz książkę: „Zbiór cudów obrazu Przemienienia Pańskiego,“ przez ks. Bonawenturę Sikorskiego, gwardyana konwentu nowosądeckiego. W Krakowie 1767 r.
  7. Archiwum miejskie Nowego Sącza. Do ciekawych pamiątek miasta należy kaplica św. Marka, na „Błoniach“ zwana, zbudowana 1771 r. na miejscu, gdzie dawniej zbrodniarzów publicznie tracono. W jej ołtarzyku jest prosta rzeźba „Upadek Chrystusa pod krzyżem,“ słynna z tego względu, że w czasie pożaru, w ogniu będąc nie zgorzała, a pewien ciemny żebrak siadujący przy niej; wzrok odzyskał.
  8. Wystawiona 1632, odnowiona 1871 r.; dzwonek sygnaturki nosi napis: S. Nicolaus 1691.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.