Opis miasta Łodzi pod względem historycznym, statystycznym i przemysłowym/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Opis miasta Łodzi pod względem historycznym, statystycznym i przemysłowym | |
Data wyd. | 1853 | |
Druk | Drukarnia Gazety Codziennej | |
Miejsce wyd. | Warszawa | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
OPIS
MIASTA ŁODZI
POD WZGLĘDEM
HISTORYCZNYM, STATYSTYCZNYM
I PRZEMYSŁOWYM.
przez
OSKARA FLATT
WARSZAWA,
W DRUKARNI GAZETY CODZIENNEJ.
1853.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
Warszawa d. 23 Listopada (5 Grudnia) 1851 r. Starszy Cenzor,
Tripplin.
|
Wszystko szerowładnem ramieniem swojem ogarniająca cywilizacya, wsparta na wymaganiach czasu i idąc za głosem postępu, sięgnęła i wychowania publicznego i dotychczasowy jego kierunek zmieniła.
Dzisiejsza społeczność coraz praktyczniejszych domaga się członków — więc i wychowanie publiczne, wyparte z toru klasycyzmu — przyjęło kierunek realny.
Ta myśl, jako wyrazicielka ogólnej potrzeby, powszechne znalazła odbicie: jakoż i u nas władza edukacyjna rozpromienia coraz bardziej systemat realny, z nadaniem mu specyalnej dążności: bądź fabrycznej, bądź handlowej.
W obec takich okoliczności, przemysł krajowy zespalać się musi coraz bardziej z żywym interesem ogółu, a każda ważniejsza karta z dziejów tego przemysłu, — byle swojska, staje si miłym upominkiem.
Oto pobudki, jakie skłoniły mnie do skreślenia niniejszego opisu, a Łodź właśnie dla szczególnie ważnych obrałem przyczyn.
Nie mamy w całym kraju miasta, któreby tyle co Łodź zawdzięczało przemysłowi; — miasta, któreby przez przemysł z zupełnego zapomnienia, z zupełnej nicości, podniosło, się na ten stopień zamożności i rozwoju; miasta, w któremby wydatniej przejawiało się życie fabryczne słowem, miasta więcej typowo-fabrycznego. Łódź przoduje u nas całemu przemysłowi bawełnianemu i przez to na szczególną zasługuje uwagę, że na tle jej wydatnie odkreśla się, i cały rozwój i wszystkie zmienne koleje, jakie odznaczyły przemysłowe życie nasze, od zaczątku jego, przez całe ubiegłe trzydziestolecie.
Dla sumiennego, wedle sił, wywiązania się z mego zadania, starałem się zasilić pracę moją z różnostronnych źródeł czerpanemi wiadomościami. — Archiwum główne krajowe, równie jak Archiwum akt dawnych Gubernii Mazowieckiej dostarczyły materyałów do wyświecenia ubogiej we fakta dziejowej przeszłości Łodzi, w czem wdzięczność szczególną winienem życzliwej gotowości, nieodżałowanej pamięci uczonego Antoniego Muczkowskiego. Akta urzędowe wyższych władz krajowych ważne rzuciły światło na rozwój stopniowy przemysłowego życia Łodzi; a wreszcie skrzętnie na miejscu przez autora zbierane wiadomości i spostrzeżenia zaokrągliły całość.
Oddając niniejszą monografię sądowi ogółu, jedno mam tylko na widoku życzenie, aby stała się zachętą do innych prac w tym rodzaju, któreby razem w łączności swojej przygotowały materyał do historyi przemysłu krajowego. — Wszak już szanowni i niezmordowani pracownicy uprawiają niwę dziejowej przeszłości kraju naszego; dzieje piśmiennictwa znalazły także kilku wymownych opowiadaczy; w ostatnich czasach szacowne dzieła zasłużonych w literaturze mężów rozjaśniły nawet mglistą pomrokę, zaciemniającą przeszłość artystycznego życia naszych przodków. — Caemużbyśmy nie mieli mieć historyi naszego przemysłu, naszego handlu?
Mianowicie dziś, gdy potrzeba czasu zbudziła do pełniejszego życia te dwa ważne działacze; gdy młodzież nasza otrząsła się z wiekowego przesądu i zaczyna wierzyć, że upotężniając żyły narodowego przemysłu, niemniej korzystnie służy interessom kraju, jak pracując na widowni służby publicznej, lub pługiem podnosząc bogactwo swej ziemi.
Przed laty trzydziestu, w obrębie ziemi Łęczyckiej, wśród dziewiczych do koła lasów, drzemała snem zapomnienia nędzna mieścina. Niczem się znakomitszem wśród okolicznych nie odznaczała siedzib: mały, brudny rynek i z niego rozpryśniętych kilka ulic, biednie i rzadko zabudowanych, były przytułkiem kilkuset mieszkańców, z rolnictwa byt utrzymujących; handel żaden, bo miasteczko żyło w samem sobie. Wtedy nie każdemu i znaną może nawet była ta osada, jedynie tylko dawnością swego istnienia szczycić się mogąca.
Dziś znowu w tem samem stańmy miejscu: przypominamy sobie, że tu stała kiedyś mieścina rolniczo-żydowska, ale też tylko jedynie pamięć wiąże tu przeszłość z teraźniejszością; w rzeczywistości nic tu nie poznasz. Wjechawszy od strony Zgierza potoczystym traktem, przypomnisz sobie stare miasto, ale szybko je minąwszy, tam, gdzie niegdyś nieprzebyte były topiele, w jeżdżasz w szereg nowych, porządnych zabudowań, a wszędzie ruch, a wszędzie życie. Jedziesz wiorstę, drugą, i piątą mijasz, a ciągle jesteś w mieście, ciągle jesteś w Łodzi. Otaczają cię gmachy wielkie, w nich żywo tętni ruch przemysłowy i znużony prawie tem długiem pasmem życia i ruchu, opuszczasz miasto. Oto jest nędzna niedawnemi czasy mieścina!
W tem ubiegłem trzydziestoleciu, Łodź przeżyła wszystkie epoki: było naprzód zapomnienie, ubóstwo, padła potem iskra życia, bujnie wschodzący krzew przemysłu coraz więcej rozrastać się zaczął, wzmagała się pomyślność, i po kilku wątpliwych krokach, stanęła u szczytu; niebawem nadeszła chwila przesilenia, słabnąć zaczęła działalność fabryk, ale nim się do upadku nachyliły, znowu dźwignięte, ruszyły torem postępu, i postawiły Łodź na dzisiejszej stopie zamożności i ustalonego bytu.
A jednak, rzecz dziwna, niczyje dotąd pióro nie wyświeciło przeszłości Łodzi, dla stawienia jej w obce teraźniejszości, gdzie Łodź zaszczytne zajmuje miejsce między najcelniejszemi miastami kraju naszego. Należy ona do rzędu tych miast, które w przeszłości pół życiem tylko żyjąc, wszystko winny teraźniejszości. Skromne na kartach dziejów Łodź zajmuje miejsce, ale za to w historyi przemysłu, w rozwoju naszych fabryk świetnie jaśnieje, a wszakto przemysł, zbratawszy się z handlem i rolnictwem, ma krajowi naszemu jasną, złotodajną zapewnić przyszłość. A ta przyszłość i dla Łodzi jest zwiastowaniem dalszego rozwoju.
O początku i założeniu Łodzi żadnych pewnych nie posiadamy wiadomości, wnosić przecież można,że już w XIII istniała wieku. Ale mimo całej swej starożytności, Łódź owych czasów nie przeżyła żadnej ważniejszej chwili, którąby pióro historyi upomnieniu wydarło: była to małoznacząca wioska, którą książęta Łęczyccy dzierżyli. Władysław, książę ziemi Łęczyckiej i Dobrzyńskiej, przywilejem z r. 1332 w liczbie innych nomenklatur nadał i wieś Lodza w wieczyste posiadanie Biskupom Kujawskim.
Przywilej ten, jako ważny ze swojej osnowy, udzielamy w całości[1].
Acta feria tertia in vigilia Beatorum Adalberti et Georgii Martirum, Anno Domini Millesima Quadringentesimo quarto. In Nomine Domini. Amen. Cunctorurn petit mernoria lactcrum, nisi scripturac praesidio et testium aminieule firmiter roborentur. Nos igitur, Vladislaus, Dei gratia Dux Terrarum Lanciciensis et Dobrinensis ad univcrsorum tam prnesentium quam futurorum notitiam pracsentem paginarn volumus devenire, attendentes, quo d cum sic ingans officium Katho łico et reJigioso cogitatione suscitatur, — ea qune sunt piis locis et divino cultui dedicata bnjus intuitu ob amorem mnipotentis Dei et Mntris Ejus Virginis Mariae.ac in rernissionem nostrorum peceatorum et sp ecialiter merita serritiorum Rcverendi in Curisto Pa(ris.Domini ltIalhiaa Divinu et Apostolicae edis proviclentiu Episso pi Yladislavicn: i ac Irarrum uc rum de Capitule VIacI. laviensi no Lis per ip os multipliciter exhihitorum et impcnsorurn et in posterum cxhibendorum omnibus villie.I!U here ditatibus, quas ipse Dorninus Episcopus un n cum suo Capitulo Vladislaviensi pracdieto in Terra Nostra Lanciciensi ohtinent videlicet: Komorsuiki. Zywoczyno, Gadoschowicze pars in Cborzancaino Lasniew o, Tranchewo, Strupjno, Ladza Dąbrowa. Nesulcow o, Szedlcze, Gnichewo, Przanowicz.e, obota, Szugnischewicze, omnibus villis et omnibus incelis earundem (villarum) dnmus, lnrgimur et coneedimus temporihus perpetuis dieto Domini Epi copo plen/lm et omnimo dam libcrtatem, ita quod ub omnibus solutionihus ducnlibus e.xacŁionibus col lectis, nec non ervitiis quihu cunquc seu;Jugariis vel preaugariis quocunque lIomine eenseantuT et specialiter u Sep, a Porzadlne, a Podworowe, II Powod, a Stróża, a.acca, a poreo, o Opole, a narzasz, a aedificatione castronum et civitatum novorum et antiquorum reparatione a Judiciis Palatinorum Castellanorum, Judicum, Subjudicum et omnium Officialium nostrorum ministerialium queque eorundem, liberi sint penitus et exempti nec per Nos vel Nostros Judices eitahuntur, et si fuerint citati, minime comparebunt, sed omnino Dominorum suorum Scoltetorum seu Procuratorum in omnibus causis capitalibus et minutis minime parehunt judiciis et mandatis. Et ut in bis omnibus Deo et Ejus Matri Virgini Mariae pium exhibeamus obsequium et devotum eidem Domino Episcopo et Capitalo suo in dietis villis, quas nune in praedieta nostra terra obtinent vel inposterum obtinebunt, omne jus quod nobis in eisdem villis competit in praesenti, vel nostris successoribus possit competere in futuro, domus et resignamus, nibil Nobis juris reservantes. Concedimus in super cidem Domino Episcopo et suo Capitulo dictas villas jure theutonico sivo Polonico locandi sive disponendi, de eisdem ordinandi, prout ipsi Domino Episcopo et suo Capitulo melius et utilius videbitur expedire. Et nihilominus incolae ipsarum villorum sie locaturam debent perfrui jure libertatis prout est superius annotatum. In cujus rei testimonium et evidentiam pleaiorem, praesentem litteram scribi mandamus et nostri Sigilli munimine roburari. Actum et datum in Lancicia in vigilia Vigiliae Sancta Mariae Nativitatis. Praesentibus bis Nobilibus: Paulo latino, Faione Judim, Michaële Subjudice Lanciciensibus, Alberto Subdapifuro Vladislaviensi, nec non Alberto Praeposilo Vladislaviensi, Jaroslao praeposito Crusviciensi, Borzisiuo Archidiucano Vladislaviensi, Joanno Praeposito do Clodawa et. Notario Curiae Nostrae, per quem praesentia sunt conscripta Anno Domini Millesimo Treventismo Trigesimo Secundo.
Kiedy nareszcie Łodź do rzędu miast zaliczono, z pewnością także niewiadomo, że jednak w połowie XV wieku wsią być przestała przekonywa o tem uchwała `Wielkopolan z roku 1459 polecająca z miasta Lodza dostawić jednego zbrojnego na wojnę pruską[2].
Odtąd milczą kroniki o Łodzi, która niczem nie objawia swego życia w ciągu trzech przeszło następnych stuleci. Tymczasem po licznych a zmiennych kolejach losu nadszedł rok 1792, i Łodź, nie zmieniając swoich bezpośrednich panów, — Biskupów Kujawskich — przeszła pod berło Króla Pruskiego. Przy ogólnej lustracyi dawnych miast polskich, dopełnionej w roku 1793, Łodź wykazała całe swe ubóstwo, całe opuszczenie.
Dla podźwignięcia miasta, stojącego już na drodze najzupełniejszego upadku, Kamera Piotrkowska zaprojektowała założenie kilku hut szklannych, którym piękne, dziewicze lasy Łodzi świetne rokować miały powodzenie. Nie podzieliło jednak tego wniosku Ministerstwo Vossa: przeciwnie bowiem, zaprojektowało w r. 1794, czyliby nie wypadało, dla własnego interesu mieszkańców, zamienić Łodź na osadę wiejską.
Nie będziemy się dziwić takiemu zamiarowi rządu pruskiego, skoro rozważymy bliżej, czem była Łudź w r. 1793, i jakie mogła budzić nadzieje, aby przyszłość nie tylko do polepszonego, lecz do świetnego kiedyś podnieść ją mogła bytu.
Miasto, zostające w posiadaniu Rybickiego, Arcybiskupa Kujawskiego, liczyło mieszkańców ogółem 190, w tej liczbie mężczyzn 89, kobiet 90, żydów 11, kościół był jeden katolicki, dymów było 44, domów niezamieszkałych 11, placów pustych 18, stodół 44. Z zabudowań publicznych istniał tylko jeden drewniany areszt policyjny, i to w stanie jak najgorszym; studzien wykazano 4 publiczne i 4 prywatne, jeden młyn wodny, oraz szynków dwa: jeden dominialny, drugi probostwa. Nie zapomniano w lustracyj i o inwentarzu. W całem mieście znajdowało się koni 18, wołów 97, krów 58, trzody chlewnej sztuk 63. Ruch handlowy i przemysłowy był prawie żaden; miało miasto jednak dwóch garbarzy, jednego ślusarza, jednego krawca, jednego szewca, ośmiu stelmachów i jednego stolarza zdaniem lustratorów skromna tu ludność rzemieślnicza, aż nadto dla potrzeb miejskich była wystarczającą.
Rolnictwo i chów bydła stanowiły główne zatrudnienie ubogich mieszkańców, którzy nawet z bogatych lasów miejskich przyzwoitych ciągnąć nie umieli korzyści. Podatków zaś płacili: podymnego 236 złp., ogniowego 360 złp., od skór 292 złp., nadto czynszu biskupom Kujawskim 450 złp. i Scholastykowi Łęczyckiemu 300 złpol. Magistrat miejski składał się wówczas z Burmistrza, czterech radnych, i pisarza miejskiego[3].
Mimo takiego stanu rzeczy, Łodź zatrzymała godność miasta i w roku 1806 przeszła z własności biskupów Kujawskich w posiadanie rządowe. Odtąd gwiazda lepszej doli zabłysła nad Łodzią, lecz jej wznoszenie się było wolne, nieznaczne, bo po przeciągu prawie lat piętnastu, Łodź mało jeszcze wyjrzała nad poziom nędznych miasteczek Wielkopolski: żywszy promień postępu nie rozgrzał zmartwiałych długą bezwładnością żył ruchu miejskiego. W r. 1820 zastajemy tam dymów 112, a w nich 799 mieszkańców; dochód roczny kassy ekonomicznej wynosił wówczas złp. 2577, zaś skarbowy z podatku konsumpcyjnego złp. 3,754. Był to postęp, ale dopiero zaledwie zwiastowanie tej świetnej kolei, jaką wkrótce Łodź przebyć miała.
Pasmo lat kilku z lichwą miało wynagrodzić zaniedbanie wieków.
Pamiętna, ważna to wtedy dla kraju naszego nadeszła epoka. Rząd opiekuńczy skierował całą dążność nie tylko do zagojenia ran, jakie poniósł kraj w ciągu licznych a szybkich odmian, w ciągu burzliwych czasów wojennych, i nieodłącznego wyniszczenia sił żywotnych, ale zarazem postanowił natchnąć życie, ruch i byt dobry tam, gdzie dotąd martwość, bezwładność i ubóstwo gościły. Przedtem surowe produkta, w które tak hojnie uposażona ziemia nasza, przedewszystkiem zaś len i wełna, wychodząc za granicę, przerobione tamecznym przemysłem, wracały do nas pod postacią wyrobów, a my dobrowolnie płaciliśmy sowity haracz zagranicy, za to, że nam własne nasze płody pod inną sprzedawała formą; nie pomnąc, że wyszłe tą drogą kapitały uwoziły z sobą bogactwo narodowe. Światłe umysły mężów, kierujących wtedy sprawami kraju, jak JO. Książę Zajączek Namiestnik ówczesny Królestwa, jak Lubecki, Mostowski, obmyśliły zaradcze środki, które bezzawodność skutku z szybkością wykonania łączyły. Zbudzili nową, uśpioną dotąd strunę pomyślności narodu, zbudzili przemysł, otwarli bramy rękodziełom i fabrykom, a wynikłe rezultata przewyższyły bezwątpienia najśmielsze ówczesne oczekiwania.
Korzystne położenie Łodzi zwróciło uwagę rządu: bogata w piękne lasy okolica, przerznięta strumieniami, zasilanemi przez rzeczkę Łódkę i odkryte w nowym parku źródła, wszystko to były dogodności rokujące powodzenie założonym tu rękodzielnikom i fabrykom. Jakoż na zasadzie postanowienia ś. p Księcia Namiestnika królewskiego z d. 18 września 1820 r.[4] ówczesne władze już w roku następnym zaliczyły Łodź do rzędu miast fabrycznych. Ten akt zaliczenia stał się dla Łodzi zakładem przyszłej pomyślności, a figurowały na nim z czasem z późniejszej Gubernii Warszawskiej: Zgierz, Przedecz, Gostynin, Brdów, Dąbie, Gąbin, Rawa, Skierniewice, Łęczyca, Kalisz, Turek, Uniejów, Sieradz, Pabijanice, Częstochowa, Koło. Nadto, prywatni właściciele miast, współubiegając się z Rządem na polu zaszczytnych zasług, zaszczepili krzew przemysłowy w Aleksandrowie, Konstantynowie, Ozorkowie, Opatówku Zduńskiej Woli a zwłaszcza też w Tomaszowie, którego wzniesieniu tak świetnej przyszłości przodowała gwiazda. Bo wszystko wtedy zda się zestrzeliło usiłowania i chęci ku wspieraniu Rządu, ku bystremu i dzielnemu rozwojowi rzuconych przez niego myśli; bo ziarno trafiło na plenną niwę powszechnego uznania własnej korzyści i silnego zaufania w czynnościach Rządu. Chciał jeszcze los aby wykonawcą szlachetnych pomysłów Rządu był mąż z rzadką trafnością postępowania głęboką znajomość potrzeb krajowych łączący: był nim ówczesny Prezes Komisyi Województwa Mazowieckiego, Radca Stanu Rajmund Rembieliński.
Z początkiem też zaraz 1821 roku przystąpiono do pierwszej regulacyi miasta. Do roku 1812 Łódź nie posiadała planu sytuacyjnego: w tym dopiero roku niejaki Johnney z polecenia Rządu byłego Księstwa Warszawskiego, dokonał pierwszego pomiaru, powtórzonego z większą dokładnością przez Jeometrę Plebanowskiego w roku 1819. Pierwszą czynnością regulatorów było urządzenie osady fabrycznej, dziś Nowem Miastem zwanej i oznaczenie w niej dwustu dwóch placów budowlanych.
Gdy przecież ścieśnienie tej osady w granicach gruntów miejskich sprzeciwiałoby się zamiarom Rządu, pragnącego by przemysł fabryczny na obszerniejszem tu rozwijał się polu, przyłączono do miasta sąsiedni folwark Stara wieś, i Wójtowstwo Łódzkie, należące do klucza Gałkówek, Ekonomii Rządowej Łaznów.
Niepodobna tu przemilczeć o ważnem postanowieniu Księcia Namiestnika Królewskiego, z dnia 21 listopada 1823 roku, które upoważniając Ówczesnego Prezesa Kommissyi Województwa Mazowieckiego do zajmowania gruntów, tak prywatną, jak i rządową i instytutową własnością będących na zakładanie i rozszerzenie osad fabrycznych, usunęło wszelką zwłokę i centralizując w rękach jednej Władzy rozrządzalność środków ku podniesieniu miasta, zapewniło przemysłowi fabrycznemu pewny i spieszny rozwój[5].
Nierozdzielnie z ową epoką pierwszego wznoszenia się Łodzi jest chlubne wspomnienie ówczesnego Komisarza fabryk Województwa Mazowieckiego, Referendarza Stanu Benedykta Tykel, dziś Rzeczywistego Radcy Stanu Gubernatora Cywilnego gub.
Augustowskiej, którego światłym pomysłom, energii w rozwijaniu woli Rządu i głębokiemu obznajmieniu z potrzebami krajowego przemysłu, wiele winno także miasto późniejszy świetny stan swoich fabryk. W miesiącu październiku 1823 r. Komitet, złożony z Zawadzkiego ówczesnego Adjunkta Dozorcy miast obwodu Łęczyckiego, Dierring Budowniczego obwodu, Viebig Jenmetry i Czarkowskiego Burmistrza, dopełnił regulacyi Starego miasta, do którego zaliczono ulice: Piotrkowską, ku traktowi Zgierskiemu, Brzezińską ku wschodowi, dalej Kościelną, Cygańską, Przechód, Górki, Nową, Stodolną, Drewnoską, Podrzeczną, Rynek, Wolborska i Zakręt. Rok 1825 był dla Łodzi nową epoką rozwinięcia swych granic: wiekopomnej pamięci Cesarz Aleksander zwiedzając miasta fabryczne Królestwa, nie pominął i Łodzi, której stan, już wtedy w porównaniu z przeszłością kwitnący, zwrócił na siebie szczególną tego Monarchy uwagę. Zgodnie z objawioną przez Niego wolą, przedłużono znacznie założoną w r. 1821 osadę Sukienniczą. W przedłużeniu tem urządzono osadę fabryczną tkacką, pod nazwą Łódki. Pod nową tę osadę zajęto wieś Wólkę, Wójtowstwo Zakrzewskie, należące poprzednio do ekonomii Łamów, i część lasu rządowego od leśnictwa Łaznów. Zyskaną tym sposobem rozległą przestrzeń rozdzielono na 462 place budowlane, resztę zaś oddano na siedm posiadeł znakomitszych zakładów fabrycznych. Zaburzenia wkraju sparaliżowały postęp przemysłu, i ruch fabryczny Łodzi wstrzymał się, potem ziębnąć, upadać zaczął: ale najlepszym dowodem na jak trwałych podstawach oparte było fabryczne życie tego miastu jest to, że przetrwawszy groźne przesilenie, zaraz po przywróceniu spokojności, jak dawniej naprzód kroczyć zacięło na widowni postępu i rozwoju sił żywotnych.
Szybki wzrost tego miasta, pomyślne rozgałęzienie się w niem przemysłu rękodzielnego, liczny ze wszech stron napływ zagranicznych fabrykantów, zwracały ciągle baczną uwagę rządu na Łodź, która wkrótce rozwinęła się długiem pasmem na przestrzenni pięciowiorstowej. Niebawem też wydzielone pierwszą regulacyą place w sposobie kolonialnym, okazały się już niewystarczający i nieodpowiedniemi systematycznemu założeniu i wzrostowi miasta, przy bystrem wzmaganiu się ludności; wynikła więc konieczna potrzeba powiększenia territorium Łodzi — urządzenia nowych rynków, ulic i placów publicznych oraz wykonania dodatkowo stanowczej regulacyi.
Jakoż ówczesny Gubernator Cywilny, Członek Budy Stanu, Hrabia Franciszek Potocki, obecnie Tajny Radca, Senator, Prezes Heroldyi Królestwa, zwiedzając Gubernię w latach 1838 i 1839, zwrócił szczególną swoją uwagę na miasto fabryczne Łodź, i przekonawszy się o nadzwykłym w tym czasie napływie do niego pogranicznych fabrykantów, o potrzebie rozprzestrzenieniu territoriom, wyznaczenia placów budowlanych, udzielenia dla budujących się bezpłatnego drzewa, i nadaniu całemu miastu foremniejszej postaci, przez zaprowadzenie i zabudowanie nowo-wznoszonych ulic, a tem samem zkoncentrowanie wszystkich części miastu — przedstawił całą tę sprawę do decyzji JO. Księcia Namiestnika Królestwo, z Wnioskiem o dozwolenie zajęcia całego lasu obrębu Łodzi, z leśnictwo rządowego Łaznów, przy samum mieście. czyli stronic kolonialna-fabrycznej położonego, obszerności przeszło 28 włók miary nowopolskiej. Skutkiem tego więc otrzymał przyzwolenie Jego Książęcej Mości, z upoważnieniem wydania na budowę domów i zakładów fabrycznych potrzebnej ilości użytkowego drzewa, z przyległego leśnictwa rządowego Pabianice.
Natychmiast więc zarządzono zajęcie lasu rządowego, obrębem Łodz, zwanego, i dodatkowo regulacyja miasta, w porze jesiennej 1839 przedsięwzięta, z wiosną 1840 r. wykonaną zostało.
Po spisaniu protokółu zajęcia powyższej przestrzeni lasu i gruntu, oraz sporządzeniu planu zbiorowego dodatkowej regulacyi, Gubernator Cywilny rozbierając takowe, szczególniejszą zwrócił uwagę na potrzebę urządzenia parku dla wzrastającego tak szybko w budowie fabrycznego miasta; jakoś szczęśliwym pomysłem uznał i przeznaczył na ogród publiczny część lasu z zajętego obrębu, śród dawniej niedostępnych bagien i zdrojów najbliżej miasta położonego, który następnie po ogrodzeniu, oczyszczeniu, odkryciu i uregulowaniu źródeł — a następnie urządzeniu kommunikacyjnych mostków, obszernych alei, klombów i t. p. dogodności, stanowi dziś jeden z najpiękniejszych parków w kraju, dostarcza z swoich źródeł znakomitą siłę wodę do zakładów fabrycznych, i zapewnia w chwilach wolnych od pracy dla miejscowej ludności przyjemny wypoczynek i wytchnienie.
Dodatkowa regulacya uskutecznioną została, jak się wyżej rzekło, szczególnem staraniem, i z polecenia ówczesnego Gubernatora Cywilnego Mazowieckiego, Franciszka Hrabi Potockiego, któremu przeznaczone było rozwinąć tak szczęśliwie rzucone przez Rembielińskiego obfite nasiona. Delegował on do tej czynności, umocowanego obszernem pełnomocnictwem, doświadczonego Komisarza Wydziału administracyjnego w rządzie Gubernialnym Rozwadowskiego, przeznaczywszy mu za członków dla wspólnego działania: Komisarza obwodu Łęczyckiego Radwana, inżyniera gubernialnego Bagniewskiego, Assessora ekonomicznego Kwiatkowskiego, nadleśnego leśnictwa Łaznów Chrzanowskiego, budowniczego wodu Łęczyckiego Bethiera, inżyniera tegoż obwodu Brochockiego i skład magistratu miasta Łodzi, pod przewodnictwem doświadczonego Burmistrza, a później Prezydenta, Tangermana.
Głównem zadaniem Delegowanego Komisarza Wojewódzkiego było rozszerzenie obrębu miasta, przez wcielenie doń części gruntów, lasu rządowego z Leśnictwa Łaznów, w ogólnej rozległości morg. 834 prętów 213 m. n. p. Przestrzeń te użyto na urządzenie tymczasowo 300 placów budowlanych, na których zaraz w r. 1810 stanęło 150 domów, oraz wspaniałego ogrodu spacerowego, obszernego na 36 morgów, 126 prętów; na rynek kościelny morgów 15, prętów 186, na rynek nowy morgów 10, prętów 210, na smętarz morgów 12, prętów 276, na strzelnicę z ogrodem dla Zgromadzenia strzelców tarczowych morg, 8 prętów 310, a na ulice morg. 67, prętów 54. Resztę obrócono na ogrody dla fabrykantów i inne potrzeby kassy miejskiej. Nowa ta przestrzeń, jako szósta część składowa, przydzieloną została do miasta pod nazwą Nowej dzielnicy. Nadto, uregulowano stosunki pomiędzy skarbem, posiadaczami osad rządowych, a kassą miejską zachodzące, wydzielono place budowlane, wybrano i wycechowano z lasów rządowych kilka tysięcy sztuk drzewa budowlanego i wydano je licznie napływającym fabrykantom, do Łodzi na osiedlenie z zagranicy przybywającym.
Powtórna ta regulacya, z całą dokładnością nie tylko ze względem na rozprzestrzenienie i dogodność, lecz razem i z uwzględnieniem symetryi i kształtności miasta w tak krótkim czasie dokonana, zamknęła Łóddź w dzisiejszym jej obrębie. Jak wspomnieliśmy, sześć oddzielnych części złożyło rozległe, na przeszło pięcio-wiorstowej długości rozciągnięte fabryczne miasto: 1) Stare miasto, 2) Osada Sukiennicza, dziś Nowem miastem zwana, 3) Osada Tkacka, 4) Osada Prządnicza, 5) Osada Szlązaki, 6) Nowa dzielnica. Z tych żywiołów utworzona całość miasta Łodzi, graniczy na północ z dobrami prywatnemi Radogosz i Łagiewniki; na wschód, z dobrami prywatnemi Stoki, oraz rządowemi Widzew i Zarzew; na południe, z dobrami Chojny i Rokicie; na zachód z dobrami prywatnemi Brus.
Druga regulacya, ze względu na ważność jej skutków, najważniejszy może akt w historyi Łodzi — było to niejako zatwierdzenie, rozszerzenie, sankcya wszystkich tych przywilejów i dobrodziejstw, jakie rząd w ciągu lat 18 zlewał na to miasto; była to przepowiednia przyszłości Łodzi. Imię Hrabi Franiciszka Potockiego chlubnie jaśnieje w rocznikach wzrastania Łodzi, a pełnomocnik i wykonawca jego planów, przez sumienne i trafne wywiązanie się z swego zadania, zjednał sobie zaszczytne zadowolenie rządu i najżywszą wdzięczność mieszkańców, którzy wynurzyli mu uczucia swoje w ofiarowanym na pamiątkę memoryale, obejmującym ważniejsze fakta, dopełnionej przez p. Rozwadowskiego regulacyi.
Wkrótce potem, gdy już powtórna regulacya miasta nadała nowy poped rozwojowi żywotnych sił jego, Rząd wyniósł Łodź do rzędu miast gubernialnych, a to dobrodziejstwo stało się dla niej nowym zakładem pomyślności. ludność Łodzi w tym czasie wynosiła przeszlo 20.000, a więe pod względem liczby mieszkańców byla drugiem po Warszawie miastem w królestwie. Nowe miasto i cała przestrzeń aż do fabryki Geyera, przestrzeń kilku wiorstowa, zabudowała się porządnemi domkami.
Zmienne były koleje, jakie przemysłowa Łodź w ostatnich 12 latach przechodziła; przesilenia, które zgubiły tyle zakładów fabrycznych zwycięzko przebyła; choć nie bez strat, z których dotąd jeszcze do dawniejszego stanu podźwignąć się nie zdołała; zawsze jednak i dziś liczy jeszcze do dwudziestu tysięcy mieszkańców, a troskliwa opieka rządu, oraz wieloletnie, głębokie doświadczenie i światłość pomysłów, kierującego administracyą gubernii, JW. Radcy Tajnego Łaszczyńskiego, który biegłego, energicznego i pełnego najlepszych chęci wykonawcę, znalazł w miejscowymn Prezydencie Traeger; — rokują nadzieję, że w blizkiej przyszłości, z nowym popędem przemysłu, i Łodź, jeżeli nie do świetniejszego jeszcze, to zawsze do dawnego przynajmniej podniesie się stanu.
∗ ∗
∗ |
Sześć przywilejów starożytnych, przetrwawszy koleje wieków i zmienne okoliczności, utrzymywane były do roku 1830) w archivum miejscowem. Ówczesny zastępca Burmistrza Duszyński, przed wkroczeniem do Łodzi wojsk Cesarsko-Rossyjskich wyjechawszy do miasta Piotrkowa Trybunalskiego, zabrał z sobą dokumenta i pięć takowych zagubił. Czynione dotąd usilne starania o wynalezienie duplikatów nie przyniosły żądanego skutku, co tem jest ważniejsze, że dowody te rzuciłyby może jaśniejsze światło na pretensye, roszczone przez mieszkańców miasta Łodzi do wyłącznego posiadania propinacyi miejskiej, oraz na spór graniczny tychże ze wsią Łagiewnikami.
Zatracone dokumenta były następujące:
Pozostał jednak jeszcze jeden późniejszy dokument, który jako ważny dla mieszkańców miasta Łodzi, a rozwijający wspomniany wyżej przywilej Biskupa Uchańskiego, — podobnie jak niektóre inne, udzielamy w całości:
»Roku 1792 dnia 28 miesiąca Kwietnia Obywatele miasteczka Łodzi, zwanego Duchowne, do Biskupstwa Kuiawskiego należące, czyniąc swe tłumaczenie, oświadcza, że zawsze i zupełnie gotowe swoiey Zwierzchności z mocy praw i przywileiów podlegać. Ale gdy się znayduie przez różnych czasów przypadki, odmiany w kraiu, rewolucye, inkursye i ognie ogołoconym z Lokacyinego miasteczka swego przywileie, równie iak innych może wyiednanych przywileiów, a sam tylko Jaśnie Wielmożnego Jmci Księdza Jakóba Uchańskiego, wówczas Biskupa Kuiawskiego i Pomorskiego sobie dany, i ten za twierdzę swoiego Urządzenia i całości być mieni i tym niby Tarczą swoie Jestestwo obywatelskie zasłaniać i utwierdzać pragnie. Ciąg iednak dawnych lat tego przywileiu różnego czasu, różnych osób mogłoby różne tłumaczenie rzeczonego przywileiu sprowadzić, a osobie Obywatelom uciążenie uczynić. Przeto w tym czasie światła i przezorności, raz na zawsze chce różne tłumaczenie oddalić, i wszelkiemu zatrudnieniu nadal założyć tamę i wszelki pozór do podciągania siebie w uciążenie odiąć i tym przeto końcem ocalaiąc swoię spokoyność i maiątek swóy zabezpieczaiąc, przy twierdzy rzeczonego przywileiu za daniny wszelkie z łanów, przymiarków, ogrodów, folwarków, toy, drób i pobór od rzemieślników zsypkę od sztuki, owo zgoła za wszystkie opłaty, tak co do gruntów, iako też rzemieślników, piwowarów i szynków i z nich użytki z miasteczka rzeczonego Łodzi, — rok rocznie opłatę do Skarbu Jaśnie Wielmożnego Jmci Księdza Biskupa i Następców Jego Złpol: 450, piszę Zło: pol: czterysta pięćdziesiąt, na Świętego Marcina B. K. oddawać rozmyślnie i samowolnie przyrzekaią i obowiązują się. My przeto zesłani i umocowani od Jaśnie Wielmoznego Jmci Księdza Józefa Rybińskiego Biskupa Kuiawskiego i Pomorskiego rzeczoną daninę od Obywateli Łódzkich przyimuiąc i akceptuiąc i za dopełnienie danin w przywileiu rzeczonym Jaśnie Wielmożnego Uchańskiego umieszczonych, czyli Equivalentiam uznaiac i przyznaiąc, wszystkie dotąd opłacone daniny za niebyte poczytuiemy, a na potym (prócz dobrowolnie do zapłacenia od Obywatelów Łódzkich w Złp: 450 do Skarbu przyiętych i obowiązanych) od wszystkich poborów, danin opłatów, datków, tak w zbożu jako drobiu lub innych rzeczy, jakiegokolwiek gatunku uwalniamy, od wszelkiey uciążliwości zabezpieczamy, same tylko Złp: 450. dico czterysta pięćdziesiąt za całkowity, ogólny, powszechny Czynsz przyimuiemy, do zapłacenia rzetelnie na Święto Świętego Marcina Biskupa i Męczennika rok rocznie obowiązuiemy i na to się własnemi podpisuiemy rękami.
Kaźmierz Kuszewicz, dóbr Jaśnie Wielmożnego Biskupa Kujawskiego i Pomorskiego Kommissarz Jeneralny Delegowany.
Ksiądz Jędrzej Mejer przytomny.
Józef Zaniewski, Possesor dzierżawca.
Jan Pełzowski, Burmistrz ręką trzymaną.
Jan Retwiński Pisarz, Imieniem całości Miasta ręką własną.
Ostrzega sobie jeszcze Obywatelstwo miasta Łodzi, aby im wolno było podług praw sobie służących place zabudowywać, co Im się pozwala, drzewa jednak użycie na budowlę z wiedzą Rządzących, Imieniem Jaśnie Wielmożnego Biskupa Kujawskiego być ma.
Głównym jednak, najważniejszym, bo zasadniczym przywilejem dla dzielnic fabrycznych, jest układ pomiędzy Rządem a przybywającemi do kraju fabrykantami, pod dniem 30 marca 1821 roku w Zgierzu zawarty. Celniejsze z tego układu wyjątki udzielamy czytelnikom, już to jako rzecz ogólnego interesu przemysłowego, już to jako dowód, ile zachęceń czynił Rząd, i jak umiał zobowiązać fabrykantów, że ci obrawszy kraj nasz za swoją Ojczyznę, przenieśli do niego drogie ziarno przemysłu, nieoceniony zaród pracowitości i dobrego bytu.
Dla tem większego zabezpieczenia fabrykantów sukiennych, z zagranicy przybywających, względem warunków onymże przez Rząd, w skutku postanowienia JO. Księcia Namiestnika Królewskiego z d. 18 września 1820 roku przyrzeczonych, zapewnia im się następujące dobrodziejstwa.
Każdy nowo osiadający sukiennik zagraniczny mieć będzie wyznaczoną i nadaną dla siebie osadę, która w placu i na budowlę i w ogrodzie zawiera półtory morgi miary chełmińskiej.
Ponieważ osady te na wieczny czynsz nadane będą, wolno przeto będzie każdemu nabywcy i sukcessorom zarządzić niemi podług woli własnej, bez innych zastrzeżeń, jak tylko które niżej są uczynione.
Czynsz roczny ustanowionym jest ostatecznie na złotych polskich dziesięć od morgi chełmińskiej, co czyni od jednej osady, 1½ morgi zawierającej, złotych polskich piętnaście.
Czynsz ten, po upływie sześciu lat wolnych, ma być regularnie w miesiącu listopadzie każdego roku do kassy miejskiej opłacanym.
Przy sprzedaży lub ustąpieniu osady, żaden dziesiąty grosz wymaganym nie będzie, kupujący lub nowo-nabywca obowiązanym tylko zostaje opłacić do kassy miejskiej za przepisanie prawa na jego osobę, tytułem laudemii, jednoroczny czynsz, czyli od osady jednej po zł. polskich piętnaście; sukcessorowie w prostej linii od tej opłaty są wolnemi.
Każdy z nowo osiadających zagranicznych fabrykantów, obowiązany jest osadę nadaną najdalej w dwóch latach podług abrysu rządowego zabudować, a to pod utratą prawa nabytego.
Pierwszym nowo osiadającym zagranicznym fabrykantom, dla odbudowania swych osad, drzewo potrzebne na domy mieszkalne z najbliższych borów rządowych bezpłatnie wydane będzie.
Co do cegły, ta z cegielni miejskiej, tylko podług wyłożonych kosztów na fabrykacye będzie sprzedawaną, a cena jej za 1000 sztuk pięciu talarów przenosić nie będzie.
Każdemu z nowo osiadających zagranicznych fabrykantów sukiennych, zapewniają się lata wolne.
Dobrodziejstwo to rozciągać się będzie do lat sześciu, tak jak jest dla wszystkich cudzoziemców postanowieniem Rządu zapewnione.
Podlegać jedynie będą podatkowi konsumcyjnemu, gdyż przez uwolnienie od tego, szkodliwe zamięszanie nastąpićby mogło.
Osiadający zagraniczni fabrykanci używać będą tych samych przywilejów i praw, jakie służą dawnym mieszkańcom miasta, tak co do użytku z propinacyi miejskiej, pastwiska jako i innych dobrodziejstw, z zachowaniem praw krajowych.
Również służyć będzie nowo osiadającym prawo wolnego wrębu w borze miejskim, z zastosowaniem się do Urządzeń Administracyjnych i przepisów gospodarstwa leśnego.
Między przybyłemi fabrykantami utworzonym będzie cech sukienniczy, podług egzystujących przepisów krajowych.
Całemu cechowi sukienniczemu na urządzenie foluszu, odstąpiony będzie młyn Rządowy, zaraz przy nowej drodze stojący.
Dla folusznika, podobnie jak dla innych, osada przeznaczoną i nadaną będzie.
Z młyna na folusz oddanego, opłacanym będzie przez cech czynsz roczny do kassy miejskiej, który podług teraźniejszej intraty ustanowionym będzie.
Zarządzenie i zawiadywanie folusza i ustanowienie folusznika zostawia się samemu cechowi.
Na pierwsze urządzenie folusza potrzebne drzewo, wydanem będzie bezpłatnie z borów rządowych.
W późniejszym czasie jednakże utrzymywanie budowli tej już należeć będzie do cechu.
Urządzenie tej wagi i oznaczenie opłaty, zostawia się cechowi do jego własnego użytku.
Kanon tylko umiarkowany na rzecz kassy miejskiej, za umową z cechem ustanowiony zostanie.
Na kościół Ewangelicki w nowej osadzie, równie jak na osadę dla Pastora, wyznaczonym zostanie potrzebny grunt i drzewo na pierwsze wystawienie budowli bezpłatnie udzielone będzie.
Wedle istniejących postanowień rządu, przybywajacy z zagranicy rzemieślnicy, wraz z dziećmi zagranicą zrodzonemi, a do kraju sprowadzonemi, są od popisu wojskowego wolnemi.
Dzieci wszakże w kraju spłodzone, uważać się będą za krajowców i wedle istniejących praw, w tym tylko przypadku wolnemi od wojska być mogą, jeżeli udowodnią, iż są jedynakami, lub jeżeli pożytecznego wyuczyli się rzemiosła.
Że zaś nowa osada pod jednym Burmistrzem zostawać będzie, przeto do liczby Radnych zawsze połowa z nowej osady wybraną będzie.
Skoro osada podniesie się, dla ułatwienia fabrykantom korrespondeneyi, hędzic ustanowiona w mieście konna poczta.
Gdy miasto Łodź posiada przywilej na 12 jarmarków, przeto za urządzeniem nowej osady, sześć 2 tych przeniesionych tamże będzie.
Żadnemu żydowi nie będzie wolno w nowej osadzie ani mieszkać, ani posiadłości jakiej nabywać.
Na przyszłość żadnemu żydowi w całem mieście nie będzie wolno trudnić się szynkiem, fabrykacyą lub handlem trunków, żydzi tylko którzy dziś tym zarobkiem trudnią się przy nim pozostaną, nowemu zaś żaden już więcej konsens wydanym nie będzie.
Liczba postrzygaczy nigdy ograniczoną nie będzie: co do farbiarzy: tym po upłynieniu lat swobody, dla najpierwszej farbiarni zapewnionych, również bez ograniczenia osiadać będzie wolno.
Wolno będzie przybywającym sprowadzić Aptekarza, Doktora, którzy, jeżeli będą zagraniczni i wykwalifikowani z posiadanej nauki, również mieć będą nadane posady, pod temiż samemi co wyżej dobrodziejstwami.
Paragraf 17 i 18 powyższej ugody, zadał srogi cios handlującym żydom, których duch przedsiębierczy budował już w nieskończonych kombinacyach spekulacyjne gmachy, opierając je na szybkim napływie ludności do nowych osad.
I w rzeczy samej, przemysł Łodzi aby zakwitnął i samodzielnie się rozwinął, potrzebował koniecznie swobody handlu, a u nas wyobrażenie wewnętrznego handlu tak ściśle skojarzyło się z potrzebą niejako zabiegłych tułaczy od Jerozolimy, że zupełnie uznajemy całą ważność przywileju, nadanego żydom przez postanowienie Namiestnika Królewskiego z dnia 27 września 1825 roku. Rozszerza ono bowiem o wiele ściśnione zbyt powyższemi paragrafami pole działalności żydów, ale znowu z drugiej strony, zamykając ich w szrankach wyłącznie pożytecznego handlu i przemysłu, ochrania zarazem młodzieńczą osadę fabryczną od zalewu spekulacyjnych zabiegów żydowskich, i uniemożnia owładnięty przez nich w tylu miejscach monopol kramarszczyźniany, ze szkodą i z upadkiem kupców i handlarzy chrześcijańskich. Przejęli się znakomici organizatorowie prawdą myśli: że starozakonni utrzymani w karbach podrzędności, i użyci jako narzędzia i bodźce do podniesienia i ożywienia handlu krajowego, wielkie świadczyć mogą usługi; bo szkodliwy wpływ ich zaczyna się dopiero od chwili, gdy staną się panami ruchu handlowego. Udzielamy tu również w całości ten dokument, jako nieodzowne dopełnienie zawartych w powyższej ugodzie przywilejów, nadanych ludności chrześcijańskiej.
Wolno będzie starozakonnym placów pustych nabywać, i domy podług przepisów policyjnych wystawiać w mieście Łodzi, w południowej stronie ulic: Podrzecznej, Rynku i Wolborskiej.
Od dnia 1 lipca 1927 roku, w żadnej innej części miasta Łodzi, oprócz rewiru w poprzednim artykule oznaczonego, nie wolno będzie żydom mieszkać.
Aby jednak lud starozakonny przekonał się, iż Rząd pragnie nie odróżniać go od innych tej ziemi mieszkańców, byle osoby tego ludu stały się godnemi tego uczestnictwa, pozwalamy mieścić się dwom familiom w każdej bez wyjątku ulicy miasta Łodzi, tym starozakonnym, którzy następujące dopełnią warunki:
1. Kto udowodni, iż posiada czystego funduszu dwadzieścia tysięcy złotych polskich bez długu, bez zaprzeczenia, tudzież że jest prawdziwie bankierem, lub że prowadzi handel przyzwoity i otwarty, nadto:
2. Oprócz dwóch familj powyższym artyk. oznaczonych, może mieszkać w każdej bez wyjątku ulicy miasta Łodzi, ten z ludu starozakonnego i z swoją familią, kto założy fabrykę jakową krajowi użyteczną, której założenia wśród miasta przepisy policyjne nie wzbraniają, do niej użyje rąk ludzi wyznania swego, po dopełnieniu warunków lit: a. b. c. wyrażonych.
3. Kto nabywszy jeden z placów pustych w wspomnionych miejscach, wymuruje na nim dom podług przepisów policyjnych, dopełniwszy również warunków literą a. b. c. oznaczonych.
4. Kto jest człowiekiem naukom poświęconym, lub w jakiej sztuce wyzwolonej biegłym, jako to: doktorem, malarzem i t. d., po dopełnieniu warunków lit. a. b. c. oznaczonych.
5. Nakoniec może także mieszkać z swoją familią hurtownik jakichkolwiek towarów, lub kupiec nie na łokcie lub cząstki przedający, po dopełnieniu warunków lit. a. b. c. oznaczonych; wyłączają się: fabryka i handel bądź hurtowy, bądź cząstkowy gorzałek, wódek i likworów.
Udowodnienia art. 3 objęte, będą złożone przed Burmistrzem, przestane Komissyi Wojewódzkiej, a potwierdzone przez Komissyą Rządową Spraw Wewnętrznych i Policyi; wszelkie w tej mierze podejście lub nierzetelność wcześniej lub później odkryte i dowiedzione, ciągnąć za sobą będą uchy.
lenie pozwolenia i kary policyjne.
Warunki pod literą b. c. w art. 3 ściągają się nietylko do samego gospodarza familii, ale i do wszystkich osób płci obojej przy nim będących, których liczbę przy podaniu udowodnień, jak w art. 3 przepisano, wymienić rzetelnie powinien, a potem o każdem mu przybyłem dziecięciu donieść, a na przybrać się mającego sługę nad liczbę podaną, osobne pozwolenie otrzymać powinien.
Nie wolno zaś żadnej takowej osobie ani handlu, ani rzemiosła osobnego sprawować, której tylko jako dziecięciu, lub jako słudze pozwolono jest przy gospodarzu mieścić się.
Gdyby w miejscach lub ulicach dla starozakonnych do mieszkania zakazanych, osoba jako starozakonnego wyznania mieszkała lub handel prowadziła, w przeciągu czasu art. 2 oznaczonego, wyprowadzić się w ulice art. 1 przepisane powinna, a to pod karą na właściciela domu takiej opłaty do kassy miejskiej, jaką lokator pozostający w miejscach zakazanych, rocznie za swe pomieszkanie opłaca, oprócz tego familia z upłynieniem terminu nie uskuteczniając artykułu powyższego środkami policyjnemi wyprowadzoną z miejsca z ruchomościami i jej kosztem być powinna.
Posiadającym za konsensem rządowym prawem własności, domy murowane, wolno będzie w nich mieszkać, skoro dopełni warunków lit: a. b. c.
oznaczonych.
Wykonanie niniejszego postanowienia Komissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi, polecamy.
Minister Prezydujący w Komissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi,
Radca Sekretarz Stanu, Generał Brygady
Przebiegłszy historyczną kolej kształcenia się Łodzi, przejdźmy teraz do statystyki, która w porównawczym poglądzie wyraźniej i dobitniej cyframi przemawia, niż najobszerniejsze dowodzenia i rozumowania.
Jeden z najznakomitszych współczesnych ekonomików słusznie powiedział, że Statystka jest względem Ekonomii politycznej tem, czem Anatomia względem Fizyologii. Statystyka jest to rozumna obserwacya faktów, nagromadzonych w wielkiej liczbie[7]; dowodzi ona, że teorya nie wszystkie zwalczyć zdolna trudności; środki wielkie i zbawienne w danych okolicznościach, działają wprost odwrotnie przy innej organizacyi. We Francyi i Anglii cyfry statystyczne stały się powodem wielu reform, wielu ulepszeń, i dziś już umiejętność, zaledwie kilka dziesiątków lat istnienia swego licząca, stała się pomocniczą i wielce pożyteczną dla wszystkich innych nauk. Napoleon wyrzekł, że Statystyka jest to: budget des choses: i w istocie, dziś już żaden kraj nie zdoła uregulować swej ekonomii, żaden polityk nie zdoła ocenić znaczenia państwa i warunków jego przyszłości, jeśli uczyniwszy porównawczy przegląd obecnie istniejących stosunków, ze summy tych dat i faktów, nie wyciągnie rezultatu, który, jako extrakt doświadczenia, dla sumiennego polityka będzie nie tylko rękojmią przyszłości, ale razem i sędzią przeszłych dziejów.
W r. | 1793 | liczyła | Łodź | mieszkańców | 100, | domów | 11. |
„ | 1806 | „ | „ | „ | 767 | „ | 106. |
„ | 1821 | „ | „ | „ | 799 | „ | 112. |
„ | 1829 | „ | „ | „ | 4273 | „ | 369. |
„ | 1832 | „ | „ | „ | 5140 | „ | 399. |
„ | 1838 | „ | „ | „ | 12176 | „ | 786. |
„ | 1840 | „ | „ | „ | 20150 | „ | 962. |
„ | 1849 | „ | „ | „ | 15565 | „ | 1003. |
„ | 1850 | „ | „ | „ | 15764 | „ | 1010. |
„ | 1851 | „ | „ | „ | 18190[8] | „ | 1014. |
Całkowita przestrzeń przez miasto zajmowana wynosi włok 147, morg. 18.
Z liczby 1253 posesyj jest 141 domów murowanych parterowych, 48 piętrowych, a 829 drewnianych. Wszystkie te zabudowania ubezpieczone są na summę rs. 562,150, czyli złp. 3,747,666 gr. 20. Znakomitsze budowle w mieście są: kościół katolicki, drewniany, przed stu laty wzniesiony, nader skromny, ani wiejską powierzchownością, ani szczupłością swoich rozmiarów nie odpowiada potrzebie, bardzo licznej ludnego miasta parafii.
Kościół ewangielicki, gustownie wybudowany w roku 1826, w rynku Nowego miasta. Naprzeciw niego w symetrycznej budowie wznosi się Ratusz, także z r. 1827. Szpital miejski, na pomieszczenie 56 chorych w r. 1843, i dom posiedzeń dla Zgromadzenia tkaczy, w r. 1839 wzniesiony; wreszcie cała dzielnica fabryczna pyszni się okazałemi gmachami, którym przodują zakłady p. Geyera. W blizkiej przyszłości jest nadzieja, że rynek Nowego miasta otoczy się pięknemi gmachami: jest już w projekcie wybudowanie gmachu na szkołę powiatową realną, na wzniesienie kościoła dla parafii rzymsko-katolickiej i obwiedzenie bulwarkiem wybrzeża rzeki Łódki. Tu, w Łodzi, podobne projekta w krótszym niż gdzieindziej dojrzewają czasie, bo tu jest
kapitał, silna dźwignia wszelkich przedsięwzięć; jest wspaniała, szczególna opieka rządu; jest troskliwa o dobro mieszkańców, władza miejscowa, jest wreszcie ludność, z zamożnością pracowitość i przedsiębierczego ducha łącząca. Jeden tylko przytoczymy przykład. Po ukończeniu kolei żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej żywo uczuwać się dawała potrzeba zbliżenia Łodzi do tego łańcucha; bo jakkolwiek trakt fabryczny wiązał Łodź ze stacyą Łowicz, to przecież znaczna odległość wszelkie utrudniała korzyści. Zaledwie dostrzegłszy tę niedogodność, już też władza miejscowa sama obmyśliła środek zapobieżenia i wyprowadziła trakt bity, wiążący Łodź bezpośrednio z najbliższą stacyą kolei żelaznej, Rokicinami, odległą o mil trzy przeszło. Wykazywać ważność i pożyteczność tej komunikacyi, byłoby tu zbytecznem. Znakomity ekonomista Dunoyer, pragnąc określić znaczenie przemysłu handlowego, rzekł[9], że wypadałoby z języka ekonomicznego wyrzucić zupełnie wyrazy: handel i przemysł handlowy i zastąpić je wyrażeniem voiturage (przewóz), a w tem zdaniu ocenił zarazem całą ważność komunikacyj. Boć handel jest to tylko zbliżenie w drodze przewozu wszelakich na sprzedaż przeznaczonych produktów. Bez środków komunikacyjnych handel i przemysł nie tylko kwitnąć, ale istnieć nie mogą; dziś komunikacye stały się jednym z najważniejszych czynników cywilizacyi, bo dziś już nauczono się, dziś już wierzą, że jedynie dogodne i tanie środki komunikacyjne wiodą do wydobycia wszelkiej możliwej korzyści z niezliczonej massy płodów rolnictwa i handlu, na miejscu bezcennie marnowanych. Ta wiara, to doświadczenie — oto klucz, co nam rozwiąże zagadkę, dla czego myśl kolei żelaznych, w ciągu trzech dziesięcioleci wstrząsnąwszy galwanicznie wszystkie zakątki Europy, stała się nagle tak popularną, a przebiegłszy już do dwóch innych części świata i tam się już wcieliła, zaaklimatyzowała. Jak olbrzymi wpływ wywierają drogi żelazne na rolnictwo, handel, przemysł, dowodzi tego Ameryka. Nasza zaś kolej żelazna wtedy dopiero stanie się prawdziwie żywotną dla kraju arterya, gdy pajęcza sieć jej dotknie kończynami swemi: Rygi, Petersburga, Moskwy i Odessy, jak dziś już dotyka Szczecina, Berlina, Wiednia i Tryestu. Wtedy każde miasto, przez które przebiega droga żelazna, będzie już więcej lub mniej ważnem ogniwem ogromnego łańcucha europejskiego handlu.
Od komunikacyj przechodzimy do innych dat statystycznych w Łodzi.
Najwięcej może uderzające są tu olbrzymie postępy, jakie uczyniły dochody miejskie i skarbowe.
W r. | 1793 | dochód | kassy | miejskiej | wynosił Złp. | 560 |
„ | 1806 | „ | „ | „ | „ | 717 |
„ | 1821 | „ | „ | „ | „ | 2,412 |
„ | 1822 | „ | „ | „ | „ | 2,434 |
„ | 1823 | „ | „ | „ | „ | 2,670 |
„ | 1824 | „ | „ | „ | „ | 4,091 |
„ | 1825 | „ | „ | „ | „ | 4,322 |
„ | 1839 | „ | „ | „ | „ | 53,398 |
„ | 1849 | „ | „ | „ | „ | 82,014 |
„ | 1851 | „ | „ | „ | „ | 82,000 |
W r. | 1806[10] | dochód | Skarb. | z Konsump. | wynosił Złp. | 1,515 |
„ | 1821 | „ | „ | „ | „ | 3,754 |
„ | 1822 | „ | „ | „ | „ | 3,770 |
„ | 1824 | „ | „ | „ | „ | 4,402 |
„ | 1829 | „ | „ | „ | „ | 19,170 |
„ | 1832 | „ | „ | „ | „ | 20,000 |
„ | 1836 | „ | „ | „ | „ | 50,212 |
„ | 1839 | „ | „ | „ | „ | 104,446 |
„ | 1849 | „ | „ | „ | „ | 150,000 |
„ | 1851 | „ | „ | „ | „ | 180,000 |
A nadto, złożony w Banku remanent kassy miejskiej wynosi Rs. 15,090 czyli Złp. 100,600. Stan rzemieślniczy świetnie tu jest reprezentowany, o czem najlepiej przekona wykaz ludności rzemieślniczej z końca roku 1850. Było wtenczas w Łodzi: bednarzy 13, brukarzy 2, blacharzy 4, felczerów 7, cieśli 6, czapników 6, dekarzy 4, folusznik 1, garbarzy 3, gwoździarzy 5, introligatorów 2, kominiarz 1, konował 1, kotlarz 1, kowali 10, krawców 48, kołodziei 8, koszykarzy 2, kapeluszników 2, mechaników 2, muzykantów 21, modniarek 4, młynarzy 22, mosiężników 2, mydlarzy 4, mularzy 9, piekarzy 32, piernikarzy 3, piwowarów 2, powroźników 10, praczek 4, postrzygaczy 2, pompiarzy 2, rymarzy 8, rzeźników 33, rękawicznik 1, ślusarzy 10, szklarzy 5, szwaczek 5, szewców 39, stolarzy 31, sztycharzy 7, szmuklerzy 3, szczotkarz 1, tokarzy 10, waciarzy 2, zegarmistrzów 3, złotnik 1, zdunów 15; cechów rzemieślniczych jest 18. Istnieją w mieście dwie apteki, jest trzech lekarzy, cukiernia, kawiarnia i siedm domów zajezdnych, z których jeden głównie, położony w Nowem mieście, odznacza się porządkiem i wygodą.
Jako w mieście w wysokim stopniu fabrycznem, handel rozwija się z wielką czynnością: o czem najdowodniej świadczą trzy wydziały kontrolli handlu. Ale i w samemże mieście nie mniejszy ruch handlowy się objawia, jakkolwiek głównem jego siedliskiem jest rynek starego miasta. Tu, w żydowskiej dzielnicy, prowadzony jest z całą zabiegłością, właściwą handlującej klassie żydowskiej, a znaczne oddalenie tego ogniska od osad fabrycznych, jest bezwątpienia jedną z najważniejszych niedogodności, jaką czują fabrykanci, przez rozciągnięcie miasta na wązkiej, a długiej przestrzeni. Łodź ma księgarnię jedną, kantorów loteryi dwa, handlów towarów łokciowych 48, przędzy bawełnianej 18, handlów sukna 5, materyałów farbierskich 5, towarów norymbergskich 3, żelaza 4, skór 4, wełny 3, ryb i śledzi 18, maki i wiktuałów 66, soli 40, korzeni 33, szkła 2, kramarszczyzny 3, dystrybucyj tabak 10, wreszcie furmanów 18 i faktorów 6.
Kupcy miasta Łodzi mają osobne swoje zgromadzenie.
Pierwszy przywilej na odbywanie 2 jarmarków i dwóch targów w tygodniu udzielił Łodzi, wówczas zaledwie erygowanemu miastu, Jan Olbracht, przywilejem z roku 1496[11], nadanym Krzesławowi z Kurozwęk, biskupowi włocławskiemu, kanclerzowi wielkiemu koronnemu; następnie Zygmunt August, przychylając się do prośby Jana Drojewskiego, biskupa kujawskiego, dekretem wydanym w Krakowie, feria quarta ante fest. St. Laurentii, a. d. 1554, przeniósł jarmarki na dnie dogodniejsze dla mieszkańców, a nadto dozwolił odbywać trzeci jarmark, w dzień Ś-go Tomasza[12]. Dotąd miała Łodź dwanaście jarmarków: 6 stycznia, 2 lutego, 3 marca, 7 kwietnia, 8 maja, 13 czerwca, 13 lipca, 13 sierpnia, 2 września, 18 października, 14 listopada, 21 grudnia. Obecnie, gdy na zasadzie Ukazu Najwyższego z dnia 4 (16) maja 1848 r. po wszystkich miastach liczba jarmarków do sześciu maximum zmniejszoną została, termin jarmarków w Łodzi jest następujący:
W roku 1851 na targi i jarmarki przywieziono do Łodzi produktów i towarów za 610,000 złp. czyli Rsr. 91,500, sprzedano zaś za złp. 240,000, czyli Rsr. 36,000.
W czasie zostawania Łodzi pod władzą biskupów kujawskich nic istniała w miasteczku tem żadna szkoła, dopiero w roku 1806 obywatele zostali upoważnieni od ministerstwa berlińskiego do utrzymywania swoim kosztem nauczyciela elementarnego. Do wyznaczonej mu płacy 50 talarów w gotowiznie, i drugich 50 w ordynaryi, wszyscy mieszkańcy przykładali się w następującym stosunku: właściciele nieruchomości dawali razem 5/8 ogólnej składki, nieposiadający własnych gospodarstw 1/8 i żydzi 2/8. Pierwszym nauczycielem był niejaki Andrzej Atwatka[13]. Od roku 1815 otworzoną jest w Łodzi szkoła powiatowa Realna Niemiecko-Rossyjska, z tendencyą fabryczną: liczyła ona w roku szkolnym 1849/50 nauczycieli ośmiu, uczniów 102. Są tam nadto trzy szkoły elementarne męzkie, jedna żeńska, trzy prywatne, w których razem jest uczących się dzieci 763. Wreszcie dwie szkoły rzemieślniczo-niedzielne liczą 750 uczniów.
Przechodzimy do najważniej części opisu, do części przemysłowo-fabrycznej, która jest w istocie główną, wyłączną sprężyną bytu Łodzi i zarazem miarą jej wzrostu lub upadku. — Tło, na którem rozwijało się życie przemysłowe Łodzi, podobnie jak tło wspólne całego przemysłu krajowego, było ściśle protekcyjne. Względem więc samego systematu winniśmy udzielić pewne objaśnienia.
Dziś, gdy idea wolności handlowej tak się już upowszechniła, tak wszczepiła w społeczność, prohibicya uważana jest przez wielu za zastarzały system, który mylną drogą i źle pojętemi środkami chciał osięgnąć bogactwo narodowe. A jednak, wyznać musimy, że w swoim czasie system protekcyjny nie małe krajowemu przemysłowi wyświadczył usługi. Gałęź sukiennicza, przeszczepiona na ziemię naszą w czasie gdy zagraniczne fabryki sukna już kwitnęły, czy byłaby doszła do tego stopnia wzrostu, żeby krajowym zadość uczynić potrzebom, — czy byłaby się nawet na krótki czas zdołała utrzymać, gdyby ją w kolebce cło ochronne nie było osłoniło przed groźną konkurencyą zagraniczną? Podobnież rzecz się ma z przemysłem bawełnianym i wełnianym.
O ile niezaprzeczone są zalety i korzyści wolnego handlu przy danych okolicznościach, o tyle zgubny wywarłby wpływ na przemysł kraju, stojącego dopiero na stopie rozwoju.
Thiers powiedział przed kilku laty: wolność handlowa dla Anglii a nie dla Francyi; my powiemy: wolność handlowa dla Anglii, poniekąd dla Niemiec, ale jeszcze nie dla Polski. Toć przypomnijmy sobie: Anglia tak dawno przoduje Europie w dziedzinie handlu i przemysłu, tak dawno wyścignęła inne kraje, a przecięż dopiero 10 lat temu, jak najznakomitszy mąż stanu Anglii, Robert Peel, poważył się wystąpić przeciw protekcyi i podnieść chorągiew wolności handlowej.
Wolność handlowa jest wielkim, zaszczytnym dla wieku naszego postępem, korzystać wszakże z niego mogą i powinny tylko narody pełnoletnie i dojrzałe w szkole przemysłowej. Nim zaś idea wolności handlowej wcieli się czynnie w całą społeczność, potrzeba pierwej, aby ludy pojęły, że rozwój naturalnego, swojskiego przemysłu, przerabianie krajowych produktów: oto podstawy narodowego bogactwa, inne zaś gałęzie przemysłu tylko za uboczne i drugorzędne poczytywać należy. Przykładem są same bawełniane wyroby. Od lat 30 w kraju naszym zaaklimatyzowane, wśród pomyślnych okoliczności rozwinięte, doszły już u nas znakomitego stopnia doskonałości i wykończenia. A jednak zeszłoroczna powszechna wystawa świata przekonała bacznego spostrzegacza, że gdyby zniesiono linie celne i wolne zewsząd otwarto dowozy, Anglia wnetby zgniotła nasze fabryki bawełniane. Jej wielkość i potęga na tem polu tak są utrwalone, tak niezmierne, że cena wyrobów bawełnianych z fabryk Angielskich w kraju nawet naszym jeszcze byłaby niższą od wyrobów tutejszo-krajowych. Siła machin, ogrom odbytu, czynią tam prawie bezcenność możliwą; bo te gałęzie przemysłu są właściwe, są swojskie, są naturalne, są żywiołami Anglii; jak dla nas swojskim jest przemysł rolniczy, jak nim powinien być przemysł lniany. A na jakiejże go znajdujemy stopie? my, którzy jakby dziedzictwo po ojcach przemysł ten przejmować i kształcić winniśmy? o tem później kilka słów powiemy.
Młodzi niektórzy ekonomicy nasi w zbytecznym zapale potępiają bezwarunkowo systemat kolonizacyjny, i napływ cudzoziemców do kraju naszego za największą uważając klęskę, z żywym poklaskiem przyjęli wiadomość, że emigracya niemiecka skierowała się teraz za Ocean, do nowego świata. Sąd ten jest przecież bardzo ogółowy i jednostronny.
Dwie ważne, a zupełnie odmienne co do wpływu i późniejszych rezultatów gałęzie, tworzy u nas emigracya niemiecka: kolonistów wiejskich i fabrykantów. Pierwsi zamykają się bardziej w sferze egoizmu, drudzy pracują dla dobra ogółu; pierwsi samych siebie, drudzy i kraj zbogacają, pierwsi stając się wieczystemi dzierżawcami gruntów, ujmę przynoszą naszym rolnikom, drudzy pożytecznie pracując nikomu nie zagradzają pola; pierwsi choć ulepszają grunta, mało wpływają ogólnie na podniesienie rolnictwa, drudzy, zaś dla wygody i dobra ogólnego pracując, rozwijają nierozwite lub zaszczepiają obce przedtem gałęzie przemysłu fabrycznego. Z resztą fabrykantów niemieckich uważać tylko należy za założycieli i mistrzów fabryk naszych: a od nas samych zależy skorzystać z nauki, zmężnieć w 30-letniej szkole i otrząsnąwszy się z wiekowych przesądów, chętną i wytrwałą ręką ująć w brzegi i pokierować umiejętnie tak ważny strumień bogactwa krajowego. I u nas leżą ogromne żyły Australskich skarbów, tylko je wyszukać i exploatować zechciejmy.
A teraz, wskazawszy nasz punkt widzenia, wracamy do treściwej części opisu, do poglądu na rozwój życia przemysłowego w Łodzi.
Skreślać dzisiejszy stan przemysłowy Łodzi, z pominięciem historyi kształcenia się jego od samego zaczątku, byłoby to przedstawiać jednostronnie obraz, który dopiero po wszechstronne m ocenieniu należnej nabywa wartości. A z resztą, nie jelit że ta historya kształcenia się Łodzi zarazem historyą przemysłu naszego, w paśmie ostatniego trzydziestolecia? z tą tylko różnicą, że Łodź przetrwawszy zwycięzko wszelkie zmienne i niekorzystne częstokroć koleje, stoi już dziś samodzielnie na znakomitej stopie rozwoju fabrycznego, a inne jej siostry przemysłowe, w jednymże czasie, ale widać nie pod jedną gwiazdą zrodzone, częścią zamarły, częścią osłabły, a żadna Łodzi skorolotnej nie dotrzymała kroku na drodze postępu.
Trzy różne epoki, w których trzy oddzielne gałęzie przemysłu z zagranicy na naszej zaszczepiono ziemi, zrodziły także trzy odmienne dzieje, lny odmienne postępy, trzy każdej z nich odmienne rozwoje. Epoka rozszerzenia rękodzielni sukienniczych przypada między latami 1820-1823, dla fabryk bawełnianych rok 18U, dla lnianych i konopnych dopiero rok 1827. Postęp każdej z tych gałęzi w Łodzi nie jest w prostym stosunku do dawności jej początkowania.
Zaraz po dopełnionej w roku 1821 pierwszej regulacyi miasta, napływający tłumnie do kraju naszego cudzoziemcy i w Łodzi swoje założyli osady: a matką wszystkich osad, — była osada Sukiennicza. Boć to były czasy, w których przemysł sukienniczy najbujniej i najkorzystniej rozwijać się zaczął. A chociaż stawiane w latach 1823 i 1824 przez rząd pruski przeszkody dla emigrujących fabrykantów, musiały koniecznie działać na zmniejszenie napływu ich do Królestwa, to z drugiej strony, Rząd tutejszy silne przedsiębrał kroki ku dźwignieniu u nas młodzieńczego przemysłu. Ustanowienie naówczas w kraju naszym nowej taryfy celnej wpłynęło na ożywienie przemysłu, podniesienie produkcyi krajowej, i ustalenie handlu wewnętrznego, przez oddalenie zgubnej dla początkującego przemysłu konkurencyi zagranicznej; otworzenie funduszu żelaznego dla budować się pragnących fabrykantów, pociągnęło za sobą wzrost olbrzymi miast fabrycznych, przez cudownie szybkie tworzenie nowych osad rękodzielniczych, które zarazem były silnym węzłem, krepującym cudzoziemców do nowo obranej ojczyzny. Wreszcie handel sukienniczy z Rossyą, a ztamtąd przewozowy do Chin, był główną wtedy sprężyną ruchu fabrycznego.
W czerwcu 1823 roku nie istniał jeszcze w Łodzi żaden dom rękodzielniczy, nie mieszkał żaden fabrykant cudzoziemski, a w grudniu tegoż roku, na przestrzeniach, gdzie jeszcze w lipcu sprzątano zboże, znajdujemy sześć nowych domów dwufamilijnych i w pełnym ruchu warsztaty sukiennicze dziewięciu majstrów, wprost z Grünberga, z Szlązka sprowadzonych; Rząd wybudował nowy folusz w okolicach starego miasta, oddając go prawem wieczystej dzierżawy holendrowi Peters, biegłemu w stawianiu budowli wodnych, a przybyły z Chodzieszyna znakomity farbiarz kunsztowny Saenger, założył ozdobną i obszerną farbiarnię, która jeszcze tegoż roku podjęła się znacznych dostaw sukna dla wojska.
Osada sukiennicza w Łodzi z zamożniejszych złożona fabrykantów, a przytem oddająca się zyskowniejszej gałęzi przemysłu, wzniosła się zrazu do wysokiego stopnia dobrego bytu, tak, że znaczna część fabrykantów własnym już kosztem domki dla siebie pobudowała. A chociaż z jednej strony odjecie sukiennikom tutejszym w roku 1824 dostawy sukna dla wojska, dotkliwy cios im zadało, to przecież z drugiej, obszerne rozwinięcie się stosunków z Rossyą i powiększenie się krajowych potrzeb, zasłaniało przemysł sukienniczy od możliwego upadku.
Widoczny upadek pokupu sukna w Niemczech w roku 1825, ztąd brak zatrudnienia dla fabrykantów, wreszcie doznany zawód względem korzyści, obiecywanych z handlu Amerykańskiego, ztąd znowu nagle zniżenie cen wełny, a drogość zapasowych sukien, to wszystko stało się silnym bodźcem do ożywienia za granicą owego ducha emigracyi, który już od lat dwóch przestał był zalewać kraj nasz cudzoziemskiemi fabrykantami. W miarę upadku sukiennic zagranicznych wznosiły się tutejszo-krajowe, dźwigane kapitałami przychodniów; szczególniej też wpływały tu korzystnie ogromne dostawy do Chin, sukna tak zwanego masłowego (postaw po 50 łokci), poprzednio z Prus dowożonego.
W r. 1826 przedsiębiercy pruscy, bracia Skerle zapewnić mieli Łodzi wyższe korzyści, wśród szybkiego, powszechnego w Polsce rozwoju fabryk sukiennych; ale ta nadzieja spełzła na samym tylko projekcie. Bracia Skerle, dotknięci w roku 1827 różnemi losowemi wypadkami, nie byli w możności dotrzymać swego zobowiązania, a ta okoliczność nie mały wpływ na całą przyszłość przemysłu sukienniczego w Łodzi wywarła, bo znakomity ten dom handlowy, mający rozległe stosunki w Prusach, oraz w Rossyi, przez główny swój kantor moskiewski, byłby niezawodnie wciągnął Łodź do korzystnie popieranego przez siebie handlu z Chinami.
Tymczasem jednak poprzestać musiała osada sukiennicza na zaszczycie gustownego zabudowywania się.
Powtórny prąd nawalnej emigracyi sukienników zagranicznych do kraju naszego, już w roku 1828 znacznie słabnąć zaczął, powiemy nawet ustal, bo podobne wysilenia, właśnie dla swej gwałtowności, długotrwałemi być nie mogą; z drugiej strony, konkurencya fabryk rossyjskich i utrudzenia celne, wszystko to groziło upadkiem naszemu sukiennictwu, a mimo to przecież zamożni już przedsiębiercy przetrwali te burze, i zapewnili swoje korzyści. Ale w Łodzi nie szerzył się już zakres fabryk sukiennych głównym ich ogniskiem był sąsiedni Zgierz, zawsze jednak wyrobiono jeszcze w Łodzi roku 1829 cienkiego sukna łokci 7,200; średniego 22,600, grubego 99,400, a była to stopa najwyższa, od której już w latach następnych ciągłe okazywało się zniżenie.
Zaburzenia roku 1830 nowy cios zadały sukiennictwu: liczba fabrykantów o wiele zmniejszyła się, wiele warsztatów ustało, ogólna liczba wyrobionego w Łodzi w roku 1830 sukna wynosiła zaledwie trzecią część produkowanego w latach poprzednich. Ale ten niepomyślny rezultat był tylko zaczątkiem owego pasma przeciwności, które w dalszej kolei lat, jak w całem Królestwie, tak i w Łodzi sukiennictwo do głębokiego sprowadziły upadku. Znakomite podwyższenie cła wywozowego do Rossyi, zmniejszony ztąd wywóz sukna, powiększony natomiast wywóz zagranicę wełny polskiej, wreszcie zmniejszenie się znaczne krajowej konsumcyi sukna — oto główne przyczyny zubożenia fabrykantów, zdziesiątkowania niemal ludności fabrycznej, a wreszcie ogromnego zniżenia produkcyi krajowej, grożącego niemal zupełnym upadkiem sukiennictwa. Lata 1834, 1835, 1836, 1837 i następne utwierdzały tę smutną prawdę. Zresztą fabryki sukienne stanąwszy w Łodzi na stopie miernej produkcyi średnich tylko i grubych sukien, utrzymywały się na niej, z wyrobkiem rocznym zawsze niżej 3000 łokci; tylko lata 1838, 1839, 1840 stanowią wyjątkową epokę, wyróżniającą się znaczniejszym sukien wyrobem.
Powtarzamy jednak, że nigdy sukiennictwo w Łodzi samodzielnego nie posiadało bytu, była to tylko filia Zgierska, a w obec ogromnych postępów, jakie w tem mieście uczyniły wyroby bawełniane, postępy sukiennictwa tylko podrzędnemi i mało znaczącemi zwać można. Wyrabiane w Łodzi sukna, rozchodziły się na konsumcyę krajową; wysokie bowiem cło, po 30 kop. sr. od funta, otwierało drogę do Rossyi tylko droższym, to jest cieńszym gatunkom sukna, jak np. z fabryk Fiedlera w Opatówku i Repphanów w Kaliszu. Przy końcu roku 1851 istniało w Łodzi 23 fabryk wyrobów wełnianych i pół-wełnianych, które zatrudniały 196 warsztatów i 422 ludzi. Sukna wcale w ostatnich latach nie produkowali; wyrabiali tylko flanelę, merynos, czerkas i morę, w ogólnej wartości 131,800 Rub. sr., a mianowicie:
Trzynastu pojedynczych fabrykantów przy czterech machinach, z 240 wrzecionami do przędzy tkanej wełnianej, z wełny gręplowanej, przy 60 warsztatach tkackich, zatrudnia ludzi 116. W roku zeszłym wyrobili 6480 arszynów merynosu, 4860 flanelli, 2430 mory, 10,000 sztuk chustek czerkasowych; 1700 różnych wyrobów. Na to użyto wełny surowej 660 pudów. Wartość produkcyi Rsr. 26,400; wartość narzędzi 4050 Rsr.
WEŁNIANYCH W ŁODZI
|
B) WYROBY BAWEŁNIANE.
W czwórnasób wprawdzie pomnożyła się rękodzielnicza ludność Łodzi w ciągu roku 1824; sukiennictwo zaczęło się coraz śmielej rozwijać, a mimo to oko przemysłowca, bacznie śledzącego rozwój fabryk w kraju naszym, byłoby już wtedy dostrzegło, że nie przemysł sukienniczy jest polem, na którem Łodź ma się wznieść wkrótce do kwitnącego stanu.
OBRAZ
STATYSTYCZNO-PORÓWNAWCZY ROZWOJU ZAKŁADÓW BAWEŁNIANYCH LUDWIKA GEYER,
od roku 1832 po koniec roku 1851.
Mówiąc o panu Geyer i o jego fabrykach, nie możemy przemilczeć o nowem jego przedsiębierstwie, nader ważne dla kraju rokującem korzyści.
Założył on cukrownią na wielką skalę we wsi swojej Ruda, o milę od Łodzi, już w powiecie Sieradzkim położonej. Budowa cukrowni olbrzymim naprzód postępowała krokiem i w połowie listopada 1851 r. w ruch puszczoną została. Aby mieć wyobrażenie o rozmiarach nowego zakładu, nadmieniamy, że poruszają fabrykę dwie machiny parowe, jedna o sile 30, druga 16 koni; nadto dwie maszyny do mycia buraków, dwie do mlenia i tarcia buraków (Reib-Maschinen); dwanaście prass hydraulicznych, ośm wielkich kotłów defikacyjnych, ośm filtrów, po dwadzieścia jeden stóp wysokości; trzy tak zwane Wakun-faune do rafinowania cukru, maszyna do mielenia kości; dwie maszyny Tajlor-filtry do czyszczenia soku. Wreszcie rocznie przerabiać będzie ta fabryka sto kilkadziesiąt tysięcy korcy buraków.
Po fabrykach p. Geyera, następujące jeszcze zakłady zasługują na szczegółową wzmiankę, ze względu na znaczną ilość zatrudnianych robotników i odpowiednią massę przygotowywanych corocznie, a dobrocią celujących wyrobów.
C) WYROBY LNIANE.
Z przykrem uczuciem kończymy rzecz o przemyśle bawełnianym i przechodzimy do wyrobów lnianych; jest to przejście ze światła do ciemności, od postępu i rozwoju do obrazu wysileń i upadku. A przecież jest to dział, o którymby nam najwięcej i najszerzej rozprawiać się godziło, boć to swojska, rodzima niwa, — nie potrzebuje do plenności sztucznego ciepła, co tak bujnie popędził szczep przemysłu zagranicznego, na naszą przeniesiony ziemię; inaczej jednak się dzieje, bo historya przemysłu lnianego w Łodzi, jest pasmem samych tylko zaczątków i zawiedzionych nadziei. Jako streszczenie tego wszystkiego, cośmy powiedzieli w dwóch poprzednich rozdziałach o wyrobach bawełnianych i lnianych, zamieszczamy tu obok, w sposobie tabellarycznym, porównawczy obraz postępu i rozwoju fabryk tak bawełnianych jak lnianych, w epoce od roku 1826 do 1851 r. Cyfry są najwymowniejszem świadectwem: to fakt niewątpliwy. |
I POSTĘP WYROBÓW BAWEŁNIANYCH I LNIANYCH W ŁODZI
|
|
Oprócz fabryk wyrobów wełnianych, bawełnianych i lnianych, istnieją jeszcze w Łodzi następuj ce pomniejsze, inne fabryki: jedna octu, wyrabiająca go rocznie za 810 rs., dwie oleju, produkujące go rocznie za rs. 840, pięć noży, z roczną produkcyą za rs. 1758; jedna przetworów chemicznych, z roczną produkcyą za rs. 1488; dalej fabryka instrumentów muzycznych, już od roku 1824 istniejąca, wyrabiająca rocznie ordynaryjnych skrzypiec za rs. 50; dwie fabryki szpilek, produkujące rocznie wyrobów za 1560 rs., fabryka przetaczków, której wyrób roczny ma wartość 370 rs., i wreszcie ośm kopalni torfu, z których corocznie dobywa się 6,600,000 sztuk tego materyału. Z tej jednak massy, tylko 600,000 cegieł, wydobywanych w kopalniach szczegółowych właścicieli, idzie na sprzedaż, resztę zaś 6 milionów sztuk zużywają na miejscu fabryki Geyera i Landego.
Obeznawszy się z Łodzią ze stanowiska historycznego, statystycznego i przemysłowego, pozostaje nam jeszcze uczynić ogólne niektóre uwagi, do żadnego z tych rozdziałów nie odnoszące się, niemniej przecież charakterystyczne, a jak w Monografii, do zaokrąglenia całości nieodbicie potrzebne.
Dla Łodzi, dziś i trzydzieści lat temu, to niezmierzony, nieskończoności przedział: ona w tej epoce przebiegła wszystkie szczeble, od najniższego do znakomitej wysokości; nic w niej dawnego nie pozostało, sama miejscowość nawet zupełnemu uległa przeobrażeniu, i chyba tylko kilka budowli starego miasta dawną Łódź niewyraźnie przypomina. Dziś przedstawia ona obszerną osadę fabryczną, rozciągniętą na pięciowiorstowej przestrzeni: jest to pas wązki, regularny, w jedną linię wyciągnięty. W samem już położeniu Łodzi przebija się daleko sięgająca myśl jej organizatorów. Przypuszczano stosunkowe do długości rozszerzenie miasta, ale równoległe do linii środkowej osady mało dotąd zaludnione, mniej jeszcze są zabudowane. Daleka tylko przyszłość, przy pasmie pomyślnych lat, mogłaby kiedyś ziścić śmiałe przypuszczenia założycieli; a w takim razie Łódź zbliżyłaby się w obszerności do naszej stolicy, możeby jej nawet zrównała. Ale powtarzamy, dalekie to i bujne marzenia; dziś zaś takie rozciągnienie na wązkiej przestrzeni pociąga za sobą brak koncentracyi, która to niedogodność, jakkolwiek zastąpiona podziałem miasta, tak pod względem administracyi jak i handlu, niemniej przecież jest dotkliwą.
Długie, regularne, ruchliwe panorama przedstawiają oku szeregi większą częścią nizkich, murowanych, jednostajnych domków, rozpoczynających się w rynku Nowego miasta, — środkowym punkcie ruchu — i biegnących długiem pasmem aż do fabrycznej dzielnicy, gdzie wyniosłe gmachy stanowią wielkie, ostateczne ogniwo tego łańcucha. Z drugiej strony bieży ku północy ulica Piotrkowska, wiążąca Nowe ze Starem miastem. Tu stanąwszy, widzimy się znowu w obec naszych żydowskich miast prowincyonalnych: bo Stare miasto jest tu zarazem dzielnicą żydowską, i, jak już wyżej powiedzieliśmy, ogniskiem handlu. W prostym ciągle kierunku wybiega dalej ulica Zgierska, traktem bitym ku Zgierzowi, na Ozorków i Łęczycę. Na przecznicach, bliższych środkowego punktu miasta, większy jeszcze niekiedy ruch dostrzedz można, ale za to wcielone do miasta obszerne dzielnice, zalegające po obu stronach fabrycznej osady, przedstawiają jeszcze sielski widok. Mieszkańcy tamecznych okolic doświadczają połączonych przyjemności miejskiego i wiejskiego życia: tuż za domami roztaczają się ogrody, a dalej złotym kłosem bogate łany.
Cały ten widok Łodzi zarówno jest nowym, jak miłym dla tego, co przywykł tylko do widoku nędznych mieścin naszych prywatnych, lub też i miast większych, zalanych napływem handlującej ludności żydowskiej. Tu wszystko tchnie czystością, porządkiem, wszędzie widać zabiegłą czynność, wszędzie wpływ klassy pracującej; samo ubóstwo przyjęło tu szlachetniejszą i przyzwoitszą postać, bo dobroczynność postarała się, aby ubogi, jeźli już nim być musi, współczucie tylko, nie zaś odrazę obudzał[17]; słowem, ta czystość, ten panujący wszędzie porządek ważny wpływ na samą moralną stronę ludności wywierają.
Może tu zarzuci ktoś zubożenie dzisiejsze ludności fabrycznej, może nawet wspomni o pauperyzmie. Na to odpowiemy, że u nas pauperyzmu nie ma i nawet wnosić można, że go nie będzie. Ludność fabryczna jest u nas jeszcze stosunkowo zbyt małą, aby wyrodzić się miała ta groźna ostateczność, tak żywo zachód Europy dolegająca. W naszych miastach fabrycznych daje się dziś tylko dostrzegać zmniejszenie odbytu, brak zarobkowania: a jedynym i wyłącznym na te niepokojące objawy środkiem, jest polepszenie się ogólnych stosunków handlowych i ożywienie ruchu.
Jakie zaś Rząd i społeczność mają obowiązki względem dotkniętych losowemi wypadkami fabrykantów, a jakie oni sami względem siebie mają, dobitnie, jasno i logicznie wyświecił to Blanqui w szacownem swojem dziele[18], mówiąc, że ulepszenie losu mass jest trudnym wprawdzie, ale nieodzownym Rządu obowiązkiem; ludzie zaś powinni wiedzieć o tem, ze i sami także obowiązani są myśleć o swoim losie, i że społeczność nie ma obowiązku dawać im dostatków, ale tylko środki przez które można je osiągnąć i nabyć, to jest dobre prawa, nie tamujące biegu pracy i oświecenia, pozwalające korzystać ze wszelkich godziwych dróg wiodących do celu. Przy solidarnem więc wypełnianiu przez każdą stronę takich obowiązków — kwestya zmniejszenia odbytu i zarobkowań przestanie być kwestyą życia i śmierci, a i przyszłość fabrykantów m. Łodzi w mniej zatrważającem wystawiać się powinna świetle.
A teraz wróćmy do poglądu na powierzchowną postać miasta.
Sam typ jego, jakże on odmienny od innych miast naszych! Łódź zaraz na pierwsze wejrzenie nosi na sobie wydatne piętno, jakie na niej z jednej strony znakomita większość ludności niemieckiej, z drugiej oddziaływanie życia fabrycznego wyciska; można wierzyć, że znajdujemy się w pośród fabrycznych osad niemieckich, tak tu i towarzystwa i kluby i duch jest czysto-niemiecki. Bo rzeczywiście też wpływ polskiej ludności zbyt jest mały, zbyt ograniczony: stanowi go szczupłe grono urzędników Magistratu, szkoły realnej i kilku skarbowych. Dla tego też w tak znacznem mieście jak Łódź próżnobyśmy szukali owych cukierni, kawiarni, nieroździelnych już dziś z wyobrażeniem nawet o średnich
naszych miastach; tu kilka zakładów z piwem bawarskiem oto i główne chwilowe wypoczynki dla ludności fabrycznej. W lecie, każde święto, każda niedziela jest prawdziwą dla mieszkańców uroczystością; po całotygodniowej, mozolnej i utrudzającej pracy następuje chwila odpoczynku, wytchnienia, nagrody. Ale któż też wtedy z fabrykantów pozostanie w mieście? Im świeższego powietrza, im dalszych potrzeba przechadzek; ogród spacerowy na obszerny założony rozmiar, i właśnie dla pewnej może dzikości tem więcej mający uroku, mało jest uczęszczany; cała ludność karawanami, że tak powiem, wylega za miasto, w okolice, pod sam Zgierz niekiedy, i tam dopiero w familijnych kołach swobodnie dni odpoczynku świętują. A zbliży się zima, ustaną wycieczki, otwierają się zabawy z tańcami, a jest na ten cel oddzielna sala wielka, w ogrodzie, Paradyzem zwanym; boć ruch dla ludności fabrycznej jest tem, czem powietrze dla ptaka, czem woda dla ryby.
Dwie są w Łodzi główne, doroczne uroczystości, rzec można, ludowe: jedną jest Zabawa Strzelecka, drugą bal na zakończenie roku wydawany. Zabawa strzelecka odbywa się w drugi i trzeci dzień Zielonych Swiątek; wszyscy członkowie towarzystwa, złożonego z 166 przeszło osób i cała prawie ludność miasta spieszą wtedy do ogrodu spacerowego, gdzie w oddzielnej na ten cel przeznaczonej dzielnicy odbywa się z całym zapałem strzelanie do tarczy. Obrany Król Strzelców uroczysty przez miasto odbywa pochód, a cała Łódź tchnie życiem i zgiełkliwym ruchem[19]. Zabawa na zakończenie roku, wyprawiana jest corocznie dnia 31 grudnia, w dzień ś. Sylwestra; tam znowu cała Łódź jest reprezentowana, a bal ten jest zawsze lubą, nierozdzielną pamiątką ubiegłego roku. Władza miejscowa z prawdziwie ojcowską troskliwością i wyrozumieniem postępuje z fabryczną ludnością dogadzając jej pociągowi do peryodycznych zabaw, w jej duchu pomyślanych i urządzanych; to też i rzadko znaleźć miasto, w któremby wpływ władzy na tak patryarchalnych prawie opierał się podstawach, w którychby władza tak rzetelny szacunek i miłość ludności posiadała jak w Łodzi; a ta przychylność, drogą niejako dziedzictwa, przeszła od byłego przedstawiciela władzy krajowej, Burmistrza Tangermana, na dzisiejszego Prezydenta Traegera.
Co do ludności fabrycznej, ta ma najcelniejszego reprezentanta w panu Geyer. Jak jego zakład przoduje innym zakładom w Łodzi, tak on przoduje innym fabrykantom. W liczbie ośmiuset robotników, zatrudnionych w jego fabrykach, znajdują się dzieci większej części fabrykantów mniej zamożnych: zakład Geyera jest dla nich szkołą i zródłem zarobkowania, a ta okoliczność jest ogniwem ściślejszego wzajemnego związku i pewnej solidarności.
Wykazaliśmy już wyżej, że przemysł jest dla Łodzi owem mistycznem 13-tem kółkiem, co wszystkie w ruch wprawia czynniki, ale ten tryb fabrycznego życia, ta zupełna, wyłączna przemysłowość fabryczna ma i swoje niedogodności, ma i odwrotną stronę. Przemysł rolniczy, ta główna podstawa bytu naszego, ta Kalifornia nasza, uciekła, odbiegła tu zupełnie od turkotu warsztatów. — Nadto położona jest Łodź w najbliższem sąsiedztwie innych osad fabrycznych, jak: Zgierz, Ozorków, Aleksandrów, Konstantynów, Pabianice, także tylko wyroby warsztatowe produkujących. Dowóz więc na targi i jarmarki ze wsi okolicznych bardzo jest szczupły, a do tego ceny dowiezionych artykułów nader wygórowane. I czyż może być inaczej, tam, gdzie tak znaczna ludność fabryczna z kilku miast w jeden punkt ścieśniona, wygląda zaopatrzenia pierwszych potrzeb od włościan, którzy wymaganej ilości ziemiopłodów produkować nie mogą.
Drożyzna więc dotkliwa, targi wcale nie odpowiednio znakomitej ludnośći miasta ożywione, a jeszcze nadto komunikacya między dzielnicami miasta, z powodu znacznej ich rozciągłości, dość utrudniona; szczęściem że klassa urzędników, której dochody są stałe i tak ograniczone, jest tu w wielkiej mniejszości, a fabrykantom, zasobniejszym przez ciągły zarobek, nadnormalne ceny nie tyle dotkliwie uczuwać się dają.
Znakomita ludność fabryczna Łodzi obudziła w troskliwych Opiekunach tego miasta błogą myśl, aby ten grosz ciężko zapracowany, nie marnowano, lecz aby skłonić robotników, iżby własnem powodowani dobrem, i chęcią zabezpieczenia sobie w przyszłości jakowego kapitaliku, uszczuplali zbytkowe, a częstokroć niestety i nałogowe potrzeby, i oszczędzony fundusik w małych kwotach wnosili do ojcowskiej prawdziwie instytucyi — do Kassy Oszczędności, która staraniem Władzy miejscowej otwartą tu została w dniu 1/13 Kwietnia 1851 r. Zdawałoby się, że znaczna liczba ludności fabrycznej, większa niż w innych wyrobniczych klassach zamożność i wrodzony po większej części fabrykantom niemieckim pociąg do oszczędności; wreszcie obznajmienie się już pewne z tą intytucyą, która w Niemczech nadzwyczajnego już doszła upowszechnienia; zdawałoby się mówię, że powinnyby to być rękojmie szybkiego rozwoju, i podniesienia się zamożności Kassy Łodzkiej. Tymczasem przeciwnie się dzieje. Ludność fabryczna zwolna tylko otrząsa się z przesądu przechowywania przy sobie zebranego fundusiku, zwolna tylko wszczepia i rozszerza się zaufanie do nowej instytucyi, przez zapewnienia i zachętę Władzy miejscowej, oraz ufność do kierujących miejscową instytucyą. Jako najdobitniejszy dowód domieszczamy tu Wykaz porównawczy postępu Kassy Oszczędności, od miesiąca Kwietnia 1851 r po koniec Grudnia t. r.
W miesiącu | kwietniu | złożono | rs. | 119 | kop. | 25. |
„ | maju | „ | „ | 101 | „ | 55. |
„ | czerwcu | „ | „ | 114 | „ | — |
„ | lipcu | „ | „ | 129 | „ | 45. |
„ | sierpniu | „ | „ | 163 | „ | 63. |
„ | wrześniu | „ | „ | 94 | „ | 80. |
„ | paździer. | „ | „ | 80 | „ | — |
„ | listopadzie | „ | „ | 161 | „ | — |
„ | listopadzie | „ | „ | 63 | „ | — |
Razem złożono rs. 1026 „ 68. |
Zawsze jednak ten rezultat jest rękojmią postępu, a skoro tylko dobroczynna ta instytucya raz weszła tu w społeczne życie, niepodobna o jej powodzeniu w przyszłości wątpić.
Boć rzućmy tylko okiem na kolej rozwijania się Kass Oszczędności.
Błogi duch stowarzyszenia, jaki w wieku jeszcze zeszłym wionął na ludy Europy, dał początek Kassom Oszczędności. Instytucye te osiągają dwa wielkie cele: najprzód niosą pomoc pracowitej a niezamożnej klasie ludności, a powtóre, obierają ku temu drogę, na której bezwstyd i próżniactwo nie znajdą dla siebie widoków. Słusznie któś powiedział o Kasie Oszczędności, że tam grosz biednego, potem zwilżony, pobłogosławiony niewidzialną ręką Opatrzności, stanie się kiedyś dla niego tarczą, co go od nędzy na stare lata zasłoni.
J. B. Say w znanem dziele swojem[20] powiada: „Z oszczędności zrobiono dziś cnotę: i nie bezzasadnie: ona, tak jak inne cnoty, nadaje moc i sit nad sobą, a żadna nie jest w błogie skutki obfitszą. Ona to w rodzinie zaszczepia dobre wychowanie fizyczne i moralne dzieci i troskliwość o wiek podeszły; ona zapewnia w dojrzałych tę powage ducha, konieczną do dobrego prowadzenia się i te niezależność, stawiającą człowieka wyżej nad wszelkie brudoty“.
We Francyi pierwsza Kassa Oszczędności miała w r. 1818 niespełna 6 milionów fr. zakładowego kapitału; w. r. 1845 obracała kapitałem 66 razy większym, t. j. 397 milionów.
W Anglii dyrekeya kass oszczędności corocznie kilkakroć sto tysięcy funt. szt. na stały fundusz odkłada.
W Prusach istnieje w ogóle 235 kass oszczędności i 68 kass filialnych. Liczba ta w następującym stosunku rozkłada się między prowincye monarchii: w Szlązku 47 kass i 10 filij, w prow. Saskiej 40 kass i 8 fil., w Westfalii 36 kass, w Brandeburgii 35 kass i 9 filij, w prow. nadreńskiej 34 kass i 37 filij; na Pomorzu 16 kass; w prowincyi pruskiej 17 kass i 4 fil., w Poznańskiej 8 kass; w przecięciu przypada jedna kassa oszczędności na 22 mile kwadratowe i na 70,000 mieszkańców.
Belgia, Hollandya, drobne państwa niemieckie i włoskie, Szwajcarya, a w ostatnich czasach i Węgry zaprowadziły u siebie podobne zakłady.
U nas ta niwa długo leżała odłogiem: przed 8 dopiero laty padła pierwsza myśl założenia podobnej instytucyi, a odtąd szybko i bujnie się krzewiąc, chce jakby nagrodzić długo zalegane pole. I w istocie, myśl kassy oszczędności coraz popularniejszą staje się w naszym kraju; wszak po otwarciu Głównej Kassy w Warszawie, dnia 2 stycznia 1844 r., przez kilka lat sam tylko Płock szedł za przykładem Warszawy, a dziś już mamy takie kassy: w Radomiu, Lublinie, Kaliszu, Suwałkach, Włocławku, Łodzi, Częstochowie i Łęczycy. Kassy oszczędności są najpiękniejszym dowodem rozkwitających pojęć uboższych klas rzemieślniczych, są nadzieją zmniejszania się nałogowości, żebracta; są najpiękniejszym kwiatem filantropijnych dążeń męża, który pierwszy wzbudził myśl założenia takiej w kraju naszym instytucyi.
Pamiętając o zabezpieczeniu przyszłości mieszkańców, nie zapomniano i o warunkach zdrowia.
Szpital miasta Łodzi, obszerny i dogodny, mogący pomieścić 52 chorych, położony jest w samym środku miasta, nieopodal bitego traktu, przy ulicy Wolczańskiej. Myśl wzniesienia tego instytutu powzięła już władza miejscowa w 1838 r., ze względu na wzrastającą coraz ludność i zamożność mieszkańców; budowę jednak rozpoczęto dopiero w 1842 r. i prowadzono ją sposobem administracyjnym, pod okiem Rady szczegółowej opiekuńczej, która z prawdziwą troskliwością i bezinteresownem poświęceniem z zadania się swego wywiązała. W miesiącu grudniu 1845 r. instytut ten dla użytku obywateli otworzony został. Ogólne koszta całej budowy wynosiły złp. 58,906 gr. 20, czyli rs. 8,836. Rząd przyłożył się do tych kosztów summą rs. 1,439 kop. 22, czyli złp: 9,594 gr. 24. Resztujący zaś fundusz pokryty został z dochodów od ceduł muzycznych, ofiar od profesyonistów, zasiłku ze skrzynek rzemieślniczych i z remanentu kassy miejskiej; nie mało także przyczyniły się i dobrowolne ofiary, zebrane staraniem Rady opiekuńczej. Dla powiększenia funduszów budowy szpitala i zapewnienia razem utrzymania w przyszłości instytutu na odpowiedniej stopie, przyłączono nadto do funduszów szpitalnych miasta Łodzi fundusze z ceduł muzycznych, zebrane w miastach: Zgierzu, Konstantynowie i Aleksandrowie, które, jako najbliżej Łodzi położone, największe też z tamecznego szpitala dla mieszkańców swoich ciągnąć mogą korzyści; dla czuwania zaś nad zaopatrzeniem potrzeb miast pomienionych, powołani zostali do Rady opiekuńczej szpitala w charakterze członków trzej mieszkańcy: ze Zgierza, Konstantynowa i Aleksandrowa. Dzięki staraniom pojmującego ważność swoich obowiązków, Opiekuna prezydującego w Radzie szczegółowej, pana Geyer, szpital na pożądanej pod każdym względem znajduje się stopie, a gorliwa czynność Lekarza miejskiego, p. Sterzel, zapewnia chorym jaknajtroskliwszą pomoc.
|
Z bliższych okolic Łodzi na szczególną uwagę zasługują Łagiewniki, miejsce licznych pielgrzymek, wsławione cudami Śgo Antoniego Padewskiego, — miejsce głośnego odpustu, wreszcie miejsce spoczynku zwłok Błogosławionego Rafała. — Boże Ciało, Zielone Świątki i 13 czerwca: oto dni solenne uroczystości, w które liczni pątnicy do polskiego spieszą Loretu.
Przed niedawnym czasem, przed kilku jeszcze laty, droga z Łodzi do Łagiewnik pełna była urozmaicenia, pełna uroku; zaraz za miastem wjechawszy w cieniste, gęste lasy, wiodła droga krętemi zgięciami po zieleniejących wąwozach, a przyjazny w letnim skwarze dla pielgrzymów cień leśny, dopiero pod samą znikał wioską i nagle — po przebyciu kilkuwiorstowej przestrzeni-wspaniale wystrzelał przed okiem Kościół i Klasztor Łagiewnicki.
Dziś ten urok zniknął; długo toczony spór o las Łagiewnicki został rozstrzygnięty, a objąwszy go w posiadanie, właściciel snać dla powetowania tak długiej jego dziewiczości, wytrzebił znacznie obszary nad samym traktem położone; to też smutnie przebiega tu dziś oko, niby po pobojowisku, szukając jakiego drzewa, jakiego krzaka, coby mu upragnionego użyczyło cienia. — W pół drogi stała do ostatnich czasów pustelnia, obok wyniosłego kurhanu, co krył pod sobą mogiłę pięciu pustelników — i to rozebrano, a natomiast przy wyjeździe z lasu do wsi Łagiewnik, postawiono maleńką jakąś, zupełnie bezużyteczną kapliczkę. — Widok Kościoła wspaniale i dziś jeszcze uderza oczy, bo i samo położenie wioski pełne jest uroku; szkoda tylko, że ręka ludzka nie pomyślała o jego podniesieniu, o upiększeniu. — Kościół sam wymurowany jest w kształcie krzyża i wykończony w 1748 r.; kościołek jednak drewniany, na miejscu pierwszego objawienia Śgo Antoniego, już w 1723 r. otwarty był dla pobożnych pielgrzymów. — Dziesięć ołtarzy zdobi te świątynię; wielki wspaniały ołtarz pod wezwaniem Sgo Antoniego odznacza się piękną architekturą i rzeźbą. W kaplicy, umieszczonej w lewem ramieniu Kościoła są trzy ołtarze: N. Maryi Panny Szkaplerznej, Śtej Salomei, Śgo Jana Chrzciciela; w przeciwległej również trzy: Śgo Franciszka Serafickiego, Śgo Józefa Oblubieńca, i Śgo Bonawentury; w samej nawie Kościoła ołtarze: Ukrzyżowanego Jezusa i Śgo Dydaka. — W 1824 r. zamieniono zakrystyę na kaplicę, dziś mieszczącą w sobie wizerunek Przemienienia Pańskiego, — a przez fundatora przeznaczoną na cześć Błogosławionego Rafała, skoro jego kanonizacya nastąpi. — Zwłoki tego świętego męża, zmarłego w 1741 roku, spoczywają w sklepieniach Kościoła, i są celem licznych pielgrzymek. — Po za klasztorem, obwiedzionym wyniosłym murem, roztacza się obszerny ogród, ale także niedostrzeże tu oko starannej ręki, któraby nad nim czuwała. — Tu to, w pośród ogrodu, widzimy szczupły, nizki drewniany domek, niegdyś miejsce pobytu Błogosławionego Rafała Chylińskiego franciszkana: prostota, skromność i zupełne ubóstwo, oto odznaczające cechy tego ustronia. — Już za murami Kościoła, wśród uroczych ukryte wąwozów, stoją jeszcze trzy oddzielne kaplice, drewniane i skromne; jedna Śgo Antoniego, — znajduje się tu cudownych własności studnia, nad którą nastąpiło pierwsze objawienie Śgo męża; naprzeciwko druga, śś. Rocha i Sebastyana; nieopodal zaś trzecia, podwezwaniem Śgo Walentego, niegdyś cmętarzem otoczona; dwie ostatnie kaplice są uprzywilejowane przez Stolice Apostolską; sam zaś Kościoł Franciszkanów w Łagiewnikach, przez breve Papieża Inocentego XIII wyniesiony został do rzędu Kościołów Rzymskich.
Obok innych uwagi godnych ozdób znajdują się tu groby Stefana Karnkowskiego, Kasztelana Senatora, zmarłego w 1824 r., oraz Jana Michała Dąbrowskiego, jenerała.
Dziś do Łagiewnik napływ pobożnych z Morawii, Czech i Szląska zupełnie już ustał tylko okolica bliższa i dalsza zasila Łagiewniki kompaniami pobożnych — to też sam jarmark odpustny, obok Częstochowskiego, a nawet Czerniakowskiego — zaledwie na wzmiankę zasługiwać może.
∗ ∗
∗ |
O pół mili od Łodzi, w stronie południowej, na trakcie Piotrkowskim, pod wsią Chojny, spoczną oczy przechodnia na wielkim, szaro-marmurowym kamieniu, wysokim na trzynaście łokci, na którym sterczy złocony krzyż, prawie cztery stóp wysoki.
Jest o nim legenda prosta, rzewna. Przed laty 218, nieopodal drogi, tu właśnie, gdzie teraz poważny wznosi się kolos, siedział chłopczyna mały, gorzkiemi zalewając się łzami. W dziecinnym wieku uderzył już o ciernie na drodze życia, wcześnie go los powiódł przez srogą szkołę doświadczenia.
Gdy tak siedzi zapłakany, z dala rozległ się tentent i coraz bliżej widne pędzącą bryczkę i chłopczyna powstał; łzy dzieciny wstrzymały spiesznego podróżnego, który wezwawszy chłopczyka, pytał go o powód łez. Chłopczyk był sierotą, bez przyjacioł, bez krewnych, a od wczoraj i bez przytułku bo nowy gospodarz wypędził go z dawnej chaty jego rodziców.
Ten widok niedoli żywo dotknął serce prawego obywatela z krakowskich okolic; zabrał on z sobą chłopczynę, a sam nie mając dzieci, zlał na niego całą troskliwość ojcowską. Nie zepsute serce dzieciny najżywszą wdzięcznością odpłacało się swemu dobroczyńcy, osładzając podeszłe dni jego urokiem prawdziwie synowskiej miłości i zupełnego poświęcenia: śmierć szlachetnego ziemianina uczyniła biednego sierotę dziedzicem obszernej majętności; ale prawe jego serce przedewszystkiem uważało za obowiązek okazać swą wdzięczność Niebu za tak cudownie w ciężkiej chwili zesłaną opiekę i tu więc, na miejscu, gdzie go dobroczyńca przed laty jako płaczącego zastał sierotę, wyniósł kolos, ze znamieniem wiary, i wyrył na nim na pamiątkę rok 1634.
Tym chłopcem był niejaki Jan Mulinowicz, obywatel z krakowskiego.
Chcąc ułatwić fabrykantom sukna i innym rzemieślnikom z zagranicy przybywającym osiadanie w Krolestwie, na przełożenie Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi, postanowiliśmy i stanowimy:
Miasta rządowe w Królestwie, jakieby się za uznaniem Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi zdatnemi i dogodnemi na osady dla rozmaitych fabrykantów, mianowicie sukiennych, znalazły, mają być w tym celu urządzone, i używać niżej wyrażonych korzyści. Miasta prywatne, czyli obywatelskie, w którychby dziedzice w tymże widoku urządzenia i zakłady przedsiębrali, mogą być równie, za dozwoleniem Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi, do niektórych z następujących korzyści przypuszczone.
Kommissya Rządowa Spraw Wewnętrznych i Policyi ustanowi plany ograniczenia zabudowania tych miast, w ten sposób, aby w miarę zgłaszających się fabrykantów sukna, lub innych rzemieślników, takowym place w miastach tych na umiarkowany czynsz wieczysty, z wolnością lat sześciu były nadawane.
Grunta i place w miastach tych lub w ich bliskości położone, do dóbr rządowych należące, w miarę potrzeby uznanej przez Kommissyę Rządową Spraw Wewnętrznych i Policyi, mają być na rzecz miast tych oddane, za zniesieniem się z Kommissyą Rządową Przychodów i Skarbu.
Budującym się w rzeczonych miastach fabrykantom lub rzemieślnikom, drzewo bezpłatne przez ciąg lat 10-ciu z najbliższych borów gminnych lub rządowych, na budowle ma być udzielane[21].
Mają być założone w bliskości tych miast cegielnie, z których materyał w cenie najniższej, budującym się w rzeczonych miastach będzie udzielany.
Zabudowania na Kościół Ewangelicki i pomieszkanie dla Pastora, mają być podług miejscowości obmyślone, lub do kosztu na ich wystawienie pomoc udzielona, za zniesieniem się Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi z Kommissya Rządową Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.
Kommissya Rządowa Spraw Wewnętrznych i Policyi, pomoc pieniężną do uskutecznienia tego Postanowienia, stosownie do uznanej potrzeby, z funduszów swych przeznaczać będzie, i środki najstosowniejsze do wykonania onego przedsięweźmie.
Wykonanie postanowienia tego Kommissyom Rządowym, do których należy, polecamy.
Działo się w Warszawie, na posiedzeniu Rady Administracyjnej, dnia 18 września 1820 roku.
Chcąc usunąć niektóre przeszkody, z samych tylko formalności wynikające, w przywiedzeniu do skutku postanowienia naszego z dnia 18 września 1820 r., w przedmiocie osadzenia po miastach z zagranicy przybywających fabrykantów, i udzielenia tymże rozmaitych zachęceń i zapomóg, tudzież względem regulacyi miast wydanego, — w rozwinięciu wyżej wspomnionego postanowienia:
Tym sposobem uprzątnąwszy wszelkie przeszkody, i usunąwszy wszystko, coby w tych działaniach niepotrzebną zwłokę sprowadzić mogło, mieć chcemy, ażeby, ile możności, w ciągu roku 1824 wszystkich miast rządowych w Województwie Mazowieckiem położonych, regulacya uskutecznioną została.
Zastrzegamy sobie oraz zdawanie nam co kwartał rapportu o postępie tej całej operacyi.
Na tle kilkowiecznej przeszłości rozwijały się w Niemczech Towarzystwa Strzeleckie: jakoż dziś tak ściśle splotły się z towarzyskiem życiem Niemców, że trudno by tam znaleść nie już większe, ale średnie miasto, któreby takiej nie posiadało u siebie instytucyi. — Strzelnice w Królewcu, Poznaniu, Lwowie oddawna założenie swoje datują i dziś znaczne posiadają już kapitały. — U nas wyłącznie tylko fabryczne miasta niemieckie, jak: Zgierz, Łódź, Ozorków, Aleksandrów, Dąbie, Zduńska — Wola, przeniosły z zagranicy tę drogą swej dawnej ojczyzny spuściznę.W czasie pierwszej regulacyi miast fabrycznych w 1821 r., Rząd w układzie zawartym z przybywającemi z zagranicy fabrykantami[22] w artykule 21 zapewnił im wolność zaprowadzenia Zgromadzenia Strzeleckiego, pod warunkiem, że takowe za prywatne uważane będzie. — W Łodzi jednak dopiero w 1824 r. dano początek Strzelnicy. — Przybyli po większej części z Grünbergu z Szlązka sukiennicy, w święto Wielkiej Nocy uchwalili coroczne strzelania do tarczy, w uroczystość Zielonych Świątek w miejscu, gdzie dziś wznosi się cegielnia miejska, odbyli pierwsze strzelanie dnia 7 czerwca t. r. — Tegoż zaraz roku ułożono ustawę Towarzystwa i wyznaczono praemia za celne strzały. — W 1826 roku Radca Stanu Rembieliński, Prezes Kommissyi Województwa Mazowieckiego, będąc obecnym przy uroczystości Strzeleckiej, zapewnił Towarzystwu swoją opiekę, i przyrzekł wyznaczyć oddzielne na strzelnicę miejsce; tymczasem zaś strzelanie do tarczy przez ciąg lat pięciu odbywało się w dolinie, poniżej Altdorfu. — Skutkiem zaburzeń krajowych, uroczystości strzeleckie przez ciąg roku 1831, 1832 i 1833 nie odbywały się; dopiero po uzyskaniu pozwolenia Rady Administracyjnej (zawiadomienie Sekretarza Stanu z dnia 11 lipca 1833 r. Nr. 6528) do ponownego zebrania się rozwiązanego towarzystwa, wyznaczono uroczystość strzelniczą na r. 1834 i od tego czasu instytucja ta, wspierana sympatia mieszkańców, znajduje się na drodze ciągłego postępu. W tym czasie nową nadano towarzystwo ustawę, powiększono liczbę jego członków, podniosły się. fundusze towarzystwa, zaprowadzono jednostajna mundury i porządek wojskowy. Dziś liczba członków wynosi przeszło 140, a w kassie, po pokryciu nadzwyczajnych różnych wydatkow, pozostał jeszcze remanent złp. 3,431 gr. 14. — Bezwątpienia wiele jeszcze pozostaje do zrobienia przełożonym towarzystwa, jeśli strzelnica tutejsza ma zbliżyć się do strzelnic w Królewca, Poznaniu, Lwowie, ale co bądź, zawsze Zgromadzenie Łódzkie o wiele wyściga pod każdym względem wszystkie strzelnice po innych miasteczkach fabrycznych. — Byliśmy świadkami uroczystości strzeleckiej w Łodzi, szczegółowy więc opis tego aktu, zwłaszcza że dla wielu nieznanego, znaleść powinien stosowne miejsce na kartach niniejszej monografii.
Strzelanie do tarczy i wybór Króla Kurkowego odbywa się corocznie w drugi i trzeci dzień Zielonych Świątek. — Jestto epoka ważna w całorocznem życiu mieszkańców Łodzi: cały ruch fabryczny jest wtedy w stagnacyi — każdy żyje tylko myślą o owem dziś i wysila głowę, aby to doroczną spoinę godnie uczcić i uświetnić. — Bliższe i dalsze okolice Łodzi ślą jej na ten dzień licznych gości.a i Warszawa nie jednego tam liczy reprezentanta, który dla urozmaicenia Bielany na festyn Strzelecki zamienił. — Zrana o godzinie 9tej wszyscy członkowie towarzystwa w wojskowym szyku, w zielonych mundurach, strzelbami uzbrojeni, ciągną pod przewodem swego Kapitana na Nowe miasto i rozciągają się szeregiem przed siedliskiem miejscowego Magistratu. — Starszyzna zaprasza Prezydenta, który w pełnym mundurze, staje na czele orszaku. Na ten znak rozwija się chorągiew. brzmi orkiestra i pochód poprzedzany przez strzelca, niosącego ofiarowaną przez ostatniego króla tarczę honorową, rusza do mieszkania króla, stojącego na schyłku swego panowania. — Niebawem więc, przyłącza się do orszaku Król, przybrany w oznaki swej godności: wielką gwiazdę na piersiach i przez plecy zielono wyszywaną szarfę, poobwieszaną różnemi numizmatami ofiarowanemi przez ustępujących od władzy królów tarczowych.
Strzelnica towarzystwa urządzono jest w oddzielnie na ten cel wzniesionym drewnianym budynku, ozdobionym wewnątrz tarczami i wieńcami, jako trofeami królów i jedną wielką tablicą, z wymienieniem wszystkich królów tarczowych. Strzelanie do tarczy trwa przez dwa dni: każdemu członkowi towarzystwa służą trzy strzały; w roku zeszłym jak i lat poprzednich, było sześć premij:
a, | za | strzał | królewski | złp. | 180. |
b, | „ | drugie | praemium | „ | 60. |
c, | „ | trzecie | „ | „ | 30. |
d, | „ | czwarte | „ | „ | 20. |
e, | „ | piąte | „ | „ | 15. |
f, | „ | szóste | „ | „ | 10. |
Goście, nie należący do składu strzeleckiego towarzystwa, płacą za wolność strzelania po złp. 7 gr. 6.
Po ukończeniu strzałów. tarcze składano bywają oddzielnemu komitetowi, niejako sądowi przysięgłych, który z całą ścisłością rozmierza bliskość najlepszych strzałów od celu i ogłasza Króla Kurkowego.
Rozległa równina roztacza się z jednej strony strzelnicy, a piękny spacerowy ogród angielski otacza z trzech stron miejsce zapasów niemieckich Nemrodów: gdy więc ci z wysileniem o koronę strzelecką walczą, na placu tymczasem i w ogrodzie: zgiełk, wrzawa jarmarczna, wesołość i zabawa. — Na placu urządzone są igrzyska ludowe; ale oprócz owych karuzeli, huśtawek, młynów diabelskich i słupów z nęcącemi zdobyczami — widzieliśmy tu zabawy i współzawodnictwa nowego zupełnie rodzaju: nie tutejszo-krajowe, niemieckie to pomysły, wojczyznione tylko na naszą ziemię dla Łódzkich mieszkańców. — Dokoła rozbite szałasy z jarmarcznemi artykułami, a wszędzie ujrzysz tolerowane wyjątkowo: fortunkę i ruletę. — Rozległy ogród zaledwo mieści licznych gości i zdaje się dziwić, zkąd on, tak zwykle opuszczony, tylu przyjmuje przychodniów; w każdej altanie wesołość i wrzawa, wszędzie toastów odgłos. W obce tego widoku, pełnego życia i rozmaitości, zdawało mi się prawie niepodobnem, że jutro już ten ruch zamrze, że jutro już znowu jednostajność fabrycznego życia zapanuje nad całym obszarem Łodzi, że znowu rok czekać będzie trzeba na taką uroczystość, aby Łódź, zapomniawszy o wszystkiem, odżyła tylko myślą o dziś.
Nowo ubrany Król bądź tegoż dnia, bądź też nieco później łącznie z towarzystwem wyprawia bal, na którym koniecznie być powinien, kto chce się zapoznać z duchem mieszkańców i głębiej wejrzeć w wewnętrzne życie ludności fabrycznej. — Ile tam typów nowych, ile zajmujących obrazków zebrać można, wśród tych ludzi, którzy wyzwoliwszy się na chwilę z pod jarzma codziennej pracy, korzystają, z tego czasu z prawdziwym zapałem i umieją się bawić prawie zapamiętale.
W 1849 r. postanowiło towarzystwo na zakończenie obchodów strzeleckich odbywać corocznie strzelanie do ptaka, w następujący Sposób: Na pagórku za parkiem, na wysokiem bardzo drzewie przytwierdzony jest ptak wielki, do którego wszyscy uczęstnicy strzelają z dołu. — Kto ostatnią cząstkę ptaka z drzewa zestrzeli, ogłaszany bywa także królem, ale rozumie się podrzędnym, o czem przekonywa okoliczność, że praemium dla niego wynosi tylko złp. 20. I ta uroczystość, zwana Vogelschiessen, zakończana bywa balem, wymawianym zwykle w Paradyzie, obszernej sali położony w ogrodzie spacerowym tegoż nazwiska.
W końcu dla pamiątki mieszkańców Łodzi, umieszczamy tu szereg Królów Kurkowych, od czasu zawiązania się towarzystwa strzeleckiego:
1. | 1824 | Gotlieb Strauch. |
2. | 1825 | Czarkowski, burmistrz miasta Łodzi. |
3. | 1826 | Gozdowski, kassyer m. Łodzi. |
4. | 1827 | Fryderyk Heinemaan. |
5. | 1828 | Krystyan Teuchert. |
6. | 1829 | Trautmann. |
7. | 1830 | Brzeski. |
1831 1832 1833 |
} Wybory miejsca nie miały. | |
8. | 1834 | Józef Krystyan Augst. |
9. | 1835 | Jan Gotfryd Fritsche. |
10. | 1836 | Jan Karol Bezille. |
11. | 1837 | August Lamprecht. |
12. | 1838 | J. K. Fröhnel. |
13. | 1839 | Tytus Kopisch. |
14. | 1840 | Franc. Schütz. |
15. | 1841 | Fryderyk Litke, umarł jako król. |
16. | 1842 | Traugott Boden. |
17. | 1843 | C. B. Graeber. |
18. | 1844 | August Hirtmann. |
19. | 1845 | Franciszek Maschke, umarł jaka król. |
20. | 1846 | Gotfryd Kahlert. |
21. | 1847 | Marcin Schulz. |
22. | 1848 | Andrzej Jezierski. |
23. | 1849 | Karol Klaus. |
24. | 1850 | Traugott Rühle. |
25. | 1851 | Józef (Berliner) Richter. |
26. | 1852 | Gottfried Milsob. |
TREŚĆ.
Str. 9 97 133
SPIS RYCIN.
1. Widok kościoła Ewangelickiego i Ratusza. 2. Kościół Katolicki. 3. Ogród angielski. 4. Zakłady fabryczne p. Geyer. 5. „ „ „ Peters. 6. Fabryka p. Moes. 7. „ Grohman. 8. „ Fessler.
|
- ↑ Archivum Akt dawnych Gub. Warsz. pod r. 1404 fol. 251 1825. Akta ziemskie Łęczyckie.
- ↑ Starożytna polska, Tom 1, str. 210.
- ↑ Geheime Registratur des königl. Südpreus. Finanz-De parlaments. 1793-1794. ks. 14. (Archiwum Gł. kr.)
- ↑ Postanowienie to, jako akt zasadniczy, zamieszczamy w całości przy końcu niniejszego opisu.
- ↑ Postanowienie to w całości umieszczamy przy końcu dzieła.
- ↑ Znajdują się nadto w Archivum Akt dawnych Gubernii Warszawskiej akta, obejmujące w sobie: tranzakcye, zapisy, testamenta, i inne tym podobne czynności, za dawnych rządów Polskich w Łodzi odbywane; razem woluminów 43.
- ↑ Blanqui. Ekonomia przemysłowa T. III, str. 85.
- ↑ W r. b. łącznie z ludnością niestałą, liczba mieszkańców w Łodzi doszła już do 20,000.
- ↑ Kurs Ekon. polit.
- ↑ Epoka przejścia Łodzi od biskupów Kujawskich na własność rządową.
- ↑ Starożytna polska T. I. str. 270.
- ↑ (Arch. Gł. kraj.) A. Sigillata. Metricula. N. 53 114/262
- ↑ Geheime Registratur des königl. Südpreuss, Finanz-Departaments. 1806. (Archiv. Gł. kr.)
- ↑ Okazywano nam tu między innemi wyrabiane w tejże fabryce amerykańskie młyny ekscentryczne, z uproszczonym mechanizmem. Cena takiego młyna siedmdziesiąt talarów.
- ↑ Podajemy tu niektóre ciekawsze daty co do zamorskiej emigracyi Niemców. I tak: w początku bieżącego stulecia, wychodźtwo do nowego świata nieznane było w Niemczech; nawet do r. 1820 pojedyńcze tylko zdarzały się w tej mierze wypadki. Od tej wszakże epoki duch emigracyi coraz głośniej odzywać się zaczął. Niebawem zaś dostrzeżemy, że postęp wychodźtwa zamorskiego zostawał w ścisłym związku i w odwrotnym stosunku do emigracyi, która przez Polskę i Rossyę przeciągnęła. W epoce od r. 1820 do 1842, to jest w czasach bujnego napływu ku wschodowi kolonistów i fabrykantów niemieckich, wychodźtwo amerykańskie u Niemców było prawie podrzędne; w roku bowiem 1820 wyszło ich z Europy 2,200, w r. 1829: 8,000, w r. 1842: 20,000; ale w ostatniem dziesięcioleciu, istna mania wychodźtwa owiała cale Niemcy; już wschodnia strefa, dość nasiąkniona niemieckim żywiołem, nie tyle nęciła wychodźców, ile obszerne, niezaludnione amerykańskie łany i złotodajne kopalnie St. Sacramento i Bathurst. To też już w r. 1846 odpłynęło 106,662 emigrantów; w r. 1847: 110,434, w r. 1848 z naturalnych bardzo przyczyn liczba ich zmniejszyła się do 83,511, ale za to w r. 1851 wróciła zaraz do 113,199; a w ciągu trzech kwartałów 1852 r. odpłynęło już do Nowego świata przeszło 200,000. W ogóle wyojczyźniło się dotąd z Europy przeszło 800,000 Niemców. Hamburg i Liwerpool, to dwa naczelne upusty wychodźtwa niemieckiego. Według Rocznika Statystycznego Hübnera, od r. 1846 do 1851 wyszło z Niemiec w ogóle 580,000 mieszkańców, zabierając z sobą kapitał 116,012,000 talarów: w przecięciu wywożą oni corocznie z Niemiec kapital 19,370,333 talarów.
- ↑ Płóciennictwo, obejmujące uprawę roślin włóknowych, przyrządzanie włókna, przędzenie, wyrabianie tkanin lnianych, tudzież ich bielenie i dalsze wykończanie: przez Aug. F. Bernhardt, Mag. fil. Prof. Gim. real., tudzież J. G. W. i L. w M. 1842. Częsć I, str. 223 i następne.
- ↑ Jak po wielu innych miastach, tak i w Łodzi wśród grona istot żyjących ze wsparcia ogółu, jest jedna typowa, charakterystyczna, uprzywilejowana. Jest to niewidomy Witkowski, znany więcej pod popularną nazwą Twardowskiego. Z wiernemi skrzypkami w ręku obchodzi swoje gospody i pewien jest chętnego wszędzie przyjęcia i hojniejszego wsparcia; boć też to wydatna postać na tle dziennego życia Łodzi. Witkowski, to typ czysto nasz krajowy-on nie przedzierzgnął się pod niemieckim wpływem; rozpowiada on szeroko o swojej przeszłości — a podania ludowe, mianowicie też o panu Twardowskim, wymownego w śpiewach jego znajdują rapsodę.
- ↑ Ekonomia przemysłowa. T. I, str. 156—158.
- ↑ Przy końcu niniejszego dziełka udzielamy szczegółową o towarzystwie strzeleckiem i o samejże zabawie corocznej wiadomość.
- ↑ Traité d’économie politique.
- ↑ Artykuł ten miał także zastosowanie przy drugiej regulacyi miasta Łodzi, dokonanej z polecenia JW. Franciszka hr. Potockiego, ówczesnego Gubernatora Cywilnego Mazowieckiego, przez p. Rozwadowskiego Radcę Gubernialnego.
- ↑ Układ ten udzieliliśmy całkowicie w pośród innych przywilejów miasta Łodzi.