Pastuszka gęsi
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pastuszka gęsi |
Pochodzenie | Baśnie |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni F. Korna |
Data wyd. | 1929 |
Druk | „LECH“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | M. Rościszewski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Bardzo już dawno temu, żyła pewna stara królowa. Była ona wdową i miała prześliczną córkę, zaręczoną z pewnym obcym królewiczem. Gdy przyszedł czas zaślubin i królewna miała odjechać na obczyznę, matka spakowała dla niej mnóstwo cennych rzeczy i naczyń, i dała jej pannę do towarzystwa. Oprócz tego, królewna, otrzymała dwa konie, jednego dla siebie, drugiego dla towarzyszki. Koń królewny, zwał się Falada i umiał gadać. W chwili rozstania, królowa zacięła się w palec i spuściwszy trzy krople krwi na białą chusteczkę, wręczyła ją córce, mówiąc:
— Drogie dziecko, schowaj dobrze te trzy krople, bo one mogą ci się kiedy bardzo przydać.
Córka królowej włożyła chusteczkę do kieszeni, serdecznie pożegnała się z matką, wsiadła na konia i odjechała do swego narzeczonego. W godzinę potem uczuła wielkie pragnienie i poleciła towarzyszce przynieść sobie w złotym kubku wody ze źródła. Ale towarzyszka rzekła:
— Idź sobie sama po wodę, ja nie jestem twoją służącą.
Córka królowej zawstydziła się, zeszła z konia, a że jej towarzyszka nie oddała złotego kubka, pochyliła się przeto nad źródłem i piła.
Przytem westchnęła:
— Ach Boże!
Trzy krople odpowiedziały:
— Gdyby twoja matka wiedziała o tem, to serce by jej pękło.
Podczas picia, chusteczka z temi trzema kroplami krwi wypadła jej z kieszeni do wody i popłynęła. Ona zaś tego nie spostrzegła. Ale spostrzegła to jej towarzyszka i ucieszyła się. Królewna po zgubieniu owych trzech kropel, stała się słabą i bezwładną a towarzyszka mogła nad nią przewodzić.
— Oddaj mi natychmiast swego konia i swoje szaty, — rzekła groźnie do córki królewskiej, — a potem wsiądziesz na moją szkapę i włożysz moje liche odzienie. Ja chcę raz być królewną, której ty, posługiwać będziesz. Jeżeli jednak powiesz komukolwiek o tem, to cię zabiję.
Z temi słowy, towarzyszka wsiadła na Faladę, a królewna na lichego konia i tak pojechały dalej, aż nareszcie przybyły do pałacu narzeczonego.
Z ich przybyciem nastała wielka radość. Syn królewski wybiegł na ich spotkanie, pomógł towarzyszce, którą uważał za swoją narzeczoną zejść z konia i poprowadził ją do pałacu, podczas gdy prawdziwa królewna została na dziedzińcu z płaczem. Widział to stary król z okna, a gdy spostrzegł płaczącą dziewczynę i zauważył jak była piękną, delikatną i wykwintną, zapytał narzeczoną, co to za pannę ma przy sobie.
— Zabrałam ją po drodze — odrzekła fałszywa królewna, — i przyjęłam ją za służącą. Dajcie jej, co do roboty, ona płacze tylko dlatego, że się nudzi oddawna.
Na to król odparł:
— Mam ja małego chłopca, który się zowie Kurtek i pasie gęsi; niech mu ona pomaga.
Towarzyszka zgodziła się na to, ale bała się Falady, która wszystkiego była świadkiem i umiała gadać, aby jej nie zdradziła. Więc też rzekła do syna króla:
— Koń, na którym jechałam, strasznie mnie zirytował, zrób że mi tę satysfakcję i każ mu łeb uciąć.
Książę zastosował się do tej prośby, wezwał do siebie parobka, który poderznął koniowi szyję, a łeb wsadził na miejskiej bramie.
Wielka miejska brama, na której tkwiła głowa Falady, była tą właśnie, przez którą Kurtek wychodził i wracał ze swojemi gęsiami. Jak tylko królewna spostrzegła głowę swojej klaczy, zawołała:
— „Tobą Falado, bramę, dziś stroją?“
A klacz na to rzecze:
— „A cóż się stało z królewną moją?“
Gdyby twa matka o tem wiedziała,
To by się pewno na śmierć spłakała.
Królewna spuściła głowę, wyszła za bramę i pomagała zaganiać gęsi w pole. A w polu usiadła, rozplotła swoje włosy, które były jak złote i tak pięknie błyszczały, że Kurtek chciał kilka z nich wyrwać. A na to ona:
„Biada wietrze południowy.
Zdejm kapelusz z Kurtka głowy,
Niechaj za nim chłopiec goni
Aż dopóty wśród tych błoni,
Póki włosów ja nie splotę
W warkoczyki piękne, złote“.
I wiatr zerwał Kurtkowi kapelusz z głowy, a malec pogonił za nim. Przez ten czas gęsiarka wyczesała sobie włosy, zaplotła warkocze złote, a chłopiec za powrotem nie mógł już wyrwać żadnego włoska. To go zgniewało i nie rozmawiał z nią nawet wtedy, gdy pod wieczór wrócili do domu.
Zdarzało się to dwa dni zrzędu. Gdy jednak nadszedł wieczór, dnia trzeciego, Kurtek udał się do starego króla i rzekł:
— Ja z tą dziewczyną nie chcę pasać gęsi.
— Dlaczego? zapytał król.
— Ach ona mnie gniewa przez cały dzień. Jeżeli mijamy posępną bramę, to ona rozmawia z końskim łbem, zawieszonym przez parobka w bramie, a gdy jesteśmy na łące, to przywołuje wiatr, ażeby mi kapelusz zerwał z głowy. Gdy wiatr mi go zerwie, a ja za nim pogonię, to ona się wtedy czesze i zaplata sobie złote warkocze.
Wszystko to wydało się wielce dziwnem królowi i dlatego wezwał do siebie pastuszkę gęsi jeszcze przed nadejściem nocy i zapytał ją, czy to prawda, co mu opowiedział Kurtek i co to wszystko ma znaczyć. Na to gęsiarka odparła:
— Jest to prawda, ale co to znaczy, tego nie mogę nikomu powiedzieć, bo naraziło by mnie na utratę życia.
A król rzecze:
— Jeżeli nie możesz nikomu powiedzieć, poskarż że się żelaznemu piecowi.
Z temi słowy odszedł, a ona przystąpiła do pieca i opowiedziała mu całą historję.
Ale król, który zatrzymał się we drzwiach za piecem, podsłuchał wszystko, kazał natychmiast przynieść szatę królewską, a gdy pastuszka gęsi włożyła ją na siebie, wszyscy byli zachwyceni jej nadzwyczajną urodą.
Teraz król wezwał swego syna i oznajmił mu, że posiada fałszywą narzeczoną. Królewicz uradował się serdecznie, spostrzegłszy królewnę w całym blasku jej piękności i cnoty, i zaraz wyprawiono wielką ucztę.
Na honorowem miejscu zasiadł narzeczony, po jednej stronie miał królewnę, a po drugiej jej towarzyszkę. Ale towarzyszka była zaślepiona i nie poznała córki starej królowej w jej stroju.
Gdy już się najedli i napili do syta i byli w dobrych humorach, stary król rzekł:
— Na co zasłużyła istota, która oszukała swoją panią?
A gdy opowiedział całą historję królewny, odrzekła szorstko fałszywa narzeczona.
— Taka dziewczyna niczego lepszego nie warta, jak tylko ażeby ją wsadzić do beczki, nabitej ostremi gwoźdźmi i puścić w pole paroma końmi, niechby ją szarpały dopóty, dopóki nie zamrze.
Na to stary król zawołał:
— Jako rzekłaś, tak niech się stanie.
A gdy ten wyrok na złej słudze wykonany został, młody królewicz zaślubił cudną królewnę, niegdyś pastuszkę gęsi i oboje żyli szczęśliwie i panowali w swojem królestwie aż do śmierci.