Gęsiareczka
Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Gęsiareczka | |
Podtytuł | Bajka | |
Pochodzenie | Skarbnica Milusińskich Nr 72 | |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni Popularnej | |
Data wyd. | 1935 | |
Druk | „Renoma“ | |
Miejsce wyd. | Warszawa | |
Tłumacz | Elwira Korotyńska | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
SKARBNICA MILUSIŃSKICH
pod redakcją S. NYRTYCA.
BRACIA GRIMM
GĘSIARECZKA
BAJKA
spolszczyła
E. Korotyńska
z ilustracjami
Z. Szyszko-Bohuszówny
WYDAWNICTWO KSIĘGARNI POPULARNEJ
w WARSZAWIE
Druk. „RENOMA“, Warszawa, Karmelicka 17
|
Przed dawnemi czasy mieszkała w wspaniałym pałacu królowa.
Mąż jej, król potężny i waleczny zginął na wojnie z nieprzyjacielem, królowa nie chciała poraz drugi wychodzić zamąż i sama rządząc państwem oddała się wychowaniu swej jedynej córki, pięknej i dobrej królewny.
Jak tylko córka doszła do lat, w których mogła wyjść zamąż, postanowiła ją wysłać do dawno wybranego za jej małżonka królewicza, gdzie miało się odbyć wesele.
Taki był zwyczaj w owym czasie.
Wraz z nią jechała służebna, a za nimi szły wozy pełne klejnotów i bogactw, które wnosiła młoda narzeczona do domu swego przyszłego męża, jako posag.
Pobłogosławiła ją matka i pożegnała, sługa wsadziła królewnę na konia, zwanego Falada, który był tak czarodziejski, iż mówić potrafił i odjechały.
Przed pożegnaniem matka ofiarowała królewnie kilka kropli krwi swojej z palca utoczonej i kazała jej to zachować, gdyż mogła być użyteczna.
Po upływie godziny poczęło dręczyć królewnę pragnienie, więc rzekła do sługi: — Zejdź z konia i podaj mi wody. Oto strumyk, weź mój złoty kubek i zaczerpnij z niego wody.
— Jeśli królewna chce pić, niech sama zejdzie z konia i zaczerpnie wody, nie jestem waszą służebną — odparła hardo służebna.
Zeszła więc pokornie królewna i napiła się wody ze strumienia. Nachyliwszy się nad strumykiem szepnęła: — Ach, mój Boże!
A krople krwi z chusteczki odpowiedziały:
— Jeśliby twoja matka o tem wiedziała, pękłoby jej serce.
Napiwszy się wody, wsiadła znów na konia i pojechała.
Upał był straszliwy i biedna królewna znów zapragnęła wody i powiedziała służebnej: — Pić mi się chce, daj mi wody.
— Kto chce pić, niech sam schodzi z konia i wody zaczerpnie, — odparła służąca — nie jestem twoją sługą...
Zeszła więc znowu i napiła się wody wprost ze strumyka, szepcząc: Ach, mój Boże!
I znów ozwały się krople krwi; — Jeśliby twoja matka to widziała, pękłoby jej serce.
Ale, podczas gdy królewna piła wodę, wypadła jej zza gorsu chusteczka kroplami krwi nasycona i popłynęła wdal. Nie spostrzegła tej straty królewna, ale sługa widziała to wszystko i ucieszyła się mocno.
Wiedziała zła dziewczyna, że teraz straciła królewna wszelką moc i co jej rozkaże, uczyni.
— Nie wchodź na Faladę! — krzyknęła na królewnę, gdy ta chciała dosiadać swego konia, — Falada moja, twym koniem jest szkapa, na której mi jechać kazano.
Przedtem jednak przebierz się w moją odzież, a daj mi swoją.
A gdy przyjedziemy do królewicza, masz nic o tej zamianie nie mówić.
Przysięgnij!
Przysięgła biedaczka ze strachu, oddała jej swe bogate ubranie i sznury pereł, które miała na szyi, a odziała się w prostą suknię służebnej i pojechała.
Widziała to wszystko Falada i zapamiętała.
Tymczasem dojechały do królewskiego dworu i jak tylko zjawiły się na podwórzu, rozległy się krzyki radosne i sam królewicz przybiegł i wziął w objęcia fałszywą narzeczoną, nie zwracając na prawdziwą uwagi.
Królewna stała na uboczu blada i milcząca, gdy naraz spostrzegł ją stary król i widząc, że jest bardzo młoda i ładna, ulitował się nad nią i wziął do swego dworu do pomocy gęsiarkowi, którego przezywali Kurtem.
Wkrótce potem fałszywa narzeczona, bojąc się, aby Falada-koń nie opowiedział o jej zdradzie, poprosiła królewicza, aby go zabił, gdyż w drodze jakoby nabawił ją wielkiego strachu i był nieposłuszny.
Zabito biednego konia i wyrzucono go z uciętą głową poza miasto. Dowiedziała się o tem królewna i postanowiła zobaczyć Faladę.
Poprosiła więc swego towarzysza gęsiarka, aby poszli razem za miasto, gdzie leżał szkielet konia.
Poszedł z nią, a gdy zbliżyli się do bramy poza miastem, gdzie koński łeb leżał, rzekła królewna:
— O Falado, cóż cię spotkało!
Wtedy odpowiedziała jej głowa:
— O ty córko królewska nieszczęsna! Jeśliby twa matka widziała cię w tym stanie, serceby jej napewno pękło.
I poszli do domu z powrotem, przysiedli na łące i królewna zaczęła rozczesywać swe włosy.
Były one tak długie i tak złociste, że gęsiarek chciał parę włosów urwać. Wtedy królowa rzekła:
— Wietrzyku! zrzuć mu kapelusz z głowy, abym uczesać się mogła.
W tej chwili wiatr zawiał silnie i kapelusz gęsiarka odleciał za łąkę tak daleko, iż zanim go złapał, królewna uczesała się i była do drogi gotowa.
Na drugi dzień zdarzyło się tosamo i z końską głową i z włosami królewny, co przejęło tak bardzo gęsiarka, że poszedł do króla starego i powiedział, iż nie będzie chodził z dziewczyną na pole, gdyż dzieją się rzeczy, czary jakieś i on się boi z nią przestawać.
Król kazał mu opowiedzieć i gdy posłyszał te dziwy, postanowił sam to sprawdzić.
Nazajutrz wysłuchał ukryty, jak królewna rozmawiała z głową zabitego konia, potem widział historję z kapeluszem i zachwycał się cudowną pięknością dziewczyny i jej złotemi warkoczami, które jako gęsiarka ukrywała pod chusteczką przez cały czas pracy we dworze.
Zawołał więc ją do siebie i kazał opowiedzieć o tem, co ukrywała przez czas tak długi.
— Nie mogę tego wyznać, — odpowiedziała pokornie córka królewska.
I nietylko królowi, ale nikomu w świecie o tem mówić nie mogę, gdyż przysięgłam przed Bogiem, iż nigdy nikomu o tem, co się stało, mówić nie będę...
Ale król nie dał jej spokoju i w dalszym ciągu wymagał od niej wyznania prawdy.
— Nie mogę, — mówiła królewna, — jakżeż złamię przysięgę? Toć Bóg mię za to ukarze!..
Wtedy stary król wziął się na sposób.
— Jeśli nikomu żyjącemu powiedzieć nie możesz, to ja odejdę — rzekł do niej, — a ty poskarż się temu żelaznemu piecowi.
To mówiąc odszedł do drugiego pokoju i słuchał.
Gdy spostrzegła że niema koło niej nikogo, uskarżać się zaczęła i płakać.
— Oto siedzę tu od całego świata opuszczona i wzgardzona a przecie jestem córką królewską i jechałam do mego narzeczonego królewicza...
Zła służebna odebrała mi mego rumaka, zdarła ze mnie królewskie ubranie i podała się za córkę królewską.
I zajęła moje miejsce na dworze królewskim, a ja stałam się biedną gęsiarką. Ach! jeśliby o tem wiedziała moja matka królowa, serce by jej napewno pękło od żalu!
Gdy skończyła się skarżyć, wyszedł król z ukrycia, zawołał ją, kazał przybrać w królewskie szaty, a widząc ją tak cudownie piękną, stał i patrzał na nią w zachwycie.
Poczem zawołał syna i oznajmił mu, iż uznał za narzeczoną służebnę, gdy tymczasem prawdziwą królewną jest ta którą kazał przybrać w odzienie bogate, a która wskutek zdrady sługi była do tej pory gęsiarką.
Królewicz ucieszył się ogromnie widząc przecudnej piękności narzeczoną i wyznał, iż do tamtej fałszywej dziewczyny nie czuł pociągu i nie spieszył wcale z dniem ślubu.
Wyprawiono wspaniałą ucztę na którą zaproszono wielu przyjaciół i rodzinę królewską.
Obok króla siedziały z jednej strony: prawdziwa narzeczona, z drugiej służebna, uchodząca za królewnę.
Po uczcie król spytał służebnej, nie myślącej o tem, iż zdrada jej jest odkryta — na co zasłużyła osoba, która zdradziła zaufanie w niej położone i niewdzięcznością odpłaciła się za łaski jej wyświadczane?
— Winna być rozszarpana przez konie i wleczona przez ulice miasta — odrzekła fałszywa narzeczona.
— Stanie się, jak mówisz! — zawołał król — ty bowiem jesteś tą niegodną, która zdradziła swą panią... Precz od nas! znać cię nie chcemy! Niech wezmą ją pachołkowie!
Król był bardzo rozgniewany, ale królewska narzeczona podeszła ku niemu i uprosiła przebaczenie.
Wzruszony jej dobrocią, darował życie służebnej, rozkazawszy ją tylko wygnać z granic państwa.
W miesiąc potem odbyło się huczne wesele, na które przyjechała i matka narzeczonej.
W szczęściu i zadowoleniu ludu z ich panowania, przeżyli długie lata, a historja zachwala na całe wieki ich imiona.