Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy/Część pierwsza/Wiersze satyryczne

<<< Dane tekstu >>>
Autor Miguel de Cervantes y Saavedra
Tytuł Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1937
Druk Drukarnia Naukowa Tow. Wydawn.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Boyé
Tytuł orygin. El ingenioso hidalgo Don Quijote de la Mancha
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


WIERSZE DO KSIĘGI „DON KICHOT Z MANCZY[1]
AMADIS Z GALJI DO DON KICHOTA Z MANCZY.
SONET.

Ty, któryś naśladował to żałosne życie,
Dawniej pełne wesela, dziś gorzkiej pokuty,
Co je wiódł na Ubogiej Skały stromym szczycie
Miłośnik nieszczęśliwy, tęsknotą otruty.

Ty, którego oczyma łez płynęły zdroje
(Napój bardzo obfity, zaprawny goryczą)
Ty, coś w srebrno-cynową przyodziany zbroję,
Szedł z krańca w kraniec świata drogą tajemniczą!

Żyć możesz upewniony, że póki rumaki
W czwartej sferze porusza bóg Apollo płowy,
Będziesz miał żywot wieczny wśród gwiezdnej krainy.

Sława nad pierwsze w świecie wzniesie cię junaki,
Ojczyznę twą wychwalą należnemi słowy
Twój autor zaś na świecie ostanie jedyny.

DON BELIANIS Z GRECJI DO DON KICHOTA Z MANCZY.
SONET.

Rąbałem i siekałem, tłukłem i waliłem,
Bardziej niż któryś z błędnych na świecie rycerzy.
Tysiąc krzywd naprawiwszy, zniewagi pomściłem,
Ciągle fama tych czynów po świecie się szerzy.

Dałem materję sławie, co wiecznością darzy,
Byłem szczęsnym i wdzięcznie przyjętym kochankiem.

Najsroższy olbrzym był mi karłem lub barankiem,
Szpada moja łamała każdy oręż wraży.

U mych stóp rozciągnioną widziałem fortunę.
Męstwo me, niemierzone nigdy roztropnością,
Jaśniało skroś największych niebezpieczeństw krocie.

A jednak niby chmura, która słoni lunę,
Zaciemniłeś mnie wraz z mą sławą i dzielnością
Przez swe wielkie przewagi, wielki Don Kichocie!

GANDALIN, GIERMEK AMADISA Z GALJI DO SANCZO PANSY, GIERMKA DON KICHOTA
SONET

Witaj mi mężu dzielny, którego w giermkowy
Stan fortuna wprawiając, zechciała łaskawie,
Byś zbytnich trudów nie czuł i w błędnej wyprawie
nie położył nabitej przysłowiami głowy.

Już nie nazbyt odraża kosa, sierp i brona
Zakon błędny. Już dziś i w obyczaju leży
Prostactwo giermków raczej niż pycha rycerzy,
Sięgających chwalbami tam, gdzie gwiazd korona.

Zazdroszczę twemu osłu i twemu imieniu
I twym sakwom pękatym takoż oczywiście
(Sakwy te to przezorność twojej mądrej głowy).

Witaj mi, bracie Sanczo, o zacnem sumieniu!
Człeku dobry, którego w wawrzynowe liście
Mógłli tylko ustroić Owid narodowy.

ROLAND SZALONY DO DON KICHOTA Z MANCZY.
SONET

Jeślić był równy komu, to zaiste trzeba
Dobrze szukać tych równych, co sprostają tobie,
Niema ich tam, gdzieś stąpnął. Rycerska potrzeba
Tobie dając zwycięstwo, ich złożyła w grobie.

Rolandem jestem panie, co dla Angeliki
Poznał morza odległe i nieznane światy,
Niosąc na ołtarz sławy dar męstwa bogaty,
Którym dzielni się jeno szczycą wojowniki.

Nie sprostałem ci nigdy, bowiem z twoją sławą
Niczyjej famie nie Iza kłaść się w paragonie;
Równi byliśmy tylko przez rozumu szwanki.

Ujarzm pysznego Maura, shołduj niełaskawą
Cytherę, gdzie się wzbudził żar miłosny w łonie,
Wzgardzony równo od twej, jak i mej kochanki!

RYCERZ FEBA DO DON KICHOTA Z MANCZY.
SONET

Twej szabli nie zrównała nigdy moja szpada,
O nasz wielki rycerzu i hiszpański Febie!
Gdy sława twa jak słońce błysnęła na niebie,
Moja zgasła i znikła, niby jutrznia blada!

Cesarstwami wzgardziłem, królewską dzierżawę,
Którą mnie Wschód obdarzył, rzuciłem niedługo,
Pragnąc zostać Klarindy ukochanej sługą
I codzień w jej oblicze patrzeć niełaskawe.

Była mi cudem świata. Wzgardą nakarmiony
Zstąpiłem w kręgi piekła, które przedtem drżało
Z lęku przed władczym gestem mej rycerskiej ręki.

Wielbię cię Don Kichocie, tysiąckroć wsławiony
Przez panią Dulcyneę. Oto ziemię całą
Shołdowała jej mądrość i osobne wdzięki!

SALISDAN DO DON KICHOTA Z MANCZY.
SONET

Chocia dzielny rycerzu brednie ci się roją,
Choć wszyscy wiedzą, żeś jest obrany z rozumu,
Przecie nikt z zawistnego twojej sławie tłumu
Nie powie, że niecnota szła w ślad drogą twoją!

Dzieła twe za wzór służyć będą potomności,
Boś brał pomstę za krzywdy i prostował błędy;
Niech języki, co kłamstwa miotają powszędy,
Staną kołem, jadowiąc się w bezsilnej złości!

A jeśli Dulcynea, twa piękna władczyni,
Niewdzięcznością cię jeno okrutną karmiła,
Na strzeliste afekty patrząc niełaskawie.

Niech ulgę w twych strapieniach ta prawda uczyni,
Że nie był dobrym rządcą Sanczo Pansa, wiła
(Głupcem on, ona twardą, ty kochankiem prawie!)

WYKWINTNIŚ, POETA, PRZYRZĄDZAJĄCY PASZTETY, DO SANCZO PANSY I DO ROSSYNANTA.[2]

Jam Sanczo Pansa koniu... (...szy)
Rycerza z Manczy Kicho... (...ta)
Błąkałem się w pustkach i głu... (...szy)

By później żyć jak ocho... (...ta)
Zapragnie. Sam Villadie... (— go)
Osądził, jako staty... (...sta)
Że żyje się oczywi... (...sta)
Najlepiej w swej pomierno... (...ści)
Według pojęcia moje.... (... go)
Księga tak pełna bosko... (...ści)
Jaką jest Celesty[3]... (na...)
Tej samej prawdy nau... (...cza)
Kiedy na ludzkość się zży... (...ma)

DO ROSSYNANTA

Jestem przesławnym Rossyn... (...antem)
Prawnukiem Cydowej Babie... (...ki)
Żem nigdy nie był końskim fran... (...tem)
Lecz raczej pozór miał kale... (...ki)
Poszedłem w służbę Don Kicho... (...ta)
Słynąłem z tego, żem był żwa... (...wy)
Rączy i śmigły jako pta... (...k)
A przysparzałem sobie stra... (...wy)
Tą modłą co Łazik z Torme[4]... (...su)
Co ślepca przywodził na ha... (...k)
Kiedy ten skąpił mu kare... (...su)

ROZMOWA BABIEKI Z ROSSYNANTEM.
SONET.

Babieka[5]: Skądże, mój Rossynancie, ten kościsty pozór?
Rossynant: Bom stale przymuszony do biegu i skoku.
Babieka: A jakże tam z korcami owsa lub obroku?
Rossynant: Nawet krztyny nie zwącham...
Babieka:...Ha twój ośli ozór Twego pana obraża, marnym jesteś sługą!
Rossynant: Osłem się jest w kolebce, a i potem długo
Jeśli chcesz osła ujrzeć, spójrz na Don Kichota,
Do amorów nazawsze minie ci ochota.
Babieka: Czy miłować należy?
Rossynant: Gdy głupota zmusza!...
Babieka: — Metafizykiem jesteś!
Rossynant: ...Nie jadłem od rana
Babieka: Skarżysz się i na giermka?
Rossynant: ...Na wszystkich się żalę,
Jakże bowiem nie żalić ma się moja dusza,
Skoro giermka, marszałka i mojego pana
Po głupocie od konia nie odróżnisz wcale!




  1. Tylko przez pietyzm dla autora zamieszczam tutaj te wiersze, otwierające pierwszą część „Don Kichota“. Te fantastyczne dedykacje, cudactwa „de cabeza rota“, „z urwaną głową“ (ponieważ brakuje im sylab ostatnich) nie mają właściwie żadnego związku z treścią książki, co zresztą stwierdza Rodriguez Marin („no guardan la mayor congruencia con lo que sucede en la obra“). Na dobrą sprawę wymagałyby wielkiego, drobiazgowego i nużącego komentarza. Daję je w przekładzie dość wolnym, opuszczając największą zagadkę, jaką jest wiersz Ugandy.
  2. W oryginale wiersz pozbawiony także sylab ostatnich:

    Soy Sancho Pansa, escude-
    del manchego Don Quijo-
    puse pies en polvoro-
    por vivir a lo discre — i t. d.

  3. „Celestina“ — Tragicomedia de Calixto y Malibea“ — jedna z najświetniejszych komedyj świata. Autor jej, według pewnych hipotez, miał być Fernando de Rojas. „Celestina“ opowiada o kolejach miłości pary nieszczęśliwych kochanków, którym dopomagają służący i stara Celestyna. Imię to stało się później synonimem rajfurki. Komedja daje malowniczy obraz społeczeństwa hiszpańskiego w XV wieku.
  4. Łazik z Tormesu, bohater „La vida de Lazarillo de „Tormes“, pierwszej „powieści hultajskiej“, opublikowanej w 1554 r. Przypisuje się ją Diego de Mendoza. Łazik, oprowadzający ślepca, wydłubał w jego maniercę szczelinę, przez którą sączył wino. Poeta Wykwintniś snuje w tym wierszu analogię między skąpą strawą, udzieloną Rossynantowi, a pożywieniem Łazika.
  5. Koń hiszpańskiego bohatera narodowego, Cyda Campeadora, postaci wpół legendarnej, wpół historycznej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Miguel de Cervantes y Saavedra i tłumacza: Edward Boyé.