<<< Dane tekstu >>>
Autor Pentaur
Tytuł Ramesseida
Pochodzenie Dywan wschodni, dział Egipt
Redaktor Antoni Lange
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1921
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Antoni Lange
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały dział Egipt
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
RAMESSEIDA
(POEMAT PENTAURA).

Zaczyna się historya zwycięztw króla Egiptu Wyższego i Niższego, syna słońca, Amen-meri[1] Ramzesa, nieśmiertelnego, który zwyciężył ludy Kheta, Naharain, Aruna, Pidas, Dardeni, Katsuatan, Karkemisz, Kati, Anauka, Iriuna oraz ludy Akarit, Muszenes[2]...
Młody król wyciąga ramię, nikt mu nie przywtórzy; ramiona jego potężne, serce niezłomne, Męztwo jego jako Mentu[3] w bitwie.
(Wyruszył) do krajów nieznanych...
Rozpoczyna bitwę — jest jako mur mocny; a gdy podniesie puklerz, a gdy łuk naciągnie — nikt mu nie dorówna. Potężniejszy niż zwarta gromada: kiedy stąpa — wszyscy przed nim uchodzą. Serce jego — w chwili gdy ma (wroga) uderzyć — jest jako byk, co zamierza wpaść na stado gęsi.
Odepchnął cały zjednoczony świat nieprzyjacielski.
Żadna ciżba nie ostoi się wobec niego: tłumy ludów w trwodze omdlały przed nim.
Władca ziemi o potężnym głosie: wielkiem jest jego serce nad całą krainą.
Jako lew rozgniewany spada w dolinę owiec; rozkazuje, a woli jego niemasz zaprzeczenia.
Doskonały w radzie, mądry w wyrokach. Pod wpływem rodzica swego (Amona) — ogłasza swe słowa. Zbawca swoich żołnierzy.
Serce jego jest jako góra żelazna. Król, syn słońca, Amen-meri Ramzes, nieśmiertelny, oto co uczynił.
Jego wojsko piesze i konne, Sartowie — jego jeńcy otrzymali rozkaz wyruszenia w drogę, gdy przybył Jego Wysokość, spuszczając w dół rzeki swe wojsko piesze i konne — w szczęśliwą drogę — na wyprawę.
Piątego roku, drugiego miesiąca żniw, dnia dziewiątego przestąpił Jego Wysokość twierdze Hetham w dzielnicy Tsad...
Zjawił się podobny bogu Mentu w jego mocy — i cały kraj zaczął drżeć w swem sercu.
Buntownicy wszyscy przyszli z pochylonym karkiem — pełni bojaźni wobec ducha Jego Wysokości.
Żołnierze jego ruszyli ku granicy — a szli drogą ku północy. Owóż, gdy po tych (sprawach) minęło kilka dni, Ramzes zatrzymał się w mieście...
Owóż gdy J. W. przybył do ziemi Kadesz — oto J. W. ruszył naprzód, jako jego ojciec Mentu, pan Tebów...
Przebył dolinę rzeki Oront — z pierwszą legią Amonową, która daje zwycięstwo królowi, synowi słońca, Ramzesowi meri Amen.
Gdy J. W. zbliżał się do miasta, oto książe nędzny i nikczemny ludu Kheta [4] zgromadził dokoła siebie wszystkie plemiona, zaczynając od krańców morza. Ziemia Kheta przybyła wszystka, zarówno też Naharain, Aradu, Masu, Pidasa, Karkisz, Iriuna, Reka, Katsuatan, Kirkanaisz, Akarit, Kati, Anauka, Muszenes, Kadesz, Dardeni, Khirbu.
Nie opuścił żadnego plemienia — wszystkie sprowadził ze sobą w drogę; dowódcy jego byli z nim, każdy na swoim wozie.
Byli bardzo liczni, a nigdy przedtem nie było tak.
Pokryli góry, doliny swą niezmierną liczbą, jako szarańcza (pokrywa pola).
Nie pozostawił złota w swej ziemi. Wszystko zabrał, aby dać plemionom wojennym, jakie sprowadził był ze sobą.
Oto dowódca nędzny i nikczemny plemienia Kheta wraz ze swą liczną armią — stali ukryci (gotowi do boju) na północo-zachodzie miasta Kadesz.
Oto (zdarzyło się) że J. W. był sam w swej osobie w otoczeniu paru sług.
Legia Amonowa znajdowała się w marszu za jego śladem; legia boga Phra przebywała dolinę na południu miasta Szabutuna, aby iść ku miastu Aranama; legia Sutukhowa szła wielkim gościńcem.
J. W. zwołał był co najdobrańszych wojewodów swych wici. Oto byli oni nad brzegiem w krainie Amaury.
Oto nędzny i nikczemny dowódca Khety był w pośrodku swych żołnierzy, a oni byli z nim.
Nie wystąpił on do walki, albowiem powstrzymała go trwoga wobec Ramzesa.
I oto zwołał ludzi licznych, konie liczne, wiele — wiele jakoby piasku.
Byli oni po trzech (ludzi) na wozach; byli przyłączeni do wszystkich bojowników, z nikczemnego ludu Kheta — zbrojni wszelkiem orężem wojennem.
Trzymał ich w ukryciu poza miastem Kadesz.
Oto wyszli oni od strony południowej Kadeszu; uderzyli na legię Phra[5] pośrodku.
Legia była w marszu; nie przeczuwała (napaści); nie była gotowa do boju.
Żołnierze i wozy J. W. zaczęły omdlewać przed niemi.
Oto J. W. zatrzymał się na północy miasta Kadesz, na brzegu zachodnim Orontu.
Oto przebyli, aby całą tę rzecz opowiedzieć Jego Wysokości.
Oto J. W. powstał jako jego ojciec Mentu; przypasał oręż bojowy; kolczugą się okrył: wyglądał jako Baal[6] w swej godzinie (to jest w godzinie gniewu, potęgi).
Konie, co były z J. W. — imię ich; Zwycięztwo Tebów — z wielkiej stajni pana, umiłowanego Amonowi.
Oto co uczynił J. W. rzucając się naprzód. Oto wszedł on w pośrodek nędznych i nikczemnych ludzi plemienia Kheta.
Był sam w swej osobie, a nikt inny nie był z nim. Posunął się naprzód J. W. wobec oczu tych, co byli za nim.
Otaczało go 2500, liczba wozów..., które wyszły ze swej drogi: wojownicy nikczemnego ludu Kheta — i liczne z niemi plemiona — Arad, Masa, Pidasa, Keszkesz, Iriuna, Katsuatan, Khireb, Akatar, Kadesz, Reka.
Byli oni po trzech na wozach.

Oni byli zjednoczeni[7] a ze mną nie było dowódców, nie było rotmistrza wojsk pieszych, ani rotmistrza wojsk konnych.
Opuścili mnie moi żołnierze, a moja konnica w ucieczce przed niemi. Ani jeden (z moich) nie pozostał, aby z niemi walczyć.
Oto co rzecze, J. W.: któż tedy jesteś, ojcze mój, Amonie? Jakiż to ojciec co zaprzecza swego syna? Zali czyniłem jakowe zamiary, nie pamiętając o tobie? Zali zawsze nie kroczyłem — jako były twoje słowa? Nie naruszyłem poczynań, jakie mi nakazałeś. Nie przestąpiłem twoich rad i postanowień.
Wielki bardzo, pan wielki Egiptu — który rozproszył ludy na swej drodze.
Czemże więc są wobec ciebie te ludy Aamu?[8] Amon osłabia moc tych, którzy zaprzeczają Boga. Zali na twych ołtarzach nie składałem licznych ofiar? Napełniłem twój święty dom gromadami mych jeńców. Zbudowałem ci świątynie na miliony lat. Dałem ci wszystkie swoje dobra na skład (?) w twoich świątyniach. Cały świat ci składam w ofierze, aby twoje panowanie umocnić. Zabiłem dla ciebie 30.000 wołów — (i spaliłem je) na drzewie, pięknie pachnącem. Nie ukryłem żadnej doskonałości poza swoją ręką: wszystko było dla twojej chwały. Zbudowałem ci pylony aż do końca ich kamieni: sam postawiłem ich słupy. Sprowadziłem ci obeliski z Elefantyny. Sprowadziłem ci kamień wiekuisty. Dla ciebie na morze posyłam okręty, aby ci przynosiły haracz z różnych dzielnic.
Ach, więc nadchodzi los nieszczęśliwy na tego, co odpycha twe zamiary; dobry na tego, co ci ufa, wielki Amonie?
Podług tego, co zrobiono dla ciebie w sercu tych, co cię kochają — wzywam cię, ojcze mój Amonie, oto jestem w pośrodku, licznych plemion: nie znam ich, a oto one wszystkie razem są przeciw mnie. Jestem tu sam w mojej osobie, a nikt nie jest zemną. Opuścili mnie moi liczni żołnierze, nie widzi mnie ani jeden z mych rycerzy konnych; nie usłyszy mnie żaden, gdybym ich wzywał na pomoc.
Przecie wiarę mam, że Amon ma dla mnie większą siłę, niżeli te setki tysięcy wozów, niżeli 10,000 młodszych braci, coby tu ze mną stali razem.
Niczem jest robota licznych ludzi, Amon wyższy nad nich wszystkich.
Oto sprowadził (wróg) dowódców licznych; a każdy śród nich ze swą konnicą.
Wszyscy zbrojni narzędziami wojennemi: dowódca Aradu, dowódca Masa, Iriuna, Reka, Dardeni, Kaszkasz, Karkemisz, Kirkasz, Alep, Kheta.
Wszyscy razem w jednem miejscu; trzy tysiące — liczba wozów.
Oto wstąpiłem pomiędzy nich, potężny jako twój płomień.
Pociągnąłem ku nim; podobny byłem bogu Mentu; pożarłem ich ręką swoją — w jednej chwili.
Rzeź uczyniłem między niemi, śmierć rozsiałem dokoła.
Jeden drugiemu krzyczał przerażony: nie człowiek to jest co (się zjawił) pośród nas — to Sutekh[9] wielki wojownik, to Baal we własnej osobie.
Nigdy człowiek nie zdoła wykonać tego, co on wykonał przeciw nam, sam jeden tłumy odepchnął: nie było z nim wojewodów, nie było żołnierzy.
Uchodźmy, uciekajmy przed jego mocą.
Ratujmy życie nasze, aby tchnienie zachować.
Albowiem ten, co ma z nim walczyć: ręka jego mięknie i omdlewa.
Już nie umieli utrzymać łuków, podobnież i grotów.
Gdy (wróg) ujrzał go, jako przybywał na skrzyżowanie dróg — oto J. W. stanął wobec nich niby orzeł.
Oto rozpocząłem rzeź między niemi, a żaden mię nie uniknęł.
I oto zwróciłem słowo do mych wojsk pieszych i do moich wojsk konnych, mówiąc:
Krzepcie ducha, pokrzepcie, o moi żołnierze piesi, o moi jeźdźcy konni! Widzieliście moje czyny potężne! Sam jeden w swej osobie byłem tu, a nikt inny nie był ze mną. Ammon to czuwał nademną; ręka jego mną kierowała.

Wystąpiłem do walki, pod opieką ojca mego Ammona — dowódcy Egiptu — jako moi ojcowie którzy nie widzieli Syryjczyków.
...Nie przyszedł żaden z nich, aby widzieć to, co ludzie będą opowiadali całej ziemi Egipskiej.
O, szczęśliwa sposobność, aby złożyć liczne ofiary w Tebach, stolicy Ammona.
Błąd, jaki popełniła moja armia piesza i moja konnica — jest to błąd wielki, większy niż da się powiedzieć.
Wykazałem swą moc: nie było ze mną moich żołnierzy, nie było wozów.
Pokazałem światu całemu drogę czynów bohaterskich w swoim mieczu.
Byłem sam w swojej osobie, nikt inny nie był ze mną.
Nie było ze mną dowódcy; nie było naczelników piechoty ani konnicy.
Narody mnie widziały; narody powtarzać będą imię moje aż do krain odległych i nieznanych.
A to co unikło mej ręki śród nich, ci stanęli — i obejrzeli się, aby widzieć co robię.
I przyszła gromada wielka, a nie zatrzymały się nogi ich w ucieczce ich.
A ci, którzy groty swoje rzucali we mnie, rozproszone są ich groty, gdy miały we mnie uderzać.
Owóż stało się, że gdy mnie dostrzegło moje wojsko piesze i konne — i żem trwał w boju, jako Mentu z mieczem potężnym, zaś Ammon — mój ojciec wraz ze mną uczynił mi wszystkie narody jako słomę — oto zaczęli do mnie przebywać jedni po drugich — żołnierze moi — z obozu swego — pod godzinę wieczorną.
Znaleźli narody wszelkie — wszedłem pomiędzy nie — rozciągnięte jako trupy w swej krwi — wszystkich najlepszych wojowników ludu Kheta — wszystkich synów i braci ich dowódcy.
Gdy oświetlono pola ziemi Kadesz — nie było można krokiem ruszyć między niemi — dla mnóstwa ich.

Oto piesze wojsko moje przyszło, aby uczcić imiona (moje). Przybyli, aby widzieć czyny moje; dowódcy moi stanęli przedemną, aby sławić moją waleczność; podobnież moi rycerze konni — aby sławić moje imię. — Tak więc, o dobry wojowniku, mężu serca niezłomnego, ocaliłeś swe wojsko piesze i konne, o synu Ammona, jego dłońmi uczyniony! Zniszczyłeś ziemię Kheta swym mieczem zwycięzkim; tyś jest wojownik dobry! Żaden król nie jest ci podobny, król za swoich żołnierzy walczył w dniu walki! Jesteś sercem potężny, jesteś pierwszym w zawierusze. Jesteś wielki pan zwycięztw wobec żołnierzy — wobec świata całego. Niemasz, ktoby tym słowom zaprzeczył.
Ty jesteś tarczą Egiptu, co odpycha obce narody. Ty złamałeś kark buntowniczej ziemi Kheta.
Oto co odrzekł król swym żołnierzom, swym wojewodom, swym rycerzom konnym:
— Ach, nizki popełniliście czyn wy, moi przywódcy, moi żołnierze piesi i jezdni — żeście nie przyjęli bitwy.
Zali nie bywa sławionem imię człowieka w jego mieście, jeżeli wykonywa jaki czyn bohaterski? dobrem jest jego imię wojownicze.
Zaprawdę, zaprawdę, sławiony bywa mąż za swój miecz!
Czyliż ukrzywdziłem choć jednego z was — iżeście mnie opuścili w pośrodku nieprzyjaciela?
Ten, którego czcicie — oto przecie żyw.
Wy zachowaliście tchnienie żywota — a ja byłem sam.
Czyż nie umieliście powiedzieć sobie w sercach waszych — żem jest dla was jako wał spiżowy.
Gdy usłyszą (ludzie), żeście mnie opuścili samego i że nikt inny nie był ze mną, że nie przybiegł mi z odsieczą ani żaden wojewoda, ani żaden dowódca piechoty ni konnicy — aby rękę swą przyłożyć do mojej ręki — wtedy...
Jam zwalczał, jam odpychał setki tysięcy narodów.
A byli zemną jedno Dekhtemus i Nurahuret — konie moje wielkie; ich tylko znalazłem pod ręką ku pomocy...
Byłem sam jeden śród licznych ludów — które zmusiłem, iż kark pochyliły.
Teraz nakażę im sam, aby jedli paszę swoją wobec mnie — codziennie, gdy będę w swym pałacu. Ich to znalazłem pośrodku nieprzyjaciela, wraz z koniuszym moim Menna, woźnicą mego wozu — z moim oficerem przybocznym — co byli ze mną — jako świadkowie walki.
Oto znalazłem ich, gdy powróciłem w sile i zwycięztwie.
Uderzyłem setki tysięcy zjednoczonych razem — swoim mieczem zwycięzkim — a gdy ziemia zajaśniała (o świcie) — rozstawiłem pułki do boju: rzuciłem się do walki, jako byk — zbrojny rogami.
Ukazałem się im, podobny bogu Mentu: jako on byłem zręczny w bojowaniu!
Rzuciłem się na ich pułki, jako orzeł na.......
Byłem podobny słońcu o wschodzie u źródeł poranka. Promienistość moja wypaliła członki bezbożnych.
Oto wołał jeden do drugiego:
— Uważajcie — uważajcie! Nie upadać! Albowiem Sekhet[10] — wielka bogini jest z nim; ona jest z nim na jego koniach; ręka jej jest z nim.
Ktokolwiek zasię upadał, owo zjawiał się płomień ognisty i palił jego ciało.
A gdy ci zatrzymywali się w biegu — albo na twarz upadali przedemną — oto Moja Wysokość owładnęła niemi.
Szerzyłem śmierć śród nich, a żaden mię nie uniknął.
Leżeli razem we krwi własnej rozciągnięci...
Lichy przewrotny książę Khety posłał, błagając wielkie jako słońce imiona J. Wysokości — i rzecze:
Jesteś jako Suthek, jako Baal we własnej osobie. Trwoga panuje w ziemi Kheta. Złamałeś nery ziemi Kheta na zawsze.
Goniec przybył od niego, trzymając w ręku pismo do wielkich imion króla.
„Aby zadowolić serce Jego Wys., wybrańca ochrony bozkiej, Pana wielkiego, potężnego byka, miłośnika prawdy, króla najwyższego, tarczy swych żołnierzy, władcy niezwyciężonego miecza, króla Egiptu górnego i dolnego, słonecznego pana sprawiedliwości, wybrańca boga Ra, syna słońca Ramessu-Meriamen:
Sługa twój mówi do ciebie, aby cię powiadomić, że jakoś jest synem Ammona, z jego substancyi zrodzonym — dał ci on w posiadanie wszystkie krainy razem połączone, całą ziemię Egiptu i ziemię Kheta, aby u nóg twych złożyć ich służebnictwo.
Ra, dostojny twój rodzic dał ci...
...Racz nie opanować nas, o ty, którego duchy są wielkie. Twoja potęga i męztwo zaciążyły nad narodem Kheta. Byłożby dobrem dla ciebie, abyś zabijał swe sługi? Jesteś ich panem. Oblicze twe zagniewane — a nie uspokajasz się cale. Przybyłeś wczoraj i zabiłeś setki tysięcy. Ludzi nie pozostanie, by mogli ci być poddanymi. Nie doprowadzaj tedy do końca swych zamiarów, o królu zwycięzki, geniuszu rozmiłowany w bitwach. Daruj nam tchnienie żywota.
J. W. powrócił do życia pogodnego, jak jego ojciec Mentu w swej godzinie, gdy odepchnął (wrogów).
J. W. kazał zwołać naczelniki jezdnych i łuczników — i zgromadzono je wszystkie razem, aby wysłuchać treści poselstwa — i wszystkich słów napisanych przez księcia Khety.
Rozważywszy odpowiedź — rzekli do J. W.:
— To doskonałe! uspokój się, królu najwyższy, panie nasz! Gdyby jego nie przyjąć do łaski, kogożby przyjąć? On cię uwielbia. — Niech się twój gniew uciszy!
Król nakazał wysłuchać jego słów, poczem w pokoju ruszył ku południowi. J. W. w ciszy skierował się w drogę do Egiptu — w otoczeniu swych książąt — żołnierzy i wozów.
Ammon wyszedł go pozdrowić, mówiąc:
— Przybywaj, umiłowany synu nasz, Ramessu Amenmeri. — Bogowie dali ci nieskończone okresy wieczności na podwójnym tronie ojca twego Atuma — i wszystkie narody powalone są pod twemi sandałami.

Ta księga napisaną była w r. VII, dnia... drugiego miesiąca żniw, o królu Ramzesie, Meriamen, żyjącym dla stuleci i wieczności, jako jego ojciec — Słońce. — Dokończoną została szczęśliwie ta księga i ofiarowaną naczelnikowi straży ksiąg J. W. faraona w jego domu światła. Pisał grammata Pen-ta-ur.





  1. Amen-meri lub Meri-amen, syn Amona, tytuł Faraona. Grecy wykładali Amon imieniem Zeus. Jest on wcieleniem ubóstwienia i tajemnicy.
  2. Różne plemiona Małej Azyi, Syryi, Celesyryi, półwyspu Synaj i t. d. — Kheta znajduje się w biblii, również Kati — Kitti, Karkisz = Girgaszi. — Kharu to nazwa ogólna Syryi; Khirba = Halep. — Masa = Myzya; Pidas = Pizydya; Tarteni lub Dardent = Dardania; Iriuna = Ilion (?)
  3. Mentu bóg wojny i zwycięztwa; słońce.
  4. Kheta (znane w biblii), lud syryjski o charakterze beduinów.
  5. Phra — słońce w pełni.
  6. Baal — bóstwo semickie, syryjsko-fenickie.
  7. Tu autor zmienia ton — i Ramzes naraz zaczyna mówić w pierwszej osobie.
  8. Aamu — ludy żółte, tak nazywali Egipcyanie sąsiednich Azyatów.
  9. Sutekh — tak nazywali egipcyanie bogów plemion azyatyckich.
  10. Sekhet — bogini z głową lwicy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Pentaur i tłumacza: Antoni Lange.