Sofista Antyfont jako psychiatra

>>> Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Schneider
Tytuł Sofista Antyfont jako psychiatra
Pochodzenie Eos R.4 zeszyt 2 s. 129-136
Data wyd. 1897
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Osobne odbicie z czasopisma filologicznego „Eos“ rocznik IV., str. 129–136
Sofista Antyfont jako psychiatra.

W pracy swojej o »Socyologicznych poglądach dwóch Antyfontów« (Rozpr. wydz. filog. Akad. Umiej. w Krakowie t. XXV.) zaraz na samym wstępie wspomnieliśmy o zagadkowych wyrazach Hermogenesa, odnoszących się do sofisty Antyfonta: ό καί τερατοσκόπος καί όνειροκρίτος λεγόμενος γενέσθαι. Słowa te spróbujemy teraz objaśnić przez porównanie z czwartą czyli ostatnią księgą (Περί ένυπνίων) dzieła Pseudo-Hippokratesa pod napisem: Πέρί διαίτης.
W krótkiej rozprawce: »O snach« wykazuje nieznany autor wpływ zaburzeń cielesnych, które mogą n. p. środki przeczyszczające usunąć, na sny zwyczajne w przeciwstawieniu do snów boskiego pochodzenia, wróżących szczęście albo nieszczęście miastom lub też jednostkom bez współdziałania ich własnego. Wykładem tych nadzwyczajnych widzeń sennych zajmują się pewni ludzie, mający trafną znajomość sztuki (roz. 2: όκόσα μέν ούν τών ένυπνίών θεία έστι καί προσημαίνει τινά συμβησόμενα ή πόλεσιν ή τώ ίδιώτη λαώ ή κακά ή άγαθά μή δι αύτών άμαρτίην, είσίν οί κρίνουσι περί τών τοιούτων άκριβή, τέχνην έχοντες). Już poprzednio takiego, który zna się na funkcyach duszy, niezakłóconych we śnie żadnem wrażeniem cielesnem, nazwano posiadającym znaczny zasób mądrości (roz. 1: τό μέν γάρ σώμα καθεύδον ούκ αίσθάνεται — όκόσαι τού σώματος ύπηρεσίαι ή τής ψυχής, ταύτα πάντα ή ψυχή έν τώ ύπυω διαπρήσσεται, όστις ούκ έπίσταται κρίνειν ταύτα όρθώς, μέγα μέρος έπίσταται σοφίης).
Jakob Bernays wyśledził pierwszy niezbicie oddziaływanie Heraklita na twórcę czteru ksiąg: »O dyecie« (Gesammelte Abhandlungen herausgeg. von H. Usener, Berlin 1885, I. Heraclitea). Lekceważenie wrażeń zmysłowych jest oczywiście Heraklitowem ale pojęcie duszy, oswobodzonej we śnie od ciała, jakoteż samej w sobie, jest już następstwem zdeptanych przez Heraklita zmysłów i skutkiem oporu przeciw jego zwątpieniu o stałej wiedzy (por. Aryst. Metaf. A 6, 987a32 o zdaniu Heraklita: ώς τών αίσθητών άεί ρεόντων καί έπιστήμης περί αύτών ούκ ούσης — roz. 1. »O snach«: όταν μέν ούν [ή ψυχή] σώματι ύπηρετούσα ή, έπί πολλά μεριζομένη ού γίνεται αύτή έωυτής, άλλ άποδίδωσί τι μέρος έκάστω τού σώματος ήγουν τοίσιν αίσθητηρίοισιν.... αύτή δ έωυτής ή διάνοια ού γίνεται). Platon w Fedonie i Teajtecie wygłosił także dobitnie udzielność duszy αύτής καθ αύτήν przeciwko Heraklitowi i jego filozofii (Fed. 65c, 66a, 790, 83b; Teajt. 186a, 187a. Zob. W. Lutosławskiego: »O pierwszych trzech tetralogiach dzieł Platona« w Rozpr. wydz. filol. Ak. Um. w Krakowie t. XXVI str. 81 i 83). Owóż, jeśli nas domysł nie myli, Platon razem z autorem Περί διαίτης zasadę niezawisłości duszy przyjęli od Prodykosa, u którego najpierw doszła ona do samopoczucia (Prodykos w Pseudo-Plat. Axioch. III: ήμείς μέν γάρ έσμεν ψυχή, ζώον άθάνατον έν θνητώ καθειργμένον φρουρίω).
Kiedy Sokrates skłaniał się do wiary ludowej i, chociaż warunkowo, przypuszczał byt nieśmiertelny duszy w Hadesie, Prodykos niewątpliwie odrzucał istnienie indywidualne po śmierci i godził się na pierwszą z dwu możliwości, przytoczonych przez Sokratesa, że zgon jest unicestwieniem jednostki, jak gdyby snem znieczulonym bez śnienia (Plat. Apolog. 40c: οίον ύπνος, έπειδάν τις καθεύδων μηδ όναρ μηδέν όρα θαυμάσιον κέρδος άν είη ό θάνατος). Samobójstwo to konsekwencya logiczna tego poglądu, przed którą może Prodykos się nie cofnął, chyba że przed tym środkiem, kojącym wszelkie cierpienia, powstrzymała go, jak Hamleta, »obawa czegoś poza grobem« i snów trapiących po otrząśnięciu z siebie śmiertelnej powłoki. Widać, jak bujną musiała być wyobraźnia ludzka za czasów Szekspira lub Sokratesa, jeżeli we snach dręczyła dusze do tego stopnia, że według mędrca greckiego nawet król perski mało miał nocy spokojnych i że istotnym zyskiem byłaby zatem śmierć i nicość (Plat. Apol. 40e), a genialnemu dramaturgowi w hamletowskiem: »Być albo nie być« mogło wydawać się »celem na tej ziemi najpożądańszym« przerwać dni swoje, byleby tylko nie śnić.
Jeśli taki Sokrates nie wahał się przez wyrocznie, sny i na wszelkie sposoby zasięgać woli bożej, to i w snowidzu (όνειροκρίτης) Antyfoncie potrzeba coś więcej widzieć nad szarlatana (Plat. Apolog. 33c: ἐμοὶ δὲ τοῦτο, ὡς ἐγώ φημι, προστέτακται ὑπὸ τοῦ θεοῦ πράττειν καὶ ἐκ μαντείων καὶ ἐξ ἐνυπνίων καὶ παντὶ τρόπῳ, ᾧπέρ τίς ποτε καὶ ἄλλη θεία μοῖρα ἀνθρώπῳ καὶ ὁτιοῦν προσέταξε πράττειν). Był on zażegnywaczem smutku, gdyż o nim podobnie czytamy w pierwszym z »Żywotów dziesięciu mowcow« (Βίοι τών δέκα ρητόρων) Plutarcha. Ustęp ten tak opiewa, a nie mamy powodu wcale odmawiać mu wiary po zastrzeżeniu Blassa w jego wydaniu Antyfonta (ed. II, p. XXXVI, adn. 18: Haec si quam fidem habent, de sophista A. valent, non de oratore): έτι δ ών πρός τή ποιήσει τέχνην άλυπίας συνεστήσατο, ώσπερ τοίς νοσούσιν ή παρά τών ίατρών θεραπεία ύπάρχει, έν Κορίνθω τε κατεσκευασμένος οίκημα τι παρά τών άγοράν προέγραψεν, ότι δύναται τούς λυπουμένους διά λόγων θεραπεύειν, καί πυνθανόμενος τάς αίτίας παρεμυθείτο τούς κάμνοντας. [νομίζων δέ τήν τέχνην έλάττω ή καθ αύτόν είναι έπί ρητορικήν άπετράπη]. Skombinowawszy to świadectwo o τέχνη άλυπίας z wykładem snów i teoryą sofisty Antyfonta o εύνομία, która między innemi pozwala ludziom zasypiać bez trwogi i smutku (Tambl. Protr. ed. Pist. p. 102: Είς τε αύ τόν ύπνον ίσύσιν, όπερ άνάπαυμα κακών έστιν άνθρώποις, άφόβους μέν καί άλυπα μεριμνώντας έρχεσθαι είς αύτόν), — zrozumiemy, że tenże Antyfont otworzył w Koryncie dom porady, gdzie badał smutnych oraz powody ich strapienia z pomocą snów i leczył przekonywaniem, że wszystko złe pochodzi z nieładu (άνομία): Καί ούτε έγρηγορόσιν ήδείας τάς φροντιδας είναι ούτε ές τόν ύπνον άπερχομένοις ήδείαν τήν ύποδοχήν άλλά ένδείματον, τήν τε άνέγερσιν έμφοβον και πτοούσαν τόν άνθρωπον έπί μνήμας κακών έξαπιναίους άγειν (tamże p. 103).
Wzmianka o królu perskim i jego nocach, niepokojonych widmami sennemi, zrobiona w platońskiej Apologii, przywodzi na myśl widzenia we śnie Xerxesa i Artabanosa, które Herodot (VII, 12—19), korzystający w tej księdze z Άλήθεια Antyfonta (zob. Eos, rocz. III, str. 49 i nast.), opisał zapewne na tle psychiatrycznej jego praktyki ze szczegółową drobiazgowością. Aby jednak nie brakło i analogii z magami, tłómaczącymi sen i zaćmienia słońca, składającymi ofiarę herosom, jakoteż używającymi zaklęcia i czarów (Herod. VII, 19, 37, 43, 113, 191), napotykamy takie zdanie w rozprawce 0 snach« (roz. 4): περί μέν τών ούρανίων σημείων άστρων ούτω χρή γινώσκοντα προμηθέεσθαι καί έκδιαιτήσθαι καί τοίς θεοίς εύχεσθαι, έπί μέν τοίσιν άγαθοίσιν ήλίω, Διί ούρανιω, Διί κτησίω, Άθηνά κτησίν, Έρμή, Άπόλλωνι, έπί δέ τοίσιν έναντίοισι τοίσιν άποτροπίοισι, καί γή καί ήρωσιν άποτρόπαια γενέσθαι τά χαλεπά πάντα. Tego rodzaju formułki czarodziejskie układać miał Empedokles, którego wpływ na autora traktatu Περί διαίτης również stwierdzono (Gomperz: Griech. Denker I, 230 nast. i 453). Mielibyśmy więc także objaśnienie wyrazu τερατοσκόπος, którym posłużył się Hermogenes w definicyi sofisty Antyfonta.


Wierzymy chętnie, że Antyfont psychiatra wyłonił się z poety i tragedyopisa (zob. wyrazy tuż poprzedzające Plutarcha na przytoczonem miejscu: λέγεται δέ τραγωδίας συνθείναι καί ίδία καί συν Διονυσίω τώ τυράννω). Dowodzą tego liczne cytaty i zwroty poetyckie, n. p. z Pindara i Eurypidesa, które zauważyliśmy w resztkach jego »Prawdy«. Ale niepodobieństwem jest, żeby następnie od τέχνη άλυπίας — z Plutarchem mówiąc — είς ρητορικήν άπετράπη. Już Hermogenes spostrzegł, że styl i język mowcy ramnuzyjskiego wielce się różnił od dykcyi w dwu księgach Άληθείας sofisty. Z tego zaś faktu wywiódł niezmiernie ważny wniosek, że mowca Antyfont nie był jak wielu podało — nauczycielem Tucydydesa, albowiem tenże pod względem formalnym zbliża się do sofisty Antyfonta (Blass: Antiph. p. XLIII: τον μέν Ραμνούσιον είδως έκείνον ούπερ είσίν οί φονικοί, τόν Θουκυδίδην δέ πολλώ τούτου κεχωρισμένον καί κεκοινωνηκότα τώ είδει τών τής άληθείας λόγων). Naszem zdaniem stąd poszło nieporozumienie, że wprawdzie Tucydydes był uczniem jednego z Antyfontów, wszelako nie mowcy, ale sofisty. Niepoślednia pochwała, jakiej użyczył w swojem dziele Tucydydes mowcy Antyfontowi (VIII, 68), skłoniła snać niejednego Cecyliusa do błędnych na tej podstawie przypuszczeń (Plutarch na przyt. miej.: Καικίλιος δ έν τώ περί αύτού [Άντιφώντος] συντάγματι Θουκυδίδου τού συγγραφέως καθηγητήν τεκμαίρεται γεγονέναι, έξ ών έπαινείται παρ αύτώ ό Άντιφών). Słusznie tedy odrzuca tę hipotezę Wilamowitz-Möllendorff (Die Thukydideslegende. Hermes XII, 335). Jednak Cecylius może nie byłby wpadł na pomysł szkolnego stosunku dziejopisarza wojny peloponeskiej do mowcy Antyfonta, gdyby nie był wiedział skądinąd, że Antyfont był przecież nauczycielem Tucydydesa?

Słyszymy, że Tucydydes zamiast ogólnie przyjętej i zwykłej jego współczesnym metody wyrażania się wybrał przestarzałą i obcą (Dionys. de Thuc. iud. c. 24, 1: έπί τής έκλογής τών όνομάτων τήν τροπικήν καί γλωττηματικήν καί άπρχαιωμένην καί ξένην λέξιν προελόμενος άντί τής κοινής καί συνήθους τοίς κατ αύτόν άνθρώποις). Że tę λέξίς zawdzięczał szczególnie Prodykosowi, na to prócz innych wskazówek naśladownictwa wyraźne mamy dowody (Marcell. § 36: έζήλωσε δέ έπ όλίγον, ώς φησιν Άντυλλος, καί τάς Γοργίου τού Λεοντίνου παρισώσεις και τάς άντιθέσεις τών όνομάτων — καί μέντοι καί Προδίκου τού Κείου τήν έπί τοίς όνόμασιν άκριβολογίαν. Scholion u Hemsterhuysa Annot. in Lucian. Append. p. 3: ίστέονν, ότι καί τό κομψόν τής φράσεως Θουκυδίδης Αίσχύλον καί Πίνδαρον έμιμήσατο, είς δέ τό γόνιμον τών ένθυμημάτων τόν έαυτού διδάσκαλον Άντιρώντα, είς δέ τήν λέξιν Πρόδικον...) Hermogenes przypisał właśnie ową σεμνή λέξις sofiście Antyfontowi w jego »Prawdzie«, przejętą widocznie od Prodykosa, a przekazaną Tucydydesowi (por. Hermog. περί ίδεώυ Rh. Gr. III, p. 226: σεμνή λεξις ή όνομαστική καί αύτά τά όνόματα όνομαστικήν δέ λέγω τήν άπό τών ρημάτων είς όνοματα πεποιημένην — Hermog o Antyfoncie, ούπερ οί τής άληθείας είσί λεγόμενοι λόγοι, Blass: Antiph. p. XLIV: σεμνός δέ καί ύπέρογκος τοίς τε άλλοις καί τώ δι άποφάνσεων περαίνειν τό πάν, ό δή τού άξωματικού τε λόγου έστι καί πρός μέγεθος όρώντος). Był to styl wyszukany, refleksyjny i sztuczny Prodykosa, odrębny od naturalnej i niewybrednej prostoty Sokratesa (por. Xen. Mem. II, 1, 34: [Πρόδικος] έκόσμησε μέντοι τάς γνώμας έτι μεγαλειοτέροις ρήμασιν, ή έγώ ούν. Plat. Apolog. 17b: ού μέντοι... κεκαλλιεπημένους γε λόγους... ρήμασί τε καί όνόμασιν, ούδέ κεκοσμημένους, άλλ άκούσεσθε είκή λεγόμενα τοίς έπιτυχούσιν όνόμασι).
Dalsze słowa Hermogenesa o stylu autora »Prawdy« dadzą się zastosować w pewnej mierze do dzieła Tucydydesa (ύψηλός δέ τή λέξει καί τραχύς, ώστε μή πόρρω σκληρότητος είναι, καί περιβαλλει δέ χωρίς εύκρινείας, διό καί συγχεί τόν λόγον καί έστιν άσαφής τά πολλά, καί έπιμελής δέ κατά τήν συνθήκην καί ταίς παρισώσεσι χαίρων). Tylko sam koniec słusznej charakterystyki, tyczącej się już osnowy, tudzież istotnej wartości Antyfontowej »Prawdy«, odróżnia go wręcz od autora wojny peloponeskiej (ού μήν ήθους γέ τι ούδ άληθινού τύπου μέτεστι τώ άνδρί φαίην δ άν ώς ούδέ δεινότητος πλήν τής φαινομένης μέν, ού μήν ούσης γε ώς άληθώς). Jakoż Tucydydes, porównywając ułudną i powierzchowną u swego nauczyciela moc słowa (δεινότης φαινομένη), a szczerą i rzeczywistą u mowcy Antyfonla (por. Tucyd. VIII, 68: δόξα δεινότητος i Γένος Άντιφώντος [ed. Blass. p. XXXIX]: φυσική δεινότης) złożył hołd etycznej sile przekonań tego drugiego, mimo ze politycznych zasad z nim nie podzielał. Owszem bezstronność dziejopisarska skłoniła go do oddania sprawiedliwości mężowi, którego czyny wyniknęły z sumiennych pobudek. Całkiem podobnie rzymski historyk w mistrzowskiem zestawieniu Katona z Cezarem dodał raczej, niż ujął, pierwszemu (Sall., Cat. 51: esse quam videri bonus [Cato] malebat), aczkolwiek Cezar pociągał go osobiście, jak dziejopisa ateńskiego Perykles.


Charakterowi mówcy, a językowi sofisty Antyfontów, Tucydydes tedy niejedno zawdzięczał pouczenie, atoli swą filozofię czerpał skądinąd. Dla Prodykosa, dla twórcy »Prawdy«, oraz autora περί διαίτης, rozdział duszy od ciała i zniweczenie jej przez śmierć przedstawiało największe dobrodziejstwo i kres wszystkiego. Dla nich φιλοψυχία i τής ψυχής φείδεσθαι były nonsensem, a ό τής ψυχής άρειδής był wspólnym ideałem ich i Heraklita (Iambl. Protr. ed. Pist. p. 98 sq., p. 113: θυμώ γάρ φησι [Ήράκλειτος] μάχεσθαι χαλεπόν ό τι γάρ άν χρηιζη γίγνεσθαι, ψυχής ώνέεται, καί τούτο άληθώς είπε πολλοί γάρ χαριζόμενοι θυμώ άντηλλαξαντο τήν έαυτών ψυχήν καί θάνατον φίλτερον έποιήσαντο. Wprost przeciwnie naucza mowca Antyfont [ed. Blass fr. 129]: σωφροσύνην δέ άνδρός ούκ άν άλλο όρθότερόν τις κρίνειεν, ή όστις τού θυμού ταίς παραχρήμα ήδοναίς έμφράσσει αύτός έαυτόν κρατείν τε καί νικάν ήδυνήθη αύτος έαυτόν ός δέ θέλει χαρίσασθαι τώ θυμώ παραχρήμα, θέλει τά κακίω άντί τών άμεινόνων). Ale Heraklit podstawił zamiast zbankrutowanej duszy i wielowiedzy pitagorejskiej dwa surogaty: νόος i γνώμη, które się stały zadatkiem nowych systemów (πολυμαθίη νόον ού διδάσκει, por. frag. 17 i 19: έν τό σοφόν, έπίστασθαι γνώμην ή κυβερνάται πάντα διά πάντων). Wiadomo bowiem, że w filozofii Anaxagorasa ma νούς pierwszorzędne znaczenie, a γνώμη takież zajmuje stanowisko w nauce Protagorasa (zob. Διαλέξεις przy końcu: έάν προσέχης τόν νούν, δι ώ πρώτον παρελθούσα γνώμα μάλλον αίσθησείται τό σύνολον, ό έμαθες). Pod tym względem Tucydydes snać najpewniej był uczniem Protagorasa, jak to na innej drodze stwierdziliśmy (»Socyolog. poglądy itd.« i »Ślady polemiki sofistycznej« Eos, rocz. III. na str. 49–59); nie ψυχή bowiem, lecz γνώμη jest u tego historyka po niezliczone razy zbiorową nazwą umysłowości w przeciwstawieniu do ciała (zob. szereg miejsc, wykazanych w przedmowie do wyd. Classena). Jednak tej γνώμη szukał Protagoras nie, jak Heraklit, ponad i poza zmysłami, lecz poprzez zmysły i popod nimi (por. jego hasło u Dyog. Laer. IX, 8, 51: μηδέν είναι ψυχήν παρά τάς αίσθήσεις.
Zdaje się nam, że wpływ sofistów: Prodykosa i Antyfonta, co do języka i stylu, a Protagorasa pod względem rzeczy i myśli, dałby się szczegółowo na dziele Tucydy desa wykazać. Poprzestaniemy jednak na tem ogólnem spostrzeżeniu, zwrócimy zaś tylko jeszcze uwagę na słowa przytoczonego wyżej scholion: είς δέ τό γόνιμον τών ένθυμημάτων (έμιμήσατο Θουκυδίδης) τόν έαυτού διδάσκαλον Άντιφώντα. Możnaby mniemać, że to przynajmniej naśladownictwo wywodów retorycznych (τά ένθυμήματα) zawdzięcza Tucydydes mowcy Antyfontowi. Ale i tego rodzaju przypuszczenie jest złudnem. Wprawdzie bowiem donosi Sycylijczyk Cecylius, że dawni mowcy byli pochopni do wynajdywania tych retorycznych wniosków (Antiph. ed. Blass p. XLI: οί γάρ πάλαι ρήτορες ίκανόν αύτοίς ένόμιζον εύρείν τε τά ένθυμήματα καί τή φράσει περιττώς άπαγγείλαι); atoli σεμνή λέξις, sofiście Antyfontowi z Tucydydesem wspólna, jak najmniej wymagała zacięcia krasomowczego, natomiast dużo doboru i cieniowania wyrazów w niewielu zdaniach (Hermog, περί ίδεών Rh. Gr. III p. 226 o σεμνή λέξις powiada: όνομαστικήν δέ λέγω τήν άπό τών ρημάτων είς όνόματα πεποιημένην ώς έλάχιστα γάρ έν σεμνότητι δεί χρήσθαι τοίς ρήμασιν, ώσπερ Θουκυδίδης — Aleidamas περί σοφιστών 19: ένθυμήματα μέν ούκ όΛίγα καί μεγάλα τοίς λόγοις ένεστιν, όνόματα δέ καί ρήματα [?] πολλά καί ταπεινά καί μικρόν άλλήλων διαφέροντα). Owej więc odrobiny retoryki odnośnie do τά ένθυμήματα mógł się też Tucydydes snadnie nauczyć od Antyfonta sofisty.
Wielką miała sofistyka przepaść do zapełnienia między słowem a czynem (por. Herod. VII, 103: μάτην κόμπος ό λόγος i 104: τών λόγών οί άληθέστατοι z Tucyd. II, 40: λόγου κόμπος i II, 41: λόγων έν τώ παρόντι κόμπος, a πλούτος έργου lub έργων άλήθεια — nadto Eur. τί δαί τόδ; άρ άληθές ή μάτην λόγος;). Jeden tylko sofista Protagoras uwzględnił, jak Faust Goethego, okrom przeciwnych sobie biegunów: Wort i That, zarazem także stopnie pośrednie: Sinn i Kraft. Z wyrazów tego mędrca wadze zmysłów (αίσθήσεις) i sile ducha (Plut. Protag. 351a: δύναμις) poznać można tosamo, co Faust wyczytał z księgi: »Die Geisterwelt ist nicht verschlossen; dein Sinn ist zu, dein Herz ist todt!« A słowa te skierowują się przeciw każdemu, który — jak expoeta i współwyznawca Eurypidesa, Antyfont, — nie potrafi rozeznać ήδονή od δεινότης, lecz za cel życia stawia przyjemność i unikanie smutku (por. Iambl. Protr. ed. Pist. p. 102: φροντιδος δέ της μέν άηδεστάτης άπηλλάχθαι τούς άνθρώπους έν τή εύνομία, τή εύνομία, τή δέ ήδίστη συνείναι — Eur. Her. 502 i nast.: μικρά μέν τά τού βίου, τούτον δ όπως ήδιστα διαπεράσετε έξ ήμέρας ές νύκτα μή λυπούμενοι. Antiope 196: ού ζώμεν ώς ήδιστα μή λυπούμενοι;). Inny współczesny a wznioślejszy poeta nie na ήδέα zasadzał przeznaczenie człowieka (Sofokl. Antyg, w. 334: πολλά τά δεινά, κούδέν άνθρώπού δεινότερον πέλει), a Tucydydes o najdzielniejszych w życiu przez usta Peryklesa powiedział: κράτιστοι δ άν τήν ψυχήν δικαίως κριθείεν οί τά τε δεινά καί ήδέα σαφέστατα γιγνώσκοντες (II, 40).
Do tej miary sofista Antyfont nie przystaje; dlatego, lubo on sam w swem dziele Άλήθεια wspomina o takim, όστις έστίν άνήρ άληθώς άγαθός, Hermogenes odmówił jego charakterowi piętna prawdy. Owa δεινότης bowiem pozornie tylko zdawała się być u niego, a nie istniała prawdziwie (ού μήν ούτης γε ώς άληθώς). Psychopatyczne jego badania i leki, o ile wnosić trzeba, nie mogły zadowalać; atoli trudno zaprzeczyć, że myśl wnikania w schorzałe dusze za pośrednictwem snów ma swoje głębokie uzasadnienie, jak to n. p. Szekspir okazał w Ryszardzie III (a. 5, sc. 3), a Schiller w Zbójcach (a. 5, sc. 1). To przekonanie, do jakiegośmy doszli, że autor »Prawdy«, Antyfont, w psychiatrycznych celach wykładał sny pochodzące od bogów[1], potwierdza fragment poety, dobrze znanego temuż sofiście (zob. Pindara fr. 131 u Bergka: σώμα μέν πάντων έπεται θανάτω περισθενεί, ζωόν δ έτι λείπεται αίώνος είδωλον τό γάρ έστι μόνον έκ θεών εύδει δέ πρασσόντων μελέων, άτάρ εύδόντεσσιν έν πολλοίς όνείροις δείκνυσι τερπνών έφέρποισαν χαλεπών τε κρίσιν). Zastrzedz się jednakowoż należy z platońskim Sokratesem, że tylko pod tym warunkiem uznawać wolno tego rodzaju wiedzę, εί τις περί τών τοιούτων σοφός έστι (Plat. Apolog. 19c), a takiego warunku sofista Antyfont naszem zdaniem nie spełnił.

Lwów.Stanisław Schneider.







  1. Zob. formalną maskaradę u Herodota (VII, 16 i 17), jakiej się poddał Artabanos w tym celu, ażeby się przekonać, czy sen Xerxesowi zesłany, był πομπή, czyteż był powtórzeniem tylko rozmyślań jego na jawie. Uzmysłowienie różnicy dwojakich snów (όνειροι άμήχανοι άκριτόμυθοι), z których jedne έλεφαίρονται έπε’ άχράαντα φέροντες, drugie zaś έτυμα κραίνουσι, znachodzi się już w Odyssei (XIX, 560 — 567; por. Verg. Aen. VI, 893 — 896).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Schneider.