Tajemnice masonerji i masonów/Rozdział I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemnice masonerji i masonów |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni F. Korna |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Podlaska Drukarnia Udziałowa |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Żadna organizacja, żaden związek ludzki nie wzbudzał tylu różnorodnych komentarzy, co wolnomularstwo — masonerja. Niemal nie było pisarza, któryby nie poruszał tego tematu bezstronnie, sine ira et studio.
Z jednej więc strony występowali bracia wolnomularze ze swemi publikacjami, twierdząc, iż niema stowarzyszenia bardziej idealnego i doskonałego niźli masonerja; miała ona być ich zdaniem instytucją doskonałej nauki miłości bliźniego swego, instytucją, głoszącą najszczytniejsze postulaty dobra, cnoty i sprawiedliwości.
Z drugiej strony przeciw wolnomularstwu występował długi szereg pisarzy, specjalnie katolickich, z zaciekłością i pasją.
„Masonerja“ — wołali oni — „to najpotworniejszy związek! To szkoła intryg, zbrodni i fałszu! Jeśli głosi hasła miłości, braterstwa — to w celu, by snadniej naiwnych zdeprawować, ogłupić! Kto najbardziej zwalcza religję i moralność społeczną? — Masoni! — Kto jest sprawcą niemal wszystkich rewolucji, przewrotów? — Masoni! — raz jeszcze masoni, masoni!“
Powyższa rozbieżność biegunowo sprzecznych poglądów odbija się w literaturze polskiej: mamy broszurę A. Niemojewskiego w gorącej obronie tajemniczego bractwa pisaną, mamy również szereg dzieł potępiających, że wymienię ks. Załęskiego, ks. biskupa Pelczara, Eggerową, Oksza Grabowskiego i innych.
Aby czytelnik mógł się należycie zorjentować i sam wyrobić sobie zdanie, nie wysnuwając, chwilowo, wniosków, przystąpię bezpośrednio do zobrazowania wolnomularskiej organizacji.
∗
∗ ∗ |
Ośrodkiem zebrań masonów w danej miejscowości jest t. zw. „loża“. Co to jest loża?
Słowo „loża“ ma podwójne znaczenie. Oznacza ono przedewszystkiem, gminę masońską danej miejscowości; oznacza, iż pewna ilość masonów stworzyła miejscowy związek pod taką a taką nazwą (loże noszą nazwy np. loża „Prawdy“, loża „Doskonałej miłości“ etc.) Loża taka, by być prawną, musi posiadać patent t. j. zezwolenie na otwarcie od głównej loży t. zw. Wielkiej loży danego kraju.
W zasadzie lożę założyć może trzech masonów, lecz dopiero jeśli zakłada ją pięciu — otrzymuje miano „sprawiedliwej“; gdy tworzy zaś siedmiu — „doskonałej“.
Tak brzmi pierwsze znaczenie słowa „loża“; prócz tego oznacza — samo miejsce zebrań wolnomularzy, wolnomularską świątynię. Świątynia — to wielka sala czworościenna, podłużna, boki jej noszą nazwy czterech stron świata — gdyż według pojęć masońskich, obszar loży — jest obszarem świata.
Najdalsza część, będąca wprost drzwi — zwie się Wschodem. Tam siedzi prezydujący, czyli Mistrz loży, inaczej Najprzewielebniejszy Mistrz Katedry (świątynię, loże, zwą niekiedy katedrą). Siedzi na estradzie wzniesionej na trzy stopnie ponad podłogę. Ponad tronem Wielebnego wznosi się baldachim, koloru niebieskiego, zasiany srebrnemi gwiazdami. W głębi baldachimu, w części wyższej, widnieje „delta promienista“, w środku której czytać można wpisaną w języku hebrajskim nazwę Jehowy.
Na Zachodzie, po dwóch stronach drzwi wznoszą się kolumny bronzowe: na kolumnie z lewej strony skreślona litera J, na prawej — litera B.
Sufit w loży koloru niebieskiego, ozdobiony srebrnemi gwiazdami. Wzdłuż ścian bocznych stoją ławki; zasiadają na nich bracia zwykli, tworzący t. zw. „kolumnę północną“ i „kolumnę południową“.
Każda loża prócz Mistrza posiada szereg dygnitarzy — urzędników. Są oni co czas pewien, zarówno jak Mistrz, obieralni. Noszą nazwy następujące:
Dozorca I i II (pomocnicy Mistrza Katedry) kierują północną i południową kolumnami. Do nich zwracają się bracia, pragnący na zebraniach przemawiać, by otrzymać głos; przywołują do porządku niesfornych braci.
Mówca wygłasza oracje pouczające, lub okolicznościowe.
Sekretarz prowadzi protokuły.
Podskarbi sprawy pieniężne loży.
Stuarci badają przybyłych do loży, celem sprawdzenia czy są istotnie masonami. Jeden z nich w masonerji polskiej nosi nazwę Brata straszliwego i odgrywa wielką rolę przy przyjmowaniu kandydatów.
Prócz pomienionych dygnitarzy istnieją jeszcze: Mistrz ceremonji czyli obrzędów, pieczętarz, archiwista etc. — W niektórych lożach liczba urzędników dochodzi do dwudziestu paru.
Wszystkie, przytoczone przezemnie szczegóły, łatwo zaobserwować może czytelnik na załączonej na str. 8 i 9 rycinie, pochodzącej z XVIII w.
Mistrz loży zasiada na tronie, przed nim stoi biurko t. zw. „ołtarz nieruchomy“, dalej zaś niewielki „ołtarz ruchomy“. Na ołtarzu nieruchomym leżą zwykle: biblia, cyrkiel, węgielnica i szabla z krzywą klingą, zwana mieczem płomienistym.
Po bokach Mistrza zasiadają urzędnicy, przy oddzielnych stolikach — dozorcy. Trzy wielkie świeczniki stoją w loży: jeden u stóp ołtarza, drugi na zachodzie przy pierwszym dozorcy, trzeci na południu — przy drugim.
Sama scena przedstawia przyjęcie do loży kandydata. Kandydat stoi między ekspertami, obok niego Brat Straszliwy. Na podłodze leży t. zw. kobierzec — duży dywan, malowany w różne znaki, przedstawiające wolnomularskie emblematy.
∗
∗ ∗ |
Przyjęcie do masonerji nie jest rzeczą tak łatwą, jakby się wydawać mogło. O ile jakiś kandydat się zgłasza, bracia obserwują go przez dłuższy czas bacznie. W starej masonerji polskiej, która istniała od 1738—1822 r., wyznaczano t. zw. „braci śledzicieli“, których zadaniem było badać życie i postępowanie nowowstępującego. O ile wynik obserwacji wypada pomyślnie, następuje głosowanie w loży; dopiero w razie przychylnego rezultatu — kandydat, czyli jak masoni nazywają „profan“, (w masonerji polskiej „światowy“) zostaje dopuszczony do prób.
Rytuały przyjęcia były bardzo różnorodne i rozmaicie w poszczególnych lożach praktykowane. Zauważyć należy, iż straszliwe ceremoniały, tyle opisywane w powieściach, o których pisać będę za chwilę, należą do przeszłości. Współczesna masonerja sama się z nich śmieje — a cały ceremoniał przyjęcia polega na paru formalnościach i złożeniu przysięgi. Natomiast dawniej, szczególnie w XVIII i na początku XIX w. teatralne obrzędy stanowiły największą atrakcję i zjednywały najwięcej zwolenników.
Skoro kandydat — profan został uznany za godnego przyjęcia — wyznaczano dzień specjalny.
Obrzęd zaczyna się od tego, że profana wprowadzają do oddzielnego pokoju, czyli „izby pokutnej“. Po chwili udaje się do niego Brat Straszliwy i zdejmuje wszelkie metalowe przedmioty, złoto, srebro etc., każe obnażyć lewą pierś, lewą nogę po kolano i zawiązuje oczy.
Oznacza to: pierś lewa obnażona — szczerość, kolano — pokora; zzuty but — wschodni zwyczaj, w myśl którego do świątyni w obuwiu wchodzić nie wolno; przewiązane oczy — mrok, w jakim człowiek przebywa, dopóki nie pozna istotnej prawdy.
W tym stanie wprowadzano profana do loży; Mistrz zapytywał czy pragnie poddać się próbom. Profan, rozumie się, dawał odpowiedź twierdzącą i próby rozpoczynały się. Polegały na t. zw. „podróżach“. Prowadzono kandydata dokoła loży, stawiając mu najprzeróżniejsze przeszkody. Więc kazano chodzić po podłodze ruchomej, która, zdawało się, lada chwila zapadnie; kazano wdrapywać na długie, bujające drabiny, z zawiązanemi oczyma — a całej tej procedurze towarzyszył hałas piekielny. Żelazne, ruchome, napełnione piaskiem cylindry naśladowały grad; inne aparaty imitowały uderzenia gromu, świst burzy i wiatru. Dalej nakazywano „światowemu“ przejść przez „ogień oczyszczenia“. W lożach francuskich używano do tej czynności skomplikowanego aparatu, zwanego „lampe a lycopode“. Była to długa metalowa rurka, z jednej strony zakończona mundsztukiem, z drugiej zaś spirytusową lampką, otoczoną siatką. Siatkę tę napełniano proszkiem lycopodjum, który szybko wybuchał i sprawiał wrażenie silnego płomienia.
Gdy profan szczęśliwie odbył próby, Mistrz pytał:
— Bracie dozorco! jak sprawiał się profan?
— Bardzo dobrze! Najprzewielebniejszy.
— Profanie — mówił Mistrz — powinszować mogę odważnego zachowania. Lecz jeszcze próba cię czeka. Czy zgadzasz się oddać, za związek, do którego wstąpić zamierzasz twą krew?
— Tak! — brzmiała odpowiedź.
— Więc zgadzasz się, by natychmiast rozwarto ci żyły?
Niektórzy kandydaci oświadczali, że są niedawno po jedzeniu i że puszczenie krwi mogłoby zgubnie odbić się na zdrowiu. Nie wiele to pomagało: Mistrz Katedry polecał bratu chirurgowi zbadać puls profana — a chirurg, naturalnie, oświadczał, że można krew puścić bez przeszkód.
Przewiązywano więc nieszczęsnemu profanowi rękę, robiono niewielkie nakłucie; z boku zaś stał brat z dużą banią szklaną, o długiej wąskiej szyjce, napełnionej gorącą wodą. Nachylał banię i nalewał parę kropel na rękę kandydata, a gdy woda z wielkim szumem spadała do podstawionej miednicy — ten mógł sądzić, iż cała krew z niego ucieka.
Po mężnym i odważnym odbyciu wszystkich prób, prowadzono profana przed tron Najprzewielebniejszego Mistrza. Tam, z wciąż zawiązanemi oczyma, składał przysięgę, a najcharakterystyczniejszem w tym obrzędzie, iż składał, nie wiedząc zgoła, jakie tajemnice wolnomularstwa ma dochować.
Po złożeniu przysięgi następowało „udzielenie światła“.
Polegało na tem, że wszyscy obecni wymierzali swe szpady do piersi nowowstępującego, na twarz kierowano silny snop światła (lampa z reflektorem), a w pewnym momencie Mistrz Ceremonji zdejmował przepaskę z oczu.
Miało to oznaczać, że profan dostąpił prawdziwego wolnomularskiego oświecenia, szpady zaś skierowane do piersi, wyrażały groźbę śmierci, na wypadek zdrady tajemnicy.
Następnie, na zakończenie ceremonji przyjęcia, Mistrz Katedry całował profana, opasywał emblematem wolnomularskim: fartuszkiem — symbolem pracy, dawał parę białych rękawiczek — znak czystości, oraz parę damskich — polecając je złożyć tej, którą najwięcej szanuje, i uważa za najgodniejszą aby być — siostrą masonką.
∗
∗ ∗ |
Po ogłoszeniu, iż kandydat przyjęty został, jako uczeń do loży następuje „wtajemniczenie“. Dowiaduje się więc nowy brat jakim jest znak, po którym masoni w stopniu ucznia rozpoznają się na całym święcie (w Polsce przykładano prawą rękę do gardła, ścieśniając cztery palce, a palec wielki podnosząc do góry na kształt węgielnicy). Następnie dowiaduje się, że słowem jego jest J — nazwa słupa po lewej stronie do świątyni. Słowo to należy do świętych słów wolnomularstwa i nie może być odrazu wymawianem. Sylabizuje się w ten sposób, że gdy jeden z braci go żąda, inny mu odpowiada: „powiedz mi pierwszą literę, ja ci drugą powiem!“ Natenczas ten, który się pytał mówi J — tamten odpowiada A i t. d. aż otrzymuje całe słowo brzmiące JAKIN. Oznacza w symbolice masońskiej stałość i wytrwałość.
Następnie Mistrz Katedry rozpoczyna t. zw. wykład kobierca, czyli tłomaczenie emblematów wolnomularskich, wyrysowanych na rozpostartym dywanie.
∗
∗ ∗ |
Takim jest ceremoniał przyjęcia ucznia. Wszystko to odnosi się do loży najniższej t. zw. symbolicznej, gdyż opiera się na symbolach, lub „loży niebieskiej“, bo w urządzeniu przeważa ten kolor. Loża taka składa się z 3 stopni: ucznia, którego ceremoniał przyjęcia widzieliśmy, czeladnika i mistrza. Stopień trzeci mistrza nie należy łączyć z Mistrzem Katedry: mistrzów w loży może być dowolna ilość, a dopiero jeden z nich, przez głosowanie, obrany zostaje na Mistrza loży.
Nad lożami symbolicznemi, niższemi — stoją loże stopni wyższych t. zw. „kapitularne“ lub czerwone, gdyż kolorem dominującym jest tam kolor czerwony. O lożach tych obszerniej w następnych rozdziałach.
W lożach niższych, symbolicznych, o ile uczeń wykaże przymioty masońskie — może zostać awansowany, po pewnym czasie, na czeladnika (towarzysza). Awansowanie odbywa się ze specjalnym ceremonjałem, lecz zasadniczo czeladnik prócz własnego znaku i wytłomaczenia słowa B, które oznacza BOOZ (siła) i składa się w ten sam sposób, co JAKIN — nic nowego nie otrzymuje.
Dopiero przy wyświęcaniu na stopień mistrza, uchyla się nieco rąbek zasłony.
Przy ceremonji tej dekoracja loży całkowicie się zmienia.
Na środku stoi trumna lub materac, pokryty całunem. Na nim leży gałąź akacji. (Patrz str. 24).
W pewnym momencie Mistrz Ceremonji przewraca kreowanego na mistrza na ziemię, poczem go podnosi, a Mistrz Katedry wykłada legendę o Hiramie, będącą podstawą całej symboliki wolnomularskiej.
Mówi, że gdy żydowski król Salomon budował świątynię, wybrał budowniczego wielkiej prawości, nazwiskiem Hirama. Ponieważ robotników było wielu, Hiram dla ułatwienia podzielił ich na trzy kategorje: uczniów, czeladników i mistrzów. Do każdego z tych stopni, przywiązana była inna zapłata. Uczniowie otrzymywali ją przy słupie J, czeladnicy — B, świątyni Salomona, mistrzowie — pośrodku.
Trzech niższych czeladników, obmyśliło podstępem zdobyć hasło mistrzów, aby tem większą pobierać zapłatę. Urządzili oni zasadzkę na Hirama, wychodzącego ze świątyni. Gdy chciał wyjść przez drzwi południowe — czeladnika Miphiboseta zastał, który zażądał od niego wydania mistrzowskiego słowa. Hiram Abi odmówił — wtedy ten uderzył go pałką przez głowę.
Uderzenie nie było śmiertelne; począł Hiram uciekać, kierując do zachodnich drzwi. Tam stał drugi czeladnik Tebac, a gdy i jemu odmówił wydania hasła — również zadał mu cios.
Resztkami sił goniąc, pragnął Hiram Abi ujść trzeciemi drzwiami od wschodu, lecz tam zaczajony trzeci nędznik Abiram zadał budowniczemu tak potężne uderzenie, że trupem padł.
Zabójcy ciało Hirama wynieśli i zakopali a dla zaznaczenia miejsca zasadzili gałąź akacji. Ciało zostało po pewnym czasie odnalezione przez mistrzów, wysłanych z polecenia Króla Salomona przypadkowo, gdy jeden z nich pragnąc zerwać akację — spostrzegł grób.
Dlatego kwiat akacji jest symbolicznym kwiatem wolnomularstwa, a Mac Benach — słowem świętem.
Mac Benach — czyli po hebrajsku „ciało od kości odstaje“, zostało wypowiedziane pierwsze przy grobie Hirama i odtąd stało się ono parolem mistrzów.
Taką jest legenda o Hiramie, będąca podstawą całej symboliki, wszystkich tajemnic wolnomularstwa. Na legendzie tej, pod którą podłożyć można dowolnie niemal każdą treść, buduje się istotne znaczenie masonerji.
Poznaliśmy organizację i ustrój trzech stopni loży zwykłych t. zw. symbolicznych. Zaznaczyć jeszcze muszę, że masoni mają cały szereg ceremonji innych. Niektóre z nich mają jakby charakter religijny. Istnieją więc masońskie usynowienia — gdy przyjmują do loży nowonarodzone dziecię, syna jednego z braci t. zw. „wilczątko“. Dalej istnieją masońskie pogrzeby i praktykowane w niektórych krajach „loże pogrzebowe“. Cechą „loży pogrzebowej“ jest, że nic w niej niema smutnego ani żałobnego. Dekoracje i strój braci musi być jasny, gdyż według filozofji wolnomularskiej „śmierć jest zakończeniem burzliwej egzystencji i przejściem do spokoju i szczęśliwości“.
Wogóle starają się masoni wyodrębnić swój charakter. Posiadają specjalną pisownię: lożę oznaczają czworokątem lub trzema kropkami Terminologja jest odmienna od ogólno przyjętej, co najlepiej daje się zauważyć podczas „uczt“. Uczty takie wyprawiane są w uroczyste święta wolnomularskie, więc w dzień Św. Jana, skąd loże zwą się świętojańskiemi.
Stół zastawiony jest w podkowę. Mistrz katedry siedzi pośrodku, na obu końcach — dozorcy. Wszystkie przedmioty na stole rozmieszczone są w cztery równorzędne szeregi. W jednym talerze, drugim szklanki, trzecim potrawy, czwartym butelki. Każdy przedmiot i każda potrawa mają swą nazwę. Stół nazywa się — warsztatem, obrus — chustą, serwetki — chorągwiami, potrawy — projekty prac, łyżki — kielnie, widelce — grace, szklanki — armaty, woda — mokry proch etc. Jeść znaczy cementować, pić — strzelać z armaty.
Masoński ten żargon przyjęty był w lożach powszechnie i pod surową karą nie wolno było od niego odstępować. A kara za lapsus lingue była poważna. Winny obowiązany był wystrzelić z armaty, nabitej prochem mokrym... t. j. wypić szklankę czystej wody.
∗
∗ ∗ |
Niejednokrotnie na początku XVIII w. urządzali masoni, szczególniej w Anglji, publiczne pochody, podczas których występowali ze sztandarami, przybrani w fartuszki, emblematy bractwa. Pochody te jednak w następstwie, zostały zabronione przez loże najwyższe, jako nie licujące z powagą bractwa.
∗
∗ ∗ |
Samo się nasuwa pytanie, jaki był udział kobiet w masonerji i czy były one dopuszczane do lóż?
Masoni, zasadniczo, postanowili kobiet do lóż nie dopuszczać, a to dlatego, że niewiasty, aczkolwiek bardzo miłe istoty, mogą mieć nieco przydługi język i sekrety niepotrzebnie rozpaplą.
Z biegiem czasu, jednak, ponieważ żaden mężczyzna, nawet mason długo bez kobiety wytrzymać nie może — stworzono t. zw. „loże adopcyjne“. Znaczyło to, że do lóż ścisłych, męskich, panie przystępu nie mają, ale za to sformowano loże damskie, ze specjalnym rytuałem, do których wstęp mieli wolnomularze. Nie uczono tam jednak znaków, dotknięć, symboli masonerji męskiej.
Pozornie siostry masonki rządziły się same, ale w rzeczywistości bracia kierowali niemi, gdyż wybierali w swej loży Mistrza Katedry dla loży kobiecej, której on był de facto kierownikiem. Wiedzieli więc bracia, co się dzieje w loży sióstr, ale te nie wiedziały, co się dzieje u braci. Wogóle masonerji pań poważnie brać nie można. Była to zabawka „doux amusement“ i większość czasu upływała na teatralnych ceremonjach, lub bankietach.
Najbardziej typowym może tego przykładem będzie „Ordre du Mops“ — „Zakon Mopsów i Mopsic“.
Ceremonjał przyjęcia do wzmiankowanych lóż był nieco oryginalny. Kandydatce nakładano na szyję psią obróżkę i w tym stanie wprowadzano do loży. Oprowadzano ją po niej kilkakrotnie, poczem stawiano przed oblicze Mistrzyni loży czyli „Wielkiej Mopsy“, siedzącej uroczyście za stołem, na którym był ustawiony naturalnej wielkości wypchany piesek, lub porcelanowa figurka, wyobrażająca mopsa.
Stawiano wówczas kandydatce kategoryczny warunek: jeśli pragnie być do grona sióstr mopsic przyjętą... ma natychmiast pieska pocałować pod ogon, inaczej grożą skutki straszliwe.
„A takich postrachów przytem używali“ — pisze współczesny pamiętnikarz — „że ani jednej nie było, coby się od tej czynności uchyliła“.
∗
∗ ∗ |
Jak widzieliśmy więc, loże pierwszego stopnia, loże symboliczne mają cały szereg ceremonji. Ceremonje te, w niektórych wypadkach nawet śmieszne, bynajmniej nie dają klucza do tyle głoszonych straszliwych sekretów masonerji. W pierwszych dwóch stopniach kandydat nie dowiaduje się właściwie niczego, w trzecim — opowiadają mu mocno mglistą legendę o śmierci budowniczego Hirama, legendę tak rozciągłą, że podłożyć można pod nią dowolną treść. Np. w dawnej masonerji Polskiej Hiram wyobrażał Polskę, trzej jego mordercy — mocarstwa rozbiorowe.
W istocie więc mason nie dowiaduje się nic — natomiast żądają od niego ślepego posłuszeństwa i w tym celu składa przysięgę. Formuła jej brzmi straszliwie. Podaję według rytuału polskiego.
„Przysięgam — mówi — jaknajściślejszej tajemnicy dochować... W przypadku zdrady, pozwalam mieć gardło przerżnięte, serce i wnętrzności wyszarpane, ciało moje na popiół spalone... pozwalam z sobą postąpić tak, aby po mnie najmniejsza nie pozostała pamiątka!“
Co następowało, o ile mason nie dotrzymywał swej przysięgi i zdradzał tajemnice?
W większości karę śmierci wykonywano symbolicznie, t. j. wypisywano nazwisko zdrajcy na tablicy i ogłaszano wyrok innym lożom. Lecz w niektórych wypadkach we Francji, Rosji i Włoszech wyrok śmierci wykonywano istotnie. Więc w 1840 r. z rozkazu mistrza Mazziniego giną Emiliani, Nast i Stromayer, w 1875 r. zasztyletowany zostaje Rafael Sanzogno — za zdradę wolnomularskich sekretów.
Lecz na czem nakoniec polegają sekrety?
Otóż nad lożami niższemi, symbolicznemi, stoją loże stopni wyższych t. zw. kapitularne. Liczba stopni zależna tam jest od „rytu“ t. j. od obrządku, jakiego się trzyma dany odłam masonerji i w niektórych wypadkach dochodzi nawet do 90 stopni. Dlatego powiadają, że loże niższe są tylko zabawką w ręku wtajemniczonych, stojących ponad niemi i że ci, którzy w tych lożach się znajdują, nie wiedzą zupełnie dokąd są prowadzeni.
Lecz aby zrozumieć czem są loże wyższe, należy się zwrócić do historji wolnomularstwa.