Tajemnice mszy świętej/Akt Pierwszy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Pedro Calderón de la Barca
Tytuł Tajemnice mszy świętej
Wydawca Księgarnia Św. Wojciecha
Data wyd. 1936
Druk Drukarnia Św. Wojciecha
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Witold Nowakowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKT PIERWSZY.
SCENA I.
Występuje Adam. Muzyka gra. Chór Aniołów zwolna wychodzi.


Niewiedza.
Ach, co za postać, sierścią odziana!...
Dreszcz mnie przechodzi...
Cóż ona znaczy?

Mądrość.
Nie bój się, dziecię! To postać znana —
to Adam, rodzic, w szacie prostaczej.
Podczas gdy kapłan się przygotuje
do swej ofiary, on z wielką skruchą
za swoje grzechy głośno żałuje,
winy wyznając Bogu i duchom.

Niewiedza.
Więc to są duchy, co za nim kroczą?


Mądrość.
Jako przy świętej Mszy ministranci,
klęcząc na stopniach, kołem otoczą
kapłana, który ofiarę składa,
tak aniołowie mu przyśpiewują.


(Śpiew Nr. 1.)

Chór (śpiewa).
Święty Bóg, Pan Sabaothu[1],
co króluje w niebios mgle,
nie zesyła zemsty grotu,
ale da ubłagać się.
Ciesz się, ziemio! bo ofiarę
obrażony przyjmie Bóg.

Adam.
O, ja biedny, gdzież się skryję,
gdy mnie ściga Stwórcy gniew?
W jakiż sposób grzech swój zmyję,
zniszczę winy swojej siew?
Choć Bóg wzbronił, w pysze swej
jadłem z drzewa wiadomości
i poznałem — w swej nagości —
cały ogrom zbrodni tej.
Bóg mnie za to wygnał z raju
na tułaczkę, w smutny los;
wygnańcowi z swego kraju
w trudzie już pobielał włos...

Nieśmiertelne miałem życie,
nie wiedziałem, co jest ból,
i szczęśliwy, w rajskim bycie,
żyłem jak przyrody król.
Wszystko mi się tam kłaniało,
wszelkie zwierzę, łany, las,
miljon ptaków mi śpiewało,
moim był i martwy głaz.
Miałem żywność wciąż obfitą,
wody dała źródeł toń,
cieszyłem się ich błękitom,
raczyła mnie kwiatów woń...

(Z wielkim żalem)

Lecz zgrzeszyłem. —
Cóż za zmiana!...
Wszystko opuściło mnie,
gdym obraził grzechem Pana...
Jego klątwa spełnia się:
ziemia podobna pustyni,
z niej wyrasta chwast i głóg,
nieraz zawód mi uczyni,
trudnobym z niej wyżyć mógł.
W pocie czoła trza pracować,
kopać, orać, sadzić, siać,
las dziewiczy wykarczować,
by grunt mógł się żyznym stać...


Mądrość.
Patrz, moja siostro, oto są skutki
jednego grzechu pierworodnego;
jakież przekleństwo, jak wielkie smutki
przywiódł dla rodu Adamowego!

Niewiedza.
Widzę, uznaję, lecz, powiedz, droga,
czy zdoła człowiek przebłagać Boga?

Mądrość.
Stwórca litosny — On nie odrzuci
grzesznego człeka, wiecznie nie skarze,
skoro do Niego w skrusze nawróci
i winę grzechów pokutą zmaże.

Niewiedza.
Lecz czuję dobrze, że o swej sile
grzesznik nie zdoła win zgładzić tyle.

Mądrość.
Bóg, przez tak ciężki grzech obrażony,
brzydzi się wielce takim grzesznikiem,
co wobec Niego dług nieskończony
zaciągnął w złości — (to jest pewnikiem). —

Bogu potrafi tylko Bóg sprostać,
krzywdę zadaną Mu wynagrodzić,
Zbawca ludzkości człowiekiem zostać
musi, by z grzechów świat wyswobodzić...
Czuje to Adam — patrz, jak on błaga
przy onej skale o zmiłowanie
(bo ręka Pańska mocno go smaga),
ofiarę wznosi na przebłaganie...
A przy ołtarzu (co też z kamienia,
jak ona skała) kapłan się modli,
przez Confiteor grzechy wyznawa.

Adam.
Boże wielki, zagniewany,
choć nie zdołam Cię tak czcić,
by Twój gniew był przejednany,
i w przyjaźni z Tobą żyć:
jednak staję przed ołtarzem,
pełen żalu, skruchy, łez,
przed wszelakich łask Szafarzem, —
przyjm ofiarę, połóż kres
mym cierpieniom, co tak bolą! —
Aniołowie święci, Boży,
litujcie się mej niedoli!
Niech się dłużej czart nie sroży!
Dopomóżcie mi, gdy stawam
przed ołtarzem Pańskim tu!...


(Śpiew Nr. 2.)

Chór (śpiewa).
Idźmy przed Boga ołtarze,
co weseli młodość nam,
padając ze czcią na twarze,
u niebieskich stańmy bram!

Adam.
Sądź mnie, Boże, według sprawy,
ale mnie łagodnie sądź!
Wyrwij mnie z wrogów obławy,
pobłażliwym dla mnie bądź!


(Śpiew Nr. 3.)

Chór (śpiewa).
Boś Ty, Boże, mocą moją;
czemuś precz odrzucił mnie?
Nie mogę znaleźć pokoju,
gdy wróg trapi serce me...

Adam.
Wyślij światło Twe z wyżyny,
rozświeć prawdy wiecznej blask.
Niech mnie wiodą na ścieżyny
ku przybytkom Twoich łask. —

Na cytrze będęć wyznawał,
śpiewał Tobie, Boże, cześć.
Nie będę się smutkom dawał,
chcę w pokoju życie wieść...


(Śpiew Nr. 4.)

Chór (śpiewa).
Miej nadzieję w każdej chwili
w Bogu, Jemu porucz się;
On twą duszę uszczęśliwi,
zraduje oblicze twe...

Adam.
Chwała Ojcu i Synowi
z Duchem Świętym w każdy czas.


(Śpiew Nr. 5.)

Chór (śpiewa).
Pomoc nasza w Pana imię,
który stworzył cały świat.

Adam.
Więc wyznawam Tobie, Panie,

(pada na kolana)

Wszechmogący Boże nasz,
Iżem jest w nieszczęsnym stanie,
Iżem zgrzeszył w próby czas;

(bije się w piersi)

Moja wina! moja wina!
Lecz najcięższa moja wina,
Że grzech z ojca zszedł na syna
I złość szerzyć się zaczyna.
Więc za synów Boga proszę
I błagalne dłonie wznoszę:
Moja wino, moja wino,
Zmiłowania przyjdź godzino!


(Śpiew Nr. 6.)

Chór (śpiewa).
Niech zlituje się łaskawie
nad tobą wszechmocny Bóg,
niech łzy przyjmie ku poprawie,
wwiedzie cię w niebieski próg,
niech da grzechów odpuszczenie,
darowanie wszelkich win,
i przez jego rozgrzeszenie
niech się zmaże grzeszny czyn...

Mądrość.
Patrz! Adam ołtarz ze czcią całuje —
a kapłan, kończąc przy stopniach modły,
czyni to samo.

(Aniołowie odchodzą.)

Niewiedza.
Cóż to ma znaczyć? —

Mądrość.
To całowanie pewno oznacza,
że pokój Boski w serce wstępuje,
że Bóg człekowi grzechy przebacza,
gdy ich ze skruchą jawnie żałuje.

(Adam odchodzi.)


Niewiedza.
Lecz powiedz, czemu Adam odchodzi?
Niechże zostanie! mnie ta Msza święta
tak wiele rzeczy na myśl przywodzi —
wszakże dopiero jest rozpoczęta.

Mądrość.
Teraz ci obraz inny pokażę,
gdzie poznasz rodu ludzkiego dzieje.
Adam mógł stanąć li[2] przed ołtarze —
jego ofiara łask nań nie zleje,
nie może zgładzić mu przewinienia...
Teraz znów inny tę Tajemnicę
snuć będzie dalej z Boga natchnienia.


SCENA II.
Występuje Mojżesz.


Niewiedza.
Któż jest ten człowiek? Taki stateczny,
pełen godności i namaszczenia,
z tą długą brodą? —
(Promień słoneczny
mu bije z twarzy, miłej z wejrzenia).
Niesie, jak widzę, duże tablice
z wielu znakami, za nim anieli
z ogromną księgą.
Znasz tajemnicę? —
Złocona skrzynia, co tak się bieli,
powiedz, jakiego jest tu znaczenia?

Mądrość.
Czyż nie poznajesz, siostro, Mojżesza,
co dziesięcioro wziął przykazania
na dwóch tablicach? — (gdy żydów rzesza
pod górą Synaj bożkom się kłania). —
A zaś ta skrzynia — arka przymierza;
księga ta duża — to biblja święta.
Mojżesz z niej właśnie czytać zamierza,
(ona przez niego jest rozpoczęta). —

Patrz, aniołowie księgę składają

(nie otwierać)

w rogu ołtarza, po prawej stronie.
Tam też kapłani w Mszy zaczynają
Introit[3] z mszału, składając dłonie. —
Oto już Mojżesz modły poczyna,
gdzie Adam skończył.

Mojżesz.
Dziwnym sposobem
Bóg mi się często w życiu objawiał,
darzył mądrością i łask zasobem.
Pierwszy raz w krzaku do mnie przemawiał,
każąc mi wodzem być Izraela.
Potem lud w puszczy manną zasilał. —
Lud upatrywał w Nim przyjaciela,
Bo mu tułaczkę srogą umilał.
Dał mu nareszcie swe przykazania,
mnie kazał spisać je na tablice...
Lud prawdziwemu Bogu się kłania
i wielkie wiary zna tajemnice. —
A wszystkie Boskie wieszczby, przestrogi
tu są spisane dla potomności... —
Prócz tego podczas niewoli srogiej
Bóg wzbudzał żydom pełnych mądrości
wieszczych proroków oraz pieśniarzy.
Ci dopełnili tę złotą księgę
skarbem swych proroctw (młodzi i starzy
snuli swych psalmów przepiękną wstęgę), —

a treścią wszystkich proroctw i żali
była tęsknota za wybawieniem:
prośba, by wreszcie z niebieskiej sali
ktoś zstąpił nadół, aby cierpieniem
wyzwolić ludzi z czarta niewoli.

Mądrość.
Patrz, oto Mojżesz już mszał otwiera:
niebawem zacznie psalm Introitu, —
co tchnie tęsknotą, podnosi serca, —
błaga, by Zbawca z niebios błękitu
zstąpił na ziemię ludzi wyzwolić. —
Chór duchów przytem mu zawtóruje:
Kyrje elejson! z mocą zaśpiewa.

Mojżesz.
Błagalnie k‘ Tobie wołamy, Panie,
oblicze swoje wnet ku nam zwróć,
usłysz serdeczne ludu wołanie
i naszą nędzę, niedolę skróć! —
Czekają długie wieki narody
na Twe zbawienie, — czekamy my. —
Któż nam przyniesie z niebios ochłody?
któż grzesznej duszy osuszy łzy? —
Raczyłeś z nami zawrzeć przymierze,
a my zerwalim zakon przez grzech.

Darmo przebłagać chcem Cię w ofierze,
choć potok łez nam nigdy nie sechł.
—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —

(Składa błagalnie ręce)

Zlituj się! zlituj, łaskawy Panie!
otchłani czeluść już pełna jest:
miljony ludzi w niewoli stanie
czekają wieki na win swych chrzest.
Wielki ich zastęp: patryjarchowie,
zbożnych proroków natchniony duch,
wieszcze, pieśniarze w tonach i słowie,
co serce raczą, radują słuch;
kapłani, króle i bohaterzy,
sędziwi sędzię, wybrany wódz,
co wyrwał lud Twój z wrogów obierzy, —
mógł ich z Twą łaską orężem stłuc;
i sprawiedliwych każdego stanu
nieprzeliczona rzesza z wszech stron,
co się przeprawia do oceanu
smutnych otchłani przez zbożny zgon.
Ci wszyscy w wielkiej serca tęsknocie
ku Tobie wznoszą błagalną dłoń,
trwając w Twej łasce, przyjaźni, cnocie,
chcieliby rajską kosztować woń.
Więc bezustanku rzewnie wołają:
„Zlituj się, Ojcze, nad nędzą tą!“
Niech aniołowie nam pomagają
ubłagać Stwórcę modlitwą swą.


(Śpiew Nr. 7.)

Chór (śpiewa).
Kyrje elejson! — Panie, zmiłuj się!
Chryste elejson! — Chryste, zmiłuj się! —
Kyrje elejson! — Panie, zmiłuj się!...

Mojżesz.
Wróg ludzki, szatan, krąży dokoła,
szukając strawy jak głodny lew.
Któż mu się oprzeć w pokusach zdoła,
pierwszego grzechu przytłumić siew?...

(Składa znowu błagalnie ręce)

O ześlij, Boże, z niebios Baranka,
co siew ten zniszczy, wypleni zło! —
Niech dusza ludzka, grzechów poddanka,
zerwie niewoli ogniwo to! —
Niechaj On gładzi winę wszelaką!
niech cnoty ogień zapali w niej
i do dobrego ochotę taką,
by nie uległa pokusie złej.

(Wolno odchodzi.)


(Śpiew Nr. 8.)

Chór (śpiewa).
Kyrje elejson! — Panie, zmiłuj się!
Chryste elejson! — Chryste, zmiłuj się!
Zmiłuj się nad nami, Odkupicielu!


Niewiedza.
Ten śpiew tak tęskny, rzewny się słyszy,
jakby z podziemi do nas przychodził...

Mądrość.
Tak jest w istocie; jest to śpiewanie
ojców pobożnych i sprawiedliwych
(których przybytkiem smutne otchłanie)
i w swej tęsknocie tak nieszczęśliwych.
Już setki wieków wzdychając płaczą
za Zbawicielem w nowym zakonie,
co ich wprowadzi w niebios pałace.

Niewiedza.
Przecież Bóg musi takie wołanie
wysłuchać wreszcie, niedolę skrócić.

Mądrość.
Bóg jest łaskawy, próśb wysłuchuje,
co je do Niego niosą anieli. —
Słysz! Oto zastęp ich wyśpiewuje!
Ten śpiew wygnańców już uweseli...


(Śpiew Nr. 9.)

Chór (śpiewa).
Gloria in excelsis Deo! —
Chwała Bogu na wysokości,
a na ziemi pokój ludowi.


Niewiedza.
Jakież to piękne, cudowne słowa!

Mądrość.
Nie znasz ich, siostro? To Glorja przecie,
która po Kyrje we Mszy się śpiewa. —
Ona zwiastuje, że na tym świecie
Bóg się narodził, że się nie gniewa,
bo nowy Adam w miejsce pierwszego
odradza ludzkość, w grzechu brodzącą,
i dla Mojżesza ufającego
przychodzi Zbawca z mocą kojącą.

Niewiedza.
Lecz któż odprawi Mszę dziejów świata,
gdy Adam poszedł, Mojżesz odchodzi? —

Mądrość.
Nikt inny teraz nie celebruje,
jeno sam Chrystus; minął czas długi
smutnej tęsknoty, a następuje
okres zbawienia, łaski, zasługi.


(Śpiew Nr. 10 jak Nr. 9.)

Chór (śpiewa).
Gloria in excelsis Deo! —
Chwała Bogu na wysokości,
a na ziemi pokój ludowi.


SCENA III.


Niewiedza.
Jakaś nieznana idzie osoba.

Mądrość.
To jest Poprzednik Zbawcy, Chrystusa: —
Jan Chrzciciel — słowa z Glorja dokończy.

(Przychodzi Jan Chrzciciel.)


Jan Chrzciciel.
Oto przychodzi Baranek Boży,
Ten, który świata przestępstwa gładzi,
gdy na ołtarzu krzyża położy
człowiecze życie dla swej czeladzi. —
Więc Boga sławmy hymnem aniołów:
Chwalimy Cię!
błogosławimy Tobie!
wysławiamy Cię!
uwielbiamy Cię!
Tobie jednemu
składamy cześć,
jak Bogu swemu
spieszym Ci nieść
dzięki obfite!
Wielkie Twej chwały
są dzieła skryte,
Ojcze wszechmocny! —

Synu jedyny,
o Boże, Panie,
co gładzisz winy.
Baranku Boży,
usłysz wołanie:
zgładź świata grzechy!
Co po prawicy
siedzisz Ojcowskiej,
z łask swych krynicy
daj nam pociechy!...


SCENA IV.
Chrystus nadchodzi w otoczeniu Jana Ewangelisty i innych Apostołów.


Mądrość.
Oto już idzie, hymnem aniołów
kornie witany; śpiewajmy z nimi:


(Śpiew Nr. 11.)

Chór (śpiewa).
Ty sam jesteś święty!
Tyś Bóg niepojęty!
Ty sam jesteś Panem!
Tyś najwyższy Król,
Jezu Chryste, Boże!...


SCENA V.


Niewiedza.
Widzę, zbliżają się dwie postaci.
Czegóż chcą tutaj? — Dziwny ich widok.

Mądrość.
Jedna Pogaństwo — druga Żydostwo.
One chcą przeczyć Bóstwu Chrystusa.


Pogaństwo i Żydostwo przychodzą. — Za niemi zdala postępuje Szaweł.


Pogaństwo.
Co za śpiewy słyszę wdali!

Żydostwo.
Dziwna treść ich, dziwna mowa!

Pogaństwo.
Jestem chlubą rzymskich panów,
cały świat jest w mojej mocy,
kłania się moim bałwanom,
we czci są moi prorocy. —
Któż więc tutaj się ośmiela
mówić: jeden Bóg jest w niebie?

Żydostwo.
Jam wybrany naród Boży
patryjarchów i proroków. —
Bóg mi się objawił w zorzy,
pokazując wśród obłoków.

Ale odtąd czekam jeszcze
na przybycie Zbawiciela,
gdy się spełnią słowa wieszcze,
że wybawi Izraela...

Pogaństwo.
Czyż to Jowisz zstąpił z nieba? —

Żydostwo.
Może Henoch albo Eljasz
znów zstąpili na tę ziemię? —

Chrystus.
Jam nie Jowisz, ani Henoch,
ani Eljasz; Jam jest światłość,
która świeci w nocy świata.

Żydostwo.
Łatwo mówić! — Daj dowody!

Chrystus.
Moim świadkiem Ojciec w niebie,
a was Pismo święte uczy,
że prawdziwy jest ten świadek.

Żydostwo.
Kto twym ojcem? Z królów rodu? —


Chrystus.
Wpierw Mnie poznaj, poznasz Ojca.

Żydostwo.
Nie znam ciebie; powiedz imię! —

Chrystus.
Choć ci powiem, nie uwierzysz.

Żydostwo.
Ty masz pewno z djabłem sprawę.

Chrystus.
Nic mi z djabłem; to, co mówię,
prawdą jest jak Bóg na niebie.

Żydostwo.
Czyś ty większy od proroków,
Abrahama, naszych wodzów? —

Chrystus.
Jam Mesjaszem jest żydowskim!

Żydostwo.

(Ogląda Go od stóp do głowy.)

Ha! Mesyjasz? — No, doprawdy,
na to wcale nie wyglądasz!


Chrystus.
Przyjdę znowu z wielką mocą
sądzić żywych i umarłych.

Żydostwo.
Co ty bluźnisz? — Ot, nasz Szaweł,
mąż uczony; mów to jemu!

Chrystus.
Ogłoś, Janie, prawdę światu.
Powiedz ludziom małodusznym,
czem Ja jestem, skąd pochodzę.

Jan Ewangelista.
Jam to widział, jak Bóg w niebie!
Jam to słyszał dużo razy,
że Jezus jest Boskim Synem,
że słowo Ciałem się stało.

Szaweł.
Jezus ma być Boskim Synem? —
Nie uwierzę! — Toć go żydzi
na krzyż wbili, gdyż ich zwodził.

(Stanowczo)

Trza wytępić jego uczniów,
zwolenników, ogniem, mieczem.


Chrystus..
Szawle, Szawle, czemu mnie prześladujesz?

Szaweł (pada przerażony na ziemię).
O, ja biedny! — Cóż się stało?...

(Po chwili)

Widzę Chrysta! — (Zasłania oczy) Blask mi świeci
prosto w oczy, że oślepły...
Nieba otwarte podwoje...

(Po długim namyśle)

Już mi spada łuska z oczu:
wierzę w Chrystusa...

Żydostwo (przystępując do niego).
Co ci, Szawle? — Czemu nagle
tak się zmieniasz? —

Szaweł (wstaje powoli).
Jam nie Szaweł, lecz już Paweł!...
Nie żyję już sam dla siebie,
ale mam żyć dla Chrystusa...
Jemu odtąd służyć będę
słowem, piórem, myślą, czynem,
i do żydów list napiszę,
by ratować ich od zguby...


Niewiedza.
O, siostro moja, jakem wzruszona
tem, co tu widzę, co się tu dzieje! —
Lecz jakież wspólne ma nieskończona
Ofiara krzyża z wszystkiem koleje?

Mądrość.
To było tylko przygotowanie
na Lekcję (zwaną też Epistołą);
kapłan lud uczy jej powtarzaniem
(gdyż dla serc ludzkich jest wielką szkołą).
Słuchaj! sam Paweł lekcję przeczyta
(przez się spisaną) w tem samem miejscu,
jak kapłan czyni to we Mszy świętej.

Paweł.
Czytanie lekcji Pawła do żydów —

Mądrość.

(przerywając)

On nie do żydów samych przemawia —
i pogan uczy, — wszystkich błądzących.

Żydostwo.
Nie chcę go słuchać — obce to słowa.

Pogaństwo (z rezygnacją).
Waham się: wierzyć czy też nie wierzyć?


Paweł.
„Rozmaicie przemawiał Bóg do Izraela
w czasach smutku i klęski i czasu wesela —
przez proroków i wieszczów Starego Zakonu.
Lecz w tych dniach osobiście zstąpił z swego tronu
i przemówił przez Syna, którego tej ziemi
postanowił dziedzicem; przezeń świat przemieni.
A Syn jest równy Ojcu w swej Boskiej istności
i zażywa tej samej chwały we wieczności.
On, stawszy się człowiekiem, zmazał ludzkie winy;
spełniwszy odkupienie, wstąpił na wyżyny
i zasiadł na prawicy Ojca w majestacie.
Teraz jest wywyższony: aniołów postacie
niczem są wobec Niego w chwale i jasności.
Któreż bowiem jest imię świetniejszej zacności?
Któregoż Bóg z aniołów słowy wynagrodził:
„Synem moim ty jesteś, Jam ciebie urodził —
tobie kłaniać się mają wszyscy aniołowie!“
A Tyś, Panie, jest wieczny, nie rachujesz lata;
wszystko inne starzeje, jak zużyta szata.
Lecz Ty ten sam zostajesz, w chwale promienistej,
i nie zmienisz się nigdy przez czas wiekuisty.“

Niewiedza.
O! Bogu dzięki! — poznałam jasno,
co mi w tej lekcji Paweł powiedział.


Żydostwo.
Tak piszesz, Pawle, do swych rodaków?

Paweł.
Nie piszę listów tylko do żydów,
lecz i do pogan, Rzymian, Efezów,
do całej ziemi wszystkich mieszkańców.

Żydostwo.
Tyś sobie wszystko mądrze wymyślił,
boś jest uczony... —

Jan Ewangelista.
I ja potwierdzam,
co Paweł mówi, bowiem widziałem
wszystkie te rzeczy w swem Objawieniu.

Żydostwo.
O, śniło ci się! — a sen to mara!

Jan Ewangelista.
Co ja wam mówię, to prawda szczera!
Świadczę, com słyszał i widział ocznie.
I księga moja prawdę zawiera.

(Z wyrzutem)

Nie dbacie o nią w złości widocznie!
Lecz teraz chwilkę mnie posłuchajcie,
Gdy Ewangelję będę wam czytał.


Mądrość.
Patrz! moja siostro, Jan mszał przenosi
z rogu ołtarza na lewą stronę;
to znak, że słowo Boże się głosi
teraz poganom, będąc wzgardzone
od ślepych żydów.

Żydostwo.
My w to nie wierzym.

Pogaństwo.
Ciekawość wielka, co z tego będzie.

Jan Ewangelista (do Chrystusa).
Zanim rozpocznę tę Ewangelję,
błogosław, Panie!

Chrystus.

(czyni znak krzyża świętego nad nim)

Żegnam tym znakiem
Krzyża świętego na usta twoje.
Teraz głoś śmiało „dobrą nowinę“!

Niewiedza.
Ja nie rozumiem, czemu lud wstaje
na Ewangelję?


Mądrość.
Z szacunku dla niej.
Nadto powstanie z miejsca oznacza,
że lud jest gotów dla Ewangelji
ponieść chociażby ze krwi ofiarę.

Jan Ewangelista.
Czytanie Ewangelji Jana Ewangelisty.


(Śpiew Nr. 12.)

Chór (śpiewa).
Chwała Tobie, Panie!
cześć Twej Ewangelji!

Jan Ewangelista.
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
a Bóg sam był Słowem.
Przez Nie wszystko się stało,
co się na świecie działo,
w Niem jest życie światłości,
co świeci tej ludzkości. —
Był człowiek posłan od Boga,
by wskazał ludziom, gdzie droga
wiodąca do zbawienia.
Jan mu było na imię.
Przyszedł, by dał świadectwo
o światłości, aby ludzie
łacno weń uwierzyli.

Światłość była na świecie,
ale świat jej nie poznał.
Przyszedł Zbawca do swoich,
a swoi Go nie przyjęli,
A którzy Mu uwierzyli,
dał im bardzo wielką władzę:
by się stali synmi Boga.
Którzy nie z krwi, ani z ciała,
ale z Boga się narodzą. —
A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.
I widzieliśmy chwałę Jego,
chwałę Jednorodzonego,
w pełni wszelkich łask i prawdy.


(Śpiew Nr. 13.)

Chór (śpiewa).
Chwała Tobie, Panie Chryste,
co nam głosisz prawdy czyste.

Chrystus.
Wy powinniście słów Ewangelji
nietylko słuchać, lecz je wypełniać.

Jan Ewangelista.
Co napisałem w duchu Światłości,
w to silnie wierzę, pełen ufności.


Paweł.
Ja w Duchu Świętym również pisałem.
Gdy pouczenia z nieba doznałem.

Jan Ewangelista.
Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi.

Paweł.
I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego,
Pana naszego.

Jan Ewangelista.
Który się począł z Ducha Świętego,
narodził się z Marji Panny.

Paweł.
Umęczon pod Ponckim Piłatem,
ukrzyżowan, umarł i pogrzebion.

Jan Ewangelista.
Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał.

Paweł.
Wstąpił na niebiosa, siedzi na prawicy Boga
Ojca wszechmogącego.


Jan Ewangelista.
Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

Paweł.
Wierzę w Ducha Świętego.

Jan Ewangelista.
Święty Kościół powszechny.

Paweł.
Świętych obcowanie.

Jan Ewangelista.
Grzechów odpuszczenie.

Paweł.
Ciała zmartwychwstanie.

Jan Ewangelista.
I żywot wieczny. Amen.

Mądrość.
Apostołowie Credo zmówili,
wyznanie wiary tem uczynili.

Niewiedza.
A powiedz, czemu dopiero teraz?


Mądrość.
Aby pokazać, że darmo słucha
słów Ewangelji, kto ich nie spełni.

Żydostwo (w złości).
Więc nowa wiara jest założona,
a nasza stara ma być zniesiona? —
O! nie pozwolim! — Niech żyje zakon,
Mojżesz, prorocy! — Gardzim Chrystusem.

Pogaństwo.
Ale mnie dusza już się oświeca,
światłość prawdziwej wiary się wznieca:
gwiazda na niebie cudna mi wschodzi,
i — jak Trzech Królów — za sobą wodzi.
Pragnę ze serca Bogu hołdować
i swoje dary Mu ofiarować:
złoto i mirę, wonne kadzidło. —
Och, mnie już teraz pogaństwo zbrzydło!

Niewiedza

(po małej chwili)

Widzę kadzidła sine obłoki
nad tym ołtarzem, czuję woń jego.

Mądrość.
We mszy solennej kapłan okadza
ofiarę, Bogu by była miłą.


Żydostwo.
Lepsze są stokroć nasze ofiary,
kapłanów naszych, z bydląt i zboża.
A Bóg je zawsze z chęcią przyjmuje.

Chrystus.
Oddawna nie mam już do was chęci
i z ręki waszej odrzucę dary,
albowiem odtąd ku mej pamięci
wznosi się chwała innej ofiary. —
Od wschodu słońca aż do zachodu
wielkie me imię pośród narodów.

Żydostwo.
Nie mam żadnego upodobania
we czczych ofiarach, gdzie krwi przelania
niemasz ni śladu. — Bóg z nich cześć miewa?

Chrystus.
O, Izraelu, kiedyż zrozumiesz?

Żydostwo.
Gdy cud okażesz, to ci uwierzę.

Chrystus.
Jakiegoż znaku żądasz ode mnie?


Żydostwo.
Chciej wytłumaczyć i udowodnić,
że Bóg i człowiek w jednej istocie
są połączeni jak w Mesyjaszu.

Chrystus..
O! na to sporo mamy dowodów
w Ofierze świętej.

(Zwraca się do uczniów)

Janie Chrzcicielu,
przynieś mi z rzeki Jordanu wody,
(w której ochrzciłeś żydów tak wielu).
A ty, aniele, przynieś mi wina
z gód galilejskich. Ty, uczniu Janie,
podaj mi kielich. —

(Przynoszą wina, wody i kielich).

(Tu się zaczyna
dowód żądany na przekonanie).
Ot! wina w kielich i wody wleję —
obydwa płyny się pomieszają —
woda smak, kolor wina przywdzieje:
zmysły ich nasze nie rozpoznają... —
Tak Człowieczeństwo z Bóstwem złączone. —
Ale w Chrystusie obie istoty,
chociaż tak ściśle są zjednoczone,
zostają całe, nienaruszone.


Żydostwo.
Dobrześ tę sprawę nam wytłumaczył.

Chrystus (do aniołów).
A teraz dajcie pszennego chleba,
Aby wraz z winem stał się ofiarą...

(Przynoszą hostję. Chrystus podnosi ją wgórę i ofiaruje Ojcu Niebieskiemu. Taksamo czyni z kielichem.)

Przyjmij tę hostję, Ojcze nasz z nieba,
na przebłaganie za winę starą
pierwszych rodziców i nasze błędy...
Ofiarujemy kielich zbawienia,
aby on gładził zawsze i wszędy
nasze i ludzi wszech przewinienia.

Mądrość.
Patrz! oto świętej Mszy Ofertorjum,
chleba i wina Ofiarowanie.

Żydostwo.
Ten mąż sprawuje czynność kapłana,
lecz, że jest Bogiem, nie udowodnił.

Chrystus.
Janie Chrzcicielu, jeszcze raz wody
podaj mi w misce; chcę ręce umyć,
zanim właściwą pocznę ofiarę.


Niewiedza.
Do czegóż wody żąda w Mszy świętej?

Mądrość.
To ma oznaczać, że do ofiary
trza przystępować w czystości duszy.

Jan Chrzciciel (przynosi wodę).
Oto Jordanu łask wszelkich woda.

Chrystus (umywa ręce).
Umywam ręce pośród niewinnych
na znak, że trzeba w czystości duszy
Składać przyjemną Bogu ofiarę...

(Obraca się od ołtarza do ludu)

Orate fratres! — módlcie się bracia,
wraz ze mną szczerze, by Bóg ją przyjął.

Paweł.
Niech przyjmie z Twych rąk Pan tę ofiarę
na chwałę i cześć swego imienia
i dla naszego w niebie zbawienia.

Mądrość.
Tak kapłan we Mszy po Ofertorjum,
ręce umywszy, do nas się zwraca.


Żydostwo.
Wielka pokora tego proroka
za serce chwyta; możnaby szaty
słać mu na drodze i rwać gałązki,
i trzykroć Święty! Święty! zaśpiewać...


(Śpiew Nr. 14.)

Chór (śpiewa).
Święty, Święty, Święty
jest Bóg niepojęty,
Pan, wódz zastępów!
Pełne są niebiosa,
ziemia chwały Twojej —
Hosanna na wysokości!...
Błogosławion, który idzie
z niebios na te niskości,
a idzie w imię Pańskie! —
Hosanna na wysokości!...

(Chór odchodzi z tym hymnem na ustach. Za nim Chrystus i uczniowie; po chwili także Żydostwo i Pogaństwo.)


Niewiedza.
Ach! oto wszystko już się skończyło:
Chrystus odchodzi wraz z aniołami...
a właśnie teraz to wielkie dzieło,
teraz ma spełnić się cud nad cudami...
Apostołowie poszli za mistrzem,
poszło Pogaństwo oraz Żydowie.


Mądrość.
Część druga świętej Mszy się skończyła.
Słyszałaś Sanktus i Benedyktus,
co ongi Panu rzesza nuciła,
gdy na oślęciu wjeżdżał do miasta.
Ta sama rzesza już trzy dni potem
swojego Boga ukrzyżowała. —
Tak po radości nastaje smutek,
po Benedyktus pamiątka męki
we Mszy się świętej nam uprzytomnia. —
Tu następuje Przeistoczenie,
a znakiem jego jest Podniesienie.
Widziałaś dotąd wiele obrazów,
resztę zobaczysz li pod zasłoną.









  1. Przypis własny Wikiźródeł Sabaoth (łac.) — bibl. zastępy aniołów. Dominus Sabaoth — Pan zastępów.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Brak części tekstu.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Introit (łac. introitus) – chrześcijański śpiew liturgiczny.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Pedro Calderón de la Barca i tłumacza: Witold Nowakowski.