Wieczór przy kominie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Pol
Tytuł Wieczór przy kominie
Pochodzenie Pieśni Janusza
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Literacka w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WIECZÓR PRZY KOMINIE[1]
POLSKA GAWĘDA

Orać skibę swoją,
Walczyć ojców zbroja,
Dla Ojczyzny złożyć
Ostatnią koszulę,
Bogu się ukorzyć,
Gromić cudze króle,
A grozić swojemu:
To mi po dawnemu!
W to, Mosanie! w to nam graj!
To nasz polski obyczaj!

Przypowieści Pana Wełdysza

No, moi panowie! gdy mowa o wojnie,
Apropo[2] napadu i ja coś opowiem:
I jam-to za młodu nie siedział spokojnie;
Z innemi siłami, i z innem to zdrowiem,       4
Służyło się niegdyś Ojczyźnie wojskowo;
Bo w Polsce bój z Moskwą nie rzeczą to nową.


Nie było tam wprawdzie ni sztabów, ni zborów,
Ni piątki rządowej, ani dyktatorów;[3]       8
Bo macie to wiedzieć: kto w Polsce dyktował,
Niedługo tam jemu brat szlachcic czapkował,
Nie jemu to było dochować się syna,
I stada, i sada, i starego[4] wina.       12

Tam z prawa i z miecza był każdy z nas równy,
A kto by nie równy, braterstwa wróg główny.
Kraj zwano na on czas Rzeczą Pospolitą,
A człowiek żył jakoś poszyto[5] i syto,       16
A chociaż nam nieraz wróg zalał i sadła,
Niejedno upadło, a czapka nie spadła.

Stanisław był królem, — kiep[6], odpuść mu Panie!
I takie-to było jego panowanie:       20
Bo ani do tańca, ani do różańca;
Nie miał też afektu u szlachty, bo z pruska
Miał czuby strojone, a westy[7] z francuska;
Pokaźny to niby na oko, a tchórzył;       24
Łaskawy to niby, a naród oburzył.

Gdy włożył koronę, wnet szlachta w krzyk, panie:
„Król nowy, — las goły,[8] — to goły kraj stanie!“
I zgadła; — bo chociaż zaprzysięgł nam pakta[9];       28
Nuż dalej z moskiewską carycą w konszakta[10].
Ou! burzy się szlachta; bo czyż to słychanie?
Kraj napaść, lud więzić, to-owo, mosanie?

I w rządach i w sądach nad szlachtą przewodzić,       32
A króla tumanić, a panów podchodzić?

„Hej! bracia! — jak huknął Puławski[11] nam w Barze —
Nuż bronić Ojczyzny, bo Pan Bóg nas skarze!
Nuż na koń!“ Aż w Polsce się całej rozległo,       36
I w chwili trzydzieści tysięcy się zbiegło.
Ja byłem już w on czas na mojej zagrodzie,
I żyłem z somsiedztwem w szczerości i zgodzie,
A była tam, panie, szlachcianka uczciwa,       40
Ba, dziewka by rzepka, figlarna i żywa!
Więc miałem się żenić; lecz coś mnie ubodło:
Ej! milsza Ojczyzna! Wskoczyłem na siodło,
Przyjeżdżam — bądź zdrowa! — ha! darmo się smucić,       44
Żal było, lecz umiał człek jakoś to rzucić,
I dalej na czyste, na tany sierdziste[12]!
Co komu się godzi?! kto kogo pochodzi[13]?!

Ha! różnie bywało, jak zwykle w obozie;       48
Był człowiek pod wozem, lecz częściej na wozie:
Nie znano na on czas, co to być odciętym
Na koniu z czetnikiem[14] i wzrokiem napiętym;
Pocięta gadzina i w sztukach się wije,       52
Więc każdy z nas, panie! gdzie stoi, tam bije.
Tu migniem, tam wpadniem i trwogę rozszerzem,
Ci z tyłu, ci z przodu, w dwa ognie ich bierzem:
Czasami nas zeszli, lecz częściej tak było,       56
Że gracko się kurtę kozuniom[15] kroiło;

Bo dzielnie na koniu tatarskim człek zwijał,
I wódkę z manierki kozackiej zapijał;
Na ostro kochano Ojczyznę, nie płazem;       60
Broń tylko składano z żywotem zarazem.

Pamiętam jak dzisiaj: ot, w naszych tu górach,
Staliśmy za Sanem puławskim obozem,
Moskale na Słonnem[16] pokryli się w dziurach,       64
Ja patrzę, aż jedzie ktoś ku nam wąwozem.
Był, panie, to szlachcic z pobliskiej dziedziny
Zsiadł z konia, i prosił hetmana na chrzciny.
Puławski go szczerze, jak brata, powitał,       68
„Cóż, synek? czy... dziewka?“ z uśmiechem zapytał.
— „Nadzieja Ojczyzny, syn, Mości Hetmanie!
Ksiądz czeka na kumy, na gościa śniadanie.“ —
„Więc służę, bo z bracią pokumać się godzi,       72
A mogę dom zacny nawiedzić bez szkody;
W obozie spokojnie, opadły z gór wody,
I, najmniej do jutra, nikt Sanu nie zbrodzi.“
I rzekł mi: „Czechowski! no, siadaj i Wasze!       76
A weźmiem go przy chrzcie na krzywe pałasze;[17]
To będzie tam z niego chłopaczek czej[18] dziarski,
Gdy do chrztu go trzymał Konfederat barski.“
I kazał dać konia: — a konia miał turka,       80
A szablę demeszkę[19], a człeka Mazurka.
Chce siadać, mosanie! a basza się zżyma:
Mazurek go głaszcze, i syka, i trzyma,
Lecz ani weź, panie! mój rumak się dąsa,       84
I skacze, i forka[20], i wierzga, i kąsa.


„Wie djabeł, co się to z tym koniem dziś święci!
Daj siwkę! bo jeszcze człek karku nakręci.“
A siwka tak samo. „To nie bez kozery[21]!       88
Daj wilczka!“ — a wilczek uklęknął na cztery.
Ja chciałem mu podać mojego stempaka[22];
Lecz rzekł mi: „Wolałbym twój kord, niż rumaka;
Bo kary, — a żaden Puławski z pradziada,       92
Bez szwanku na konia karego nie wsiada.“
I jakoś tam wkońcu już wilczka schwycili,
I wszyscyśmy społem działami[23] ruszyli.
Lecz jeszczem przepomniał: nim ruszył Puławski,       96
Nadjechał oboźny[24], a zwał się Czerkaski.
Pan hetman mu kiwnął: „Ja będę za borem, —
Jeżeli tu do was nie wrócę wieczorem
Rozumiesz?“ „Rozumiem.“ — „Miej Słonne na oku,       100
Pistolet na smyczy[25], a konia przy boku!“
I ruszył: a ruszać on umiał nieszpetnie;
Bo nieraz, jak panie! w ciasnocie się zetnie,
Nim jeszcze krew pluśnie, już on się wyślizgnał,       104
I znowu z szturmaka[26] pomiędzy nich bryzgnął.

O! wiele to mówić! — Dziś piszą i siedzą,
A jedni o drugich o milę nie wiedzą;
Lecz w on czas bez pisma na ludziach się znano.       108
A więc nas uczciwie i szczerze witano.
Nuż w kumy... ba, dalej afekta, śniadanie,
A były tam gładkie i panny i panie,
I człowiek był młody, i także nie z lodu,       112
Bo mówią: i djabeł był piękny zamłodu!


Dopieroż Barszczanin[27] przy kitce i z szablą?
Ot, było to jakoś uczciwie, a djablo!
Nasz szlachcic toż samo niezgorzej wystąpił,       116
Somsiadów pospraszał, i sreber nie skąpił, —
Nie było tam wiele wymysłów... cekaty[28]...
Bo było na łyżce i było za łyżką,
A wino na piękne trąciło już myszką[29].       120
Szedł kielich kolejno, — a mówią: przy winie
I miłej drużynie, czas jakoś to płynie;
Więc dalej i wieczór. Pod koniec już stoła,
Ja patrzę, a szlachcic ciągnie apostoła[30].       124
Ba! leje, — butelka... i druga bezmała,
Niech żyje Puławski! Krew we mnie zawrzała,
Bo razem na wiwat z moździerzy wypalą;
Wtem patrzę, aż we drzwi... kozacy się walą.       128
Ou! kręto, mospanie! — strach, popłoch dokoła!
„A, wam hultaje!!“ — Puławski zawoła,[31]
I odwiódł pistolet i chwycił za szable —
„Wszak masz mnie już przecie? kozacze, czy djable!       132
Lecz jam tu w gościnie, — a kto się z was ruszy,
Przed końcem obiadu, nie zbawi tem duszy!
Nie zbawi, powiadam!!“ I nabiegł krwią cały,
Aż nogi ze strachu pod czernią zadrżały.       136
I cisnął im kiesę: „Tu na-m ci kozacze!
Kto bierze Puławskich, nad dolą nie płacze.“
I usiadł, i gości solennie przeprosił,
I zdrowie dziecięcia i matki ogłosił.       140
Nalano — podano — „Do ciebie kozacze!
Nie czynem, to winem przynajmniej uraczę;
A wypij go duszkiem! bo dziecię zapłacze.“


I podał, jak gdyby nic nigdy nie było,       144
A przy drzwiach kozactwo na piękne już piło.
I jeden z nich krzyknął: Na zdrowie carowej!
I wzięcie hetmana! — „I wasze tułowy!
— Odkrzyknął Puławski — wszak wiecie, jak biję?       148
Polska krew — wrogom wbrew! niech Ojczyzna żyje!
A licho na Moskwę i głowę carycy!“
I palnął dwa razy przez okno z krucicy[32],
I we drzwi: jak szatan demeszką potoczył.       152
Mnie nie czas już do drzwi, przez okno-m wyskoczył.
„Czechowski[33]! nuż plecy!“ i rąbiem się młyńca,
Plecyma jak skuci, dokoła dziedzińca.
O! ciasno bój chodził ! — wtem utknął Puławski, —       156
Upada, — a w bramie jak huknie Czerkaski!
Jak wpadnie z naszymi ! w kapustę nuż siekać...
Sąd Boży! nie było już kędy uciekać...
Kozactwo do nogi z pradziadka wybito,       160
I zdrowie przybyłych na trupach wypito.
Moździerze zagrzmiały: Niech żyje Puławski!
A hetman zawołał: „Niech żyje Czerkaski!
Polska cnota!       164
Wolność złota!
I rzeczpospolita!!!“




  1. WIECZÓR PRZY KOMINIE jest pierwszą zapowiedzią, pierwszym objawem polskiej gawędy poetycznej, w której Pol był mistrzem niezrównanym. Podsłuchał on u starców tonu i stylu dawnych gawędziarzy z końca XVIII wieku i przekazał potomnym zacięcie i zamaszystość rębajłów konfederackich. Pod względem rytmu i energji wyrazu, wiersz ten nie ma sobie równego w całej poezji naszej gawędziarskiej. Samo wejście in medias res odrazu porywa słuchacza.
  2. w. 2 Apropo (franc. à propos) = co się tyczy...
  3. w. 8 aluzja do marnej dyktatury Chłopickiego w r. 1831 i do Rządu Narodowego w r. 1831, złożonego z pięciu członków.
  4. w. 12 przepiękna aliteracja: stada, sada, starego.
  5. w. 16 poszyto = dobrze odziany.
  6. w. 19 kiep, obelga straszna w dawnej Polsce (pudendum muliebre).
  7. w. 23 westy = kamizelki.
  8. w. 27 las goły, król nowy tyle wart, co sam tylko las bez ornej ziemi.
  9. w. 28 pacta conventa, znane z historji polskiej układy między szlachtą a królem przed koronacją.
  10. w. 29 konszachty (z niemieckiego Kundschaft), tajne porozumienia.
  11. w. 34 Puławski Kazimierz (a właściwie na Pułaziu Pułaski), naczelnik Konfederacji Barskiej, ur. 1746, poległ 1779 pod Savannah w obronie swobód amerykańskich. Pieśni Janusza ozdobione były w pierwszem wydaniu (1833 r.) portretem K. Pułaskiego, rytowanym przez Ant. Oleszczyńskiego.
  12. w. 46 sierdziste = ostre, gniewne.
  13. w. 47 pochodzi = dojdzie, dopędzi; o ile nie jest tu w pierwszem wydaniu błąd druku zamiast podchodzi.
  14. w. 51 czetnik: rodzaj bardzo dobrych szabel polskich. (Obj. poety).
  15. w. 57 kozuniom = kozakom.
  16. w. 64 Słonne: pasmo gór sanockich, mające dosyć gęsto żupy solne, od których zdaje się nosić swe nazwisko, a które teraz po największej części przez Austrjaków zasypane. (Obj. poety).
  17. w. 77. Chrzciny odbywały się w dawnej Polsce po rycersku nieraz na skrzyżowanych pałaszach. Tak jeszcze był chrzczony w dworze ojcowskim M. Romanowski, bohater-poeta z r. 1863.
  18. w. 78 czej (z ruskiego) — może, nuż.
  19. w. 81 demeszka = szabla z damasceńską klingą.
  20. w. 85 forka = parska.
  21. w. 88 nie bez kozery = nie bez powodu; tu tyle, co zła wróżba
  22. w. 90 stempaka = konia, idącego stempa.
  23. w. 95 działy, szczyty gór, zwykle granice wiosek i miejsca, gdzie się wody dzielą. (Obj. poety).
  24. w. 97 oboźny, urząd wojskowy, dotyczący sprawienia obozu i karności obozowej,
  25. w. 101 smycz = rzemień.
  26. w. 105 szturmak, rodzaj strzelby z rurą przy wylocie szeroką.
  27. w. 114 Barszczanin = konfederat barski.
  28. w. 118 cekata = cykata, skórka cytrynowa w cukrze.
  29. w. 120 trąci myszką tylko bardzo stare wino węgierskie.
  30. w. 124 apostoł — spory kielich 12 Apostołów, przy biesiadach używan, a w mowie potocznej apostołem zwany. (Obj. poety).
  31. w. 130 w wierszu brak zgłoski, prawdopodobnie w druku opuszczono to, lub ja („A ja wam...“ albo może „A dam wam“).
  32. w. 151 krucica, krocica krótki kieszonkowy pistolet.
  33. w. 154 Pułaski i Czechowski, osłoniwszy się wzajemnie plecami, rąbali szablą puszczoną młyńcem, t. j. obrotem kolistym bez przerwy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wincenty Pol.