Życie jenerała Tomasza Dumas/IX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Życie jenerała Tomasza Dumas |
Podtytuł | Wydane przez syna jego |
Wydawca | Nakładem S. M. Merzbacha |
Data wyd. | 1853 |
Druk | J. Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Mes Mémoires |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W nocy udało się Proverze za pomocą barki porozumiéć się z Wurmserem i skombinować z tym jenerałem na dzień jutrzejszy attak na Favorytę i Montadę. W Mantui i w obozie Provery nie wiedziano nic o przybyciu Bonapartego i wojsk, które dniem wprzód walczyły pod Rivoli.
A chociażby kto o tém donosił, niktby temu nie dał wiary, tak było do prawdy niepodobne.
O godzinie 5éj z rana Wurmser uderzył na mego ojca, walka była straszna. Po liście który napisał był trzy dni temu do Serruriera, ojciec mój nie mógł się cofnąć i nie cofnął się.
Z trzema pułkami, między niemi z swoim pułkiem dragonów, stał mocno i dał czas Bonapartemu do przysłania mu 57éj półbrygady Victora, która aby się dostać do niego i wyswobodzić, tyle krwi wylała, że od tego dnia nazwano ją straszliwą.
Zastała mego ojca z siedmiu set ludźmi otoczonego trupami. Dwa konie pod nim ubito.
Wurmser odparty wpadł na Favorytę, ale ta broniona przez 1500 ludzi, dzielny mu stawiła opór, a nawet zrobiła wycieczkę; wycieczka ta, kilkakrotne szarże mego ojca i jego dragonów, bohaterska zaciętość Victora, którego świeże wojska walczyły z wściekłością, wetując sobie spoczynek na który były wskazane podczas kiedy armia okryła się sławą pod Rivoli, wszystko to zmusiło Wurmsera do odwrotu i cofnienia w mury twierdzy.
Od téj chwili Provera opuszczony zginął. Wzięty między Bonapartego, Miollisa, Serruriera i Augerego, złożył broń z 5000 ludzi. Reszta zginęła.
Tak więc w przeciągu dwóch dni, dwie bitwy pod Rivoli i pod Favorytą wygrane, dwie armie zniweczone, wzięto 20,000 niewolników, zdobyto wszystkie armaty i tabory, Austryakom odebrano możność prowadzenia daléj wojny, chybaby stworzyli piątą armią; a wszystko to skutek przypadku, który w ręce mego ojca oddał szpiega, przypadku uczynionego gieniuszem Napoleona.
Sama brygada ojca mego zdobyła 6 chorągwi.
Nazajutrz, 28 nivose, ojciec mój odebrał list następujący od jenerała Serrurier:
„W głównéj kwaterze Roverbella, 28 nivose, roku V republiki jednéj i niepodzielnéj.
„Zechciéj wydać rozkaz jenerale, aby chorągwie zdobyte przez ciebie na nieprzyjacielu w dniu wczorajszym, odniesione zostały tutaj do jenerała Berthier, a w jego niebytności, do mnie.
„Naczelny wódz przeznaczył po 41ujdory każdemu żołnierzowi, który złoży chorągiew.
Jeszcze w wieczór dnia bitwy, ojciec mój odebrał depeszę od Serruriera, a w niéj list do Wurmsera.
List ten zawierał wezwanie do poddania Mantui.
List zaś Serruriera przytaczamy.
„Zawiadamiam cię jenerale, iż wydałem rozkaz 57éj tudzież 18éj półbrygadzie, aby wyszły do Favoryty, gdzie będą pod twojemi rozkazami. Nadmieniam przecież, że dwa te oddziały chwilowo tylko stanowić mają część twojéj dywizyi, dlatego oddalisz je tylko w razie koniecznej potrzeby.
„Zaraportowano naczelnie dowodzącemu, iż przytrzymałeś znaczną przesyłkę wołów i zboża; jeżeli tak jest, daj rozkaz aby je odprowadzono do Porto Legnago pod mocną strażą.
„Wyślij całą artyleryą i armaty wzięte na nieprzyjacielu do naszego parku i to natychmiast. Zaleć największą czujność na posterunkach. Podobno jenerał Wurmser chce wymknąć się korzystając z naszéj radości.
P. S. Upraszam cię jenerale, abyś list tu załączony raczył przesłać jak najprędzej jenerałowi Wurmser do Mantui.
Woły i zboże wyprawiono téj chwili do Porto Legnago, a list do Mantui.
Że przesyłka ta bardzo się przydała armii, świadczy list następujący jenerała Serrurier do mego ojca z dnia 20 nivose:
„Wiedziałem jenerale, że nie masz mięsa; nie mówiłem nic, bo nie wiem na to lekarstwa.
Jesteśmy zupełnie w tém samém położeniu, co wojska nasze w Weronie. Kazałem komisarzowi wojennemu wydzielić natomiast ryżu, dopóki nie będzie co lepszego.
„Nie nudzi mnie bynajmniéj ten, co się wstawia za żołnierzem. Ci co ze mną służyli, wiedzą ile się o niego staram.
„Przypomnij proszę naszemu adjutantowi sztabu o stanie oficerów, którego zażądałem; potrzebny mi koniecznie dla zadość uczynienia zamiarom naczelnego wodza.
Co do załogi, ta jak się domyślić można, była pod względem żywności w stanie opłakanym. Głód doszedł do tego stopnia, że za kurę płacono 10 lujdorów, a za kota 15. Szczury można było jeszcze, chociaż z trudnością, dostać po 2 lujdory.
Wurmser spowiadał się co dni 15, a w każdy dzień spowiedzi posyłał kanonikowi Cavallini, proboszczowi kollegiaty Ś. Andrzeja... kawał koniny, zapraszając się do niego na obiad. Taki dzień był prawdziwą uroczystością w domu kanonika, resztę tygodnia żywiono się okruchami z tego świetnego obiadu.
W skutek listu przesłanego przez mego ojca w nocy z dnia 27 na 28 nivose, Wurmser postanowił kapitulować 2 pluviose (22 stycznia 1797; ale oddał twierdzę dopiero 14 pluviose, armia zaś francuzka weszła do miasta nazajutrz, 15 t. m. czyli 4 lutego 1797).
Uzyskał wolne wyjście z Mantui z swym sztabem głównym, 200 jazdy, 500 osób które wybierze i 6 armatami.
Załoga zaś, 13 do 14 tysięcy ludzi, wzięta do niewoli, odprowadzoną została do Tryestu dla wymiany jeńców.
Victor został jenerałem dywizyi, tak jak mu to ojciec mój przepowiedział budząc go. Adjutant sztabu Vaux został jenerałem brygady. Bonaparte wymienił jako tych co się najbardziéj odznaczyli, jenerałów Brune, Vial i Ross i szefów brygady d’Estaing, Marquis i Tournery.
O moim ojcu nie było wzmianki, nie wymieniono nawet jego nazwiska.
Taki był zwyczaj Bonapartego; nie lubił kiedy jenerał nadto czynił.
Dowodem na to Kellerman pod Marengo.
Mego ojca, który pochwycił plany d’Alvinzego, który powstrzymał Wurmsera w Mantui, który zdobył 6 chorągwi na nieprzyjacielu trzykroć liczniejszym, pod którym ubito dwa konie, mego ojca nietylko wcale nie wymieniono, ale nadto dywizyą jego przyłączono do dywizyi Masseny, co było niełaską.
Ojciec mój, gniewem uniesiony, chciał się podać do dymisyi. Dermoncourt go wstrzymał.
Zaczął się wywiadywać i przekonał się, że jenerał spisujący sprawozdanie o oblężeniu, wystawił go jako będącego w obserwacyi w czasie boju pod Favorytą.
„My, oficerowie 20go pułku dragonów, podpisani niżéj, zaświadczamy, że jenerał dywizyi Dumas miał dwa konie zabite pod sobą w bitwie pod Mantuą, w dniu 27 b. m.
„Dano w biwaku Marmirola, 29 nivose, roku V republiki francuzkiéj.
- „Podpis: Bontemps, adjutant; Baudin, adjutant; Dubois, podporucznik; Bonnefroy, podporucznik; A. J. Bonnard, dowódzca brygady; Lecomte, porucznik; Lebrun, porucznik; Dejean, kapitan; Bouzat, porucznik.“
Następnie napisał taki list do Bonapartego:
- „Jenerale,
„Dowiaduję się że p. K.... któremu zleciłeś zredagowanie raportu o bitwie z dnia 27, wystawił mnie jako zostającego na obserwacyi przez cały ciąg jéj trwania.
„Nie życzę mu podobnych obserwacyj, boby mu ciepło było.
Przytaczamy go tutaj. Pisany jest nazajutrz po bitwie, w któréj pod moim ojcem ubito dwa konie.
- „W głównej kwaterze Roverbella, 28 nivose, roku V republiki jednéj i niepodzielnéj.
- „W głównej kwaterze Roverbella, 28 nivose, roku V republiki jednéj i niepodzielnéj.
„Jenerał naczelnie dowodzący rozkazuje jenerałowi dywizyjnemu Dumas wyjechać z Marmirolo, skoro go zastąpi jenerał Chabot i udać się do dywizyi jenerała Masseny, aby tam służyć w armii pod rozkazami tegoż jenerała w Weronie.
Tym razem nie było ani pozdrowień ani braterstwa.
Ale szczególniéj oburzyło mego ojca to, że niepodobieństwem było, aby Bonaparte, chociażby chciał, mógł wierzyć na chwilę raportowi pod względem owéj obserwacyi, boć to w skutek jego własnych rozkazów ojciec mój dokonał bohaterskiej obrony z dnia 27go, w któréj trzykroć liczniejsze wojska Wurmsera odparł do Mantui.
Przytaczamy tu rozkazy, które Bonaparte dyktował Bertierowi w chwili, kiedy zostawiwszy go u siebie w probostwie Ś. Antoniego, ojciec mój na czele garstki dragonów stawiał czoło wycieczce nocnej Wurmsera:
- „W głównej kwaterze Roverbella, 25 nivose, o 8éj godz. wieczór.
- „W głównej kwaterze Roverbella, 25 nivose, o 8éj godz. wieczór.
„Naczelnie dowodzący rozkazuje ci jenerale, abyś natychmiast z dwoma działami artylleryi lekkiej, i z całą jazdą jaką zdołasz zebrać, a szczególniej ze 100 dragonami, które wysłał tego wieczora na rozpoznanie stanowisk nieprzyjaciela[1], wyprawił się uważać poruszenia jego i był gotowym do uderzenia na niego skutecznie, skoro jen. Dallemagne, któremu naczelnie dowodzący posyła stosowne rozkazy, wykona swoje poruszenie, aby również uderzyć na nieprzyjaciela.
„Wojska które tego wieczora przybyły do Roverbella wycieńczone są trudami i potrzebują dwie godzin spoczynku, poczém będą gotowe do dzieła. Naczelnie dowodzący rozporządzi ich poruszenia, stosownie do raportu jaki mu prześlesz o odbytym rekonesansie, jakotóż w miarę raportów z odbytych na innych punktach podjazdów.
„Cobądź zajdzie, powinieneś zaopatrzyć Saint Georges w żywność i ludzi, aby się ten punkt mógł bronić przez 48 godzin. Naczelnie dowodzący polecił już jenerałowi Serrurier[2] dać ci rozkaz, abyś zgromadził oddział 1500 ludzi, złożony z wyboru twéj dywizyi i ustawił go w okolicy, gdzie nieprzyjaciel ma kommunikacyę z Mantuą, aby za daną sposobnością, lub tóż skoro nie będzie powodu do obawy o Saint Antoine, rozpocząć natarcie; tędy nadejdą ci téż posiłki, których będziesz potrzebował.
„Wódz naczelny oczekuje sprawozdania z twego podjazdu i z wszelkich rozporządzeń, jakie poczynisz.
Massena znał powód téj niełaski, dlatego przyjął ojca mego nietylko jako towarzysza, ale i jako człowieka, którego zdolności wojskowe oceniał wysoko. Dał mu natychmiast dowództwo nad swoją przednią strażą.
Na czele téj przedniéj straży był mój ojciec w bitwie Saint Michel, wszedł do Vicenzy i walczył pod Bassano.
W sześć miesięcy, jak to Bonaparte zapowiedział w swéj proklamacyi wojennéj do papieża, armia Włoch wzięła 100,000 niewolnika, zdobyła 400 armat i zniosła pięć armij.
Łatwo pojąć, że wojna papiezka była jakby na żarty. Dnia 10 pluviose byliśmy panami Romanii, księstwa Urbino, marchii Ankońskiéj, Umbryjskiéj i okręgów Perugia i Camerino.
Nareszcie 30 pluviose (19 lutego) między republiką Francuzką a monarchą-papieżem stanął traktat w Tolentino, mocą którego ojciec św. ustąpił Francyi Avignon i hrabstwo Venaissin, wyrzekł się legacyi Ferrary i Bononii, tudzież Romanii i przystał na zajęcie miasta, cytadelli i okolicy ankońskiéj. Zobowiązał się prócz tego do zapłacenia natychmiast 30 milionów do kassy armii włoskiéj, wyparcia się uroczyście morderstwa Bassevilla i zapłacenia trzy kroć sto tysięcy franków wynagrodzenia tym, którzy przy tém morderstwie ucierpieli.
W końcu papież zobowiązał się do wydania przedmiotów sztuki i rękopismów, wymienionych w układzie rozejmu bonońskiego, tudzież pałacu szkoły sztuk pięknych. Traktat w Tolentino zakończył tę pierwszą kampanię włoską, w któréj ponowiły się cuda Hannibala i szczęście Aleksandra.
Kiedy rzeczpospolita francuzka w osobie Bonapartego zawiera z papieżem traktat w Tolentino, Austryacy tymczasem zgromadzają w górach Tyrolu szóstą armię; dowództwo nad nią oddał cesarz księciu Karolowi, który w kampanii nadreńskiéj zdobył sobie zaszczytne imię.
Objął je książę Karol w lutym 1797 — pluviose roku V.
W końcu lutego, t. j. około 8 lub 9 ventose, armia nieprzyjacielska zajmowała następujące stanowiska:
Korpus główny stał nad Tagliamentem; skrzydło prawe pod jenerałami Kerpen i Laudonem, od Lavis aż do Ros rozciągnięte, broniło wstępu do Tyrolu. Książę Lusignan, tak dobrze pobity pod Rivoli, zajmował z swą brygadą przestrzeń między dwiema głównemi liniami i rozłożył się w okolicach Teltre; nareszcie straż przednia, pod rozkazami jenerała Hohenzoller, stała nad Piawą.
Bonaparte z swój strony, oczekując na 18000 ludzi od armii reńskiéj, zgromadził w marchii Trewizańskiéj cztery dywizye swej armii. Massena był w Bassano, jenerał Guyeux zajmował Trevizo, Bernadotte, który zaczynał rość, miał stanąć w Padwie. Joubert z swoją dywizyą i z dywizyami jenerałów Baraguay — d’Hilliers i Delmas, stanął naprzeciw Kerpena i Laudona.
Nareszcie Victor i 7500 ludzi pozostali w Marchii Ankońskiéj, a Kelmaine w 6000 ludzi zasłaniał Lombardyą i granice Piemontu i Genui.
Austryacy mieli w ogóle 35000, Francuzi 36 do 37000 ludzi.
W środku miesiąca ventose ojciec mój odebrał rozkaz przejścia z korpusu Masseny do korpusu Jouberta w Trydencie.
Joubertbył jednym złudzi najznamienitszych w owéj epoce tak bogatej w znamienitości. Piękny, młody, dumny z szkoły Marceau, Hocha i mego ojca, umarł młodo jak Marceau, Hoche i mój ojciec. Tylko że Marceau i on mieli szczęście umrzeć od kuli tyrolskiéj, kiedy Hoche i mój ojciec umarli z trucizny.
Joubert był jednym z bohaterów z pod Rivoli. Zabito pod nim konia, pochwycił więc karabin grenadyera i przez resztę dnia walczył pieszo. W dniu tym wziął kilka armat, wpędził nieprzyjaciela w Adygę i zdobył sobie stopień jenerała dywizyi.
Dowodził 20000 ludzi w Tyrolu, kiedy mu przydano mego ojca do prowadzenia jazdy. Joubert przyjął go nader uprzejmie.
„Kochany Dumas, rzecze mu, gdybym cię pozostawił przy dowództwie jakie ci dano, byłoby to stanowisko czysto-illuzyjne, bo miałbyś pod swemi rozkazami tylko 2 pułki dragonów bardzo niezupełne, to jest 5ty i 8my, które razem wzięte zaledwie jeden cały stanowią. Otóż tego nie chciał zapewne ten, co cię przysyła.
„Mam 20000 ludzi, oddaje ci z nich 10000, albo raczéj we dwóch będziem wszystkiemi dowodzić!“
Ojciec mój podziękował Joubertowi; niesprawiedliwość Bonapartego była tak krzyczącą, że Joubert, równie jak Massena, przyjmując ojca, całe staranie na to zwrócili, aby o niéj zapomniał.
Obadwaj jenerałowie mieszkali razem, a gdy nadszedł czas kroków nieprzyjacielskich, razem zwiedzali posterunki i postanowili uderzyć nazajutrz. Byłto dzień 21 marca 1797 r., 30 ventose roku V.
Tegoż dnia ojciec mój odebrał od Jouberta urzędownie następujące instrukcye, ułożone z nim poprzednio.
„Wyjdziesz dzisiaj jenerale objąć w Segonzano dowództwo nad brygadami jenerała Belliard, który ma pod swemi rozkazami 22 lekką i 85 liniową, tudzież nad 14 brygadą bojową jenerała Pelletier.
„Zalecisz jenerałowi Belliard, aby równo ze zmrokiem wyszedł z 85ą ze swych stanowisk do Segonzano. Jenerał Pelletier uda się także w tę samą okolicę, a to w chwili kiedy nieprzyjaciel nie będzie już mógł ruchu jego uważać, to jest równo z nocą. Wszystkie te oddziały winny się połączyć przededniem, przejść przez Lavis i uderzyć na Favio i Lembra.
„Na czele kolumn postawisz wszystkich karabinierów i grenadyerów.
„Podług naszej umowy zrobionéj w skutek podjazdu wykonanego w tym punkcie, utworzysz dwie kolumny aby przejść przez Lavis, z prawej strony Favio, zgromadzić się na gościńcu tuż przy wąwozie znajdującym się o małe ćwierć mili po prawéj stronie wsi i obejść tym sposobem wszystkie szańce nieprzyjaciela. Wziąwszy Favio, wyruszycie na Cimbra, i sformujecie się tu do attaku, zająwszy lekką piechotą wąwóz, który przedziela od Favio.
„Staraniem waszém będzie także obejść górami szańce nieprzyjaciela w tym punkcie i wyprzeć go na płaszczyznę lub do wsi, gdzie na niego napadniecie z waszymi karabinierami i grenadyerami w szyku ściśnionym. Rozrzucisz jenerale lekką piechotę w tyralierkę, popieraną zbliska 85tym i 45tym. Nie potrzebuję mówić, że będziesz miał oddziały odwodowe na gościńcu od Lembra do Favio, czołem do wąwozu.
„Aby zakryć prawdziwy attak od Abéo do Segonzany dasz rozkaz jenerałom Pelletier i Belliard, aby jednocześnie z uderzeniem na Segonzano zrobili na całéj linii przedniemi posterunkami pozorne attaki usiłując w kilku miejscach przejść przez strumień, aby podejść bliżéj pod ogniem nieprzyjacielskim.
„Jenerał Baraguay d’Hillers odda ci jenerale tylko do attaku, 5ty bojowy; z dwiema drugiemi półbrygadami stanowić będzie twoją rezerwę i zajmie w nocy jednym batalionem Levis i Sevignano; reszta będzie w Segonzano.
„Rozkazałem mu jeszcze rzucić jeden batalion i kompanie karabinierskie do Bedola, dla zrobienia fałszywego attaku na Sovero. Uwiadom o tém jenerała Beiliard, któremu poruczam ułożenie wszelkich potrzebnych do tego pochodu wiadomości, jakoteż usposobienie przewodników.
„Jeżeli opanujesz Lembra, jak to przypuszczam, zanim tam staną kolumny z Lavis, rozporządzisz się tak, abyś wziął tyły nieprzyjacielowi. Zwracać będziesz przytem uwagę na posiłki, jakie mogą nadejść nieprzyjacielowi z Saturn przez góry.
„W Segonzano będą trzy armaty, pod których ogniem będziesz mógł przejść za dnia.
przez strumień, jeżeli tego nie dokażesz w nocy. Powinno tam być 60,000 nabojów, na 3 dni żywności dla wojska i dwie racye wódki.
„Zaciętość w natarciu, trzymanie żołnierza w kupie, surowy zakaz rabunku, rozbrojenie Tyrolczyków, oto są instrukcye naczelnego wodza, które znasz, bo ci je czytałem.
„Rozrzucisz i każesz poprzybijać drukowane proklamacje, które ci przesyłam.
Stósownie do instrukcyi Jouberta, ojciec mój wyruszył z Albiano 30 nivose, o 2éj godzinie z rana, i stanął z 5tą, 14tą i 85tą półbrygadą bojową, tudzież z 22gą lekką pod zamkiem Segonzano, aby przejść przez Lavis. Zaledwie pierwsi ludzie stąpili nogą w wodę, aby przebrnąć przez strumień, kiedy poznali z wartkości prądu, jak trudném będzie to zadanie. Woda nie dochodziła im do pasa, a jednak prąd był tak mocny, że nim przebyli trzecią część brodu, pięciu czy sześciu ludzi wywróciło się, a porwanych jak kataraktą uniosła woda i roztrąciła o skały co się jeżą nad jéj brzegami.
Ojciec mój wpadł na myśl użycia tych skał na utworzenie łańcucha. Wybrał najsilniejszych żołnierzy, oddal ich pod dyrekcyą Dermoncourta i wkrótce udało się przegrodzić zupełnie strumień. Odtąd znikło niebezpieczeństwo; ludzie uniesieni prądem zatrzymywali się o tén żywy łańcuch, i wkrótce przednia straż, jak to zalecał Joubert, z grenadyerów półbrygady, mając na czele mego ojca i Belliarda, stanęła na drugim brzegu.
Niezadługo wszystkie szańce, które nieprzyjaciel usypał przed Segonzano były w naszém ręku. Stanąwszy na wyżynach panujących nad Favio, ojciec mój uderzył na tę wioskę i wziął ją po dość mocnym oporze.
Zdobywszy Favio wyruszył natychmiast ku Lembra, gdzie się nieprzyjaciel okopał z 2 armatami. Wychodząc, ojciec mój rozkazał jednéj kolumnie iść górami, które panują nad temi dwiema wioskami.
Nieprzyjaciel bronił się dzielnie, ale gdy nadeszła z gór kolumna i z kolei na niego uderzyła, musiał rzucić się na płaszczyznę. Ojciec mój kazał natychmiast zabębnić do szturmu, i teraz jednym rzutem rozstrzygnął zwycięztwo. Wzięliśmy okopy, 2 armaty i 2000 niewolnika.
Ojciec mój wymienił jenerała Belliard i adjutantów sztabowych Valentin i Liébaud, jako tych którzy się najbardziéj odznaczyli.
Szef batalionu Martin, z 25 brygady bojowéj, rzucił się z 25 ludźmi na szeregi nieprzyjacielskie i wziął 200 do niewoli. Ojciec mój żądał awansu dla tego oficera, również jak dla 2 adjutantów: Dermoncourt i Lambert.
Po wzięciu Favio i Lembry ojciec mój dał rozkaz jenerałowi Belliard wyruszenia na czele swój kolumny na Lusignano, gdzie nieprzyjaciel mocne miał stanowisko, aby mu zająć tył, podczas kiedy mój ojciec miał iść na Salurn i popierać ruch Jouberta.
Nazajutrz ojciec mój wyruszył na Castello i wziął 100 ludzi do niewoli. Wieczorem porozumiał się z jenerałem Baraguay d’Hilliers i stanęło na tém, że dnia następnego uderzą na wsie: Toran, Altrivo, Castello i Tavaleze.
Wojsko rozłożyło się w biwaku.
Dnia 2 germinal o 2éj godzinie z rana, wyruszyło ku czterem wioskom na ich wzięcie, ale nieprzyjaciel już był z nich wyszedł. Jenerał Pigeon ścigał go aż do wsi Pisaro, poczem stosownie do instrukcji z dnia 30 nivose przystanął w Newmark. Na prawym brzegu Adygi był wtenczas jenerał Laudon we wsiach Molle i Caldera a cofał się ku Bolzano.
Około godziny 2éj z południa ojciec mój dowiedział się od szefa batalionu inżenieryi, że nieprzyjaciel dążył ku mostowi Newmark, przez który można go było niepokoić w odwrocie.
Most ten równie był ważnym dla nas do kroków zaczepnych, jak dla niego do obrony. Ojciec mój wydał więc rozkaz jenerałowi Belliard do wyruszenia na most z 85-tą półbrygadą.
Przybywszy na miejsce, odparł nieprzyjaciela i podsunął się pod wieś Molle, którą wziął szturmem.
„Ja sam“ powiada mój ojciec w swym raporcie „na czele 5go pułku dragonów szarżowałem na jazdę nieprzyjacielską, która się ku mnie zbliżyła; rozproszyłem ją, acz była silniejsza co do liczby. Przeciąłem twarz komendantowi jéj, a kark jednemu z jeźdźców. Pułk którym dowodziłem zabił lub ranił około 100 kawalerzystów nieprzyjacielskich.
„W téj potrzebie odznaczył się szczególniéj adjutant sztabu Blondeau.“
Takto po prostu opowiadał mój ojciec własne swe czyny. Owa szarża pułku 5 dragonów była przecież, jak się zdaje, prawdziwie wspaniała. Joubert w swym raporcie do Bonapartego powiada, że mój ojciec stał się postrachem dla jazdy austryackiéj, a Dermoncourt tak opisuje ową szarżę:
„Jenerał Dumas, stanąwszy na czele jazdy, zabił własną ręką dowódzcę i żołnierza, który mu chciał przy biedź na pomoc; wpędził piechotę do winnic i nie ustając w pogoni za jazdą, którą ścigał w największym pędzie, w kilkaset koni tylko, zdał na nas staranie zbierania, co się po nim z Austryaków zostało.
„Wzięliśmy ich 1900.“
Po téj świetnej potyczce wyruszono w pochód na Bolzano, pędząc przed sobą nieprzyjaciela, który się trzymał w pokornéj odległości. Miasto siało się naszém bez wystrzału. Ojciec mój polecił adjutantowi Blondeau podsunąć się z podjazdem aż do wsi Tolman. Delmasa zostawił na pozycyi w Bolzano, celem obserwowania Laudona, a 4 germinal o godzinie 2éj z rana wyruszył sam w pochód drogą ku Brixen, na któréj się cofał nieprzyjaciel.
Obaczmyż jak mój ojciec opowiada tę świetną potrzebę, w któréj pozyskał przydomek Horacyusz Kokles. Następnie zobaczymy jak ją opisuje Dermoncourt, jego adjutant:
„Zastałem nieprzyjaciela silnego, w pozycyi prawie niezdobytej pod Clausen. Uderzyliśmy na niego z energią i zmusiliśmy do opuszczenia miasta. Wojska nasze weszły do niego, kawalerya nieprzyjacielska przypuściła do nich szarżę, ale bezskutecznie.
„Uderzyłem na nią na czele 5go pułku dragonów, który szybko sprowadziłem, i poszła w rozsypkę, pozostawiając na placu mnóstwo poległych i rannych. Z piechoty wzięliśmy 1500 ludzi do niewoli.
„Nieprzyjaciel, który pozostał w szyku bojowym, zdawał się nas oczekiwać; zebrałem moją straż przednią i chciałem go spędzić, ale uciekł za naszém zbliżeniem się. Towarzyszyłem mu z moją jazdą milę za Brixen.
„W tych kilku szarżach odniosłem trzy cięcia pałaszem. Mój adjutant Dermoncourt przy mym boku odebrał ranę.“
„Dnia 5 wojsko odpoczywało.
„Poleciłeś jener. Baraguay-d’Hilliers uderzyć na nieprzyjaciela dnia 6go, przed wsią Michaëlbach, gdzie był oszańcowany; w ruchu tym miałem miéć udział z jazdą. Wiész jenerale, bo byłeś przytomny, jakiém było zachowanie się dwóch pułków dragonów, któremi dowodziłem, i o ile przyczyniły się do powodzenia dnia tego.
„Wiesz także jenerale, że ubito podemną konia, żem stracił moje ekwipaże i pistolety rzadkiej dobroci. Mój adjutant Lambert cudów dokazywał.
„Prześlę ci dzisiaj raporta jenerałów brygady, które mnie jeszcze nie doszły.
„Dan w Brixen, 7 germinal, roku V rep.
P. S. Muszę ci dać mój płaszcz, bo myślę że zaczarowany; siedm kul go przedziurawiło, żadna mnie ani drasnęła. Przyniesie ci szczęście.“
- ↑ Na czele tych to dragonów ojciec mój wyruszyłjeszcze w obecności naczelnego wodza: ale Bonaparte pragnął, aby wszystko co się dziale, działo się jedynie lub aby przynajmniej zdawało się dziać na jego rozkaz, z jego natchnienia. Zobaczymy coś równie ciekawego w tym rodzaju z okoliczności bitwy pod Piramidami. Bonaparte zręczny był w urządzaniu sceny, ale niech nam będzie wolno wierzyć, że Opatrzność, która ludzi geniuszu używa za swe narzędzie, była także czemsiś w sztukach które on odegrał.
- ↑ Rozkaz ten, jakeśmy widzieli, odebrał mój ojciec w ciągu dnia i dużo przed przybyciem Bonapartego.