Życie jenerała Tomasza Dumas/VIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Życie jenerała Tomasza Dumas |
Podtytuł | Wydane przez syna jego |
Wydawca | Nakładem S. M. Merzbacha |
Data wyd. | 1853 |
Druk | J. Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Mes Mémoires |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Radość mego ojca i Dermoncourta była wielka. Depesza, jak się pokazuje, była nader ważna. Najprzód opiewała Toskanią, państwa weneckie i kościelne jako pełne dobrych chęci; daléj oznajmiała, że Alvinzi nic nie przedsięweźmie przed upłynieniem trzech lub czterech tygodni.
Należało więc przesłać ją jak najprędzéj Bonapartemu.
Dermoncourt wsiadł natychmiast na konia i puścił się do Medyolanu.
Stanął tam trzeciego dnia o godzinie 7 z rana, i zsiadł u balkonu hotelu Serbelloni, gdzie mieszkał jenerał Bonaparte. Część drogi odbył konno, drugą w rodzaju kolaski, zwanym Sediola.
Ale tu Dermoncourt spotkał zawadę, której się nie spodziewał. Adjutant będący na służbie miał rozkaz nie puszczać nikogo do Bonapartego, przed godziną dziewiątą.
Dermoncourt zżymał się.
— Ależ, panie — rzecze — widzisz po błocie, którém jestem pokryty, że nie wracam z balu, i że jeżeli nalegam aby mnie wpuszczono do naczelnika, to dlatego że mam mu powiedzieć coś ważnego.
Adjutant upiera się ciągle, Dermoncourt chce się gwałtem dostać do Bonapartego. Adjutant zastąpił mu drogę; ale Dermoncourt to niedźwiedź z szkoły republikanckiéj, wziął adjutanta za bary, okręcił nim jak wartałką i schwycił za klamkę. Spór ten nie mógł się odbyć bez hałasu i Dermoncourt spotkał we drzwiach Bonapartego.
— Cóż to jest? zapytał Bonaparte, marszcząc brwi.
— Oto to, jenerale, odpowiedział Dermoncourt, że to wcale nie miło, zrobiwszy 40 mil w przeciągu 20 godzin, być zmuszonym torować sobie drogę do ciebie po brzuchach adjutantów.
— Ale jeżeli taki był rozkaz?
— Jeżeli takim był rozkaz, odparł wesoło Dermoncourt, to każ mnie rozstrzelać, bom go przekroczył. Wszakże prosiłbym abyś nie wykomenderował pikietu, zanim przeczytasz tę depeszę.
Bonaparte przeczytał ją, i odwracając się do adjutanta.
— Zapomniałeś pan — rzecze — że rozkaz nie tyczył się żadnego oficera sztabowego przybywającego z Mantui, dla których moje drzwi tak o północy jak w południe zawsze stoją otworem. Pójdź do aresztu.
Adjutant ukłonił się i wyszedł.
— Jakimże sposobem przyszedł Dumas do téj depeszy? zapytał Bonaparte.
Dermoncourt opowiedział całą sprawę ze szczegółami.
— Berthier! Berthier! zawołał Bonaparte.
Berthier stawił się z zwykłą powagą.
— Na masz Berthier — rzecze doń Bonaparte, podając mu depeszę — powąchaj i powiedz czém to pachnie.
— Ależ jenerale, odrzekł Berthier, to pachnie.....
— Brawo! nie zakrztusiłeś się tym wyrazem; teraz czytaj.
Berthier czytał.
— Oh! oh! pomruknął.
— Pojmujesz to Berthier? najbliższa bitwa nazywać się będzie bitwą pod Rivoli, i chybabym się bardzo mylił, rozstrzygnie kampanią. W każdym razie, jak powiada Alvinzi, mamy ze 20 dni przed sobą.
— A ponieważ człowiek naprzód zawiadomiony wart tyle co dwóch, rzecze Dermoncourt; a ty jenerale nawet nie zawiadomiony więcéj jesteś wart niżeli stu, więc to będzie ucieszna historya.
— Z tem wszystkiém — odparł Bonaparte — jesteś zapewne głodny, idź więc oczyścić się i wróć prędko na śniadanie. Czy znasz Józefinę?
— Nie mam tego zaszczytu jenerale.
— Przedstawię cię. Czekamy.
Dermoncourt uwinął się, zjadł śniadanie i obiad z Bonapartem, który żądał aby pozostał jeszcze przez noc w pałacu.
Nazajutrz rano oddał mu list do mego ojca, zlecił mu ukłony i zawiadomił, że może wyjechać kiedy zechce, pojazd będzie gotów na żądanie.
Dermoncourt wsiadł do niego na dziedzińcu; Bonaparte z Józefiną byli u okna, Berthier leżał w drugim.
— Szczęśliwej podróży! wołał Bonaparte do Dermoncourta.
— Dziękuję jenerale, odpowiedział tenże; nie zapomniéj o 13ém stycznia i chroń się rozkoszy Kapuańskich.
— Bądź spokojny, odparł naczelnik — nie postąpię jak Hannibal.
Oto list, który Bonaparte napisał do mego ojca.
- „W głównej kwaterze w Medyolanie, dnia 7 nivose (w niedzielę 28 grudnia) roku V republiki jednéj i niepodzielnéj.
„BONAPARTE, JENERAŁ NACZELNIE DOWODZĄCY ARMIĄ WŁOCH, DO JENERAŁA DUMAS.
„Odebrałem list przyniesiony przez Twego adjutanta; nigdy ważniejsze wiadomości nie przyszły bardziej w porę; otrzymałeś zapewne rozkaz, który wydałem, oddalenia wszystkich krajowców z okolic Mantui w odległości jednéj mili; nie wątpię, że wypełnisz go ściśle, jest on srogi ale konieczny.
„Zarządziłem niektóre ostrożności z drugiéj strony Po. Przedsięwzięcie dworu wiedeńskiego zdaje mi się niedorzecznemu Proszę abyś kazał odprowadzić pod mocną strażą do Medyolanu szpiega, którego przytrzymałeś.
„Winszuję dobrego powodzenia i wróżę jeszcze lepsze.
Już w dzień odjazdu Dermoncourta z Medyolanu, armia francuzka odebrała rozkaz zajęcia pozycyi Montebaldo, La Corona i Rivoli;
5 stycznia, jenerał Alvinzi wyszedł z Bassano.
6, Bonaparte kazał zająć Bononią przez 7000 ludzi.
11 stycznia, Bonaparte udał się pod mury Mantui.
12 stycznia, armia austryacka stacza bitwy pod Saint Michel i La Corona i staje obozem pod Montebaldo.
13 stycznia, Joubert wychodzi z La Corona i bierze pozycyą pod Rivoli, podczas kiedy Austryacy obsadzają Berilacqua.
Nareszcie 14, Bonaparte zwiedza płaszczyznę pod Rivoli; przybył na nią o godzinie 2éj z rana.
Tutaj miała się toczyć zapowiedziana bitwa.
Wiadomy jej wypadek: 45,000 austryaków rozpoczęło bój o godzinie 8 z rana.
O godzinie 8 wieczorem próżnobyś ich szukał, znikli jakby ich ziemia pochłonęła; do razu skończono sprawę z Alwinzim.
Pozostał Provera.
Provera stosował się do planu wskazanego w liście przejętym przez mego ojca. Wymknął się Augeremu, rzucił most w Anghiari, nieco powyż Legnago i ciągnie na Mantuę, którą chce odżywić swemi 9 czy 10 tysiącami ludzi.
Augereau dowiedział się o tym jego pochodzie, rzuca się na jego oddziały odwodowe, zabiera mu 2 tysiące żołnierza; ale Provera z pozostałemi 7 tysiącami nie ustaje w marszu.
Szczęściem Bonaparte dowiedział się tych szczegółów w Castel-Nuovo; równie mu daleko do Mantui, ale dowodzi Francuzami, a zatém pierwéj tam będzie niż Provera.
Jeżeli go nie uprzedzi, a załoga zrobi wycieczkę zaleconą przez Wurmsera w liście Alvinzego, korpus oblegający dostanie się w dwa ognie.
Dywizya Masseny odbiera rozkaz puszczenia się biegiem w pochód do Mantui; powinna tam stanąć tegoż jeszcze wieczora.
Rezerwy pozostawione w Villa-Franca odbędą tęż samą drogę i z tym samym pośpiechem.
Nareszcie Bonaparte sam puszcza się czwałem, aby stanąć przed nocą.
Teraz zobaczmy z listów jenerała Serrurier do mego ojca, co się działo ze strony Mantui, i jaka czynność panowała w obozie francuzkim.
„Główna kwatera Roverbella, 20 nivose, roku V.[1]
Serrurier jenerał dywizyi, dowodzący blokadą, do jenerała Dumas, dowódzcy 2giéj dywizyi.
„Odebrałem jenerale list od jenerała dywizyi Augereau, datowany z Porto-Legnago dnia 19 z uwiadomieniem, że nieprzyjaciel uderzył w przeważnéj liczbie na jego przednie czaty, i że adjutant jeneralny Duphot wyszedł z zamku Bevilaqua, aby go w nim nie okrążono. Doniesie mi on o ruchach nieprzyjaciela téj nocy. Wszystkie nasze posterunki sprawiają się czujnie, ale wątpię aby nieprzyjaciel z Mantui przedsięwziął jakie wielkie poruszenie, chybaby nastręczyła się armii jego bardzo widoczna korzyść, albo gdyby się chciał wymknąć. Skoro odbiorę wiadomości od jenerała Augereau, zakomunikuję Ci takowe.
Widać że nieprzyjacielem, który napastuje Augerego, jest Provera, który stosownie do odebranych instrukcyj idzie na Mantuę.
„Wskutek listu, który wczoraj do mnie pisałeś jenerale względem niedostatku sprawionego przez nieprzyjaciela, rozumiem iż mi trzeba podwoić środki obrony Mincio. Napisałem więc do jenerała Victor, aby mi przysłał dziś batalion z swéj rezerwy w Formigosa, którego chcę użyć gdzie tego będzie wymagać potrzeba; chociaż zobowiązałem tego jenerała do bezpośredniéj ze mną korespondencyi, polecam mu jednakże przesyłanie wszelkich potrzebnych wskazówek tak panu jako i jenerałowi Dallemagne.
„Druga połowa batalionu 57, którego masz pierwszą, pozostanie jako rezerwa w Goito.
Serrurier itd. itd. do jenerała Dumas. „Uprzedzam cię, jenerale, że nieprzyjaciel przeszedł téj nocy przez Adygę pod Anghiari, blisko Porto-Legnago. Nie wiem jakie jego siły; ale należy nam być w gotowości, ponieważ prawdopodobnie będziemy zaczepieni téj nocy Nie zapomnij proszę zawiadomić o tém jenerała Miollis; zaleć mu aby zrobił kilka podjazdów w stronę Castellaro, albo przynajmniéj aż do Due Castelli.
P. S. Rozkazałem dowódzcy 64 batalionu, w Formigozie, aby się cofnął ku jenerałowi Miollis, skoro nie będzie się mógł utrzymać na stanowisku. Ja w razie potrzeby, cofnę się na Goito.“
W dwie godziny potém odebrał mój ojciec drugi list:
„Nie śmiem przypuszczać, żeby nie miało być wycieczki od strony jenerała Dallemagne[3]. Owszem sądzę, że nieprzyjaciel może wystąpić z siłą ku Governolo i Formigosa; aby sobie zabezpieczyć te dwa mosty i rzekę Po, celem zasilenia Mantui. Pewna, że mniej drogi będą mieli do zrobienia, aby się dostać w tamtę stronę, niż tędy. Zresztą warto nam się wszędzie pilnować. Co nam nie będzie przeszkadzać do korzystania z każdej podanéj sposobności.
„Jenerał Beaumont nie ma już jazdy; odłączyłem ją od niego téj nocy i posłałem do Castel-Nuovo.
- P. S. Rachuje bardzo na jenerała Miollis i na batalion, który posłałem do Governolo.
- „Namyśliwszy się, aby nie tracić czasu, wracam do Roverbella, gdzie spodziewam się zastać wiadomości od naczelnie dowodzącego.“
Ojciec mój posłał kopie tych dwóch listów jenerałowi Miollis, który stał w Saint Georges.
Dzień zszedł na obserwowaniu. Noc przepędził mój ojciec u przednich czat.
Dnia 26 o godzinie 9éj z rana, odebrał depeszę następującą:
„Zawiadamiam Cię, że nieprzyjaciel pokazuje się ze strony Due-Castelli.
„Wydaj stosownie do tego rozkazy.
W dwie godziny potém przyszedł drugi list:
„Potrzeba koniecznie jenerale, abyś się oparł wyjściu na ląd nieprzyjaciela; tym końcom wyprowadź w tę stronę 1500 ludzi.
„Nie zbywa teraz na żołnierzach, bądź więc spokojny.
Dallemagne odpisał natychmiast.
„Chociaż nic mam być zaczepionym, kochany przyjacielu, siły moje zbyt są słabe, abym mógł posłać dostateczną liczbę w stronę Formigozy. Trzecia część mojéj dywizyi nie może się luzować, a i ta wynosi tylko 2000 ludzi. Osądź sam, czy mogę cośbądź z tego oddzielić. Wraz po odebraniu twego listu, dałem rozkaz jenerałowi Montaut, aby miał kilka oddziałów w gotowości do pochodu. Zresztą uważ, jenerał Serrurier doniósł mi wczoraj, że chce dać rozkaz do zrzucenia mostu Formigosa. Jeżeli rozkaz ten już wykonany, niepodobna mi dać ci pomocy; co więcéj, jeżeli nieprzyjaciel, który przeszedł przez Adygę, zdoła attakować od Saint Georges, wycieczka z Mantui zapewniona i pomimo najlepszych chęci aby wytrzymać uderzenie, będziem musieli uledz.
„Bywaj zdrów, drogi przyjacielu. Ufaj, że z radością pochwycę każdą sposobność do przysłużenia się tobie i mojéj ojczyźnie.
Przykro było poczciwemu Dallemagne odmówić memu ojcu ludzi, których żądał, bo wiedział, że kiedy ich się domaga, to musi ich bardzo potrzebować.
Około południa pisał więc z Casanova:
„Dowiedziałem się w téj chwili jenerale, że most Formigosa stoi jeszcze. Rozkazałem natychmiast jenerałowi Montaut, aby wyszedł w 500 ludzi i 2 armaty do Formigosa; dałem mu potrzebne instrukcye, aby mógł zająć tył nieprzyjacielowi, jeżeli będziesz napadnięty.
„Pozdrowienie i braterstwo.
Do tego listu dołączona była następująca kopia, która wyjaśnia, dla czego most Formigosa niebyt jeszcze zrzucony.
Kopia listu pisanego przez JMP. Daré, szefa 1-go bataliom 64-éj półbrygady, do jenerała Dallemagne.
„Donoszę ci jenerale, że stosownie do rozkazów, odebranych téj nocy od jenerała Serrurier, puściłem się tego ranka do Governolo z moim batalionem. Jenerał polecił mi zerwać most w Formigosa zanim ruszę do Governolo. Gdym przystąpił do wykonania tego rożkazu, dowódzca jednego oddziału z 45éj półbrygady, który tu ma stanowisko, oparł się temu, gdyż to miało być wprost przeciwne instrukcyom otrzymanym od ciebie, mówiąc, że na to potrzeba mieć przed sobą nieprzyjaciela; uległem jego powodom, uważając je za słuszne.
O godzinie 6 ojciec mój odebrał trzeci list: „W głównej kwaterze Montanara, 20 nivose o pół do piątéj.
„Przypuszczając, że jenerał Montaut nie wyruszył jeszcze z swymi 500 ludźmi do Formigozy, napisałem mu, aby przyspieszył marszu. Jenerał Serrurier oświadcza mi, iż w razie natarcia trzymać się trzeba do ostatniego. Jeżeli więc myślisz, że mógłbyś się obejść bez tych 500 ludzi, chciéj mi ich odesłać, bo sądzę, że attak odemnie się zacznie. Bądź co bądź, przyjmiemy go dobrze.
Widoczna tu troskliwość, jaką w dobrym Dallemagne obudziła myśl niebezpieczeństwa mego ojca.
Wszakże nie mój ojciec, ale Miollis ponosił brzemię tego dnia.
Provera ciągnął wprost przed siebie przez Cerea, Sanguinetto, Torre i Castellaro, i stanął czołem do Saint Georges, gdzie dowodził Miollis.
Jenerał austryacki wiedział, w jak złym stanie były fortyfikacye twierdzy Saint Georges, i spodziewał się, że Miollis nawet nie pokusi się o bronienie mu przejścia, dlatego wezwał go poprostu do poddania się.
Miollis odpowiedział okropną kanonadą, którą mój ojciec w Saint Antoine nietylko słyszał, ale nawet widział jéj dym.
Ojciec mój wyprawił natychmiast Dermoncourta po pewne wiadomości. Po parkanach, rowach, przez płoty i krzaki, Dermoncourt silny, młody, żwawy i nader odważny, dostał się do Saint Georges i zastał tam jenerała Miollis, stawiającego czoło zarazem Proverze i Wurmserowii.
W chwili, kiedy wśród ognia stanął Dermoncourt przed Miollisem i oddawał mu pokłon, kula zerwała kapelusz temu ostatniemu.
— Ah! to ty moje dziecię, rzecze Miollis — przybywasz od Dumasa?
— Tak jenerale, posłyszał kanonadę, a znając zły stan twych warowni, jest niespokojnym o ciebie.
— Powiedz mu, niech go o mnie głowa nie boli; założyłem, tu moją główną kwaterę, na placu broni, i ręczę za jedno, to jest, że jeżeli nieprzyjaciel tędy przejdzie, to będzie deptał po moich zwłokach.
— Ale Proyera? zapytał Dermoncourt.
— Bah! Provera wpadł w łapkę; mój przyjaciel Augereau, który go przepuścił, idzie za nim w też tropy, i kiedy ja go tu zatrzymam, on mu tył wykropi; powiedz Dumasowi, że Provera jutro będzie wyekspedyowany.
Demoncourtowi było dosyć na tém; wrócił do Saint Antoine, dokąd mój ojciec przeniósł główną kwaterę, aby być bliżéj nieprzyjaciela.
Przybył o piątéj, doniósł, że wszystko dobrze idzie. Victor z swoją brygadą połączył się z mym ojcem; jedli obiad gdy wszedł Dermoncourt.
Już trzy noce spędzono bezsennie. Ojciec mój i Victor rzucili się ubrani na łóżko. Dermoncourt zasiadł dla spisania raportu do jenerała o swéj wycieczce do Saint Georges.
Po chwili, cały zajęty tą pracą, poczuł, że położono rękę na jego ramieniu.
Obrócił się. Przed nim stał Bonaparte.
— Wygraliśmy bitwę pod Rivoli. Przybywam; czoło dywizyi Masseny pospiesza za mną. Co robi Miollis? Gdzie jest Provera? Augereau wypuścił go, jak mówią. Czy ściga go przynajmniej? Co robi Wurmser? Czy pokusił się o wycieczkę? Daléj, mów!
— Jenerale, odrzekł Dermoncourt z tym samym lakonizmem, Augereau przepuścił Proverę, ale go tém lepiéj wziął z tyłu i zabrał mu 2000 ludzi i 12 armat.
— Dobrze!
— Provera jest pod Saint Georges, gdzie Miollis trzymał się cały dzień i gdzie się będzie trzymał, dopóki mu nie zabiją ostatniego żołnierza.
— Dobrze!
— Wurmser chciał zrobić wycieczkę, ale go wparto nazad do Mantui.
— Dobrze! gdzie jest Dumas?
— Jestem jenerale! odpowiedział mój ojciec, ukazując się na progu pokoju sypialnego.
— Ah! to pan! rzecze Bonaparte, patrząc się nań z ukosa.
Byłoto jedno z takich spojrzeń, których mój ojciec nie przepuszczał bez żądania tłómaczenia.
— Tak jest, to ja. I cóż?
— Oto to, mości panie, że jenerał Serrurier pisał wczoraj do ciebie dwa listy.
— Tak, a daléj?
— W pierwszym mówił; że w razie potrzeby cofnie się ku Gaëta.
— Tak jest, jenerale.
— Odpowiedziałeś na ten list?
— Odpowiedziałem.
— Cóż mu odpowiedziałeś?
— Chcesz to wiedzieć?
— Będzie mi miło!
— Otóż odpowiedziałem mu: Cofaj się sobie do diabła kiedy chcesz, co do mnie, dam się ubić, ale się nie cofnę.
— Wiesz pan, że gdybyś do mnie list taki napisał, kazałbym cię rozstrzelać!
— Może być, ale pan nie napisałbyś do mnie takiego listu, jak jenerał Serrurier.
— Dosyć.
I obracając się do Dermoncourlta, rzekł:
— Idź i każ stanąć wojsku w trzy kolumny — gdy już będzie sformowane, przyjdziesz oznajmić.
Dermoncourt wyszedł. Wtenczas obracając się do mego ojca, który zabierał się wyjść do swego pokoju:
— Zostań jenerale, musiałem ci powiedzieć com ci powiedział w obec twego adjutanta. Cóż, u diabła, kiedy się pisze takie listy do swego przełożonego, to się je pisze własną ręką, a nie dyktuje swemu sekretarzowi. Nie mówmy już o tém. Których masz dowódzców?
— Pierwsza kolumna, odpowiedział mój ojciec, którą stanowi 57a półbrygada, ma swego naturalnego dowódzcę, jest nim Victor; drugą dowodzić będzie adjutant jeneralny Rambaud, nasz szef sztabu głównego; trzecią pułkownik Moreau, komendant lléj półbrygady.
— Dobrze. Gdzie jest Victor?
— Oh! niedaleko, odpowiedział mój ojciec. Można tu słyszéć jak chrapie.
— Idź go obudzić.
Mój ojciec wszedł do drugiego pokoju i wstrząsnął Victorem, który nic chciał żadną miarą oczu otworzyć.
— Ależ do kata, obudźże się.
— Cóż chcesz u diabła? zapytał Victor rozespany.
— Zrobić cię jenerałem dywizyi.
— Mnie!
— Tak, Bonaparte jest tu i oddaje ci dowództwo nad jedną kolumną w jutrzejszéj bitwie.
— Tam do kata!
Porwał się i przybiegł.
W téjże chwili wszedł Dermoncourt.
— I cóż? zapytał Bonaparte.
— Rozkazy spełnione jenerale.
— Dobrze. Teraz udaj się w okolice Faworyty i zobacz jakie są stanowiska nieprzyjaciela.
Dermoncourt wyszedł.
Była ósma wieczorem; wojska nasze zajmowały Faworytę. Dermoncourt wyminął przednie straże, i zapuściwszy się ku Mantui, spotkał się właśnie z wycieczką, którą przedsięwziął Wurmser.
W trzy kwadranse po oddaleniu się jego z głównej kwatery, usłyszano nagle jego wołanie:
— Na koń, jenerale! na koń! nieprzyjaciel tuż za mną.
Rzeczywiście ledwie że się nie dostał do niewoli i czując tuż, tuż pogoń za sobą, wołał na pomoc.
Mój ojciec dosiadł konia, i na czele 20go pułku dragonów rzucił się na nieprzyjaciela, wpędził nazad do twierdzy i trzymał go na wodzy aż do dnia, a tymczasem dywizya Masseny, uznojona gwałtownym marszem i ogromną przestrzenią którą przebiegła, weszła do Marmirolo i do Saint Antoine, gdzie się zamknęła.
Bonaparte, nakazując ten gwałtowny pośpiech miał na celu skończyć do razu z Proverą, tak jak jednym ciosem rozbił Alvinzego.
Jakoż, nie mogąc wnijść do Mantui, trzymany z tyłu przez Augereau, stanąwszy czołem do Miollisa, napadnięty z boku przez Bonapartego z dywizyą Masseny, Provera zginął.
Bonaparte przepędził noc na czynieniu rozporządzeń na jutro.
Ojciec mój pozostał w stanowisku w którém był. Byłoto stanowisko główne, bo jemu poruczone było weprzeć nazad do warowni Wurmsera i jego 15 czy 20 tysięcy ludzi, to jest załogę, która, nie licząc Provery, była mocniejszą od wojsk oblegających.