Boska komedja (Dante, 1909)/Czyściec/Pieśń XXXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja II. Czyściec |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XXXI.
1 »Hej ty z za wody!« ciągnąc dalej, rzeczeI zwraca ku mnie ostrze swej nagany, 4 »Prawda-ż to? prawda?« nastawa, bez zmianyW surowym głosie; »mów, niech się dokona 7 Moc życia we mnie była tak stropiona,Żem czuł, jak głos mój zerwawszy się mdleje, 10 Czekawszy chwilę; »Co się w tobie dzieje«?Spytała, »wyznaj; wszak jeszcze w potoku 13 Więc tedy w uczuć przeciwnych natłokuCiche »tak«[1] jękiem z mych ust się wyrywa; 16 Jak kusza pęka, gdy pod nią cięciwaZbyt się przeciągnie, więc puszczony z łęku 22 Tak jam się złamał pod ciężarem lękuI pomieszania; głos się w łonie dławił 25 A ona: »W zacnym porywie, co sprawił,Żeś na kochanie dobra nie był głuchy, 28 Jakie to fosy i jakie łańcuchyWzbraniały tobie, byś w tej żądzy świętej 28 Jakie powaby znów, jakie ponęty,Na czyich licach tobie zaświeciły, 31 Gorzkie westchnienie zerwało me siły;Głosowi z piersi wyniść było trudno, 34 Płacząc, odrzekłem: »Ponętą ułudnąDoczesność moje przykłoniła chęci, 37 »Czybyś był przeczył, czy chciał w niepamięciUtaić«, rzekła, »wyjdzie na jaw wina; 40 Lecz gdy ją spowiedź własna wypomina,Wtedy, jak boże chce postanowienie, 43 By się ocknęło zgnębione sumienie,By po raz wtóry w takie niepokoje 46 Zatamowawszy te żałosne zdrojePosłuchaj, dokąd winne raczej były 49 Nigdy z naturą sztuka nie stworzyłyRzeczy tak pięknej[2], jak ziemska osłona 52 A jeśli komu taka rozkosz skona,Jaka śmiertelna piękność zdolna potem 55 Ledwieś był pierwszym zadraśnięty grotem,Do mnie, której już marne szaty prysły, 58 Ani pozwolić, aby pióra zwisły[3],Pocisków czekać z oczu małolatki[4] 61 Młody ptak nieraz da się zwieść do klatki,Ale na tego, co już porósł w pierze, 64 Jako się dziecko zawstydzi macierzeI słucha, oczy spuściwszy z pokorą, 67 Tak stałem, ona zaś mówiła: »SkoroSłuchać cię boli, podnieś twarz brodatą[5]: 70 Łatwiej dębinę wyrwie rosochatąWicher wiejący z ziem, gdzie wieczne lody, 73 Niż ja na rozkaz jej wzniosłem jagody:Wyrozumiałem jad w jej słowach skryty, 76 I wzrok podniosłem dotąd w ziemię wbityI obaczyłem, jak swój deszcz kwiecisty 79 A Beatrycze moja w mgle złocistej,Z twarzą do zwierza dziwnego zwróconą, 82 W zasłonie białej, nad wodą zielonąTak Beatryczę-ziemiankę zaćmiewa, 85 Zatem mię żalu przypiekła pokrzywa,Że którą serce moje ulubiło, 88 Ostrze zgryzoty tak się we mnie wpiło,Żem padł w omdleniu[7]: nikt mi nie uwierzy 91 Kiedy nabrałem z serca mocy świeżej,Widzę nad sobą piękną panią gaju[8]: 94 I zanurzywszy po szyję w ruczaju,Wlokła za sobą, a sama po toni, 97 Już się przybliżał czarodziejskiej błoni,Pokrop mię Panie,[9] zabrzmią słodkie tony, 100 A piękna pani objąwszy ramionyGłowę mą, w wodę wcisnęła całego, 103 I wyciągnąwszy tak umoczonego,W czworga tanecznic postawiła chórze; 106 »Tu-śmy nimfami, a gwiazdami w górze[11];Nim na wasz padół zeszła Beatrycze, 109 Zaprowadzimy cię przed jej oblicze;Wzrok ci wystalą te nasze trzy drużki[12], 112 Tak wyśpiewują do mnie boże służki:Do piersi Gryfa pod ręce mię wiodą, 115 »Teraz ócz nie szczędź; paś się jej urodą,W blaskach szmaragdu[13] napój się łakomie, 118 Tysiąc pożądań gorących jak płomięDo jej błyszczących oczu biegło lotem, 121 Jako w zwierciedle słońce skier migotem,Tak się w jej wzroku zwierz, co wraz był ptakiem, 124 Pomyśl, czym zdumiał się nad cudem takim:Oto w mych oczach przedmiot stał nietknięty, 127 Gdy tak rozkoszą i dziwem przejętyDuch mój kosztował tej rajskiej łakotki, 130 Owe z pod znaków najwyższych trzy młódkiSzczytną godnością strojne w każdym gieście 133 »O Beatrycze, zlituj się nareszcie,Zjaw święte oczy swemu kochankowi! 136 Ukaż mu usta[15]; niech łaska odpowieTej prośbie naszej, a on niech z tej łaski 139 Tak nucą. — O wy słońc wieczystych blaski![16]Choćby kto pracą wychudził swe lice, 142 Tu-by przekroczył możności granice,Chcąc skreślić, jak się zjawiła-ś dla oczu, 145 Zrozpowijana w powietrznem przeźroczu!
|
- ↑ Ciche »tak«. Dante wyznaje winę szeptem tak cichym, że domyśleć się go można zaledwie po ruchu warg.
- ↑ Rzeczy tak pięknej. Beatrycze mówi tutaj o swojej urodzie ziemskiej, ale wyidealizowanej wedle teorji miłości dwornej trubadurów.
- ↑ aby pióra zwisły, tj. aby cię ściągnęły ze szczytnych lotów zaziemskich ku ziemi.
- ↑ z oczu małolatki. Piotr, syn Dantego, komentując ojca tłómaczy »małolatkę« (pargoletta) jako poezję świecką i wiedzę ziemską: kto tu nie szuka allegorji, lecz alluzji do zdarzeń realnych, przypomina »małolatkę« opiewaną w Kancjonarzu (Io mi son pargoletta); występuje w niej kobieta wyanielona, ale podkład jej jest zapewne realny.
- ↑ podnieś twarz brodatą, aluzja ironiczna do wieku Dantego, który nie jest już chłopięciem, ale mężem dojrzałym.
- ↑ z ziemi Jarby, tj. z Afryki. Jarba był królom Libii, opiekunem i kochankiem Dydony.
- ↑ Żem wpadł w omdlenie. W Boskiej Komedji omdleniami lub uśpieniami są znaczone przejścia poety ze sfery ziemskiej do zaziemskiej, dlatego, że zmysłem pochwycić, a słowami opisać ich niepodobna; tak P. III, 136; Cz. IX, 61.
- ↑ piękną panią gaju, tj. Matyldę.
- ↑ Pokrop mię Panie hyzopem, psalm L, 9.
- ↑ W. 100—2. Dante zostaje zanurzony z głową, na znak zupełnego rozgrzeszenia i musi się napić wody niepamięci.
- ↑ Tu-śmy nimfami, a gwiazdami w górze. Cztery cnoty kardynalne na ziemi są siłami czynnemi, na niebie są siłami oświecającemi.
- ↑ Wzrok ci wystalą te nasze trzy drużki, tj. cnoty teologiczne, które zaglądają głębiej w rzeczy boskie.
- ↑ W blaskach szmaragdu. Tak nazwane oczy Beatryczy, zapewne nie dla barwy, ale dla jasności.
- ↑ utkwiły w Gryfie nieruchomie, tj. zapatrzone były w dwoistość natury Chrystusa. Tę dwoistą naturę Gryf zjawiał, odbijając się w oczach Beatryczy-teologii, raz jako Orzeł-Bóg, raz jako Lew-człowiek.
- ↑ W. 133—137. Zjaw święte oczy — Ukaż mu usta. »Dwa są miejsca, z których dusza wdzięk swój najistotniej objawia: oczy i usta« (Conv. III, 8). Według teorji trecentystów są one streszczeniem piękna kobiecego; Dante podkłada im jeszcze znaczenie allegoryczne: u Beatryczy są one objawicielami tajemnic bożych.
- ↑ Poeta jest w takim zachwycie, że już nie opisuje giestu, jakim Beatrycze podniosła z twarzy swej zasłonę.