Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja III. Raj |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ II.[1]
1 Wy, co spragnieni słuchać, w wiotkim drewniePrujecie fale, poganiając biegu, 4 Wracajcie sobie do waszego brzegu,Ani puszczajcie się na wielkie morze, 7 Nikt nie biegł nurtem, kędy ja się wożę;W żagl dmie Minerwa, Feb drogę odkryje, 10 O wy nieliczni, co prężycie szyjePo chleb anielski, którym tu żywione, 13 Popchnijcie za mną na te nurty słoneŁódź waszę, nim się zamknie srebrna smuga 16 Rzecz obaczycie, jakiej równa drugaDziwiła chyba owe bohatery 19 Wrodzona człeku bogokształtnej sfery[4]Oskoma wieczna, jazdą taką żywą 22 Beatryx w niebo a ja w urodziwąTwarz jej patrzałem. Jako grot pocisku 25 Jam nagle w dziwnym zawisnął zjawisku:Wzrok mi porwało; więc ona, co do dna 28 Spojrzała na mnie piękna i pogodna.»Podziękuj, — rzekła, — »Dobroci przedwiecznej, 31 Wtem mię ogarnął jakby obłok mleczny:Tuman błyszczącej, gęstej, zbitej bieli 34 W tę wiekuistą perłę my wpłynęli:Tak woda promień słoneczny połyka, 37 Jeślim tam żywy wszedł — (choć się wymykaZ pod zmysłów ten wlot w księżyca struktury, 40 Zważ, jak my winni żarliwemi pióryDążyć do bytu, na którym dostrzeżem, 43 Tam rozpoznamy, w co dziś tylko wierzem,Bez argumentów, lecz z samo-prześwitu, 46 »O pani«, rzekłem, »do niebiosów szczytuŚlę korne modły i Panu dziękczynię, 49 Odpowiedz, proszę: Co za mgła to płyniePo owem ciele? na ziemi z niej klecą 52 Ona się na to uśmiechnęła nieco:»Gdzie klucze zmysłów tępe, tam istoty 55 Niech cię nie rażą zadziwienia groty,Bo gdzie za wodze wybieramy zmysły, 58 Lecz ty jak sądzisz? Od czego zawisłyTe rzkome plamy?« »Sądzę, że je może 61 A ona: »Zaraz ten błąd twój umorzę,Jeżeli zechcesz pójść prostymi szlaki 64 Tam w sferze ósmej liczne gwiazd orszakiOkólnym ruchem po przestworach płyną, 67 Gdyby gęstości stopień był przyczynąOdmian, byłaby gwiazd na świecie władza 70 Ale wpływ różny gwiazd się wyprowadzaZ podstaw formalnych, którym, oprócz samej 73 Jeśliby nadto tworzyła te plamyRzadkość materji, to albo-by w zwartej 76 Lub jak śród mięsa jest tłuszcz rozpostarty,Takby i tutaj księżycowe ciało 79 W pierwszym wypadku toby się wydałoPodczas zaćmienia słońca, bo przez rzadszy 82 Teraz się drugi wypadek rozpatrzy;Gdy i ten zbiję w rozumnym wywodzie, 86 Ze słońca, promień na skróś nie przebodzieTego co masą księżycową zowiem, 88 Od tego gruntu odbija się bowiem,Jak się odbija przedmiotu widziadło 91 Odpowiesz może, iż światło zapadłoBardzo głęboko w księżycowe luki 94 Otóż w tym względzie zamiast mej naukiPospolitemu zawierz doświadczeniu: 97 Ustaw dwa lustra w równem oddaleniu,A między niemi trzecie, dalej nieco; 100 Umieścisz lichtarz z zapaloną świecą;Niech blask wprost pada na zwierciadła owe 103 Choć stoi dalej zwierciadło środkowe,Ujrzysz, i o to nie stoczymy sporu, 106 Jak płatek śniegu od słońca wigoruStaje się nagim bez postaci bytem, 109 Tak się z umysłem twym stało, obmytymZ błędu; więc teraz blask z mądrości zdroju 112 — Pod niebiosami wiecznego pokojuToczy się sfera pewna; w możnym wpływie 115 W następnej, co tak błyszczy migotliwie,Ta treść na liczne byty jest dzielona, 118 Poniższe kręgi nadają znamionaRzeczom odmienne, a tocząc się kołem, 121 Owe narządy świata, wszystkie społemDziałają — widzisz — ze stopni na stopnie: 124 Uważaj jeno, jak wiodę roztropnieMyśl twą ku mecie pragnionej ponęty, 127 Ten obrót i wpływ kręgów rzeszy świętejJak dzieło młota ze sztuki kowala, 130 Niebo, co tylą świateł się zapala,Kształty swe bierze w krążącym Aniele 133 A jako dusza w waszem ludzkiem cieleWe wnętrze całej przenikłszy postaci 136 Tak owa Intelligencja bogaciDobrocią swoją gwiazdy we wszechbycie: 139 Moc różna, toż się wiąże rozmaicieZ mnogością cennych ciał, na które wpływa; 142 Dzięki pogodzie miejsca skąd przybywa,Ta moc anielska skroś gwiazdy prześwieca: 145 Oto przyczyna, czemu tarcz księżycaNiejednostajna; i nie rozrzedzenie 148 To, co wygląda jak światła i cienie.
|
- ↑ I. Sfera księżyca.
- ↑ W. 8—9. Minerwa, Apollo, Muzy: wiedza boska, natchnienie, sztuka.
- ↑ bohatery z Kolchis, — Argonauci zdumiewali się patrząc na wodza swego Jazona, jak orał pługiem zaprzężonym w byki ogniem buchające i siał zęby smocze, skąd wyrosła potem armia ludzi zbrojnych.
- ↑ bogokształtna sfera. — empireum uformowane na podobieństwo Boga, będące »nie miejscem, lecz jedynie kształtem«. Conv. II. 4.
- ↑ płaneta pierwszem niebem włodna, tj. księżyc, według systemu Ptolemeusza. Zbyteczna objaśniać, że pojęcia poety o powierzchni księżyca odbiegają daleko od stanu wiedzy dzisiejszej. Wytłómaczenie t. zw. plam księżycowych jakie daje Beatrycze jest teologiczne i usuwa się z pod krytyki naukowej.
- ↑ Jak się jednoczą. Tajemnicę zlania się w Chrystusie natury boskiej i ludzkiej zrozumiemy dopiero po śmierci; wlot poety wraz z ciałem w materję księżycową jest owego zlania się jakoby symbolem.
- ↑ z samo-prześwitu, Jak pierwsze prawdy. Prawd wiary nie będzie trzeba dowodzić argumentami scholastycznymi; wszystkie tajemnice zrozumiemy samem spojrzeniem, instynktownie, jak prawdy wrodzone. Istotnie, w ten sposób poecie odkrywa się np. najwyższa tajemnica Trójcy św. w ostatnich wierszach Raju.
- ↑ o ciernie noszącym Kainie. Fantazja ludowa włoska dopatruje w plamach księżycowych kształtu Kaina niosącego wiązkę chrustu.
- ↑ W. 59—105. Dante sądzi, że części rzadsze księżyca są ciemne, bo pochłaniają światło; części zaś gęstsze są jasne, bo je odbijają. Beatrycze zbija jego mniemanie w sposób następujący: Gwiazdy sfery ósmej, tj. nieba gwiaździstego, różne rozmiarami i jasnością wywierają wpływ na resztę ciał niebieskich i ziemskich. Gdyby ten wpływ zależał jedynie od gęstości materji gwiaździstej, to na tworach wszechświata odbijałby się jednakowo co do jakości, a tylko co do stopnia rozmaicie. Tymczasem Mars, Jowisz, Wenera i t. d. nadają np. ludziom pod nimi urodzonym usposobienia odmienne. Zatem ten wpływ ma swoje źródło w »podstawach formalnych«, tj. w cechach istotnych każdej gwiazdy. Co do plam księżycowych, to zarówno rozumowanie jak doświadczenie wskazują, że one nie mogą pochodzić z rozrzedzenia materji. Z rozrzedzenia na skroś płanety nie, bo wtedy w czasie zaćmienia słońca światło przezierałoby przez tarczę księżycową; z głębokich czeluści równie, gdyż jak doświadczenie z trzema zwierciadłami poucza, promienie słoneczne, w jakiejbądź odległości odbite, nigdy nie powracałyby do oka jako plama, lecz zawsze jako światło.
- ↑ W. 112—145. Wywód Beatryczy jest następujący: Pod niebem empirejskiem krąży »Pierworuch«, primum mobile; jego władzą i przeznaczeniem jest nadawać ruch. W następnem niebie gwiaździstem, władza ta rozkłada się na różne gwiazdy; każda gwiazda ma swego anioła-wzruszyciela, swoję intelligiencję obdarzoną wpływem właściwym, łączącym się z ciałem gwiazdy, tak jak dusza z ciałem człowieka. Z tego złączenia powstaje moc mieszana, która dzięki swemu składnikowi jasności i pogody prześwieca skroś ciał niebieskich. Moc odmienna każdej intelligiencji wywołuje odmienność barwy płanet, a nawet w jednej płanecie, jak tu w księżycu, odmienność części świetlnych i ciemnych.